Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Niebieska ważka

Małżeństwo w ruinie.

Polecane posty

Nie mówię, że go nie kocham, ale jestem dość specyficzna. Pozwalam na za dużo i to niestety wyniosłam z domu. Pozwoliłam, żeby mój mąż mnie nie szanował (w moich oczach, bo w jego to normalne zachowanie). Mamy przeciętne małżeństwo jakich wiele. Po prostu stuknęła mi 40 i dotarło do mnie, że jeśli nie teraz to kiedy. Wiem, wiem, brzmi jak kryzys wieku średniego. 

Wyznajemy podobne wartości, ale mamy ogromne różnice w postrzeganiu różnych spraw. Weźcie sobie faceta, który nie rozumie potrzeb kobiety i pomnóżcie to razy 10. Mój mąż ma z. Asperera, więc to jest pewne jego uwarunkowanie. Ale teraz w ciąży jestem bardziej wyczulona na siebie i skłonna do przemyśleń. Było raz lepiej, raz gorzej.

4te dziecko = 100% wpadka. Planowaliśmy 3 dzieci. Seks w naszym związku jest. To chyba ostatnie, co wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie mówię, że go nie kocham, ale jestem dość specyficzna. Pozwalam na za dużo i to niestety wyniosłam z domu. Pozwoliłam, żeby mój mąż mnie nie szanował (w moich oczach, bo w jego to normalne zachowanie). Mamy przeciętne małżeństwo jakich wiele. Po prostu stuknęła mi 40 i dotarło do mnie, że jeśli nie teraz to kiedy. Wiem, wiem, brzmi jak kryzys wieku średniego. 

Wyznajemy podobne wartości, ale mamy ogromne różnice w postrzeganiu różnych spraw. Weźcie sobie faceta, który nie rozumie potrzeb kobiety i pomnóżcie to razy 10. Mój mąż ma z. Asperera, więc to jest pewne jego uwarunkowanie. Ale teraz w ciąży jestem bardziej wyczulona na siebie i skłonna do przemyśleń. Było raz lepiej, raz gorzej.

4te dziecko = 100% wpadka. Planowaliśmy 3 dzieci. Seks w naszym związku jest. To chyba ostatnie, co wychodzi.

Tylko pytanie - czy on się zmienił na minus teraz, czy zawsze taki był i mimo to zdecydowałaś że chcesz niej z nim 3 dzieci.  Jeżeli jesteś z nim 10 lat, on zawsze taki był to facet może się zdziwić o co Ci chodzi.  Pobierając się należy dobrze przemyśleć, czy wszystkie wady partnera są do przyjęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Tylko pytanie - czy on się zmienił na minus teraz, czy zawsze taki był i mimo to zdecydowałaś że chcesz niej z nim 3 dzieci.  Jeżeli jesteś z nim 10 lat, on zawsze taki był to facet może się zdziwić o co Ci chodzi.  Pobierając się należy dobrze przemyśleć, czy wszystkie wady partnera są do przyjęcia.

Byly do przyjecia przez 10 lat😁. Po czwartym dziecku sie jej odwidzialo 😁. Ogladamam niedwano taki reality program gdzie babka z piatka dzieci stwierdzila ze jest jednak lezbijka..no coz, zycie to ciagla nauka siebie. Ta pania z czworka dzieci serdecznie pozdrawiam I zycze swiezego startu😁. Po 40 z czworka dzieci I z “samorozwojowa” praca (ktora zreszta lezy I kwiczy😁). Ten jej maz napewno odetchnie z ulga..w koncu swiety spokoj I mozna grac na komputerze ile sie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie mówię, że go nie kocham, ale jestem dość specyficzna. Pozwalam na za dużo i to niestety wyniosłam z domu. Pozwoliłam, żeby mój mąż mnie nie szanował (w moich oczach, bo w jego to normalne zachowanie). Mamy przeciętne małżeństwo jakich wiele. Po prostu stuknęła mi 40 i dotarło do mnie, że jeśli nie teraz to kiedy. Wiem, wiem, brzmi jak kryzys wieku średniego. 

Wyznajemy podobne wartości, ale mamy ogromne różnice w postrzeganiu różnych spraw. Weźcie sobie faceta, który nie rozumie potrzeb kobiety i pomnóżcie to razy 10. Mój mąż ma z. Asperera, więc to jest pewne jego uwarunkowanie. Ale teraz w ciąży jestem bardziej wyczulona na siebie i skłonna do przemyśleń. Było raz lepiej, raz gorzej.

4te dziecko = 100% wpadka. Planowaliśmy 3 dzieci. Seks w naszym związku jest. To chyba ostatnie, co wychodzi.

Aha, przypominam ze maz byl zawsze beznadziejny I niespelnial jej oczekiwan, co nieprzeszkodzilo naszej pozbieranej autorce zaplanowac trojke dzieci, i w dobie 21wieku, wpasc z czwartym🤔😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ależ w niektórych Was dużo bezinteresownego jadu... 

1. mąż się zmienił po ślubie i to baardzo

2. niektóre zmiany bardzo na plus, inne wady wyszły z czasem

3. próbowałam rozmów (i to takich dostosowanych do egzemplarza męskiego, prosto i na temat), poprawiało się na krócej, dłużej, wracało do normy, doszłam do momentu, w którym stwierdzam, że straciłam wiarę, że to coś zmieni 

4. staję się coraz bardziej świadomą siebie kobietą, więc teraz zrobiłam bilans i wiem, że to, co się udało nam zmienić to się udało i jest już za nami. Nie zmienimy i nie nagniemy się więcej i ja i on, bo zrobiliśmy max, bardziej dotarci nie będziemy. Pytanie, czy chcę tak się czuć za 10 lat? Ano nie. Stąd decyzja

5. moja praca jest regularnie zawalana przez kwestię wychowania dzieci. Tak, bez faceta będzie trudniej, ale będę miała większą motywację i być może mniejsze obciążenie psychiczne

6. nie jestem zainteresowana nowym związkiem, więc bagaż 4 dzieci mi nie przeszkadza

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Nie mówię, że go nie kocham, ale jestem dość specyficzna. Pozwalam na za dużo i to niestety wyniosłam z domu. Pozwoliłam, żeby mój mąż mnie nie szanował (w moich oczach, bo w jego to normalne zachowanie). Mamy przeciętne małżeństwo jakich wiele. Po prostu stuknęła mi 40 i dotarło do mnie, że jeśli nie teraz to kiedy. Wiem, wiem, brzmi jak kryzys wieku średniego. 

Wyznajemy podobne wartości, ale mamy ogromne różnice w postrzeganiu różnych spraw. Weźcie sobie faceta, który nie rozumie potrzeb kobiety i pomnóżcie to razy 10. Mój mąż ma z. Asperera, więc to jest pewne jego uwarunkowanie. Ale teraz w ciąży jestem bardziej wyczulona na siebie i skłonna do przemyśleń. Było raz lepiej, raz gorzej.

4te dziecko = 100% wpadka. Planowaliśmy 3 dzieci. Seks w naszym związku jest. To chyba ostatnie, co wychodzi.

Jak ma ZA, to chyba lekkie objawy? Byłaś świadoma, że jest w spektrum jak pobieraliście się?🙂

Czwarte dziecko wpadka - nie stosowałaś antykoncepcji?

Jak  zamieszkacie osobno to chyba opiekunka do dzieci? I mąż pewnie będzie sponsorował ten wydatek?🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Ależ w niektórych Was dużo bezinteresownego jadu... 

1. mąż się zmienił po ślubie i to baardzo

2. niektóre zmiany bardzo na plus, inne wady wyszły z czasem

3. próbowałam rozmów (i to takich dostosowanych do egzemplarza męskiego, prosto i na temat), poprawiało się na krócej, dłużej, wracało do normy, doszłam do momentu, w którym stwierdzam, że straciłam wiarę, że to coś zmieni 

4. staję się coraz bardziej świadomą siebie kobietą, więc teraz zrobiłam bilans i wiem, że to, co się udało nam zmienić to się udało i jest już za nami. Nie zmienimy i nie nagniemy się więcej i ja i on, bo zrobiliśmy max, bardziej dotarci nie będziemy. Pytanie, czy chcę tak się czuć za 10 lat? Ano nie. Stąd decyzja

5. moja praca jest regularnie zawalana przez kwestię wychowania dzieci. Tak, bez faceta będzie trudniej, ale będę miała większą motywację i być może mniejsze obciążenie psychiczne

6. nie jestem zainteresowana nowym związkiem, więc bagaż 4 dzieci mi nie przeszkadza

 

Nie ma w moich wypowiedziach jadu, zycze ci jak najlepiej. Po prostu ztwierdzam fakty ze masz co chcialas I na co ciezko pracowalas przez ostatnie 12 lat. 1) Swiadomie wyszlas za maz za czlowieka majacego problemy psychiczne I dziwisz sie ze te problemy ma. 2) nie pomagal nigdy ci przy dzieciach I zawsze ci to przeszkadzalo, ale swiadomie zdecydowalas sie na trojke dzieci I swiadomie sie nie zabrzpieczalas (wiedzialas skad sie biora dzieci?)- nigdy ci nie pomagal I nigdy tego nie lubil, I teraz tez ci nie pomaga I nie lubi tego- czemu tu sie dziwic? 3) wiadomo ze dogladanie czworki dzieci nie idzie w parze z robieniem kariery, szczegolnie gdy maz nie pomaga- czego sie spodziewalas? To takie podstawowe rzeczy ktorych powinnas uczyc swoje dzieci. Kazda decyzja pociaga konsekwencje. Dziwne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Jak jeszcze raz tak ci zrobi coś takiego to powiedz mu spokojnie, żeby wyluzował🙂 Ostatecznie zdjęcia można było zrobić telefonem. Za mocno się przejmujesz tym co on powie, chociaż ja też taka byłam na początku małżeństwa (kilka lat), ale poszłam po rozum do głowy i już staram się taka nie być. Z tego co czytam to naprawdę masz pod górkę, ale można sobie poprawić sytuację będąc bardziej asertywnym. Tak się zastanawiam, co twój mąż jada najczęściej (na co ma ochotę), bo wiesz dieta ma też znaczenie (te jego napady złości). Co robi w czasie wolnym, jak się relaksuje🙂 Kąpiel w wannie z rozpuszczonym kilogramem soli kamiennej 3 razy w tygodniu też daje siłę i dodatkowo relaksuje (woda musi być dobrze ciepła). My używamy najtańszej soli kamiennej spożywczej.

Pewnie, że można zrobić telefonem, ale on  chciał zdjęcia lepszej jakości, bo nie po to kupił lustrzankę, żeby robić telefonem. A ja nie naladowalam i jemu nie przypomniałam o tym. A on tego nie zrobił, bo on ma i tak dużo na głowie, a ja tylko siedzę i wymyślam głupoty. 

Kiedyś bardzo przezywalam co do mnie mówi, teraz jest mi to  często obojętne. Skupiam się na tym co mam do zrobienia. 

Staramy sie jeść zdrowo, ja z dziećmi jem duzo kasz, warzyw i owoców, mieso i ryby też. Lubimy koktajle owocowe, rozne salatki. Cukru mało. Mąż często zmienia zasady żywienia. Raz je mięso, raz nie je. Pije dużo piwa, potem nie pije wcale. Jak jest tylko zupa, to ma ochotę na coś konkretnego. Jak jest cos konkretnego, to mowi, ze się odchudza i pyta, kiedy ugotuję zupę lub zrobię sałatkę. Je sporo słodyczy i często pije piwo przed snem. Wolny czas lubi spędzać na powietrzu, to go relaksuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Hmm.. to związek w którym nie ma miłości, tylko są zobowiązania. Jaka jest moja rada?Robić kroki, by uwolnić się z tego toksycznego związku.Krok po kroku iść ku lepszemu. Wszystko jest możliwe. Życzę przede wszystkim odwagi, by to zrobić. Każdy z nas zasługuje na szczęście. Szkoda naszego cennego  czasu na życie w takim lichym kociokwiku.Nie warto jeść taki bigos.Teraz są już wielkie niestrawności. No, a co będzie potem?Z grzeczności nie napiszę. 

Ja się tego 'potem' zaczęłam lękać i czuję, że muszę zacząć sie szykowac na dzien, kiedy absolutnie nie będę mogła już tu zostać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Pewnie, że można zrobić telefonem, ale on  chciał zdjęcia lepszej jakości, bo nie po to kupił lustrzankę, żeby robić telefonem. A ja nie naladowalam i jemu nie przypomniałam o tym. A on tego nie zrobił, bo on ma i tak dużo na głowie, a ja tylko siedzę i wymyślam głupoty. 

Kiedyś bardzo przezywalam co do mnie mówi, teraz jest mi to  często obojętne. Skupiam się na tym co mam do zrobienia. 

Staramy sie jeść zdrowo, ja z dziećmi jem duzo kasz, warzyw i owoców, mieso i ryby też. Lubimy koktajle owocowe, rozne salatki. Cukru mało. Mąż często zmienia zasady żywienia. Raz je mięso, raz nie je. Pije dużo piwa, potem nie pije wcale. Jak jest tylko zupa, to ma ochotę na coś konkretnego. Jak jest cos konkretnego, to mowi, ze się odchudza i pyta, kiedy ugotuję zupę lub zrobię sałatkę. Je sporo słodyczy i często pije piwo przed snem. Wolny czas lubi spędzać na powietrzu, to go relaksuje. 

Przekaż mu ode mnie, że piwo upośledza myślenie (nie ma jasności myślenia)- przecież to alkohol a alkohol degraduje komórki nerwowe w mózgu. Z owocami nie przesadzałabym ( to jest fruktoza, która niczego nie buduje) a zwłaszcza owoce miękkie typu maliny. Ja malin unikam, chyba że 2, 3 sztuki do kaszki🙂 Słodycze to znowu cukier. Jak się ciebie nie słucha, to podrzuć mu parę artykułów o szkodliwości słodkiego jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przebrnęłam, ale łatwo nie bylo, 7 x 4 odkładałam telefon, żeby odsapnąć.. Masz w domu socjopata, z elementami psychopaty i narcyza. To nie jest, tak, że będziecie mu schodzili z drogi i on się cudownie naprawi, to człowiek,ktory widzi tylko siebie i swoje. Cudem jest, że jesteś kobietą spokojna, opanowana i z wysoką kulturą osobista, bo inaczej ktoś poniósłby śmierć na miejscu. On Was będzie nękał, rośnie w nim niewyobrażalna nienawiść do Ciebie, nie lubi Cie i go wkurzasz swoją dobrocia. To jak Anioł i Diabel. Ten drugi nie lubi, żeby pomagać innym, być wyrozumiałym i mierzi go dobroć. Ta sytuacja się nie poprawi. Będzie coraz gorzej. Ty się uzbroj jak na wojnę. Chociaż Ty się na wojnę nie nadajesz i to nie jest zarzut z mojej strony. Będzie Was nękał, obrażał, stanie się zimny jak lod. Dokuczliwy i czepliwy. Teraz juz żadne sexy ani łóżko go nie zmiekcza. Szkoda dzieci, bo to tyran, bez serca. Widać, że lubisz powolne, niespieszne życie na swoich zasadach, bez chodzenia pod kreskę. To świetne. Przygotuj się albo do rozwodu, albo do wizyty u psychiatry -  za jakiś czas. Nie wytrzymasz tego poniewierania, bo nikt by nie wytrzymał. Są takie dziewczyny, które uciekają od psycholi, do domu samotnej matki, bo krzywda, która wyrządzaja ( im) i  Wam mężowie jest nie do naprawienia. Tutaj nie będzie, na te ranę, pasował żaden plaster. Ratuj siebie i dzieci. Po co im przemocowy ojciec?  Żeby miały traumy? Musisz wygrać, a żeby wygrać, trzeba mądrze zagrać, wypisz sobie plusy i minusy bycia w tym malzenstwie. I zobacz, która strona przeważa. Trzymam kciuki, łatwo nie będzie. Myślę, że będzie coraz trudniej i coraz bardziej chamsko,  a za jakiś czas,  Cie popchnie, później odepchnie, pierwszy siniak, łzy i  palący wstyd. Naprawde, nie warto#

Ja nie chcę wojny. Ja bym chciała tylko mieć dzieci przy sobie i  cieszyć się normalnym życiem, bo my mamy wiele powodów do radości. On mi już kiedyś powiedział, że mogę się wyprowadzić do mamy, jak mi nie pasuje, ale bez dzieci. Syn to usłyszał i mu odpowiedział, że on nie chce, żeby mamusia się wyprowadzala, bo on ja kocha i chce, żebyśmy mieszkali wszyscy razem. Odpowiedziałam mu, że nigdzie się nie wybieram i żeby się nie martwił. 

Kiedyś nazwałam męża przemocowcem. Śmiał się z tego do innych i kazał mi iść zrobić sobie obdukcję. On uważa, że to my ciągle robimy mu pod górkę, a jak jest źle, to tylko dlatego, że go nie słuchamy i robimy po swojemu. 'Zacznij się sluchać, bo  bedzie źle', tak powiedział kiedyś. 

Od dawna planuję wypisać na kartce plusy i minusy mojego małżeństwa. Doszłam do takiego miejsca, że już nie boję się zmierzyć się z prawdą. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przekaż mu ode mnie, że piwo upośledza myślenie (nie ma jasności myślenia)- przecież to alkohol a alkohol degraduje komórki nerwowe w mózgu. Z owocami nie przesadzałabym ( to jest fruktoza, która niczego nie buduje) a zwłaszcza owoce miękkie typu maliny. Ja malin unikam, chyba że 2, 3 sztuki do kaszki🙂 Słodycze to znowu cukier. Jak się ciebie nie słucha, to podrzuć mu parę artykułów o szkodliwości słodkiego jedzenia.

On to wie, ale twierdzi, że musi. Piwem leczył swoje stresy. Teraz ma przerwę dla zdrowia, tak mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Tak ogólnie zgadzam się z tobą🙂 Szczególnie nie podoba mi się ten jego ,,perfekcjonizm". Co mu przeszkadza, że syn chodzi w okularach. To jest z deka chore i on powinien udać się do psychologa na terapię. Może terapia małżeńska albo mediator, gdy dojdzie już do separacji. Sama nie wiem co już doradzić.

Noszenie okularów uważa za ulomność w jakimś stopniu, choć otwarcie tego nie przyznaje. Zaczynam myśleć nad separacją, choć nie wiem, jakby to miało wyglądać w naszej sytuacji, gdzie byśmy mieszkali. Zlapalam się na tym, że myśl o odseparowaniu się od męża jest dla mnie kojąca. Ja nie  chcę z nim nic więcej budować na tę chwilę i nie wiem, czy ta niechęć mi minie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

No u nas jest podobnie.

Tak czy inaczej witaj w klubie i współczuję...
Dodam jeszcze że najgorsze są chwile gdy udaje świętego i jest strasznie miły.
Ze skrajności wpada w skrajność. Wszyscy myślą, że to dobry człowiek, ale nikt
nie wie jak bardzo potrafi uprzykrzyć człowiekowi życie. 

 

Mąż praktycznie codziennie wyznaje nam swoją miłość. Nie odpowiadam na jego wyznania. Nic dla mnie już nie znaczą. Nie rozumiem, jak może jednego dnia syczeć do mnie przez zeby, a drugiego dnia mnie przytulać. Dla mnie jego dotyk jest wstrętny i mam napięte wszystkie mięśnie, gdy mnie dotyka. Wszyscy myślą, że jest dobry, bo on tylko w domu jest taki prawdziwy. Chce kiedyś nagrać co robi i mówi do mnie, gdy jest niezadowolony, bo nie mam żadnego dowodu na to, co nas spotyka. Wieczorem krzyczal i trzaskal drzwiami tak, że aż syn się obudził, a rano powiedział, że mi się wydawało, bo on nie trzaskal. Tak jest za kazdym razem. Zawsze to  ja się czeliam, cos mi się uroi lub wydaje, a on sobie tylko żyly wypruwa dla dobra rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Mąż praktycznie codziennie wyznaje nam swoją miłość. Nie odpowiadam na jego wyznania. Nic dla mnie już nie znaczą. Nie rozumiem, jak może jednego dnia syczeć do mnie przez zeby, a drugiego dnia mnie przytulać. Dla mnie jego dotyk jest wstrętny i mam napięte wszystkie mięśnie, gdy mnie dotyka. Wszyscy myślą, że jest dobry, bo on tylko w domu jest taki prawdziwy. Chce kiedyś nagrać co robi i mówi do mnie, gdy jest niezadowolony, bo nie mam żadnego dowodu na to, co nas spotyka. Wieczorem krzyczal i trzaskal drzwiami tak, że aż syn się obudził, a rano powiedział, że mi się wydawało, bo on nie trzaskal. Tak jest za kazdym razem. Zawsze to  ja się czeliam, cos mi się uroi lub wydaje, a on sobie tylko żyly wypruwa dla dobra rodziny.

Smutna ta twoja historia. Z tego co piszesz to wyglada ze fajna mama jestes😁. Kurde, to w ogole smutne bo przeciez kiedys sie kochaliscie. Tyle wlasnie ta cala milosc jest warta. Z niego to by pewnie tyle nie wyszlo gdyby nie wiedzial ze ma cie w garsci, I ze nie masz wyjscia- to takie plytkie. No nic, wytrwalosci w powolnych kroczkach 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie byłam świadoma, że ma z. Aspergera, wiem to teraz po diagnozie i zachowaniach syna (do męża diagnozy nie potrzebuję, jest to ewidentne). Nie miałam problemów z tym, żeby opiekować się dziećmi, póki dawałam radę, a on miał dużo większe obciążenia pracą. Moja kariera była świadomie obciążona (tak, wiem, że dzieci tu wpływają), ale im dzieci starsze, tym ten wpływ mniejszy. Będzie lepiej (o, sama sobie napisałam słowa wsparcia. Dzięki kobieto!). Tym bardziej, że mam możliwości: wolne mieszkanie w domu rodziców, którzy pomogą na co dzień (nie, nie będę ich wykorzystywać, po prostu w razie choroby, wyjścia mogę im czeredę zostawić - tak, pytałam, tak zgodzili się).

Jak trudno trafić na kafe na ludzi, którzy wiedzą, co piszą (ZA nie jest zaburzeniem psychicznym, czy reszta opinii jest tak samo prawdziwa i godna zaufania, jak to stwierdzenie?), mają empatię, doświadczenie życiowe i zwyczajną życzliwość. Nie trzeba rzucać kalumniami czy wulgaryzmami żeby pluć jadem. Jeśli do Was przychodzi przyjaciółka i zwierza się z problemu, to rzucacie jej tekst: "masz co chciałaś, na pewno on był takie zawsze, podjęłaś złe wybory (w pełni świadomie, wiedząc, jakie będą skutki, oczywiście). Wiesz, ja ci życzę jak najlepiej, ale sama jesteś sobie winna, coś jeszcze? Jak nie, to mogę jeszcze dołożyć, bo moje osądy, jak wiemy, w 100% trafne, bo znam cię od pieluch i wiem, jaka jesteś." Ja bym chyba podziękowała takiej światłej osobie.

A tak bez ironii, zawsze zachodziłam w głowę, czemu ludziom wydaje się, że ktoś od nich oczekuje, żeby nas zmieszali z błotem. Tak, wiem, "jesteś tu, to szykuj się na osąd". Ale to po prostu chyba najłatwiejsze. Zrobić sobie dobrze taką wypowiedzią. Uprościć, olać niuanse, paru rzeczy nie przeczytać lub świadomie pominąć, bo nie pasują do tezy, a potem wygłosić swoją diagnozę. To chyba sprawia, że w jakiś sposób czujecie się lepiej (ważne, lepsze, mądrzejsze, "ach, dzięki Ci Panie, że nie jestem taką ...ką jak ona").

Mi to tam ryba, ale osobie wrażliwszej takie uwagi mogą narobić dalszych, niepotrzebnych szkód. I zanim padnie: "a czego się spodziewałaś, że ktoś cię będzie po głowie głaskał, czy co?" (z niedopowiedzianym: spier.... swoje życie na swoje życzenie, to masz, bierz na klatę, nie użalaj się, bo masz, co chciałaś, hahaha). 

Piszę to, bo widzę, że KAŻDA osoba mnie wirtualnie zdiagnozowała i osądziła (ta, co mi podobno dobrze życzy, też), a nikt nie napisał nic poza tym. NIC. I to jest przykre, bo pokazuje, że nie ma tu czego szukać. Bo (parafrazując) to co powinnam dzieci uczyć, to unikanie nieżyczliwych ludzie.

Wybacz Autorko za wcinkę i dziękuję za użyczenie wątku. Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie i szczęście. Jedyną stałością są na tym świecie zmiany, więc życzę Ci żeby zmieniło się na lepsze.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

On sobie robi żarciki. Piwko, kanapa i pilocik, a Ty masz się słuchać, bo tak.. Yhm.. Kumam. To co robi Twój mąż, nosi znamiona przemocy. On się z tej spirali nie odkręci. Szkoda Waszego małżeństwa. Ale widocznie nic nie jest dane raz i na zawsze. Gdyby się dało naprawic, gdyby wykazał odrobinę dobrej woli, zaczął Cie traktować po partnersku, to może byłoby inaczej.. Może nie dojrzał, albo ma zaburzenia wymagające terapii. Smutno kiedy czyta się 456 post o uprzykrzającym życie, mężu. 

A ja mysle ze to jest tak, ze zaplatali sie oboje. Ona, bo mazyla o tradycyjnej rodzinie, on pracuje I daje wsparce, a ona mu ta kawe I wsparcie I kapcie. A on jest kochany I doceniany, I te kapcie I obiad na talezu I dzieci czyste I usmiechniete. A zycie takie nie jest. Ona wyglada na delikatna i (wybacz, naiwna kobiete. Bylo zle , ale chciala kolejne dziecko bo to inne dziecko prosil??) lubie ja z pisania. Fajna kobieta no ale naiwna ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

 

Piszę to, bo widzę, że KAŻDA osoba mnie wirtualnie zdiagnozowała i osądziła (ta, co mi podobno dobrze życzy, też), a nikt nie napisał nic poza tym. NIC. I to jest przykre, bo pokazuje, że nie ma tu czego szukać. Bo (parafrazując) to co powinnam dzieci uczyć, to unikanie nieżyczliwych ludzie.

Wybacz Autorko za wcinkę i dziękuję za użyczenie wątku. Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie i szczęście. Jedyną stałością są na tym świecie zmiany, więc życzę Ci żeby zmieniło się na lepsze.

 

 

Nie, nie I nie! Bylabys pewnie moja dobra kolezanka w realu😁😁. Naprawde. Ja I wspolczuje twoich wyborow (swoich tez sobie wspolczuje- tylko ja nie ponosze ich konsekwencje). Lubie kafe, tu ludzie sa tacy prawdziwie. Wiesz ile razy smieje sie sama z siebie 😁😁. Zycze ci naprawde dobrze. Po prostu mnie to przeraza ze ludzie pakuja sie w takie sytuacje. Ja kiedys chcialam dzieci,l (albo bylam gotowa sie zgodzic) ale moje lampki pala sie caly czas I zawsze😁😁😁. Jak juz bogaty maz I tesciowie I rodzice powiedzieli w koncu ze wezma te moje obawy na klate , to nawet chcialam probowac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Wiesz, każdy musi trochę ponosić swój krzyż, jakkolwiek to stwierdzenie brzmi srednio, to tak jest. Pewno, że fajna, taka otwarta i serdeczna. Ale sama musi sobie pomoc. Możemy dac jej wskazówki, trochę rozjaśnić w głowie. Delikatnie pomoc.  Sama musi obrać kierunek. Takie życie. Historia bardzo smutna. Wielu ludzi chciałoby mieć pełna, kochająca się , wspierająca  rodzinę. Przykro się czyta, kiedy któraś za stron nie szanuje drugiej. I, że niby to takie proste być empatycznym, serdecznym mężem, naprawić się w 3 dni, dla dobra rodziny. A czasem to niewykonalne, jakby tego męża coś trzymało za kołnierz... 

Fajnie piszesz. Empatycznie. Ale tez pamietam ze na naszym watku rzucalas jadem. No nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

A ja mysle ze to jest tak, ze zaplatali sie oboje. Ona, bo mazyla o tradycyjnej rodzinie, on pracuje I daje wsparce, a ona mu ta kawe I wsparcie I kapcie. A on jest kochany I doceniany, I te kapcie I obiad na talezu I dzieci czyste I usmiechniete. A zycie takie nie jest. Ona wyglada na delikatna i (wybacz, naiwna kobiete. Bylo zle , ale chciala kolejne dziecko bo to inne dziecko prosil??) lubie ja z pisania. Fajna kobieta no ale naiwna ,

Mąż też mi mówi, że jestem naiwna, bo wierzę, że wszyscy ludzie są dobrzy. Ja nie uważam, że wszyscy są dobrzy, ale myślę, że dobrych jest więcej niż złych. On wszystkich podejrzewa o zle zamiary. Wkoło jest pełno morderców, oszustów, chamow, albo po prostu ludzi  beznadziejnych. Wiem, że ktoś może mnie oszukać czy wyrządzić inną krzywdę i należy być ostrożnym, ale nie popadać w przesadę. Więcej doświadczam dobra od ludzi i życzliwości. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Mąż praktycznie codziennie wyznaje nam swoją miłość. Nie odpowiadam na jego wyznania. Nic dla mnie już nie znaczą. Nie rozumiem, jak może jednego dnia syczeć do mnie przez zeby, a drugiego dnia mnie przytulać. Dla mnie jego dotyk jest wstrętny i mam napięte wszystkie mięśnie, gdy mnie dotyka. Wszyscy myślą, że jest dobry, bo on tylko w domu jest taki prawdziwy. Chce kiedyś nagrać co robi i mówi do mnie, gdy jest niezadowolony, bo nie mam żadnego dowodu na to, co nas spotyka. Wieczorem krzyczal i trzaskal drzwiami tak, że aż syn się obudził, a rano powiedział, że mi się wydawało, bo on nie trzaskal. Tak jest za kazdym razem. Zawsze to  ja się czeliam, cos mi się uroi lub wydaje, a on sobie tylko żyly wypruwa dla dobra rodziny.

Ale co tak sam do siebie (na osobności) krzyczał z frustracji czy do ciebie? On pracuje z ludźmi? Opowiada o swojej pracy? Wtajemnicza cię? Poczytaj trochę o mediacji rodzinnej. Może jak ktoś obcy wytknie mu, że nie powinien tak się zachowywać to będzie skłonny pójść na terapię do psychologa, bo na twoją prośbę to nie sądzę🙂 To może się przydać nawet wtedy, jak nie będziecie razem, bo do puki dzieci nie dorosną na bank będzie chciał utrzymywać z nimi kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Nie, nie byłam świadoma, że ma z. Aspergera, wiem to teraz po diagnozie i zachowaniach syna (do męża diagnozy nie potrzebuję, jest to ewidentne). Nie miałam problemów z tym, żeby opiekować się dziećmi, póki dawałam radę, a on miał dużo większe obciążenia pracą. Moja kariera była świadomie obciążona (tak, wiem, że dzieci tu wpływają), ale im dzieci starsze, tym ten wpływ mniejszy. Będzie lepiej (o, sama sobie napisałam słowa wsparcia. Dzięki kobieto!). Tym bardziej, że mam możliwości: wolne mieszkanie w domu rodziców, którzy pomogą na co dzień (nie, nie będę ich wykorzystywać, po prostu w razie choroby, wyjścia mogę im czeredę zostawić - tak, pytałam, tak zgodzili się).

Jak trudno trafić na kafe na ludzi, którzy wiedzą, co piszą (ZA nie jest zaburzeniem psychicznym, czy reszta opinii jest tak samo prawdziwa i godna zaufania, jak to stwierdzenie?), mają empatię, doświadczenie życiowe i zwyczajną życzliwość. Nie trzeba rzucać kalumniami czy wulgaryzmami żeby pluć jadem. Jeśli do Was przychodzi przyjaciółka i zwierza się z problemu, to rzucacie jej tekst: "masz co chciałaś, na pewno on był takie zawsze, podjęłaś złe wybory (w pełni świadomie, wiedząc, jakie będą skutki, oczywiście). Wiesz, ja ci życzę jak najlepiej, ale sama jesteś sobie winna, coś jeszcze? Jak nie, to mogę jeszcze dołożyć, bo moje osądy, jak wiemy, w 100% trafne, bo znam cię od pieluch i wiem, jaka jesteś." Ja bym chyba podziękowała takiej światłej osobie.

A tak bez ironii, zawsze zachodziłam w głowę, czemu ludziom wydaje się, że ktoś od nich oczekuje, żeby nas zmieszali z błotem. Tak, wiem, "jesteś tu, to szykuj się na osąd". Ale to po prostu chyba najłatwiejsze. Zrobić sobie dobrze taką wypowiedzią. Uprościć, olać niuanse, paru rzeczy nie przeczytać lub świadomie pominąć, bo nie pasują do tezy, a potem wygłosić swoją diagnozę. To chyba sprawia, że w jakiś sposób czujecie się lepiej (ważne, lepsze, mądrzejsze, "ach, dzięki Ci Panie, że nie jestem taką ...ką jak ona").

Mi to tam ryba, ale osobie wrażliwszej takie uwagi mogą narobić dalszych, niepotrzebnych szkód. I zanim padnie: "a czego się spodziewałaś, że ktoś cię będzie po głowie głaskał, czy co?" (z niedopowiedzianym: spier.... swoje życie na swoje życzenie, to masz, bierz na klatę, nie użalaj się, bo masz, co chciałaś, hahaha). 

Piszę to, bo widzę, że KAŻDA osoba mnie wirtualnie zdiagnozowała i osądziła (ta, co mi podobno dobrze życzy, też), a nikt nie napisał nic poza tym. NIC. I to jest przykre, bo pokazuje, że nie ma tu czego szukać. Bo (parafrazując) to co powinnam dzieci uczyć, to unikanie nieżyczliwych ludzie.

Wybacz Autorko za wcinkę i dziękuję za użyczenie wątku. Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie i szczęście. Jedyną stałością są na tym świecie zmiany, więc życzę Ci żeby zmieniło się na lepsze.

 

 

Ja też mam córkę z ZA🙂 Powiedz mi, twój synek ma ZA a pozostałe dzieci są neurotypowe?

A tak poza tym to myślę, że tym rozstaniem krzywdy mężowi nie robisz. On jest dorosły. Pewnie z dziećmi będzie się spotykał, ale tobie odpadnie ten problem przebywania z nim i dodatkowe stresy z tym związane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Z resztą, za nikogo się życia nie przeżyje. Dasz garść dobrych rad, wyśmieją, ocenia i pójdą dalej. Takie życie. Mało kto lubi jak mu się ścieżki prostują, musi być drama i emocje. Ludzie lubią emocjonalny rollerkoster. Bo lubią i już. 

Ja nie lubię. Uważam, że życie samo w sobie jest dość trudne i nie należy tracić sił na stwarzanie dodatkowych problemów, tylko rozwiązywać te, na pojawienie się których nie mamy wpływu (choroby, wypadki, problemy z pracą). Mnie cieszy zwykle życie i sprawy. Jestem szczęśliwa jak nie mam wielkich zmartwień i mogę iść z synkiem na zakupy, on ze swoją torbą, ja ze swoją, wybierać cos w sklepie razem i wracać do domu rozmawiając o różnych sprawach. Nie brakuje nam pieniędzy, nie mamy żadnych długów. Dzieci są zdrowe. Boję się pomyśleć, co działoby się w naszym domu, gdybyśmy faktycznie mieli wielkie zmartwienia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Ale co tak sam do siebie (na osobności) krzyczał z frustracji czy do ciebie? On pracuje z ludźmi? Opowiada o swojej pracy? Wtajemnicza cię? Poczytaj trochę o mediacji rodzinnej. Może jak ktoś obcy wytknie mu, że nie powinien tak się zachowywać to będzie skłonny pójść na terapię do psychologa, bo na twoją prośbę to nie sądzę🙂 To może się przydać nawet wtedy, jak nie będziecie razem, bo do puki dzieci nie dorosną na bank będzie chciał utrzymywać z nimi kontakt.

Chodzil po mieszkaniu, trzaskal drzwiami i krzyczał, że jestem podła, myślę tylko o sobie, że się z nim nie liczę. Położył się do łóżka o 22 i nie mógł zasnąć, bo przeszkadzało mu światło w pokoju obok, gdzie siedziałam z młodszym synkiem. Ukladalismy tam klocki, bo on nie  chciał iść jeszcze spac i uciekal mi z łóżeczka. Mąż pogasil światła w całym domu i kazał nam iść spać, bo on musi sie do pracy wyspać. Pokój z zabawkami zamknął. Krzyczał, że od jutra wszyscy mamy  chodzić spać o 22, a nie łazić po nocach. Ja bym  chętnie się kładka o 22, ale roczne dziecko tego nie rozumie i czasem buszuje dłużej. Dzień wcześniej miał dobry humor i nie przeszkadzało mu, że bawimy się w tym pokoju. Starszy syn zbudził się, gdy tak krzyczał. Rano pytał mnie, czy tatuś kocha jego braciszka, bo wygonil go z pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pracuje z ludźmi, ale nie opowiada o pracy, bo obowiązuje go tajemnica. Ja nie pytam. O kolegach z pracy zwykle mowi źle, np że gdybym zobaczyła, jak inne kobiety mają zle i ile robią ich mężowie, to bym doceniła to, co on robi dla nas. Plan źle układają mu po złości. O wolne nie może poprosić, bo mówi, że będą się potem mscic. Jak mówię, że przesadza i że na pewno można się jakoś dogadać, to odpowiada, ze ja nie wiem jak to jest. Do psychologa raczej nie pojdzie, bo mowi, że to ja mam problemy albo ze ja je stwarzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Hmm, mogę Ci tylko podpowiedzieć, cisz się tym co masz. Jak to tej pory.. 

Dziękuję:). Ja nie oczekuję, że ktoś rozwiąże moje problemy. Sam fakt, że ktoś bezstronny to czyta i dzieli się odczuciami potem wiele dla mnie znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Wybacz Autorko za wcinkę i dziękuję za użyczenie wątku. Mam nadzieję, że odnajdziesz siebie i szczęście. Jedyną stałością są na tym świecie zmiany, więc życzę Ci żeby zmieniło się na lepsze.

 

 

Nie ma sprawy:). Zazdroszczę oparcia w rodzicach i bezpiecznego azylu na 'w razie co'. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Chodzil po mieszkaniu, trzaskal drzwiami i krzyczał, że jestem podła, myślę tylko o sobie, że się z nim nie liczę. Położył się do łóżka o 22 i nie mógł zasnąć, bo przeszkadzało mu światło w pokoju obok, gdzie siedziałam z młodszym synkiem. Ukladalismy tam klocki, bo on nie  chciał iść jeszcze spac i uciekal mi z łóżeczka. Mąż pogasil światła w całym domu i kazał nam iść spać, bo on musi sie do pracy wyspać. Pokój z zabawkami zamknął. Krzyczał, że od jutra wszyscy mamy  chodzić spać o 22, a nie łazić po nocach. Ja bym  chętnie się kładka o 22, ale roczne dziecko tego nie rozumie i czasem buszuje dłużej. Dzień wcześniej miał dobry humor i nie przeszkadzało mu, że bawimy się w tym pokoju. Starszy syn zbudził się, gdy tak krzyczał. Rano pytał mnie, czy tatuś kocha jego braciszka, bo wygonil go z pokoju.

Przecież drzwi można zasłonić kocem. Całkowicie zaciemnia i trochę zagłusza🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Pracuje z ludźmi, ale nie opowiada o pracy, bo obowiązuje go tajemnica. Ja nie pytam. O kolegach z pracy zwykle mowi źle, np że gdybym zobaczyła, jak inne kobiety mają zle i ile robią ich mężowie, to bym doceniła to, co on robi dla nas. Plan źle układają mu po złości. O wolne nie może poprosić, bo mówi, że będą się potem mscic. Jak mówię, że przesadza i że na pewno można się jakoś dogadać, to odpowiada, ze ja nie wiem jak to jest. Do psychologa raczej nie pojdzie, bo mowi, że to ja mam problemy albo ze ja je stwarzam.

Jak się zwierza tobie, to nigdy nie mów mu, że przesadza (nie stawiaj mu kontry):classic_rolleyes: Jak chce się pożalić, to mu przytakuj najwyżej(to nic nie kosztuje😄). To jest strategia i trzeba nauczyć się korzystać z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przecież drzwi można zasłonić kocem. Całkowicie zaciemnia i trochę zagłusza🙂

On się dusi przy zamkniętych, muszą być otwarte. Ale dobry pomysł z tym kocem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×