Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość duszyczka we łzach

Klub skrzywdzonych dusz... szkoda że takiego nie ma bo wstąpiłabym natychmiast..

Polecane posty

Witam słonecznie :) Od dwóch dni jestem ciocią :) w środę przyszła na świat Julia, córeczka mojego grata... tzn. brata :) Wiecie co, mam przyjaciela płci męskiej i nie ma między nami żadnego iskrzenia na tle damsko-męskim, to wspaniały facet, rozumiemy się bez słów i nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Mimo to nie startujemy do siebie. Oprócz tego musi być jakaś iskra na tle fizycznym. A co do trwałości miłości... to św. Paweł ma na ten temat trochę inne zdanie... znacie na pewno jego \"Hymn o miłości\", nie? To najpiękniejszy tekst jaki na ten temat kiedykolwiek powstał - oczywiście moim zdaniem. Dopuszczam polemikę ;) Pozdrawiam serdecznie, Duszyczki, a Marysia niech nam wyłuszczy co się dzieje. Pomogiemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strapiona 2 - miło że jest tak jak jest :). To nie sztuka zjeść wszystkie rozumy i zawsze postępować wzorowo - najważniejsze jest dostrzec rozwiązanie trudnej sytuacji, w którą w ten czy inny sposób zostaliśmy uwikłani. Jak narazie możesz świecić nam przykładem. Dzięki za twoje zdanie (oraz cioci ę) dotyczące przyjaźni. Sama uważam że prawdziwa przyjaźń jest niczym nieograniczona. Warunek jest jeden - musi być szczera i prawdziwa z 2 stron. Jeśli twój przyjaciel czy przyjaciółka jest z tobą z jakiegoś powodu - nie ma szans - zniknie powód, zniknie przyjaźń. Istnieje jeszcze jedna sprawa - czy mogą istnieć niezależnie miłość i przyjaźń? czy przypadkiem nie ma tu pewnych uwarunkowań - że jedno bez drugiego nie funkcjonuje prawidłowo? Osobiście nie stawiam znaku równości między miłością i sexem - uważam wręcz że jedno bez drugiego w naszym społeczeństwie znalazło swoje korzenie. A swoją drogą to św. Paweł miał rację - co tu gadać - klasa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, to znowu ja :) Darielka -> masz całkowitą rację, że miłość bez przyjaźni nie funkcjonuje prawidłowo, powiem więcej: miłość musi się zrodzić na gruncie przyjaźni. Mówię tu oczywiście o prawdziwej, dojrzałej miłości, której absolutnie nie należy mylić z zauroczeniem, które może wybuchnąć nagle nawet jeśli nie znamy dobrze (lub wcale) obiektu naszych westchnień. A czym jest ta prawdziwa dojrzała miłość... to dla mnie wciąż teoria... ale z czasem może dojdę do praktyki :) mam nadzieję... pozdrawiam jak zwykle cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda duszyczki, że cudownie byłoby kiedyś przyznać że w 100% nasza miłość jest taka jak opisał ją św.Paweł ???... ach :) jak na razie pozostaje nam wierzyć, że taką miłością ktoś nas obdarzy i same będziemy potrafiły ją odwzajemnić tak doskonale :) Tylko co zrobić jak codzienność przynosi co innego w związku... albo jak nawet związku nie przynosi :)... A z tym czy miłość jest ważniejsza czy przyjaźń, to chyba tak jak z jajkiem i kurą.. to co było pierwsze??... Przyjaciół się zna niektórych od pierwszych momentów kojarzenia :) i czego się z nimi nie robiło :D Na miłości prawdziwej raczej też się nie zawiodę, ale że tę jest trudniej znaleźć więc z tego powodu ma ona w sobie coś bardziej wyjatkowego, coś za czym wszystkie tęsknimy, pragniemy, przez co cierpimy... niestety :/ przysparza nam czasem tego bólu, który leczymy u niezawodnych przyjaciół :) --> ę i Darielka - też się zgadzam z Wami że miłość powstaje na gruncie przyjaźni. Muszę mieć przyjaciela w drugiej połówce, bo bez tego nie wyobrażam sobie 50 lat być z mężczyzną ;)... o ile w ogóle bedę mogła kiedyś tak powiedzieć... no i potrzeba nam też innych przyjaciół, co by cieszyli się i nas ratowali w kłopotach w miłości :) A co do miłość=seks, to raczej znaczek wynikania, seks rodzi się z miłości damsko-męskiej albo może lepiej - jest jednym z jej przejawów, ale tylko taki, który jest rozumiany przez obie strony jako coś więcej niż tylko bezduszny akt kopulacji. To tak wg mnie krótko i zwięźle:) A w ogóle to też chciałabym na własnej skórze doświadczyc prawdziwej dojrzałej miłości, bo co tu dużo gadać jak dotąd nie wychodziło i to co mówię nie przynosiło dobrych rezultatów... więc napisałam sporo, a co ja biedna skrzywdzona duszyczka mogę... ---> ę - taka przyjaźń damsko-męska to chyba rzadka sprawa... jeśli mówisz że się da, to musi tak być :) cieplutkie pozdrowienia dla młodej cioci ę i Julci :) i dla wszystkich!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! :) Bardzo wiele mądrych słów tutaj padło na temat przyjazni, miłości, naszych pragnień... Muszę się nad tym wszystkim zastanowić. Ale już w tej chwili mogę się podpisać obiema rękami pod słowami małej polki. Tak sobie teraz myślę i chodzi mi coś po głowie... (nie zmieniam tematu ale dorzucę coś) Zastanawiałyście się nad przeznaczeniem? To znaczy czy wierzycie że coś nam jest pisane i z góry przeznaczone. Albo może że wszystko to przypadek i splot okoliczności. Sama nie wiem! Raz wydaje mi się że każdemu jest coś przeznaczone a innym razem wręcz odwrotnie! Nie wiem. To jak to w końcu jest! ;) Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duszyczko - myślę - że z tym przeznaczeniem to nie tak - że to co ktoś tam zaplanował musi nas spotkać. Myślę że wszystko możemy zmienić (w/g objawień M.B. Fatimskiej Nasz Papież miał zginąć w zamachu - jego ocalenie jest uznawane za cud spowodowany wstawiennicttwem Maryi). Również gdyby \"coś nam było pisane\" - kłóciłoby się to z wolną wolą człowieka - którą każdy z nas ma. Z drugiej strony nie bardzo wierzę w przypadki - wydaje mi się - że wszystko co nas spotyka ma jakiś sens - tylko czasami trudno jest nam go dostrzec. Czasami nigdy nie jest nam dane zrozumieć pewne sprawy - ale cóż, może kiedyś gdzieś tam ktoś nam to wyjaśni. Ale tak naprawdę duszyczko też podzielam Twoje wszystkie wątpliwości. Ciociu ę :) - kiedyś ta teoria przejdzie w praktykę - życzę aby jak najszybciej :) Mała_polko - gdzieś tam było również o nadziei - napewno pokonasz codzienność. Dobrze że przynajmniej mamy nakreślony ideał do którego możemy dążyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magbek
Nie przeczytałam ani jednego postu z tej strony, dla mnie w tym momencie mojego rozwoju nie ma pojęcia takie jak skrzywdzenie przez kogoś. Ktoś, kto mysli inaczej jest dla mnie ofiarą. Szukanie przyczyn cierpienia poza sobą jest BEZSENSOWNE. Przecież to ty tu i teraz cierpisz. Przyczyną cierpienia jest szukanie szczęścia, przyjemności. To jest nierozłączne. Tak samo szukanie szczęścia na zewnątrz jest BEZSENSOWNE. Jeśli tak robisz to dlatego, że w środku masz pustkę. Sama trochę w życiu przeszłam. Osoba, która cierpi ma niską świadomość , mało rozumie o co tutaj chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 18-latka
Czesc Duszyczki :) Przeczytalam te Wasze wszystkie posty i doszlam do wniosku, ze w klubie jest coraz wieecej optymizmu :) Fakt sa tez pesymistyczne sprawy, ale optymizmu jest wiecej niz na poczatku :) Jak juz ktoraz z Duszyczek zauwazyla, padlo tu wiele pieknych slow o milosci, przyjazni. Teraz tylko wystarczy nam czekac na taka milosc i przyjazn :) Duszyczko we lzach - ja od dlugiego czasu zastanawiam sie nad przeznaczeniem. Sama nie wiem czy to przypadek czy moze wlasnie przeznaczenie. Moze same ocenicie? 16.04 zagadal do mnie chlopak na gg. Byla to nasza pierwsza rozmowa, ktora trwala krotko. 16.05 weszlam na czata i zaczelam gadac z jakims chlopakiem. Wtedy nie wiedzialam,ze juz wczesniej z nim gadalam. W czasie tej rozmowy wyszlo ze ur sie tego samego dnia (16.06) o tej samej godzinie(16.30) tylko on rok wczesniej. Planowalismy spotkanie w realu. Zapomnielismy o 16. Spotkalismy sie 16.07. Nasze nastepne spotkanie bylo na zaproszenie mojej kumpeli na jej ur 16.08. Dziwne prawda? A moze faktycznie zbiegi okolicznosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
magbek - przepraszam ale nic z tego co napisałaś nie zrozumiałam. Czy mogłabyś trochę prostszymi słowami? Z drugiej strony - jeśli nie przeczytałaś żadnego postu - to skąd twoje stanowisko w naszej sprawie - skoro jej nie znasz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jeszcze na chwileczkę wpadłam tutaj przed snem... Magbek - przeczytałam Twoją wypowiedz 4 razy. Przykro mi ale nie bardzo rozumiem. Właściwie nic nie zrozumiałam. Ofiara? Pustka w środku? Niska świadomość? Czyli niemożliwe aby ludzie wokół nas krzywdzili? Nie ma cierpienia czy jak? Nie kapuję. Też wiele w życiu przeszłam. Jednak moje poglądy są inne. Jeżeli możesz to napisz trochę prościej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny:) słoneczko coraz bardziej jasniej swieci;) i jest cieplutko i przyjemnie. Mam nadzieje ze u Was też jest coraz lepiej. pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... nasz klub jest raczej klubem wieczorowym :). W ciągu dnia trzeba jakoś funkcjonować - natomiast wieczorem zawsze jakoś wynajdzie się te trochę czasu :). Duszyczko napisz coś o sobie please :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa..... fakt! Nasz klub to wieczorne spotkania i zadumania. :) Dobrze że Ty jesteś! Oj nie za bardzo tak umiem się uzewnętrzniać - bo mi to ciężko wychodzi. No i zawsze myślę, że może kogoś zanudzam. I marudzę! Dziś stwierdziłam że powinni przyznawać medale za marudzenie. Złoto mam w kieszeni gwarantowane! Co dziwne jak ktoś ma problemy to zawsze wysłucham i potrafię coś wykombinować i jakąś radę dać. Ze sobą mi to gorzej wychodzi. Nie wiem co mam zrobić Nie chcę znowu narzekać ale.... normalnie nie potrafię zacząć myśleć optymistycznie. Ciągle mi się wydaje że już się nie odmieni ten los i już na zawsze tak zostanie! Dziś przyszło mi też do głowy że już na wszystko za pózno.... Porównywałam swoje życie i życie znajomych i doszłam do wniosku że jestem daaaaaaleko za nimi. Mówiąc w skrócie: że się nie ułożyło. No i mówiłam że nie nadaje się na prezeskę! Na główną marudę wyłącznie! Mimo wszystko uśmiechnę się teraz i ten uśmiech wysyłam....... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Fuck\'tycznie troche sobie dziś poodpowczywałam, ale myślę też, że ta cisza na topiku mogła być spowodowana awarią w TPSA (jeśli ktoś z Was korzysta z Neo-Zdrady, to wie, o co chodzi) Dzięki serdeczne za pozdrowienia, ja też pozdrawiam! I Julcia też macha do Was łapkami. I to jak macha! I wierzga! Ma kobita charakter ;) Ranek zaczął się pracowicie - korepetycje (a, tak sobie dorabiam...), potem wizyta u chłopaka, który chciał mnie uraczyć naleśnikami, a jakieś takie gumowe mu wyszły :P ... potem wspólny spacerek, a potem wizyta u Julki. Teraz siedzę i Was czytam... muszę przyznać, że wiele wartościowych słów tu padło, cieszę się, że jesteśmy w tym klubie nie tylko po to, by się wyłącznie uskarżać, ale też poruszamy ważne i ciekawe tematy. Przeznaczenie... trudno powiedzieć, czy coś takiego istnieje, ale wiem na pewno, że coś takiego jak czysty przypadek nie istnieje. Każde wydarzenie ma jakiś sens, wszystkie sprawy tworzą logiczną całość i wypływają jedna z drugiej. Po upływie czasu nieraz zauważam, że pewne zdarzenia, choć przykre, jednak były mi potrzebne, bo otworzyły mi oczy na pewne sprawy. Fakt - jako że człowiek otrzymał w darze wolą wolę, może wpływać na przebieg niektórych spraw - jest bowiem odpowiedzialny za swoje zachowanie i dokonany przez niego wybór nie pozostanie bez znaczenia. Nie wiem, czy mi się udało w miarę precyzyjnie oddać to, co mam na myśli, ale starałam się jak mogłam :) Pozdrawiam Was gorąco! PS: m... (nie pamiętam nicka) - chodzi mi o osobę, która wstawiła post o \"ofiarach\", \"szukaniu szczęścia\", coś takiego niezrozumiałego -> zalatuje mi tu klimatem książki \"Pokochaj siebie\" Wayne\'a W. Dyera... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wszystkich :) (choć odpowiedź wygenerowana przez p. prezes) Możemy żyć inaczej - nie jest normą to jak żyją inni. Nie można być daaaleko za nimi - nie wiemy bowiem co ich i co nas czeka. Poza tym, nigdy nie jest za późno na szczęście. Być szczęśliwym to nie przywilej - to niepodwarzalne prawo które każdy z nas ma. ę - tak akurat się składa, że u mnie bardzo dużo zdarza się \"przypadkiem\". Tylko to wygląda tak - jakby ktoś tymi przypadkami sterował - wejdź tu - bo... zostań tam - bo.... i wszystko co było bez sensu, powoli układa się w jedną logiczną całość :). To że tu jesteśmy - to też przypadek, dlaczego tu jesteśmy - to się okaże :). Ucałuj Julkę od całego naszego towarzystwa :) Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TO WAŻNE DLA KAŻDEJ DUSZYCZKI - znalazłam to specjalnie dla WAS :):):) Przez najbliższy miesiąc macie to powtarzać codziennie, a nawet dłużej - aż wszystko sobie utrwalicie : Jestem człowiekiem godnym szacunku Niezależnie od tego co zrobię ta opinia się nie zmieni Czasem popełniam błędy a czasem wszystko mi się udaje zawsze jednak jestem i pozostanę tym samym człowiekiem niezależnie od tego co zrobię Przez całe życie będę popełniała błędy ponieważ nie jestem doskonała. Jestem człowiekiem który popełnia błędy. Ale posiadam także umiejętność uczenia się na własnych błędach po to aby następnym razem zrobić cos lepiej. Mogę się starać o to aby zrobić coś lepiej, ale nie mogę się stać przez to lepszym człowiekiem. Również moje błędy nie świadczą o tym ze jestem zła albo mało wartościowa. Nie mogę wiedzieć wszystkiego. Nikt nie wie wszystkiego. Błędy są cechą ludzką, a ja jestem człowiekiem. Moje błędy nie świadczą o mojej wartości jako człowieka. Nadal będę popełniała błędy i nic tu się nie zmieni. Potrafię zaakceptować siebie i swoją niedoskonałość ponieważ jestem człowiekiem, który popełnia błędy - tak samo dobrym i wartościowym jak wszyscy inni ludzie. Będę wobec siebie równie przyjazna jak wobec innych przecież nie mam powodu, aby traktować siebie gorzej niż innych. Istnieją bardzo ważne racje, które przemawiają za tym, abym była w stosunku do siebie przyjazna. Jeśli będę dobrze traktowała samą siebie i będę miała dobre samopoczucie, łatwiej mi będzie traktować dobrze również innych. Dlatego będę się do siebie zwracała tylko w pozytywnych słowach tak jak zwracam się do innych, w nadziei że to im pomaga. W ten sposób sama zyskam dobre samopoczucie i pomogę innym dobrze się poczuć. Przeszłość minęła. Nie mogę wciąż jej przywoływać. Żałuję niejednego co zrobiłam. Nie podobają mi się niektóre rzeczy, jakie się wydarzyły. Nie mogę tego jednak zmienić. Najlepiej będzie jeśli zaakceptuję swoją przeszłość. Stworzyłam swoją przeszłość nie mogę się z nią jednak utożsamiać. Jedyne co teraz posiadam to ta chwila. Jeśli zdarzą się rzeczy, które mi się nie spodobają, zaakceptuję je, pamiętając że nie na wszystko mam wpływ. Jedyne co mogę zmienić, to są moje uczucia w danej chwili. To ja decyduję o tym jak się czuję. Jeśli prócz tego będę mógła zmienić cos jeszcze w moim życiu, uczynię to. Ludzie sami decydują o tym juk się czują. Ja nie jestem odpowiedzialna za to jak oni myslą, co czują i jak postępują. To oni sami decydują o tym co robią i co czują. Jestem najważniejszym człowiekiem w moim życiu, ponieważ kieruję tym życiem. Niezależnie od tego co robię i jakie błędy popełniam, będę siebie w pełni akceptowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Darielko...... no Ty mnie rozbrajasz..... Miałam nosa kogo wybrać tu na główną psycholożkę!!!!!!!! Przeczytałam tekst i wykuję go na pamięć! A tak na serio to aż mi łezki poleciały jak go czytałam. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZABIERAJĄ MI NETA NA TYDZIEŃ :(:(:( NIE DAJCIE ZGINĄĆ TOPICOWI. TRZYMAJCIE SIĘ I DUŻO SŁONKA proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przytrzymamy topic, żeby nie było trzeba otwierać następnej strony z tematami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magbek
Chodzi mi o to, że nie istnieje coś takiego jak skrzywdzona dusza. Tak naprawdę nikt nas nie krzywdzi tylko my sami siebie. Ile razy jest tak, ze podśswiadomie prowokujemy innych aby nas krzywdzili. Częstojest tak, że wkółko wiążemy się z podobnymi typami. Chodzi mi też o to, że to co w podświadomości (różne konflikty wewnętrzne), ilustruje się w naszych problemach w życiu codziennym. Są to nasze lekcje, które musimy zrozumieć, żeby się rozwinąć. Ja staram się być wdzięczna ludziom, którzy 'starają się' mnie skrzywdzić. Oni tylko otwierają ranę, która już we mnie jest.).Bez nich nie wiedziała bym o niej (Z drugiej strony budzą moje współczucie. Bardzo żle musi się czuć osoba, kktóra ma potrzebę ranienia innych). Prawda jest taka, że to my decydujemy o tym jak się czujemy. Pare lat temu przeczytałam zdanie, które uświadomiło mi to co przeczuwałam już od dawna. Nic nie jest w stanie dać nam szczęścia. Można je mieć bąć nie, to zależy od poziomu świadomości(zrozumienia). To twierdzenie działa w drugą stronę - nikt nie może nas skrzywdzić. Wiem, że takie odbieranie świata może być czymś trudnym na początku. Ale jest w tym słodycz: ktoś na ciebie krzyczy a ty delikatnie próbujesz wyjaśnić o co chodzi, coś Ci się nie udało a ty już nie działasz autodestruktywnie, masz współczucie ( nie da się go rozdzielić) dla siebie i świata. Jeśli nie masz zrozumienia zadajesz sobie ból jak i Swiatu. Przez cierpienie brak miłości można zrozumieć czym jest miłść. nNiektórzy rozwijają sie przez cierpienie ale tylko wtedy gdy chcą je zrozumieć. Niektórzy stają się cierpiętnikami. Ktoś kto rani siebie i innych jest nieświadomy tego. Zastanówcie się czy wkłada się świadomie rękę w ogień? Raczej nie. Czy nie budzi to w Was współczucia? Bycie ofiarą ( obwinianie innych o własne cierpienie) jest slepą uliczką, pomnaża tylko cierpienie na świecie. Wzięcie odpowiedzialność za własne uczucia rozwija współczucie i wolność osobistą. Jeśli ktoś jest zainteresowany pracą wewnętrzną polecam książki Collina Sisona pt'Wewnętrzne przebudzenie' i Antonego de Mello.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Darielko gdzie Ty idziesz?! WRACAJ NATYCHMIAST MI TU!!! W takim razie czekamy. No a ja to bardzo, bardzo czekam. :) Ę wysyłam Ci kwiatka (tylko nie wiem czy mi wyjdzie) 🌼 Magbek dzięki. Bo strasznie się głowiłam nad tą Twoję poprzednią wypowiedzią. Trochę mi jaśniej. Przeczytam to jeszcze kilka razy ale nie podpiszę się pod tym tekstem obiema rękami... Nie obwiniam nikogo ani niczego o cierpienie albo o brak szczęścia. Cóż. Czasem tak jest że tyle się w życiu wydarzy na \"nie\" że wyrasta mur który wydaje się nie do przeskoczenia. Przede mną jest właśnie taki szaaary ciemny mur. Dlatego tu szukałam pomocy. I znalazłam. Lepiej się czuję tutaj z dziewczynami bo są życzliwe i przyjazne i jakoś się tam wspieramy nawzajem. A i pogadamy na różne tematy. Magbek z jednym to na 100% nie mogę się zgodzić......... \"Ja staram się być wdzięczna ludziom, którzy \'starają się\' mnie skrzywdzić. Oni tylko otwierają ranę, która już we mnie jest.).Bez nich nie wiedziała bym o niej (Z drugiej strony budzą moje współczucie.\" I jeszcze jedno: \"nikt nie może nas skrzywdzić\"..... Może to troche wyrwane z kontekstu ale chyba całego sensu nie straciło. Nie rozumiem tego zupełnie. Jak to nikt. Przecież chyba z dobrych 90% cierpień to właśnie cierpienia stworzone nam przez drugiego człowieka. Nie pisałam tutaj konkretnie co mi się przydarzyło i dlaczego tak się czuję. Ale zapewniam że jest to mieszanina w której jest \"wszystkiego po trochu\". I szczerze mówiąc nie umiem myśleć w ten sposób aby \"wmówić\" sobie że nic się nie dzieje i że jest pięknie. Bo narazie nie jest. Chcę nie narzekać i tutaj szukałam wsparcia. I rady. Poprostu słów innych ludzi. Mądrych i dobrych. Pozdrawiam wszystkie duszyczki !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magbek
'Nikt nie ma mocy aby mnie skrzywdzić, jedynie ja mu mogę dać taką moc nade mną', spróbuj żyć z taką myślą przez kilka dni zobaczysz jak zmieni Ci się świadomość. Być może na początku będziesz cierpieć bardziej poczujesz ile cierpienia sama tworzysz. Wymaga to wiele odwagi. Cierpienia90% masz od ludzi. Nie twierdzę, że ktoś jest temu winien( ani ty ani inni co krzywdzą)Załuszmy, że mąż bije żonę. Zona przez niego cierpi. Kto jest temu winien??Powiedziałabym, że jej mąż jest nieświadomy tego co robi, być może sam był kiedyś bity przez rodziców, jego rodzice byli bici przez swoich rodziców i tak w kółko. Jeśli, zona czuje się jego ofiarą to sama też jest nieświadoma, tego, że na to pozwala( się bić). Takie podejście o którym piszę pozwala na autentyczne przebaczenie innym i sobie. Staram się je stosować w każdej sytuacji, gdy czuję się zraniona. To przerzuca 'punkt ciężkości ' z innych na siebie. Nie mówie już "nie denerwuj mnie' a 'jestem zdenerwowana'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie! Duszyczko we łzach, dziękuję za 🌼, przesyłam Ci 😘! I uśmiecham się do Ciebie szeroko: :-D Przeczytałam wypowiedź magbeka i... zgadzam się z Duszyczką we łzach. Głupotą jest sądzić, że temu, że cierpimy, jesteśmy winni my sami. Czy to nie jest właśnie ta ślepa uliczka, wpędzanie samych siebie w chore poczucie winy? \"Prawda jest taka, że to my decydujemy o tym jak się czujemy\" - z tym też się nie zgadzam. Nie jesteśmy odpowiedzialni za uczucia - w przeciwieństwie do czynów. Owszem, uczucia można kontrolować, ale za ich powstawanie nie odpowiadamy. To jest moje prywatne zdanie i możecie się ze mną nie zgadzać, ja to szanuję. A w ogóle to co u Was, jakie plany na kolejny długi weekend? Nareszcie jakaś normalna pogoda, tzn. ciepło i słonecznie! Jutro się zobaczę z moją kochaną przyjaciółką, o której pisałam gdzieś tam powyżej... już w czwartek wyjeżdża... zobaczymy się pewnie dopiero za rok... (nie pamiętam, czy pisałam, że mieszka na stałe za granicą) poza tym dobiega końca moja praca, z czego się niezmiernie cieszę, bo już mam dość tego hochsztaplerstwa, jakie tam króluje. A co do planów... to nic nie planuje, bo mi się myśleć nie chce ;) Pozdrawiam cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magbek
'Nie jesteśmy odpowiedzialni za własne uczucia' . To, ze nie możemy sobie rozkazać wyjścia z depresji czy bycia szczęśliwymi o niczym nie świadczy. Co ma zrobicz osoba, która czuję agresję? Czy ma to tłumić kontrolując swoje uczucia? Gdy weżmięmy odpowiedzialność za wlasne uczucia, zrozumiemy je może samoistnie nastąpić zmiana. Nie na zasadzie zmiany zachowania typu będę pomagała innym itp, ale głębsza bo wewnętrzna. To o czym piszę nie wywołało u mnie poczucia winy, wręcz przeciwnie daje poczucie wolności . Skoro jest we mnie cierpienie mogę coś z nim zrobić, a nie obwiniać cały świat. Jestem świadoma tego, że tworze własne cierpienie, miewam zapędy autodestruktywne, ale współczucie chroni mnie przed jeszcze większym cierpieniem jakim jest poczucie winy( to uczucie jest niemoralne i bezsensowne). Może właśnie strach przed poczuciem winy, nie pozwala Ci dostrzec sens o którym piszę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. :) Magbek szczerze mówiąc to trochę zbyt skomplikowana teoria jak na mnie... Nie obwiniam calego świata. A co więcej wcale a wcale nie zamierzam szukać winnych bo to nie ma sensu. Wiem kiedy sama coś zle zrobię (wtedy mam poczucie winy) a kiedy sytuacja (ludzie, los, zbieg okoliczności, przeznaczenie, przypadek) sprawia że pojawia się cierpienie. Przykro mi ale z przykładem męża i żony też się nie zgodzę. Podam inny przykład. Czy załóżmy dziecko ojca alkoholika (nawet te dorosłe) jest nieświadome swojej sytuacji skoro pozwala na tak wielką krzywdę jaką robi mu rodzic? Wątpię. Poprostu jest w takiej sytuacji i już. I nie ma mowy że taki człowiek myśli w tych koszmarach o przebaczeniu! Nie wiem może zle Cię zrozumiałam. Pewnie tak. Ale to trochę za trudne jak dla mnie... Nie szukam winnych aby komuś tam przebaczyć czy coś. Nie chcę grzebać w przeszlości. Patrzę do przodu. Chcę nauczyć się optymizmu, radości życia itd. Nie umiem tak mądrze pisać. Chciałam tylko powiedzieć że nie mam wrogów i właściwie nie mam komu przebaczać (bo nie ma czego). Ty przerzucasz \"punkt ciężkości\" z innych na siebie gdy ktoś Cię zrani. To już zupełnie nie dla mnie. Gdy jestem winna ja - to wiem o tym i potrafię się do tego przyznawać. Gdy jest winien ktoś - to jest winien ten ktoś i koniec. Pozdrawiam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magbek
Chodzi mi o odpowiedzialność za własne uczucia. O to, że złóść itp jest moim problemem a nie osoby, która ją wywołała. Nie chodzi mi o to, że ktoś popęłnił błąd a ja się o to obwiniam, nie jestem masochistką. Zastanawiam się jak sprawić abym była otwarta na ludzi, nie lękała się ich. Nie chodzi mi o to 'jak być dobrą dla innych' i im przebaczać. Chodzi mi o siebie i jak uwolnić się od negatywnych stanów umysłu. Przebaczamy sobie przebaczając innym a oskarżając innych oskarżamy siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duszyczki ;( Dwa tygodnie optymizmu i wystarczył jego opis na gg że czuje się fantastycznie, żeby wszystko popsuć :( Znowu jest źle, znowu wraca ból, znowu myślę że rzucił mnie przed chwilą i że jeszcze wczoraj było dobrze :( Znowu wszystko wydaje się być bez sensu:( I nie mam na takie reakcje żadnego wpływu. To jest niezależne ode mnie, bo naprawdę ostatnie dwa tygodnie mojego życia były zupełnie pozbawione myśli o nim i wydawało się że jestem silniejsza. I teraz znowu :( ;( jutro wyjeżdżam, ale tam nie będzie bratnich duszyczek i nie zapowiada się że będzie dobrze... mam nadzieję, żę jeszcze nie wszystkie z Was wyjechały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magbek
Ps. Dla mnie ta teoria nie jest skomplikowana wręcz przeciwnie. Zawiera się w słowach kochaj bliżniego swego jak siebie samego. Kto potrafi siebie 'zdrowo' kochać posiadł klucz do zrozumienia sensu istnienia. Pamiętam jakie wrazenie zrobił na mnie Faust Gethego i to że powiedział 'chwilo trwaj jesteś piekna' wtedy gdy odkrył miłość do ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magbek dzięki że napisałaś. No nie wiem co Ci dziś odpowiedzieć. To o czym piszesz trochę nie pasuje do mojej aktualnej sytuacji więc ciężko mi się do tego ustosunkować. Może dla mnie znajdziesz radę jakąś inną? Bo widzisz u mnie wszystko się rozwaliło. To co miało być - runęło a to co nie miało się stać przyszło. Trochę piszę ogólnikowo. Ale ja poprostu zgubiłam nadzieję. No i wiarę. Wiarę w to że będzie kiedyś wszystko dobrze (chociaż Darielka tu mnie zapewnia ;) ) Mała_polka trzymaj się jakoś proszę. Rozumiem że Ci smutno. Nie wyjeżdżam więc będę tu czuwała. A Ty odpocznij i spróbuj myśleć chociaż trochę o czymś innym. Udanego długiego weekendu mimo wszystko. Mała_polka to dla Ciebie 🌼 🌼 🌼 Ale wróćcie potem wszystkie!!!!!!!!!!!!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×