Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Nie wiem co robić ze swoim związkiem. Mam 30 lat, on 36. Jesteśmy razem 5 lat. Od zawsze były między nami wzloty i upadki, dużo się kłóciliśmy. Ale poza tym on był troskliwy i czułam, że mu się podobam. Kiedy się poznaliśmy, byłam nawet zaskoczona tym, jak bardzo mnie komplementuje, jak wszystko mu się we mnie podoba. Widziałam jak na mnie patrzył i czułam, że to wszystko jest szczere. Po 5 latach sytuacja się totalnie odwróciła - mam wrażenie, że nie odpowiada mu we mnie wszystko: jak się zachowuję, jak wyglądam. W ciągu ostatnich lat przytyłam kilka kilogramów i wie on, że ta sytuacja mnie bardzo męczy. Nie mogę się zmotywować do schudnięcia, ale jestem przewrażliwiona na punkcie tego tematu. Rozmawialiśmy o tym i wie, że źle mi z tym, jak wyglądam, że nie mieszczę się w niektóre swoje ...enki. Od z jednej strony chce być wspierający, z drugiej - robi mi bardzo nietaktowne przytyki na temat mojej wagi. Na przykład niby w żartach mówi, że mam większy brzuch niż on albo że ja przytyłam więcej niż on. Zawsze po takich przytykach płacze, a on nigdy nie przeprasza. Wie, jaką przykrość mi to sprawia i nic z tym nie robi, mam wrażenie, że wyładowuje na mnie swój własny kompleks zwiazany z wagą. Ostatnia nasza rozmowa na ten temat wyglądała mniej więcej tak, że ja go nazwałam kiedyś misiem (pieszczotliwie), a on się obrazil, że mu sugeruję, że jest gruby. Po kilku dniach on nazwał mnie misiem, a ja chciałam zabawnie nawiązać do tej poprzedniej rozmowy i teatralnie się obruszyłam: "Ojej, coś mi sugerujesz???". Na co on powiedział poważnie: To samo co ty mi - że jestem gruby. 

Poczułam się okropnie, nie mogłam opanować łez. On mnie nie przeprosił i już nie odezwał się do mnie do końca dnia. Teraz ja ograniczyłam nasz kontakt, wyjechałam na parę dni do mamy, więc jest mi łatwiej to wszystko przemyśleć. Niestety złość za to mi nie przechodzi, zamiast tego przypominają mi się wszystkie sytuacje, w których mówił mi przykre rzeczy. Na przykład powiedział, że jesteśmy razem chyba dlatego, że sobie już kogoś nie znajdziemy. A jak zapytałam po fryzjerze, czy włosy wyglądają fajnie, to zapytał, czy musi się wiecznie wszystkim zachwycać. Sprawiło mi to przykrość. Najgorsze jest to, że nie mogę nawet powiedzieć, że coś mnie zabolało, bo on mi zawsze odpowie, że to żarty, że się nie znam na żartach i że nie można mi już nic powiedzieć. I tak kończy rozmowę. 

Czuję się trochę jak w pułapce w tym związku. Widzę jego wiele zalet i czasem jest nam naprawdę dobrze, ale jednocześnie od jakiegoś czasu czuję się dla niego wiecznie niewystarczajacą, ciągle nie taka jak z jego snów. To mnie dobija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Foko Loko napisał:

No ale skoro tak się zachowuje to nie możesz po prostu odejść od niego?

xDDDD

Jasne, że mogę. Ale skoro tego nie zrobiłam, to znaczy że coś ciągle mnie powstrzymuje. Rozmaite rzeczy. Czasem sobie mówię, że może on ma rację, a jestem przewrażliwiona na  swoim punkcie i muszę pracować nad sobą. Czasem mówię sobie, że to chwilowe i minie i znów będzie ok, bo przecież kiedyś było ok. Czasem rzeczywiście jest fajnie i te krótkie chwile trzymają mnie przy tym, że przecież nic złego się nie dzieje, że - jakby - opłacało się przetrzymać te chwile do dupy dla tych, kiedy jest źle? On zresztą ostatnio zażartował, ze u nas jak jest to fajnie to jest naprawdę fajnie, a jak jest źle to już ch*jowo na maksa, co jest niestety zgodne z prawdą. A pewnie jakaś część mnie boi się, że (idealizując) "to TEN facet" i będę potem zawsze za nim tęskniła. I o.

 

AHA. I jeszcze siebie obwiniam, że może tak naprawdę gdybym schudła, to wszystko by się magicznie samo naprawiło, ale druga część mnie (jakaś gorsza, nie wiem) nie chce chudnąć tylko dla niego, żeby dać mu satysfakcje, że ma na mnie taki duży wpływ. 

Edytowano przez lukrecjowy.cukierek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, lukrecjowy.cukierek napisał:

xDDDD

Jasne, że mogę. Ale skoro tego nie zrobiłam, to znaczy że coś ciągle mnie powstrzymuje. Rozmaite rzeczy. Czasem sobie mówię, że może on ma rację, a jestem przewrażliwiona na  swoim punkcie i muszę pracować nad sobą. Czasem mówię sobie, że to chwilowe i minie i znów będzie ok, bo przecież kiedyś było ok. Czasem rzeczywiście jest fajnie i te krótkie chwile trzymają mnie przy tym, że przecież nic złego się nie dzieje, że - jakby - opłacało się przetrzymać te chwile do dupy dla tych, kiedy jest źle? On zresztą ostatnio zażartował, ze u nas jak jest to fajnie to jest naprawdę fajnie, a jak jest źle to już ch*jowo na maksa, co jest niestety zgodne z prawdą. A pewnie jakaś część mnie boi się, że (idealizując) "to TEN facet" i będę potem zawsze za nim tęskniła. I o.

Że tak zacytuję: xDDDD

Jeżeli to jest Twoja reakcja na radę, to nie mam więcej pytań.

Gość Cię nie szanuje, celowo rani, co jest formą przemocy psychicznej, na dobrą sprawę powiedział ci wprost, że jest z Tobą z braku innych opcji, a Ty się zastanawiasz, czy to "ten". No ja tam nie wiem, żyj jak chcesz, skoro uważasz, że jednak nie jest na tyle źle, żeby olać typa. Jak miałabym mieć takiego faceta, to już wolałabym być sama i mieć 5 kotów.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Foko Loko napisał:

Że tak zacytuję: xDDDD

Jeżeli to jest Twoja reakcja na radę, to nie mam więcej pytań

Bo mnie pytasz czemu z nim nie zerwę. Napisałam, że jesteśmy razem 5 lat, że kłótni było już dużo, więc jak można się domyślić - i zerwań, i powrotów też dużo. Widocznie podjęcie decyzji o zerwaniu nie jest takie proste. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, lukrecjowy.cukierek napisał:

Bo mnie pytasz czemu z nim nie zerwę. Napisałam, że jesteśmy razem 5 lat, że kłótni było już dużo, więc jak można się domyślić - i zerwań, i powrotów też dużo. Widocznie podjęcie decyzji o zerwaniu nie jest takie proste. 

Ale to jest bardzo prosta decyzja, tylko trzeba ją podjąć raz a porządnie. Nie wiem czy to dla Ciebie oczywiste, bo dla mnie 5 lat związku wcale nie znaczy, że w trakcie musiało być wiele rozstan i powrotów. W moim związku rozstań i powrotów nie ma, bo uznaję, że rozstanie to rozstanie. I właściwie to, że u Was tak było, to akurat świadczy tym bardziej o tym, że ten związek zupełnie nie ma racji bytu. Bo jak się już dobija do takiego etapu to znaczy, że jest bardzo źle. Więc po co się męczyć z chłopem, który stosuje przemoc psychiczną, ma w nosie Twoje uczucia, regularnie Cię obraża i twierdzi, że to żarty? Ja nie widzę sensu.

Jesteś z nim, bo chcesz. I zgadzasz się na to, żeby Cię traktował jak śmiecia. Mogę się założyć, że jakby Twój facet poznał jakąś inną dziewczynę, to Ciebie pozbyłby się bez mrugnięcia okiem.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, lukrecjowy.cukierek napisał:

Odpisałam Ci Foko Loko, ale wiadomość jest w moderacji. Nie wiem czemu.

Czasami się tak robi, spróbuj odpisać bez cytowania albo lekko zmienić wiadomość 🙂 moze system puści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorko, przecież to zabawne ale jakże kobiece.

Jeśli Ty nazwiesz faceta misiem jest wszystko w porządku bo przytył i troszkę do misia się upodabnia.

Jeśli ktoś nazwie Cię misiem bo troszkę przytyłaś jest Ci przykro.

Widzisz zbieżność. Zamiast uciekać do mamy, która zapewne gotuje super i teraz są ciasteczka i kawki, zrób coś albo by ratować związek albo siebie. Zacznij spacerować, zacznij może biegać albo jeździj rowerem. Albo znajdź sobie przystojniaka i spaceruj biegaj z nim. wcześniej zaproponuj to mężowi. Reakcja męża będzie bezcenna.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, OnGrudziądz napisał:

Autorko, przecież to zabawne ale jakże kobiece.

Jeśli Ty nazwiesz faceta misiem jest wszystko w porządku bo przytył i troszkę do misia się upodabnia.

Jeśli ktoś nazwie Cię misiem bo troszkę przytyłaś jest Ci przykro.

Widzisz zbieżność. Zamiast uciekać do mamy, która zapewne gotuje super i teraz są ciasteczka i kawki, zrób coś albo by ratować związek albo siebie. Zacznij spacerować, zacznij może biegać albo jeździj rowerem. Albo znajdź sobie przystojniaka i spaceruj biegaj z nim. wcześniej zaproponuj to mężowi. Reakcja męża będzie bezcenna.

 

OnGrudziądz - wydaje mi się, że nie masz racji. Czy wiesz, że ludzie mówią do siebie czasem misiu? Po prostu tak pieszczotliwie. Misiu, kotku, te sprawy. Nam się to zdarza bardzo rzadko, ale czasem się zdarza. I nigdy mówiąc do niego musiu nie miałam na myśli, że się roztył. Nigdy nie robiłam mu uwag na temat tego jak wygląda, a jak mówił, ze się musi wziąć za siebie, to mówiłam, że jeśli czuje taką potrzebę, to super. Więc myślę, że źle oceniłeś sytuację. On powiedział wprost, że jego misiu oznacza jesteś gruba.

On nie jest moim mężem. Mieszkamy osobno.

 

P.S. Ale z mamusią i obiadkami trafiłeś 😄 Staram się wziąć za siebie, ale jego przytyki mnie chyba demotywują. Zajadam stres i tak to wygląda. 

Edytowano przez lukrecjowy.cukierek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, lukrecjowy.cukierek napisał:

OnGrudziądz - wydaje mi się, że nie masz racji. Czy wiesz, że ludzie mówią do siebie czasem misiu? Po prostu tak pieszczotliwie. Misiu, kotku, te sprawy. Nam się to zdarza bardzo rzadko, ale czasem się zdarza. I nigdy mówiąc do niego musiu nie miałam na myśli, że się roztył. Nigdy nie robiłam mu uwag na temat tego jak wygląda, a jak mówił, ze się musi wziąć za siebie, to mówiłam, że jeśli czuje taką potrzebę, to super. Więc myślę, że źle oceniłeś sytuację. On powiedział wprost, że jego misiu oznacza jesteś gruba.

On nie jest moim mężem. Mieszkamy osobno.

Rozumiem, tak ale raczej to kobiety mówią do mężczyzn pieszczotliwie misiu. Ja nigdy tak nie nazwałem żadnej 🙂 Natomiast do partnerki mówiłem kotku 🙂 To że nie miałaś na myśli że się roztył , nie znaczy że on tak nie pomyślał 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, lukrecjowy.cukierek napisał:

On nie jest moim mężem. Mieszkamy osobno.

 

I raczej tak zostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, OnGrudziądz napisał:

Autorko, przecież to zabawne ale jakże kobiece.

Jeśli Ty nazwiesz faceta misiem jest wszystko w porządku bo przytył i troszkę do misia się upodabnia.

Jeśli ktoś nazwie Cię misiem bo troszkę przytyłaś jest Ci przykro.

Widzisz zbieżność. Zamiast uciekać do mamy, która zapewne gotuje super i teraz są ciasteczka i kawki, zrób coś albo by ratować związek albo siebie. Zacznij spacerować, zacznij może biegać albo jeździj rowerem. Albo znajdź sobie przystojniaka i spaceruj biegaj z nim. wcześniej zaproponuj to mężowi. Reakcja męża będzie bezcenna.

 

To nie jest rozwiązanie. Bo on jest bucem i bucem zostanie. Stosuje przemoc psychiczną i jest z nią z braku laku. 

Wzięcie się za siebie jak najbardziej, ale to nie zmieni tego, że ten związek to pomyłka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Foko Loko napisał:

To nie jest rozwiązanie. Bo on jest bucem i bucem zostanie. Stosuje przemoc psychiczną i jest z nią z braku laku. 

Wzięcie się za siebie jak najbardziej, ale to nie zmieni tego, że ten związek to pomyłka.

Te wiadomości nie przeszły moderacji, nie wiem czemu, pousuwały się. Nie mam siły tego pisać drugi raz. Podsumowując tylko: rozstań i powrotów było wiele, większość rozstań inicjowałam ja, ale on zawsze mnie przekonywał, żebym mu dała szansę i że już teraz będzie lepiej. I wtedy było przez pewien czas taki, jakiego go poznałam - wrażliwy, wyrozumiały, miły i dowcipny, ale nie złośliwy jak teraz. Nie umiem ostatecznie zerwać, bo ciągle sobie powtarzam, że może jest szansa, by do tego wrócić, że może to moja wina i musze się zmienić, żeby on znowu był taki jak kiedyś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Foko Loko napisał:

To nie jest rozwiązanie. Bo on jest bucem i bucem zostanie. Stosuje przemoc psychiczną i jest z nią z braku laku. 

Wzięcie się za siebie jak najbardziej, ale to nie zmieni tego, że ten związek to pomyłka.

Dlatego napisałem, że może zrobić coś dla siebie albo dla związku. To, jak schudnie, to polepszy na pewno wiele, bo sama widzi w lustrze co się dzieje i że wolałaby żeby było inaczej 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jaki związek?

To tylko spotykanie się z grubym facetem pod czterdziestkę który aby poczuć się lepiej dołuje i poniża kobietę.

Niech zgadnę, facet jest po rozwodzie, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, lukrecjowy.cukierek napisał:

Te wiadomości nie przeszły moderacji, nie wiem czemu, pousuwały się. Nie mam siły tego pisać drugi raz. Podsumowując tylko: rozstań i powrotów było wiele, większość rozstań inicjowałam ja, ale on zawsze mnie przekonywał, żebym mu dała szansę i że już teraz będzie lepiej. I wtedy było przez pewien czas taki, jakiego go poznałam - wrażliwy, wyrozumiały, miły i dowcipny, ale nie złośliwy jak teraz. Nie umiem ostatecznie zerwać, bo ciągle sobie powtarzam, że może jest szansa, by do tego wrócić, że może to moja wina i musze się zmienić, żeby on znowu był taki jak kiedyś. 

Może jeszcze dodam, że wydaje mi sie mało prawdopodobne, żeby mnie zostawił, gdyby kogoś poznał. Nie wiem, może oceniam go za dobrze, ale na tyle na ile się poznaliśmy, to mało prawdopodobne. Myślę, że mu też wygodnie ze mną być, bo toleruję wiele rzeczy, które niedomagają u nas: to że on mieszka z rodzicami, bo twierdzi, że oni sobie sami nie poradzą, to że akceptuje, że ten związek się nie rozwija (z nadzieją na zmianę, która mimo obietnic wciąż nie nadchodzi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bimba napisał:

Jaki związek?

To tylko spotykanie się z grubym facetem pod czterdziestkę który aby poczuć się lepiej dołuje i poniża kobietę.

Niech zgadnę, facet jest po rozwodzie, prawda?

Nie, Bimbo. Nie zgadłaś. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie po rozwodzie to po długim związku, faktycznie, tacy jak on się nie żenią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bimba napisał:

Jeśli nie po rozwodzie to po długim związku, faktycznie, tacy jak on się nie żenią.

Z poprzednią dziewczyną był 8 lat. Nie zależy mi na ślubie, ale chciałabym razem mieszkać. On mieszka z rodzicami, bo ciągle mówi, że oni potrzebują  jego pomocy. Dodatkowo mówi, że skoro ciągle się o wszystko tak wykłócam (?), to mam się nie dziwić, że on nie chce ze mną mieszkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak trafiłam. 

Przemocowiec i manipulant.

Nie trać czasu "bo były dobre chwile" - facet który bije żonę też nie bije 24 godziny na dobę - musi robić przerwy dla odpoczynku, które ona często bierze za "dobre chwile".

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, lukrecjowy.cukierek napisał:

Może jeszcze dodam, że wydaje mi sie mało prawdopodobne, żeby mnie zostawił, gdyby kogoś poznał. Nie wiem, może oceniam go za dobrze, ale na tyle na ile się poznaliśmy, to mało prawdopodobne. Myślę, że mu też wygodnie ze mną być, bo toleruję wiele rzeczy, które niedomagają u nas: to że on mieszka z rodzicami, bo twierdzi, że oni sobie sami nie poradzą, to że akceptuje, że ten związek się nie rozwija (z nadzieją na zmianę, która mimo obietnic wciąż nie nadchodzi).

No na pewno się zmieni 😄 100% na to. (Sarkazm).

Sam Ci wprost powiedział, ze jest z Tobą z braku innej opcji. Sorry, ale u kobiety z normalnym poczuciem własnej wartości za taki tekst dostałby wykop. A on Twoje poczucie własnej wartości zrównał z parterem, więc rzuca takimi tekstami, bo i tak nic z tym nie zrobisz. W końcu nie odejdziesz i będziesz się tak bujać z nim kolejne lata, aż on zacznie Ci wytykać każdą zmarszczkę, bo będziesz coraz starsza.

Poza tym jeżu, 5 lat związku z doskoku, bo on mieszka z rodzicami? Serio? Ja jestem w Twoim wieku, w związku od 4 lat i jesteśmy już po ślubie, a od 3 lat razem mieszkamy. Sorry, ale to co Wy macie to nie jest normalne dla dorosłych ludzi.

Poza tym znowu - przemoc psychiczna. Ten tekst, że się wykłócasz więc on z Tobą nie zamieszka to czysta przemoc psychiczna. Wiesz, co się robi z przemocowcami? Daje się im kopa w 4 litery. Ty masz ten plus, że z mieszkania go nie musisz wywalać. Przemysl porządnie, czy serio w takiej atmosferze chcesz spędzać kolejne lata życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Foko Loko napisał:

No na pewno się zmieni 😄 100% na to. (Sarkazm).

Sam Ci wprost powiedział, ze jest z Tobą z braku innej opcji. Sorry, ale u kobiety z normalnym poczuciem własnej wartości za taki tekst dostałby wykop. A on Twoje poczucie własnej wartości zrównał z parterem, więc rzuca takimi tekstami, bo i tak nic z tym nie zrobisz. W końcu nie odejdziesz i będziesz się tak bujać z nim kolejne lata, aż on zacznie Ci wytykać każdą zmarszczkę, bo będziesz coraz starsza.

Poza tym jeżu, 5 lat związku z doskoku, bo on mieszka z rodzicami? Serio? Ja jestem w Twoim wieku, w związku od 4 lat i jesteśmy już po ślubie, a od 3 lat razem mieszkamy. Sorry, ale to co Wy macie to nie jest normalne dla dorosłych ludzi.

Poza tym znowu - przemoc psychiczna. Ten tekst, że się wykłócasz więc on z Tobą nie zamieszka to czysta przemoc psychiczna. Wiesz, co się robi z przemocowcami? Daje się im kopa w 4 litery. Ty masz ten plus, że z mieszkania go nie musisz wywalać. Przemysl porządnie, czy serio w takiej atmosferze chcesz spędzać kolejne lata życia.

Słuchaj, zgadzam się z tobą. Jak teraz siedzę na tym forum i czytam, co piszecie, jak myślę o tym w nocy i nad ranem i ryczę, to zgadzam się w 100% i jestem zdeterminowana. Ale kiedy znowu mi zacznie obiecywać, że się to wszystko zmieni albo tak mi to wszystko przedstawi, że zacznę myśleć, że tak naprawdę to ja jestem jedyną winną, to boje się, że znowu dam mu szansę i tak wkoło macieju. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a nie mozesz po prostu schudnac ? sama mowisz, ze przytylas kilka kg, a kilka to nie kilkanascie zebys musiala pol zycia poswiecac na chudniecie. kilka kg zrzucisz w miesiac-dwa.

sama poczujesz sie lepiej, bedziesz bardziej pewna siebie, a i facet znowu bedzie mial blysk w oku na Twoj widok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, bebe111 napisał:

a nie mozesz po prostu schudnac ? sama mowisz, ze przytylas kilka kg, a kilka to nie kilkanascie zebys musiala pol zycia poswiecac na chudniecie. kilka kg zrzucisz w miesiac-dwa.

sama poczujesz sie lepiej, bedziesz bardziej pewna siebie, a i facet znowu bedzie mial blysk w oku na Twoj widok

Jasne, że mogę. Mogę też przestać malować paznokcie, bo on nie lubi pomalowanych i kręcić włosy, bo on woli proste.

Chcę schudnąć. Bardzo. Ale nie chcę postrzegać tego jako misję ratowania związku.

Edytowano przez lukrecjowy.cukierek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nigdy nie potrafilem zrozumiec jaka kobiety maja awersje do aktywnosci fizycznej, wiekszosc boi sie jak ognia spocic pod paszką i juz do konca zycia wola siedziec z wystajacym brzuchem robiac samej sobie na zlosc, wpedzajac sama siebie w kompleksy

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, lukrecjowy.cukierek napisał:

Jasne, że mogę. Mogę też przestać malować paznokcie, bo on nie lubi pomalowanych i kręcić włosy, bo on woli proste.

nie widzisz roznicy miedzy nadwaga, ktora wplywa na samopoczucie, hormony, ogolny wyglad, stan zdrowia, a malowaniem paznokci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, bebe111 napisał:

nigdy nie potrafilem zrozumiec jaka kobiety maja awersje do aktywnosci fizycznej, wiekszosc boi sie jak ognia spocic pod paszką i juz do konca zycia wola siedziec z wystajacym brzuchem robiac samej sobie na zlosc, wpedzajac sama siebie w kompleksy

Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, jak to się dzieje, że mężczyźni tak dobrze wiedzą, co wolą kobiety i do czego mają awersję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, bebe111 napisał:

nie widzisz roznicy miedzy nadwaga, ktora wplywa na samopoczucie, hormony, ogolny wyglad, stan zdrowia, a malowaniem paznokci?

Ale ja nie napisałam, że mam nadwagę. Nie mam nadwagi. Przytyłam kilka kilogramów, ale nie mam nadwagi. Nie dopisuj sobie historii, tylko dopytaj. Tak, czuję się gorzej teraz, w niektóre kiecki się nie mieszczę, ale nie mam nadwagi, dlatego tak mnie uderzyło, gdy nazwał mnie grubą. Bo nigdy tak o sobie nie myślałam.

Edytowano przez lukrecjowy.cukierek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, lukrecjowy.cukierek napisał:

Ale ja nie napisałam, że mam nadwagę. Nie mam nadwagi. Przytyłam kilka kilogramów, ale nie mam nadwagi. Nie dopisuj sobie historii, tylko dopytaj. Tak, czuję się gorzej teraz, w niektóre kiecki się nie mieszczę, ale nie mam nadwagi, dlatego tak mnie uderzyło, gdy nazwał mnie grubą. Bo nigdy tak o sobie nie myślałam.

on chce zebys schudla i robi przytyki, Ty nie planujesz schudnac, bo nie widzisz w tych kilku kg nic zlego, wiec po kilku nastepnych klotniach rozejdziecie sie i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×