Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Niebieska ważka

Małżeństwo w ruinie.

Polecane posty

Dziewczyno tobie pilnie jest potrzebny psychiatra i dobry terapeuta, a nie rady randomów z forum. Trzymaj się i spotkaj się z lekarzem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Ja dopiero teraz doszłam do momentu, kiedy czuję, że więcej mogę nie znieść. Może to głupie, ale pomyślałam sobie, że gdybym bardzo zachorowała, to mój mąż byłby ostatnią osobą, którą  chciałabym przy sobie widzieć. Martwię się o dzieci. Kochają tatę i zal mi burzyć ich dzieciństwo. To jest moje największe zmartwienie. Tylko to. Dlatego nie umiem znaleźć wyjścia. 

Dzieci widzą o wiele więcej niż myślą dorośli, także to, że rodzice "się nie lubią". Domyślam się, że sytuacja że względu na dzieci nie jest łatwa, ale zmian muszą chcieć obie strony. Jak mąż ma "wylane" to przecież nie będziesz go błagała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Patrzac z boku uwazam, ze dla dobra swojego i swoich dzieci powinniscie sie rozstać z mezem. Jesli dasz rade finansowo to tak naprawdę ten czlowiek wiecej Ci przeszkadza w zyciu niz pomaga. Dzieci tez to widzą i byc moze ucza sie zlych wzorcow. Jestes w stanie zamieszkac osobno? Co najgorsze obawiam sie, ze jestem Toba sprzed 5 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Zajrzę wieczorem. Spokojnego dnia Wszystkim!

Musisz uświadomić męża, że jak nadal nie będzie cię szanował tylko wyśmiewał, itp., to wszystko zmierzać będzie ku rozstaniu. Powiedz mu, że nic nie jest dane raz na zawsze. Powiedz mu jeszcze, że czujesz się nie doceniana przez niego i dlatego poszukasz sobie pracy a dzieci będziesz podrzucać jego mamie, niech trochę poczuje, że ma wnuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Musisz uświadomić męża, że jak nadal nie będzie cię szanował tylko wyśmiewał, itp., to wszystko zmierzać będzie ku rozstaniu. Powiedz mu, że nic nie jest dane raz na zawsze. Powiedz mu jeszcze, że czujesz się nie doceniana przez niego i dlatego poszukasz sobie pracy a dzieci będziesz podrzucać jego mamie, niech trochę poczuje, że ma wnuki.

Twoje rady sa madre I bylyby pomocne dla myslacych kobiet. Autorka chyba zbyt myslaca osoba nie jest. Bylo zle, facet len, a ona wpakowala sie w drugie dziecko. Pierwszego nie powinno byc gdy zauwazyla ze facet nie umie sobie sam kawy zrobic (akurat tu nie rozumiem w czym problem, nie umie sobie kawy zrobic to niech nie pije). No nic, my tu autorce nie pomozemy bo Ona pomocy zadnej nie chce. Jak wiele kobiet bedzie robila jedna glupote za druga I dziwila sie  dlaczego tak w zyciu jej sie nie uklada..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Dziewczyno tobie pilnie jest potrzebny psychiatra i dobry terapeuta, a nie rady randomów z forum. Trzymaj się i spotkaj się z lekarzem. 

A w jaki sposób psychiatra pomogłby mi rozwiązać trudną sytuację życiową? Sama muszę to ogarnąć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Pisałem wcześniej o synach, ale teraz napiszę o Tobie. Obyś miała silna psychikę. Teraz domyślam się, że trwasz przy nim ze względu na dzieci. Jesteś po prostu uzależniona materialnie. Ten stan potrwa do czasu usamodzielnienia się synów. Przed Tobą wiele lat udręki. Jesteś na to przygotowana? Postaraj się znaleźć alternatywę tak na wszelki wypadek. On się już nie zmieni, a jeśli to tylko na gorsze. W moim przypadku widzę jak negatywny wpływ przez wiele lat miał mój ojciec na moja mamę i na mnie. Aktualnie gdy jestem świadomy tego co się dzieje mogę wspierać mamę i chyba tylko dzięki mnie jako tako potrafi funkcjonować. Niestety jest już zdecydowanie za późno na rozwód. W pewnym momencie człowiek staje się niewolnikiem swojego życia i nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że można coś zmienić, że może być inaczej. Walcz nie tylko o dzieci, ale i o siebie. 

Aktualnie jestem uzależniona materialnie, sama się na to zgodzilam, żeby nie posylać drugiego synka do żłobka.  Nigdy do tej pory nie byłam zależna finansowo od męża i nie pomyślałam, że może to wykorzystywać. W sumie dobrze, że już to wiem. Przygotuje siebie i dzieci na mój powrót do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Patrzac z boku uwazam, ze dla dobra swojego i swoich dzieci powinniscie sie rozstać z mezem. Jesli dasz rade finansowo to tak naprawdę ten czlowiek wiecej Ci przeszkadza w zyciu niz pomaga. Dzieci tez to widzą i byc moze ucza sie zlych wzorcow. Jestes w stanie zamieszkac osobno? Co najgorsze obawiam sie, ze jestem Toba sprzed 5 lat...

Nie dam rady finansowo bez męża. Przynajmniej na dzień dzisiejszy. Nie mam gdzie wyprowadzic się z dziećmi, mieszkanie jest męża. Nie przygotowałam się na taką sytuację. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Twoje rady sa madre I bylyby pomocne dla myslacych kobiet. Autorka chyba zbyt myslaca osoba nie jest. Bylo zle, facet len, a ona wpakowala sie w drugie dziecko. Pierwszego nie powinno byc gdy zauwazyla ze facet nie umie sobie sam kawy zrobic (akurat tu nie rozumiem w czym problem, nie umie sobie kawy zrobic to niech nie pije). No nic, my tu autorce nie pomozemy bo Ona pomocy zadnej nie chce. Jak wiele kobiet bedzie robila jedna glupote za druga I dziwila sie  dlaczego tak w zyciu jej sie nie uklada..

Mąż nie jest leniem, on pracuje ciężko i ja to zawsze widzialam. Problem polega na tym, że on nie widzi, że ja też ciężko pracuję i wiele z siebie daję. On widzi tylko swoje zmęczenie, swoją pracę i poświęcenie, a od innych oczekuje za to poddanstwa. Ja chętnie podawałam mu kawę i wszystko inne, dopóki mnie nie obrażał, nie wykrzywial do mnie twarzy w złości i nie podnosił głosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Mąż nie jest leniem, on pracuje ciężko i ja to zawsze widzialam. Problem polega na tym, że on nie widzi, że ja też ciężko pracuję i wiele z siebie daję. On widzi tylko swoje zmęczenie, swoją pracę i poświęcenie, a od innych oczekuje za to poddanstwa. Ja chętnie podawałam mu kawę i wszystko inne, dopóki mnie nie obrażał, nie wykrzywial do mnie twarzy w złości i nie podnosił głosu.

No nic. Mozesz sobie tu potupac noga na forum, ale nie wiele ci to da. Maz tez nie zacznie cie nagle szanowac I liczyc sie z toba, z prostej przyczyny...nie musi. On wie ze mozesz mu naskoczyc bo pozwolilas na to aby byc od niego uzalezniona materialnie (tu za kazdym razem musze dziekowac mojej mamie ktora od zawsze I do znudzenia powtarzala mi ze nie moge sobie pozwolic aby byc od meza finansowo zalezna. Madra kobieta, z kad to wiedziala? Sama nigdy nie byla uzalezniona od taty). Tobie pozostaje zacisnac zeby, nosic mu ta kawe I podawac kapcie, usmiechac sie (bo I po co wstrzynac awantury, to I tak nic nie da) I ukladac dlugoterminowy plan uniezaleznienia sie od meza. Ja bym ci radzila oddac dzieci do zlobka I przedszkola, wiem ze ci ich szkoda, ale to byloby wybranie mniejszego zla. Jak tak to dluzej potrwa to sprawy moga pojsc za daleko, I wtedy waszego malzenstwa nic juz nie naprawi. Dzieci do przedszkola, ty do pracy. Jak bedziesz miala swoje pieniadze to latwiej ci bedzie powiedziec ze dla odmiany to ty jestes zmeczona I chetnie wypilabys kawe gdyby ci przyniosl..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Mąż nie jest leniem, on pracuje ciężko i ja to zawsze widzialam. Problem polega na tym, że on nie widzi, że ja też ciężko pracuję i wiele z siebie daję. On widzi tylko swoje zmęczenie, swoją pracę i poświęcenie, a od innych oczekuje za to poddanstwa. Ja chętnie podawałam mu kawę i wszystko inne, dopóki mnie nie obrażał, nie wykrzywial do mnie twarzy w złości i nie podnosił głosu.

Aha, on tak robi bo cie nie szanuje. Trudno szanowac osobe ktora jest na naszej lasce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Pisałem wcześniej o synach, ale teraz napiszę o Tobie. Obyś miała silna psychikę. Teraz domyślam się, że trwasz przy nim ze względu na dzieci. Jesteś po prostu uzależniona materialnie. Ten stan potrwa do czasu usamodzielnienia się synów. Przed Tobą wiele lat udręki. Jesteś na to przygotowana? Postaraj się znaleźć alternatywę tak na wszelki wypadek. On się już nie zmieni, a jeśli to tylko na gorsze. W moim przypadku widzę jak negatywny wpływ przez wiele lat miał mój ojciec na moja mamę i na mnie. Aktualnie gdy jestem świadomy tego co się dzieje mogę wspierać mamę i chyba tylko dzięki mnie jako tako potrafi funkcjonować. Niestety jest już zdecydowanie za późno na rozwód. W pewnym momencie człowiek staje się niewolnikiem swojego życia i nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że można coś zmienić, że może być inaczej. Walcz nie tylko o dzieci, ale i o siebie. 

Nie wiem, czy mam silny charakter. Wiele potrafię znieść, ale do czasu. Nie jestem raczej typem osoby, która przyzwyczai się do poniżania. Mnie szokuje zachowanie męża. Jego wybuchy zlosci z blahego powodu i ta wściekłość na jego twarzy budzi we mnie lęk. On pokazuje mi wtedy twarz, która jest dla mnie obrzydliwa i boję się, bo on nie myśli wtedy co mówi, trzaska drzwiami, zaciska pięści w powietrzu. Ja się boję tych wybuchów. Mam dzieci pod opieką i  nie chcę, żeby też się kiedyś baly. Ja  nigdy bym nie pomyślała, że będę myśleć o ucieczce stad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Musisz uświadomić męża, że jak nadal nie będzie cię szanował tylko wyśmiewał, itp., to wszystko zmierzać będzie ku rozstaniu. Powiedz mu, że nic nie jest dane raz na zawsze. Powiedz mu jeszcze, że czujesz się nie doceniana przez niego i dlatego poszukasz sobie pracy a dzieci będziesz podrzucać jego mamie, niech trochę poczuje, że ma wnuki.

Mąż smieje się, gdy mówię o rozwodzie. Każe mi wtedy przestać wymyślać i wziąć się do roboty. Jego mama chodzi przy nim na zadnich łapkach, żeby sie tylko nie denerwowal. Robi wszystko, co syn jej każe. Kiedyś zapytałam, czy jego zachowanie nie sprawia jej przykrości, to powiedziała, żeby nie brać do głowy. 

Ja tak nie umiem żyć. On jej kiedyś powiedział, że ma o siebie dbać, bo będzie dla niego problemem, a on i tak już ma dużo innych problemów. Dla mnie to jest podle powiedzieć  coś takiego swojej mamie. On wiele przez to stracił w moich oczach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Tobie pozostaje zacisnac zeby, nosic mu ta kawe I podawac kapcie, usmiechac sie (bo I po co wstrzynac awantury, to I tak nic nie da) I ukladac dlugoterminowy plan uniezaleznienia sie od meza.

Dziękuję za ten komentarz. Po czesci tak wlasnie planuje zrobić. Muszę się uniezależnić i przygotować. Czuję, że nie będzie lepiej i strasznie się boję, że kiedyś będę po prostu musiała ratować dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Dziękuję za ten komentarz. Po czesci tak wlasnie planuje zrobić. Muszę się uniezależnić i przygotować. Czuję, że nie będzie lepiej i strasznie się boję, że kiedyś będę po prostu musiała ratować dzieci. 

Gratuluję podejścia do życia. Dzieci mają świetny przykład do naśladowania. Oszustwo, kłamstwo, poniżanie, zakłamanie itd... Macie sporo lat i zero dojrzałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Pisałem wcześniej o synach, ale teraz napiszę o Tobie. Obyś miała silna psychikę. Teraz domyślam się, że trwasz przy nim ze względu na dzieci. Jesteś po prostu uzależniona materialnie. Ten stan potrwa do czasu usamodzielnienia się synów. Przed Tobą wiele lat udręki. Jesteś na to przygotowana? Postaraj się znaleźć alternatywę tak na wszelki wypadek. On się już nie zmieni, a jeśli to tylko na gorsze. W moim przypadku widzę jak negatywny wpływ przez wiele lat miał mój ojciec na moja mamę i na mnie. Aktualnie gdy jestem świadomy tego co się dzieje mogę wspierać mamę i chyba tylko dzięki mnie jako tako potrafi funkcjonować. Niestety jest już zdecydowanie za późno na rozwód. W pewnym momencie człowiek staje się niewolnikiem swojego życia i nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że można coś zmienić, że może być inaczej. Walcz nie tylko o dzieci, ale i o siebie. 

Nie jestem przygotowana na lata udręki. Czy Twoja mama wiedziała, że jest Ci źle w domu? Patrzę na mojego synka, on mówi że lubi swój domek, wszystkich kocha. Tatusia też kocha. Tylko pyta mnie, jak mąż wybuchnie lub nakrzyczy na nas, dlaczego on tak zrobil. Mówi, że on się go wtedy boi.  Coraz częściej zwraca mężowi uwagę i mówi np., że nie lubi z nim wychodzic jak sie denerwuje albo żeby nie krzyczał na jego mamusie. To są sporadyczne sytuacje, ale są. I jak to słyszę, to jakby mi ktoś noz wbijal w serce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Mąż smieje się, gdy mówię o rozwodzie. Każe mi wtedy przestać wymyślać i wziąć się do roboty. Jego mama chodzi przy nim na zadnich łapkach, żeby sie tylko nie denerwowal. Robi wszystko, co syn jej każe. Kiedyś zapytałam, czy jego zachowanie nie sprawia jej przykrości, to powiedziała, żeby nie brać do głowy. 

Ja tak nie umiem żyć. On jej kiedyś powiedział, że ma o siebie dbać, bo będzie dla niego problemem, a on i tak już ma dużo innych problemów. Dla mnie to jest podle powiedzieć  coś takiego swojej mamie. On wiele przez to stracił w moich oczach. 

No nie, nie odgrażamy się, gdy nie możemy tej groźby spełnić, ale gdy nie ma twój mąż racji w sporze to należy to punktować a nie tkwić w żalu. On jest też taki zły na ciebie, bo brakuje mu seksu i bliskości. Tkwicie razem w błędnym kole. Bądź mądrzejsza i pierwsza wyciągnij do niego dłoń pojednania. Spróbuj, może akurat wasze relacje zmienią się na lepsze🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie jestem przygotowana na lata udręki. Czy Twoja mama wiedziała, że jest Ci źle w domu? Patrzę na mojego synka, on mówi że lubi swój domek, wszystkich kocha. Tatusia też kocha. Tylko pyta mnie, jak mąż wybuchnie lub nakrzyczy na nas, dlaczego on tak zrobil. Mówi, że on się go wtedy boi.  Coraz częściej zwraca mężowi uwagę i mówi np., że nie lubi z nim wychodzic jak sie denerwuje albo żeby nie krzyczał na jego mamusie. To są sporadyczne sytuacje, ale są. I jak to słyszę, to jakby mi ktoś noz wbijal w serce. 

Mój mąż to bardzo podobnie potrafi. Jak jest wkurzony to zaczyna krzyczeć i przeklina co drugie słowo kur... Nasza corka 3 lata ostatnio mówi do niego „tata, nie, tak nie”. Myślałam, że dostanę zawału. Nie miałam świadomości jak ona to odbiera, teraz już wiem. Staramy się na szczęście nie kłócić przy niej i się w miarę udaje ale czasami nawet w rozmowie powie to słowo, a ona reaguje chociaż spojrzeniem. Okropne. Jak jest ok to jest super. Tatą tez jest bardzoo dobrym mimo wszystko i często pokazuje córce jak ją kocha. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

No nie, nie odgrażamy się, gdy nie możemy tej groźby spełnić, ale gdy nie ma twój mąż racji w sporze to należy to punktować a nie tkwić w żalu. On jest też taki zły na ciebie, bo brakuje mu seksu i bliskości. Tkwicie razem w błędnym kole. Bądź mądrzejsza i pierwsza wyciągnij do niego dłoń pojednania. Spróbuj, może akurat wasze relacje zmienią się na lepsze🙂

Pari na racje, nie na co straszyc rozwodem jak wiadomo dla wszystkich ze to nie do zrobienia, a jesli juz sie na to uprzesz to ty na tym stracisz, nie on. Tak jak mowi Pari, straszymy tym co mozemy spelnic. Ja na twoim miejscu powoli sprawdzala co moge ugrac. Z milym usmiechem zero kawy I gotowanych dla faceta obiadow (zjedz nalesniczki z czekolada, zrobilam dla dzieci😁). Probuj zyc swoim zyciem, planuj I koncentruj sie na dzieciach. Moze sie wam ulozy, a moze nie. Ten twoj maz to typ ktory wykozystuje twoja zaleznosc (jest takich ludzi wiecej niz myslisz), jak przestaniesz byc zalezna moze zaczac sie z toba liczyc (inna sprawa czy bedziesz w ogole miala ochote wtedy na rozmowy z nim)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przestałam mu robić kawę i nakładać na talerz, gdy mi powiedział że nie chodzę do roboty to mogę zapierd. Gotuje to co lubią dzieci i ja. Jak chce, to też to je. Przez to właśnie zrobił ostatnio awanturę w domu przy innej osobie, która akurat u nas była. Poskarzyl się, że on pracuje i nawet herbaty nie dostaje po powrocie. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Ja go rozwodem nie straszę, bo wiem, że teraz  nie mam gdzie zabrac dzieci. Ale wiem, że jeśli nic się nie zmieni lub będzie gorzej, to przyjdzie taki moment, że mu podziękuję. Dużo potrafię znieść, ale nie wszystko. On mówi, że swojej rodziny  nigdy nie zostawi. Kiedyś mnie to  cieszyło, teraz już nie. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

 

Ja rozwodem tez nie straszę, za to przy każdej kłótni robi to mój mąż. Tez wiele znoszę bo mamy dziecko i na to patrzę. Oboje są bardzo za sobą. Ja gdybym miała odejsc to bym odeszła do rodziców tymczasowo, a już na pewni wróciłabym na „stare śmieci” w rodzinne strony, 500km dalej. Oczywiście powiedział mi, ze nie pozwoliłby mi wyjechać ale raczej nie miałby nic do powiedzenia bo nie mógłby mnie siłą zatrzymać, a dziecko zostałoby ze mną. Myśl już o jakiejs alternatywie dla siebie i dzieci. Odkładaj jakieś pieniądze na wszelki wypadek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Pari na racje, nie na co straszyc rozwodem jak wiadomo dla wszystkich ze to nie do zrobienia, a jesli juz sie na to uprzesz to ty na tym stracisz, nie on. Tak jak mowi Pari, straszymy tym co mozemy spelnic. Ja na twoim miejscu powoli sprawdzala co moge ugrac. Z milym usmiechem zero kawy I gotowanych dla faceta obiadow (zjedz nalesniczki z czekolada, zrobilam dla dzieci😁). Probuj zyc swoim zyciem, planuj I koncentruj sie na dzieciach. Moze sie wam ulozy, a moze nie. Ten twoj maz to typ ktory wykozystuje twoja zaleznosc (jest takich ludzi wiecej niz myslisz), jak przestaniesz byc zalezna moze zaczac sie z toba liczyc (inna sprawa czy bedziesz w ogole miala ochote wtedy na rozmowy z nim)

No nie, obiad musi być skoro on przychodzi po pracy zmęczony. Lepiej zrobić obiad na czas (wcześniej), niż np. posprzątać a nie mieć tego obiadu. Jak burczy to powiedzieć,że nie mogłam, bo byłam zajęta dziećmi (były marudne). Rodzina to jak firma, musi dobrze funkcjonować🙂 Dodatkowo autorka musi mieć czas tylko i wyłącznie dla siebie (tak z 3 godziny), np. w sobotę albo niedzielę (wtedy, kiedy mąż nie pracuje). Wtedy on zajmuje się dziećmi🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Jeszcze jedno. Wraz z wiekiem mąż będzie coraz gorszy... pamiętaj. Szczerze? Ja jestem już "dorosły", ale fatalnie to na mnie wpłynęło. Nie mam szans na normalną przyszłość. Nie wyobrażam sobie założenia własnej rodziny. Mało tego mama przez wiele lat walczy z depresją, a On nie pomaga, wręcz przeciwnie... dobija. Z kilku względów mieszkam nadal z nimi. Po pierwsze wspieram mamę i choć sam mam z sobą problemy to pomagam Jej przetrwać. Po 2gie tak jak wspomniałem mam problemy i wielu rzeczy się obawiam. Nie jestem pewny siebie, mam depresje, zaburzenia, nerwice... A ten sobie chodzi i na każdym kroku przypomina jaki to On ważny i bez niego zginiemy. Wytyka każdy "błąd" i "potknięcie". Użyłem cudzysłów bo to nie jest tak, że my coś źle robimy, tylko robimy nie po jego myśli. Nigdy nas nie słucha choć chcemy dobrze. Ufa za to obcym osobom... co negatywnie się na nas odbija. Chce zmieniać wszystko na swoje dyktando. Jednak gdy sam coś "zbroi" to jest ok., a i tak my jesteśmy winni bo on się stara, a nam ciągle źle. Odwraca zawsze kota ogonem. 

No fakt, macie toksyka w domu, ale ja broniłabym się. Tak nawiasem mówiąc też miałam ojca choleryka za to mąż przy nim to anioł🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugaszansa
 

Zastanawiam się, czy istnieje terapia, która pomogłaby mi na powrót pokochać lub chociaż polubić mojego męża. Sama nie umiem już uwolnić się od tego, co czuję. A czuję niechęć, żal, rozczarowanie. Najbardziej chyba żal. Żal największy do siebie, że poślubiłam go pomimo  czerwonej lampki, która zapaliła się kilka razy jeszcze przed ślubem. Zdeptalam swoje przeczucia i szłam dalej. Aż doszłam do dzisiejszego dnia i zaplakalam. Moje małżeństwo nie istnieje. Na nic się zdało czytanie książek o relacjach międzyludzkich, partnerstwie, miłości i takie tam. Ja  chyba nic z tej lektury nie wyniosłam, a może nie zrozumiałam. Zawsze myślałam, że dogadam się z każdym. A tu jednak są rzeczy, których nie jestem w stanie przeskoczyć. Mój mąż mówi, że on już ma dosyć starania się, a źle jest dlatego, bo ja nie robię tego o co mnie prosi i nie wykonuję poleceń. Na dodatek wypominam mu rzeczy, o których on już zapomnial i to bardzo brzydko z mojej strony. Powinnam też wszystko zapomnieć. W sumie jak tak chce to jakoś wszystko ogarnąć myślami, to nie widzę dna tej czary goryczy. Może znów to zasypię. Ile to trzeba mieć siły, żeby grzebać w bagnie. Dobranoc Wszystkim! Dobrze, że są miękkie poduszki;)

Hej, Niebieska Ważko. A czy możesz rozwinąć swoją myśl, bo napisałaś, że zapaliła Ci się czerwona lampka przed ślubem? Miałaś jakieś złe przeczucia? 

Uważam, że przechodzicie kryzys jak wiele par po narodzeniu dzieci. jesteście dosyć młodym małżeństwem, wcześniej z ochotą przynosiłaś mu ta herbatę, a po pojawieniu się dzieci Twoje priorytety naturalnie się zmieniły. on myślał, jak wielu facetow, ze po pojawieniu się dzieci nic się nie zmieni. 

Jestescie małżeństwem, macie dzieci, więc spróbuj ratować ten związek. po pierwsze znajdz pracę, na początek jakąkolwiek, a dzieci zapisz do żłobka/przedszkola. jak tez zaczniesz przynosić pieniądze do domu to już inaczej będzie z Toba rozmawial. po drugie pomysl o terapii dla par, a po trzecie, czy jesteś wierząca? spróbuj się wyciszyć i pomódl się np. Nowenną Pompejańską w intencji uzdrowienia waszego małżeństwa. Ta modlitwa jest bardzo silna, ja zostałam wysłuchana dlatego dzielę się nią dalej.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

A myślisz, że ja jak już do pewnych rzeczy dojrzałem to się nie bronię? Do takich ludzi jednak nic nie dociera. Oni wszystko wiedza najlepiej. Nawet jak zwracasz im uwagę to nic nie daje. Ewentualnie zamknie się na kilka dni, a potem znów to samo. I w kółko to, docinki, uszczypliwości, aluzje, a nawet wyzwiska. Awantury o byle co. Taka osoba nie dopuszcza do siebie niczego co mogło by zachwiać jego poczucie własnej wartości. U mnie to jest jeszcze o tyle gorzej, że to były mundurowy. Nie zaścielisz łózka, źle, zaścielisz nierówno, też źle. Chce coś zrobić i potrzebuje pomocy, to nie jest tak, że masz prawo odmówić. Nie możesz powiedzieć, że za 5 minut, bo teraz nie masz czasu. Od razu jestem zły bo nie chce mu pomóc, bo za 5 minut to termin zbyt odległy. Nie daj boże chcesz coś zrobić inaczej, po swojemu. Nie jest ważne, że lepiej... nieważne. To taki typ człowieka, że najpierw robi potem myśli... a przynajmniej tak było kiedyś. Dziś obawiam się, że to się już nie zdarza, już nie myśli. 
Ponadto powiem tak i teraz nie chce nikogo obrażać, ale moja siostra z domu uciekła, nie wytrzymała. Najłatwiej jest uciec... Też powinienem, ale czuję się odpowiedzialny za mamę. Ona nie zostawi ojca, a ja nie porzucę jej na pastwę losu. Wiem czego doświadcza... dlatego potrafię Ją zrozumieć, uszanować i wspierać. 
Pomyślałaś o swojej mamie czy uciekłaś? 
 

Moja mama daje radę😄 To jest tak, że oni raz sobie z dzióbków spijają a raz drą ze sobą koty, w zależności od okoliczności i nastroju. Mieszkam osobno już od dawien dawna (od wyjścia za mąż).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Najłatwiej jest uciec... Też powinienem, ale czuję się odpowiedzialny za mamę. Ona nie zostawi ojca, a ja nie porzucę jej na pastwę losu. Wiem czego doświadcza... dlatego potrafię Ją zrozumieć, uszanować i wspierać. 
Pomyślałaś o swojej mamie czy uciekłaś? 
 

Oczywiscie ze powinienes uciec. Jak siostra. Nie jestes odpowiedzialny za dorosla matke I jej decyzje. Nie chce sie uwolnic, jej sprawa. Zawsze moglbys wziac ja w niedziele na obiad. Najwazniejsze dla Ciebie to wyprowadzic sie z domu..trudno mowic ojcu co ma robic I myslec we wlasnym domu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Najłatwiej jest uciec... Też powinienem, ale czuję się odpowiedzialny za mamę. Ona nie zostawi ojca, a ja nie porzucę jej na pastwę losu. Wiem czego doświadcza... dlatego potrafię Ją zrozumieć, uszanować i wspierać. 
Pomyślałaś o swojej mamie czy uciekłaś? 
 

Nie chciałabym, żeby dzieci wspierały mnie w ten sposób. Wolałabym widzieć, że są szczęśliwe, że spełniają swoje marzenia. To by dodawalo mi sil do życia nawet u boku koszmarnego męża. Jesteś z mamą w tym samym bagnie, a jakbyś się odważył wyrwać, to i ona miałaby odskocznię.

Ja urodziłam dzieci i chce widzieć je szczęśliwe. Uważam, że to mój obowiązek ratować je nawet przed ojcem, który je będzie krzywdzil swoim zachowaniem. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

A myślisz, że ja jak już do pewnych rzeczy dojrzałem to się nie bronię? Do takich ludzi jednak nic nie dociera. Oni wszystko wiedza najlepiej. Nawet jak zwracasz im uwagę to nic nie daje. Ewentualnie zamknie się na kilka dni, a potem znów to samo. I w kółko to, docinki, uszczypliwości, aluzje, a nawet wyzwiska. Awantury o byle co. Taka osoba nie dopuszcza do siebie niczego co mogło by zachwiać jego poczucie własnej wartości. U mnie to jest jeszcze o tyle gorzej, że to były mundurowy. Nie zaścielisz łózka, źle, zaścielisz nierówno, też źle. Chce coś zrobić i potrzebuje pomocy, to nie jest tak, że masz prawo odmówić. Nie możesz powiedzieć, że za 5 minut, bo teraz nie masz czasu. Od razu jestem zły bo nie chce mu pomóc, bo za 5 minut to termin zbyt odległy. Nie daj boże chcesz coś zrobić inaczej, po swojemu. Nie jest ważne, że lepiej... nieważne. To taki typ człowieka, że najpierw robi potem myśli... a przynajmniej tak było kiedyś. Dziś obawiam się, że to się już nie zdarza, już nie myśli. 
 

Mój mąż też gdy potrzebuje pomocy oczekuje, że natychmiast ja otrzyma. I nieważne, że ktoś coś ważnego robi w tej chwili i akurat nie może. Nigdy nie zapomnę, jak kiedyś  nie otworzyliśmy domofonu na czas i musiał chwilę zaczekać na dole. Tak wrzasnal potem do słuchawki, że synek uciekł do swojego pokoju, a mi odechciało się mu w ogóle drzwi otwierac. Przeszkadza mu, ze ktos powiesił kurtkę na jego wieszaku w przedpokoju, że mam czarne skarpetki i mylą mu się z jego, powinnam nosić inne kolory.  Ciągle muszę słuchać, że o czymś nie pomyślałam, że nie przypomniałam mu żeby wziął śmieci jak wychodził albo że on się akurat ubrał i nie mogę mu ich podac, bo karnie dziecko albo coś innego robię. To są powody do zrzedzenia i niezadowolenia. On nawet jak spowodował stluczke, to bylo to moja winą,  chociaż nie byłam nawet z nim w samochodzie. Ale przeze mnie miał stluczkę, bo on ma za dużo spraw na głowie i ja za dużo od niego wymagam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×