Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Magda19881

Teściowa rozwala moje małżeństwo

Polecane posty

Dnia 27.08.2020 o 13:16, Marisa napisał:

Nie o to chodzi. Mój brat też ma konto z mamą. Dlaczego ?Dlatego,że bratowa jest bardzo rozrzutna, rozwala pieniądze i brat jej nie ufa. Była taka sytuacja że bratowa robiła zakupy swojej mamie a tamta nie oddawała jej w ogóle za to pieniędzy i brat w końcu się wkurzył i powiedział stop. Poza tym, moja mama nie potrafi płacić rachunków przez internet i brat to wszystko robi za mamę.

Czy uważasz, że taka sytuacja jest normalna? Mąż nie ufa żonie? Małżeństwo to trzy filary: sex, kasa, uczucia - kolejność dowolna. Brak jednego z nich prowadzi do ruiny związku! Mama może się nauczyć płacić rachunki przez internet, a jeżeli nie to są miejsca, że opłacenie rachunku kosztuje 1 zł. Rozumiem, że mama jest tak oszczędna, że za cenę 5 zł miesięcznie jest w stanie ingerować w rodzinę syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Magda19881 napisał:

Dzisiejsza rozmowa według mnie nie przyniesie zadnego rezultatu, poniewaz:

1. W kwestii teściowej jest taka sprawa, że mąż będzie teściowa upominać jak coś będzie gadać nie tak, albo rozmawiać na stronie, czyli teściowa dalej będzie przyjeżdżać i zachowywać się tak jak do tej pory,.

2. W Kwestii mieszkania, to tak to wygląda, że mąż powiedział, tak kupimy, przecież mamy takie plany. Nie dało sie jednak z nim dogadać co do szczegółów, jakiejś bliższej przyszłości. Po prostu kupimy ale kiedy co i jak, nic nie wiem. Natomiast wynajem nie wchodzi w grę bo on nie będzie komuś płacić.

3. Finanse są takie że on jest przyzwyczajony do osobnych rachunkow bankowy i niech tak zostanie według niego. Ja biedy nie zaznam, będzie mi dawać kasę. Ile kiedy co i jak - nic nie wiem.

4. Jeżeli chodzi o moja pracę, to według niego mam jak najszybciej wrócić do pracy. Co prawda też uważa że warunki w dotychczasowej pracy są beznadziejne, ale według niego powinnam zacząć szukać nowej, no A dziecko jak najszybciej do żłobka bo musi mieć kontakt z rowiesnikami.

Rozmowa była ciężka, on trzyma stronę za matka, nie chce słuchać tego co mi się nie podoba, co bym chciała żeby było zmienione. Rozmowa ze mną go męczyła. Według niego o wszystko się czepiam i szukam dziury w całym. Powiedziałam mu że jeżeli sytuacja się nie zmieni, i dalej to wszystko będzie tak wyglądało to niestety, ale będziemy musieli zacząć rozmawiać z innej strony, czyli o sprawach związanych czy rzeczywiście to małżeństwo ma sens. Powiedziałam mu że ta sytuacja mi się nie podoba (zostały poruszone również inne problemy o których nie pisałam na forum) i widze że muszę się podporządkować. Zasugerowałam że być może właściwym będzie rozwód bo zwyczajnie jestem przez niego oszukiwana i mamiona. Nie przyjął na poważnie mojej informacji. Uważa, że pewnie nie zrobię takiego kroku.

Ja pierdzielę. I pozmiatane.

1- Dokładnie. Co to znaczy na stronie? Mamuś nie dokuczaj mojej żonie?

2- Nie kupicie mieszkania. On nie ma takiego zamiaru. Pomyśl, matka ma 2 mieszkania, w jednym mieszka synuś opłacając tylko rachunki, bez kredytu, bez wynajmu. Synuś jedynak prawda? No to po jaką cholerę on ma kupować mieszkanie, jak to mieszkanie w którym mieszka będzie i tak jego? O ile już nie jest jego.

3- Taaa... przyzwyczajony. Raczej nie chce, żebyś wiedziała ile zarabia i ile odkłada. Tak, tak, będzie dawać kasę. Prędzej, to on będzie robić zakupy, a tobie rzuci z 50 zł na podpaski i ewentualnie na soczek dla dziecka, jak będziesz na spacerze. Biedy nie zaznasz, skoro będziesz mieć dach nad głową i pełną lodówkę.

4- Oczywiście, że jak najszybciej do pracy, bo on nie ma zamiaru dawać ci pieniędzy na życie, jeb/ana sknera. Dziecko do żłobka, bo potrzebuje kontaktu z rówieśnikami? Skąd on to wziął? Z kafeterii, gdzie się niektóre matki tak usprawiedliwiają oddając dziecko do żłobka na dobre 8-10 godzin, a same nie pracują? Takie dziecko potrzebuje przede wszystkim matki, a kontakt z rówieśnikami, który ma na placu zabaw np w zupełności wystarcza. Zapytaj go, czy jego matka oddała do żłobka, jeśli tak, to na dobre mu to nie wyszło, a jeśli nie, to niech nie pierdzieli farmazonów. Zapytaj go też, kto będzie to dziecko zawoził i przywoził z tego żłobka i czy wie, ile ten żłobek kosztuje. ....

Wiesz co myślę? Że on, albo jest centówa, albo matce finansowo pomaga. Niesamowicie się broni przed tym, aby cię choć miesiąca nie utrzymywać i przed ujawnieniem się ze swoim dochodem. Zrób to co pisze ci Bimba. Ona ma rację. Wszelakie próby ratowania małżeństwa są dobrze widziane przez sąd, a taką próbą są terapie. Gość2 też ci dobrze pisze. Niech twoje otoczenie wie, co się dzieje. Żeby potem nie było, z eon taki cudowny, a ty strzeliłaś focha o nie wiadomo o co. Ja bym jeszcze zrobiła jeszcze jedną rzecz. Skombinowałabym dobry dyktafon i nagrała to, co teściowa mówi do twojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Unlan napisał:

Skombinowałabym dobry dyktafon i nagrała to, co teściowa mówi do twojego dziecka

O to to to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego zgodzilas sie na mieszkanie w jej mieszkaniu? Nie potrafilas przewidziec czym to sie skonczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Sonoma napisał:

Dlaczego zgodzilas sie na mieszkanie w jej mieszkaniu? Nie potrafilas przewidziec czym to sie skonczy?

Na początku jeszcze zanim byliśmy małżeństwem mąż mówił że to jego, że rodzice.mu dali na tzw start. Potem on to mieszkanie remontowal A ja przecież nie będę go prosić o akt własności. Skoro mówi że jego to jego. Potem jak podjęliśmy decyzję że tam zamieszkamy, no bo mieszkanie większe więc lepszy komfort, to zauważyłam że coś jest nie tak w rachunkach i pismach ze spółdzielni i okazało się że mieszkanie dostał na buzie A teściowie nadal są.wlascicielami no ale co miałam zrobić, już tam zamieszkalismy. Stosunki były bardzo dobre, teściowie nas nie nachodzili bo nie chcieli przeszkadzać A i tak planowaliśmy mieć coś swojego w.przyszlosci. po ślubie też było ok, dopiero jak dziecko przyszło na świat to wszystko się popsulo. Teściowa przyjezdzala bez zapowiedzi, no i zaczęła rządzić nawet w kwestii wystroju mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Magda19881 napisał:

dopiero jak dziecko przyszło na świat to wszystko się popsulo. Teściowa przyjezdzala bez zapowiedzi, no i zaczęła rządzić nawet w kwestii wystroju mieszkania

No to włączyło się odpieluszkowe zapalenie mózgu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Gość_2 napisał:

No to włączyło się odpieluszkowe zapalenie mózgu...

Nie wiem, może ona zaczęła zazdrościć że teraz są inne lepsze czasy jeżeli chodzi o 2ywychowane dziecka A ona tak nie miała. Nie raz zresztą to powtarzała że ona tak nie miała ale to co ja mam zrobić i reszta pozostałych matek? Mam przejść na pieluchy tetrowe bo teściowa tak miała? Mam prać w rękach bo teściowa prala w rękach? Mam lepić pierogi i gołąbki robić bo teściowa tak robiła? Opieprza mnie że dziecko za dużo ciuchow. Przepraszam bardzo czy posiadanie 7 par body w tym samym rozmiarze to dużo?? Zwłaszcza że dziecko ubrudzi body, przecieknie pielucha, albo teraz jak jest gorąco body jest mokre bo dziecko się poci to przynajmniej mam pod ręką i zakładam czyste A tamto daje do prania. No ale według niej trwonie pieniądze. Powinnam kupować przechodzone. Sorry ale nowe body kosztuje 5 zl to przechodzone za ile.kupie za 3zl? no po prostu oszczędność super!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O wszystko się wpieprza o wszystko. A reszta towarzystwa w sensie mój teść i mąż zero reakcji. ZERO. jeszcze pretensje do mnie, że myśleli że jestem madrzejsza i nie będę zwracać uwagi. Ok, można olać temat ale tak się po prostu nie da. Kiedyś położna Jak przychodziła do dziecka powiedziała.mi tak "młodej matce potrzebna jest pomoc, nawet ta najdrobniejsza, jezeli ktoś się tak zachowuje jak moja teściowa, to nie wpuszczac do domu kobiety!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Magda19881 napisał:

Nie wiem, może ona zaczęła zazdrościć że teraz są inne lepsze czasy jeżeli chodzi o 2ywychowane dziecka A ona tak nie miała.

A jej dzieckiem nie zajmowała się jej mama lub teściowa?

Mojej teściowej dzieciaki odchowała jej teściowa i ona miała ambicję, że sobie powychowuje (to są dosłownie jej słowa) dzieci swoich synów. A że i ta pierwsza synowa i ja nie dajemy jej dzieci na wychowanie, to ma o to straszny ból 4 liter...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jest mi potwornie przykro jak jestem z dzieckiem na spacerze i widze dziadków z wozkami. Po prostu jest mi przykro bo moja teściowa siedzi w domu, nie pracuje, nigdy nie pracowała, mogłaby wpaść, wypić kawę, zabrać dziecko na spacer, przecież bym jej wszystko naszykowala, ubrała przewinela dała herbatke na drogę. Ja bym chociaż coś w domu zrobila. Zwłaszcza że tyle mi obiecywala, że będzie pomagać wyjdzie z dzieckiem na spacer żebym ja mogła ciuszki przeprasować. Przecież były okresy takie że nawet nie mogłam wejść na minutę do łazienki zrobić siku... 

Ale wiecie co wam powiem. Nie ma tego złego, siedzenie w domu  dzieckiem tak mnie wytrenowalo, że w trakcie godzinnej drzemki jestem wstaniee ogarnac mieszkanie, poprasowac, zrobić sobie makijaż, i jeszcze kawy się napić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość_2 napisał:

A jej dzieckiem nie zajmowała się jej mama lub teściowa?

Mojej teściowej dzieciaki odchowała jej teściowa i ona miała ambicję, że sobie powychowuje (to są dosłownie jej słowa) dzieci swoich synów. A że i ta pierwsza synowa i ja nie dajemy jej dzieci na wychowanie, to ma o to straszny ból 4 liter...

Ponoć sama wychowywała i nikt jej nie pomagal. Jej matka się na nią ponoć wypiela. Ja rozumiem, że teściowa może się wypiąc ale jak już to.robi własną matka to coś jest nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Magda19881 napisał:

Ponoć sama wychowywała i nikt jej nie pomagal.

Moja najpierw mówiła to samo, póki nie wyszło, że jak to do pracy szybko wróciłam, a teściowa to mi nawet w nocy do dzieci wstawała i huśtała, jak nie chciały spać... Tak między wierszami dało się to wyczytać, bo wersja oficjalna, to że ona sama sobie dzieci wychowała.

Później już w ciąży jak byłam to nie ogarniała w ogóle o co chodzi z pielęgnacją kikuta, z kąpielami, w ogóle niczym nie była zainteresowana z tych rzeczy "z obsługi" niemowlaka. A tym były zainteresowane i wymieniały ze mną różnice pokoleniowe mama, babcie, ciotki i znajome takie w wieku 50+. Wzdychały, że teraz to wy macie łatwiej, ale z drugiej strony same były szczęśliwe, bo im łatwiej coś dla malucha kupić, a stroić takiego berbecia to każda chciała 😛 

Poza tym ona też nigdy nie mówi jakimi maluchami byli jej synowie, ona ich jako dzieci pamięta dopiero z czasów jak się teściowej zmarło, a mój mąż do przedszkola poszedł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Magda19881 napisał:

Na początku jeszcze zanim byliśmy małżeństwem mąż mówił że to jego, że rodzice.mu dali na tzw start. Potem on to mieszkanie remontowal A ja przecież nie będę go prosić o akt własności. Skoro mówi że jego to jego. Potem jak podjęliśmy decyzję że tam zamieszkamy, no bo mieszkanie większe więc lepszy komfort, to zauważyłam że coś jest nie tak w rachunkach i pismach ze spółdzielni i okazało się że mieszkanie dostał na buzie A teściowie nadal są.wlascicielami no ale co miałam zrobić, już tam zamieszkalismy. Stosunki były bardzo dobre, teściowie nas nie nachodzili bo nie chcieli przeszkadzać A i tak planowaliśmy mieć coś swojego w.przyszlosci. po ślubie też było ok, dopiero jak dziecko przyszło na świat to wszystko się popsulo. Teściowa przyjezdzala bez zapowiedzi, no i zaczęła rządzić nawet w kwestii wystroju mieszkania.

Bo wcześniej nie mogła się do ciebie dopier/dolić, bo byś jeszcze od jej synusia zwiała, w ciąży się kobiety nie denerwuje, a teraz jesteś jakby od jej synusia w pewnym sensie "zależna, związana".

6 godzin temu, Magda19881 napisał:

Nie wiem, może ona zaczęła zazdrościć że teraz są inne lepsze czasy jeżeli chodzi o 2ywychowane dziecka A ona tak nie miała. Nie raz zresztą to powtarzała że ona tak nie miała ale to co ja mam zrobić i reszta pozostałych matek? Mam przejść na pieluchy tetrowe bo teściowa tak miała? Mam prać w rękach bo teściowa prala w rękach? Mam lepić pierogi i gołąbki robić bo teściowa tak robiła? Opieprza mnie że dziecko za dużo ciuchow. Przepraszam bardzo czy posiadanie 7 par body w tym samym rozmiarze to dużo?? Zwłaszcza że dziecko ubrudzi body, przecieknie pielucha, albo teraz jak jest gorąco body jest mokre bo dziecko się poci to przynajmniej mam pod ręką i zakładam czyste A tamto daje do prania. No ale według niej trwonie pieniądze. Powinnam kupować przechodzone. Sorry ale nowe body kosztuje 5 zl to przechodzone za ile.kupie za 3zl? no po prostu oszczędność super!

To nie zazdrość, tylko pretekst, żeby leczyć własne kompleksy. Podbudować się i pokazać, jaka ona nie była hero kobieta, a jednocześnie fajny temat, żeby dowalić. Trwonisz pieniądze? No to już wiesz, po kim twój mężuś to centuś.

6 godzin temu, Magda19881 napisał:

O wszystko się wpieprza o wszystko. A reszta towarzystwa w sensie mój teść i mąż zero reakcji. ZERO. jeszcze pretensje do mnie, że myśleli że jestem madrzejsza i nie będę zwracać uwagi. Ok, można olać temat ale tak się po prostu nie da. Kiedyś położna Jak przychodziła do dziecka powiedziała.mi tak "młodej matce potrzebna jest pomoc, nawet ta najdrobniejsza, jezeli ktoś się tak zachowuje jak moja teściowa, to nie wpuszczac do domu kobiety!"

Bo twoja teściowa to jest takie czepialskie o wszystko nasienie od urodzenia. To jest taki charakter, którego nikt nie utemperował. Wiesz jak myślą te dwa chłopy? W ogóle chłopy? Że baba niech se pogada. Baba nadaje, a chłop potrafi się wyłączyć i nie słuchać. Teść się właśnie na jej czepialstwo wyłączył, a syn się tak przyzwyczaił od małego, że nie zwraca na to uwagi. Ja już ci pisałam. Uj, że ona się czepia, ale robi to przy dziecku i do dziecka, a tego jej po protu nie wolno. Myślę, że dopóki jej porządnie nie zje/biesz, tak, nie zje/biesz po całości, to ona nie przestanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Unlan napisał:

Uj, że ona się czepia, ale robi to przy dziecku i do dziecka, a tego jej po protu nie wolno. Myślę, że dopóki jej porządnie nie zje/biesz, tak, nie zje/biesz po całości, to ona nie przestanie.

Takie zje/banie może zaowocować wyrzuceniem synowej z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Takie zje/banie może zaowocować wyrzuceniem synowej z domu.

Dzisiaj była teściowa. Fakt, przyznaje się, że na sam jej widok mi się podnosi, a co dopiero jak się odezwie...Ale do rzeczy. Oczywiście, że znowu zaczęła gadać i krytykować, że dziecko za często je (dziecko dostaje posiłki co 3-3,5 h), no i że skąd ja wiem, że dziecko jest już głodne. Ton miała wiecie jaki, taki wyniosły i próbujący mi udowodnić, że źle robię. Przymknelam na to oko i grzecznie jej wyjaśniłam kiedy wiem że dziecko jest głodne. Widziałam że jej się moje wyjaśnienia nie podobały bo nie miała żadnego argumentu. Potem rozmowa w ogóle się nie kleiła. Ona była jakaś dziwna, w ogóle nie patrzyła mi w oczy jak coś mówiła. No i potem zapytała się dziecka A kto Ci kupił te zabawkę. Mój mąż nic nie odpowiedział, więc jej powiedziałam że dziecko dostalo zabawkę od mojej mamy. Najpierw zareagowała mówiąc "ahaa" A po chwili zaczęła ja krytykować do dziecka że po co mu taka zabawka, niczego się  nie nauczy i że dziecko powinno dostawać zabawki rozwojowe. słuchajcie, nie wytrzymałam. Zagotowalo się we mnie. Wyszłam do drugiego pokoju bo zaczęłam się całą trzasc z nerwów. Ona po chwili przyszła do mnie i malutkim głosem się pyta co robię więc jej wtedy wszystko ale to wszystko wyrzygalam. Powiedziałam jej że mam dość jej zachowania, kierowania non stop do dziecka tekstów które ponizaja mnie jako matkę i moich rodziców- drugich dziadków. Zapytałam się jej kiedy ona coś kupić rozwojego bo oprócz paczki pieluch i chusteczek nic nie kupiła przez tyle czasu! Wyrzygalam jej dosłownie wszystkie sytuację jakie miały do tej pory miejsce. Ona siębronila, twierdząc że przecież ona chce dobrze zawsze i ja zle odbieram i według niech jestem przewrazliwiona na swoim punkcie i że ona więcejjuż tutaj nie przyjedzie i to przeze mnie! Mąż nie odezwał się ani słowem. Ona zaraz wyszła i co mi powiedział? Że tak że jestem przewrazliwiona na swoim punkcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Magda19881 napisał:

i według niech jestem przewrazliwiona na swoim punkcie i że ona więcejjuż tutaj nie przyjedzie i to przeze mnie!

To profit taki, że póki foch nie przejdzie masz trochę spokoju. nic na tym nie stracisz koniec końców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Magda19881 napisał:

Ona siębronila, twierdząc że przecież ona chce dobrze zawsze i ja zle odbieram i według niech jestem przewrazliwiona na swoim punkcie i że ona więcejjuż tutaj nie przyjedzie i to przeze mnie! Mąż nie odezwał się ani słowem. Ona zaraz wyszła i co mi powiedział? Że tak że jestem przewrazliwiona na swoim punkcie.

No i właśnie teraz nie pozostaje teściowej nic innego  jak sie "odegrać"

A synek jej w tym pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
9 godzin temu, Magda19881 napisał:

Dzisiaj była teściowa. Fakt, przyznaje się, że na sam jej widok mi się podnosi, a co dopiero jak się odezwie...Ale do rzeczy. Oczywiście, że znowu zaczęła gadać i krytykować, że dziecko za często je (dziecko dostaje posiłki co 3-3,5 h), no i że skąd ja wiem, że dziecko jest już głodne. Ton miała wiecie jaki, taki wyniosły i próbujący mi udowodnić, że źle robię. Przymknelam na to oko i grzecznie jej wyjaśniłam kiedy wiem że dziecko jest głodne. Widziałam że jej się moje wyjaśnienia nie podobały bo nie miała żadnego argumentu. Potem rozmowa w ogóle się nie kleiła. Ona była jakaś dziwna, w ogóle nie patrzyła mi w oczy jak coś mówiła. No i potem zapytała się dziecka A kto Ci kupił te zabawkę. Mój mąż nic nie odpowiedział, więc jej powiedziałam że dziecko dostalo zabawkę od mojej mamy. Najpierw zareagowała mówiąc "ahaa" A po chwili zaczęła ja krytykować do dziecka że po co mu taka zabawka, niczego się  nie nauczy i że dziecko powinno dostawać zabawki rozwojowe. słuchajcie, nie wytrzymałam. Zagotowalo się we mnie. Wyszłam do drugiego pokoju bo zaczęłam się całą trzasc z nerwów. Ona po chwili przyszła do mnie i malutkim głosem się pyta co robię więc jej wtedy wszystko ale to wszystko wyrzygalam. Powiedziałam jej że mam dość jej zachowania, kierowania non stop do dziecka tekstów które ponizaja mnie jako matkę i moich rodziców- drugich dziadków. Zapytałam się jej kiedy ona coś kupić rozwojego bo oprócz paczki pieluch i chusteczek nic nie kupiła przez tyle czasu! Wyrzygalam jej dosłownie wszystkie sytuację jakie miały do tej pory miejsce. Ona siębronila, twierdząc że przecież ona chce dobrze zawsze i ja zle odbieram i według niech jestem przewrazliwiona na swoim punkcie i że ona więcejjuż tutaj nie przyjedzie i to przeze mnie! Mąż nie odezwał się ani słowem. Ona zaraz wyszła i co mi powiedział? Że tak że jestem przewrazliwiona na swoim punkcie.

No i świetnie! Niech nie przyjeżdża. Przez jakiś czas będziesz miała spokój🙂 Tak w ogóle, to za dużo jej się tłumaczysz, nie odzywaj się do niej, jak rzuca pytania -nie bezpośrednio do ciebie, tylko w przestrzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Bimba napisał:

Takie zje/banie może zaowocować wyrzuceniem synowej z domu.

No przecież od ku/rew i szmat jej nie wyzwie, tylko stanowczo powie co myśli. Ma pokazać przysłowiowe jaja. Wyrzuci synową z domu i wnuka już nie zobaczy.

16 godzin temu, Magda19881 napisał:

Dzisiaj była teściowa. Fakt, przyznaje się, że na sam jej widok mi się podnosi, a co dopiero jak się odezwie...Ale do rzeczy. Oczywiście, że znowu zaczęła gadać i krytykować, że dziecko za często je (dziecko dostaje posiłki co 3-3,5 h), no i że skąd ja wiem, że dziecko jest już głodne. Ton miała wiecie jaki, taki wyniosły i próbujący mi udowodnić, że źle robię. Przymknelam na to oko i grzecznie jej wyjaśniłam kiedy wiem że dziecko jest głodne. Widziałam że jej się moje wyjaśnienia nie podobały bo nie miała żadnego argumentu. Potem rozmowa w ogóle się nie kleiła. Ona była jakaś dziwna, w ogóle nie patrzyła mi w oczy jak coś mówiła. No i potem zapytała się dziecka A kto Ci kupił te zabawkę. Mój mąż nic nie odpowiedział, więc jej powiedziałam że dziecko dostalo zabawkę od mojej mamy. Najpierw zareagowała mówiąc "ahaa" A po chwili zaczęła ja krytykować do dziecka że po co mu taka zabawka, niczego się  nie nauczy i że dziecko powinno dostawać zabawki rozwojowe. słuchajcie, nie wytrzymałam. Zagotowalo się we mnie. Wyszłam do drugiego pokoju bo zaczęłam się całą trzasc z nerwów. Ona po chwili przyszła do mnie i malutkim głosem się pyta co robię więc jej wtedy wszystko ale to wszystko wyrzygalam. Powiedziałam jej że mam dość jej zachowania, kierowania non stop do dziecka tekstów które ponizaja mnie jako matkę i moich rodziców- drugich dziadków. Zapytałam się jej kiedy ona coś kupić rozwojego bo oprócz paczki pieluch i chusteczek nic nie kupiła przez tyle czasu! Wyrzygalam jej dosłownie wszystkie sytuację jakie miały do tej pory miejsce. Ona siębronila, twierdząc że przecież ona chce dobrze zawsze i ja zle odbieram i według niech jestem przewrazliwiona na swoim punkcie i że ona więcejjuż tutaj nie przyjedzie i to przeze mnie! Mąż nie odezwał się ani słowem. Ona zaraz wyszła i co mi powiedział? Że tak że jestem przewrazliwiona na swoim punkcie.

- skąd? Bo jestem matką? A matki wiedzą takie rzeczy?

- To kup taką zabawkę, dziecko na pewno się ucieszy.

Odwróciła kota ogonem. To jest ten typ, który zawsze musi mieć racje w swoim mniemaniu. Mam nadzieję, że się nie rozpłakałaś, bo jeszcze przedyskutuje z twoim mężem, że masz histerię i powinnaś iść do psychiatry. Może coś do niej dotrze, może nie. No kur/wy nędzy, każdy by był przewrażliwiony. Weź zrób taki mały eksperyment. Weź patyka i delikatnie podźgaj nim swojego męża. Tak ze 2 razy dziennie. Ciekawe, kiedy się wku/rwi. I wtedy mu powiedz, że jest przewrażliwiony na swoim punkcie, przecież ty mu nie robisz krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hahahha za dziecko sie zabraliście nie zapewniając mu warunków i bez żadnego zabezpieczenia bo mieszkacie u kogoś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Madzi napisał:

Hahahha za dziecko sie zabraliście nie zapewniając mu warunków i bez żadnego zabezpieczenia bo mieszkacie u kogoś. 

Nie ma się z czego śmiać. Nie każdy ma teściowa jedze. Kiedyś ludzie mieszkali nawet nie u kogoś a z kimś rodzicami dziadkami itp. Domy wielopokoleniowe też miały swoje plusy. Pewnie ze najlepiej mieć dzieci na swoim i mając jak najlepsze warunki,ale nie zawsze tak się da. Idąc tym tokiem myślenia ludzie by dzieci nie mieli bo przecież pracę można stracić, samochód ukradną a najlepszy mąż może odejść do kochanki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

z rodzicami powinno się mieszkać maksymalnie do 25rż, takie moje zdanie, potem same problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Teściowa to tylko teściowa- jak sobie do życia nie wybrałaś.  Zastanów się lepiej co z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, jadwina napisał:

z rodzicami powinno się mieszkać maksymalnie do 25rż, takie moje zdanie, potem same problemy

My nie mieszkamy z rodzicami- tesciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Margo napisał:

Teściowa to tylko teściowa- jak sobie do życia nie wybrałaś.  Zastanów się lepiej co z mężem.

Racja, widzę że jest coś nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 1.09.2020 o 23:37, Magda19881 napisał:

Dzisiaj była teściowa. Fakt, przyznaje się, że na sam jej widok mi się podnosi, a co dopiero jak się odezwie...Ale do rzeczy. Oczywiście, że znowu zaczęła gadać i krytykować, że dziecko za często je (dziecko dostaje posiłki co 3-3,5 h), no i że skąd ja wiem, że dziecko jest już głodne. Ton miała wiecie jaki, taki wyniosły i próbujący mi udowodnić, że źle robię. Przymknelam na to oko i grzecznie jej wyjaśniłam kiedy wiem że dziecko jest głodne. Widziałam że jej się moje wyjaśnienia nie podobały bo nie miała żadnego argumentu. Potem rozmowa w ogóle się nie kleiła. Ona była jakaś dziwna, w ogóle nie patrzyła mi w oczy jak coś mówiła. No i potem zapytała się dziecka A kto Ci kupił te zabawkę. Mój mąż nic nie odpowiedział, więc jej powiedziałam że dziecko dostalo zabawkę od mojej mamy. Najpierw zareagowała mówiąc "ahaa" A po chwili zaczęła ja krytykować do dziecka że po co mu taka zabawka, niczego się  nie nauczy i że dziecko powinno dostawać zabawki rozwojowe. słuchajcie, nie wytrzymałam. Zagotowalo się we mnie. Wyszłam do drugiego pokoju bo zaczęłam się całą trzasc z nerwów. Ona po chwili przyszła do mnie i malutkim głosem się pyta co robię więc jej wtedy wszystko ale to wszystko wyrzygalam. Powiedziałam jej że mam dość jej zachowania, kierowania non stop do dziecka tekstów które ponizaja mnie jako matkę i moich rodziców- drugich dziadków. Zapytałam się jej kiedy ona coś kupić rozwojego bo oprócz paczki pieluch i chusteczek nic nie kupiła przez tyle czasu! Wyrzygalam jej dosłownie wszystkie sytuację jakie miały do tej pory miejsce. Ona siębronila, twierdząc że przecież ona chce dobrze zawsze i ja zle odbieram i według niech jestem przewrazliwiona na swoim punkcie i że ona więcejjuż tutaj nie przyjedzie i to przeze mnie! Mąż nie odezwał się ani słowem. Ona zaraz wyszła i co mi powiedział? Że tak że jestem przewrazliwiona na swoim punkcie.

Droga autorko, tym oto sposobem strzeliłaś sobie w kolano. Nie... w oba kolana.

Piszą Ci ludzie, że nie z teściową masz problem, tylko z mężem. Takich tanich zagrywek nie stosuje się w pierwszym rzucie na terytorium wroga, zresztą z teściową w ogóle nie powinno dojść do ostrej konfrontacji, tylko z mężem. Teściowa powinna być całkowicie od tego odsunięta.

Teraz mąż dostał na tacy potwierdzenie, że ma przewrażliwioną i kiepską żonę i machnie ręką twierdząc, że to zwykłe babskie fochy. A mamusia - zaręczam - długo w tej obrazie nie wytrzyma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

Mężczyźni jak mogą, to uciekają od takich problemów (wojny podjazdowej między bliskimi mu kobietami). Generalnie to ja miałabym to gdzieś, co sądzi w danej chwili mąż. Teraz jest kiepska, za chwilę będzie całkiem, całkiem. Zresztą on nic takiego strasznego nie powiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 3.09.2020 o 09:42, Blurp napisał:

Droga autorko, tym oto sposobem strzeliłaś sobie w kolano. Nie... w oba kolana.

Piszą Ci ludzie, że nie z teściową masz problem, tylko z mężem. Takich tanich zagrywek nie stosuje się w pierwszym rzucie na terytorium wroga, zresztą z teściową w ogóle nie powinno dojść do ostrej konfrontacji, tylko z mężem. Teściowa powinna być całkowicie od tego odsunięta.

Teraz mąż dostał na tacy potwierdzenie, że ma przewrażliwioną i kiepską żonę i machnie ręką twierdząc, że to zwykłe babskie fochy. A mamusia - zaręczam - długo w tej obrazie nie wytrzyma...

Łatwo się gada jak nie było się w takiej sytuacji. Ja mam teścia krytykanta, który na każdym kroku mnie poniżał i krytykował wszystko co zrobiłam. Nawet jak coś było dobrze to obrócił kota ogonem. Efekt? Nie wazne jak sobie mowilam, ze nie bede brac do glowy, ze uniose sie honorem i sie nie odezwe, ze niech maz sam reaguje. Jak ktoś Ci ciągle ubliża i cały czas Cię tym przysłowiowym patykiem tyka to w końcu nie wytrzymujesz i wybuchasz. I sorry, ale kazdy ma swoje granice wytrzymalosci. Nikt nie chce dawac soba bezkarnie pomiatac. 
Jak na moje to dobrze, ze z jednej strony jej powiedzialas, a z drugiej nie kumam podejscia meza i uwazam, ze to jemu musisz teraz tołkować i powtarzać co ona gada. Moze do niego dotrze, chociaz nie wiem patrzac na dotychczasowy brak reakcji. 
Miejmy tylko nadzieje, ze tesciowa faktycznie nie bedzie przychodzic i bedziesz miala troche spokoju. Wtedy i mąż nie bedzie sluchal tych glupot i moze sie zastanowi, ze jednak dobrze mu sie zyje. Wedlug mnie to nie jest do konca tak, ze on jest po stronie tesciowej. On po prostu probuje nie byc po zaden stronie i nie rozumie, ze tak sie nie da. A takie zachowania jak jej trzeba ukracac i to nie podlega dyskusji. Nie chce niech nie przychodzi. Nawet lepiej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, kamila1105 napisał:

Łatwo się gada jak nie było się w takiej sytuacji. Ja mam teścia krytykanta, który na każdym kroku mnie poniżał i krytykował wszystko co zrobiłam. Nawet jak coś było dobrze to obrócił kota ogonem. Efekt? Nie wazne jak sobie mowilam, ze nie bede brac do glowy, ze uniose sie honorem i sie nie odezwe, ze niech maz sam reaguje. Jak ktoś Ci ciągle ubliża i cały czas Cię tym przysłowiowym patykiem tyka to w końcu nie wytrzymujesz i wybuchasz. I sorry, ale kazdy ma swoje granice wytrzymalosci. Nikt nie chce dawac soba bezkarnie pomiatac. 
Jak na moje to dobrze, ze z jednej strony jej powiedzialas, a z drugiej nie kumam podejscia meza i uwazam, ze to jemu musisz teraz tołkować i powtarzać co ona gada. Moze do niego dotrze, chociaz nie wiem patrzac na dotychczasowy brak reakcji. 
Miejmy tylko nadzieje, ze tesciowa faktycznie nie bedzie przychodzic i bedziesz miala troche spokoju. Wtedy i mąż nie bedzie sluchal tych glupot i moze sie zastanowi, ze jednak dobrze mu sie zyje. Wedlug mnie to nie jest do konca tak, ze on jest po stronie tesciowej. On po prostu probuje nie byc po zaden stronie i nie rozumie, ze tak sie nie da. A takie zachowania jak jej trzeba ukracac i to nie podlega dyskusji. Nie chce niech nie przychodzi. Nawet lepiej. 

Teściowa będzie przychodzić z prostej przyczyny: to jest jej mieszkanie. Może sobie przyjść kiedy chce, być w nim ile chce, może nawet w każdej chwili w nim zamieszkać. Dlatego wsczynanie awantury na stricte jej terenie jest proszeniem się o kolejne kłopoty. Zwłaszcza, że autorka  ma możliwości wyjścia z tej sytuacji, ale uważa je za porażkę. Dlatego moim zdaniem nic się nie zmieni, chociaż będzie coraz gorzej.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×