Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
asiiek

chłop i oświadczyny

Polecane posty

1 godzinę temu, Bimba napisał:

Nie, nie zostaniesz z niczym mając "papierek" jeśli masz wspólnotę majątkową, którą właśnie ten "papierek" ci gwarantuje.

Jasne 👌 zawsze można też zostać z długami małżonka 👍😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, Skb napisał:
54 minuty temu, Bimba napisał:

Chodzi ci o to że obśmiałam twoj durny ruch wyremontowania domu teściowej?

Raczej moje przeświadczenie, że skoro jesteśmy małżeństwem to dla dobra małżeństwa działamy. Tu masz zatem swoja wspólnotę majątkową. 

Naprawdę pakowanie własnych pieniędzy w dom który jest własnością teściowej czyli obcej osoby z którą nie jesteś w zwiazku i pakowanie pieniędzy w dom partnera z którym masz dzieci to dla ciebie analogiczne sytuacje???

Gdzie w remontowaniu domu obcej osoby widzisz "dobro małżeństwa "?

I właśnie dlatego zostałeś bez kasy mając ten "papierek".

Gdybyś kładł pieniądze w nieruchomość żony twoja sytuacja wyglądałaby jednak trochę inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Bimba napisał:

Naprawdę pakowanie własnych pieniędzy w dom który jest własnością teściowej czyli obcej osoby z którą nie jesteś w zwiazku i pakowanie pieniędzy w dom partnera z którym masz dzieci to dla ciebie analogiczne sytuacje???

Gdzie w remontowaniu domu obcej osoby widzisz "dobro małżeństwa "?

I właśnie dlatego zostałeś bez kasy mając ten "papierek".

Gdybyś kładł pieniądze w nieruchomość żony twoja sytuacja wyglądałaby jednak trochę inaczej.

Ależ żona jest współwłaścicielem domu... Co prawda o tym dowiedziałem się przypadkowo podczas rozwodu... I w jaki sposób to poprawiło moją sytuację? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, SheriDANKA 😜 napisał:

Jasne 👌zawsze można też zostać z długami małżonka

No cóż, jeśli zacuagalas z nim kredyty i je konsumowałaś to twoj psi obowiązek je spłacić w równej części.

A jesli on zadłużał się na działalność, hazard czy nałogi to chyba widać od razu wiec jak najszybciej robisz rodzielność majątkową i za długi nie odpowiadasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

Ależ żona jest współwłaścicielem domu... Co prawda o tym dowiedziałem się przypadkowo podczas rozwodu... I w jaki sposób to poprawiło moją sytuację

O co ci chodzi?

Mam wydać wyrok zamiast sądu?

Guzik mnie obchodzi twoja sytuacja, zrobiles głupotę to teraz cierp, tylko zupełnie nie rozumiem co ma twoja sytuacja do par żyjących bez ślubu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bimba napisał:

O co ci chodzi?

Mam wydać wyrok zamiast sądu?

Guzik mnie obchodzi twoja sytuacja, zrobiles głupotę to teraz cierp, tylko zupełnie nie rozumiem co ma twoja sytuacja do par żyjących bez ślubu ?

Tylko tyle, że jak druga osoba będzie chciał Ci zrobić kuku to zrobi. Z papierkiem czy bez papierka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Skb napisał:

Tylko prawnie i czasem czysto teoretycznie. Wiele osób idzie do ślubu, zakładając, że zawsze można się rozwieść. 

alez oczywiscie ze tak i ja wychodzac za maz tez tak zakladam. Nie bede tkwic w zwiazku, jezeli okaze sie, ze jestem nieszczesliwa latami, bo np. chlop sie rozpije.

Ale chodzi o ten moment, kiedy chce sie ten slub wziac. Jezeli jeden partner od samego poczatku zaklada, ze slub mu niepotrzebny (i argument, ze mozna wziac slub para + swiadkowie + urzednik, wiec nie robi sie wielkiej fety i nawet nikomu mozna o tym nie mowic, totalnie nie dziala), to dla mnie to jest znak, ze dana osoba po prostu nie chce byc w zwiazku malzenskim z ta konkretna osoba. Naprawde widzialam takie przypadki wielokrotnie i zawsze, ale to zawsze, jak para sie rozstawala i ten uparty partner poznawal kogos nowego, nagle stwierdzal, ze bardzo chetnie slub wezmie.

Wiec to nie bylo tak, ze slub nie byl potrzebny, natomiast nie chcial slubu z tamta.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Skb napisał:

Tylko tyle, że jak druga osoba będzie chciał Ci zrobić kuku to zrobi. Z papierkiem czy bez papierka. 

I to ma być argunent a propos czego?

Wychodzenia za mąż?

Niewychodzenia za mąż?

Oczywiście że jak ktoś chce komuś zrobić krzywdę  finansową to nawet wcale nie musi być z tą osobą w związku.

Tylko co to ma do tematu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Foko Loko napisał:

alez oczywiscie ze tak i ja wychodzac za maz tez tak zakladam. Nie bede tkwic w zwiazku, jezeli okaze sie, ze jestem nieszczesliwa latami, bo np. chlop sie rozpije.

Ale chodzi o ten moment, kiedy chce sie ten slub wziac. Jezeli jeden partner od samego poczatku zaklada, ze slub mu niepotrzebny (i argument, ze mozna wziac slub para + swiadkowie + urzednik, wiec nie robi sie wielkiej fety i nawet nikomu mozna o tym nie mowic, totalnie nie dziala), to dla mnie to jest znak, ze dana osoba po prostu nie chce byc w zwiazku malzenskim z ta konkretna osoba. Naprawde widzialam takie przypadki wielokrotnie i zawsze, ale to zawsze, jak para sie rozstawala i ten uparty partner poznawal kogos nowego, nagle stwierdzal, ze bardzo chetnie slub wezmie.

Wiec to nie bylo tak, ze slub nie byl potrzebny, natomiast nie chcial slubu z tamta.

Zatem składałaś przysięgę nie zakładając, że nie musisz jej dotrzymać...  Wiesz, że liczba powodów do bycia nieszczęśliwym lawinowo rośnie? 

Mi chodzi o moment w którym świadomie i z premedytacją zakładasz, że też masz furtkę na wyjście ze związku małżeńskiego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Bimba napisał:

I to ma być argunent a propos czego?

Wychodzenia za mąż?

Niewychodzenia za mąż?

Oczywiście że jak ktoś chce komuś zrobić krzywdę  finansową to nawet wcale nie musi być z tą osobą w związku.

Tylko co to ma do tematu?

Tylko tyle, że jak ludzi chcą być ze sobą i będą ze sobą szczęśliwi, to będą niezależnie od formalności, jak nie będą chcieli ze sobą być to nie będą i żadne formalności temu nie staną na drodze.

Tak na marginesie... dla mnie "instytucja małżeństwa" była czymś ważnym, jednak rozmowa z Tobą sprawią, że zaczynam zupełnie inaczej na nią patrzeć. Mam nadzieję, że jeszcze trochę namieszasz mi w głowie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Skb napisał:

Zatem składałaś przysięgę nie zakładając, że nie musisz jej dotrzymać...  Wiesz, że liczba powodów do bycia nieszczęśliwym lawinowo rośnie? 

Mi chodzi o moment w którym świadomie i z premedytacją zakładasz, że też masz furtkę na wyjście ze związku małżeńskiego. 

Nie zakladam. Zakladam, ze bede w zwiazku malzenskim. Natomiast furtka jest zawsze, bo rozwiesc sie mozna zawsze i to trzeba brac pod uwage, kiedy sie w zwiazek malzenski wchodzi. A ja nie mam zamiaru byc z facetem, ktory np. zacznie pic, cpac, albo bedzie bil dzieci. Mam swoje granice i jezeli te granice beda przekroczone, to odejde. I nie, to nie jest powod do bycia nieszczesliwym, to jest racjonalnosc. Zreszta mnie jest blizej do podejscia, ze malzenstwo nie jest zalozeniem, ze do konca zycia musimy byc razem. Ludzie sie zmieniaja, jezeli w trakcie malzenstwa sie rozjedziemy i bedziemy sie unieszczesliwiac, to siadziemy, pogadamy i bedziemy szukac rozwiazania. Rozwod wtedy jest jednym z rozwiazan. To sie generalnie nazywa dojrzalosc 😉  polecam bardzo podchodzic do takich rzeczy racjonalnie, bo Twoja wypowiedz poki co pokazuje bardzo emocjonalne podejscie.

Poza tym przysiega to w kosciele. A nie tylko w kosciele sie bierze sluby.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, asiiek napisał:

Siemka, z biegiem czasu zaczął nurtować mnie temat oświadczyn. Ogólnie większość moich znajomych są już w związkach małżeńskich lub są zaręczeni. Tylko nie ja i mój mężczyzna. W gruncie rzeczy nie przeszkadzało mi to dopóki wścibscy znajomi nie zaczęli dopytywać (ogólnie raczej chamsko narzucać tematu oświadczyn/ ślubu). No i co wspólna impreza narzucanie tych tematów, cześć naszych znajomych zaczęła wręcz atakować mojego faceta, że jest nie dojrzały do oświadczyn itp. W pewnym   momencie wręcz wyglądało to tak jak bym ja ich prosiła aby na nim wymusili te oświadczyny. Były hasła pod tytułem " Ania się już nie może doczekać"   (( nikt nigdy nie pytał się mnie o zdanie)), ja się czułam zażenowana wręcz zniesmaczona jakbym sama na ten temat z facetem nie mogła pogadać...  W pewnym momencie nie wytrzymałam i powiedziałam, że sobie nie życzę takich sytuacji bo jest to  w pewien sposób dla mnie poniżające ( czy ktoś to zrozumiał - nie wiem ). W końcu doszło do sytuacji, aż pokłóciłam się z moim facetem o te sytuacje która nakręcili w pewnej mierze głownie jego znajomi. Ja chciałam mieć święty spokój od tych przygadywek i powiedzieć oficjalnie, że ślubu  ani zaręczyn nigdy nie będzie (żeby po prostu się odczepili). Mój chłop się obraził i wyskoczył na mnie z hasłem, że na wszystko przyjdzie czas i jak tak bardzo chce to mi się kiedyś oświadczy (jesteśmy 7 lat ze sobą i jakoś w takie cuda przestałam wierzyć,  nie powiem ucieszyłabym się ale wątpię by się zdecydował na ten krok )Zawsze dla niego temat ślubu był odległy i to bardzo ja się przez pewien czas zastanawiałam dlaczego ( czy chce mieć otwartą furtkę itp.) ale w sumie przyjęłam to do wiadomości  i więcej tematu nie poruszałam( cieszyć tym co jest0postanowiłąm się. Tylko ja dalej nie wiem jak pozbyć się tematu w kręgu znajomych którym obrzucana jestem od ponad 2 lat. Chętnie zmieniłabym towarzystwo ale nie bardzo się da.Myślałam że temat się znudzi ale niestety nie znudził się. I ja nie wiem jak z tego wyjść na spotkaniach w większej grupie znajomych? Udawać, że nie słyszę czy co?

Wspolczuje, bo mnie kiedys tez tak pytali, wtedy zawsze mowilam, ze jestem za mloda, zreszta nadal tak mowie choc mam juz 41 lat 😉 Moge Cie jedynie pocieszyc, ze tak po 30 roku zycia zaczna sie rozwody wsrod znajomych i ludzie wtedy przestana pytac.

  • Like 2
  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Foko Loko napisał:

Nie zakladam. Zakladam, ze bede w zwiazku malzenskim. Natomiast furtka jest zawsze, bo rozwiesc sie mozna zawsze i to trzeba brac pod uwage, kiedy sie w zwiazek malzenski wchodzi. A ja nie mam zamiaru byc z facetem, ktory np. zacznie pic, cpac, albo bedzie bil dzieci. Mam swoje granice i jezeli te granice beda przekroczone, to odejde. I nie, to nie jest powod do bycia nieszczesliwym, to jest racjonalnosc. Zreszta mnie jest blizej do podejscia, ze malzenstwo nie jest zalozeniem, ze do konca zycia musimy byc razem. Ludzie sie zmieniaja, jezeli w trakcie malzenstwa sie rozjedziemy i bedziemy sie unieszczesliwiac, to siadziemy, pogadamy i bedziemy szukac rozwiazania. Rozwod wtedy jest jednym z rozwiazan. To sie generalnie nazywa dojrzalosc 😉  polecam bardzo podchodzic do takich rzeczy racjonalnie, bo Twoja wypowiedz poki co pokazuje bardzo emocjonalne podejscie.

Poza tym przysiega to w kosciele. A nie tylko w kosciele sie bierze sluby.

Nawet, nie próbuję ukrywać, że do niektórych rzeczy podchodzę emocjonalnie.

Ok. Nie przysięga tylko ślubowanie - masz rację w tej kwestii.

Wiesz, że granice bardzo łatwo się przesuwa. Powodem rozwodu może być picie ale też zwykła nuda, ćpanie albo choroba małżonka, bicie dzieci albo miłe słówka sąsiada... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Skb napisał:

Nawet, nie próbuję ukrywać, że do niektórych rzeczy podchodzę emocjonalnie.

Ok. Nie przysięga tylko ślubowanie - masz rację w tej kwestii.

Wiesz, że granice bardzo łatwo się przesuwa. Powodem rozwodu może być picie ale też zwykła nuda, ćpanie albo choroba małżonka, bicie dzieci albo miłe słówka sąsiada... 

 

Skb, ale to sa moje granice, no nie? Wiec to ja za nie odpowiadam, a nie pol kafeterii. Ja mowie, jak to wyglada u mnie. Sa takie rzeczy, ktore mozna przegadac, a sa takie momenty, gdzie wg mnie trwanie w zwiazku sprawia, ze jest sie nieszczesliwym i unieszczesliwia sie druga osobe i nie wszystkie takie sytuacje da sie przewidziec przed slubem. Czasami dzieje sie cos, ze ludzie sie rozjezdzaja totalnie i nie mozna takich sytuacji ignorowac. Po to sa rozwody, zeby w takiej sytuacji podejsc do sprawy odpowiedzialnie, przegadac i sie ewentualnie rozwiesc. To, ze sie bierze to pod uwage to nie zaklada, ze sie bedzie chcialo rozwiesc, bo sie pojawi jakas bzdura.

Nie wiem jak Ty masz/mialas, ale mnie przemyslenie tego, ze chce z tym facetem wziac slub zajelo 2 lata. I to nie dwa lata od poczatku zwiazku tylko dwa lata od momentu, kiedy temat slubu sie u nas po raz pierwszy pojawil. Wykorzystalam ten czas, przegadalismy duzo rzeczy, przemyslalam duzo aspektow, nie podeszlam do tego emocjonalnie krzyczac z radosci na sama mysl o slubie. I uwazam, ze to jest dobre podejscie, ale nie kazdy tak ma 😉 swoja droga przyrzeczenie w usc nie zaklada trwania malzenstwa do smierci. Zaklada tylko, ze zrobimy wszystko, zeby malzenstwo bylo trwale. Warto to uwzglednic, bo pojawiaja sie momenty, kiedy nie da sie juz tego robic. Bywa. Zycie. Warto przed slubem przemyslec sobie, jakich rzeczy sie totalnie nie zaakceptuje i postawic sobie w glowie takie twarde granice, zeby potem nie dac sobie wlezc na glowe i nie tkwic w zwiazku z przemocowcem chocby, tylko wiedziec, kiedy sie ratowac.

Natomiast caly czas podtrzymuje to stwierdzenie, ze jezeli ktos mysli o wzieciu slubu i az cierpnie na sama mysl, nawet jezeli nikt inny o tym slubie by nie wiedzial, to po prostu to nie ten partner/partnerka i warto sobie to przemyslec zanim druga strona zacznie naciskac i wezmie sie slub pod przymusem albo bedzie rozstanie w wielkiej klotni.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Foko Loko napisał:

Skb, ale to sa moje granice, no nie? Wiec to ja za nie odpowiadam, a nie pol kafeterii. Ja mowie, jak to wyglada u mnie. Sa takie rzeczy, ktore mozna przegadac, a sa takie momenty, gdzie wg mnie trwanie w zwiazku sprawia, ze jest sie nieszczesliwym i unieszczesliwia sie druga osobe i nie wszystkie takie sytuacje da sie przewidziec przed slubem. Czasami dzieje sie cos, ze ludzie sie rozjezdzaja totalnie i nie mozna takich sytuacji ignorowac. Po to sa rozwody, zeby w takiej sytuacji podejsc do sprawy odpowiedzialnie, przegadac i sie ewentualnie rozwiesc. To, ze sie bierze to pod uwage to nie zaklada, ze sie bedzie chcialo rozwiesc, bo sie pojawi jakas bzdura.

Nie wiem jak Ty masz/mialas, ale mnie przemyslenie tego, ze chce z tym facetem wziac slub zajelo 2 lata. I to nie dwa lata od poczatku zwiazku tylko dwa lata od momentu, kiedy temat slubu sie u nas po raz pierwszy pojawil. Wykorzystalam ten czas, przegadalismy duzo rzeczy, przemyslalam duzo aspektow, nie podeszlam do tego emocjonalnie krzyczac z radosci na sama mysl o slubie. I uwazam, ze to jest dobre podejscie, ale nie kazdy tak ma 😉 swoja droga przyrzeczenie w usc nie zaklada trwania malzenstwa do smierci. Zaklada tylko, ze zrobimy wszystko, zeby malzenstwo bylo trwale. Warto to uwzglednic, bo pojawiaja sie momenty, kiedy nie da sie juz tego robic. Bywa. Zycie. Warto przed slubem przemyslec sobie, jakich rzeczy sie totalnie nie zaakceptuje i postawic sobie w glowie takie twarde granice, zeby potem nie dac sobie wlezc na glowe i nie tkwic w zwiazku z przemocowcem chocby, tylko wiedziec, kiedy sie ratowac.

Natomiast caly czas podtrzymuje to stwierdzenie, ze jezeli ktos mysli o wzieciu slubu i az cierpnie na sama mysl, nawet jezeli nikt inny o tym slubie by nie wiedzial, to po prostu to nie ten partner/partnerka i warto sobie to przemyslec zanim druga strona zacznie naciskac i wezmie sie slub pod przymusem albo bedzie rozstanie w wielkiej klotni.

Nawet nie próbuję z Tobą polemizować, to są Twoje granice. Życie zaskakuje, w taki sposób, że nic nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Jednak dziwny jest ten owczy pęd do ślubu z otwartą furtką na rozwód. Aby było śmieszniej naciski osób postronnych... Jak miałem? Zbyt dużo błędów... i presja otoczenia. Zatem masz gotowy przepis na klęskę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Kulfon napisał:

Wspolczuje, bo mnie kiedys tez tak pytali, wtedy zawsze mowilam, ze jestem za mloda, zreszta nadal tak mowie choc mam juz 41 lat 😉 Moge Cie jedynie pocieszyc, ze tak po 30 roku zycia zaczna sie rozwody wsrod znajomych i ludzie wtedy przestana pytac.

Toś ją pocieszyła, w stylu tego kawału o chłopie, co to zazdrości sąsiadowi krowy i prosi Boga, żeby ta krowa sąsiada zdechła 😉

Choć po 7 latach związku to ślubu ona się chyba faktycznie nie doczeka 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, Skb napisał:

Jak miałem? Zbyt dużo błędów... i presja otoczenia. Zatem masz gotowy przepis na klęskę.

Taki jest życie. 

Młodego człowieka łatwo skołować, ale skończ już biadolić i rozkminiać.

Na drugi raz używaj mózgu, słuchaj siebie, bądź racjonalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, Bimba napisał:

Taki jest życie. 

Młodego człowieka łatwo skołować, ale skończ już biadolić i rozkminiać.

Na drugi raz używaj mózgu, słuchaj siebie, bądź racjonalny.

Dlatego parę rzeczy musiałem przeanalizować, by abym drugi raz nie popełnił te same błędy.

Słucham mózgu, ale również Ciebie. Pozwalasz mi patrzeć na temat z innej perspektywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy owczym pędem można nazwać to, kiedy ma się przeanalizowane wszystkie opcje na większość możliwych sposobów 🙂 mnie się owczy ped kojarzy z biegiem bez patrzenia na konsekwencje, a potem jest płacz, bo życie wygląda inaczej niż wyobrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Foko Loko napisał:

Nie wiem czy owczym pędem można nazwać to, kiedy ma się przeanalizowane wszystkie opcje na większość możliwych sposobów 🙂 mnie się owczy ped kojarzy z biegiem bez patrzenia na konsekwencje, a potem jest płacz, bo życie wygląda inaczej niż wyobrażenia.

Zapomniałem dodać - "Nie dotyczy Ciebie". ;)

Przepraszam. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a nie wydaje Wam sie, ze podejmowanie w wieku 25-30 lat decyzji, ktora wplywa na cala reszte zycia jest po prostu nieodpowiedzialne?

Bo nawet kredyt na dom sie splaca, dom mozna sprzedac, mieszkanie, samochod mozna spredac, kredyty posplacac, a maz/zona zostaje 😄 ja po prostu uwazam, ze ciezko podjac bedac mlodym taka decyzje na cale zycie. Jestesmy do tego kompletnie nieprzygotowani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Foko Loko napisał:

a nie wydaje Wam sie, ze podejmowanie w wieku 25-30 lat decyzji, ktora wplywa na cala reszte zycia jest po prostu nieodpowiedzialne?

Bo nawet kredyt na dom sie splaca, dom mozna sprzedac, mieszkanie, samochod mozna spredac, kredyty posplacac, a maz/zona zostaje 😄 ja po prostu uwazam, ze ciezko podjac bedac mlodym taka decyzje na cale zycie. Jestesmy do tego kompletnie nieprzygotowani.

Żaden wiek nie jest dobry na podjęcie takiej decyzji a zarazem każdy wiek jest dobry na podjęcie takiej decyzji... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, Skb napisał:

Żaden wiek nie jest dobry na podjęcie takiej decyzji a zarazem każdy wiek jest dobry na podjęcie takiej decyzji... 

to prawda:)

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Foko Loko napisał:

to prawda:)

W życiu jak się nie obrócisz d... będzie z tyłu. 🙂 Młodzi ludzie mają większe szanse na dopasowanie się do siebie... Zrób to samo ze starymi końmi... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Foko Loko napisał:

a nie wydaje Wam sie, ze podejmowanie w wieku 25-30 lat decyzji, ktora wplywa na cala reszte zycia jest po prostu nieodpowiedzialne?

Bo nawet kredyt na dom sie splaca, dom mozna sprzedac, mieszkanie, samochod mozna spredac, kredyty posplacac, a maz/zona zostaje 😄 ja po prostu uwazam, ze ciezko podjac bedac mlodym taka decyzje na cale zycie. Jestesmy do tego kompletnie nieprzygotowani.

Czy ja wiem - to nie już taki bardzo młody wiek. 

Raczej większość osób w dniu ślubu ma nadzieję, że to na całe życie,  ale różnie to bywa. 

Nie powinno się myśleć, że jak się na męża/żonę na zawsze i nie da się tego zmienić. Bywa, że ludzie zapominają dlaczego się pobierali i po słupie grają już tylko role żony/mężą (potem ojca/matki), myśląc że to wystarczy aby było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

najgorzej gdy już dzieci odchowają i okaże się, że nie mają o czym rozmawiać sami ze  sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Nie można. Pewne sprawy reguluje prawo i nie ma to tak, że ktoś, a najczęściej kobieta, będąc żona i matka kończy z niczym. Tak to nie ma. Chyba, że decyduje się na ucieczkę, w przypływie honoru, rezygnuje z należnej sobie części, a jeśli  w malzenstwie były  dzieci, to już w ogóle. Ten, jak to piszcie "papierek" gwarantuje stronom, że nikt nikogo nie zrobi na szaro. Małżeństwo to nie tylko wspólny stół, miłość, szacunek, ale też odpowiedzialność, przecież mówi się "świadomy praw i obowiązków" i "oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". Z tym różnie bywa, ale ogólnie jestem zdania, że lepiej być żona niż nie być, zwłaszcza w długoletnim związku. 

Skoro ten papierek daje gwarancje to powinno być dobrze... A nie do końca tak jest... 

Składanie ślubowania często jest to tylko klepanie formułki za urzędnikiem - państwowym lub kościelnym bez żadnej refleksji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Skb napisał:

Skoro ten papierek daje gwarancje to powinno być dobrze... A nie do końca tak jest... 

Składanie ślubowania często jest to tylko klepanie formułki za urzędnikiem - państwowym lub kościelnym bez żadnej refleksji.

Papierek nie gwarantuje, że będą żyli długo i szczęśliwie aż do śmierci.  To ludzie tworzą związek i rozpad związku zależy od ludzi. A papierek tylko legalizuje związek. A formułka w kościele to już nic nie gwarantuje, bo mając tylko ślub kościelny to ludzie nawet rozwodzić się nie muszą- znałam kiedyś takie małżeństwo.  Rozeszli się i tyle,  a potem z innymi osobami mieli po raz pierwszy ślub cywilny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, Skb napisał:

Składanie ślubowania często jest to tylko klepanie formułki za urzędnikiem - państwowym lub kościelnym bez żadnej refleksji.

To że bezrozumnie wyklepiesz formułkę nie znaczy ze nie będzie ciężko obowiązywało zawarte w niej prawo.

Dokonujesz aktu prawnego który niesie za sobą skutki prawne niezależnie od tego czy to do ciebie w danym momencie dotarło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×