Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wrronika

mam 34 lat i zaczynam szukac meża. jest późno

Polecane posty

Gość Claudiaschifferr
Czyli jeśli mogłabym być z 3-5% ogółu mężczyzn w zdatnym przedziale wiekowym, to muszę spotkać 5% z tych 3-5%, żeby coś mogło być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Claudia... Dlaczego, aż takie masz wymagania. Nie wiem ile masz lat. Ale lepszy towar schodzi na początku, gorszy później... 5 % to duży wybór - potrzebujesz jednego trafienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:'26 To nie tak, ten, który wrocił do swojej ex nie zdążył być nawet moim facetem, to był początek znajomości. Do niczego nawet nie doszło. Rozmyło się zanim się zaczęło. Co siedzi w mojej głowie- chciałam mieć zawsze 2jke dzieci, męża, takie zwykłe marzenia, nie osiągalne. mam 40 lat , za parę miesięcy 41. Więc sam rozumiesz. Faceta brak, ale jakoś żyję i daję sobie radę. Widzisz każdy ma inaczej, każdemu układa się inaczej, co jest w mojej mocy to robię, ale nie zawsze wychodzi jak by się chciało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:26 Jeszcze jedno, a nie mogliście się z żoną wynieść do innego miasta, aby być jak najdalej od rodziców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.44 Nie przeczytałaś dokładnie tego co napisałem. Zaszliśmy w ciążę kiedy żona miała 42 lata. Zatem Twój wiek niczego nie przesądza, a jedynie utrudnia. Wszystko jest możliwe dopóki piłka w grze. W rodzinie ciotki rodziły po 45 co prawda kolejne, ale nie zmienia to faktu, że urodziły zdrowe dzieci. Ciężko jest komuś coś doradzać, dlatego operuję swoim przykładem. Niestety stosunki damsko - męskie są trudne. Spotykają się dwa różne światy, o zupełnie innych poglądach na życie, sposobie zachowania, pragnieniach, marzeniach. Znaleźć wspólny mianownik jest niestety trudno. Do tego zmieniła się sytuacja - w tej chwili niczego się nie naprawia, a tylko wyrzuca... Dotyczy to również związków. Wśród rodziny i znajomych rozwody to teraz norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, doczytałam o wieku Twojej żony. Tylko jeden szkopuł - nie mam obecnie nawet z kim spróbować. Może kogoś poznam jutro a może za 5 lat a może nigdy - ale nie ma co gdybać. Nie chciałam akurat takiego życia, ale staram się dostrzegać i jego jasne strony, bo takich tez nie brakuje. Obecnie jestem bardzo zadowolona (oprócz ego, że jestem sama). Tak, dziś rozwodów jest więcej. Czy ludzie wolą się rozwieść niż naprawiać? Zależy od sytuacji. Z drugiej strony są małżeństwa 20 i 30 letnie, gdzie już od np 10 lat żyją razem ale obok siebie- taka fikcja małżeńska. Z boku ładnie to wygląda, ale czasami jest lepiej jak każdy pójdzie w swoją stronę. Pewnie, lepiej jest naprawiać niż kończyć związek, ale też zależy od sytuacji. Mąż bije żonę - lepiej jest znosić to dla niej latami? Żona zdradza męża- co dalej z takim małżeństwem? Każdy chce jak najlepiej. Najoptymalniej aby spotkały się dwie dojrzałe osobowości, które miały by oprócz miłości i szacunek do siebie, ale myślę, ze akurat te dwie cechy są ze sobą ściśle powiązane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez dziecka tez mozna zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem. Właśnie sobie tak to tłumaczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od początku chciałem iść na swoje. Niestety żona nie zamierzała opuścić swojej mamy mimo iż nic nie stało na przeszkodzie. Obydwoje pracujemy, więc mogliśmy wynająć/kupić mieszkanie. Nie przeszedł również temat dwóch gospodarstw domowych w jednym domu. Wiem co powiesz - widziały gały co brały. Możliwe, że były jakieś niepokojące oznaki przed ślubem, ale albo je zignorowałem albo nie widziałem. Ślub wiele zmienia, z reguły na gorsze. Do ślubu był cud miód i orzeszki. Pierwsza kłótnia była dzień po ślubie. Z teściową, ponieważ zażyczyła sobie abyśmy sporządzili listę kto ile dał w kopercie. Powiedziałem żonie co o tym myślę, i co chciałbym zrobić - a żona posłuchała mamy... Powiem więcej. Aby coś zobaczyć trzeba spojrzeć na to z dala. Dodatkowo otrzymałem pomoc ze strony psychologów. Nie, nie dla siebie potrzebowałem, potrzebowałem podpowiedzi jak mam reagować i rozmawiać z dzieckiem. ( Żona jest nauczycielką i byłym kuratorem sądowym). Ale podczas rozmów wskazali mi pewne rzeczy. Jak to mówi mój kolego z pracy - truteń zrobił swoje, truteń może odejść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo, człowiek bywa zaślepiony, albo nie chce widzieć pewnych rzeczy. A potem wychodzi szydło z worka. A Twoja teściowa- niepojęte, żona nie zareagowała? Jakby mi ktos tak się wtrącał, albo doczepiał do mojego (hipotetycznego) męża, to sobie tego nie wyobrażam. Nadal uważam, ze mąż powinien być dla żony najważniejszy a żona dla męża. Potem są dzieci, rodzice, rodzeństwo , kuzyni itd. Czyli wychodzi na to, że u Ciebie to się nie mogło udać. Kurczę, ale nie tknęło CIę coś wcześniej, przed ślubem, że tam sa jakieś chore relacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
21.31 ale to jest 5% z 5%.. Czyli jakieś 0,05 procenta? Wymagania mam bo jest mi samej dobrze. Ciężko mi sobie nagle wyobrazić że w moim łóżku zamieszkuje jakiś sapiący facet albo że wracam z pracy i daję sobie z kimś całusa. Albo że ktoś na mojej kanapie rozkłada się z piwkiem. Do tego jestem introwertykiem i mam wysoką samoświadomość (nawet tu na kafe ktoś tak kiedyś stwierdził). A to znaczy że wszystko analizuję w odniesieniu do siebie, do świata, do mnie jaka byłam kiedyś, bardzo mocno odczuwam uciekające życie i czuję jakby bardzo silną więź z moim życiem. Trudno to opisać. Ale postrzegam taki związek, nawet z miłości, jako pewnego rodzaju inwazję na mnie i moje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś z życia zadowolona a czegoś Ci jednak brakuje. " ... bo najgorsze w życiu to samotnym być..." , ... "bosa do mnie przyjdź i bezwstydnie powiedz czego chcesz" To powiedzieli inni wiele razy bo to jest sens życia. Można żyć bez partnera, można żyć bez dziecka, można również żyć bez rąk i bez nóg. Pytanie - czy tego chcesz, czy też tak tłumaczysz sobie sytuację. Wiesz, jak miło zasypia się dotykając innego człowieka, czując jego zapach i ciepło. Wiesz jaka jest radość gdy dziecko mówi do ciebie tatusiu/mamusiu. Jak czeka na ciebie, jak tęskni, jak chce się z tobą bawić, pomagać, razem coś robić. W tej chwili nawet nie wyobrażam sobie tego abym nie miał mojej Córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja nie chce tak myśleć, bo jak sobię wmówię, że dzioecko to czy tamto, to nic , tylko się zabić. Co mi da takie myślenie? Wiec skupiam się na tym, co mnie w moim życiu cieszy. dzieci nie mam, faceta też nie - miłość jest bardzo ważna (i bliskość fizyczna też) - idąc tym tropem powinnam już nie żyć, bo co to za życie? Mimo tego jakoś żyję, wstaję , pracuję, robie coś tam każdego dnia. Ty wiesz, że już parę lat jak się z nikim nie przytulałam i śpię sama? O seksie już nie mówię. Chociaż przez chwilę pomyślałam, aby spotykać się z kimś z internetu - byłam kiedyś na jednym portalu - na seks to akurat miałam zawsze grono chętnych - tylko, że ja tak nie chcę. Nie umiem bez uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
Nie jestem zachłanna na wielkie sprawy. Radość dają mi małe rzeczy. Czy mi czegoś brakuje, hm, może motywacji aby zerwać z kafeterią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nigdy nie uważałam mojego życia za pozbawionego sensu. Tzn. Jako nastolatka miałam takie myśli, absolutyzowałam miłość kobiety i mężczyzny. Później już wiedziałam że miłość to o wiele szersze pojęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
22.43 to ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Claudia... Stworzenie z Tobą związku według mnie jest niemożliwe. Widzę w Tobie moją żonę. Wszystko co powiedziałem, co chciałem to było narzucanie jej mojego zdania. Liczyło się tylko to co ona chciała i ani centymetra w bok. Małżeństwo było w rozpadzie, chciałem abyśmy poszli do poradni małżeńskiej lub psychologa - NIE! Bo to ja jestem winny. Czy jestem winny - tak ( jeżeli w związku jest źle zawsze winne są dwie strony). Jak chcesz żyć z kim, komu nie pozwolisz być sobą. Nawet pocałunek cię odpycha... oznaka bliskości czułości i akceptacji. Uwierz mi na słowo - brak fizycznej bliskości zniszczy każdy związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
Trudno powiedzieć. To nie jest kwestia braku skłonności do kompromisów, przeciwnie, widzę że im starsza jestem, tym mniej dziecinnego upierania się przy swoim. Byłam w jednym związku i to ja odeszłam. Ale twoja była żona mnie zaintrygowała i chętnie bym ją poznała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
22:48 i nie zgodzę się z tą winą w dwie strony, bo gdy w grę wchodzi np uzależnienie, to trudno abym ja doszukiwała się w sobie winy, a uzależnienie niszczy związek jak nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W żadnym wypadku nie mówię ci, że twoje życie jest bezsensowne. nawet tak nie pomyślałem. Zasygnalizowałem jedynie żebyś pewnych sytuacji sama sobie nie tłumaczyła, ponieważ to do niczego nie prowadzi. Ważne by ze sobą być uczciwym. Spotkanie dla sexu - bez uczucia. To znów kwestia, która siedzi w Twojej głowie. Wszystko zależy jakie Tobą targają uczucia. Są kobiety, które potrzebują zbliżenia aby normalnie funkcjonować, są takie dla których to jest cały ceremoniał. Nawet, nie możesz myśleć o śmierci. Życie przed Tobą. Bo idąc tym tropem myślenia już powinienem kupić sobie drewnianą jesionkę i czekać na anioła śmierci - dwa razy serce zaszwankowało - po prostu muszę uważać i w razie potrzeby szybko dotrzeć na SOR. Nie mam na to większego wpływu, wiec przeszedłem nad tym do porządku dziennego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
Od najmłodszych lat myślałam o przemijaniu, śmierci i te myśli pozwalały mi jedynie objąć życie jeszcze silniejszym uściskiem miłości :) Ps. Bardzo rzadko można tutaj trafić na takiego kulturalnego mężczyznę jak ty. Pozdrawiam i życzę mniej wizyt na sor :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To pewnie też stres wpłynął na Twoje serce. Zawsze mówię, że treść nas wszystkich wykończy Wazne jest dystansowanie się od pewnych spraw w miarę możliwości. A z dystansu widać dodatkowo to, czego nie widać z bliska. Tak, wiem, że niektórym kobietom uczucia nie są niezbędne do seksu, ale nie dla mnie. Nie umiała bym z jakimś obcym facetem, którego widzę pierwszy raz na oczy. Musze coś poczuć najpierw, nie od razu musi być to szalona miłość, ale jakaś sympatia na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Claudia.... Ciągle żona. Złożyłem pozew o separację. A czy będzie żoną czy też byłą żoną będzie zależało tylko od niej. Czym Cię tak zaintygowała? Niestety to co mówię to moja subiektywna ocena i może się mieć nijak do rzeczywistości. A wina i tak leży po obu stronach. Mogłem wcześniej zareagować, mogłem od razu postawić sprawę na ostrzu noża. jeszcze ni wiem co więcej mogłem, ale mogłem. Odeszłaś - powiedziałaś sobie dlaczego, wyciągnęłaś jakieś wnioski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
Też mam tak odnośnie seksu na jeden raz. Nie wyobrażam sobie. To chyba kwestia wrażliwości. Za bardzo cenię relacje międzyludzkie, aby tak je zezwierzęcić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
23:12 oczywiście, czułam po prostu, że to nie jest życie jakiego pragnę dla siebie. Było jego uzależnienie. Nie chciałam sobie niszczyć życia. Nie kochałam go też, choć tak bardzo się starałam pokochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cladudia. Bardzo dziękuję. Ale proszę nie przesadzać poziom rozmowy zależy od dwóch osób. Powiedziałem, kilka rzeczy które mogłaś odebrać jako atak na siebie, a Ty spokojnie i rzeczowo odpowiedziałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Claudia Na siłę nie pokochasz, a gwałtowne i szalone uczucie nie gwarantuje trwałości związku. Niestety kobiety są wychowywane na bajkach i telenowelach czy romansach. Niestety to nie ma nic wspólnego z prozą życia... Ta sex bomba, błyszcząca jak gwiazda na niebie. Rano okazuje się zwykłą szarą myszką bez makijażu, bez biżuterii, bez ładnej bielizny. Ten książę z bajki okazuje się rano, że jest powiedzmy śmieciarzem. Życie to nie bajka, nie ma ideałów. Należy wybrać tylko najlepsze rozwiązanie które będzie do przyjęcia przez obydwie strony. Jak długo będzie trwała szalona miłość. Rok, dwa, max trzy. a co później?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmad
Tytuł ciekawy, przemyślenia dobre, autorka fajna kobieta, niektórzy goście również. Ktoś streści resztę? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Claudiaschifferr
23:29 oczywiście, ale jak być z kimś w związku, to lepiej, żeby była miłość. I lepiej, żeby na początku było zakochanie. W moim związku połączyło nas pożądanie, które w miarę upływu czasu i wypalania się, nie przemieniło się w kochanie. Wtedy taki związek jest bardzo smutny. Jak balon z którego uszło powietrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cichy gosc ciekawie piszesz ale... to jest tylko pusta teoria czasami trzeba zaakceptowac zycie jakie jest i zyc dalej nie umartwiac sie, nie myslec za duzo :-) cieszyc sie z drobnych spraw, zdrowiem(jezeli jest), zawsze moze byc gorzej czy kazdy zwiazek to taka sielanka? nie! ile jest zdrad, rozwodow??? Bez faceta, bez dziecka tez mozna byc szczesliwym !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×