Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Magda19881

Teściowa rozwala moje małżeństwo

Polecane posty

Nie wiem, jak wygląda wynagrodzenie osoby, która ma za zadanie rozkręcać fora, żeby nie upadły, ale tutaj ktoś zgarnie naprawdę fajnie. 

Autor/ka wpada raz na dwa-trzy dni, podkręci niemal martwy topik, a Wy przebijacie się w odpowiedziach. Nie zauważyliście, że nie ma nagle innych, równie id.iotycznych topików na ścianie? Po co, skoro ten robi żywotność forum. Dajcie spokój, pozwoliliście się wkręcić, że aż żal. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przepisanie przez teściową mieszkania na syna nie zmieni sytuacji o której pisze, a dobrego autorka nie będzie współwłaścicielem mieszkania.  

Co do teściowej, to mąż autorki powinienem na spokojnie porozmawiać z matką i wyjaśnić jej, że swoim zachowaniem sprawia przykrość osobie ktira on kocha (tylko kwestia,  czy on zdaje sobie sprawę że jego matka sprawia przykrość jego żonie?). Co do mieszkania to dla autorki najlepszym wyjściem jest kupno z mężem mieszkania. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Yskra napisał:

Autor/ka wpada raz na dwa-trzy dni, podkręci niemal martwy topik, a Wy przebijacie się w odpowiedziach. Nie zauważyliście, że nie ma nagle innych, równie id.iotycznych topików na ścianie? Po co, skoro ten robi żywotność forum. Dajcie spokój, pozwoliliście się wkręcić, że aż żal. 

Tak sobie z nudów piszemy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Bimba napisał:

Tak sobie z nudów piszemy.

 

A nie lepiej byłoby założyć jakiś ciekawy temat do dyskusji, tak jak to było lata temu? Przecież te rozmowy nic nie wnoszą. Mielibyśmy jakieś pole do pogawędek. Trolli ignorować, nie odpisywać, nie wdawać się w głupie pyskówki, tylko ciekawie i interesująco pogadać. Same plusy. My sobie zabijemy nudę, a trolle znikną, bo nie będą potrzebne do nabijania wyświetleń forum. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Bimba napisał:

Dam Ci też inny  przykład - mój mąż jest właścicielem dość drogiego i unikatowego motocykla. Kilka razy mówił synowi "kiedyś ten motocykl będzie twój" czy to znaczy że musi mu go przepisać w osiemnaste urodziny albo w dniu ślubu?

A jak sie będzie czuł  mój syn gdy jego żona powie "no idź do ojca niech Ci wreszcie przepisze ten motor, bo przecież obiecał że będzie twój, no idź bo mi się źle  jeździ  kiedy mam świadomość że nie masz na niego papieru". 

Jeśli motor byłby mega drogi, dany mezowi już wczesniej, mąż by nie kupował auta do dojazdów do pracy, inwestował w niego, opłacał ubezpieczenie, zmieniał jego kolor, kupował nowe opony, ulepszył coś w silniku za kilkanaście tysięcy, i robilibyśmy to że wspólnych pieniędzy, no to jakoś tak wolałabym by ta darowizna była sformalizowaną bo jednak kupa kasy idzie w coś co nie jest oficjalnie nasze. I bym poprosiła o to męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, pinkblondi napisał:

Zapytam jak post wyżej. Czy gdybyś miała dziecko, kupiła mieszkanie z myślą o swoim dziecku, powiedziała temu dziecku że to mieszkanie jest jego, pozwoliła je wyremontować po myśli dziecka za jego własne pieniądze , to czy byś widziała coś złego w tym, że to twoje dziecko poprosi cię o akt darowizny u notariusza? 

 

Ja nie mówię że mają zebrać o mieszkanie u teściowej autorki a zaproponowałam by autorka porozmawiala z mężem na temat sformalizowania darowizny która matka jej męża wcześniej ustnie mu dokonała. Tyle. 

To teraz wskaż mi gdzie autorka napisała, że remontowali to mieszkanie. Bo może coś przeoczyłam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, BitchNaughty napisał:

To teraz wskaż mi gdzie autorka napisała, że remontowali to mieszkanie. Bo może coś przeoczyłam

Autorka wyraźnie  pisała na początku wątku  że grosza wvto mieszkanie nie włożyła i nie włoży!!!

Blondi, jednak nie czytałaś wątku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, pinkblondi napisał:

Jeśli motor byłby mega drogi, dany mezowi już wczesniej, mąż by nie kupował auta do dojazdów do pracy, inwestował w niego, opłacał ubezpieczenie, zmieniał jego kolor, kupował nowe opony, ulepszył coś w silniku za kilkanaście tysięcy, i robilibyśmy to że wspólnych pieniędzy, no to jakoś tak wolałabym by ta darowizna była sformalizowaną bo jednak kupa kasy idzie w coś co nie jest oficjalnie nasze. I bym poprosiła o to męża.

Jaki "dany mężowi już wczesniej"???

CO ma do tego kupowanie innych aut czy motorów?

Mąż nie może ulepszać swojej własności za swoje pieniądze ?

Montaż nie ma  wspólnych pieniędzy z synem!

A to co " Ty byś wolała" w sprawie cudzej własności jest po prostu chore i mocno dla mnie śliskie. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, amsterdam napisał:

Ale to nie jakiś facet, tylko jej mąż.  Czy wyjście za mąż za człowieka, który coś tam posiada ( mieszkanie, samochód itp) jest z góry skazane na niepowodzenie ?  Bo się jest na mieszkaniowej czy tam transportowej łasce ?

Możesz nie udawać głupszej niż jesteś i nie porównywać mieszkania, którego taniej jak 4,5 tysiąca za metr kwadratowy nie kupisz, do samochodu, który może kupić nawet za 2 tysie?  Nie zauważyłaś, że ten mąż jest po prostu zwykłym dupkiem, który tak jak jego mamunia poniża swoją żonę? Jak ty sobie to wyobrażasz? On dostaje od matki mieszkanie i jakimś cudem mamunia ma zakaz wstępu? W życiu jeża! Autorka znowu zostanie uświadomiona, że przesadza, jest przewrażliwiona na swoim punkcie, a mamusia może przyjść kiedy chce i na ile chce, bo to jest JEGO MIESZKANIE  i ona ma guzik do gadania. Jeszcze teraz może autorka próbować go wyciągnąć na ich wspólne, gdzie będą respektowane również jej zasady, a jak on dostanie mieszkanie przez notariusza, to ona jest przy nim po prostu udu/piona. Facet, to taka płeć, która kombinuje jakby tu zrobić, żeby było mu wygodnie, bo on facet i garów myć nie będzie, no i musi biedny po pracy odpocząć. I kiedy ma zależną od siebie osobę w postaci kobiety, to bardzo chętnie to wykorzystuje (no bo przecież obowiązki domowe od "zawsze były kobiece", a jak ci się nie podoba, to wypad), a jak jest na wspólnym, albo na własności żony, to jakoś potrafi wynieść po sobie szklankę do zlewu i kilka innych rzeczy. Odnośnie zwracania się do żony i traktowania jej na innych polach zasada podobna.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, pinkblondi napisał:

Jeśli motor byłby mega drogi, dany mezowi już wczesniej, mąż by nie kupował auta do dojazdów do pracy, inwestował w niego, opłacał ubezpieczenie, zmieniał jego kolor, kupował nowe opony, ulepszył coś w silniku za kilkanaście tysięcy, i robilibyśmy to że wspólnych pieniędzy, no to jakoś tak wolałabym by ta darowizna była sformalizowaną bo jednak kupa kasy idzie w coś co nie jest oficjalnie nasze. I bym poprosiła o to męża.

Nie. Kupa TWOJEJ  (o ile zarabiasz) kasy poszła by w coś, co oficjalnie nie jest JEGO. Nie wasze, tylko jego. Dlatego autorka nie włożyła w mieszkanie ani grosza., a przynajmniej tak na to można spojrzeć, kiedy mają osobne konta, wkładają w gospodarstwo domowe tyle samo kasy, a mąż nie chce się przyznać do wysokości zarobków. Darowizna zawsze jest osobnym majątkiem, a jeśli wymaga jakiegoś wkładu finansowego, to współmałżonek w jakimś sensie zawsze coś ze swoich zarobionych pieniędzy dołoży. Tak sobie myślę. że chyba z Amsterdam macie kupę szczęścia, że trafiłyście na facetów i teściów, którzy wam niczego nie wypominają, że "dostałyście". Szczerze powiedziawszy mnie by też nikt nie wypomniał, ja bym też nie wypomniała, ale bardzo się cieszę, że zarabiamy z mężem podobnie i dorabiamy się z mężem razem właściwie od zera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, Bimba napisał:

Mąż nie może ulepszać swojej własności za swoje pieniądze?

Dopóki nie jest prawnie jego, a idą na ulepszenia pieniądze wspólne, z majątku wspólnego malzonkow, to chyba żona ma coś do powiedzenia i powinien być w tej kwestii kompromis.  Przynajmniej ja mam takie podejście, inaczej to nie jest wspólne zarządzanie wspólnym majątkiem . A to dla mnie jedna z podstaw malzenstwa-wlasnie wspólnota majątkowa. 

 

Bimba, czytałam wątek,może faktycznie coś podkręciłam bo czytałam regularnie od kiedy powstał, i może nie ma mowy o jakimś inwestowaniu w mieszkanie no ale to prędzej czy później będzie konieczne. Urządzenie pokoju dziecięcego, jakiś remont łazienki, może nowe podłogi w kuchni albo wymiana jakiejś szafy wnękowej. To wiąże się z kosztami, to wiąże się z ulokowaniem pieniędzy wspólnych (chyba że mają intercyzę) w cudze mieszkanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Unlan napisał:

Nie. Kupa TWOJEJ  (o ile zarabiasz) kasy poszła by w coś, co oficjalnie nie jest JEGO. Nie wasze, tylko jego

Ale wiesz, że jeśli nie jest podpisana intercyza, to wypłaty małżonków to majątek wspólny? Nie osobisty jak darowizna czy spadek, ale wspólny. Tak jest w świetle prawa. Chyba że masz na piśmie z mężem podpisane inaczej. A jak w małżeństwie się zachowujecie wobec siebie i jak się dogadacie dla samych siebie to nie ma nic wspólnego z tym jak to wygląda w świetle prawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, pinkblondi napisał:

Dopóki nie jest prawnie jego, a idą na ulepszenia pieniądze wspólne, z majątku wspólnego malzonkow, to chyba żona ma coś do powiedzenia i powinien być w tej kwestii kompromis.  Przynajmniej ja mam takie podejście, inaczej to nie jest wspólne zarządzanie wspólnym majątkiem . A to dla mnie jedna z podstaw malzenstwa-wlasnie wspólnota majątkowa. 

 

Ja nie mam pretensji to ulepszania motoru za wspólne pieniądze bo też z tego korzystam tylko nie rozumiem co to ma wspólnego do przepisania motoru na syna???

O co Ci chodzi?

Jeżeli pieniądze na motor idą że wspólnego majątku to musimy to prędko przepisać na syna bo synowi może być niezadowolona???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, pinkblondi napisał:
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Mąż nie może ulepszać swojej własności za swoje pieniądze?

Dopóki nie jest prawnie jego, a idą na ulepszenia pieniądze wspólne, z majątku wspólnego malzonkow, to chyba żona ma coś do powiedzenia i powinien być w tej kwestii kompromis.  Przynajmniej ja mam takie podejście, inaczej to nie jest wspólne zarządzanie wspólnym majątkiem . A to dla mnie jedna z podstaw malzenstwa-wlasnie wspólnota majątkowa

Po co zdążysz coś  co nie ma wspolnego z tematem przepisywania własności na dzieci, bo o tym dyskutujemy.

Dla twojej wiadomości motor został kupiony w trakcie trwania małżeństwa więc mimo że napisałam "mąż jest właścicielem" motor jest majątkiem wspólnym.

Ale jakbyśmy chcieli się rozwieść to nie będę mu robiła problemu, będzie go mógł sobie zatrzymać, a potem zapisać synowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bimba napisał:

Ja nie mam pretensji to ulepszania motoru za wspólne pieniądze bo też z tego korzystam tylko nie rozumiem co to ma wspólnego do przepisania motoru na syna???

O co Ci chodzi?

Jeżeli pieniądze na motor idą że wspólnego majątku to musimy to prędko przepisać na syna bo synowi może być niezadowolona???

No widzisz , ty nie masz nic przeciwko a ja jestem osobą że nie lubię ładować pieniędzy w coś nie mojego. Nigdy niczego od nikogo nie wymuszalam. Nie prosiłam o nic. Ale jestem zdania że jak ktoś chce coś dac, to niech da. Jeśli mam ochotę przyjąć, to przyjmę, jeśli nie - to odmowie. Ale dać to dać. Nie pożyczyć, nie wynająć. Dać. Więc uważam że takie sprawy rozwiązuje się formalnie. Dostałam kiedys od rodziców auto(stare, gruchot ale jeździło). Fajnie, ucieszyłam się, oni się ucieszyli że mogą pomoc . Sami xhxieli to uregulowax prawnie, bym ją miała pewność że im się nie odwidzi, że w razie czego jestem w pełni decyzyjna ososba., Że mogę robić co chce. I takie podejście uważam za sensowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Bimba napisał:

Po co zdążysz coś  co nie ma wspolnego z tematem przepisywania własności na dzieci, bo o tym dyskutujemy.

Dla twojej wiadomości motor został kupiony w trakcie trwania małżeństwa więc mimo że napisałam "mąż jest właścicielem" motor jest majątkiem wspólnym.

Ale ja nie draże. Ja mówię teraz coś innego, nie zrozumiałas. Jakby twój syn dostał od twojego męża na gębę motor, którego twój mąż nie używa a używa tylko syn, i twój syn lądował w niego kasę swoją i swojej żony to wg mnie żona twojego syna ma prawo zdecydować o tym czy ladujemy 20tysi w remont silnika tego egzemplarza czy może jednak tylko tankujemy motor a jakos opekamy na nim byle jak. Bo w końcu jak pokloci się z teściem to tesc się wkurzy i jednak stwierdzi że wcale nie dał motoru tylko pożyczał .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Porównywanie mieszkania do motoru to niezbyt trafny przykład. Mieszkanie to rzecz konieczna w życiu, a motor nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I cały czas na świeczniku teściowa i jej mieszkanie. Panicz mąż na włościach pozostaje ok i nietykalny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, pinkblondi napisał:

Ale ja nie draże. Ja mówię teraz coś innego, nie zrozumiałas. Jakby twój syn dostał od twojego męża na gębę motor, którego twój mąż nie używa a używa tylko syn, i twój syn lądował w niego kasę swoją i swojej żony to wg mnie żona twojego syna ma prawo zdecydować o tym czy ladujemy 20tysi w remont silnika tego egzemplarza czy może jednak tylko tankujemy motor a jakos opekamy na nim byle jak. Bo w końcu jak pokloci się z teściem to tesc się wkurzy i jednak stwierdzi że wcale nie dał motoru tylko pożyczał .

Autorka nie ładowała  i nie ma zamiaru ładować kasy w remont mieszkania teściowej!

A twoje dywagacje na temat motoru poszybowały  stanowczo  za daleko.

Prawo własności stanowi  że właściciel może przepisać swoje prawa kiedy chce i komu chce i nic tam w przepisach nie ma o synowej właściciela i jej złym samopoczuciu w mieszkaniu teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Gość888 napisał:

Porównywanie mieszkania do motoru to niezbyt trafny przykład. Mieszkanie to rzecz konieczna w życiu, a motor nie

Tu nie chodzi o motor czy mieszkanie ale o kwestie obiecania czy stwierdzenia "kiedyś to będzie twoje" które nie jest obligacją  do natychmiastowego przepisania prawa własności po tych słowach, tym bardziej na wniosek synowej. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, pinkblondi napisał:

 

 

Bimba, czytałam wątek,może faktycznie coś podkręciłam bo czytałam regularnie od kiedy powstał, i może nie ma mowy o jakimś inwestowaniu w mieszkanie no ale to prędzej czy później będzie konieczne. Urządzenie pokoju dziecięcego, jakiś remont łazienki, może nowe podłogi w kuchni albo wymiana jakiejś szafy wnękowej. To wiąże się z kosztami, to wiąże się z ulokowaniem pieniędzy wspólnych (chyba że mają intercyzę) w cudze mieszkanie. 

Pinkblondi a jak wynajmujesz mieszkanie i to obojetne czy od wlasciciela prywatnego czy tez od miasta i masz juz brudno to kupujesz farbe i malujesz mieszkanie, chociaz nie jest i nigdy nie bedzie Twoje, czy tez zyjesz w syfie, bo w koncu to nie Twoje wiec inwestowac nie bedziesz? Pokoj dziecinny urzadzasz dla swojego dziecka czy wlasciciela mieszkania? Jezeli z czegos korzystasz to o to dbasz i sila rzeczy wkladasz w to pieniadze, nawet jezeli nie masz papierka mowiacego o wlasnosci. Tutaj mowimy o wlasnosci w najblizszej rodzinie. Syn predzej czy pozniej stanie sie wlascicielem tego mieszkania. 

Wynajmuje mieszkanie i zdazylam juz kupic szafke na korytarz, do lazienki, zalozyc karnisze, zmienic rolety na lepsze i zrobic jeszcze kilka innych  rzeczy. Nie dla wlasciciela mieszkania tylko dla siebie. By mnie i mojej rodzinie mieszkalo sie tu lepiej i wygodniej, tak dlugo, az sie nie wyprowadzimy i nie pojdziemy na wlasne. Dbam o to mieszkanie i traktuje jakby bylo moje bo na ten moment jest naszym domem. Przeciez jak przyjdzie czas wyprowadzki, nie spakuje tego i nie wezme ze soba. 

A tu mowimy o sytuacji gdy wspolmalzonek zostanie w przyszlosci wlascicielem nieruchomosci. W czym wiec problem jezeli inwestuje jakakolwiek kase w miejsce w ktorym zyja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, AgsAgsAgs napisał:

Pinkblondi a jak wynajmujesz mieszkanie i to obojetne czy od wlasciciela prywatnego czy tez od miasta i masz juz brudno to kupujesz farbe i malujesz mieszkanie, chociaz nie jest i nigdy nie bedzie Twoje, czy tez zyjesz w syfie, bo w koncu to nie Twoje wiec inwestowac nie bedziesz? Pokoj dziecinny urzadzasz dla swojego dziecka czy wlasciciela mieszkania? Jezeli z czegos korzystasz to o to dbasz i sila rzeczy wkladasz w to pieniadze, nawet jezeli nie masz papierka mowiacego o wlasnosci. Tutaj mowimy o wlasnosci w najblizszej rodzinie. Syn predzej czy pozniej stanie sie wlascicielem tego mieszkania. 

O tym samym pomyślałam.

To może autorka na złość teściowej że nie przepisała niech przestanie sprzątać, gotować, prać a może nawet i myć  się  - bo po co to robić skoro mieszkanie nie jest jej własnością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
1 godzinę temu, AgsAgsAgs napisał:

Pinkblondi a jak wynajmujesz mieszkanie i to obojetne czy od wlasciciela prywatnego czy tez od miasta i masz juz brudno to kupujesz farbe i malujesz mieszkanie, chociaz nie jest i nigdy nie bedzie Twoje, czy tez zyjesz w syfie, bo w koncu to nie Twoje wiec inwestowac nie bedziesz? Pokoj dziecinny urzadzasz dla swojego dziecka czy wlasciciela mieszkania? Jezeli z czegos korzystasz to o to dbasz i sila rzeczy wkladasz w to pieniadze, nawet jezeli nie masz papierka mowiacego o wlasnosci. Tutaj mowimy o wlasnosci w najblizszej rodzinie. Syn predzej czy pozniej stanie sie wlascicielem tego mieszkania. 

Wynajmuje mieszkanie i zdazylam juz kupic szafke na korytarz, do lazienki, zalozyc karnisze, zmienic rolety na lepsze i zrobic jeszcze kilka innych  rzeczy. Nie dla wlasciciela mieszkania tylko dla siebie. By mnie i mojej rodzinie mieszkalo sie tu lepiej i wygodniej, tak dlugo, az sie nie wyprowadzimy i nie pojdziemy na wlasne. Dbam o to mieszkanie i traktuje jakby bylo moje bo na ten moment jest naszym domem. Przeciez jak przyjdzie czas wyprowadzki, nie spakuje tego i nie wezme ze soba. 

A tu mowimy o sytuacji gdy wspolmalzonek zostanie w przyszlosci wlascicielem nieruchomosci. W czym wiec problem jezeli inwestuje jakakolwiek kase w miejsce w ktorym zyja?

Nie byłabym tego taka pewna, że stanie się kiedyś właścicielem tego mieszkania (na dwoje babka wróżyła).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Unlan napisał:

Tak sobie myślę. że chyba z Amsterdam macie kupę szczęścia, że trafiłyście na facetów i teściów, którzy wam niczego nie wypominają, że "dostałyście".

No tak.  Mam  dobrego męża. Dzięki za przypomnienie, że to jest szczęście, że tak jest, bo jakoś tak uważam  to  za normalność. 

Mam też  dobrych teściów - ale nie od razu tak było.  Moja teściowa uważała, że syn źle sobie żonę wybrał, bo jej zdaniem były lepsze partie... Tak po prawdzie mój mąż wziął ze mną ślub wbrew woli matki.  Na szczęście mieszkaliśmy dość daleko od siebie, a potem powoli dzięki naszej postawie zaczęło się jakoś układać.  

Bywało różnie - ale zawsze uważałam, że moje małżeństwo jest najważniejsze i nikomu nie pozwolę go zniszczyć. Nawet sobie samej na to nie pozwolę...

I tego jednak życzę Magdzie 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Bimba napisał:

Tu nie chodzi o motor czy mieszkanie ale o kwestie obiecania czy stwierdzenia "kiedyś to będzie twoje" które nie jest obligacją  do natychmiastowego przepisania prawa własności po tych słowach, tym bardziej na wniosek synowej. 

 

Dla mnie to spora różnica "kiedyś to będzie twoje" , no jak umre, a wcześniej może je jeszcze wynajmę ale póki co mieszkaj sobie, ale nie gwarantuje że na stałe i nie rzadz się bo to jednak jeszcze moje. To nie jest wtedy darowizna. 

Przez darowiznę rozumiem "masz, to twoje. Możesz sprzedać , wynająć, zdewastować, albo robić co chcesz. Nie mam już do tego żadnych roszczeń."

Nigdy nie wynajmowałam mieszkania, głównie z tego powodu że nie widziałam sensu płacić komuś. Wolałabym bankowi raty kredytu a po 20 latach być właścicielem. Dla mnie to strata pieniędzy ale rozumiem ze ktoś może chcieć się ładnie urządzić w chwilowym lokum i wydać na to swoje pieniadze. Niemniej dla mnie to i tak strata pieniędzy.  Zresztą Pati dobrze zauważyła. Skoro jeszcze nie jest prawnym właścicielem to nie wiadomo tak naprawdę czy kiedyś będzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A czy mam dobrego męża i teściów? Ha, no raczej nie. Teściowie nigdy nic nie wypomnieli bo nic nie dali. Ja niczego nie oczekiwałam. Ale atakowali mnie, krytykowali wiecznie. Meza też. I on nie umiał bronić ani siebie, ani mnie. Nie miał odwagi się im sprzeciwić , wysłuchał pokornie ale robił i tak po swojemu, jedynie nie wdawał się w dyskusję.  Winilam go za to, kłóciliśmy się ale oprócz tego byliśmy dobrani. Stwierdzilam że sama zacznę się bronić skoro tylko mi przeszkadza to gadanie. I na kłótnie z teściową mąż też tylko wzdychał ale nie wtrącał się jakby temat nie istniał. I się w końcu znudziło teściowej krytykowanie bo zaraz słyszała co ona robi źle a chyba nie była świadoma jakie to przyjemne. Mamy więc względny spokoj. Wywalczony przeze mnie.i już nie mam żalu do męża bo ma inny charakter niż ja, on by to zlewał i robił swoje a mnie to w...ialo tak, że miałam ochotę uciekać ze swojego domu na drugi koniec Polski byleby nie oglądać teściów. 

No ale w kwestii pieniędzy zgadzaliśmy się od początku . Nie ma moja wypłata, mój dom, nie. Wszystko jest wspólne. I o wszystkim decydujemy razem . Czy powiększyc garaż, czy wymienić płot, czy kupić nowe krzesła. To dlameza i dla mnie było bardzo wazne. I mieliśmy na szczęście takie samo zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, pinkblondi napisał:

Dla mnie to spora różnica "kiedyś to będzie twoje" , no jak umre, a wcześniej może je jeszcze wynajmę ale póki co mieszkaj sobie, ale nie gwarantuje że na stałe i nie rzadz się bo to jednak jeszcze moje. To nie jest wtedy darowizna. 

Przez darowiznę rozumiem "masz, to twoje. Możesz sprzedać , wynająć, zdewastować, albo robić co chcesz. Nie mam już do tego żadnych roszczeń."

No i sprawę wyjaśniłaś.

Teściowa autorki nie dała synowi mieszkania na zasadzie "możesz z tym zrobić co chcesz" tylko pozwoliła mu w nim mieszkać z żoną - skąd wiem?

BO MU GO NIE PRZEPISAŁA.

Nie było żadnej darowizny bo darowizna ustna nic nie znaczy - kto figuruje w papierach jako właściciel ten jest faktycznym właścicielem. 

A ten kto podjudza  do wymuszenia przepisania żeby "mieć z tego korzyść" jest w oczach właściciela nędznym cwaniaczkiem.

Chcesz mieć coś, być właścicielem to sobie zarób i kup.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, amsterdam napisał:

No tak.  Mam  dobrego męża. Dzięki za przypomnienie, że to jest szczęście, że tak jest, bo jakoś tak uważam  to  za normalność. 

 

Nie. To nie jest normalność. To powinna być normalność, o czym wielu, naprawdę wielu panów zapomina. I pan, który jest mężem autorki również o tym jakoś zapomniał. Ba! Nawet ofiaruje się z "pomocą finansową" swojej żonie, żeby miała co jeść. Nie w rozkręceniu biznesu, czy coś w tym rodzaju, ale pomoc finansową na miskę zupy.

47 minut temu, pinkblondi napisał:

A czy mam dobrego męża i teściów? Ha, no raczej nie. Teściowie nigdy nic nie wypomnieli bo nic nie dali. Ja niczego nie oczekiwałam. Ale atakowali mnie, krytykowali wiecznie. Meza też. I on nie umiał bronić ani siebie, ani mnie. Nie miał odwagi się im sprzeciwić , wysłuchał pokornie ale robił i tak po swojemu, jedynie nie wdawał się w dyskusję.  Winilam go za to, kłóciliśmy się ale oprócz tego byliśmy dobrani. Stwierdzilam że sama zacznę się bronić skoro tylko mi przeszkadza to gadanie. I na kłótnie z teściową mąż też tylko wzdychał ale nie wtrącał się jakby temat nie istniał. I się w końcu znudziło teściowej krytykowanie bo zaraz słyszała co ona robi źle a chyba nie była świadoma jakie to przyjemne. Mamy więc względny spokoj. Wywalczony przeze mnie.i już nie mam żalu do męża bo ma inny charakter niż ja, on by to zlewał i robił swoje a mnie to w...ialo tak, że miałam ochotę uciekać ze swojego domu na drugi koniec Polski byleby nie oglądać teściów. 

No ale w kwestii pieniędzy zgadzaliśmy się od początku . Nie ma moja wypłata, mój dom, nie. Wszystko jest wspólne. I o wszystkim decydujemy razem . Czy powiększyc garaż, czy wymienić płot, czy kupić nowe krzesła. To dlameza i dla mnie było bardzo wazne. I mieliśmy na szczęście takie samo zdanie

Właśnie, nic nie dali, to nie mieli co wypominać. A uwierz, że byś miała to codziennie. No popatrz miałaś podobne przeżycia z teściami co autorka, siedziałaś na swoim, a radzisz jej, aby zalegalizować darowiznę mieszkania, gdzie Teściowa się raczej nie znudzi? Teściowa nie przepisze mieszkania na syna, bo jest taką samą kutwą jak jej synuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Unlan napisał:

No popatrz miałaś podobne przeżycia z teściami co autorka, siedziałaś na swoim, a radzisz jej, aby zalegalizować darowiznę mieszkania, gdzie Teściowa się raczej nie znudzi?

No właśnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×