Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dajecie dziecku coś innego do jedzenia, kiedy jest coś, czego nie lubi?

Polecane posty

Gość gość
Własnie ktos fajnie napisał-niech robi mężowi potrawy których nie lubi,może polubi,prawda?Nie przejdzie?A dlaczego chcesz to robic dziecku które samo sobie nie ugotuje?Moja koleżanka mówiła ze jak była mała to jezdziła do ciotki która wmuszała dzieciom jedzenie,jej tez jak tam przyjechała.Te jej dzieci nie mogły odejsc od stołu aż czegoś nie zjadły,siedziały nad jedzeniem i płakały.A moja koleżanka uciekła do domu wtedy:)Zreszta nie ma sensu pisac z wami,bo i tak nic nie dotrze,szkoda tylko dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczoraj Moim dzieciom sie poprzestawiało i.. nie lubia zadnych zup ! Nie lubia pierogow, czy młodej kapusty.. No problem! Nie lubia- nie jedza .. nic. Nic w zamian. Do nastepnego posiłku. Nie ma słodyczy ani zadnego podjadania. Ewentualnie owoc. Nienawidze grymaszenia przy posiłkach. Albo jesz to co jest- albo spadaj. I uprzedzam - ja lubie wszystko. Nie cierpie jedynie zup mlecznych i czerniny. x A może ty po prostu gotować nie potrafisz i tu jest problem?Bo choc zupa to niby proste danie,to ugotowac smaczną nie każdy potrafi.Może naucz się gotowac po prostu?A że twoje dzieci chodzą głodne to się nie masz czym chwalic,jestes po prostu leniwa,niech dzieci się nabawią anemii i powiedzą że chodzą głodne bo mają matkę co im nie zrobi tego co lubią w imię chorych zasad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
07:59 bo to ci współczuję że jesz coś czego nie lubisz. Ja nie lubię brukselki i nigdy w życiu jej nie zjem tylko dlatego że jest na obiad. Nigdy też nikogo nie zmuszalaby do jedzienia czegoś czego nie lubi. Życie jest za krótkie na jedzenie niesmakujacych potraw. A dzieci trzeba szanować tak samo jak dorosłego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahahaha madki polki.Koło starego chodzą na paluszkach i jakby mogły to by mu jedzenie przeżuły,a dzieciak nie chce niech nie żre,albo niech żre i rzyga.Bierze patologia 500 plus niby na dzieciaka,a naprawdę na piwo i faje dla starego,nawet jeść dzieciakowi nie chce się zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurfa dzieciom osobne obiady gotują, pracują i jeszcze dom ogarniają i pewnie jeszcze mają czas na zabawy z dzieckiem, fitness etc - takie kłamstwa tylko na kafeterii :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam robię dziecku to co lubi. U mojej babci też tak było, że trzeba jest to co jest a jak i te to trzeba ylo siedzieć przy stole. Pamiętam, że kiedys wyjebalam cały obiad pod kuchnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze na głowe nie upadłam aby dwa razy więcej czasu stać w garach, bo niejadek wybrzydza. Ja nie mam czasu ani też nie lubię marnować funduszy by pod każdego domownika menu układać dom, to nie hotel ani restauracja. Gotuje głównie w weekendy, mrożę, jak nie smakuje - nie jedz. Mój syn też początkowo próbował wprowadzać terror. Dwukrotnie odmówił spożycia obiadu i co za tym idzie jak przyszła pora kolacji wyczyścił talerz do czysta, nawet okruszki z kanapek wyzbierał co do jednego. Był ospały, marudny, nie miał na nic siły toteż nie omieszkałam mu wypomnieć, że to przez to, że nie zjadł obiadku. Na trzeci dzień znów się krzywił, aż mąż się wkurzył na słowa "nie smakuje mi" zripostował trzeba było się w rodzinie królewskiej urodzić byś jadł to co chciał. Poskubał i zjadł. Można? Można :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie 2 razy dłuzej przy garach stac?Robisz po prostu np na jednym palniku ogórkową,na drugim pomidorówke.Ale po co,niech żre co jest,prawda?Chłopu byś parę razy pod rząd robiła to czego nie lubi,to byś po pysku dostała,a dzieckiem rządzi wielka pani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:29-nie dziwie sie ze nie chcą jesc mrożonego gówna.Ileż to czasu zajmuje gotowanie obiadu?Krówska leniwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Przejdzie, i to jeszcze przejdzie tak, że potem sam ich się będzie domagać. Jak poznałam mojego męża, był strasznie wybredny, obiad poza "mięso -najlepiej smażone albo w sosie - ziemniaki i surówka (w ilości raczej śladowej i na zmianę coleslaw z mizerią) a lepiej coś typu buraczki czy kapust zasmażana to był w sumie jedyny, jaki uznawał. Zupa? Tylko żurek, kapuśniak i grochowa! A po 6 latach razem chętnie jada przeróżne curry, lubi warzywne zupy-kremy, pokochał zupę rybną, a jego kuchenną specjalnością stały się dania z woka :) Można? Można. To działa zresztą w obie strony, bo ja się dzięki niemu przekonałam właśnie do żurku, którego nigdy nie lubiłam, czy do wątróbki (horror z dzieciństwa, zarzekałam się że nigdy więcej nie tknę, a tu patrzcie panstwo ;)... Córka ma 3 lata i jak na razie jest praktycznie wszystkożerna, nie przepada tylko za świeżymi ogórkami i kaszą gryczaną paloną(ale zawsze troszkę i tego, i tego spróbuje, a pokroić jej pomidora zamiast ogórka czy dać ogórka kiszonego to jednak nie jest gotowanie całego czy połowy obiadu pod gust jednej osoby).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:28 okrutna jesteś. Po twojej wypowiedzi nasuwa się myśl że dziecko wam przeszkadza. Smutne bardzo. Ale to utwierdza w przekonaniu że nie każdy dzieci mieć powinien. Obyscie mieli tylko jedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Madki za dychę,nasrałyby dziecku na talerz i kazały to jeść,bo one wielkie panie ugotowały.Nauczcie się gotować,bo pewnie nawet głodujący by waszych rzygowin nie zjadł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:35 to jest coś innego. Z wiekiem zmienia nam się samak i to czego w dzieciństwie nie lubielismy często lubimy w dorosłym życiu. Dziecku należy podsuwac nowe rzeczy do spróbowania. Nie raz i jak nie lubi to nie ale kilka razy. Ale. Jeśli ma potrawy których poporostu nie lubi to nie należy go trzymać głównym. Cóż za okrucieństwo. Moje dzieci siadają z nami do stołu i każdy dostaje to co jest. Są nauczone ze spróbować powinny. Jeśli któremus nie smakuje dostaje coś Innego. Takie próby są kilka razy. Jeśli po którymś razie dziecko nadal nie lubi czegoś to trudno. Może przyjdzie czas że polubi. Dom to nie więzienie. Takie zmuszanie do jedzienia pamięta się już zawsze. Dzieci mają prawo wyboru. To że są małe nie daje nam prawa do znudzenia ich lub glodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* zmuszonia miało być ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aaa i też dużo daje sposób podania potrawy dziecku. I angażowanie go we wspólne przygotowywanie posiłków. :) Polecam spróbować :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najmądrzejsze sa te które cały dzień przy garach stoją. Dla siebie inaczej, inaczej dla męża i inaczej dla dzieci (oczywiście dla każdego dziecka inaczej). Nie ma tak! To nie nie restauracja. Gotuje się przede wszystkim zdrowo aby dziecko dostało wszystkie witaminy i minerały. Córka narzekała że nie chce marchewki gotowanej i nie będzie jadła - za grymaszenie przez w weekend dostała TYLKO I WYŁĄCZNIE marchew gotowaną an wszystkie posiłki. Efekt jest taki że nie narzeka i je wszystko bez szemrania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś To twoja koleżanka jest jakaś nieformalna, skoro dla każdego dziecka gotuje inny obiad, no ale jak ktoś nie ma co robić w życiu, to starczy przy garach x Nienormalna to ty jestes.A koleżanka ma w życiu co robic,bo oprócz dzieci ma też duży dom,psa,a mąż za granicą.I ona pracuje.A przy garach nie stoi cały dzien,bo na kuchence olśnie cię-nie ma tylko jednego palnika.Nie chcesz nie wierz,ale uwierz że nie wszyscy ludzie żyją jak ty.U nich w domu po prostu jest wielka miłość,dzieci też są trasznie za mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona zresztą jak pisałam też tak miała w dziecinstwie,że ich mama zawsze im robiła to co lubią. Ja mam tylko jedno dziecko i ono lubi właściwie wszystko,więc w tym temacie nie bardzo mogę się wypowiadac na swoim własnym przykłądzie,ale nie wyobrażam sobie wmuszać w synka jedzenie na siłę,albo chodzić kazac głodnym. Nie wiem po co wam te dzieci,skoro wam przezkadzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A teraz czekam aż napiszecie że opowiadam bajki,albo jaka moja koleżanka jest nienormalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Najmądrzejsze sa te które cały dzień przy garach stoją. Dla siebie inaczej, inaczej dla męża i inaczej dla dzieci (oczywiście dla każdego dziecka inaczej). Nie ma tak! To nie nie restauracja. Gotuje się przede wszystkim zdrowo aby dziecko dostało wszystkie witaminy i minerały. Córka narzekała że nie chce marchewki gotowanej i nie będzie jadła - za grymaszenie przez w weekend dostała TYLKO I WYŁĄCZNIE marchew gotowaną an wszystkie posiłki. Efekt jest taki że nie narzeka i je wszystko bez szemrania. x a ty to zdrowa jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te teksty sa nie do końca normalne. Nikt nie mówi o tym aby gotować 2 posiłki dla dziecka, ale też nikt się nad nim nie powinien rozczulać. Nie można dać sobie wejść na głowę. Wiadomo że dzieci jadłyby tylko słodycze. Czy to znaczy że mamy im je dawać? Jeżeli moje dziecko nie lubi np. flaków, to nie będe w nie wmuszała ich. Ale jeżeli robię pomidorową, mielone, mizerie i ziemniaki, a dziecko chce nalesniki to na głowę musiałabym upasc aby je smażyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10:27 nie chodzi tutaj o robienie naleśników zamiast drugiego dania, tylko żebyś zamiast mielonego dała dziecku inne mięso takie które lubi, a naleśniki możesz dziecku zrobić na kolację. Przynajmniej u mnie tak jest,że naleśniki czy gofry to na kolację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zoma dziś No tak, a jak się ma 3 dzieci to każdemu też "mięso, które lubi" i pewnie każdemu "sałatkę, którą lubi" itp ? I zamiast 1 obiadu robisz ich 6? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przygotowuje cos innego , na szybko juz wtedy . Ocywiście nie bede gotować drugiej zupy :D ale nie wciskam jedzenia na siłę ani nie głoduje dziecka . My tez casem czegoś nie lubimy i nie jemy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:13 córka ci kiedyś za to bardzoo podziękuje. Jesteś złym złośliwym człowiekiem. Bawi cie cierpienie twojego dziecka? To po co ci ono było?? Co myślałas że będzie jak chodzaca lalka bez własnego gustu i zdania??. Czy w dzieciństwie też ktoś się troszkę nad tobą znęcal? Bo tak. To jest formą znacania i to złośliwego! Biedna ta twoja córeczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:54 na 3 dzieci jest zazwyczaj jedno które nie lubi mięsa tego co inni. U mnie w domu zawsze są dwie surówki. A jak nie smakuje to ogórki kiszone lub korniszony też się znajdą. Nie jest też tak codziennie że któreś czegoś nie lubi. Bez przesady. Ale zdarzają się takie potrawy że nie i koniec. I co głodne ma być?? No nie. Moje główne chodzi nie będą. Pozatym ile czasu ten obiad robisz? Przecież to się samo gotuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 09:31 Mój mąż nie wybrzydza ruro, jak jesteś ofiarą domowej przemocy "bo zupa za słona" to zgłoś to do dzielnicowego, niebieska karta rozwiąże twoją traumę. Tak, dla jednego pomidorówkę, dla innego ogórkową, a dla trzeciego homara, nie jestem niewolnicą ani kuchtą domową jak wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezuuu jaki sabat madek Polek, moja kruszynka, moje dzieciątko z łona głodne chodzić nie będzie! a kto mu nakazuje chodzić głodnym? rozumiem gdyby matka z determinacją nie przygotowała ciepłego posiłku, ale obiad stoi na stole zapraszacie dziecko do jedzenia, jego decyzją jest czy łaskawie zje. szkoda życia na stanie przy garach i rozpieszczanie dziecka. są jednak w tym temacie matki, które wychowują, mianowicie wpajają zasadę kto wybrzydza na jedzenie ten chodzi głodnym. powoli tęsknie za latami 90. gdzie w normalnych domach sformułowanych przez kochających się rodziców jak dziecko nie jadło zyskiwało miano "niejadka" i nikt szczególnie się nad tym nie rozczulał, taki urok i jego problem. nie było takiej mentalnej opresji wpędzającej matki do wora "wyrodnych rodzicielek" bo potomstwo krzywi się na mielone i trzeba lecieć mu naleśniczki robić. stuknijcie się w te puste łby madki polki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to psychicznie można wysiąść przy takich małych degustatorach :D Najbardziej współczuje rodzinom wielodzietnym, z naciskiem na matki, które za cel postawiły sobie sprostanie wyrafinowanym gustom smakowym swej latorośli. Gdzie przebiega granica w tym szaleństwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślicie dwie rzeczy, zmuszanie dziecka do jedzenia nielubianych potraw, czego nie popieram i nigdy nie robilam, oraz podawanie smieciowego jedzenia o małej wartości zamiast obiadu. Skończy sie to anemia bo ile wartości ma pizza, pierogi czy nalesniki. Ja na obiad zawsze mam warzywa albo salatki, surówki. Jak dziecko nie chce miesa konkretnego to ma jeszcze kasze lub ziemniaki plus warzywa i surowke. Nie ma zamiast tego obiadu naleśników. Dzieci nie sa glupie, szybko wyczuja takie slabe matki i juz nic nie zjedza bo wiedza, ze jak pomarudza to beda mieli np pizzę i frytki zamiast obiadu. A co do mojego meza to tez byl przyzwyczajony do pewnych smakow. Powiedzialam mu, ze jak ma ochote to sam moze ugotowac co lubi ale ja nie będę gotowala 3 obiadow tylko non stop. I okazało sie, ze polubił wszytsko. Nawet ten mielony jak jest przyprawiony z dodatkiem grzybow i w sosie a nie spalony na wior to bardzo dobrze smakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×