Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moj system na obiady. co sadzicie?

Polecane posty

Gość gość
dziś oczywiście musi być "ochłap mięsny", bo już dobrego mięsa do jak to nazwałaś, zupososu dodać nie można. W wielu krajach bardzo popularne są potrawy jednogarnkowe. Ja je uwielbiam, bo robi się je szybko i bez obsmażania. Są smaczne i delikatne dla żołądka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:23, nie zapomnij o kilogramie kaszy. :D Jeżeli tak wyglądały zupy u niej w domu (woda, kość i paczka kaszy), to nie dziwię się, że ich nie lubi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Widzisz, o ile dla mnie zupy mogą być na mięsie (mogą, nie muszą - wiele wolę na warzywach), to nie mogą być z mięsem. Nie zjem ogórkowej, pomidorowej, brokułowej, koperkowej etc. z pływającymi kawałkami mięsa, i w życiu by mi nawet do głowy nie przyszło żeby je do nich wrzucać (nikt u mnie ani u męża takich dziwactw nie gotował). I taka zupa owszem, nada się na lekką kolację czy przed daniem głównym, ale w żaden sposób pełnego posiłku nie zastąpi, nawet jeśli będzie w niej pół kilo warzyw na talerz. Nie wiem czemu w ogóle porównujesz tradycyjne przepisy na ramen z jakimiś wydziwianymi (bo na pewno nie tradycyjnymi) co sobie wymyśliłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:45, akurat o ramenie wiem więcej niż ty, więc zamiast się ośmieszać najpierw wyjedź gdzieś za granicę, popróbuj lokalnej kuchni i potem się wymądrzaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś a co rozumiesz pod pojęciem "posiłek"? Jeśli tylko ma właściwe proporcje składników odżywczych, jest właściwie przygotowane, to jak najbardziej spełnia wymogi pełnowartościowego posiłku. Możesz takiej kuchni nie lubić i to też w porządku, ale nie deprecjonuj preferencji innych podniebień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Za to o ogórkowej gie wiesz, skoro dla ciebie to zupa z farfoclami z mięsa. A o moją kulturę kulinarną się nie martw, akurat trafiasz jak kulą w płot :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja właśnie też nie ogarniam, że można lubić zupy z pływającym mięsem, kto tak jada poza kafe to nie wiem. Może do zup kremów też wrzucacie mięso, a co tam :) Ja np nie znoszę rosołu, ale z tego co widzę, to większość ludzi nie je tych farfocli z rosołu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja lubię mięso z d**y, zabronisz? Ponadto (tylko nie spadnij z krzesła), lubię też w rosole serca drobiowe, o!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mięso z zupy oczywiście, nie z d**y. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Oczywiście, te dziury w skarpetach są tukluczowe. Bo facet bez dziur w skarpetach zupa się na najada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do ogórkowej i ramnu, o które się tak kłócicie: nie ma jednego przepisu na ramen i nie ma jednego przpisu na ogórkową. W Japonii właściwie każda prefektura ma swój ramen i każdy jest inny. A mieso w ogórkowej to nie jest żadne dziwactwo. Jest to po prostu jeden ze sposobów podawania tej zupy. Trzeba tylko troche wychylić głowę ze swojej wioski, żeby to wiedzieć. A jak już się nie chce wychylać głowy, to mozna zapytać wujka google. To że czyjaś mama i teściowa jakos gotują, nie znaczy że jest jedynie słuszne i nikt nie robi inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wielu innych rzeczy penie też nie ogarniasz. Nie przejmuj się. Nikt nie jest doskonały. Gulaszowej też nie lubisz. Ma mięso. O żurku czy grochówce z mięsem też na pewno nie słyszałaś? Ludzie robią też zupy z pulpetami. A na koniec najlepsze: tak. Są tacy co wrzucają mięso do zup krem. Szok, co? Piszesz o farfoclach z rozołu. Wiesz, mięsa w zupie nie trzeba aż tak wygotowywać, żeby zostały z niego jedynie farfocle. Mozna gotować je nieco krócej. U mojego meża je siętakie mieso z rosołu z sałatką jarzynową. Jako osobne danie. Takie mają zwyczaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jem zupę na śniadanie. Może być rosół, ogórkowa, pomidorowa, grochowa. Obojętnie :-D W zasadzie mogłabym żywić się tylko i wyłącznie zupami. Uwielbiam je :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie denerwuj się tak. Ja ogarniam, że ludzie jedzą różne obrzydliwe rzeczy, po prostu dziwi mnie, że komuś takie g. smakuje. Takie wiejskie zwyczaje jak dla mnie te zupy z farfoclami. Każdy je co chce, a temat jest w formie pytania z prośbą o ocenę, więc oceniam, że systemy obiadowe kafeterianek rozwalają system, a mięsne zupki kafeterianek są obrzydliwe. Wg mnie. Wg kogoś innego pyszne i pożywne. Jak ktoś nie chce wiedzieć, to nie pyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat gulaszowej nie lubię, żurku wprost nie znoszę, a grochówka jest o wiele lepsza bez mięsa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż owszem naje się zupą, ale je miskę zupy,a nie talerz i do tego kilka kromek chleba. Miska w której czasem robię sałatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:31 mój tato idąc do pracy również na śniadanie je zupę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" a mięsne zupki kafeterianek są obrzydliwe." xxx A jadlas je?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie zastanawia, po co ja się mam z taką zupą babrać? Nastawić, ugotować to mięso, obrać i pokroić, warzywa, jeszcze gotować, obrać i pokroić mięso...Minimum godzina potrzebna na to, podczas gdy inne dania można zrobić w 20-40 minut. Przecież to niewarta skórka wyprawki... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to niewarta skórka wyprawki... pechowiec.gif XX Dla kogos kto nie lubi zup tak. Przyznaje, ze latwiej jest usmazyc kotleta. Ja takich rzeczy zwyczajnie nie lubie I nie jadam. Wole sie "pobabrac" z zupa. Przynajmniej mam cos pysznego i zdrowego do jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest twoja opinia, nie chcesz nie gotuj zup, ale przestań do cholery przekonywać innych do swoich racji bo z racja jak z dupa każdy ma swoją, tylko czytałam ten wątek, ale juzctak irutujesz że musiałam coś napisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.59 Nie muszę. Opis mi wystarczy. Wolę zupełnie inaczej przyrządzane zupy i nie wiem co Cię boli w związku z tym. Nie muszę też kosztować np rozgotowanego makaronu od kafeterianki X, żeby wiedzieć, że rozgotowany makaron, to nie moja bajka. Tak samo opisy w kółko ogrzewanych obiadów mi apetyt odbierają, ale na szczęście nie muszę tak jeść, a skoro autorka pyta, to odpowiadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm, ja jak gotuje zupę typu grochówka, fasolka po bretońsku, żurek z kiełbaska i jajkiem to faktycznie jest to jedno danie treściwe i tyle. Jeśli to przykładowo pomidorowa to mąż je coś dodatkowo. Nie mrożę, czasem jedynie bigos. Zwyczajnie nie lubię. Zupy na 3 dzień tez byśmy nie zjedli. Raczej staram się robić dania szybkie typu zapiekanki makaronowe/ziemniaczane z warzywami. Albo pstrąg z warzywami, jakieś klopsiki, gulasz z kaszą i surówka itd. Czasem zrobię coś bardziej pracochłonnego jak gołąbki czy pierogi. Często jemy tez na mieście, czasem w ogóle nie gotujemy. Ten system podany przez założycielkę tematu zupełnie do mnie nie przemawia i tak bym się nie żywiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez nie rozumiem jak można jadąc tak monotonnie i z kilku dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja swoje ulubine potrawy moglabym jesc nawet codziennie. Niektorzy jedza codzinnie kanapki. Czy to nie jest monotonne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy myslicie, ze jak jecie na miescie to nie sa to dania z kilku dni? Albo rozmrazane? Bardzo mnie to smieszy jak ludzie kreca nosem na mrozonki czy wlasnie kilkudniowe dania, piszac jednoczesnie ze sami lubia tylko cos swiezo przyrzadzonego albo jedza na miescie :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś To jest cholernie montonne i dla mnie nie do wyobrażenia (a mam takich w rodzinie, jak się jedzie do nich w odwiedziny to wiadomo, że dzień w dzień rano i wieczorem będą kanapki, i to takie smętne). Są dania, które uwielbiam, ale nawet ich nie mogłabym jeść częściej niż 2-3 razy w miesiącu, bo zwyczajnie by mi się znudziły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na mieście czyli przykładowo knajpa gruzińska którą prowadzi kolega męża albo bar mleczny w którym pracuje moja ciotka. Mam pewność co do jakości. Jasne że można jeść codziennie kanapki, nic mi do tego. Mam na myśli raczej jakość tych potraw o których pisała autorka. Nie zjadłabym świadomie zupy pomidorowej z 3dni. Każdy robi jednak po swojemu. Ja lubię grochówkę z mięsem a jak ktoś wyżej napisał nie. O co ten spór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię też przykładowo mrożonych gołąbków czy krokietów. Takie dania robię na dwa dni, gdy wyjdzie mi większa porcja podrzucam siostrze gdy wiem że coś lubią. Jak mamy na obiad pomidoriwą to usmażę np szybko 3nalesniki. Naczynia do zmywarki i po robocie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie bardzo roznie, nie planuje obiadów, oboje pracujemy. W niedziele jemy treściwe śniadanie i gdzieś wyjeżdżamy. Przykładowo ten tydzień: domowe burgery- wieczorem dzień wcześniej upiekłam 4bulki z sezamem, po przyjściu z pracy w nd podsmażyłam wołowe mięso. Mąż pokroił warzywa i ser. Do piekarnika. Zjadłam jednego, mąż dwa. Wtorek zapiekanka z makaronem kurczakiem i warzywami. Środa frytki pieczone z batatów i pstrąg z piekarnika. Dziś mam wolny dzień więc zaszalałam i zrobiłam fasolkę po bretońsku i naleśniki na słodko. Jutro zapewne zostanie fasolka. W sobotę nie wiem bo nie planuje ale może jakaś kasza i mięso z surówką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×