Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy mam sie rozwiesc? Czy tak powinno wygladac malzenstwo?

Polecane posty

Gość gość
egipt to nie tajlandia tam jest bezpeicznei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Moim zdaniem on się chce rozwijać, iść dalej a ona nie. " X Chyba raczej rozrywać. Wypady w weekend na imprezę że znajomymi i wyjazdy że znajomymi to w jaki sposób rozwijają- chyba towarzysko bez żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Według mnie jest bardzo uczuciowa, lubi okazywać mu miłość, spędzać z nim czas, taką /odmienną od jego) ma wizję ich małżeństwa. Nie mieszkali razem, nie poznali dokładnie, zakochanie przeszło a z jego strony jakoś brak chęci do rozwijania tej relacji. Zamiast podtrzymywać ogień, on woli inwestować w siebie. Randki go męćzą, przebywanie z nią, nawet śpiewać dla niej mu się nie chce :-D ciekawe czy seks to też dla niego takie mega obciążenie. Nie piszę o niej że ją kocha tylko że jest dobrą kobietą :-D ja tu żaru namiętności nie widzę ;-) Samotnik powinien być samotnikiem a nie zakładać rodzinę, jakoś trudno doszukać się tego romantyzmu dla partnerki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "Co wy tu za brednie wypisujecie. Żadna miłość nie trwa wiecznie to mit. Miłość się wypala po pewnym czasie. Nie wciskajcie nikomu kitu, że po 15 - 20 latach małżeństwa jesteście tak samo w sobie zakochani jak po ślubie. I tak samo uwielbiacie spędzać czas razem. Takie głupoty to mogą wypisywać osoby, które nigdy nie były w związku dłużej niż 2 lata." X To, że Ty masz beznadziejne małżeństwo to nie znaczy, że każde takie jest. XXX Skąd taki wniosek, że mam beznadziejne małżeństwo? Ja bardzo dobrze się w nim czuję. I mój mąż raczej też, bo w przeciwnym przypadku już dawno by się ze mną rozwiódł. Mam męża, którego nie ograniczam i on mnie też nie ogranicza. Świetnie się ze sobą dogadujemy. Oboje pracujemy, więc nie przebywamy razem non stop, co - na dłuższą metę - byłoby nie do zniesienia. Mamy podobne dochody, więc w żadnym stopniu nie jesteśmy od siebie zależni finansowo. Wyjeżdżamy razem na weekendy w różne ciekawe miejsca w Polsce. Przynajmniej raz do roku spędzamy wspólnie urlop. Ale od czasu do czasu wyjeżdżamy też osobno ze swoimi znajomymi. Ja nie znam wszystkich znajomych męża ani on moich. Mamy oczywiście również wspólnych znajomych. Nie wyobrażam sobie abym miała rezygnować z moich weekendowych wypadów (samej lub w towarzystwie znajomych), np. do spa, czy na jakiś koncert, bo mężowi to się nie podoba. Nie widzę też potrzeby nieustannego kontrolowania męża, bo to byłaby jakaś patologia. Jesteśmy razem już 20 lat. Nigdy nie tkwiłabym w nieudanym małżeństwie, bo znam swoją wartość i nie boję się samodzielnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weekend w spa to nie uciekanie w każy możliwy sposób od żony. Jeszcze nie wyjechał do Azj a już planuje Meksyk i to bez niej i to nie week a dwa tygodnie. Na co komu żona//mąż w takiej sytuacji. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*do Azji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo te wszystkie pierdoły to wypisują chyba ludzie żyjący na socjalu, którzy nie przeżyli nawet dnia bez męża (żony). Oczywiście, że jeśli jest się małżeństwem to trzeba spędzać czas ze sobą, ale nie bez przerwy. Poza tym - jak ktoś wcześniej napisał - każde uczucie z czasem ewaluuje. Na początku jest chemia i człowiek chętnie spędziłby tydzień w łóżku ze swoim partnerem. Potem, gdy już para zaczyna ze sobą mieszkać, są problemy dnia codziennego, rachunki, itp., a jeszcze do tego pojawią się dzieci, to relacja się zmienia. Zaczynają się jakieś sprzeczki, kłótnie i to jest normalne. Każdy ma prawo do chwili oddechu. To nie znaczy, że nie kocha partnera. Po prostu potrzebuje czasem pobyć w innym towarzystwie, albo sam ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:51 A my po 18 latach dalej tak samo lubimy że sobą spędzać czas i nie wyjeżdżamy bez siebie (po za jakimiś integracjami w pracy). Owszem spotykamy się oddzielnie że swoimi znajomymi, ale wyjeżdżać lubimy razem (i jeszcze lepiej jak się uda bez dzieci) : wtedy w końcu można pobyc naprawdę razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam swojemu mężowi nie zabraniam oddychać,spotykać ze znajomymi, chodzić na piwko, na treningi ale jakby chciał jechać sobie na pół miesiąca na inny kontynent a mięsiąc później na jeszcze inny beze mnie to by mnie już nie zobaczył. Każdy ma prawo do swojej opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 13:51 A my po 18 latach dalej tak samo lubimy że sobą spędzać czas i nie wyjeżdżamy bez siebie (po za jakimiś integracjami w pracy). Owszem spotykamy się oddzielnie że swoimi znajomymi, ale wyjeżdżać lubimy razem (i jeszcze lepiej jak się uda bez dzieci) : wtedy w końcu można pobyc naprawdę razem. XXX No to super. Ale zobaczymy co będzie za 5 lat. Życzę wam jak najlepiej, ale życie pisze różne scenariusze ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedź, autorze. Przed odjazdem zostaw tu jakiś namiar do swojej żony, zapewniam, że nie zdąży za Tobą zatęsknić, chętnie dotrzymam jej towarzystwa. Po powrocie Twoje problemy też mogą zniknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś po co wmawiać ludziom, że powinni akceptować niekomfortowe dla nich warunki bo nic lepszego ich w życiu nie spotka, lepiej motywować do zmian XXX To typowo polska mentalność: "Ciesz się tym co masz, bo inni mają gorzej" A powinno być: "Rób wszystko aby być szczęśliwym." Nie ma sensu marnować swego życia dla kogoś jedynie z poczucia obowiązku. To, że ktoś jest w związku małżeńskim nie oznacza, że nie może go zakończyć jeśli czuje się w nim nieszczęśliwy. W końcu życie mamy tylko jedno i nie można go zmarnować dla kogokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisze tak, nie bylam mezatka, ale bylam w prawie 10 letnim zwiazku z kims podobnym do Ciebie. Najpierw bylam takim bluszczem, ale pozniej wystopowałam z kontrola i co? I okazalo sie, ze samotnik zaczal prowadzic drugie zycie, w czasie gdy relaksowal sie beze mnie poznal kogos i sie zakochał. Teraz gdybym mogla cofnac czas nad takimi zachowaniami typu , ze ktos potrzebuje przestrzeni zastanowilabym sie 2 razy, bo jesli ktos tak bardzo lubi się "rozwijać" i spędzać czas osobno to to chyba nie jest miłość. Ja tez jestem osoba , ktora lubi sie rozwijac a jednak bardzo sie martwilam o niego gdy bylismy osobno, wydaje mi sie, ze jak sie kocha to bardziej sie dąży do tego by czas spędzać razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lubisz samotność, autorze ale towarzystwo znajomych, koleżanek z pracy jakoś Ci nie przeszkadza ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pisssda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TYLKO DEBIL zostawia samą młodą, piękną żonę i jedzie sobie na drugi koniec świata bo potrzebuje ''przestrzeni''. Czemu tacy dostają od losu kobiety, na które nie zasługują?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ahahah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy to każdy musi być żonaty? Jeśli żona ci nie odpowiada to po prostu rozwiedź się i będziesz miał spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samotny romantyk co w weekend chce wziąć od żony i pobalować z kolegami i koleżankami. Zawsze myślałam, że samotny romantyk to raczej sam w spokoju chce rozmyslać nad życiem, itd. Gdzie Ci prawdziwi samotni romantycy podziewają sie w sobotni wieczór: w pubach i klubach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwiać od żony miało być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
romantyk i kluby :D :O Z A L

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Generalnie w Polsce ludzie boją się żyć w pojedynkę. Jest tak silna presja społeczna na ożenek, że ludzie robią to często wbrew sobie, kiedy np. są już po 30-tce. Potem jak już się ożenią z kimś kogo nie kochają, to jest presja na rozmnożenie. Musisz się rozmnożyć, a jak nie chcesz czy nie możesz uważany jesteś za osobę gorszej kategorii. Gdyby ludzie byli bardziej samodzielni, nie bali się opinii innych i nie pozwalali rodzinie oraz znajomym ingerować w swoje życie prywatne, byliby dużo szczęśliwsi. Niestety, wiele osób tak chce się - za wszelką cenę - przystosować do otoczenia, że żeni się (wychodzi za mąż) za byle kogo, osobę, do której nic nie czuje, a potem jest strasznie nieszczęśliwa. Ja tkwiłam w nieudanym związku 15 lat, myślę, że o 10 lat za długo. Teraz po rozwodzie czuję się naprawdę wspaniale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to teraz sie ocknela po 15 latach? zalosne, a co bylo tam nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem typem samotniczki, która potrzebuje przestrzeni, czasu dla siebie i długo zastanawiałam się nad tym czy wchodzić w jakikolwiek związek z drugim człowiekiem, czy taka relacja dla drugiej osoby nie będzie zbyt trudna do udźwignięcia i czy ja sama podobłam temu zadaniu. Wybrałam sobie taką drogę życiową, zawód,że mogę pozwolić sobie na swoje samotne spacery, rozmyślania, medytacje, mam spokój gdy piszę i maluję...poznałam też pewnego człowieka, którego obdarzyłam uczuciem. Co się okazało? Obecność jego jednego mi w niczym nie przeszkadza, jest zupełnie naturalna ,jak oddychanie i co więcej, pragnę z nim przebywać, z nim jednym, nadal mając siebie, swoje zwierzęta, swój azyl. Ludzie bywają różni ale to co mi nie pasuje w Tobie, w tym temacie...zbyt malo się znacie, nie zadałeś sobie trudu aby poznać i zrozumieć lepiej ją i jej potrzeby, brakuje w tym opisie Twojego uczucia dla niej, wcale nie czuć abyś ją kochał, podziwiał, pragnął jej...pragniesz samotności ale impreza,towarzystwo wielu osób jest dla Ciebie czymś naturalnym a żona stanowi w tym wszystkim zbędny balast. Żal mi jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyszłam za mąż z miłości. Niestety okazało się, że mój mąż nie jest takim człowiekiem za jakiego go uważałam. Przed ślubem nie mieszkaliśmy razem, więc nie do końca go znałam. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale generalnie mój mąż okazał się maminsynkiem. Mamusia i siostra (zamężna) były dla niego ważniejsze niż ja. Na początku jakoś się z tym godziłam, bo wiadomo to najbliższe krewne. Potem jednak zaczęło mnie to coraz bardziej wku....iać. Wyjazdy z siostrzeńcami, latem na na windsurfing, zimą na narty. Po kilku latach pojawiło się nasze dziecko. Niestety on tak użalał się nad swoją siostrą, która ma męża nieudacznika, a z nim pięcioro dzieci, że wspomagał ją finansowo. To już całkowicie mnie rozłożyło psychicznie. Rozumiem, że można komuś pomóc, ale od czasu do czasu. A poza tym, kto kazał tej babie mieć aż pięcioro dzieci z człowiekiem, który w życiu nie zarobił nawet złotówki? Mąż zawsze mówił, że ja dobrze zarabiam (to prawda), a siostrze trzeba pomóc (np. sfinansować jej zakup węgla na zimę) Rozwieść chciałam się już jakieś 7 lat po ślubie, ale błagał abym została. Całe szczęście już wtedy znalazłam sobie kochanka, z którym teraz jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"No to super. Ale zobaczymy co będzie za 5 lat. Życzę wam jak najlepiej, ale życie pisze różne scenariusze oczko.gif" X Jak mi mąż zacznie przeszkadzać lub ja mężowi zacznę przeszkadzać to się rozstaniemy. Jak narazie łącznie z okresem przedślubnym jesteśmy razem 25 lat i nie męczymy sie w swoim towarzystwie. A co będzie dalej to życie pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Na początku jest chemia i człowiek chętnie spędziłby tydzień w łóżku ze swoim partnerem. Potem, gdy już para zaczyna ze sobą mieszkać, są problemy dnia codziennego, rachunki, itp., a jeszcze do tego pojawią się dzieci, to relacja się zmienia. Zaczynają się jakieś sprzeczki, kłótnie i to jest normalne. Każdy ma prawo do chwili oddechu. To nie znaczy, że nie kocha partnera. Po prostu potrzebuje czasem pobyć w innym towarzystwie, albo sam ze sobą." X I właśnie wtedy bardzo dobrze robi wyjazd we dwoje (bez dzieci), oderwanie się od dnia codziennego i przypomnienie sobie jak to było na początku. Jeżeli taki wyjazd nie wypali to czas myśleć o rozstaniu, no chyba że ktoś chce małżeństwo sprowadzić jedynie do rachunków, zakupów, sprzątania, gotowania, prania, prasowania i opieki nad dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba większość piszących tu żyje w innej rzeczywistości niż ja. Prawda jest taka, że 90% małżeństw w Polsce nie rozwodzi się, bo nie stać ich na to. Mają jedno mieszkanko i często jeszcze spłacają kredyt zaciągnięty na jego kupno. Nie wspomnę już o sytuacji, gdy jedno z nich (najczęściej żona) nie pracuje i jest zdana na łaskę pana męża. Taka kobieta musi wybaczyć mężowi wszystko, żeby on ją utrzymywał. Przymyka oko na romanse i nawet poza małżeńskie dzieci. Gdzie wy mieszkacie, że takie bzdety wypisujecie? Tylko nieliczni otrzymują mieszkanie w spadku po babci, bądź na 18-te urodziny. Nieudane małżeństwa tkwią razem z biedy. Nic nie czyni małżeństwa bardziej trwałym niż kredyt hipoteczny ha! ha! ha! ha! ha! ha! ha! ha! ha! ha! ha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:06 Gdzie Ty żyjesz? Wśród moich i mojego męża znajomych nie ma ani jednego małżeństwa, gdzie żona nie pracuje. A trzy małżeństwa już nie są małżeństwem mimo kredytu mieszkaniowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam też sytuacje, gdy wielokrotnie musieliśmy zrezygnować z naszych planów, bo trzeba było wieźć "nieszczęśliwą siostrę" męża lub jej dzieci do lekarza. Szwagier mojego byłego męża stracił prawo jazdy za prowadzenie pod wpływem alkoholu i nigdy go nie odzyskał. Nie wiem czy nie miał pieniędzy na kurs, czy też jest tak tępy, że nie był w stanie go ponownie zdać. Bo trudno mi uwierzyć, że mój ex nie sfinansował mu kursu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×