Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

5 minut temu, ola.nijak3 napisał:

Ależ oczywiście, że mówiłam! Jego odpowiedz zazwyczaj jest w stylu „nie będę leczył Twoich kompleksów” albo „nie będę tego słuchał”, „widzę przecież!”. Nie ma rozmowy bo on wie najlepiej. 

Facet dając ci kopa w miejse w którym cię najbardziej zaboli po prostu poprawia sobie humor wyładowując się. 

Nie ma na to rady, nie ma rady na wredny charakter.

On dobrze wie że nie ogarnie dziecka, nie ogarnie domu, że bez ciebie wiele rzeczy po prostu pada, ale tu nie o to chodzi.

On po prostu chce być najważniejszy i w ten sposób wymusza szacunek, poniżając.

Prostym ludziom nie mieści  się w głowie że szacunek można osiągnąć będąc dobrym i kochającym, oni wierzą że to osiąga się tylko batem.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, ola.nijak3 napisał:

Ależ oczywiście, że mówiłam! Jego odpowiedz zazwyczaj jest w stylu „nie będę leczył Twoich kompleksów” albo „nie będę tego słuchał”, „widzę przecież!”. Nie ma rozmowy bo on wie najlepiej. 

Ale to była taka spokojna rozmowa przy stole z herbatą czy wyrzuty Twoje znad prania i jego sprzed TV?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Foko Loko napisał:

Ale to była taka spokojna rozmowa przy stole z herbatą czy wyrzuty Twoje znad prania i jego sprzed TV?

Niestety ale on nie potrafi przyjmować krytyki. Rozmowa była normalna ale jak tylko zaczęłam to od razu słyszę takie teksty. U niego nie ma za wiele rozmowy jak mamy odmienne zdanie, za to jest krzyk i obrażanie. Poważnie zastanawiam się nad związkiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, ola.nijak3 napisał:

Niestety ale on nie potrafi przyjmować krytyki. Rozmowa była normalna ale jak tylko zaczęłam to od razu słyszę takie teksty. U niego nie ma za wiele rozmowy jak mamy odmienne zdanie, za to jest krzyk i obrażanie. Poważnie zastanawiam się nad związkiem. 

Ale to nie wiedziałaś o tym te 4 czy 5 lat temu zanim sobie zrobiliście dziecko, że gość ma problemy z różnicą zdań? Sama w to weszłaś wiedząc, jaki jest. 

Ja bym takiemu powiedziała, że ma przestać rzucać takimi hasłami i normalnie wysłuchać, bo inaczej to się nie da i zostaje albo wspolna terapia albo rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Foko Loko napisał:

Ale to nie wiedziałaś o tym te 4 czy 5 lat temu zanim sobie zrobiliście dziecko, że gość ma problemy z różnicą zdań? Sama w to weszłaś wiedząc, jaki jest. 

Wiedziała,  ale miała zbyt mało doświadczenia żeby wiedzieć do czego to prowadzi.

Nie przerzucaj na nią winy.

Piszesz jak ci co mówią "miała krótką spódniczkę więc sama chciała".

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, ola.nijak3 napisał:

Niestety ale on nie potrafi przyjmować krytyki. Rozmowa była normalna ale jak tylko zaczęłam to od razu słyszę takie teksty. U niego nie ma za wiele rozmowy jak mamy odmienne zdanie, za to jest krzyk i obrażanie. Poważnie zastanawiam się nad związkiem. 

W sumie masz dwa wyjścia - zostać, znosić i odejść  jak dziecko dorośnie lub odejść niedługo.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Bimba napisał:

Wiedziała,  ale miała zbyt mało doświadczenia żeby wiedzieć do czego to prowadzi.

Nie przerzucaj na nią winy.

Piszesz jak ci co mówią "miała krótką spódniczkę więc sama chciała".

 

To Ty wpadłaś na takie porównanie. Dla mnie z deka nie na miejscu.

Nie przerzucam na nią winy, tylko widziały gały co brały. Teraz są tylko konsekwencje. Wiedząc jaki on jest wzięła z nim ślub i zrobiła sobie dziecko. Już nie rób z dorosłej kobiety niekumatego dziecka, która teraz musi się wybielić. Zawsze za kryzys są odpowiedzialne dwie strony. A z racji tego, że rozmawiamy z nią, a nie z nim, to niespecjalnie widzę tutaj sens w pisaniu jaki to on jest zły i winny tego, co mają. No jest winny, ale co to zmieni? Ja szukam sposobłw na to, żeby Autorka mogła swoją sytuację zmienić, a nie żeby siedziała w bagienku klepana po głowie, bo wystarczy, że on doceni jak ona dobrze prasuje koszule.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Foko Loko napisał:

Zawsze za kryzys są odpowiedzialne dwie strony.

Nie, nie zawsze.

I nie chce się z tobą kłócić. 

Jako stara baba napsze ci tylko ze jestes młoda i mało jeszcze w zyciu widziałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bimba napisał:

Nie, nie zawsze.

I nie chce się z tobą kłócić. 

Jako stara baba napsze ci tylko ze jestes młoda i mało jeszcze w zyciu widziałaś.

Zdziwiłabyś się. Mogłabym kilka osób obdzielić tym, co przeszłam, a jeszcze wiele lat przede mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Foko Loko napisał:

Zdziwiłabyś się. Mogłabym kilka osób obdzielić tym, co przeszłam, a jeszcze wiele lat przede mną.

I właśnie w ciągu tych wielu lat przed tobą pozbędziesz się tej właściwej tylko młodym nadgorliwości  radykalnego osadzania ludzi i sytuacji w kategoriach czarne białe,  niezależnie od tego ile przeszłaś.

Dystans przyjdzie z wiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Julia32 napisał:

Szczerze mnie by slowa pochwaly za caly dzien zapierdzielania NIE wystarczyly by moze uznacie mnie za materialistke, ale pochwaly to dla mnie ochlapy. Dlatego oczekiwala bym czegos bardziej przydatnego o chociazby calych wolnych weekendow, gdzie w domu moze byc syf a ja nie musze robic NIC I nikt o to nie ma pretensji albo dostac cos fajnego od meza np jakies perfumy itp.Wyobrazcie sobie, ze w pracy szef podchodzi do was glaszcze po glowce i mowi "no pieknie wykonalas, zadanie"-no sorry jezeli w pracy zawodowej za wykonana prace dostaje sie kase to dlaczego kobieta za swoja wykonana prace ma oczekiwac pogaskania po glowie i pochwalenia jak jakis piesek. Gdybym ja wykonywala wszystkie prace domowe, odmawiala sobie czasu wolnego,relaksu itp a maz by przyszedl I powiedzial "no cudownie mieszkanie wyglada" to dla mnie to by bylo zdecydowanie za malo za moja robote i nazywajcie mnie materialistka,ale tak uwazam,ze kobiecie za prace domowe nalezy sie duzo wiecej niz tylko slowa pochwaly czy docenienie 

No ja też nie uważam pochwał za coś motywującego. W pracy chcę kasy, a nie dobrego słowa. Tylko weź pod uwagę, że Autorka sama się zgodziła na taki podział obowiązków w domu. I jak wielokrotnie podkreślała, jej nie przeszkadza to, że ma cały dom na głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Foko Loko napisał:

Ale to nie wiedziałaś o tym te 4 czy 5 lat temu zanim sobie zrobiliście dziecko, że gość ma problemy z różnicą zdań? Sama w to weszłaś wiedząc, jaki jest. 

Ja bym takiemu powiedziała, że ma przestać rzucać takimi hasłami i normalnie wysłuchać, bo inaczej to się nie da i zostaje albo wspolna terapia albo rozstanie.

Poważnie? Ludzie uczą się na błędach i nie wierze, że Ty ich nie popełniasz. Poza tym miłość do drugiej osoby potrafi przysłonić wiele, wiele tez wyglada inaczej zanim się ma dziecko i dom. Po latach ludzie się również zmieniają. Już pisałam wcześniej, że taki kiedyś nie był. Zachowywał się inaczej. Pojawiło się dziecko i dzięki Bogu za nie bo miłość największa ale zmieniło się wszystko w małżeństwie. Teraz on ewidentnie czuje się za pewnie. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Foko Loko napisał:

To Ty wpadłaś na takie porównanie. Dla mnie z deka nie na miejscu.

Nie przerzucam na nią winy, tylko widziały gały co brały. Teraz są tylko konsekwencje. Wiedząc jaki on jest wzięła z nim ślub i zrobiła sobie dziecko. Już nie rób z dorosłej kobiety niekumatego dziecka, która teraz musi się wybielić. Zawsze za kryzys są odpowiedzialne dwie strony. A z racji tego, że rozmawiamy z nią, a nie z nim, to niespecjalnie widzę tutaj sens w pisaniu jaki to on jest zły i winny tego, co mają. No jest winny, ale co to zmieni? Ja szukam sposobłw na to, żeby Autorka mogła swoją sytuację zmienić, a nie żeby siedziała w bagienku klepana po głowie, bo wystarczy, że on doceni jak ona dobrze prasuje koszule.

Uwielbiam ten tekst „widziały gały co brały”. Jak można tak powiedzieć do kogoś po wielu latach życia w małżeństwie? Czy serio uważasz, że wychodząc za kogoś za mąż on już zawsze, do końca życia będzie taki sam? Nie, nie będzie. Zmieniają się sytuacje w życiu, los pokazuje różne scenariusze które później przez lata nas zmieniają w inne osoby. W moim przypadku dokładnie tak było! Wyszłam za faceta z klasą, imponował mi zaradnością, troską i podejściem do kobiet. Wieleee się zmieniło przez wiele lat wspólnego życia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam cały wątek i to co mogę wywnioskować po Twoich wpisach autorko to, że jesteś fajną, mądrą, wartościową kobietą ale się nie szanujesz. W sensie swojej pracy, czasu, uczuć.  Uważam, że tu tkwi cały problem. Niestety myślę, że pojście do pracy na etat nic nie da, nie rozwiąże problemu. Będziesz miała jeszcze więcej obowiązków na głowie, mniej czasu dla dziecka, męża i siebie. Będziesz bardziej sfrustrowana. Wydajesz się ciepłą kobietą, która dba o ognisko domowe a Twój mąż niestety to wykorzystuje. Ty się denerwujesz, że on nie szanuje Twojej pracy, próbujesz to na nim wymusić. To generuje kłótnie i nieporozumienia. Nie zmienisz męża ale możesz zmienić siebie. Zacznij szanować swój czas, siebie, swoje potrzeby. Zaczniesz szanować siebie, doceniać swoją wartość to jest szansa, że mąż się obudzi. On jest zmęczony po pracy? A Ty nie jesteś? On chce mieć chwilę dla siebie? A gdzie jest chwila dla Was? Powinien po pracy chwilę odpocząć a potem obejrzeć ten film z Tobą. Spędzasz z dzieckiem więcej czasu niż on, dlaczego Ty wieczorami dalej zajmujesz się dzieckiem a mąż zajmuje się sobą? To że on zarabia pieniądze nie znaczy, że Ty masz grać drugie skrzypce i się dostosowywać. Jesteście małżeństwem, tworzycie rodzinę i powinniście grać zespołowo. Na razie wygląda to tak, jakby on Cię wytrenował żebyś spełniała potrzeby dziecka i jego. 

  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, ola.nijak3 napisał:

Ależ oczywiście, że mówiłam! Jego odpowiedz zazwyczaj jest w stylu „nie będę leczył Twoich kompleksów” albo „nie będę tego słuchał”, „widzę przecież!”. Nie ma rozmowy bo on wie najlepiej. 

No cóż. Aż tak? Jak pisałam wcześniej, a teraz jest czarno na białym, on doskonale wie ile robisz w domu i broni się przed tym rękami i nogami. Nie chce słuchać, bo wie, że mu wygarniesz i broń boże zaczniesz wymagać większego zaangażowania w domowe obowiązki.  Facet to jest z natury istota wygodna, zarówno w domu jak i w pracy. I jak się mu pozwoli gdziekolwiek na wygodę, to on z tego korzysta ile wlezie. Facet potrafi się wyłączyć na pretensje żony, ale to nie rozwiązuje jego problemu, tylko powoduje narastanie. Jest taka książka i takie powiedzenie coś w stylu. Faceci wolą zołzy i chyba coś w tym jest. 

 

1 godzinę temu, ola.nijak3 napisał:

Teraz on ewidentnie czuje się za pewnie. 

Dokładnie tak. Przeciętny facet nie może się czuć pewnie w związku, bo zaczyna odpuszczać i się nie stara o związek. No bo po co, jak ona nie zwieje? Jest prosta zasada. Mamy emocje i uczucia. Kobieta potrzebuje bardzie uczuć niż emocji, a facet potrzebuje bardziej emocji ze strony kobiety niż uczuć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.09.2022 o 18:08, Skb napisał:

Nie zrozumiałaś, mało tego mają wypowiedź puściłaś przez krzywe zwierciadło by wyszło na Twoje. Pani jest grubo po 80, wykształcona, nie byłaś przy rozmowie a znasz jej treść. Nawet poglądów Jej nie znasz a wciskasz Ją w odpowiednią szufladkę. Nie, nie wiem wszystkiego o związkach - ciągle się uczę od mądrzejszych od siebie. Dzięki bardzo mądrej nauczycielce zaczęliśmy ze sobą rozmawiać - ja i moja była żona. Dzięki mediacji wychowawczyni rozwiązujemy problemy dotyczące dziecka, które uczy się bardzo dobrze i jest jednym z najbardziej dopilnowanych dzieci w klasie - pod każdym możliwym względem. 

Grubo po 80tce? Czyli jeszcze lepiej. Pokolenie urodzone w czasie wojny i ty myślisz, że ta pani nie usługiwała swojemu mężowi i nie tolerowała jego wyskoków? Kombinuj dalej. Wygląda na to, że dużo o małżeństwie wiedzą osoby, u których wióry leciały. 

Hmm.... Rodzice wzywani przez nauczycielkę do szkoły na dywanik po dwóch tygodniach szkoły w pierwszej klasie dziecka, to tylko z jednego powodu. Niezłe numery musiało dziecko odstawiać. Tak naprawdę nie masz się czym chwalić. 

Dnia 30.09.2022 o 17:44, Julia32 napisał:

🤣🤣 co ty bredzisz? Przeciez to sa patologiczne wyjatki od reguly. Ja znam sporo starszych malzenstw i sa dla mlodych przykladem do nasladowania 

Nie bredzę, tak było. Takie było podejście. Zapytaj te małżeństwa, kto komu w domu do tej pory usługuje. Z racji swojego wieku i dużych ilości rodzeństwa u moich rodziców, to mam dość trochę tych wzorowych starszych małżeństw po 70tce i w każdym, ale to w każdym, to kobieta brała na domowe obowiązki mimo, że też pracowała zawodowo. Mam nawet przypadek, gdzie jedna z moich ciotek wyszła za wdowca i wychowała mu jego dzieci. O to chodzi, że jak kobieta bierze na siebie te obowiązki i o faceta dba, to facet nie ma prawa jej poniżać, umniejszać itd. Ma to docenić i to okazać, tak jak ona docenia to, że on zarabia na rodzinę. Zdecydowana większość to wie, ale jakaś część nie chce się zastosować, bo po co? 

Edytowano przez Unlan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, Unlan napisał:

Grubo po 80tce? Czyli jeszcze lepiej. Pokolenie urodzone w czasie wojny i ty myślisz, że ta pani nie usługiwała swojemu mężowi i nie tolerowała jego wyskoków? Kombinuj dalej. Wygląda na to, że dużo o małżeństwie wiedzą osoby, u których wióry leciały. 

Hmm.... Rodzice wzywani przez nauczycielkę do szkoły na dywanik po dwóch tygodniach szkoły w pierwszej klasie dziecka, to tylko z jednego powodu. Niezłe numery musiało dziecko odstawiać. Tak naprawdę nie masz się czym chwalić. 

Nie bredzę, tak było. Takie było podejście. Zapytaj te małżeństwa, kto komu w domu do tej pory usługuje. Z racji swojego wieku i dużych ilości rodzeństwa u moich rodziców, to mam dość trochę tych wzorowych starszych małżeństw po 70tce i w każdym, ale to w każdym, to kobieta brała na domowe obowiązki mimo, że też pracowała zawodowo. Mam nawet przypadek, gdzie jedna z moich ciotek wyszła za wdowca i wychowała mu jego dzieci. O to chodzi, że jak kobieta bierze na siebie te obowiązki i o faceta dba, to facet nie ma prawa jej poniżać, umniejszać itd. Ma to docenić i to okazać, tak jak ona docenia to, że on zarabia na rodzinę. Zdecydowana większość to wie, ale jakaś część nie chce się zastosować, bo po co? 

 

43 minuty temu, Unlan napisał:

Grubo po 80tce? Czyli jeszcze lepiej. Pokolenie urodzone w czasie wojny i ty myślisz, że ta pani nie usługiwała swojemu mężowi i nie tolerowała jego wyskoków? Kombinuj dalej. Wygląda na to, że dużo o małżeństwie wiedzą osoby, u których wióry leciały. 

Hmm.... Rodzice wzywani przez nauczycielkę do szkoły na dywanik po dwóch tygodniach szkoły w pierwszej klasie dziecka, to tylko z jednego powodu. Niezłe numery musiało dziecko odstawiać. Tak naprawdę nie masz się czym chwalić. 

Nie bredzę, tak było. Takie było podejście. Zapytaj te małżeństwa, kto komu w domu do tej pory usługuje. Z racji swojego wieku i dużych ilości rodzeństwa u moich rodziców, to mam dość trochę tych wzorowych starszych małżeństw po 70tce i w każdym, ale to w każdym, to kobieta brała na domowe obowiązki mimo, że też pracowała zawodowo. Mam nawet przypadek, gdzie jedna z moich ciotek wyszła za wdowca i wychowała mu jego dzieci. O to chodzi, że jak kobieta bierze na siebie te obowiązki i o faceta dba, to facet nie ma prawa jej poniżać, umniejszać itd. Ma to docenić i to okazać, tak jak ona docenia to, że on zarabia na rodzinę. Zdecydowana większość to wie, ale jakaś część nie chce się zastosować, bo po co? 

Widzę, że masz monopol na wiedzę, mądrość, doświadczenie itd.... Jesteś po prostu Alfą i Omegą. Gratuluję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Skb napisał:

 

Widzę, że masz monopol na wiedzę, mądrość, doświadczenie itd.... Jesteś po prostu Alfą i Omegą. Gratuluję. 

Przecież napisałam wcześniej, że też jestem wyrocznią 🤣🤣. Nie mam monopolu na wiedzę. Gdybym miała monopol na wiedzę, to bym się nią nie dzieliła. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Unlan napisał:

Przecież napisałam wcześniej, że też jestem wyrocznią 🤣🤣. Nie mam monopolu na wiedzę. Gdybym miała monopol na wiedzę, to bym się nią nie dzieliła. 

 

Ależ Ty nie dzielisz się wiedzą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Skb napisał:

Ależ Ty nie dzielisz się wiedzą. 

Owszem, dzielę, tylko są tacy co jej nie chcą przyswoić. 

Podzielę się jeszcze. Dziecko to nie przeszkoda jeśli chodzi o kolejny związek. Julka słusznie postawiła się jako przykład. Jej wyznaniowy mąż ma dziecko i ona też. Choroba serca też nie. Sama jestem sercowcem. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Unlan napisał:

Owszem, dzielę, tylko są tacy co jej nie chcą przyswoić. 

Podzielę się jeszcze. Dziecko to nie przeszkoda jeśli chodzi o kolejny związek. Julka słusznie postawiła się jako przykład. Jej wyznaniowy mąż ma dziecko i ona też. Choroba serca też nie. Sama jestem sercowcem. 

 

Hmmm. Może wiedzę przyswajam wolniej....

Co do dziecka - temat ma wiele barw i odcieni. Zresztą jest bardzo często wałkowany zarówno na tym forum jak i w życiu. Ile było tematów, że dziecko pochłania "pieniądze" i "czas" nowej partnerki. Kilka dni temu koleżanka skarżyła się na eks jej faceta bo ta złożyła wniosek do sądu o podwyżkę alimentów. Musiałem jej wyjaśnia,ć rzeczy tak banalne i oczywiste, żę było mi aż głupio. Dla równowagi... w szpitalu leżałem z facetem , który jest w związku z kobietą - miała troje dzieci z poprzedniego związku.... Wszystkie dzieci są jego, nie tylko ostatnie wspólne... 

Zdrowie .... w tym roku czas spędzony w szpitalach liczę w miesiącach... 

Przykro mi, że masz problemy z sercem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Julia32 napisał:

Moze gdybys mieszkal w Anglii bylo by inne podejscie co do wychowywania nie swoich dzieci. Ja znam sporo par,gdzie on lub ona sa w nowy zwiazku, gdzie sa dzieci z poprzedniego zwiazku I nikt nie prowadzi chorej rywalizacji z tymi dziecmi tylko traktuje jak swoje wlasne. Dla mnie to jest nienormalne, zeby swiadomie wchodzic w zwiazek z kims kto ma dzieci i zaczynac z tymi dziecmi rywalizowac-to juz milion razy lepiej poszukac sobie kogos bezdzietnego z takim charakterkiem. Po co sie brac za kogos kto ma dzieci,skoro sie tych dzieci ewidetnie nienawidzi,a pozniej sa tragedie

Chyba precyzyjniej nie można tego wyjaśnić. 

Związek mojego kuzyna wisiał na włosku z powodu dziecka z poprzedniego małżeństwa. Nowa żona po urodzeniu się ich wspólnego dziecka zaczęła jazdy, bo on wciąż spotykał się z dzieckiem z pierwszego związku i wydawał na nie "ich" pieniądze.... Znała jego poglądy i sytuację przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Julia32 napisał:

No wlasnie. Dla mnie to jest nienormalne wiedziec,ze ktos ma dziecko/dzieci z poprzedniego zwiazku, swiadomie i dobrowolnie zgodzic sie na taki zwiazek,a pozniej prowadzic chora rywalizacje z tymi dziecmi. To przeciez wiadomo,ze tylko egoisci mysla w taki sposob,ze ojciec lub matka przestana dbac o potrzeby tych dzieci i zajma sie tylko ich potrzebami. Kiedys czytalam o kobiecie,ktora ma pretensje do partnera"ze ten nie zabral jej na randke tylko spedzil urodziny z dzieckiem"-po prostu chora rywalizacja. Ja teraz wychowuje rowniez syna mojego meza z poprzedniego zwiazku I traktuje go po rowno z corka-NIE robie wyroznien. Oboje dostaja nagrody i kary bez wyjatku. Razem spedzamy czas I NIE widze w tym problemu,moj maz tez nie widzi problemu,ze moja corka nie jest biologicznie jego i I tez dzieci traktuje po rowno-dlatego napisalam, ze w UK jest inne podejscie do tego

Nie wiem, jak to wygląda w innych miejscach, ale często właśnie występuje rywalizacja w takiej formie jak opisałaś. Do tego dochodzi gra byłych partnerów za pomocą dziecka.... A temat kto jest ważniejszy.... Z tego powodu rozpadają się małżeństwa, w których dzieci są wspólne... a co dopiero powiedzieć o patchworkach... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, ola.nijak3 napisał:

Niestety ale on nie potrafi przyjmować krytyki. Rozmowa była normalna ale jak tylko zaczęłam to od razu słyszę takie teksty. U niego nie ma za wiele rozmowy jak mamy odmienne zdanie, za to jest krzyk i obrażanie. Poważnie zastanawiam się nad związkiem. 

I dałaś radę tak żyć przez 4 lata? Trochę Ci się dziwię, że wcześniej nie zaczęłaś się nad tym wszystkim zastanawiać i szukać sobie pracy. Mąż już Cię zaszufladkował jako pomoc domową i najwyraźniej nic nie zamierza w domu robić bo ma od tego Ciebie. Najwyraźniej doceniać tego co robisz też nie zamierza bo to dla niego nic wielkiego (w sensie umiejętności). Aby zdecydować się na rezygnację z pracy i zajmowanie domem to trzeba trafić na odpowiedniego faceta - to chyba nie jest łatwe, bo w większości przypadków wcześniej, czy później facet zaczyna być zbyt pewny siebie i wykorzystywać to, że jest żywicielem rodziny. Jeżeli faktycznie zaczynasz zastanawiać się, czy nie skończyć związku to w pierwszej kolejności idź do pracy. Zresztą w przypadku, gdy dalej będziecie razem - praca też jest dobrym wyjściem z sytuacji .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Skb napisał:

Hmmm. Może wiedzę przyswajam wolniej....

Co do dziecka - temat ma wiele barw i odcieni. Zresztą jest bardzo często wałkowany zarówno na tym forum jak i w życiu. Ile było tematów, że dziecko pochłania "pieniądze" i "czas" nowej partnerki. Kilka dni temu koleżanka skarżyła się na eks jej faceta bo ta złożyła wniosek do sądu o podwyżkę alimentów. Musiałem jej wyjaśnia,ć rzeczy tak banalne i oczywiste, żę było mi aż głupio. Dla równowagi... w szpitalu leżałem z facetem , który jest w związku z kobietą - miała troje dzieci z poprzedniego związku.... Wszystkie dzieci są jego, nie tylko ostatnie wspólne... 

Zdrowie .... w tym roku czas spędzony w szpitalach liczę w miesiącach... 

Przykro mi, że masz problemy z sercem. 

A z czym problem postawić od początku sprawę jasno? Jak się ma dziecko, to się szuka partnerki, która też ma dziecko. Wtedy ona musi zweryfikować swoje ewentualne pretensje odnośnie matki dziecka partnera. Druga sprawa, kto powiedział, że od razy trzeba się żenić, czy mieszkać ze sobą. Wiele kobiet chce mieć faceta, a niekoniecznie chce z nim mieszkać. 

Jeśli szpital jest twoją noclegownią przez tyle czasu, to może warto by było postarać się o rentę i zmienić pracę? I zabrać się za umiarkowany sport, żeby to serce wzmacniać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Unlan napisał:

A z czym problem postawić od początku sprawę jasno? Jak się ma dziecko, to się szuka partnerki, która też ma dziecko. Wtedy ona musi zweryfikować swoje ewentualne pretensje odnośnie matki dziecka partnera. Druga sprawa, kto powiedział, że od razy trzeba się żenić, czy mieszkać ze sobą. Wiele kobiet chce mieć faceta, a niekoniecznie chce z nim mieszkać. 

Jeśli szpital jest twoją noclegownią przez tyle czasu, to może warto by było postarać się o rentę i zmienić pracę? I zabrać się za umiarkowany sport, żeby to serce wzmacniać. 

W tym roku to nie serce....

Renta? Muszę z czegoś żyć, dziecko musi z czegoś żyć....

Od początku sprawę postawić jasno.... Mam wokół siebie kilka takich przypadków, gdzie sprawa była postawiona jasno. Tylko, że w trakcie trwania związku okazało się, że rzeczywistość mija się z założeniami.... Miło być miło i bezproblemowo a tu ciągle jakieś ograniczenia. Matka dziecka - brawo za czytanie w moich myślach.... Ani dziecko, ani matka nie znikają z życia, mało tego kontakt przy normalnym podejściu do dzielenia się obowiązkami jest bardzo duży... Bo trzeba się uzupełniać i wymieniać obowiązkami jak każde pracuje. Rozumiem, że Tobie by taka sytuacja nie przeszkadzała.... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Skb napisał:

W tym roku to nie serce....

Renta? Muszę z czegoś żyć, dziecko musi z czegoś żyć....

Od początku sprawę postawić jasno.... Mam wokół siebie kilka takich przypadków, gdzie sprawa była postawiona jasno. Tylko, że w trakcie trwania związku okazało się, że rzeczywistość mija się z założeniami.... Miło być miło i bezproblemowo a tu ciągle jakieś ograniczenia. Matka dziecka - brawo za czytanie w moich myślach.... Ani dziecko, ani matka nie znikają z życia, mało tego kontakt przy normalnym podejściu do dzielenia się obowiązkami jest bardzo duży... Bo trzeba się uzupełniać i wymieniać obowiązkami jak każde pracuje. Rozumiem, że Tobie by taka sytuacja nie przeszkadzała.... 

 

No jak sobie wzięli kobiety bezdzietne, to potem tak to wygląda. A samotne dzietne przeważnie same pobierają alimenty na swoje dzieci i same są niejednokrotnie tymi pijawkami dla nowych pań ojców ich dzieci. Wniosek? Bardzo prosty. 

Jeśli byłabym samotną matką, to dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? Ja wcale z nim nie muszę mieszkać. A jak bym mieszkała, to przecież w minimalnym stopniu on musiałby się też zająć moim dzieckiem. I vive versa. 

Mając rentę można pracować. Nie zarabiasz 7 tysięcy do ręki, żebyś na tym stracił. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Margo napisał:

I dałaś radę tak żyć przez 4 lata? Trochę Ci się dziwię, że wcześniej nie zaczęłaś się nad tym wszystkim zastanawiać i szukać sobie pracy. Mąż już Cię zaszufladkował jako pomoc domową i najwyraźniej nic nie zamierza w domu robić bo ma od tego Ciebie. Najwyraźniej doceniać tego co robisz też nie zamierza bo to dla niego nic wielkiego (w sensie umiejętności). Aby zdecydować się na rezygnację z pracy i zajmowanie domem to trzeba trafić na odpowiedniego faceta - to chyba nie jest łatwe, bo w większości przypadków wcześniej, czy później facet zaczyna być zbyt pewny siebie i wykorzystywać to, że jest żywicielem rodziny. Jeżeli faktycznie zaczynasz zastanawiać się, czy nie skończyć związku to w pierwszej kolejności idź do pracy. Zresztą w przypadku, gdy dalej będziecie razem - praca też jest dobrym wyjściem z sytuacji .

Dałam radę bo mając małe dziecko przy sobie myślisz, że wszystko co robisz jest z myślą o jego dobru. Teraz zaczęłam się zastanawiać nad sensem wszystkiego. Boje się, że idąc do pracy, również nie wiele to zmieni. Wówczas poważnie rozważę rozstanie. Mam dość poniżania i pokazywania kto w związku jest górą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Unlan napisał:

No jak sobie wzięli kobiety bezdzietne, to potem tak to wygląda. A samotne dzietne przeważnie same pobierają alimenty na swoje dzieci i same są niejednokrotnie tymi pijawkami dla nowych pań ojców ich dzieci. Wniosek? Bardzo prosty. 

Jeśli byłabym samotną matką, to dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? Ja wcale z nim nie muszę mieszkać. A jak bym mieszkała, to przecież w minimalnym stopniu on musiałby się też zająć moim dzieckiem. I vive versa. 

Mając rentę można pracować. Nie zarabiasz 7 tysięcy do ręki, żebyś na tym stracił. 

Byłe różne wersje... były bezdzietne, były z dziećmi... Zatem wniosek poprawny ale tylko częściowo. 

Dlaczego? Bo swoje życie, życie swoich dzieci musiałabyś dostosowywać do życia jego byłej i jego dzieci... 

Układ który opisałaś przerabiała moja koleżanka. Ona z dzieckiem, on z dziećmi (prawie dorosłymi).... mieszkali osobno. Przez długi czas nawet nie udało im się wyjechać na krótkie wakacje... mało tego przy spotkaniach były zgrzyty bo coś tam, coś tam...

Różnie jest z ZUS-em.... On uzdrawiają ludzi jak Jezus. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Julia32 napisał:

Ja z mezem nie mamy problemow z naszymi ex, ale to pewnie kwestia charakteru. Z dziecmi zawsze fajnie czas spedzamy.  Ja mysle ,ze to tez wynika z jego kultury,gdzie nawet dzieci sasiadow i  znajomych sa traktowane jak swoje wlasne i kazdy sobie nawzajem pomaga. Nawet w UK tam,gdzie sa afrykanskie spolecznosci zauwazylam, ze dzieci mowia do innych ciocia a wcale to nie sa ich prawdziwe ciocie tylko np kolezanki ich matki, wszystko robia razem,jedni drugim dzieci pilnuja, wspolnie gotuja,imprezuja itp takze zalezy od wychowania. 

Wszystko zależy od ludzi.... Masz zatem sporo szczęścia, bo możesz budować normalną relację. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×