Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

4 minuty temu, Bimba napisał:

O jakie chore zachowanie ci chodzi?

W którym dziecko widzi jaka relacja panuje pomiędzy rodzicami. Niestety, traktuje to jako wzorzec zachowań. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

W którym dziecko widzi jaka relacja panuje pomiędzy rodzicami. Niestety, traktuje to jako wzorzec zachowań. 

Wystarczy jak dziecku się wytłumaczy, że są różne modele i mogą żyć jak chcą. Autorka robi dookoła domu z własnej woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Foko Loko napisał:

Wystarczy jak dziecku się wytłumaczy, że są różne modele i mogą żyć jak chcą. Autorka robi dookoła domu z własnej woli.

Dziecku widzi jakie relacje panują pomiędzy rodzicami i jaki jest ich wzajemny stosunek do siebie. Tłumaczenie niewiele pomoże skoro przykład życiowy jest zupełnie inny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Skb napisał:

Skoro przywołałaś przykład pracy.... W zdecydowanej większości zakładów nikt nie chwali i nie daje premii za wykonywanie obowiązków zgodnie z zawarta umową o pracę. Premie dawane są za wykonanie pracy ponad ustalony zakres. 

Ona przede wszystkim powinna zadbać o własną d... dając przy okazji dobry przykład dziecku - by nie powielić chorego zachowania w kolejnym pokoleniu. 

No popatrz, bo akurat autorka zawarła z mężem taką właśnie umowę o pracę. Tylko nie ma jej na papierku i nie ma wypłaty. Możesz korzystać jak najbardziej z zarobionych przez męża pieniędzy, ale szasta nimi. Podejrzewam, że w pierwszej lepszej robocie by jej zapłacili więcej. 

Większość zakładów mówisz. A w ilu pracowałeś, że masz takie zdanie? Wystarczy, że kierownik ci powie, fajnie że wcisnąłeś tą paskudną farbę temu gościowi. Ja bym tego koloru nawet w piwnicy nie położył. I to nie jest pochwała? No jest. 

Zadbanie o własny tyłek to swoją drogą. Problem jest gdzie indziej. Problem jest w jej mężu, który myśli, że może lekceważyć jej pracę w domu, którą ona wykonuje dla niego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Unlan napisał:

No popatrz, bo akurat autorka zawarła z mężem taką właśnie umowę o pracę. Tylko nie ma jej na papierku i nie ma wypłaty. Możesz korzystać jak najbardziej z zarobionych przez męża pieniędzy, ale szasta nimi. Podejrzewam, że w pierwszej lepszej robocie by jej zapłacili więcej. 

Większość zakładów mówisz. A w ilu pracowałeś, że masz takie zdanie? Wystarczy, że kierownik ci powie, fajnie że wcisnąłeś tą paskudną farbę temu gościowi. Ja bym tego koloru nawet w piwnicy nie położył. I to nie jest pochwała? No jest. 

Zadbanie o własny tyłek to swoją drogą. Problem jest gdzie indziej. Problem jest w jej mężu, który myśli, że może lekceważyć jej pracę w domu, którą ona wykonuje dla niego. 

Było kilka zakładów pracy. Aby Ci coś przypomnieć - do niedawna w wielu zakładach pracy panowało stwierdzenie typu "Ciesz się, że masz pracę". 

Mąż lekceważy jej pracę w domu.... ona na to pozwala.... Sytuacja patowa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Skb napisał:

Piszę patrząc przez różne pryzmaty. 

Czy było by miło - tak, czy byłoby to wyznacznikiem działania - nie.

Związek w którym jest przemoc - nie ważne jakiego rodzaju najczęściej się rozpada. Zarówno praca jak i rozwód to są rozwiązania problemu. Przy czym rozwód jest ostatecznym, jak wszystkie inne możliwości rozwiązania problemu zawiodą. 

Byłoby to wyznacznikiem działania, bo następnym razem ugotowalbys obiad z przyjemnością, bo czulbys się doceniony i chciałbyś zrobić ponownie przyjemność żonie. A kiedy żonie powiedziałbyś, że było pyszne, to ona z chęcią ugotuje ci następne fajne danie. A to przekłada się na wzajemne postrzeganie siebie i mniej nerwów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Unlan napisał:

Byłoby to wyznacznikiem działania, bo następnym razem ugotowalbys obiad z przyjemnością, bo czulbys się doceniony i chciałbyś zrobić ponownie przyjemność żonie. A kiedy żonie powiedziałbyś, że było pyszne, to ona z chęcią ugotuje ci następne fajne danie. A to przekłada się na wzajemne postrzeganie siebie i mniej nerwów. 

Tyle teorii... a teraz może wrócimy do praktyki.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Skb napisał:
3 minuty temu, Unlan napisał:

Byłoby to wyznacznikiem działania, bo następnym razem ugotowalbys obiad z przyjemnością, bo czulbys się doceniony i chciałbyś zrobić ponownie przyjemność żonie. A kiedy żonie powiedziałbyś, że było pyszne, to ona z chęcią ugotuje ci następne fajne danie. A to przekłada się na wzajemne postrzeganie siebie i mniej nerwów. 

Tyle teorii... a teraz może wrócimy do praktyki.... 

To nie teoria, każda kobieta może Ci to potwierdzić.

Ale to tym co napisałeś zaczynam się poważnie zastanawiać dlaczego żona się z tobą rozwiodła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Skb napisał:

Było kilka zakładów pracy. Aby Ci coś przypomnieć - do niedawna w wielu zakładach pracy panowało stwierdzenie typu "Ciesz się, że masz pracę". 

Mąż lekceważy jej pracę w domu.... ona na to pozwala.... Sytuacja patowa. 

Ona nie pozwala, bo mu o tym mówi i próbuje o tym rozmawiać, ale do niego to nie dociera. Dlatego konieczne jest drastyczne rozwiązanie. 

No i co z tego? A to brygadzista, czy kierownik  nie może powiedzieć , dobry utarg dzisiaj, ale starajcie się, bo chetnych nie brakuje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Unlan napisał:

Byłoby to wyznacznikiem działania, bo następnym razem ugotowalbys obiad z przyjemnością, bo czulbys się doceniony i chciałbyś zrobić ponownie przyjemność żonie. A kiedy żonie powiedziałbyś, że było pyszne, to ona z chęcią ugotuje ci następne fajne danie. A to przekłada się na wzajemne postrzeganie siebie i mniej nerwów. 

Jeżeli musisz takie podstawowe rzeczy tłumaczyć facetowi, to nie chce myśleć jak była traktowana jego żona. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Skb napisał:

Było kilka zakładów pracy. Aby Ci coś przypomnieć - do niedawna w wielu zakładach pracy panowało stwierdzenie typu "Ciesz się, że masz pracę". 

Jeśli nie nagradzasz i nie motywujesz pracowników, żony, dzieci (bo rodzina to też "firma") to po prostu odchodzą, a ty zostajesz sam i możesz sobie porządzić własnym tyłkiem lub szukać kolejnych naiwnych którzy uciekną tak jak poprzedni.

W zarządzaniu mam ponad dwudziestopięcioletnie doświadczenie więc coś o tych zależnościach wiem.

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pomijając fakt, że nie jestem pewna czy nie za bardzo chcesz być taka perfekcyjna pani domu to pytanie- jak wyglądało to kiedy nie mieliście dziecka, czy Twój mąż kiedyś zajmował się pracami domowymi, czy on nie bardzo wie ile tego jest.

Jeżeli zdecydowałaś się na zajmowanie domem samej (co dla mnie jest niezrozumiale, ale to Twoja decyzja) to po co ta dodatkowa praca? - jeżeli też trochę pracujesz to niech on też trochę zajmuje się dzieckiem. 

Pisałaś, że miałaś nie pracować aż dzuecko skończy 3 lata - ma 4, więc może jednak czas zacząć pracować i przekazać część obowiązków mężowi.

A jeżeli problemem jest tylko to, że on nie docenia tego co robisz, mimo rozmów z nim - to pozostaje Ci albo robić to co robisz nadal i nie czekać na docenienie (a nawet słuchać,  że nic nie robisz), albo iść do pracy i podzielić obowiązki domowe.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Unlan napisał:

Jak facet idzie do pracy, to dostaje od szefa premie, pochwały typu panie Janie dobra robota. Krzychu, uratowałeś nam wczoraj dups,ko. Odznaczenia w niektórych branżach też się zdarzają. I jeśli facet dostaje gratyfikacje w swojej pracy, choćby nawet głupie poklepanie po plecach, to dlaczego on kur,wa mać nie powie choćby dobrego słowa żonie, która mu gotuje, pierze, sprząta, prasuje, etc, oraz w 90% zajmuje się dzieckiem? Język mu uschnie? To jest też praca. Autorka po to ma pracę dorywczą, opiekuje się dzieckiem i robi te wszystkie rzeczy w domu, aby mężuś mógł rozwijać swoją firmę. Żeby spełniał się w swojej pracy, bo to nie jest tak, że on tej pracy wykonywać nie chce i miał wyj,ebane potem na wszystko. 

Jeśli on ma satysfakcję ze swojej pracy, to niech zrobi tak, żeby żona miała satysfakcję ze swojej pracy w domu, bo to jest praca dla niego. Gdyby on się w ten sposób zachował w stosunku do swojego pracownika, który wypracowuje mu zyski, tak jak się zachowuje w stosunku do swojej żony, czyli nic nie robisz i gorsze, to naraziłby się na pozew o mobbing. 

 

 

Lepiej bym tego nie ujęła. Dziękuje! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Elle96 napisał:

Czego oczekujesz, że będzie codziennie na kolanach dziękował, że ugotowałaś obiad? A ty doceniasz, że on pracuje do późna?

Przeczytaj ze zrozumieniem wszystkie moje wpisy i odpowiedzi to znajdziesz odpowiedz na zadane pytania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Margo napisał:

Pomijając fakt, że nie jestem pewna czy nie za bardzo chcesz być taka perfekcyjna pani domu to pytanie- jak wyglądało to kiedy nie mieliście dziecka, czy Twój mąż kiedyś zajmował się pracami domowymi, czy on nie bardzo wie ile tego jest.

Jeżeli zdecydowałaś się na zajmowanie domem samej (co dla mnie jest niezrozumiale, ale to Twoja decyzja) to po co ta dodatkowa praca? - jeżeli też trochę pracujesz to niech on też trochę zajmuje się dzieckiem. 

Pisałaś, że miałaś nie pracować aż dzuecko skończy 3 lata - ma 4, więc może jednak czas zacząć pracować i przekazać część obowiązków mężowi.

A jeżeli problemem jest tylko to, że on nie docenia tego co robisz, mimo rozmów z nim - to pozostaje Ci albo robić to co robisz nadal i nie czekać na docenienie (a nawet słuchać,  że nic nie robisz), albo iść do pracy i podzielić obowiązki domowe.

 

Lubię mieć czysto i ułożone ale do perfekcyjnej Pani domu czy nerwicy natręctw mi jeszcze trochę 😉 Mąż kiedyś mieszkał sam jako kawaler, więc ogarniał sobie sam mieszkanie, poza gotowaniem bo jadał w pracy lub na mieście. Zanim urodziło się dziecko ja pracowałam, mąż trochę pomagał. Zdecydowałam się na zostanie w domu i wychowywanie dziecka, ponieważ firma męża zaczęła się bardzo rozwijać, a on coraz lepiej zarabiać. Ja wstawałam do maluszka bo on był później nieprzytomny w pracy i tak się zaczęło, że wszystko spadło na mnie. Dziecko trochę chorowało, ja wpadłam w matczyny szał miłości i na rękę mi było bycie z dzieckiem zamiast oddanie do żłobka. Mogliśmy sobie pozwolić żebym została to zostałam. Gdyby sytuacja finansowa była inna to pewnie dziecko do żłobka, a ja do pracy. Stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej dla dziecka jak do 3 roku zostanie przy mnie. Teraz już jest przedszkole i patrząc na to, że mąż nie docenia mojej pracy w domu to pójdę na etat i będzie musiał dzielić obowiązki na pol. 
Pracuje dorywczo bo spełniam swoją pasje na której dodatkowo mam parę groszy dla siebie. Dodam ponownie, że nie narzekam na obowiązki, narzekam na niezauważanie ile kobieta robi w domu żeby innym żyło się lepiej i wygodniej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo optymistyczne i mało realistyczne jest zakładanie, że mąż autorki, który nic robi w domu nagle po jej powrocie do pracy zacznie robić cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Bimba napisał:

To nie teoria, każda kobieta może Ci to potwierdzić.

Ale to tym co napisałeś zaczynam się poważnie zastanawiać dlaczego żona się z tobą rozwiodła.

Doprecyzuj o czym mówisz, bo poruszyłem dwa wątki - jeden to chwalenie, uprzejmość i cała otoczka, drugi to taki jak to wygląda w przeciętnym związku po kilku , kilkunastu latach bycia razem.

Moją wersję znasz, teraz powinnaś poznać wersję byłej żony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Unlan napisał:

Ona nie pozwala, bo mu o tym mówi i próbuje o tym rozmawiać, ale do niego to nie dociera. Dlatego konieczne jest drastyczne rozwiązanie. 

No i co z tego? A to brygadzista, czy kierownik  nie może powiedzieć , dobry utarg dzisiaj, ale starajcie się, bo chetnych nie brakuje 

Pozwala bo to toleruje, a co do tego, że mówi.... może tak, tylko do dialogu potrzebne są dwie osoby. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Bimba napisał:

Jeśli nie nagradzasz i nie motywujesz pracowników, żony, dzieci (bo rodzina to też "firma") to po prostu odchodzą, a ty zostajesz sam i możesz sobie porządzić własnym tyłkiem lub szukać kolejnych naiwnych którzy uciekną tak jak poprzedni.

W zarządzaniu mam ponad dwudziestopięcioletnie doświadczenie więc coś o tych zależnościach wiem.

 

Gratuluję. Również zarządzałem ludźmi....  i co w związku z tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, ola.nijak3 napisał:

Zanim urodziło się dziecko ja pracowałam, mąż trochę pomagał.

Nie rozumiem, Ty pracowałaś , on pracował i tylko trochę pomagał. A w czym Ci pomagał ?- w pracy? bo zajmowanie się domem należy do osób tam mieszkających.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Skb napisał:

Gratuluję. Również zarządzałem ludźmi....  i co w związku z tym?

To ze nue masz pojęcia jak ich motywować.

A poza tym przeczytaj swoje poprzednie wypowiedzi to nie będziesz musiał zadawać pytań  którymi sugerujesz że kompletnie nie wiesz o czym dyskutujemy.

Edytowano przez Bimba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Julia32 napisał:

Ja rozumiem,ze ty chcesz by maz docenil to co robisz. Natomiast docenianie idzie w dwie strony. Czy ty doceniasz meza za to,ze pracuje i ma swoja firme? Jezeli tak to fajnie,maz powinien rowniez ciebie docenic co robisz dla rodziny. Natomiast jezeli ty sama go NIE doceniasz,nie chwalisz itp to dla niego jest to naturalna kolej rzeczy, ze on zarabia i tak samo twoje prace domowe postrzega jako naturalna kolej rzeczy,a nie cos co trzeba gloryfikowac. Jezeli ty ani razu NIE pochwalilas meza za jego prace, czy osiagniecia to dlaczego on mialby ciebie chwalic za obiad? To dziala w obie strony. Moze daj mu dobry przyklad sama zacznij go doceniac to jest duza szansa,ze on zrobi to samo 

Błagam, już odpowiadałam na to pytanie. Nawet dwa razy 🙈 przeczytaj posty, zanim napiszesz „zacznij go doceniać”. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Skb napisał:

Pozwala bo to toleruje, a co do tego, że mówi.... może tak, tylko do dialogu potrzebne są dwie osoby. 

A co mam zrobić? Mówię to źle, nie będę mówiła tez źle bo komunikacji brak. No jakoś trzeba próbować! Skoro rozmowa nic nie dala, to spróbuje czynem czyli pokaże idąc do pracy, że teraz obowiązki będą na pół. Jak i to  nic nie da to będę się zastanawiała co dalej i czy jest sens wszystkiego. Chyba, że powinnam rozwieść się od razu, bez prób itp? Wiec nie toleruje bo mówiłam, a teraz dalej coś w temacie robię. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Margo napisał:

Nie rozumiem, Ty pracowałaś , on pracował i tylko trochę pomagał. A w czym Ci pomagał ?- w pracy? bo zajmowanie się domem należy do osób tam mieszkających.  

Napisałam, że trochę pomagał bo np obiadu nie robił nigdy, kurzy nie wycierał ale np odkurzył, zrobił zakupy czy wstawił pranie. Jakoś się dzieliliśmy. Był inny. Urodziło się dziecko, zbiegło się to z duzym i szybkim rozwojem jego firmy i poszło…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

To ze nue masz pojęcia jak ich motywować.

A poza tym przeczytaj swoje poprzednie wypowiedzi to nie będziesz musiał zadawać pytań  którymi sugerujesz że kompletnie nie wiesz o czym dyskutujemy.

Poważnie? Nie potrafię motywować? Tak na marginesie - mino swojej "niewiedzy" dobrze wykonywałem swoje obowiązki przez wiele lat. 

Wiem co pisałem tylko, że patrzę na problem znacznie szerzej.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, ola.nijak3 napisał:

A co mam zrobić? Mówię to źle, nie będę mówiła tez źle bo komunikacji brak. No jakoś trzeba próbować! Skoro rozmowa nic nie dala, to spróbuje czynem czyli pokaże idąc do pracy, że teraz obowiązki będą na pół. Jak i to  nic nie da to będę się zastanawiała co dalej i czy jest sens wszystkiego. Chyba, że powinnam rozwieść się od razu, bez prób itp? Wiec nie toleruje bo mówiłam, a teraz dalej coś w temacie robię. 

Doskonale znasz drogę postępowania. Myślę, że szukasz okrężną drogą potwierdzenia, że to co zamierzasz zrobić jest słuszne. Musisz po kolei wykorzystywać wszystkie możliwości ratowania związku. Jednak związek nie może być jednostronny i być grą do jednej bramki. Jeżeli masz wątpliwości jak dalej działać porozmawiaj z ludźmi, którzy ratują związki, doprowadzają do dialogu, do mediacji. Rozwód to jest ostateczność, jest to najgorsze rozwiązanie dla wszystkich, ale kiedy inne zawodzą to tylko on pozostaje. 

Samo mówienie czy nie mówienie nie przyniesie żadnego skutku bo działa na zasadzie muchy, która brzęczy i nic z tego nie wychodzi. 

Na razie mąż bardzo mocno uderzył Cię w sferę emocjonalną, w dodatku podkopuję Twoją samoocenę , a pewnie robi to na oczach dziecka. 

Tylko nie rzucaj gróźb, których nie możesz spełnić bo to zacznie działać przeciwko Tobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, ola.nijak3 napisał:

Napisałam, że trochę pomagał bo np obiadu nie robił nigdy, kurzy nie wycierał ale np odkurzył, zrobił zakupy czy wstawił pranie. Jakoś się dzieliliśmy. Był inny. Urodziło się dziecko, zbiegło się to z duzym i szybkim rozwojem jego firmy i poszło…

Bardzo często urodzenie dziecka powoduje poważny kryzys w związku.... Powinien być to czynnik, który łączy a bardzo często niestety dzieli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2022 o 09:00, ola.nijak3 napisał:

Dziecko chodzi do przedszkola. Ja nie pracuje bo tak kiedyś ustaliliśmy z mężem, że skoro mam coś swojego, zarabiam, skoro nie muszę iść do pracy, a codziennie mogę odbierać dziecko o 15, zamiast 17 z przedszkola to dlaczego nie? Wszystko byłoby idealnie, gdyby tylko faceci doceniali ile się robi dla rodziny, dla nich, dla dzieci. Ja jemu dałam pole do rozwoju, a dostaje niewdzięczność i słucham w klotni jak to nic nie robię. 

Głupio robisz, że nie pracujesz, ale to już twoja prywatna sprawa i jej konsekwencje życiowe będziesz ponosić ty. A jeśli chodzi o sprzątanie to musisz wiedzieć jedno. Chodzenie do pracy zabezpiecza kobietę, ale absolutnie nie zapewnia braku pretensji ze strony męża. Nawet gdybyś pracowała to byś wysłuchiwała to samo, że nic nie robisz, bo tak to wszystko wygląda właśnie, bo tak jest wszędzie. Szczególnie w dzisiejszych czasach, w każdym środowisku. Tacy są właśnie ludzie, że sie zawsze licytują kto jest bardziej zarobiony. Nie tylko małżeństwa ale też dalsza rodzina, znajomi i współpracownicy. Jest to ciężki temat, który powoduje konflikty między ludźmi, wśród ludzi z którymi styczność codziennie to skakanie sobie do gardeł, a wśród dalszych krewnych czy znajomych powoduje zrywanie kontaktów, jest bolączką codzienności

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I tu już nawet nie chodzi o sprzątanie tylko o to, że widzicie się codziennie. Kiedy ludzie widzą sie codziennie to przestają się szanować. Dlatego małżeństwo to najtrudniejsze wyzwanie życia, zaraz po ciężkiej chorobie. Dlatego tyle ludzi się rozwodzi, bo za młodu nikt nie ma pojęcia, że pewne zjawiska z biegiem czasu się pojawiają i

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Skb napisał:

Tyle teorii... a teraz może wrócimy do praktyki.... 

Ok. To już wiem wszystko. 

Napisałeś najpierw, że mnóstwo ludzi wykonuje pracę w domu i nikt nie dostaje za to medali. Potem napisałeś, że znasz wersję tylko jednej strony, a niewiadomo jak bardzo ten mąż mocno pracuje. A następnie napisałeś, że widząc radość i wdzięczność żony nie byłoby to wyznacznikiem tego, że gotowałbyś częściej. A teraz potwierdziła punkt 3. Czyli co? Baba ma jeb,ać w domu, nie odzywać się i zbierać jeszcze cięgi, że obiad jest jednogarnkowy, a nie dwudaniowy. Bo przecież ona nic w domu nie robi. 

Prawda jest taka, że jak interes się rozwinął, to ten mąż więcej pracował tak naprawdę dla siebie, nie dla rodziny, bo gdyby autorka poszła do pracy to okazałoby się, że pieniędzy jest tyle samo, a on musiałby przejąć niektóre obowiązki domowe, a tego mu się nie chce. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×