Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

11 minut temu, Gladiola napisał:

Swietne wiadomosci! Teraz duzo spokoju i odpoczynku ❤️

😘❤️ Już jestem spokojniejsza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Strusio85 napisał:

Powiem Wam dziewczyny, że serio jestem zmęczona tym wszystkim .... Dopiero co robiłam we wrześniu, teraz w marcu....Ciągle tylko ciąże i poronienia...chyba potrzebuje przerwy bo serio jakaś niechęć mnie i na ciążę i dziecko wzięła. Jak pomyślę o testach ciążowych, becie czy USG to aż mnie mdli 😔 Nawet nie robią na mnie wrażenia kobiety ciężarne ( przy 2 poronieniu bolał mnie ich widok na oddziale , teraz są mi obojętne kompletnie). Mój maz tak samo chyba ma dość. Powiedział, że jeśli ma to tak wyglądać to woli żebysmy nie mieli dzieci. Nie może patrzeć na to przez co muszę cały czas przechodzić 😔Uważa, że kochamy się i to jest najważniejsze - możemy być szczęśliwi tylko we 2 i realizować swoją największą pasje - podróże. Jakaś taka mnie po dzisiejszym dniu rezygnacja i niechęć wzięła , że szok 🙈

Dzieci nie definiuja naszego szczęścia i mozna się realizować w zyciu na wiele innych sposobów. Natomiast nie jesteś jeszcze w momencie redefiniowania swojego życia. Jesteś najzwyczajniej w świecie zmęczona. Cieszę się, że tabletki okazały się skuteczne i najgorsze masz za sobą. Teraz tylko do przodu! Skupcie się teraz na sobie, wypocznijcie, a życie i tak napisze swój scenariusz 🤗

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny wiem, że każda z Was ma większe problemy...ale ja od rana mam mega doła. W zasadzie nic się nie wydarzyło, ale szereg nieprzespanych nocy, ciągłe myślenie będzie dobrze czy nie będzie. Jakoś dzisiaj mie to przytłoczyło. Może hormony a może pogoda

Trzymajcie się ciepło☀️

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, AniaKo napisał:

Dziewczyny wiem, że każda z Was ma większe problemy...ale ja od rana mam mega doła. W zasadzie nic się nie wydarzyło, ale szereg nieprzespanych nocy, ciągłe myślenie będzie dobrze czy nie będzie. Jakoś dzisiaj mie to przytłoczyło. Może hormony a może pogoda

Trzymajcie się ciepło☀️

Bardzo dobrze Cię rozumiem. Ślę moc pozytywnych myśli 🙂👊✊

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, to i ja wyrzucę z siebie smuteczki.

Mam takie spostrzeżenie, że jak jesteśmy w ciąży to nasze ciała stają się jakby własnością społeczna - większość czuje, że ma prawo  komentować, a nawet drwić z tego jak wygląda ciężarna. 

I tak, teraz w 6 mscu jestem już 10 kg na plusie 🥺 i słyszałam już komentarze od 'ale jesteś wielka/ogromna' aż po 'jak teraz tak wyglądasz to co będzie później?!', 'jak będziesz tak jeść i tyć to mąż Cie zostawi!'. Jak ja bym tak do kogokolwiek nie w ciąży powiedziała, zostałabym uznana za chamska... Ogólnie staram się mieć dystans do siebie, ale czasami trudno przejść obojętnie wobec takich komentarzy. Po własnych urodzinach nie przespałam nocy i przepłakałam dużo po uszczypliwościach jakie usłyszałam w ciągu dnia. 

  • Sad 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, MamaAniola napisał:

Dziewczyny, to i ja wyrzucę z siebie smuteczki.

Mam takie spostrzeżenie, że jak jesteśmy w ciąży to nasze ciała stają się jakby własnością społeczna - większość czuje, że ma prawo  komentować, a nawet drwić z tego jak wygląda ciężarna. 

I tak, teraz w 6 mscu jestem już 10 kg na plusie 🥺 i słyszałam już komentarze od 'ale jesteś wielka/ogromna' aż po 'jak teraz tak wyglądasz to co będzie później?!', 'jak będziesz tak jeść i tyć to mąż Cie zostawi!'. Jak ja bym tak do kogokolwiek nie w ciąży powiedziała, zostałabym uznana za chamska... Ogólnie staram się mieć dystans do siebie, ale czasami trudno przejść obojętnie wobec takich komentarzy. Po własnych urodzinach nie przespałam nocy i przepłakałam dużo po uszczypliwościach jakie usłyszałam w ciągu dnia. 

Mnie to nie rusza 😍 A za każdy komentarz dziękuję z uśmiechem ☺️ przytulam 13 kg i dumnie wypinam brzuszek 😍

 

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, MamaAniola napisał:

Dziewczyny, to i ja wyrzucę z siebie smuteczki.

Mam takie spostrzeżenie, że jak jesteśmy w ciąży to nasze ciała stają się jakby własnością społeczna - większość czuje, że ma prawo  komentować, a nawet drwić z tego jak wygląda ciężarna. 

I tak, teraz w 6 mscu jestem już 10 kg na plusie 🥺 i słyszałam już komentarze od 'ale jesteś wielka/ogromna' aż po 'jak teraz tak wyglądasz to co będzie później?!', 'jak będziesz tak jeść i tyć to mąż Cie zostawi!'. Jak ja bym tak do kogokolwiek nie w ciąży powiedziała, zostałabym uznana za chamska... Ogólnie staram się mieć dystans do siebie, ale czasami trudno przejść obojętnie wobec takich komentarzy. Po własnych urodzinach nie przespałam nocy i przepłakałam dużo po uszczypliwościach jakie usłyszałam w ciągu dnia. 

MamaAnioła takie komentarze potrafią być chamskie i nie na miejscu. Ja bym tak do nikogo nie powiedziała niezależnie czy ktoś byłby w ciąży czy też nie. Niestety ludzie różne wychowanie, przekonania i kompleksy  wynieśli z domu . Pamiętaj, że to co ktoś inny do nas mówi świadczy tylko o nim, nie o nas🙂

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, MamaAniola napisał:

Dziewczyny, to i ja wyrzucę z siebie smuteczki.

Mam takie spostrzeżenie, że jak jesteśmy w ciąży to nasze ciała stają się jakby własnością społeczna - większość czuje, że ma prawo  komentować, a nawet drwić z tego jak wygląda ciężarna. 

I tak, teraz w 6 mscu jestem już 10 kg na plusie 🥺 i słyszałam już komentarze od 'ale jesteś wielka/ogromna' aż po 'jak teraz tak wyglądasz to co będzie później?!', 'jak będziesz tak jeść i tyć to mąż Cie zostawi!'. Jak ja bym tak do kogokolwiek nie w ciąży powiedziała, zostałabym uznana za chamska... Ogólnie staram się mieć dystans do siebie, ale czasami trudno przejść obojętnie wobec takich komentarzy. Po własnych urodzinach nie przespałam nocy i przepłakałam dużo po uszczypliwościach jakie usłyszałam w ciągu dnia. 

Dobrze się czujesz? Dzieciątko ma się dobrze i zdrowo rośnie?

Cóż więcej jest ważne ? 😃

Wszystkim nie dogodzisz 😜 Uwierz że jak byś przytyła mniej znalazłoby się równie dużo osób twierdzących, że za mało tyjesz i ciąża to nie czasna odchudzanie 😜 są ludzie i to niestety sporo, którzy zawsze znajdą powód do wbicia szpileczki 🤷 

Najważniejsze żebyście byli z maleństwem zdrowi 🙂 dbajcie o siebie i tylko o siebie. Nie o zadowolenie innych 😉

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, MamaAniola napisał:

Dziewczyny, to i ja wyrzucę z siebie smuteczki.

Mam takie spostrzeżenie, że jak jesteśmy w ciąży to nasze ciała stają się jakby własnością społeczna - większość czuje, że ma prawo  komentować, a nawet drwić z tego jak wygląda ciężarna. 

I tak, teraz w 6 mscu jestem już 10 kg na plusie 🥺 i słyszałam już komentarze od 'ale jesteś wielka/ogromna' aż po 'jak teraz tak wyglądasz to co będzie później?!', 'jak będziesz tak jeść i tyć to mąż Cie zostawi!'. Jak ja bym tak do kogokolwiek nie w ciąży powiedziała, zostałabym uznana za chamska... Ogólnie staram się mieć dystans do siebie, ale czasami trudno przejść obojętnie wobec takich komentarzy. Po własnych urodzinach nie przespałam nocy i przepłakałam dużo po uszczypliwościach jakie usłyszałam w ciągu dnia. 

Nie warto jest się przejmować tym co ludzie mówią bo oni nie mają własnego życia i będą zazdrościć innym. Najważniejsze, że dzidzia jest zdrowa i Ty się dobrze czujesz. A innym guzik do tego. Jak się nie podoba to nie muszą patrzeć na Ciebie 😛 też przytyłam dużo w ciąży i po ciąży zostały kg choć próbowałam w tej ciąży nie przytyć za wiele i nie jadłam tyle co w 1 to i tak przytyłam dużo. W nosie mam co inni mówili i mówią na mnie. Taka nasza natura niestety i nic nie zrobimy z tym. Najważniejsze, żeby dzidzia była zdrowa 🥰

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, MamaAniola napisał:

Dziękuję, dziewczyny! 

Teraz to olej, chociaż nie wiem jak ktoś ma czelność coś takiego powiedzieć. Ja się nie ograniczałam w ciąży, jadłam to na co miałam ochotę, nawet McDonalda 😂 teraz jestem 3 miesiące po porodzie i mam na wadze mniej niż przed ciąża, mały daje w kość plus karmienie, a kilogramy lecą. Nie przejmuj się głupimi ludźmi 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.03.2022 o 20:07, Strusio85 napisał:

 

Strusio ogromnie mi przykro z powodu tego, co spotkało Cię ze strony lekarza w szpitalu. Jego zachowanie było skandaliczne! Bardzo Ci współczuję, że w tym całym piekle, które znów musiałaś przechodzić, trafiłaś jeszcze na takie chamstwo.  Mam nadzieję, że mu z mężem nie odpuścicie, bo takie rzeczy trzeba tępić. Dobrze, że chociaż Twój organizm szybko zareagował na leki i nie musiałaś tam być długo, ani nie było konieczności robienia zabiegu. Trzymaj się Kochana. Tulę Cię mocno ❤️

 

2 godziny temu, MamaAniola napisał:

 

MamoAniola, straszne jest, że ludzie pozwalają sobie na takie uwagi. Zawsze mnie to smuci i jednocześnie zastanawia, jak ktoś tak w ogóle potrafi powiedzieć. Ale tak już jest na tym świecie i nie pozostaje nic innego, jak takie rzeczy wpuszczać i wypuszczać drugim uchem. Nic się nie przejmuj, tylko ciesz się swoim stanem, bo nosisz pod sercem cud i tylko to się liczy ❤️

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Iskrzynka napisał:

 

Iskrzynko co u Ciebie😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Jennn napisał:

Iskrzynko co u Ciebie😀

Ogólnie u mnie kiepsko, nam kryzys, w pracy bardzo ciężka sytuację, totalnie toksyczna atmosferę, przez którą nie śpię i płacze po nocach. Za 3 miesiące mają być u mnie zwolnienia i prawdopodobnie będę to ja i szczerze mówiąc, jak to się zadzieje, to mi bardzo ulży, ale też bardzo mnie martwi, że zostanę bez pracy i źródła dochodu, a wtedy o dalszym leczeniu nie mam co dalej marzyć.

Mam też ogromny kryzys związany z dalszymi staraniami o dziecko. Przestaję wierzyć, że jest jeszcze jakaś szansa, że może się nam zdarzyć cud i będę jeszcze kiedyś w szczęśliwej ciąży.

Na kolejne umówione badania i wizyty dalej chodzę, ale już bez tego zapału i wiary z początku roku... I nie wiem, co dalej, czy brnąć w to dalej, czy całkiem sobie już odpuścić.

Przedwczoraj byłam u dr S. z wynikami. I mam bardzo mieszane uczucia. Twierdzi, że są dobre i większość z nich nie wskazuje na immunologiczną przyczynę niepłodności. Rozjechane cytokiny powiedział, że są bez znaczenia, najważniejsze, że nie wykazały stanu zapalnego. Kiry mam wręcz piękne, tutaj dodał, że paradoksalnie lepiej mieć nawet ten gorszy kir aa, bo wtedy wystarczy Accofil i problem jest rozwiazany, a ja żadnego Accofilu nie potrzebuję (ani nie potrzebowałam), bo i tak nic u mnie nie zmieni. Te wszystkie mthfr, które mi wyszły nieprawidłowe, nie mają wg niego znaczenia i są tylko "moją urodą" i najważniejsze, że czynnik v leiden jest prawidłowy, więc trombofilii nie mam. Natomiast jeśli chodzi o allo mlr, to powiedział, że wynik jest trochę za niski, ale najważniejsze, że nie jest 0, więc wg niego to oznacza, że była jakaś komunikacja między zarodkiem i  moim organizmem i gdyby zarodek był kiepski i mój organizm go nie chciał, albo bylibyśmy z mężem zbyt podobni genetycznie, to allo wyszłoby 0. w nie wiem, czy go dobrze zrozumiałam, bo ogólnie tak to chaotycznie i enigmatycznie tłumaczył, jakby sam tego do końca nie ogarniał. Jak mu zadałam pytanie, czy dobrze zrozumiałam, że to znaczy, że zarodki były prawdopodobnie u nas ok, to powiedział, że tak, na co się zasmuciłam i powiedziałam, że w takim razie nadal nie mamy odpowiedzi czemu się nie udaje. Rozłożył tylko ręce. Powiedział tylko, że na poprawę tego allo po transferze lub w przypadku kolejnej ciąży, można włączyć encorton, który powinien je trochę podnieść i to może pomóc utrzymać zarodek. Szczepienia odradza, bo są ryzykowne i mogą bardziej namieszać w immunologii, niż pomóc. Poza tym polecił zrobić biopsję endometrium i sugerował badanie zarodków (gdybyśmy zdecydowali się na kolejne ivf), żeby w razie czego transferować tylko prawidłowe. No ale wcześniej przecież mówił, że allo wg niego pokazuje, że zarodki były ok, a i tak nie poszło, więc już nic z tego nie wiem.

Sądzę, że doc.P. miałby na to wszystko zupełnie inny pogląd, ale który ma rację? Wydaje mi się, że nikt tego do końca tak naprawdę nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Iskrzynka napisał:

Ogólnie u mnie kiepsko, nam kryzys, w pracy bardzo ciężka sytuację, totalnie toksyczna atmosferę, przez którą nie śpię i płacze po nocach. Za 3 miesiące mają być u mnie zwolnienia i prawdopodobnie będę to ja i szczerze mówiąc, jak to się zadzieje, to mi bardzo ulży, ale też bardzo mnie martwi, że zostanę bez pracy i źródła dochodu, a wtedy o dalszym leczeniu nie mam co dalej marzyć.

Mam też ogromny kryzys związany z dalszymi staraniami o dziecko. Przestaję wierzyć, że jest jeszcze jakaś szansa, że może się nam zdarzyć cud i będę jeszcze kiedyś w szczęśliwej ciąży.

Na kolejne umówione badania i wizyty dalej chodzę, ale już bez tego zapału i wiary z początku roku... I nie wiem, co dalej, czy brnąć w to dalej, czy całkiem sobie już odpuścić.

Przedwczoraj byłam u dr S. z wynikami. I mam bardzo mieszane uczucia. Twierdzi, że są dobre i większość z nich nie wskazuje na immunologiczną przyczynę niepłodności. Rozjechane cytokiny powiedział, że są bez znaczenia, najważniejsze, że nie wykazały stanu zapalnego. Kiry mam wręcz piękne, tutaj dodał, że paradoksalnie lepiej mieć nawet ten gorszy kir aa, bo wtedy wystarczy Accofil i problem jest rozwiazany, a ja żadnego Accofilu nie potrzebuję (ani nie potrzebowałam), bo i tak nic u mnie nie zmieni. Te wszystkie mthfr, które mi wyszły nieprawidłowe, nie mają wg niego znaczenia i są tylko "moją urodą" i najważniejsze, że czynnik v leiden jest prawidłowy, więc trombofilii nie mam. Natomiast jeśli chodzi o allo mlr, to powiedział, że wynik jest trochę za niski, ale najważniejsze, że nie jest 0, więc wg niego to oznacza, że była jakaś komunikacja między zarodkiem i  moim organizmem i gdyby zarodek był kiepski i mój organizm go nie chciał, albo bylibyśmy z mężem zbyt podobni genetycznie, to allo wyszłoby 0. w nie wiem, czy go dobrze zrozumiałam, bo ogólnie tak to chaotycznie i enigmatycznie tłumaczył, jakby sam tego do końca nie ogarniał. Jak mu zadałam pytanie, czy dobrze zrozumiałam, że to znaczy, że zarodki były prawdopodobnie u nas ok, to powiedział, że tak, na co się zasmuciłam i powiedziałam, że w takim razie nadal nie mamy odpowiedzi czemu się nie udaje. Rozłożył tylko ręce. Powiedział tylko, że na poprawę tego allo po transferze lub w przypadku kolejnej ciąży, można włączyć encorton, który powinien je trochę podnieść i to może pomóc utrzymać zarodek. Szczepienia odradza, bo są ryzykowne i mogą bardziej namieszać w immunologii, niż pomóc. Poza tym polecił zrobić biopsję endometrium i sugerował badanie zarodków (gdybyśmy zdecydowali się na kolejne ivf), żeby w razie czego transferować tylko prawidłowe. No ale wcześniej przecież mówił, że allo wg niego pokazuje, że zarodki były ok, a i tak nie poszło, więc już nic z tego nie wiem.

Sądzę, że doc.P. miałby na to wszystko zupełnie inny pogląd, ale który ma rację? Wydaje mi się, że nikt tego do końca tak naprawdę nie wie.

Iskrzynko,  wiem co czujesz. Czułam dokładnie to samo miesiąc temu. Zdecydowalam się na odpoczynek i regenerację sił. Jest mi teraz o niebo lepiej. Na sama mysl o umówieniu się do kliniki sztywnieje ze stresu! Mi dr S nie podpasowal. Lepiej czułam się u doc. P 🙂 on był jakiś taki bardziej przystępny. Spróbuj się do niego umówić.  A swoją drogą jeśli w immunologii masz wszystko ok to super, bo te leki nie są lekkie. Ja już robilam histeroskopie. Może warto żebyś zrobiła? 😀 trzymaj się ciepło!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Iskrzynka napisał:

Ogólnie u mnie kiepsko, nam kryzys, w pracy bardzo ciężka sytuację, totalnie toksyczna atmosferę, przez którą nie śpię i płacze po nocach. Za 3 miesiące mają być u mnie zwolnienia i prawdopodobnie będę to ja i szczerze mówiąc, jak to się zadzieje, to mi bardzo ulży, ale też bardzo mnie martwi, że zostanę bez pracy i źródła dochodu, a wtedy o dalszym leczeniu nie mam co dalej marzyć.

Mam też ogromny kryzys związany z dalszymi staraniami o dziecko. Przestaję wierzyć, że jest jeszcze jakaś szansa, że może się nam zdarzyć cud i będę jeszcze kiedyś w szczęśliwej ciąży.

Na kolejne umówione badania i wizyty dalej chodzę, ale już bez tego zapału i wiary z początku roku... I nie wiem, co dalej, czy brnąć w to dalej, czy całkiem sobie już odpuścić.

Przedwczoraj byłam u dr S. z wynikami. I mam bardzo mieszane uczucia. Twierdzi, że są dobre i większość z nich nie wskazuje na immunologiczną przyczynę niepłodności. Rozjechane cytokiny powiedział, że są bez znaczenia, najważniejsze, że nie wykazały stanu zapalnego. Kiry mam wręcz piękne, tutaj dodał, że paradoksalnie lepiej mieć nawet ten gorszy kir aa, bo wtedy wystarczy Accofil i problem jest rozwiazany, a ja żadnego Accofilu nie potrzebuję (ani nie potrzebowałam), bo i tak nic u mnie nie zmieni. Te wszystkie mthfr, które mi wyszły nieprawidłowe, nie mają wg niego znaczenia i są tylko "moją urodą" i najważniejsze, że czynnik v leiden jest prawidłowy, więc trombofilii nie mam. Natomiast jeśli chodzi o allo mlr, to powiedział, że wynik jest trochę za niski, ale najważniejsze, że nie jest 0, więc wg niego to oznacza, że była jakaś komunikacja między zarodkiem i  moim organizmem i gdyby zarodek był kiepski i mój organizm go nie chciał, albo bylibyśmy z mężem zbyt podobni genetycznie, to allo wyszłoby 0. w nie wiem, czy go dobrze zrozumiałam, bo ogólnie tak to chaotycznie i enigmatycznie tłumaczył, jakby sam tego do końca nie ogarniał. Jak mu zadałam pytanie, czy dobrze zrozumiałam, że to znaczy, że zarodki były prawdopodobnie u nas ok, to powiedział, że tak, na co się zasmuciłam i powiedziałam, że w takim razie nadal nie mamy odpowiedzi czemu się nie udaje. Rozłożył tylko ręce. Powiedział tylko, że na poprawę tego allo po transferze lub w przypadku kolejnej ciąży, można włączyć encorton, który powinien je trochę podnieść i to może pomóc utrzymać zarodek. Szczepienia odradza, bo są ryzykowne i mogą bardziej namieszać w immunologii, niż pomóc. Poza tym polecił zrobić biopsję endometrium i sugerował badanie zarodków (gdybyśmy zdecydowali się na kolejne ivf), żeby w razie czego transferować tylko prawidłowe. No ale wcześniej przecież mówił, że allo wg niego pokazuje, że zarodki były ok, a i tak nie poszło, więc już nic z tego nie wiem.

Sądzę, że doc.P. miałby na to wszystko zupełnie inny pogląd, ale który ma rację? Wydaje mi się, że nikt tego do końca tak naprawdę nie wie.

Trzymam kciuki abyś jak najszybciej odzyskała nadzieję i energię na dalsze starania. Oj ta praca i kasa u każdego ten sam problem.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Iskrzynka napisał:

Ogólnie u mnie kiepsko, nam kryzys, w pracy bardzo ciężka sytuację, totalnie toksyczna atmosferę, przez którą nie śpię i płacze po nocach. Za 3 miesiące mają być u mnie zwolnienia i prawdopodobnie będę to ja i szczerze mówiąc, jak to się zadzieje, to mi bardzo ulży, ale też bardzo mnie martwi, że zostanę bez pracy i źródła dochodu, a wtedy o dalszym leczeniu nie mam co dalej marzyć.

Mam też ogromny kryzys związany z dalszymi staraniami o dziecko. Przestaję wierzyć, że jest jeszcze jakaś szansa, że może się nam zdarzyć cud i będę jeszcze kiedyś w szczęśliwej ciąży.

Na kolejne umówione badania i wizyty dalej chodzę, ale już bez tego zapału i wiary z początku roku... I nie wiem, co dalej, czy brnąć w to dalej, czy całkiem sobie już odpuścić.

Przedwczoraj byłam u dr S. z wynikami. I mam bardzo mieszane uczucia. Twierdzi, że są dobre i większość z nich nie wskazuje na immunologiczną przyczynę niepłodności. Rozjechane cytokiny powiedział, że są bez znaczenia, najważniejsze, że nie wykazały stanu zapalnego. Kiry mam wręcz piękne, tutaj dodał, że paradoksalnie lepiej mieć nawet ten gorszy kir aa, bo wtedy wystarczy Accofil i problem jest rozwiazany, a ja żadnego Accofilu nie potrzebuję (ani nie potrzebowałam), bo i tak nic u mnie nie zmieni. Te wszystkie mthfr, które mi wyszły nieprawidłowe, nie mają wg niego znaczenia i są tylko "moją urodą" i najważniejsze, że czynnik v leiden jest prawidłowy, więc trombofilii nie mam. Natomiast jeśli chodzi o allo mlr, to powiedział, że wynik jest trochę za niski, ale najważniejsze, że nie jest 0, więc wg niego to oznacza, że była jakaś komunikacja między zarodkiem i  moim organizmem i gdyby zarodek był kiepski i mój organizm go nie chciał, albo bylibyśmy z mężem zbyt podobni genetycznie, to allo wyszłoby 0. w nie wiem, czy go dobrze zrozumiałam, bo ogólnie tak to chaotycznie i enigmatycznie tłumaczył, jakby sam tego do końca nie ogarniał. Jak mu zadałam pytanie, czy dobrze zrozumiałam, że to znaczy, że zarodki były prawdopodobnie u nas ok, to powiedział, że tak, na co się zasmuciłam i powiedziałam, że w takim razie nadal nie mamy odpowiedzi czemu się nie udaje. Rozłożył tylko ręce. Powiedział tylko, że na poprawę tego allo po transferze lub w przypadku kolejnej ciąży, można włączyć encorton, który powinien je trochę podnieść i to może pomóc utrzymać zarodek. Szczepienia odradza, bo są ryzykowne i mogą bardziej namieszać w immunologii, niż pomóc. Poza tym polecił zrobić biopsję endometrium i sugerował badanie zarodków (gdybyśmy zdecydowali się na kolejne ivf), żeby w razie czego transferować tylko prawidłowe. No ale wcześniej przecież mówił, że allo wg niego pokazuje, że zarodki były ok, a i tak nie poszło, więc już nic z tego nie wiem.

Sądzę, że doc.P. miałby na to wszystko zupełnie inny pogląd, ale który ma rację? Wydaje mi się, że nikt tego do końca tak naprawdę nie wie.

Iskrzynko doświadczyłam nieraz toksycznej atmosfery w pracy i wiem jakie to obciążające dla psychiki. Przykro mi, że tak się u Ciebie dzieje.

Co do dr S to jak u niego byłam to też wiele rzeczy mówił szybko i nie do końca rozumiałam o co mu chodzi. Ja jestem dopiero na etapie robienia badań, ciekawa jestem co mi powie 11.05😱

Proces implantacji jest tak złożony i skomplikowany, że jeszcze nie wszystkie procesy są poznane. Jest przecież mnóstwo ciąż biochemicznych, które są wynikiem komunikacji organizmu z zarodkiem. Z jakiś powodów te zarodki dalej się nie rozwijają.  Mój lekarz polecił mi dr S jako najrozsądniejszego immunologa. 

Polecam zrobić histeroskopię z pobraniem wycinków histopatologicznych do badań komórek CD138 i uNK. Czasem po takim obejrzeniu sobie macicy w środku można znaleźć przyczynę problemów. 

22 minuty temu, AsiaWin napisał:

Iskrzynko,  wiem co czujesz. Czułam dokładnie to samo miesiąc temu. Zdecydowalam się na odpoczynek i regenerację sił. Jest mi teraz o niebo lepiej. Na sama mysl o umówieniu się do kliniki sztywnieje ze stresu! Mi dr S nie podpasowal. Lepiej czułam się u doc. P 🙂 on był jakiś taki bardziej przystępny. Spróbuj się do niego umówić.  A swoją drogą jeśli w immunologii masz wszystko ok to super, bo te leki nie są lekkie. Ja już robilam histeroskopie. Może warto żebyś zrobiła? 😀 trzymaj się ciepło!

Mam ostatnio podobnie. Niby umówiłam się na wizytę w klinice na omówienie dalszego toku leczenia, ale w sumie nie wiem do końca po co tam idę🤷‍♀️

 

  • Like 1
  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.03.2022 o 21:00, MamaAniola napisał:

Dzieci nie definiuja naszego szczęścia i mozna się realizować w zyciu na wiele innych sposobów. Natomiast nie jesteś jeszcze w momencie redefiniowania swojego życia. Jesteś najzwyczajniej w świecie zmęczona. Cieszę się, że tabletki okazały się skuteczne i najgorsze masz za sobą. Teraz tylko do przodu! Skupcie się teraz na sobie, wypocznijcie, a życie i tak napisze swój scenariusz 🤗

Masz 100 % rację. Dziecko to dopełnienie a nie sens całego życia. Jest jednak strasznie frustrujące gdy człowiek daje z siebie wszystko ..i za każdym razem kończy się wszystko katastrofą ☹️... Musiałam wyjść ze szpitala na żądanie ponieważ lekarze nalegali na łyżeczkowanie - odmówili  podania większej ilości leków ( widzę, że tu łyżeczkowanie to standard).  Z wielkim fochem dali mi ultimatum . Albo zabieg (bo endometrium grube - ale jak ma być cienkie po kilku minutach 🙈) albo mogę wyjść na żądanie. Wybrałam drugą opcję. Oczywiście jestem pod kontra mojego gina. Dziś poszłam na betę , powtarzam po weekendzie, niebawem kontrolne USG. Wierzę jednak , że dam radę sama się oczyścić. Zawsze się udawało - czemu miałoby być inaczej ☺️

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.03.2022 o 18:41, AniaKo napisał:

Dziewczyny wiem, że każda z Was ma większe problemy...ale ja od rana mam mega doła. W zasadzie nic się nie wydarzyło, ale szereg nieprzespanych nocy, ciągłe myślenie będzie dobrze czy nie będzie. Jakoś dzisiaj mie to przytłoczyło. Może hormony a może pogoda

Trzymajcie się ciepło☀️

Ja mam podobnie. Staram się jednak zaufać losowi i wierzyć, że będzie dobrze. Że ten odpowiedni moment dopiero przede mną . Trzymaj się ♥️

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 1.04.2022 o 09:56, MamaAniola napisał:

Dziewczyny, to i ja wyrzucę z siebie smuteczki.

Mam takie spostrzeżenie, że jak jesteśmy w ciąży to nasze ciała stają się jakby własnością społeczna - większość czuje, że ma prawo  komentować, a nawet drwić z tego jak wygląda ciężarna. 

I tak, teraz w 6 mscu jestem już 10 kg na plusie 🥺 i słyszałam już komentarze od 'ale jesteś wielka/ogromna' aż po 'jak teraz tak wyglądasz to co będzie później?!', 'jak będziesz tak jeść i tyć to mąż Cie zostawi!'. Jak ja bym tak do kogokolwiek nie w ciąży powiedziała, zostałabym uznana za chamska... Ogólnie staram się mieć dystans do siebie, ale czasami trudno przejść obojętnie wobec takich komentarzy. Po własnych urodzinach nie przespałam nocy i przepłakałam dużo po uszczypliwościach jakie usłyszałam w ciągu dnia. 

Boże....co się dzieje z tymi ludźmi 🙈😬😡jak można takim tekstem sypać do kogokolwiek😬 co za chamstwo!

Absolutnie się tym nie przejmuj.  Ciesz się tym co masz, zdrową ciąża - to najważniejsze ♥️... Moja mama utyla w ciąży ponad  30kg i też się nasluchala( a ma 155 cm wzrostu) ...a schudła bardzo szybko po ciąży i to bez diet, tak po prostu - ponoć karmienie piersią wyssało z niej wszystkie nadbagazowe kilogramy.  Także nie przejmuj się  i nos brzuszek z dumą ☺️ mąż Cie kocha bez względu na kilogramy.. co ja bym dała za zdrowa ciążę ( nawet z nadbagazowymi 30 kg ♥️)🥰

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Iskrzynka napisał:

Strusio ogromnie mi przykro z powodu tego, co spotkało Cię ze strony lekarza w szpitalu. Jego zachowanie było skandaliczne! Bardzo Ci współczuję, że w tym całym piekle, które znów musiałaś przechodzić, trafiłaś jeszcze na takie chamstwo.  Mam nadzieję, że mu z mężem nie odpuścicie, bo takie rzeczy trzeba tępić. Dobrze, że chociaż Twój organizm szybko zareagował na leki i nie musiałaś tam być długo, ani nie było konieczności robienia zabiegu. Trzymaj się Kochana. Tulę Cię mocno ❤️

 

♥️♥️..dziękuję...

Już jestem w domku. Niestety przez stres okazało się, że zlapalam zapalenie oskrzeli 🙈 także jestem teraz na antybiotyku. 

Zobaczymy jak skończy się ta historia . Ze szpitala musiałam wyjść na żądanie - niestety nalegali bardzo na łyżeczkowanie a nie chcieli mi dac dodatkowej dawki leków po złości. Strasznie ich uraziło, że nie chce się poddać zabiegowi. W porozumieniu z moim lekarzem zdecydowałam się na wyjście. Dziś musiałam powtórzyć bete , po weekendzie również powtorze( żeby sprawdzić czy spada). Macica cały czas mocno pracuje więc mam nadzieje, że uda mi się tak jak zawsze oczyścić samoistnie.  Później USG. Czekam jak na szpilkach na wynik histopatologii .. pęcherzyk wyglądał bardzo dziwnie 😬... Oby to było tylko puste jajo i zebym mogła zakończyć w końcu ten rozdzial 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynki. Było tydzień temu koło 50 000 ...teraz 2300 ... Chyba póki co ok spada ( zwłaszcza, że nie byłam lyzeczkowana) . Po weekendzie powtórzę wynik. Oby pięknie spadał 🙏

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Strusio85 napisał:

Dziewczynki. Było tydzień temu koło 50 000 ...teraz 2300 ... Chyba póki co ok spada ( zwłaszcza, że nie byłam lyzeczkowana) . Po weekendzie powtórzę wynik. Oby pięknie spadał 🙏

Trzymam kciuki. Musi być dobrze 🍀

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 1.04.2022 o 09:56, MamaAniola napisał:

Dziewczyny, to i ja wyrzucę z siebie smuteczki.

Mam takie spostrzeżenie, że jak jesteśmy w ciąży to nasze ciała stają się jakby własnością społeczna - większość czuje, że ma prawo  komentować, a nawet drwić z tego jak wygląda ciężarna. 

I tak, teraz w 6 mscu jestem już 10 kg na plusie 🥺 i słyszałam już komentarze od 'ale jesteś wielka/ogromna' aż po 'jak teraz tak wyglądasz to co będzie później?!', 'jak będziesz tak jeść i tyć to mąż Cie zostawi!'. Jak ja bym tak do kogokolwiek nie w ciąży powiedziała, zostałabym uznana za chamska... Ogólnie staram się mieć dystans do siebie, ale czasami trudno przejść obojętnie wobec takich komentarzy. Po własnych urodzinach nie przespałam nocy i przepłakałam dużo po uszczypliwościach jakie usłyszałam w ciągu dnia. 

Rety.... To już 6 miesiąc ? 

Tak sobie myślę że jak by mój transfer był udany to też bym była na tym etapie a nawet dwa tygodnie do przodu bo ja transfer miałam 14 października.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny! Jestem tu nowa...w sumie spontanicznie Was znalazłam...

Tydzień temu zaczęłam moją  pierwszą serię zastrzyków i zaczynamy 1sze i mam nadzieję że skuteczne podejście do in vitro....po 2 latach starań..jutro mam wizytę w klinice żeby zobaczyć co i jak...

Mój  stary wierzy że  nam się uda i nie dopuszcza innej myśli a ja się str boję że nie będziemy nawet mieli zarodków..wiem że powinnam myśleć pozytywnie ale boję się zapeszyć..z kolei jak myślę że się nie uda to boję sięże e wykraczę..też tak macie/miałyscie?

W ogóle też mam takie przeczucie że jesteśmy za starzy..bo ja mam 37 a mój chłop 43 lata i nie wiem czy przez (głw) mój wiek nie porywamy się z motyką na księżyc..

Będę wdzięczna za słowa wsparcia bo w sumie nikt z rodziny czy przyjaciół nie wie że podchodzimy do in vitro..wiedzą że sie staramy i jest  lipa ale nie mówiliśmy nic bo nie chcemy presjii..jedyne co, to wiedzą moje 2 szefowe z pracy żeby w razie czego móc wziąć wolne kiedy bądź...z jednej str nie chcemy nikomu mówić  a z 2 fajnie by było móc się komuś wygadać...

Powiedzcie jak to u was było?

Z góry dziękuję 

Pozdrawiam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Teklaoli napisał:

Hej dziewczyny! Jestem tu nowa...w sumie spontanicznie Was znalazłam...

Tydzień temu zaczęłam moją  pierwszą serię zastrzyków i zaczynamy 1sze i mam nadzieję że skuteczne podejście do in vitro....po 2 latach starań..jutro mam wizytę w klinice żeby zobaczyć co i jak...

Mój  stary wierzy że  nam się uda i nie dopuszcza innej myśli a ja się str boję że nie będziemy nawet mieli zarodków..wiem że powinnam myśleć pozytywnie ale boję się zapeszyć..z kolei jak myślę że się nie uda to boję sięże e wykraczę..też tak macie/miałyscie?

W ogóle też mam takie przeczucie że jesteśmy za starzy..bo ja mam 37 a mój chłop 43 lata i nie wiem czy przez (głw) mój wiek nie porywamy się z motyką na księżyc..

Będę wdzięczna za słowa wsparcia bo w sumie nikt z rodziny czy przyjaciół nie wie że podchodzimy do in vitro..wiedzą że sie staramy i jest  lipa ale nie mówiliśmy nic bo nie chcemy presjii..jedyne co, to wiedzą moje 2 szefowe z pracy żeby w razie czego móc wziąć wolne kiedy bądź...z jednej str nie chcemy nikomu mówić  a z 2 fajnie by było móc się komuś wygadać...

Powiedzcie jak to u was było?

Z góry dziękuję 

Pozdrawiam 

U mnie podobna historia. Zdecydowaliśmy, że o naszych planach powiemy tylko mojej szefowej. To był dobry krok - zminimalizowałam stres chociażby w kwestii wolnego czy późniejszego zwolnienia. Gdy miałam potrzebę się wygadać wchodziłam na to forum. Dostałam tu wiele wsparcia. Zostań z nami a na pewno będzie Ci łatwiej a przynajmniej raźniej 💚

Czekamy na info po wizycie 😊

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Teklaoli napisał:

Hej dziewczyny! Jestem tu nowa...w sumie spontanicznie Was znalazłam...

Tydzień temu zaczęłam moją  pierwszą serię zastrzyków i zaczynamy 1sze i mam nadzieję że skuteczne podejście do in vitro....po 2 latach starań..jutro mam wizytę w klinice żeby zobaczyć co i jak...

Mój  stary wierzy że  nam się uda i nie dopuszcza innej myśli a ja się str boję że nie będziemy nawet mieli zarodków..wiem że powinnam myśleć pozytywnie ale boję się zapeszyć..z kolei jak myślę że się nie uda to boję sięże e wykraczę..też tak macie/miałyscie?

W ogóle też mam takie przeczucie że jesteśmy za starzy..bo ja mam 37 a mój chłop 43 lata i nie wiem czy przez (głw) mój wiek nie porywamy się z motyką na księżyc..

Będę wdzięczna za słowa wsparcia bo w sumie nikt z rodziny czy przyjaciół nie wie że podchodzimy do in vitro..wiedzą że sie staramy i jest  lipa ale nie mówiliśmy nic bo nie chcemy presjii..jedyne co, to wiedzą moje 2 szefowe z pracy żeby w razie czego móc wziąć wolne kiedy bądź...z jednej str nie chcemy nikomu mówić  a z 2 fajnie by było móc się komuś wygadać...

Powiedzcie jak to u was było?

Z góry dziękuję 

Pozdrawiam 

Witaj 😉

Na pewno znajdziesz na forum podporę 😉

U nas podobnie - wiedziała tylko szefowa na początku. Bardzo dobrzy ruch, nie miałam problemu z wolnym. A co do liczby zarodków - nam końcowo udało się pozyskać 1.... Dziś ten zarodeczek ma miesiąc i słodko śpi 🥰

Co do wieku - nie przesadzaj, nie Wy jedni jesteście na tym etapie. Wiele dziewczyn w forum jest koło 40tki. 

A Twoje obawy są normalne. Każda z nas takie myśli miała. Niestety, jedyne co mogę powiedzieć - staraj się myśleć pozytywnie, nie wybiegaj do przodu w czasie, działaj zadaniowo. Wiem, że dobrze się mówi (przecież sama przez to przechodziłam), ale innej rady nie ma. 

Życzę, aby Wasza walka zaowocowała 🤞🤞🍀 

 

Edytowano przez Izuu07
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Martuska napisał:

U mnie podobna historia. Zdecydowaliśmy, że o naszych planach powiemy tylko mojej szefowej. To był dobry krok - zminimalizowałam stres chociażby w kwestii wolnego czy późniejszego zwolnienia. Gdy miałam potrzebę się wygadać wchodziłam na to forum. Dostałam tu wiele wsparcia. Zostań z nami a na pewno będzie Ci łatwiej a przynajmniej raźniej 💚

Czekamy na info po wizycie 😊

Dziękuję kochana 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×