Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gosc

Sama mama w kuchni a tatus sobie leży....

Polecane posty

Gość Gosc

Wasi mezowie tez maja problem z pomocą Wam w kuchni czy tylko ja mam jakiegos cholernego pecha? Wstalam o 6, zrobilam zakupy, posprzatalam, pojechalam na cmentarz, teraz przygotowuje potrawy ale szczerze to mi sie odechciewa...  on sobie leży i nigdy nie zapytał czy moze w czyms pomoc. Jak chcialam zeby obrał warzywa to mnie po prostu wysmial i stwierdzil ze moze jechac kupic sobie jedzenie. Tak jest za kazdym razem i mi sie tych świat odechciewa :(... Gdyby nie to ze robie to tez dla dzieci to rzucilabym to wszystko , wyszla i nic nie robila... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie , u mnie tak nie ma , moj maz  zrobil polowe  jedzenia,  plus ogarnial  zakupy i duza  czesc  prezentow   . 💜 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poranna

No to nie rób, nakazuje Ci ktoś urabiać się po łokcie? Po co latasz od samego rana? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wera

Mój miał od początku, jeszcze przed ślubem zapowiedziane, że obowiązki domowe będą dzielone i musi się z tym pogodzić. Zawodowo pracujemy oboje, więc nie ma mowy, żebym po robocie miała jeszcze w domu robić wszystko sama. Na święta jedzenie kupił, jak wróci z pracy będziemy gotować to razem. Nad twoim przydałoby się popracować, np. jak mówi, że może sobie jedzenie kupić, a nie będzie pomagał przy gotowaniu, to nie gotuj dla niego. Niech kupi. Nie wyręczaj go we wszystkim, zrób np. część zakupów, powiedz mu, co jeszcze trzeba, jak nie kupi, to tego po prostu nie będzie. Kupuj i gotuj dla siebie i dla dzieci, a jak on nie widzi potrzeby robienia zakupów ani gotowania, no to nie będzie z zakupów i z gotowanego jedzenia korzystał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Też tego u mnie nie ma. Ja siedzę w kuchni, on zapinkala ze szmatą. Dzisiaj pogotuję, a mąż zapewne kuchnię posprząta. Z pokrojeniem warzyw itp też nie ma problemu. Autorko współczuję męża. Za rok weź pojedź na wigilię do matki, tam jej pomożesz i ugotujesz, a on niech sobie ogarnia żarcie w ten dzień sam jak taki geniusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onkosfera

Znam to z domu rodzinnego. Dlatego ograniczam świąteczną aktywność w kuchni do minimum, a w to co robię angażuję też męża i dziecko. Kropla drąży skałę. Może mój syn, nauczony od małego wspołuczestnictwa w przygotowaniach do świąt, nie będzie takim trutniem dla swej żony jak nasze ojce i dziady:classic_unsure:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

W sumie wczoraj byliśmy razem na zakupach ponieważ kupowaliśmy napoje itd ale to wszystko... Przykro mi jest bo w jego oczach jestem typową kura domowa i moim obowiazkiem jest sprzatanie, gotowanie, wychowywanie dzieci przy czym on tak twierdzi, ale byloby mi miło gdyby pomogł... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Gość Gosc napisał:

Wasi mezowie tez maja problem z pomocą Wam w kuchni czy tylko ja mam jakiegos cholernego pecha? Wstalam o 6, zrobilam zakupy, posprzatalam, pojechalam na cmentarz, teraz przygotowuje potrawy ale szczerze to mi sie odechciewa...  on sobie leży i nigdy nie zapytał czy moze w czyms pomoc. Jak chcialam zeby obrał warzywa to mnie po prostu wysmial i stwierdzil ze moze jechac kupic sobie jedzenie.

Natura człowieka jest leniwa i większość zapewne nie kiwnęłaby palcem wiedząc, że ostatecznie i tak ''zrobi się samo''. Zadaj sobie pytanie, dlaczego przygotowujesz wszystko sama, choć nie musisz. Ba, nie musisz robić nic. Zastanów się, do jakiego ideału podświadomie Cię ciągnie i czy faktycznie to taki ''ideał''. Kiedy wypracujesz sobie świadomość, że Twoja praca w domu na czyjąś rzecz jest dobrowolna i nieobowiązkowa, dopiero wtedy zyskasz siłę do stawiania oczekiwań i wymogów mężowi. Tymczasem przyzwyczaiłaś go do nicnierobienia i pretensje możesz mieć sama do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Na co sobie pozwalasz to masz autorko. Nie wiem jak można być tak bezwolną. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja dzis nie robie juz nic, tylko posprzatac musze. Maz do 15 w pracy, wczoraj upiekl sernik i ciastka. Ja wszystko juz mam zrobione, jedynie karpia musze usmazyc tuz przed wigilia. Organizacja to podstawa 🙂 a w twojej sytuacji bym tez olala. Uwierz, dzieciom tony jedzenia nie potrzeba, a on niwch sobie kupi 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Czy to kwestia ze ja go tak nauczylam....nie wiem...mam pewne watpliwosci... Bo chyba zostal tak nauczony juz w domu... Mial podstawione wszystko pod nos, nie musial garnac sie do prac domowych, mama za niego wszystko robila. Nie powiem, ze troche mnie to przerazilo ale jak zamieszkalismy razem a nie mielismy dzieci, pracowalam i nie powiem ale pomagal mi w domu.. Pozniej urodzilam dziecko i w sumie sie zaczelo... Raz wykąpal i przebral dziecko i wiecznie chodzil niezadowolony bo sie nie wysypial bo obiadu nieugotowalam na czas..tak tak ja z malym dzieckiem w wozku wstawalam i od rana musialam leciec na zakupy a potem wszystko tachac na 4pietro lacznie z wozkiem. Jak sie z czyms nie wyrobilam to bylo, a bo tamta to zrobi to i to, a bo jego matka to sie ze wszystkim wyrabiala... No i tsk jest do dzis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie chcesz robić - nie musisz. Podobnie jak Twój mąż. Niektórzy nie chcą się urabiać po łokcie bo co ludzie/rodzina powie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przepraszam autorko za szczerość ale jesteś głupia i za to płacisz. Co z tego, że w domu rodzinnym tam miał? Trzeba było od razu ukrócić jak mu się leń włączał. Po co mu gotujesz i podstawiasz wszystko pod nos? Niech sam zacznie się martwić czy ma ciuchy czyste czy co na obiad zjeść. I on nie jest od pomocy. On ma tak samo dbać o dom i mieć obowiązki. Czego Ty dzieci uczysz, jak zły przykład im dajesz? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

PS. I chodzi mi o codzienne życie a nie akurat o święta. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ale co dla dzieci? Barszcz z uszkami i rybka lub pierogi, i finito. Po co się urabiasz? Mężowi szmata przez łeb i albo natychmiast ci pomaga,albo niech wpieprza wieczorem pizzę. Ile on ma lat? A jak jesteś tak zmęczona, to zostaw to wszystko w pizdu, idź weź długą kąpiel, przestań myśleć o sprzątaniu, a wieczorem tylko 2 dania, może ewentualnie coś słodkiego, po prezencie dla dzieci i już. Robisz to,bo ...bo co? Sama jesteś winna takiej sytuacji. Ja bym zrobiła awanturę albo wręcz wyszła z domu na parę godzin. Ja bym np. zabrała dzieci do Aquaparku albo do kina i wróciła późnym popoludniem, dokonczylabym niezbędne minimum, pomijając męża i tyle.  Co ty,jaj nie masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

u mnie wszystko ogarniete, dzis tylko szybkie sprzatanie i krecenie lokow do kolacji :) wszystko ugotowane,maz upiekl sernik i ciastka, dzis tylko karpia trzeba usmazyc. Organizacja to podstawa :) a na twoim wypadku bym olala,dzieciom tona jedzenia jest niepotrzebna,a ty sobie roboty dodajesz. Jasnie Pan jak taki mundry,to niech sobie kupi.Powodzenia,bo w sklepach tylko swiatlo i kasjerki zostaly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Dziekuje Wam za wszystkie odpowiedzi... Macie racje, ze za bardzo na glowie staje i sie staram.... i za bardzo daję sobą pomiatac 😕...trzeba cos zmienic bo wykoncze sie fizycznie i psychicznie. Dziekuje, ze moglam wylac tu swoje żale...

Życze Wam wszystkim zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt w gronie najbliższych! 🙂

Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc k

Zawsze mnie razilo w domu, ze ojciec i dziadek „sie goszcza” a kobiety zapierdzielaja od rana do wieczora by wigilia byla wyjatkowa. Jedynie co to choinke ubiora. A jak jeszcze kraza zeby dac im jesc w ciagu dnia to juz w ogole cisnienie podnosi. W te swieta wyjatkowo nigdzie nie jedziemy i pomalu w ciagu tyg cos przygotowuje zeby na raz nie zrzucac sobie na glowe wszystkiego. Maz jak trzeba idzie do sklepu, zrobil bigos, zajmuje sie dzieckiem a dzis ma do ogarniecia lazienke i odkurzenie wraz z myciem podlogi. Gdybym poprosila go aby mi obral warzywa czy pomogl w czyms jeszcze to by to zrobil. Jedyny defekt, ze jak nie wydam rozkazu co ma robic to by faktycznie nic nie zrobil od siebie tylko pewnie walnalby sie do wyra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wera
44 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Czy to kwestia ze ja go tak nauczylam....nie wiem...mam pewne watpliwosci... Bo chyba zostal tak nauczony juz w domu... Mial podstawione wszystko pod nos, nie musial garnac sie do prac domowych, mama za niego wszystko robila. Nie powiem, ze troche mnie to przerazilo ale jak zamieszkalismy razem a nie mielismy dzieci, pracowalam i nie powiem ale pomagal mi w domu.. Pozniej urodzilam dziecko i w sumie sie zaczelo... Raz wykąpal i przebral dziecko i wiecznie chodzil niezadowolony bo sie nie wysypial bo obiadu nieugotowalam na czas..tak tak ja z malym dzieckiem w wozku wstawalam i od rana musialam leciec na zakupy a potem wszystko tachac na 4pietro lacznie z wozkiem. Jak sie z czyms nie wyrobilam to bylo, a bo tamta to zrobi to i to, a bo jego matka to sie ze wszystkim wyrabiala... No i tsk jest do dzis

Mój też w domu został nauczony różnych ciekawych rzeczy, ale jak mówią co było a nie jest... To, że jego matka nie dopuszczała go do pralki, pokazywała palcem, co ma w domu zrobić i pamiętała i przypominała mu o jego sprawach np. urzędowych, nie oznacza, że ja mam robić to samo. Niby dlaczego? Jesteśmy rówieśnikami, on nie jest dzieckiem, tylko dorosłym mężczyzną i to jego problem, czy sobie czegoś nie załatwi albo gaci nie wypierze. Kobietom nikt o tym nie przypomina a jakoś sobie radzą. Na początku do prania się nie garnął, "jakoś tak wychodziło", że zawsze robiłam to ja, ale po kilku tygodniach po prostu się rozdarłam, że służącą być nie zamierzam i zarządziłam pranie na zmiany. Jak się uzbierało, a nie robił, to znowu się darłam, ale nie ruszyłam, dopóki swojej kolejki nie odwalił, aż mu w krew weszło i obecnie nie ma żadnego podziału, sam się bierze jak widzi, że jest co prać. I z pozostałymi sprawami tak samo, np., jak się umówiliśmy, że ma coś kupić, a wrócił ze sklepu bez tego, to ponownie leciał, bo wiedział, że jak zgodnie z ustaleniami miał coś załatwić, to ja tego za niego nie zrobię. Szkoda, że tak długo się nie postawiłaś, już dawno powinnaś była to zrobić. Jak mamusia zrobi lepiej, to każ spadać do mamusi, łaski ci nie robi, że siedzi i palcem nie kiwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc k

Ja swojemu juz od dlugiego czasu nawet nie piore. Robie pranie swoje i dziecka i nie interesuje mnie to, ze pewnego dnia maz szanowny czystych gaci nie ma 😅 to jego broszka oprac sie. Kiedys bylo inaczej i urabialam sie jak glupia. Teraz wymagam wiecej i czasem owszem ma prawo cos mu sie nie chciec ale i mnie rowniez. Wiec jak zonie nie chce sie obiadu czynic to maz idzie do baru mlecznego kupic lub cos zamawia. Nie daj sie autorko! A niech bedzie burza ale dla swojego dobra czas na zmiany bo to nie czasy naszych dzisdkow i ojcow, nie hodujmy ksieciunia w domu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

przykro sie czyta,ze ktos ma taka rodzine. Maz powinien byc najblizsza osoba, wsparciem,pomoca,a z tego co piszecie u mas maz to strup na d,ktory psuje nastroj.Dlaczego z jestescie z tymi draniami? ja bym sie udusila w takiej atmosferze no i szkoda tych dzieci,bo mama udaje,ze jest cacy,a one dorastaja ze spaczonym obrazem rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hipppoopo

Mój mąż gotować nie lubi. Ale przyniósł choinkę, ubrał ja , udekorować dom w środku i na zewnątrz a dziś od rana pomaga jeszcze rodzicom. Ja w kuchni bo to lubię. I tak dużo pracy nie mam bo idziemy na wigilię do babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nykolka

Nie wiem skąd Wy tych paziów bierzecie. Mój przed poznaniem mnie dość długo mieszkał samotnie, oczywiście bywał w związkach gdzie wspólnie pomieszkiwali niemniej przez znaczną część kawalerskiego życia wykształcił w sobie umiejetność ogarniania wokół siebie. A jako, że chciał trzymać dietę pod treningi na siłowni i mma to automatycznie zmuszony był gotować sobie i trzymać dietę. Na katering dietetyczny nie było go stać. Teraz gotujemy naprzemiennie, inna sprawa, że ja mieszkając na stancji także posiadłam takie męskie umiejętności jak nawiercanie czy też dokręcenie mebli.

Zadaj sobie więc pytanie jaki masz pożytek z chłopa? Może faktycznie na gotowanie ma wywalone, ale opony zmieni, w mieszkaniu ponaprawia, pójdzie się wykłócać w urzędzie w imieniu rodziny etc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Wasi mezowie tez maja problem z pomocą Wam w kuchni czy tylko ja mam jakiegos cholernego pecha? Wstalam o 6, zrobilam zakupy, posprzatalam, pojechalam na cmentarz, teraz przygotowuje potrawy ale szczerze to mi sie odechciewa...  on sobie leży i nigdy nie zapytał czy moze w czyms pomoc. Jak chcialam zeby obrał warzywa to mnie po prostu wysmial i stwierdzil ze moze jechac kupic sobie jedzenie. Tak jest za kazdym razem i mi sie tych świat odechciewa :(... Gdyby nie to ze robie to tez dla dzieci to rzucilabym to wszystko , wyszla i nic nie robila... 

U moich rodziców to samo. Mój tata to porażka. Dobrze, że sobie wzięłam lepszego chłopa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MonikaaaaZZZZz

Nie, u nas tak nie ma.

spaliśmy sobie do 9:30 (poszliśmy spać o 1, oglądalismy film pijąc wino).

Śniadanie powolne, leniwe, syn zrobil nam kawę. po śniadaniu wstawiłam barszcz. Teraz mąż poszedł po ostatnie zakupy, ja zaraz idę robić sałatkę z kaszy pęczak, szpinaku, czerwonej cebuli,  fig itd;  mąż jak wróci to posprząta nieco salon. wyrzuci też razem z synem śmieci.

potem razem zrobimy pierogi.

potem mąż usmaży na "ostatnią chwilę' ryby - pstrąg i halibut. A ja upiekę marchewki z brukselką w polewie z syropu klonowego.

ciasto - czekoladowy sernik - upiekłam wczoraj rano. pierniczki robiłam z synem tydzien temu.

Mąż i ja mamy wolne do 3.01.2019.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

My wszystko z mężem robimy wspólnie. W tym roku mąż robił nawet więcej niż ja, bo mam mocno skaleczony palec i nie mogę robić wszystkiego. Jednak my oboje chcemy to robić i nikt nikogo do niczego nie przymusza. Mamy jakąś wspólną wizję tego co chemy jeść.

W przypadku autorki jest inaczej. Ona chce domowe jedzenie, a jej mąż nie. Mężowi to nie jest potrzebne. On wolałby kupić niż robić. Nie wiem jakie może być rozwiązanie tej kwestii. Może rzezywiście choć raz kupcie to jedzenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nigdy nie rozumiem co znaczy "pomoc w domu". Co on tam nie mieszka? Gościem jest że ma pomagać? Twoje dzieci? Nie. Wasze. Twój dom? Nie. Wasz. Wiec i obowiązki są wspólne. Że też kobiety się godzą na takie traktowanie w 21 wieku. Na bycie sluzka i pomywaczka. A pozniej wątki że mnie nikt w domu nie szanuje. Zacznij sama siebie szanować. I swoją pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nykolka

Ogarnianie domu może mieć wiele wymiarów. Niekoniecznie związany z wrzucaniem prania na akord, mierzeniem m2 mytych podłóg i ilością świat wzniesionych na piętro po schodach. Może mąż realizuje się w bardziej męskich pracach jak wymiana uszczelek, naprawa cieknącego kranu, naprawa pralki, której już wygasła gwarancja, wymiana opon i w razie czego pójdzie zrugać sąsiadów, u których impreza się przeciągnęła na tyle, że nie daje spokoju jego rodzinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ols
20 minut temu, Gość Gość napisał:

My wszystko z mężem robimy wspólnie. W tym roku mąż robił nawet więcej niż ja, bo mam mocno skaleczony palec i nie mogę robić wszystkiego. Jednak my oboje chcemy to robić i nikt nikogo do niczego nie przymusza. Mamy jakąś wspólną wizję tego co chemy jeść.

W przypadku autorki jest inaczej. Ona chce domowe jedzenie, a jej mąż nie. Mężowi to nie jest potrzebne. On wolałby kupić niż robić. Nie wiem jakie może być rozwiązanie tej kwestii. Może rzezywiście choć raz kupcie to jedzenie?

chyba rzecza normalna jest przyrzadzanie potraw na swieta. Nie za bardzo rozumiem co znaczy kupic skoro zrobiona salatka bedzie smaczniejsza, bigos tak samo niz z jakiegos sloika,  po co maja kupowac chemie a nie jedzenie?  Nie wydaje mi ze umywa rece od roboty bo nie lubi zrobionego jedzenia. On po prostu jest leniem smierdzacym idacym na latwizne i wrecz manipulantem bo chcial autorce pogrozic ze sobie kupi a ona i tak dalej  w garach siedzi. Mamusia go tak nauczyla a ty autorko ciagniesz to dalej. Szkoda tylko dzieci ze taki wzor maja w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość Ols napisał:

chyba rzecza normalna jest przyrzadzanie potraw na swieta. Nie za bardzo rozumiem co znaczy kupic skoro zrobiona salatka bedzie smaczniejsza, bigos tak samo niz z jakiegos sloika,  po co maja kupowac chemie a nie jedzenie?  Nie wydaje mi ze umywa rece od roboty bo nie lubi zrobionego jedzenia. On po prostu jest leniem smierdzacym idacym na latwizne i wrecz manipulantem bo chcial autorce pogrozic ze sobie kupi a ona i tak dalej  w garach siedzi. Mamusia go tak nauczyla a ty autorko ciagniesz to dalej. Szkoda tylko dzieci ze taki wzor maja w domu

A co jeśli gospodynia domowa nie ma talentu kulinarnego i zasadniczo nie czuć różnicy w smaku między produktem nabytym a przyrządzonym samodzielnie? Dla specyficznej idei autakri ma się zarzynać? Mąż może mieć racje nakłaniając do nie marnowania czasu, który można inaczej spożytkować w wolne przedpopołudnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×