Ewelina 3 1 Napisano Styczeń 30, 2021 Moje życie straciło sens. Przez 6 lat byłam w związku, było roznie-raz lepiej raz gorzej. Po 3 latach Łukasz mi się oświadczył i przyjęłam oświadczyny. Zaplanowaliśmy datę 4.07.2020 r. Sto razy pytalam sie go, czy jest pewien tej decyzji... Chcial dzieclo przed slubem. Ciagle nalegal na sex i grozil, ze pojdzie na .... Mowil mi, że jestem nic nie warta. Byłam zdenerwowana tym, bałam się ślubu, nie spałam po nocach i płakałam. Rozwazalam rozstanie, jednak bardzo go kochałam... To był poprostu stres przedslubny... Łukasz był kierowca ciężarówki, nie było to cały tydzień, wracał na weekendy. Bardzo chciał, żebyśmy po ślubie zamieszkali z je do tata i starszym bratem-starym.kawalerem. Jak to by wyglądało? Miała bym im chyba prac, sprzątać, gotować i nosa z domu nie wychylic. Jestem z zawodu inżynierem budownictwa, mam dosyć dobra pracę. Pracę, do której musiała bym z Łukasza rodzinnego domu dojeżdżać 70 km... To nic- byłam w stanie zmienić ja. Problem.pojawil się, gdy okazało się, że w okolicy, gdzie.mieszka.Lukasz zupełnie nie ma możliwości znalezienia pracy w.moim zawodzie.... To są tereny rolnicze, owszemnjest miasteczko 20 km dalej- 15 tyś mieszkańców, kilka marketów i to wszystko.... Musiałabym dojeżdżać do pracy do Warszawy 65 od-do znaku Warszawa mu jasności, lub do mojej starej pracy 70 km.... Do tego mieszkanie z teście bez meza kierowcy i wszystkie obowiazki domowe na mojej głowie-na to liczył tesciu... Byłam przerażona... Nie potrafiłam sobie poradzić, myślę, że miałam depresję. Ale kochałam narzeczonego ponad życie. Wszystko bym zrobiła dla niego i próbowałam zaakceptować sytuację. Narzeczony nie chciał ruszyć się z do.u rodzinnego nawet na centymetr. Próbowałam negocjować, rozmawiać, znaleźć kompromis. Odpowiadał mi, że.mysle tylko o sobie i że nic nie warta jestem.jako kobieta. Nie chciałam być kura domowa, a nie wiem jak takie dojazdy miała bym połączyć z zajmowaniem się domem, opieka nad dziećmi i tym, że mąż byłby weekendowy i niechetny do żadnych prac domowych.... Zaczęły się kłótnie i ciche dni. W końcu powiedział, że mnie już nie kocha i to jest koniec. Zostawil mnie 2 miesiące przed slubem w wieku 30 lat z uszyta suknia ślubna i 10 tysiącami wydanymi na organizację wesela. Czuje się jak śmieć, jak totalne zero. Nie radzę sobie sama że sobą. Jestem zakochana, porzucona, zaplakana. Po dziś dzień nie umiem.o nim zapomnieć, codziennie płacze i nie mam nadziei na lepsze jutro. Jestem załamana. Mam totalnego doła. Mam 31 lat, jestem sama, nie mam męża, nie mam dzieci, nie mam nikogo. Mam za to złamane serce i depresję. Nie umiem się podnieść... 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bimba 2827 Napisano Styczeń 30, 2021 (edytowany) A ja uważam że powinnaś iść na kolanach do Częstochowy w podzięce że odszedł i że nie wpakowałaś się w to całe goowno. Od początku cię nie szanował, a przejście na jego garnuszek i przeprowadzka do jego ojca w charakterze służącej i popychadła dopełniłoby dzieła zgnojenia cię do reszty. Ominęło cię też samotne macierzyństwo i szarpanie się z chamem każdą złotówkę na dziecko, bo jeśli facet mówi że jak nie dasz tyłka to pójdzie na boki, to bądź pewna że jak jest dziecko a nie zrobisz czegoś jak on chce to za karę nie dostaniesz pieniędzy na życie. Może tego nie widzisz bo nie patrzysz obiektywnie, ale moim zdaniem lepiej się zdarzyć nie mogło. Masz czyste konto, dobrą pracę , możesz zacząć wszystko od początku, 30 lat to dopiero początek dorosłego życia. Szanuj się, fajna dziewczyna z ciebie. Edytowano Styczeń 30, 2021 przez Bimba 7 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Abadonna 7 Napisano Styczeń 30, 2021 Alleluja! Uratowałaś się w ostatniej chwili, tylko jeszcze tego nie widzisz. Jeśli codziennie płaczesz, czujesz się beznadziejnie, masz totalnego doła i piszesz, że życie straciło sens to nie wstydź się pójść do psychiatry i poprosić o leki. Pomogą Ci stanąć na nogi ( sprawdzone!) Nie wstydź się też odwołanego wesela, pal licho stracone pieniądze. Szukaj oparcia w rodzinie, przyjaciołach. Albo po prostu pisz. Trzymaj się jakoś. Ściskam Cię mocno. PS . Chciałabym mieć 31 lat i nie mieć męża : ) 2 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey Napisano Styczeń 30, 2021 Zdecydowanie uniknęłaś gorszego losu. Teraz czas na to, żeby złożyć siebie na nowo Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Nemetiisto 1325 Napisano Styczeń 30, 2021 3 godziny temu, Ewelina 3 napisał: Jestem załamana. Mam totalnego doła. Mam 31 lat, jestem sama, nie mam męża, nie mam dzieci, nie mam nikogo. Mam za to złamane serce i depresję. Nie umiem się podnieść... Dziewczyno, wygrałaś los na loterii. Powinnaś się cieszyć, że uniknęłaś tego bagna. Świat nie kończy się na jakimś chamie. Jesteś młoda a na świecie jest wielu, porządnych facetów. Zajmij się swoimi przyjemnościami i życiem. Nawet jeśli miałabyś być sama to lepiej niż w takim bagnie, w jakie chciałaś się wpakować. 3 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
AAn 231 Napisano Styczeń 30, 2021 Eeee...10tysi za uratowanie połowy albo całego życia to nie taka zła cena....Rany, nie pytam skąd takiego królewica wzięłaś, bo aż mnie ścisnęło :o Mam nadzieję, że to to żadnej nie unieszczęśliwi swą "miłością". Prostak, cham i drań, który chciał mieć niewolnicę. Zazdroszczę Ci, bo ja już nie mam 30lat. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
DanWan 41 Napisano Styczeń 30, 2021 Matko czy Ty tak serio chciałaś się babrać w tym gównie po uszy? Teść ze szwagrem kawalerem i weekendowy mąż. Czytaj wynieś, przynieś, pozamiataj a w weekend daj dup... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że to rozstanie to Twój wygrany los na loterii Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gosia1234 10 Napisano Styczeń 31, 2021 31 lat to naprawdę piękny wiek, masz dobrą pracę, tak jak ktoś wyżej napisał "czyste konto", naprawdę młoda jesteś i życie przed Tobą... Koniec tego związku to dla Ciebie naprawdę wybawienie.. Ten facet był "psychiczny", albo byłabyś nieszczęśliwa u jego boku, albo skończyłoby się to rozwodem, wiem co piszę. Opiszę Ci swoją historię: W tym roku skończę 41 lat, w tym miesiącu stuknęło 6 lat od kiedy jestem po rozwodzie, 7 od rozstania po 9 latach małżeństwa. Do tego małżeństwa w ogóle nie powinno dojść, kłóciliśmy się praktycznie cały czas, mój wtedy jeszcze chłopak był chorobliwie zazdrosny, nie chcę wdawać się w szczegóły, nie był to zły chłopak, ale miał odchyły. Czemu chciałam za niego wyjść? Ano, też bałam się że nikogo sensownego już nie znajdę i zostanę starą panną. 25 lat, wydawało mi się że jest to najwyższy czas na zamążpójście, że jestem stara, mieszkałam na prowincji. Nie pracowałam, on dobrze zarabiał, stać nas było na życie z jego pensji na dobrym poziomie. Ale w małżeństwie było coraz gorzej, dzieci nie mogliśmy mieć, ciągłe kłótnie, awantury, aż bańka pękła, rozstaliśmy się. Wróciłam do matki, totalnie załamana, w strzępkach, gdzieś czytałam że ból towarzyszący takiemu rozstaniu jest porównywalny do śmierci najbliższej osoby. Nie pracowałam nigdy, miałam wprawdzie skończone studia, ale tylko parę miesięcy doświadczenia na stażu dla bezrobotnych. Musiałam szybko znaleźć pracę bo z emerytury mojej matki 2 500 nie miałyśmy szansy utrzymać się w bloku. Po miesiącu pracowałam w sklepie spożywczym, miałam więc już głowę trochę czymś zajętą, po pół roku dojrzałam do decyzji o rozwodzie. Miałam poczucie że już nic dobrego mnie nie czeka, przeciętna uroda, miałam zaprogramowane tylko że muszę pracować aby mieć źródło dochodu. Jakieś pół roku po rozwodzie w sklepie zaczął się pojawiać mój teraźniejszy partner, przychodził codziennie rano po pieczywo. Zwrócił moją uwagę tym że zawsze był miły, kulturalny, zagadał, uśmiechnął się, do tego przystojny. Kiedyś jak zamykałam sklep akurat biegł (wieczorami biegał), zatrzymał się, kawałek odprowadził mnie do samochodu, odrazu pojawiły się motylki w brzuchu.. Pochodził z północy Polski, do mojego miasta przyjechał bo został na 9 miesięcy oddelegowany z firmy bo otwierali u nas swoją siedzibę. Potem niby przypadkiem o tej porze kiedy zamykalam zjawia się obok mnie od 5 lat jesteśmy parą, roku małżeństwem, w grudniu urodziło się nam dziecko. Mogę napisać: jestem szczęśliwa. Czy byłabym z ex? Nie. Na siłę nie szukaj, to najgorsze co można w życiu zrobić, jeśli coś ma przyjść to przyjdzie i to wtedy gdy najmniej się tego spodziewamy. Zadbaj o siebie, miej pasje, żyj. Nie trzeba mieć kogoś aby być szczęśliwym. 5 3 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey Napisano Styczeń 31, 2021 17 minut temu, Gosia1234 napisał: 31 lat to naprawdę piękny wiek, masz dobrą pracę, tak jak ktoś wyżej napisał "czyste konto", naprawdę młoda jesteś i życie przed Tobą... Koniec tego związku to dla Ciebie naprawdę wybawienie.. Ten facet był "psychiczny", albo byłabyś nieszczęśliwa u jego boku, albo skończyłoby się to rozwodem, wiem co piszę. Opiszę Ci swoją historię: W tym roku skończę 41 lat, w tym miesiącu stuknęło 6 lat od kiedy jestem po rozwodzie, 7 od rozstania po 9 latach małżeństwa. Do tego małżeństwa w ogóle nie powinno dojść, kłóciliśmy się praktycznie cały czas, mój wtedy jeszcze chłopak był chorobliwie zazdrosny, nie chcę wdawać się w szczegóły, nie był to zły chłopak, ale miał odchyły. Czemu chciałam za niego wyjść? Ano, też bałam się że nikogo sensownego już nie znajdę i zostanę starą panną. 25 lat, wydawało mi się że jest to najwyższy czas na zamążpójście, że jestem stara, mieszkałam na prowincji. Nie pracowałam, on dobrze zarabiał, stać nas było na życie z jego pensji na dobrym poziomie. Ale w małżeństwie było coraz gorzej, dzieci nie mogliśmy mieć, ciągłe kłótnie, awantury, aż bańka pękła, rozstaliśmy się. Wróciłam do matki, totalnie załamana, w strzępkach, gdzieś czytałam że ból towarzyszący takiemu rozstaniu jest porównywalny do śmierci najbliższej osoby. Nie pracowałam nigdy, miałam wprawdzie skończone studia, ale tylko parę miesięcy doświadczenia na stażu dla bezrobotnych. Musiałam szybko znaleźć pracę bo z emerytury mojej matki 2 500 nie miałyśmy szansy utrzymać się w bloku. Po miesiącu pracowałam w sklepie spożywczym, miałam więc już głowę trochę czymś zajętą, po pół roku dojrzałam do decyzji o rozwodzie. Miałam poczucie że już nic dobrego mnie nie czeka, przeciętna uroda, miałam zaprogramowane tylko że muszę pracować aby mieć źródło dochodu. Jakieś pół roku po rozwodzie w sklepie zaczął się pojawiać mój teraźniejszy partner, przychodził codziennie rano po pieczywo. Zwrócił moją uwagę tym że zawsze był miły, kulturalny, zagadał, uśmiechnął się, do tego przystojny. Kiedyś jak zamykałam sklep akurat biegł (wieczorami biegał), zatrzymał się, kawałek odprowadził mnie do samochodu, odrazu pojawiły się motylki w brzuchu.. Pochodził z północy Polski, do mojego miasta przyjechał bo został na 9 miesięcy oddelegowany z firmy bo otwierali u nas swoją siedzibę. Potem niby przypadkiem o tej porze kiedy zamykalam zjawia się obok mnie od 5 lat jesteśmy parą, roku małżeństwem, w grudniu urodziło się nam dziecko. Mogę napisać: jestem szczęśliwa. Czy byłabym z ex? Nie. Na siłę nie szukaj, to najgorsze co można w życiu zrobić, jeśli coś ma przyjść to przyjdzie i to wtedy gdy najmniej się tego spodziewamy. Zadbaj o siebie, miej pasje, żyj. Nie trzeba mieć kogoś aby być szczęśliwym. Aż miło przeczytać taką historię Trzymam kciuki za Was mocno Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
EwaZz 2 Napisano Styczeń 31, 2021 2 godziny temu, Gosia1234 napisał: 31 lat to naprawdę piękny wiek, masz dobrą pracę, tak jak ktoś wyżej napisał "czyste konto", naprawdę młoda jesteś i życie przed Tobą... Koniec tego związku to dla Ciebie naprawdę wybawienie.. Ten facet był "psychiczny", albo byłabyś nieszczęśliwa u jego boku, albo skończyłoby się to rozwodem, wiem co piszę. Opiszę Ci swoją historię: W tym roku skończę 41 lat, w tym miesiącu stuknęło 6 lat od kiedy jestem po rozwodzie, 7 od rozstania po 9 latach małżeństwa. Do tego małżeństwa w ogóle nie powinno dojść, kłóciliśmy się praktycznie cały czas, mój wtedy jeszcze chłopak był chorobliwie zazdrosny, nie chcę wdawać się w szczegóły, nie był to zły chłopak, ale miał odchyły. Czemu chciałam za niego wyjść? Ano, też bałam się że nikogo sensownego już nie znajdę i zostanę starą panną. 25 lat, wydawało mi się że jest to najwyższy czas na zamążpójście, że jestem stara, mieszkałam na prowincji. Nie pracowałam, on dobrze zarabiał, stać nas było na życie z jego pensji na dobrym poziomie. Ale w małżeństwie było coraz gorzej, dzieci nie mogliśmy mieć, ciągłe kłótnie, awantury, aż bańka pękła, rozstaliśmy się. Wróciłam do matki, totalnie załamana, w strzępkach, gdzieś czytałam że ból towarzyszący takiemu rozstaniu jest porównywalny do śmierci najbliższej osoby. Nie pracowałam nigdy, miałam wprawdzie skończone studia, ale tylko parę miesięcy doświadczenia na stażu dla bezrobotnych. Musiałam szybko znaleźć pracę bo z emerytury mojej matki 2 500 nie miałyśmy szansy utrzymać się w bloku. Po miesiącu pracowałam w sklepie spożywczym, miałam więc już głowę trochę czymś zajętą, po pół roku dojrzałam do decyzji o rozwodzie. Miałam poczucie że już nic dobrego mnie nie czeka, przeciętna uroda, miałam zaprogramowane tylko że muszę pracować aby mieć źródło dochodu. Jakieś pół roku po rozwodzie w sklepie zaczął się pojawiać mój teraźniejszy partner, przychodził codziennie rano po pieczywo. Zwrócił moją uwagę tym że zawsze był miły, kulturalny, zagadał, uśmiechnął się, do tego przystojny. Kiedyś jak zamykałam sklep akurat biegł (wieczorami biegał), zatrzymał się, kawałek odprowadził mnie do samochodu, odrazu pojawiły się motylki w brzuchu.. Pochodził z północy Polski, do mojego miasta przyjechał bo został na 9 miesięcy oddelegowany z firmy bo otwierali u nas swoją siedzibę. Potem niby przypadkiem o tej porze kiedy zamykalam zjawia się obok mnie od 5 lat jesteśmy parą, roku małżeństwem, w grudniu urodziło się nam dziecko. Mogę napisać: jestem szczęśliwa. Czy byłabym z ex? Nie. Na siłę nie szukaj, to najgorsze co można w życiu zrobić, jeśli coś ma przyjść to przyjdzie i to wtedy gdy najmniej się tego spodziewamy. Zadbaj o siebie, miej pasje, żyj. Nie trzeba mieć kogoś aby być szczęśliwym. To prawda że rozwód często jest początkiem lepszego rozdziału. Nawet jeśli mamy czekać na to ileś lat. Grunt aby nie zamknąć się w domu, być wśród ludzi i być optymistycznie nastawionym. Wiadomo że to jest ciężka droga do przebycia. Lepiej być samemu niż szukać na siłę, zgadzam się. Po rozwodzie ludzie są dojrzali, mądrzejsi. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Olek80 29 Napisano Luty 1, 2021 Dnia 30.01.2021 o 17:34, Ewelina 3 napisał: MMowil mi, że jestem nic nie warta. epresję. Nie umiem się podnieść... i przestałem czytać, miałaś szczęście ... ciesz się Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Skb 862 Napisano Luty 1, 2021 Dnia 30.01.2021 o 17:34, Ewelina 3 napisał: Moje życie straciło sens. Przez 6 lat byłam w związku, było roznie-raz lepiej raz gorzej. Po 3 latach Łukasz mi się oświadczył i przyjęłam oświadczyny. Zaplanowaliśmy datę 4.07.2020 r. Sto razy pytalam sie go, czy jest pewien tej decyzji... Chcial dzieclo przed slubem. Ciagle nalegal na sex i grozil, ze pojdzie na .... Mowil mi, że jestem nic nie warta. Byłam zdenerwowana tym, bałam się ślubu, nie spałam po nocach i płakałam. Rozwazalam rozstanie, jednak bardzo go kochałam... To był poprostu stres przedslubny... Łukasz był kierowca ciężarówki, nie było to cały tydzień, wracał na weekendy. Bardzo chciał, żebyśmy po ślubie zamieszkali z je do tata i starszym bratem-starym.kawalerem. Jak to by wyglądało? Miała bym im chyba prac, sprzątać, gotować i nosa z domu nie wychylic. Jestem z zawodu inżynierem budownictwa, mam dosyć dobra pracę. Pracę, do której musiała bym z Łukasza rodzinnego domu dojeżdżać 70 km... To nic- byłam w stanie zmienić ja. Problem.pojawil się, gdy okazało się, że w okolicy, gdzie.mieszka.Lukasz zupełnie nie ma możliwości znalezienia pracy w.moim zawodzie.... To są tereny rolnicze, owszemnjest miasteczko 20 km dalej- 15 tyś mieszkańców, kilka marketów i to wszystko.... Musiałabym dojeżdżać do pracy do Warszawy 65 od-do znaku Warszawa mu jasności, lub do mojej starej pracy 70 km.... Do tego mieszkanie z teście bez meza kierowcy i wszystkie obowiazki domowe na mojej głowie-na to liczył tesciu... Byłam przerażona... Nie potrafiłam sobie poradzić, myślę, że miałam depresję. Ale kochałam narzeczonego ponad życie. Wszystko bym zrobiła dla niego i próbowałam zaakceptować sytuację. Narzeczony nie chciał ruszyć się z do.u rodzinnego nawet na centymetr. Próbowałam negocjować, rozmawiać, znaleźć kompromis. Odpowiadał mi, że.mysle tylko o sobie i że nic nie warta jestem.jako kobieta. Nie chciałam być kura domowa, a nie wiem jak takie dojazdy miała bym połączyć z zajmowaniem się domem, opieka nad dziećmi i tym, że mąż byłby weekendowy i niechetny do żadnych prac domowych.... Zaczęły się kłótnie i ciche dni. W końcu powiedział, że mnie już nie kocha i to jest koniec. Zostawil mnie 2 miesiące przed slubem w wieku 30 lat z uszyta suknia ślubna i 10 tysiącami wydanymi na organizację wesela. Czuje się jak śmieć, jak totalne zero. Nie radzę sobie sama że sobą. Jestem zakochana, porzucona, zaplakana. Po dziś dzień nie umiem.o nim zapomnieć, codziennie płacze i nie mam nadziei na lepsze jutro. Jestem załamana. Mam totalnego doła. Mam 31 lat, jestem sama, nie mam męża, nie mam dzieci, nie mam nikogo. Mam za to złamane serce i depresję. Nie umiem się podnieść... Dziewczyna, nawet nie wiesz jakie masz szczęście. Nie masz zrujnowanego życia - czyli odniosłaś sukces! Zatem wszystko przed Tobą. Powodzenia! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ewelina 3 1 Napisano Luty 3, 2021 Dnia 31.01.2021 o 15:42, Gosia1234 napisał: 31 lat to naprawdę piękny wiek, masz dobrą pracę, tak jak ktoś wyżej napisał "czyste konto", naprawdę młoda jesteś i życie przed Tobą... Koniec tego związku to dla Ciebie naprawdę wybawienie.. Ten facet był "psychiczny", albo byłabyś nieszczęśliwa u jego boku, albo skończyłoby się to rozwodem, wiem co piszę. Opiszę Ci swoją historię: W tym roku skończę 41 lat, w tym miesiącu stuknęło 6 lat od kiedy jestem po rozwodzie, 7 od rozstania po 9 latach małżeństwa. Do tego małżeństwa w ogóle nie powinno dojść, kłóciliśmy się praktycznie cały czas, mój wtedy jeszcze chłopak był chorobliwie zazdrosny, nie chcę wdawać się w szczegóły, nie był to zły chłopak, ale miał odchyły. Czemu chciałam za niego wyjść? Ano, też bałam się że nikogo sensownego już nie znajdę i zostanę starą panną. 25 lat, wydawało mi się że jest to najwyższy czas na zamążpójście, że jestem stara, mieszkałam na prowincji. Nie pracowałam, on dobrze zarabiał, stać nas było na życie z jego pensji na dobrym poziomie. Ale w małżeństwie było coraz gorzej, dzieci nie mogliśmy mieć, ciągłe kłótnie, awantury, aż bańka pękła, rozstaliśmy się. Wróciłam do matki, totalnie załamana, w strzępkach, gdzieś czytałam że ból towarzyszący takiemu rozstaniu jest porównywalny do śmierci najbliższej osoby. Nie pracowałam nigdy, miałam wprawdzie skończone studia, ale tylko parę miesięcy doświadczenia na stażu dla bezrobotnych. Musiałam szybko znaleźć pracę bo z emerytury mojej matki 2 500 nie miałyśmy szansy utrzymać się w bloku. Po miesiącu pracowałam w sklepie spożywczym, miałam więc już głowę trochę czymś zajętą, po pół roku dojrzałam do decyzji o rozwodzie. Miałam poczucie że już nic dobrego mnie nie czeka, przeciętna uroda, miałam zaprogramowane tylko że muszę pracować aby mieć źródło dochodu. Jakieś pół roku po rozwodzie w sklepie zaczął się pojawiać mój teraźniejszy partner, przychodził codziennie rano po pieczywo. Zwrócił moją uwagę tym że zawsze był miły, kulturalny, zagadał, uśmiechnął się, do tego przystojny. Kiedyś jak zamykałam sklep akurat biegł (wieczorami biegał), zatrzymał się, kawałek odprowadził mnie do samochodu, odrazu pojawiły się motylki w brzuchu.. Pochodził z północy Polski, do mojego miasta przyjechał bo został na 9 miesięcy oddelegowany z firmy bo otwierali u nas swoją siedzibę. Potem niby przypadkiem o tej porze kiedy zamykalam zjawia się obok mnie od 5 lat jesteśmy parą, roku małżeństwem, w grudniu urodziło się nam dziecko. Mogę napisać: jestem szczęśliwa. Czy byłabym z ex? Nie. Na siłę nie szukaj, to najgorsze co można w życiu zrobić, jeśli coś ma przyjść to przyjdzie i to wtedy gdy najmniej się tego spodziewamy. Zadbaj o siebie, miej pasje, żyj. Nie trzeba mieć kogoś aby być szczęśliwym. Naprawde dodało mi to otuchy i stwotworzyło zalążek nadziei na lepsze jutro. Boję się, że zostanę sama, że.nikogo już nie poznam, że nie zdążę już mieć dzieci... Wiem, w jak czarno zapowiadajacym się związku byłam, zdaje sobie sprawe, ze jest duza szansa, ze zakonczylo by sie to rozwodem- ale mimo wszystko kochallam tego człowieka i prze,team rozstanie... Czas zaciera źle wspomnienia, uwydatnia dobre,dlatego tak jest mi ciężko się pozbierać... Nie spodziewałam się, że rozstania są.takie bolesne Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
campania 173 Napisano Luty 3, 2021 Zawsze mnie zadziwia, że wykształcone, zaradne dziewczyny potrafią być tak bezdennie durne jak tylko para portek pojawi się na horyzoncie. Przecież ten gość to jakiś prostak, chamidło zwykłe, w dodatku skupiony na sobie egoista. Co ci strzeliło do głowy żeby się zadawać z takim kmiotem i planować z nim ślub??? Jak słyszę "kochałam ponad życie" to mam ochotę puścić pawia, bo dziwnym zbiegiem okoliczności to zawsze oznacza popis piramidalnej głupoty. Zrób sobie dziewczyno przysługę - idź do psychologa i spróbuj rozgryźć czemu straciłaś tyle lat z takim zerem. Żeby nie powtarzać tego błędu kolejny raz. Bóg nad tobą czuwał, bo żyłabyś z nim długo i nieszczęśliwie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jack445 260 Napisano Luty 3, 2021 1 godzinę temu, campania napisał: Jak słyszę "kochałam ponad życie" to mam ochotę puścić pawia, bo dziwnym zbiegiem okoliczności to zawsze oznacza popis piramidalnej głupoty. Bardzo fajnie jest kochać i być kochanym, ale decyzję o wejściu w związek podejmuje się tylko rozumem i trzeba logicznie myśleć, przeanalizować wszystkie za i przeciw. Nie można się opierać tylko na uczuciach, bo to prowadzi do tego co opisała autorka tematu. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
malowany 130 Napisano Luty 4, 2021 Potrzeba czasu, mam nadziej że, wszystko się ułoży, będziesz szczęśliwa i zakochana tak samo mocno jak teraz. Koledze dwa lata po ślubie został tylko kredyt, hu z tymi 10 tys. Ja bym się cieszył że nie więcej:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gosia1234 10 Napisano Luty 7, 2021 Dnia 3.02.2021 o 21:50, Ewelina 3 napisał: Naprawde dodało mi to otuchy i stwotworzyło zalążek nadziei na lepsze jutro. Boję się, że zostanę sama, że.nikogo już nie poznam, że nie zdążę już mieć dzieci... Wiem, w jak czarno zapowiadajacym się związku byłam, zdaje sobie sprawe, ze jest duza szansa, ze zakonczylo by sie to rozwodem- ale mimo wszystko kochallam tego człowieka i prze,team rozstanie... Czas zaciera źle wspomnienia, uwydatnia dobre,dlatego tak jest mi ciężko się pozbierać... Nie spodziewałam się, że rozstania są.takie bolesne Nie szukaj na siłę, lepiej być samemu niż z jakimś "baranem". Ja po rozwodzie już wiedziałam, że albo "ta" osoba będzie mi odpowiadała albo po prostu zostanę sama. Przynajmniej masz głowę spokojną, umysł czysty. Wiesz co, może zacznij uprawiać jakieś sporty, zapisz się na jakieś kursy.. Najważniejsze aby nie zamknąć się w domu.. Wyjść do ludzi. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sofi 119 Napisano Luty 7, 2021 Miłość jest ślepa i nie tylko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gonia1 36 Napisano Luty 9, 2021 Dnia 30.01.2021 o 17:34, Ewelina 3 napisał: Moje życie straciło sens. Przez 6 lat byłam w związku, było roznie-raz lepiej raz gorzej. Po 3 latach Łukasz mi się oświadczył i przyjęłam oświadczyny. Zaplanowaliśmy datę 4.07.2020 r. Sto razy pytalam sie go, czy jest pewien tej decyzji... Chcial dzieclo przed slubem. Ciagle nalegal na sex i grozil, ze pojdzie na .... Mowil mi, że jestem nic nie warta. Byłam zdenerwowana tym, bałam się ślubu, nie spałam po nocach i płakałam. Rozwazalam rozstanie, jednak bardzo go kochałam... To był poprostu stres przedslubny... Łukasz był kierowca ciężarówki, nie było to cały tydzień, wracał na weekendy. Bardzo chciał, żebyśmy po ślubie zamieszkali z je do tata i starszym bratem-starym.kawalerem. Jak to by wyglądało? Miała bym im chyba prac, sprzątać, gotować i nosa z domu nie wychylic. Jestem z zawodu inżynierem budownictwa, mam dosyć dobra pracę. Pracę, do której musiała bym z Łukasza rodzinnego domu dojeżdżać 70 km... To nic- byłam w stanie zmienić ja. Problem.pojawil się, gdy okazało się, że w okolicy, gdzie.mieszka.Lukasz zupełnie nie ma możliwości znalezienia pracy w.moim zawodzie.... To są tereny rolnicze, owszemnjest miasteczko 20 km dalej- 15 tyś mieszkańców, kilka marketów i to wszystko.... Musiałabym dojeżdżać do pracy do Warszawy 65 od-do znaku Warszawa mu jasności, lub do mojej starej pracy 70 km.... Do tego mieszkanie z teście bez meza kierowcy i wszystkie obowiazki domowe na mojej głowie-na to liczył tesciu... Byłam przerażona... Nie potrafiłam sobie poradzić, myślę, że miałam depresję. Ale kochałam narzeczonego ponad życie. Wszystko bym zrobiła dla niego i próbowałam zaakceptować sytuację. Narzeczony nie chciał ruszyć się z do.u rodzinnego nawet na centymetr. Próbowałam negocjować, rozmawiać, znaleźć kompromis. Odpowiadał mi, że.mysle tylko o sobie i że nic nie warta jestem.jako kobieta. Nie chciałam być kura domowa, a nie wiem jak takie dojazdy miała bym połączyć z zajmowaniem się domem, opieka nad dziećmi i tym, że mąż byłby weekendowy i niechetny do żadnych prac domowych.... Zaczęły się kłótnie i ciche dni. W końcu powiedział, że mnie już nie kocha i to jest koniec. Zostawil mnie 2 miesiące przed slubem w wieku 30 lat z uszyta suknia ślubna i 10 tysiącami wydanymi na organizację wesela. Czuje się jak śmieć, jak totalne zero. Nie radzę sobie sama że sobą. Jestem zakochana, porzucona, zaplakana. Po dziś dzień nie umiem.o nim zapomnieć, codziennie płacze i nie mam nadziei na lepsze jutro. Jestem załamana. Mam totalnego doła. Mam 31 lat, jestem sama, nie mam męża, nie mam dzieci, nie mam nikogo. Mam za to złamane serce i depresję. Nie umiem się podnieść... Wiem,że teraz wydaje się wszystko Tobie czarne bez przyszłości. Z perspektywy upływu czasu dojrzysz plusy tej decyzji. Daj sobie czas. Zajmij się sobą, rozwiń zainteresowania,staraj się poznawać nowych ludzi ( choć wiem,że teraz jest ciężko). Pracuj nad podniesieniem swojej samooceny i wartości. Bedzie dobrze,głowa do góry. Pamiętaj....Nic się nie dzieje bez przyczyny. Zobaczysz ,że przyjdą jeszcze dobre dnia na Ciebie czas. Warto czasem poczekać . Powodzenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
semi33 248 Napisano Luty 10, 2021 Jesteś inżynierem budownictwa z dobra posadą a zachowujesz się jak 13 latka z pierwszym okresem. Strasznie dziecinne. Kobieto, masz 30 lat. Ogarnij się. Jeśli przez 6 lat związku było raz lepiej a raz gorzej to chyba nie dojrzałaś do związku albo Twój facet jest dobrym manipulatorem... Tak czy inaczej to ty wyszłaś na głupią. Związek musi być oparty na ZASADACH bo inaczej kaplica. A u ciebie ich zabrakło. Teraz zajmij się pracą. I swoje życie tak ustaw by w samotności sprawiało ci też przyjemność którą będziesz mogła dzielić z kimś innym w przyszłości. Całe swoje szczęście oparłaś o faceta. Facet odszedł- dramat Nie ma złotej rady. Nie masz 16 lat by cię tulić i pocieszać. Uznaj że dotychczasowe życie było błędne i trzeba zacząć słuchać rad. I się stosować do praktycznych wskazówek. Czas leczy rany. Jak cię stać ( finansowo) to za pomocą drobnych gestów rozsądnie uszczęśliwiaj innych. Bądź szczodra. Nie bój się sama stracić by ktoś inny zyskał. Wtedy poznasz smak szczęścia. Umiejętność cieszenia się tam gdzie inni tylko płaczą. Poświęcaj innym czas. Zdobywaj się na cierpliwość i życzliwość. Na pewno jest ktoś kto chciałby ci o czymś opowiedzieć, porozmawiać z tobą a ty nigdy nie miałaś na to czasu (a raczej ochoty). Traktuj innych ludzi jak lepszych od siebie. Nie czuj się gorsza, tylko daj im odczuć że są bardzo fajni i tak ich postrzegasz. To zaprocentuje. Popracuj nad tym by być dostępna dla innych, tych ważnych podziwianych i tych mało znaczących. Ci drudzy naprawdę dadzą ci odczuć swoją wdzięczność. Ucz się spędzać czas w samotności. Niech zacznie ci to sprawiać odrobinę relaksu. I daj sobie trochę czasu. Później gdy pojawi się stosowana opcja, będziesz mogła zaprosić kogoś do swojego świata. A ten ktoś ze swoim światem rozgości się u ciebie. I nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie to ty i Twój świat pozostaną nienaruszone. Powtórzę jeszcze raz. Moim zdaniem najlepszym lekarstwem dla ciebie teraz jest bezinteresowna życzliwość skierowana do ludzi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
black75 22 Napisano Luty 11, 2021 Jak sama piszesz od początku same problemy , współczuję ci bólu, ale pomyśl ...z drugiej strony straciłaś pieniądze czas ale zyskałaś szansę na szczęśliwe życie i poznanie kogoś kto cię doceni . Powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Master_111 3 Napisano Luty 22, 2021 I bardzo k***a dobrze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jaroslaw 1 Napisano Luty 28, 2021 Dnia 30.01.2021 o 17:17, Bimba napisał: A ja uważam że powinnaś iść na kolanach do Częstochowy w podzięce że odszedł i że nie wpakowałaś się w to całe goowno. Od początku cię nie szanował, a przejście na jego garnuszek i przeprowadzka do jego ojca w charakterze służącej i popychadła dopełniłoby dzieła zgnojenia cię do reszty. Ominęło cię też samotne macierzyństwo i szarpanie się z chamem każdą złotówkę na dziecko, bo jeśli facet mówi że jak nie dasz tyłka to pójdzie na boki, to bądź pewna że jak jest dziecko a nie zrobisz czegoś jak on chce to za karę nie dostaniesz pieniędzy na życie. Może tego nie widzisz bo nie patrzysz obiektywnie, ale moim zdaniem lepiej się zdarzyć nie mogło. Masz czyste konto, dobrą pracę , możesz zacząć wszystko od początku, 30 lat to dopiero początek dorosłego życia. Szanuj się, fajna dziewczyna z ciebie. Święte słowa I racja!!! Ja obserwuje moją znajomą. Ona wykształcona bez możliwości zawodowych na wsi bo chłopak niechciał zostawić rodziny. Tragedia!!! Racja powinnaś się cieszyć. Na razie boli ale zachwile zrozumiesz co " straciłaś". Powodzenua Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach