Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Er123

Ja uważam, że nauczyciele nie powinni dostać podwyżki

Polecane posty

Gość Er123
46 minut temu, Gość gość napisał:

Trochę jak taka kobieta co ją mąż alkoholik bije. Jak nie odchodzi to znaczy, że nie ma źle.

Nie, to oznacza, że ma zrytą banię. Osoba, która chce być w pracy, która ją męczy mimo że może bez trudu znaleźć pracę za wyższą kasę i lepszą ma cos nie tak z głową. 

Czy chcemy żeby takie osoby uczyły dzieci? Chyba nie.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
29 minut temu, Gość Gosciowa napisał:

Mam wrażenie, że niektórzy mają na tyle mało wyobraźni, że im to nie przeszkadza. Byle innym nie było lepiej niż mi, a za co im się niby należy.

Nie. Po prostu jest wiele zawodów, w których ludzie zarabiają mniej niż by to wynikało z ich kwalifikacji, wkładu pracy w wykształcenie. W Polsce w ogóle zarabia się za mało. Tylko nie wszyscy mają "narzędzie/kartę przetargową" w postaci żywej materii i nie krzyczą od lat "mało, mało, mało".

Niech poddają się ewaluacji, niech tydzień pracy wynosi 40h, niech nauczycielki nie robią sobie urlopów wychowawczych z urlopu dla poratowania zdrowia, niech dyrektor szkoły może według praw wolnorynkowych zatrzymać świetnego nauczyciela oferując mu wyższą stawkę niż temu miernemu i trochę jeszcze można byłoby wymienić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
36 minut temu, Gość No nie wiem napisał:

Kolega mojego taty przez wiele lat byl dyrektorem w dużym zakładzie . Teraz od 5 lat jest nauczyciele i śmieszy go ten cały strajk . On sam mówi ze nauczyciele nie maja pojęcia co to jest ciężka   praca , siedzenie po godzinach , stres . On od 5 lat odpoczywa 🙂 żadnych nadgodzin , weekendy wolne , wakacje wolne . 

5 lat to jeszcze nic, jeszcze ma szansę się przekonać jak bycie nauczycielem daje w kość. I to nie zawsze jest wina krnąbrnych uczniów, roszczeniowych nauczycieli czy beznadziejnego systemu. Moja mama uczyła np. dziewczynkę chorą na raka, która później zmarła. Strasznie przeżywała każdą taką wizytę podobnie jak jej śmierć. Była też ciągana po sądach jako świadek w sprawach o molestowanie ucznia (przez członka rodziny) czy o odbieranie praw rodzicielskich. Takie sytuacje strasznie męczą psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Er123 napisał:

Nie, to oznacza, że ma zrytą banię. Osoba, która chce być w pracy, która ją męczy mimo że może bez trudu znaleźć pracę za wyższą kasę i lepszą ma cos nie tak z głową

Czy chcemy żeby takie osoby uczyły dzieci? Chyba nie. 

 

 

Czyli wychodzi na to, że nie ma komu uczyć dzieci. W końcu praktycznie każdy bez trudu może znaleźć pracę za wyższą pensję. Rozumiem, że w związku z tym podwyżki popierasz, bo chyba chcesz, żeby młodzież uczyły osoby, które nie mają "czegoś z głową"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atvuhbf

Jak zle jest nauczycielom to ja chetnie wezme ich prace. Mam uprawnienia, niestety przez nepotyzm nigdy nie mogłam znaleźć pracy w szkole. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Er123

PS. Nauczycielami powinni być ludzie z pasją- a nie tacy co tam siedzą wygodnie na stołkach.

Wyższa płaca nic nie rozwiąże bo prawdziwi specjaliści i tak będą uciekać do korpo i innych miejsc gdzie się nie zarabia np. 4000 (po podwyżce płacy nauczyciela) tylko 10k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 minutę temu, Gość atvuhbf napisał:

Jak zle jest nauczycielom to ja chetnie wezme ich prace. Mam uprawnienia, niestety przez nepotyzm nigdy nie mogłam znaleźć pracy w szkole. 

Już nie ściemniaj. Wcześniej już było pisane jak wygląda sytuacja, szczególnie na wsiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Już nie ściemniaj. Wcześniej już było pisane jak wygląda sytuacja, szczególnie na wsiach.

Wieś, a duże miasto to inna historia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Er123 napisał:

PS. Nauczycielami powinni być ludzie z pasją- a nie tacy co tam siedzą wygodnie na stołkach.

Wyższa płaca nic nie rozwiąże bo prawdziwi specjaliści i tak będą uciekać do korpo i innych miejsc gdzie się nie zarabia np. 4000 (po podwyżce płacy nauczyciela) tylko 10k

Pasją się nie najesz ani dzieci nie ubierzesz. Daruj więc sobie gadanie o pasji. Z pasji to ja mogę w weekend pomóc w schronisku. W pracy mogę lubić to co robię i może mi sprawiać to przyjemność ale przede wszystkim zarabiam tam na życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Wieś, a duże miasto to inna historia.  

Ale praca jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ex belferka
2 godziny temu, gb-krakow napisał:

Cały ten temat to jakaś kiepska podpucha żeby wywiązała się dyskusja pomiędzy ludźmi, którzy nie mają pojęcia o pracy nauczyciela.

Po pierwsze, w naszym kraju nie docenia się wiedzy. Wiedza ma (albo raczej powinna mieć) wartość, bo ktoś, kto przychodzi Wam naprawić pralkę, położyć płytki, zbudować dom, opracować technologię produkcji czy cokolwiek innego - ma wiedzę i wie jak wykonać swoją pracę. I za to kasuje się pieniądze.

w Polsce nie docenia się wiedzy specjalistów - lekarzy, pielęgniarek, technologów, nauczycieli i wielu innych zawodów, ludzi, którzy poświęcili wiele lat swojego życia na naukę. O wiele prościej jest operować miotłą niż używać mózgu, nie obrażając nikogo.

Ale niestety, w naszym kraju wszystko postawione jest na głowie.

I osobiście się zgadzam z tym, co ktoś wyżej napisał:

I jeszcze jeden przykład prosto z życia. W ub. tygodniu byłem na wywiadówce mojej córki i pan dyrektor uprzejmie zakomunikował, że poszukuje nauczyciela fizyki, historii i kogoś do sprzątania.

Dla sprzątacza/czki ma do zaoferowania wyższą pensję. I jak się dowiedziałem później z innych źródeł, to jest dość powszechne w szkołach. I niestety przykre. Dla mnie przekaz jest prosty - zamknijmy szkoły, wygenerujmy deb(i)li, po co nam dzieci uczyć...

Popieram. Jako ex nauczycielka pracowałam za pensje niższa niż panie sprzątaczki i kucharki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Er123
14 minut temu, Gość gość napisał:

5 lat to jeszcze nic, jeszcze ma szansę się przekonać jak bycie nauczycielem daje w kość. I to nie zawsze jest wina krnąbrnych uczniów, roszczeniowych nauczycieli czy beznadziejnego systemu. Moja mama uczyła np. dziewczynkę chorą na raka, która później zmarła. Strasznie przeżywała każdą taką wizytę podobnie jak jej śmierć. Była też ciągana po sądach jako świadek w sprawach o molestowanie ucznia (przez członka rodziny) czy o odbieranie praw rodzicielskich. Takie sytuacje strasznie męczą psychicznie. 

oj oj oj jaki smuteczek. A jak ktoś ma wieloletniego klienta który umrze na raka to też ma wpaść w depresję? 

Ciąganie po sądach w sprawach karnych może się zdarzyć też w innych zawodach- nawet takich typowo biurowych.

Cytat

Czyli wychodzi na to, że nie ma komu uczyć dzieci. W końcu praktycznie każdy bez trudu może znaleźć pracę za wyższą pensję. Rozumiem, że w związku z tym podwyżki popierasz, bo chyba chcesz, żeby młodzież uczyły osoby, które nie mają "czegoś z głową"?

Nie, mają uczyć pasjonaci i ci, którym te warunki odpowiadają. Ci co mogą znaleźć inną pracę i im się nauczycielstwo nie podoba powinni zrezygnować w trybie natychmiastowym. Acha zapomniałam- większość nie odnajdzie się na wolnym rynku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Er123 napisał:

oj oj oj jaki smuteczek. A jak ktoś ma wieloletniego klienta który umrze na raka to też ma wpaść w depresję? 

Ciąganie po sądach w sprawach karnych może się zdarzyć też w innych zawodach- nawet takich typowo biurowych. 

Możesz sobie łaskawie zerknąć na jaki post odpowiadałam, zamiast dzielić się swoimi mądrościami o pracach biurowych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedoszła nauczycielka
9 godzin temu, Gość gość napisał:

Bo w mieście masz zawsze więcej chętnych, za to na wsiach jest już znacznie gorzej. Ludziom się nie chce dojeżdżać, przeprowadzać tym bardziej.

Na wsi nie mogłam znaleźć pracy w szkole przez 5 lat. Niestety skończyłam kierunek, gdzie mój przedmiot to nie jest język polski. W końcu przekwalifikowałam się. Wykształcenie pedagogiczne przydaje mi się w nauczaniu córki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Er123
28 minut temu, Gość gość napisał:

Pasją się nie najesz ani dzieci nie ubierzesz. Daruj więc sobie gadanie o pasji. Z pasji to ja mogę w weekend pomóc w schronisku. W pracy mogę lubić to co robię i może mi sprawiać to przyjemność ale przede wszystkim zarabiam tam na życie.

Zarabiać na życie idzie się do korpo...

Po co pchać się w zawód gdzie się wie, że nie zarabia się zbyt wiele i oczekiwać zarobków??? To tak jak pójść na sprzątaczkę i oczekiwać wysokich podwyżek. W pewnych grupach zawodowych zarabia się dużo a w innych mało i oczekiwanie zmiany zarobków z okazji indywidualnego "widzi mi się" to dla mnie oznaka niezrównoważonego umysłu.

Akurat nauczyciele mają dużo benefitów i plusów o jakich inne grupy zawodowe mogą pomarzyć, więc nie rozumiem dlaczego jeszcze mają zarabiać krocie? To jest praca dla kobiet, co mają bogatych mężów i jednocześnie mają rodzinę. Weekendy wolne, wakacje wolne -pracę można spokojnie łączyć z wychowywaniem dzieci.

To jest praca dla pasjonatów (pasjonatek) co chcą kształtować młode pokolenie i lubią dzieci a nie dla korpo szczurków lub młodych wilków z Wall Street. 

Czy oni robią jakieś "wyniki"? Nie. Nikt nie rozlicza nauczycieli z wyników. A w zawodach gdzie się zarabia przez duże Z liczy się efekt. A nie pierdzenie w stołek przez rok szkolny a później wakacje wolne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jgfhkv
3 godziny temu, Gość gosc napisał:

Pracując w innych miejscach miałam taką samą lub większą płacę. Wolne miałam kiedy chciałam. A tu człowiek jest uwiązany - nie ma wolnego na tygodniu. Jechać można wtedy kiedy dzieci nie ma (wtedy kiedy jest najdrożej). Taka specyfika pracy. 

 

20h to była przy tablicy. A później siedziała w domu nad papierami. On może tego nie widział, po prostu mama była w domu. A dla niej to wyglądało inaczej. Jasne, ze fajnie być w domu wtedy kiedy jest dziecko. Ale nauczyciel nigdy nie zobaczy jak jego własne dziecko zaczyna czy kończy szkołę. Bo musi być z innymi dziećmi. Ja słyszałam rozmowę mojej dyrekcji z jej dzieckiem. "Znowu w tej szkole jesteś? Ile będziesz? Jasne, jak zwykle późno wrócisz". Często trzeba wybrać obce dziecko przed swoim.

Co do urlopu - wakacje i ferie nie  są wolne w całości. Nie wychodzimy w czerwcu z uczniami i nie wchodzimy 1 września choćbyście tak chcieli. Wolałabym jak człowiek pojechać w weekend na urlop, dobrać dwa dni. Ale nie mogę. Nie mam urlopu na żądanie, bezpłatnego też mi mogą odmówić. 

Ja bym mogła pracować cały rok, z urlopem jak "każdy człowiek". Tylko co wasze dzieci na to, że chodziłyby cały rok do szkoły? Wolne wakacje czy ferie to nie jest mój wymysł. Skoro pracuję ucząc dzieci to co waszym zdaniem mam robić gdy one mają wolne? Zrzec się wypłaty? Udawać, że nie mam rachunków i nie muszę jeść?

Zapytaj księgowych jak wyglada ich życie i urlop, praca po godzinach to pogadamy! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówa
9 minut temu, Gość Er123 napisał:

Zarabiać na życie idzie się do korpo...

Po co pchać się w zawód gdzie się wie, że nie zarabia się zbyt wiele i oczekiwać zarobków??? To tak jak pójść na sprzątaczkę i oczekiwać wysokich podwyżek. W pewnych grupach zawodowych zarabia się dużo a w innych mało i oczekiwanie zmiany zarobków z okazji indywidualnego "widzi mi się" to dla mnie oznaka niezrównoważonego umysłu.

Akurat nauczyciele mają dużo benefitów i plusów o jakich inne grupy zawodowe mogą pomarzyć, więc nie rozumiem dlaczego jeszcze mają zarabiać krocie? To jest praca dla kobiet, co mają bogatych mężów i jednocześnie mają rodzinę. Weekendy wolne, wakacje wolne -pracę można spokojnie łączyć z wychowywaniem dzieci.

To jest praca dla pasjonatów (pasjonatek) co chcą kształtować młode pokolenie i lubią dzieci a nie dla korpo szczurków lub młodych wilków z Wall Street. 

Czy oni robią jakieś "wyniki"? Nie. Nikt nie rozlicza nauczycieli z wyników. A w zawodach gdzie się zarabia przez duże Z liczy się efekt. A nie pierdzenie w stołek przez rok szkolny a później wakacje wolne.

Problem polega na tym, że nie rozmawiamy o zarabianiu kroci, żaden ze strajkujących nauczycieli nie mówi o pensji dyrektora w korpo, więc te porównania są nie na miejscu. Jest za to mowa o jakiejkolwiek podwyżce która pozwoli na nadgonienie inflacji. Ja nauczycielem nie jestem, ale jestem w stanie zrozumieć, że za uczenie moich dzieci należy się godziwa pensja, może nie porównywalna do pracownika korpo, ale i nie głodowa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

To ja może powiem jak wyglądają egzaminy i dlaczego nie ma lekcji. W zależności od ilości klas tworzy się grupy, w których uczniowie piszą egzamin. Jest większa grupa "zwykłych dzieci" - jeśli duża to i komisja odpowiednio liczna. Jeśli nie ma dużej sali to piszą w klasach lekcyjnych. W takiej sali jest 2 egzaminatorów. Do tego dochodzą dzieci z opiniami i orzeczeniami. W zależności od rodzaju każde z nich ma swoją salę - do tego komisja min 2 osoby. Jedna z osób jest z danej placówki, druga z innej. Szkoła musi oddelegować w zamian swoich pracowników do innych komisji. Kto wtedy ma prowadzić lekcje? Jak zorganizować tyle zastępstw, zapewnić piszącym spokój, dopilnować żeby dzieci nie hałasowały na korytarzach? Gdzie robić te lekcje skoro sale zajęte przez egzamin? Po każdym egzaminie od razu sprawdzanie zakodowania prac, odpowiednie spakowanie, spisanie protokołu, wysłanie. Chwila na siku i idziemy na drugi egzamin. Jak do tego wcisnąć zwykłe lekcje? Przecież to dla nas też stres.

Na egzaminie musi być wszystko dopilnowane. Zdarza się, ze mimo upomnień dzieci wnoszą telefony. Bo myślą, że się uda. I telefon dzwoni, egzamin nieważny. Nauczyciela wina? 

My tracimy lekcje, nie mamy kiedy nadrobić. Nie my ustalamy wolne, nie my decydujemy o podstawie programowej i treściach. My jesteśmy wyrobnikami - mamy narzucony materiał, czasu mało i jesteśmy rozliczani. Gdzie tu miejsce na pasję? Na pochylenie się nad uczniem? 

IDŹCIE WALIĆ W DRZWI MINISTERSTWA. WALCZCIE O SWOJE DZIECI A NIE WALCZCIE Z NAUCZYCIELAMI. NAS NIE SŁUCHA NIKT. TYLKO PÓŹNIEJ ZBIERAMY ZA DECYZJE, KTÓRE DO NAS NIE NALEŻAŁY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość Gościówa napisał:

Jest za to mowa o jakiejkolwiek podwyżce 

Jakiekolwiek podwyżki już były. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

To ja może powiem jak wyglądają egzaminy i dlaczego nie ma lekcji. W zależności od ilości klas tworzy się grupy, w których uczniowie piszą egzamin. Jest większa grupa "zwykłych dzieci" - jeśli duża to i komisja odpowiednio liczna. Jeśli nie ma dużej sali to piszą w klasach lekcyjnych. W takiej sali jest 2 egzaminatorów. Do tego dochodzą dzieci z opiniami i orzeczeniami. W zależności od rodzaju każde z nich ma swoją salę - do tego komisja min 2 osoby. Jedna z osób jest z danej placówki, druga z innej. Szkoła musi oddelegować w zamian swoich pracowników do innych komisji. Kto wtedy ma prowadzić lekcje? Jak zorganizować tyle zastępstw, zapewnić piszącym spokój, dopilnować żeby dzieci nie hałasowały na korytarzach? Gdzie robić te lekcje skoro sale zajęte przez egzamin? Po każdym egzaminie od razu sprawdzanie zakodowania prac, odpowiednie spakowanie, spisanie protokołu, wysłanie. Chwila na siku i idziemy na drugi egzamin. Jak do tego wcisnąć zwykłe lekcje? Przecież to dla nas też stres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Jakiekolwiek podwyżki już były. 

Dostałam 80 zł. W tamtym roku zabrali mi 90 zł dodatku mieszkaniowego. Ile dostałam podwyżki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

To ja może powiem jak wyglądają egzaminy i dlaczego nie ma lekcji. W zależności od ilości klas tworzy się grupy, w których uczniowie piszą egzamin. Jest większa grupa "zwykłych dzieci" - jeśli duża to i komisja odpowiednio liczna. Jeśli nie ma dużej sali to piszą w klasach lekcyjnych. W takiej sali jest 2 egzaminatorów. Do tego dochodzą dzieci z opiniami i orzeczeniami. W zależności od rodzaju każde z nich ma swoją salę - do tego komisja min 2 osoby. Jedna z osób jest z danej placówki, druga z innej. Szkoła musi oddelegować w zamian swoich pracowników do innych komisji. Kto wtedy ma prowadzić lekcje? Jak zorganizować tyle zastępstw, zapewnić piszącym spokój, dopilnować żeby dzieci nie hałasowały na korytarzach? Gdzie robić te lekcje skoro sale zajęte przez egzamin?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość gosc napisał:

Dostałam 80 zł. W tamtym roku zabrali mi 90 zł dodatku mieszkaniowego. Ile dostałam podwyżki?

Jakbyś nie miała nigdy dodatku mieszkaniowego, to miałabyś 80 zł podwyżki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
21 minut temu, Gość Jgfhkv napisał:

Zapytaj księgowych jak wyglada ich życie i urlop, praca po godzinach to pogadamy! 

odpowiem tak jak wy - chyba wiedzieli jak wyglada ta praca jak sie decydowali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jakbyś nie miała nigdy dodatku mieszkaniowego, to miałabyś 80 zł podwyżki.

Liczyć nie umiesz? Zabrali mi 90 zł, dali 80 i mówią że to podwyżka podczas gdy jestem stratna 10 zł w stosunku do ubiegłego roku. I to jest ta słynna podwyżka minus 10zł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

To ja może powiem jak wyglądają egzaminy i dlaczego nie ma lekcji. W zależności od ilości klas tworzy się grupy, w których uczniowie piszą egzamin. Jest większa grupa "zwykłych dzieci" - jeśli duża to i komisja odpowiednio liczna. Jeśli nie ma dużej sali to piszą w klasach lekcyjnych. W takiej sali jest 2 egzaminatorów. Do tego dochodzą dzieci z opiniami i orzeczeniami. W zależności od rodzaju każde z nich ma swoją salę - do tego komisja min 2 osoby. Jedna z osób jest z danej placówki, druga z innej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Szkoła musi oddelegować w zamian swoich pracowników do innych komisji. Nie ma wtedy kto prowadzić lekcji Jak zorganizować tyle zastępstw, zapewnić piszącym spokój, dopilnować żeby dzieci nie hałasowały na korytarzach? Gdzie robić te lekcje skoro sale zajęte przez egzamin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Swoich nauczycieli trzeba wysłać do innych szkół. Nie ma na miejscu czasem połowy kadry - więc nie ma lekcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Po każdym egzaminie od razu sprawdzanie zakodowania prac, odpowiednie spakowanie, spisanie protokołu, wysłanie. Chwila na siku i idziemy na drugi egzamin. Jak do tego wcisnąć zwykłe lekcje? Przecież to dla nas też stres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Na egzaminie musi być wszystko dopilnowane. Zdarza się, ze mimo upomnień dzieci wnoszą telefony. Bo myślą, że się uda. I telefon dzwoni, egzamin nieważny. Nauczyciela wina? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×