Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
plastka-77

In vitro z komórką dawczyni cz. 3

Polecane posty

1 godzinę temu, Gościówka napisał:

Krokus, 

przepraszam ze dopiero teraz odpisuje. 
Jesli chodzi o psychiczne radzenie sobie z ta trauma to myśle ze z czasem jest trochę lepiej ale oczywiste jest ze zawsze już będę o tym myslala. U mnie minęło już dwa lata. ważne dla mnie było wsparcie bliskich, rodziny mojej i przyjaciół. Cios w serce dostałam tylko kolejny od rodziny męża. Nie jestem psychologiem ale wydaje mi się ze w Twoim przypadku problem polega jescze na tym ze nie wiesz co było przyczyna i to Cię meczy. Ja długo chodziłam z chorym dzieckiem i wiedziałam ze nie ma szans na urodzenie lub zdrowe życie. Przed ubumaciem miałam więcej czasu na pogodzenie się z tym a Ty się w ogóle tego nie spodziewałaś. 
Tak jak powiedziałam tej Pani psycholog dopóki znów nie podejdziesz do procedury i powstanie w Tobie niwa nadzieja ze się uda będzie Ci ciężko. Musisz myśleć ze nie wszystko jescze stracone. Widocznie to nie był Twój czas ale on nadejdzie. Nie wiem jak Ty ale ja zgłosiłam się po akt zgonu, badałam jej imię i wbrew pozorom to tez mi pomogło. Przyjmuje ze miałam córkę, która cierpiała a teraz jest jej lepiej. 
Długo nie podchodziła do kolejnej procedury. Próbowałam na swoich komórkach jeszcze dwóch stymulacji ale za każdym razem po punkcji nie udało się uzyskać żadnej komórki która by została chociaż na chwile. Mimo tego ze byłam dość młoda moja komórka jedyna która udało się pobrać i zapłodnić była słabej jakości wiec prawdopodobnie stat ta wada. Długo mi zajęło podjęcie decyzji o próbach z kd. Tak jak pisałam kiedyś z sześciu komórek zapłodnili się 4 a tylko jedna nadawała się do transferu. Reszta przestała się rozwijać. Po informacji ze żadna komórka nie przetrwała załamałam się ze już nic z tego nie będzie. 
w poniedziałek robiłam bhcg i wyszło 678 wiec na razie jest ok. Boje się cały czas co będzie dalej ale stram się myśleć pozytywnie. 

O to super. Czyli już beta pozytywna! Gratulacje i trzymam kciuki.

Mi też siė wydaje, że z jednej strony potrzebny jest czas a z drugiej nowa ciąża, która da znowu nadzieję. Z tym, że teraz ta nadzieja mieszałaby się z dużym strachem. 

Masz rację, u nas to był szok, wszystko było dobrze i nagle niespodziewanie wiadomość, że dziecko umarło. Jak się kładłam na leżankę do USG to sobie żartowaliśmy z lekarką a parę minut potem ten szok.

Ja odwrotnie, nie chciałam nadać imienia, robić pogrzebu. Mnie by to bardziej pogrążyło. Chociaż imię już mieliśmy wybrane i w mojej głowie pamiętam go pod tym imieniem.

Ciężkie to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Gościówka napisał:

Krokus, 

przepraszam ze dopiero teraz odpisuje. 
Jesli chodzi o psychiczne radzenie sobie z ta trauma to myśle ze z czasem jest trochę lepiej ale oczywiste jest ze zawsze już będę o tym myslala. U mnie minęło już dwa lata. ważne dla mnie było wsparcie bliskich, rodziny mojej i przyjaciół. Cios w serce dostałam tylko kolejny od rodziny męża. Nie jestem psychologiem ale wydaje mi się ze w Twoim przypadku problem polega jescze na tym ze nie wiesz co było przyczyna i to Cię meczy. Ja długo chodziłam z chorym dzieckiem i wiedziałam ze nie ma szans na urodzenie lub zdrowe życie. Przed ubumaciem miałam więcej czasu na pogodzenie się z tym a Ty się w ogóle tego nie spodziewałaś. 
Tak jak powiedziałam tej Pani psycholog dopóki znów nie podejdziesz do procedury i powstanie w Tobie niwa nadzieja ze się uda będzie Ci ciężko. Musisz myśleć ze nie wszystko jescze stracone. Widocznie to nie był Twój czas ale on nadejdzie. Nie wiem jak Ty ale ja zgłosiłam się po akt zgonu, badałam jej imię i wbrew pozorom to tez mi pomogło. Przyjmuje ze miałam córkę, która cierpiała a teraz jest jej lepiej. 
Długo nie podchodziła do kolejnej procedury. Próbowałam na swoich komórkach jeszcze dwóch stymulacji ale za każdym razem po punkcji nie udało się uzyskać żadnej komórki która by została chociaż na chwile. Mimo tego ze byłam dość młoda moja komórka jedyna która udało się pobrać i zapłodnić była słabej jakości wiec prawdopodobnie stat ta wada. Długo mi zajęło podjęcie decyzji o próbach z kd. Tak jak pisałam kiedyś z sześciu komórek zapłodnili się 4 a tylko jedna nadawała się do transferu. Reszta przestała się rozwijać. Po informacji ze żadna komórka nie przetrwała załamałam się ze już nic z tego nie będzie. 
w poniedziałek robiłam bhcg i wyszło 678 wiec na razie jest ok. Boje się cały czas co będzie dalej ale stram się myśleć pozytywnie. 

czyli był jeden jedyny zarodek? Który masz dzien po transferze? koło tysiaca powinno byc juz widac chyba zarodek. Czy serduszko, niepamietam. Dziewczyny bardzo cieżakie przyzcia za Wami. Ja głęboko wierzę ze to wszystko zostanie Wam wynagrodzone. Z całego serda życzę Ci żeby teraz się udało!!!! Odzywaj się częściej 🙂 Tulę

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2020 o 06:48, Alo77 napisał:

Dziękuję za informację. 

Jaka dawkę encorton bralas? Ja mam 5mg i mam brać do 9 tygodnia w dziewiątym zejść do dawki 2 5mg. Porównując z Tobą to trochę krótko. 

Mam jeszcze accofil też do 9 tyg. 

Strasznie się boję odstawienia tych leków. 

Czytając Twój post pomyślałam że będę chodziła do dwóch lekarzy tego z kliniki co mię prowadzi (miałam chodzić do 12 tygodnia?) ale przeciągnę. Za tydzień mam serduszko i po tej wizycie zapisze się do mojego ginekologa. 

 

Ja bralam 10mg, podobno lepiej niz 5 mg ale ja mialam przeslanki autoimmunologiczne. Mi tez mowili zeby odstawic w 10 tyg ale tak sie balam, ze troche przeciagnelam, a pozniej bardzo bardzo wolno zmniejszalam dawke do zera.  

polecam 2 lekarzy, szczegolnie przy kluczowych badaniach prenatalnych - co 2 glowy to nie jedna 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, anett96 napisał:

czyli był jeden jedyny zarodek? Który masz dzien po transferze? koło tysiaca powinno byc juz widac chyba zarodek. Czy serduszko, niepamietam. Dziewczyny bardzo cieżakie przyzcia za Wami. Ja głęboko wierzę ze to wszystko zostanie Wam wynagrodzone. Z całego serda życzę Ci żeby teraz się udało!!!! Odzywaj się częściej 🙂 Tulę

Dziękuje za miłe słowa. 😊
Tak tylko jeden. Sześć komórek miałam od dawczyni mrożonych. 4 zarodki powstały. Jeden mi podali w trzeciej dobie. Resztę zostawili do obserwacji do 5 dnia. Zadzwonili ze komórki na początku dobrze się rozwijały a potem się zatrzymały wiec nic nie zamrożą. 
Test bhcg który wykazał 678 miałam robiony 13 dnia po transferze. Lekarz kazał mi zrobić test 12.06 ale czyli 10 dni o transferze ale pojechaliśmy się odprężyć nad morze. Jak dzwoniłam do lekarza to kazał mi przyjść za tydzień na usg. Zakłada ze wtedy powinno być widać już na pewno zarodek, a za tydzień akcje serca. 
dam znać jak wyglada sytuacja. nie ukrywam ze bardzo się stresuje. Boje się kolejnego rozczarowania. 

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gościówka napisał:

Dziękuje za miłe słowa. 😊
Tak tylko jeden. Sześć komórek miałam od dawczyni mrożonych. 4 zarodki powstały. Jeden mi podali w trzeciej dobie. Resztę zostawili do obserwacji do 5 dnia. Zadzwonili ze komórki na początku dobrze się rozwijały a potem się zatrzymały wiec nic nie zamrożą. 
Test bhcg który wykazał 678 miałam robiony 13 dnia po transferze. Lekarz kazał mi zrobić test 12.06 ale czyli 10 dni o transferze ale pojechaliśmy się odprężyć nad morze. Jak dzwoniłam do lekarza to kazał mi przyjść za tydzień na usg. Zakłada ze wtedy powinno być widać już na pewno zarodek, a za tydzień akcje serca. 
dam znać jak wyglada sytuacja. nie ukrywam ze bardzo się stresuje. Boje się kolejnego rozczarowania. 

Al

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, AgataN76x napisał:

Ja bralam 10mg, podobno lepiej niz 5 mg ale ja mialam przeslanki autoimmunologiczne. Mi tez mowili zeby odstawic w 10 tyg ale tak sie balam, ze troche przeciagnelam, a pozniej bardzo bardzo wolno zmniejszalam dawke do zera.  

polecam 2 lekarzy, szczegolnie przy kluczowych badaniach prenatalnych - co 2 glowy to nie jedna 😉 

Napisz proszę jak wychodziłaś z encorton bralas 10mg do kiedy? Zmniejszona dawkę jaka ile i do kiedy? 

Ja mam w 9 tygodni zejac do 2,5mg czyli muszę kroić tabletkę, a w ulotce napisane że nie mi na kroić? Jak to jest? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Alo77 napisał:

Napisz proszę jak wychodziłaś z encorton bralas 10mg do kiedy? Zmniejszona dawkę jaka ile i do kiedy? 

Ja mam w 9 tygodni zejac do 2,5mg czyli muszę kroić tabletkę, a w ulotce napisane że nie mi na kroić? Jak to jest? 

Ja kroiłam, co tydzień schodziłam z ćwiartki 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2020 o 23:41, meggmartin napisał:

To Samo mialam, do 8 miesiaca super, jezdzilam daleko, potem cisnienie I zatrucie ciazowe. Niestety nie rodzilam w Polsce I na sile chcieli, abym urodzila silami natury, chociaz Mój lekarz w Polsce zalecał cc. Skutki miałam katastrofalne po 24 h cc i krwotok, ledwo się wywinęłam śmierci. 10 dni w szpitalu jeszcze większe ciśnienie, złe parametry wątroby. Teraz rok po jest ok, ale swoje przeżyłam. Mają szczęście, że z małym jest ok. 

PoZdrawiam wszystkie dziewczyny i trzymamy kciuki 😘😘

Meggmartin - ciesze sie, ze wszystko dobrze sie skonczylo i ze wyniki wrocily do normy! Ja tez nie rodzilam w Polsce i u mnie lekarz tez podejrzewal hellp, nie bylo mowy o porodzie naturalnyn, ale ja i tak chcialam od poczatku cc i to samo sugerowal lekarz z uwagi na moje wyniki i moj wiek. Zatrucie moze miec gwaltowny postep nawet przy samym porodzie (moja kolezanka prawie na to zmarla bo dostala zapasci i stan rzucawkowy w koncowej fazie porodu naturalnego a jej lekarz wczesniej nie zdiagnozowal dobrze). Ja jestem 1.5 miesiaca po porodzie i nadal na lekach nadcisnieniowych (mala dawka na szczescie) i pod okiem specjalistow (sprawdzaja nerki i watrobe). 

Musimy sie cieszyc, ze udalo nam sie dociagnac do samego konca bo duzo przypadkow zatrucia jest ok 24-25 tygodnia a wredy nie jest to dobrze rokujace dla dziecka. 

Pozdrawiam 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 

18 godzin temu, Gościówka napisał:

Krokus, 

przepraszam ze dopiero teraz odpisuje. 
Jesli chodzi o psychiczne radzenie sobie z ta trauma to myśle ze z czasem jest trochę lepiej ale oczywiste jest ze zawsze już będę o tym myslala. U mnie minęło już dwa lata. ważne dla mnie było wsparcie bliskich, rodziny mojej i przyjaciół. Cios w serce dostałam tylko kolejny od rodziny męża. Nie jestem psychologiem ale wydaje mi się ze w Twoim przypadku problem polega jescze na tym ze nie wiesz co było przyczyna i to Cię meczy. Ja długo chodziłam z chorym dzieckiem i wiedziałam ze nie ma szans na urodzenie lub zdrowe życie. Przed ubumaciem miałam więcej czasu na pogodzenie się z tym a Ty się w ogóle tego nie spodziewałaś. 
Tak jak powiedziałam tej Pani psycholog dopóki znów nie podejdziesz do procedury i powstanie w Tobie niwa nadzieja ze się uda będzie Ci ciężko. Musisz myśleć ze nie wszystko jescze stracone. Widocznie to nie był Twój czas ale on nadejdzie. Nie wiem jak Ty ale ja zgłosiłam się po akt zgonu, badałam jej imię i wbrew pozorom to tez mi pomogło. Przyjmuje ze miałam córkę, która cierpiała a teraz jest jej lepiej. 
Długo nie podchodziła do kolejnej procedury. Próbowałam na swoich komórkach jeszcze dwóch stymulacji ale za każdym razem po punkcji nie udało się uzyskać żadnej komórki która by została chociaż na chwile. Mimo tego ze byłam dość młoda moja komórka jedyna która udało się pobrać i zapłodnić była słabej jakości wiec prawdopodobnie stat ta wada. Długo mi zajęło podjęcie decyzji o próbach z kd. Tak jak pisałam kiedyś z sześciu komórek zapłodnili się 4 a tylko jedna nadawała się do transferu. Reszta przestała się rozwijać. Po informacji ze żadna komórka nie przetrwała załamałam się ze już nic z tego nie będzie. 
w poniedziałek robiłam bhcg i wyszło 678 wiec na razie jest ok. Boje się cały czas co będzie dalej ale stram się myśleć pozytywnie. 

Gratulacje! Bardzo ladna beta!! Ja tez mialam podobnie - z 6 komorek zaplodnily sie 4 ale 3 z nich stanely w trzeciej dobie i tylko 1 dotrwala do blastki. Myslalam, ze jak tylko 1 sie rozwinela to pewnie tez nie jest za obiecujaca - a tu prosze, synek piekny i zdrowy 🙂  Wiec nie ma co tak myslec - kazdy zarodek jest inny, rzeczywiscie wystarczy ten jeden wlasciwy, zeby w koncu moc trzymac w ramionach swoja kruszynke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny u mnie znowu się nie udało, beta 9dpt mniej niż 0,2.... siódmy transfer nie był szczęśliwy 😞 jestem chyba beznadziejnym przypadkiem. Żeby tyle razy nic nie zaskoczyło, nawet biochemiczna, to już raczej nie jest statystyka 😕

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, believer napisał:

Dziewczyny u mnie znowu się nie udało, beta 9dpt mniej niż 0,2.... siódmy transfer nie był szczęśliwy 😞 jestem chyba beznadziejnym przypadkiem. Żeby tyle razy nic nie zaskoczyło, nawet biochemiczna, to już raczej nie jest statystyka 😕

Beliver robiłaś immunologie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, believer napisał:

Dziewczyny u mnie znowu się nie udało, beta 9dpt mniej niż 0,2.... siódmy transfer nie był szczęśliwy 😞 jestem chyba beznadziejnym przypadkiem. Żeby tyle razy nic nie zaskoczyło, nawet biochemiczna, to już raczej nie jest statystyka 😕

kochana miałam pytac o to samo. Robiłaś immunologię??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Robiłam immunologię. Nic to nie wniosło, a wręcz nie wiem czy nie było gorzej bo beta poniżej progów wykrywalności a w pierwszym transferze tylko z estrofemem i lutinusem była chociaż 4,06 choć lekarze twierdzą że to i tak za mało nawet jak na biochemiczną. Poniżej opis moich badań immuno, nie przeraźcie się tylko jego długością ale przy 7 transferach niestety uzbierało się trochę.

Immunologię zaczęłam badać po drugim nieudanym transferze. Byłam u doc. Pasnika, porobiłam badania które zlecił. Przede wszystkim zrobiłam KIR, wyszedł mi haplotyp Bx, nie wykryto: 2DL5A, 2DS5, 3DS1, 3DP1. U męża wyszły antygeny C*06, C*07. Docent powiedział że nie jest źle i nie zaleca Accofilu na te wyniki. Test IMK też wyszedł w porządku, komórki NK 11%.Z cytokin za to wyszły niektóre wyniki poza normą, zaznaczył nawet na wyniku wskaźnik IFN /IL10 który był najgorszy bo 0,1 przy normie 1,2-3,0. Powiedział że ze względu na to zaleca immunosupresję w miesiącu przed transferem Equoralem i Encortonem, co da 3miesięczne okienko w którym należy transferować. Zrobiłam też badania na trombofilę i wyszło MTHFR nieprawidłowy hetero i PAI-1 homo. Zapisał na to Acard i heparynę. Zrobiłam też histeroskopię, wyszła ok.
Niestety 2 kolejne transfery po tym leczeniu w okresie 3 miesięcy się nie udały. Brałam do nich też Atosiban i Intralipid do jednego i nie pomogło.

Poszłam do docenta znowu. Zalecił Encorton 10 mg już nie miesiąc przed transferem tylko w cyklu z transferem i Acard oraz heparynę tak jak wcześniej. Znowu 2 transfery na tym zestawie nie wyszły, przy czym przy drugim samowolnie zwiększyłam dawkę sterydu do 20 mg, wzięłam też intralipid i Atosiban.

Przed ostatnim transferem poszłam do prof. Wilczyńskiego bo do Pasnika nie szło się dostać przez Covid. Zlecił mi dodatkowe badania immunologiczne: ACA, APA, przeciwciała anty-fosfolipidowe i przeciwciała beta-2glikoproterine.. Tylko APA wyszło dodatnie. Powiedział że to raczej odpowiada za poronienia a nie za brak implantacji. Ale przepisał mi Zarzio (odpowiednik Accofilu) w zastrzykach - 1 tydzień przed transferem, 1 w dzień transferu i 1 tydzień po. Do tego Encorton 20 mg oraz acard i heparynę również. Wzięłam też kroplówkę z Atosibanu bo mojej lekarce przy podglądzie przed transferem poprzednim jeszcze wyszła kurczliwość macicy. Faszerowałam się Nospą i Scopolanem i oczywiście magnezem żeby później te skurcze też wyeliminować. Dodatkowo zrobiłam test ERA i wyszło wszystko w porządku. No i teraz ten transfer też nie nie wyszedł na tym zestawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, believer napisał:

Robiłam immunologię. Nic to nie wniosło, a wręcz nie wiem czy nie było gorzej bo beta poniżej progów wykrywalności a w pierwszym transferze tylko z estrofemem i lutinusem była chociaż 4,06 choć lekarze twierdzą że to i tak za mało nawet jak na biochemiczną. Poniżej opis moich badań immuno, nie przeraźcie się tylko jego długością ale przy 7 transferach niestety uzbierało się trochę.

Immunologię zaczęłam badać po drugim nieudanym transferze. Byłam u doc. Pasnika, porobiłam badania które zlecił. Przede wszystkim zrobiłam KIR, wyszedł mi haplotyp Bx, nie wykryto: 2DL5A, 2DS5, 3DS1, 3DP1. U męża wyszły antygeny C*06, C*07. Docent powiedział że nie jest źle i nie zaleca Accofilu na te wyniki. Test IMK też wyszedł w porządku, komórki NK 11%.Z cytokin za to wyszły niektóre wyniki poza normą, zaznaczył nawet na wyniku wskaźnik IFN /IL10 który był najgorszy bo 0,1 przy normie 1,2-3,0. Powiedział że ze względu na to zaleca immunosupresję w miesiącu przed transferem Equoralem i Encortonem, co da 3miesięczne okienko w którym należy transferować. Zrobiłam też badania na trombofilę i wyszło MTHFR nieprawidłowy hetero i PAI-1 homo. Zapisał na to Acard i heparynę. Zrobiłam też histeroskopię, wyszła ok.
Niestety 2 kolejne transfery po tym leczeniu w okresie 3 miesięcy się nie udały. Brałam do nich też Atosiban i Intralipid do jednego i nie pomogło.

Poszłam do docenta znowu. Zalecił Encorton 10 mg już nie miesiąc przed transferem tylko w cyklu z transferem i Acard oraz heparynę tak jak wcześniej. Znowu 2 transfery na tym zestawie nie wyszły, przy czym przy drugim samowolnie zwiększyłam dawkę sterydu do 20 mg, wzięłam też intralipid i Atosiban.

Przed ostatnim transferem poszłam do prof. Wilczyńskiego bo do Pasnika nie szło się dostać przez Covid. Zlecił mi dodatkowe badania immunologiczne: ACA, APA, przeciwciała anty-fosfolipidowe i przeciwciała beta-2glikoproterine.. Tylko APA wyszło dodatnie. Powiedział że to raczej odpowiada za poronienia a nie za brak implantacji. Ale przepisał mi Zarzio (odpowiednik Accofilu) w zastrzykach - 1 tydzień przed transferem, 1 w dzień transferu i 1 tydzień po. Do tego Encorton 20 mg oraz acard i heparynę również. Wzięłam też kroplówkę z Atosibanu bo mojej lekarce przy podglądzie przed transferem poprzednim jeszcze wyszła kurczliwość macicy. Faszerowałam się Nospą i Scopolanem i oczywiście magnezem żeby później te skurcze też wyeliminować. Dodatkowo zrobiłam test ERA i wyszło wszystko w porządku. No i teraz ten transfer też nie nie wyszedł na tym zestawie.

Ja od Paśnika miałam ten sam zestaw - Equoral, Encorton etc. Ma wrażenie, że on wszystkim na początek to samo przepisuje. Koleżanka u niego była i też to samo.

Teraz zaszłam biorąc Encorton 5mg, Acard i proga z estrogenami. I nic więcej.

Ja średnio w immunologię wierzę, choć u niektórych takie leczenie immunologiczne się sprawdza. Ja raczej uważam, że jeśli nie ma problemów natury anatomicznej tudzież związanych z endometrium (jego grubość, struktura), to raczej jest to jakość zarodków. Jakie macie nasienie? Od jakich dawczyń komórki? Mrożone czy świeże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, believer napisał:

Robiłam immunologię. Nic to nie wniosło, a wręcz nie wiem czy nie było gorzej bo beta poniżej progów wykrywalności a w pierwszym transferze tylko z estrofemem i lutinusem była chociaż 4,06 choć lekarze twierdzą że to i tak za mało nawet jak na biochemiczną. Poniżej opis moich badań immuno, nie przeraźcie się tylko jego długością ale przy 7 transferach niestety uzbierało się trochę.

Immunologię zaczęłam badać po drugim nieudanym transferze. Byłam u doc. Pasnika, porobiłam badania które zlecił. Przede wszystkim zrobiłam KIR, wyszedł mi haplotyp Bx, nie wykryto: 2DL5A, 2DS5, 3DS1, 3DP1. U męża wyszły antygeny C*06, C*07. Docent powiedział że nie jest źle i nie zaleca Accofilu na te wyniki. Test IMK też wyszedł w porządku, komórki NK 11%.Z cytokin za to wyszły niektóre wyniki poza normą, zaznaczył nawet na wyniku wskaźnik IFN /IL10 który był najgorszy bo 0,1 przy normie 1,2-3,0. Powiedział że ze względu na to zaleca immunosupresję w miesiącu przed transferem Equoralem i Encortonem, co da 3miesięczne okienko w którym należy transferować. Zrobiłam też badania na trombofilę i wyszło MTHFR nieprawidłowy hetero i PAI-1 homo. Zapisał na to Acard i heparynę. Zrobiłam też histeroskopię, wyszła ok.
Niestety 2 kolejne transfery po tym leczeniu w okresie 3 miesięcy się nie udały. Brałam do nich też Atosiban i Intralipid do jednego i nie pomogło.

Poszłam do docenta znowu. Zalecił Encorton 10 mg już nie miesiąc przed transferem tylko w cyklu z transferem i Acard oraz heparynę tak jak wcześniej. Znowu 2 transfery na tym zestawie nie wyszły, przy czym przy drugim samowolnie zwiększyłam dawkę sterydu do 20 mg, wzięłam też intralipid i Atosiban.

Przed ostatnim transferem poszłam do prof. Wilczyńskiego bo do Pasnika nie szło się dostać przez Covid. Zlecił mi dodatkowe badania immunologiczne: ACA, APA, przeciwciała anty-fosfolipidowe i przeciwciała beta-2glikoproterine.. Tylko APA wyszło dodatnie. Powiedział że to raczej odpowiada za poronienia a nie za brak implantacji. Ale przepisał mi Zarzio (odpowiednik Accofilu) w zastrzykach - 1 tydzień przed transferem, 1 w dzień transferu i 1 tydzień po. Do tego Encorton 20 mg oraz acard i heparynę również. Wzięłam też kroplówkę z Atosibanu bo mojej lekarce przy podglądzie przed transferem poprzednim jeszcze wyszła kurczliwość macicy. Faszerowałam się Nospą i Scopolanem i oczywiście magnezem żeby później te skurcze też wyeliminować. Dodatkowo zrobiłam test ERA i wyszło wszystko w porządku. No i teraz ten transfer też nie nie wyszedł na tym zestawie.

@annamaria Ty dla mnie guru jesteś Co sądzisz?? Co można jeszcze zrobić? Sprawdzić itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Krokus napisał:

Ja od Paśnika miałam ten sam zestaw - Equoral, Encorton etc. Ma wrażenie, że on wszystkim na początek to samo przepisuje. Koleżanka u niego była i też to samo.

Teraz zaszłam biorąc Encorton 5mg, Acard i proga z estrogenami. I nic więcej.

Ja średnio w immunologię wierzę, choć u niektórych takie leczenie immunologiczne się sprawdza. Ja raczej uważam, że jeśli nie ma problemów natury anatomicznej tudzież związanych z endometrium (jego grubość, struktura), to raczej jest to jakość zarodków. Jakie macie nasienie? Od jakich dawczyń komórki? Mrożone czy świeże?

No powiem Ci że ja się zaczynam zastanawiać właśnie czy ta immunologia to nie jest pic na wodę. Na forum embriologicznym Novum piszą że Polskie Towarzystwo Ginekologiczne tego nie rekomenduje, kurcze może ma do tego powody? Histero nie wykazała problemów w macicy, endometrium ponoć zawsze super między 8 a 10 mm. Nasienie jest w ok, nie idealne ale fragmentacja niewiele poniżej normy. Ostatnio z 6 komórek dawczyni mieliśmy 3 blastki, 1 x 4.AA i 2 x 3.A.A. To chyba dobrze świadczy o nasieniu? Komórki tylko za pierwszym razem mieliśmy mrożone a w kolejnych 2 procedurach świeże więc niby najlepsze. Za pierwszym razem dawczyni 35 lat, 2 kolejne razy wydaje mi się że dawczynie były młodsze, tuż poniżej 30 lat. Nie wiem, zastanawiam się czy nie spróbować adopcji zarodka. Nie chcę pozbawiać męża przynajmniej potomstwa biologicznego ale może to jednak w nasieniu leży problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, believer napisał:

No powiem Ci że ja się zaczynam zastanawiać właśnie czy ta immunologia to nie jest pic na wodę. Na forum embriologicznym Novum piszą że Polskie Towarzystwo Ginekologiczne tego nie rekomenduje, kurcze może ma do tego powody? Histero nie wykazała problemów w macicy, endometrium ponoć zawsze super między 8 a 10 mm. Nasienie jest w ok, nie idealne ale fragmentacja niewiele poniżej normy. Ostatnio z 6 komórek dawczyni mieliśmy 3 blastki, 1 x 4.AA i 2 x 3.A.A. To chyba dobrze świadczy o nasieniu? Komórki tylko za pierwszym razem mieliśmy mrożone a w kolejnych 2 procedurach świeże więc niby najlepsze. Za pierwszym razem dawczyni 35 lat, 2 kolejne razy wydaje mi się że dawczynie były młodsze, tuż poniżej 30 lat. Nie wiem, zastanawiam się czy nie spróbować adopcji zarodka. Nie chcę pozbawiać męża przynajmniej potomstwa biologicznego ale może to jednak w nasieniu leży problem?

Dawczyni 35 lat? Moja miała 25. Uważam, że najlepiej jak dawczyni ma nie więcej niż 27 lat. Im młodsza tym lepiej. Klasa morfologiczna zarodka nie mówi nic a nic o genetyce. Zarodki mogły być genetycznie nieprawidłowe. Próbowaliście robić PGS? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie właśnie PGS nie robiliśmy, nigdy nikt tego nie proponował a ja sama nie mówiłam o tym lekarzom, skupiałam się bardziej na immunologi. Ale teraz to zaproponuje i się uprę, nie chce już słuchać że może zarodek był nieprawidłowy. Jeśli po PGS wyjdzie że zarodki nieprawidłowe to powiedzmy że może i wcześniej też tak było i idziemy w adopcję zarodka, a jeśli prawidłowe to pewnie problem leży po mojej stronie. Wtedy spróbujemy jeszcze z tymi co będą dobre a później idziemy w adopcję albo szukamy surogatki a nie próbujemy bez końca u mnie co nie daje żadnych efektów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, believer napisał:

Nie właśnie PGS nie robiliśmy, nigdy nikt tego nie proponował a ja sama nie mówiłam o tym lekarzom, skupiałam się bardziej na immunologi. Ale teraz to zaproponuje i się uprę, nie chce już słuchać że może zarodek był nieprawidłowy. Jeśli po PGS wyjdzie że zarodki nieprawidłowe to powiedzmy że może i wcześniej też tak było i idziemy w adopcję zarodka, a jeśli prawidłowe to pewnie problem leży po mojej stronie. Wtedy spróbujemy jeszcze z tymi co będą dobre a później idziemy w adopcję albo szukamy surogatki a nie próbujemy bez końca u mnie co nie daje żadnych efektów

Kochana, przykro mi, tulę 😘

Jeszcze będzie dobrze, zobaczysz !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Krokus napisał:

Dawczyni 35 lat? Moja miała 25. Uważam, że najlepiej jak dawczyni ma nie więcej niż 27 lat. Im młodsza tym lepiej. Klasa morfologiczna zarodka nie mówi nic a nic o genetyce. Zarodki mogły być genetycznie nieprawidłowe. Próbowaliście robić PGS? 

Tak wiem że 35 lat to dużo na dawczynię. Ale ta pierwsza procedura była w Invimedzie Warszawa gdzie pomiędzy 1 a 2 wizytą okazało się że ich baza dawczyń przestaje działać i mają do zaoferowania tylko komórki kobiet które oddały swoje jajeczka po tym jak miały sukces w swojej procedurze. Do mnie fenotypowo pasowała tylko ta 35 latka więc uznałam że skoro jej się udało z tymi komórkami to może i mnie się uda ale niestety nie, choć wtedy chyba najmniej zabrakło. Może gdybym miała więcej progesteronu a nie tylko lutinus 3x100? Ale teraz to można gdybać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bounty90 napisał:

Kochana, przykro mi, tulę 😘

Jeszcze będzie dobrze, zobaczysz !

Dzięki za słowa pocieszenia Bounty 😉 A u Ciebie jaki plan, kiedy następne podejście? Robisz jakieś dodatkowe badania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, believer napisał:

Nie właśnie PGS nie robiliśmy, nigdy nikt tego nie proponował a ja sama nie mówiłam o tym lekarzom, skupiałam się bardziej na immunologi. Ale teraz to zaproponuje i się uprę, nie chce już słuchać że może zarodek był nieprawidłowy. Jeśli po PGS wyjdzie że zarodki nieprawidłowe to powiedzmy że może i wcześniej też tak było i idziemy w adopcję zarodka, a jeśli prawidłowe to pewnie problem leży po mojej stronie. Wtedy spróbujemy jeszcze z tymi co będą dobre a później idziemy w adopcję albo szukamy surogatki a nie próbujemy bez końca u mnie co nie daje żadnych efektów

Jeśli mąż miał robione rozszerzone badania nasienia oraz genetykę czyli przede wszystkim kariotyp i jest u niego wszystko w porządku lub są niewielkie odchyły od normy, to zrobiłabym (jeśli są finansowe środki) stymulację dawczyni tak, żeby wszystkie jajka były dla Was (bez dzielenia się z innymi parami), zapłodnienie wszystkich i biopsja do PGS. I dopiero po PGS podawanie zdrowych zarodków. Sama teraz żałuję, że tak nie zrobiłam od początku. Szczególnie jak jest dużo zarodków i nie wiadomo czy są zdrowe. My mamy dużo i jak zaczniemy podawać to ponad rok na same transfery nam zejdzie. A ja nie mam tyle czasu żeby podawać zarodki nie wiedząc czy mają jakąkolwiek szansę. I dopiero potem rozważałabym inne opcje typu AZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Krokus napisał:

Jeśli mąż miał robione rozszerzone badania nasienia oraz genetykę czyli przede wszystkim kariotyp i jest u niego wszystko w porządku lub są niewielkie odchyły od normy, to zrobiłabym (jeśli są finansowe środki) stymulację dawczyni tak, żeby wszystkie jajka były dla Was (bez dzielenia się z innymi parami), zapłodnienie wszystkich i biopsja do PGS. I dopiero po PGS podawanie zdrowych zarodków. Sama teraz żałuję, że tak nie zrobiłam od początku. Szczególnie jak jest dużo zarodków i nie wiadomo czy są zdrowe. My mamy dużo i jak zaczniemy podawać to ponad rok na same transfery nam zejdzie. A ja nie mam tyle czasu żeby podawać zarodki nie wiedząc czy mają jakąkolwiek szansę. I dopiero potem rozważałabym inne opcje typu AZ.

Dzięki tak myślę że zrobimy. Choć nie wiem czy w Salve jest opcja aby dostać wszystkie komórki jakie dawczyni wyhoduje. Ale jeśli nawet nie to przebadam to co uzyskamy z 6 komórek które standardowo dają. Nie dam się zbyć. Choć ponoć to PGS też nie wykrywa wszystkich możliwych mutacji tylko najczęstsze. Ale nieważne, i tak chcę je zrobić. Pójdzie na to kasy jak lodu pewnie ale co mi po kasie bez dziecka. Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie mentalne 🙂 bardzo to pomaga wiedzieć że nie jestem sama w tej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, believer napisał:

Dzięki tak myślę że zrobimy. Choć nie wiem czy w Salve jest opcja aby dostać wszystkie komórki jakie dawczyni wyhoduje. Ale jeśli nawet nie to przebadam to co uzyskamy z 6 komórek które standardowo dają. Nie dam się zbyć. Choć ponoć to PGS też nie wykrywa wszystkich możliwych mutacji tylko najczęstsze. Ale nieważne, i tak chcę je zrobić. Pójdzie na to kasy jak lodu pewnie ale co mi po kasie bez dziecka. Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie mentalne 🙂 bardzo to pomaga wiedzieć że nie jestem sama w tej sytuacji

A co z uszkadzaniem zarodków w wyniku PGS? Na jakimś filmiku widziałam, że małe szanse ale tu na tym forum ktoś pisał, że nie można wykluczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, believer napisał:

Dzięki tak myślę że zrobimy. Choć nie wiem czy w Salve jest opcja aby dostać wszystkie komórki jakie dawczyni wyhoduje. Ale jeśli nawet nie to przebadam to co uzyskamy z 6 komórek które standardowo dają. Nie dam się zbyć. Choć ponoć to PGS też nie wykrywa wszystkich możliwych mutacji tylko najczęstsze. Ale nieważne, i tak chcę je zrobić. Pójdzie na to kasy jak lodu pewnie ale co mi po kasie bez dziecka. Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie mentalne 🙂 bardzo to pomaga wiedzieć że nie jestem sama w tej sytuacji

A macie możliwość zrobić w Czechach lub na Ukrainie? Tam nie ma problemu ze stymulacją młodej dawczyni tak żeby nie było dzielenia się jajeczkami. Dawczynie są młode i mają własne zdrowe dzieci. To chyba daje większe szanse niż jajeczka od leczących się trzydziestolatek. Teraz tylko koronawirus utrudnia sprawę z podróżowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Skoda_kwa napisał:

A co z uszkadzaniem zarodków w wyniku PGS? Na jakimś filmiku widziałam, że małe szanse ale tu na tym forum ktoś pisał, że nie można wykluczyć.

Ja pisałam, że jest takie ryzyko. Ale wszystko jest ryzykiem. Zależy ile jest zarodków. Jeśli zarodków jest malutko to podawałabym bez PGS. Jeśli zarodków jest 20 tak jak u mnie i z tego połowa to blastki to trzeba jakoś dokonać selekcji (PGS w tym pomoże). Inaczej transferowanie może zabrać dużo czasu, a nie wiadomo które z zarodków są zdrowe. Czasami z blastek 4AA nie ma ciąży albo jest na krótko a z blastek 4BC lub gorszych klas jest zdrowa ciąża i dziecko. Także kierowanie się samą morfologią to trochę loteria.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Krokus napisał:

A macie możliwość zrobić w Czechach lub na Ukrainie? Tam nie ma problemu ze stymulacją młodej dawczyni tak żeby nie było dzielenia się jajeczkami. Dawczynie są młode i mają własne zdrowe dzieci. To chyba daje większe szanse niż jajeczka od leczących się trzydziestolatek. Teraz tylko koronawirus utrudnia sprawę z podróżowaniem.

Pewnie że mamy możliwość wyjazdu do Czech albo na Ukrainę (pomijając obostrzenia z Covidem które dotykają wszystkich). Tyle że z Łodzi mamy wszędzie daleko (albo względnie blisko, zależy jak na spojrzeć 😉 ). O Czechach myślałam już bardzo poważnie, ale powiem Ci że z tej trzeciej procedury w Salve jestem naprawdę zadowolona. Nie czuję się olana, lekarka docieka przyczyn niepowodzeń, p. Małgosia z laboratorium embriologicznego jest super, na 6 komórek miałam 3 bardzo dobre blastki przynajmniej morfologicznie a że nie wyszło myślę że nie wina kliniki. Wielu dziewczynom tam się udało. A wygoda jest ogromna, mogę wyskoczyć na godzinę-półtorej z pracy i odbyć wizytę. Myślę że dam im jeszcze jedną szansę a później ewentualnie pomyślę nad zmianą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Krokus napisał:

Ja pisałam, że jest takie ryzyko. Ale wszystko jest ryzykiem. Zależy ile jest zarodków. Jeśli zarodków jest malutko to podawałabym bez PGS. Jeśli zarodków jest 20 tak jak u mnie i z tego połowa to blastki to trzeba jakoś dokonać selekcji (PGS w tym pomoże). Inaczej transferowanie może zabrać dużo czasu, a nie wiadomo które z zarodków są zdrowe. Czasami z blastek 4AA nie ma ciąży albo jest na krótko a z blastek 4BC lub gorszych klas jest zdrowa ciąża i dziecko. Także kierowanie się samą morfologią to trochę loteria.

Święte słowa. Z innego forum znam dziewczynę która na 6 transferów z bardzo dobrych blastek nie miała udanej ciąży a z 2 blastek 3BB (siódmy i ósmy transfer) ma dwoje dzieci. Ona chyba nie badała PGS ale to akurat mógł być fart. Niemniej ja teraz nie odpuszczę PGS, nawet jeśli zarodek by obumarł w wyniku tego badania to widocznie nie był dość silny i pewnie transfer i tak by się nie udał. Wielokrotne transfery nieudane też nie są wcale dobre dla psychiki, już chyba wolę wcale nie mieć transferu jeśli i tak on nie ma szans powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A co Wam radzą lekarze, robić  PGS czy nie?

Edytowano przez Skoda_kwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×