Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dominisia1

POMOCY - CHCE MIEĆ DZIECKO

Polecane posty

Gość nikolka25
DZień dobry dziewczynki Patinko jak ja Ci zazdroszczę opanowania... Ja napewno bym spanikowała i została w szpitalu. Życzę więc szczęśliwego i szybkiego porodu. Pamiętam jak moja mama męczył się z urodzeniem mojego brata. Rodziła 12 godzin. Masakra. Z resztą mnie i siostrę podobnie. Co do ukochanego to nawet slowem się nie odezwał wychodząc dzisiaj do pracy, no i nie wspominam już o pocałunku na dowidzenia. On jest taki uparty, że będzie czekał aż ja zacznę rozmowę. Przez zaistaniałą sytuację nie chce mi się nic robić. Najchętniej została bym w łóżku z książką i pilotem do tv. Niestety trzeba iść do pracy. Na szczęście jeszcze tylko dzisiaj i 3 dni wolnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam🖐️Patinko dobrze,ze jestes bo smutno bez Ciebie bylo:( Efqa-ja Was czytam tylko nie mam co pisac za bardzo..wczoraj odebralam wyniki badan na T3 T4 FSH i testosteroni sa nie zaciekawe,bo w gornej granicy normy,a testosteron wogole podwyzszony,bralam dwie tab juz codziennie i nic mi nie bylo,ale gin kazal brac po pol treraz i nie wiem czemu,a ja biore po calej,jak myslisz Efqa brac p opol tak jak kazal?wy juz nie dlugo rodzicie i bedziecie miec malenstwa przy sobie w domku,a ja nie wiem kiedy sie doczekam tego,kurcze nie wiem kiedy ja zajde w ciaze a dopiero co urodzic:( na smutek mnie gdzies wzielo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! kalpku mnie tez jakis pesymizm dopadl,bo od kilku dni boje sie ze znow nic z tego nie wyjdzie i nie moge sie tego glupiego uczucia pozbyc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! korci mnie by zadac jedno pytanie - mianowicie - wiele mowi sie o tym, ze kobiety ktore staraja sie o dziecko nie powinny sie stresowac, myslec o Tym itp. (swoja droga jak ma sie nie myslec skoro sie planuje???) no ale, macie Dziewczyny jakies sposoby na relaks, na zajmowanie sobie czasu - by nie myslec o tym, ze pragniecie dziecka...? moze glupie pytanie, ale moze jego efektem bylaby wspolna motywacja do zapelniania sobie czasu i odciazenia \"glowy\" od smutku i oczekiwan. zycze wszystkim milego poranku! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka25
Oj dziewczynki to jest nas trzy. Tylko,że ja już na 100% wiem, że w tym miesiącu nic nie będzie, bo nie było warunków, zeby doszło do zapłodniego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka25
* oczywiście do zapłodnienia a nie do "zapłodnionego"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czokdi chocbym wymyslala sobie najrozniejsze zajecia i miala pelne rece roboty to i tak predzej czy pozniej o tym mysle i juz nawet mojemu nic nie mowie bo by marudzil ale czasami wystarczy ze na mnie spojrzy i juz i tak wie,tlumaczy mi ze to nic nie da ze bedzie jeszcze gorzej jak nie przestane myslec,twierdzi ze juz mam depresje ale to jest silniejsze ode mnie,nie da sie nie myslec jak tak bardzo sie chce:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka25
Czokdi szczerze mówiąc to wątpię żeby był jakiś złoty sposób na życie w ciągłym relaksie, a szkoda. Jeśli chodzi o mnie to wierzę, że powrót do Polski, miezkanie tylko z moim kochanym (a nie na kupie z 7 osobami w 1 domu), powrót do rodziny, nowe plany, nowa praca (która oczywiście może dostarczyć trochę nerwów) wpłyną na to, że stanę się spokojniejsza, mniej nerwowa i bardziej wyrozumiała dla Tomka. Oczywiście łatwo jest pisać żeby olewać wszystko, dążyć do tego żeby przede wszystkim mi było dobrze, nie zwracać uwagi na uszczypliwe uwagi innych - ale myślę,że jak takie rzeczy staną się nawykiem to będzie to pierwszy krok do tego żeby było mniej nerwowo. Do tego trzeba dorzucić umiejętne organizowanie czasu żeby nie wpaść w rutynę, żeby w miarę możliwości dni różniły się od siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem Cie doskonale, ja tez popadam w - jak to mowie - "jednodniowe depresje"... maz, gdy wraca z pracy widzi nie posprzatany dom, bez obiadu (na przyklad) - sam zaczyna wszytsko robic, a pozniej troszczy sie o mnie. jednak nastepnego dnia, gdy widzi mnie usmiechnieta i mowiaca "koniec depresji" - cieszy sie razem ze mna i uspokaja, ze wszytsko bedzie dobrze i bedziemy miec dziecko. och nie chce by i mi sie zrobilo smutno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chwilami to sobie nawet takie glupoty do lba wbijam ze moze za starzy juz jestesmy a z drugiej strony tlumacze sobie ze za krotko sie staramy i tak w kolko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka25
Oczywiście Stefcia ma rację, nie wiem jak bardzo możesz być zajęta i w super humorze ale przyjdzie taka chwilka, że wszystko pryska i w głowie gości tylko myśl CHCĘ MIEĆ DZIECKO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No moj mnie ochrzania ze nie posprzatane,tym bardziej ze narazie nie znalazlam pracy:(,obiady narazie jeszcze robie co dzien,ale nieraz to wskoczylabym pod koldre i caly dzien z lozka bym nie wychodzila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle, ze zasadniczym problemem wiekszosci kobiet (jak i moim )starajacych sie o dziecko jest wlasnie to, ze glowa zajeta jest tylko jednym tematem - dziecko. wszytsko sprowadza sie wlasnie do tego, ze inne maja, a ja nie. chcialabym kupowac rzeczy dla dzici, ale jeszcze "za wczesnie". z mezem wymyslilismy sobie taka teorie, ze nasze przyszle dziecko "bawi sie z nami" i mowi mi czasem, ze kaprysna mama to nudna mama, wiec dziecko mysli - ej ja chce wesola mame, czasem poprawia mi tym humor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
och to nie doby maz ktory ochrzania. trzeba znalezc "cos na niego" i tez sobie "poochrzaniac" meza :) np. ze pozno wrocil z pracy P.S. ja tez nie pracuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylam pewna ze pojdzie duzo latwiej,kupilam kilka par spodni na allegro,teraz ten sweterek,od kolezanki naprzynosilam gazet,ksiazki itp a teraz patrzec na to wszystko nie moge,do tego jak ide miastem to co chwila mijam jakas zaciazona i jakby tego bylo malo to jeszcze co wlacze jakis film tez same przyszle mamy,normalnie zalamka na maxa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
och tak latwo nie jest racja. uslyszalam fajne zdanie "o tym": "telewizor, lodowke mozna sobie kupic, ale jak czlowiek musi cos sam stworzyc jest to takie trudne" czasem sobie mysle, czy nie lepiej byloby byc glupia, naiwna kobieta, ktora nie dba o siebie o swoja przyszlosc i rodzine - a mimo to ma problem "och jej jestem w ciazy". tym glupim - zazdroszcze tylko tego "problemu"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czokdi ja tez go czasem ochrzaniam tylko ze praktycznie nie mam powodow,bo jest naprawde kochany,poprostu na nim sie wyzywam,a on wie czemu tak jest i albo zaczyna sie wojna albo mi tlumaczy jak malemu dziecku,jak wraca z pracy to codzien dzwoni za ile bedzie,nawet na piwo nie wychodzi tylko do domu sobie kupuje,mam nadzieje ze w koncu nam sie uda i w koncu bede spokojniejsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja mialam 2 wpadki i mimo bardzo mlodego wieku bylam najszczesliwsza na swiecie,a teraz moje pociechy maja juz po nascie lat i czekaja na maluskie rodzenstwo a tu jak na zlosc nic,juz nawet mowia ze chyba zrobic nie umiemy i to mnie wkurza bo moze maja racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiaczki zobaczysz jak sama zajdziesz jakie to fajne, takie maluchy a już jakie sprytne. Nikolka kiedyś porody były okropne bo to takie czasy były, dziś nasze matki były by wniebowzięte gdyby im ktoś zaproponował znieczulenie. klapek może kazał ci brać po pół ze względu na te wyniki najnowsze? może to sie jakoś wiąże? ja bym go zapytała i powiedziała że możesz brać bez problemu całą. Najlepiej go zapytaj. A w ogóle nie martw się tak mało kto ma wszyściuteńko w normie. Złych tych wyników nie masz, poza tym ja bym jeszcze je za dwa miesiące powtórzyła badania, bo ty ostatnio dużo przeszłaś to się przecież na organizmie tez odbija. jak odpoczniesz to zobaczysz że za trzy miesiące będzie dużo lepiej. czokdi ja nie mogłam sobie poradzić z tym, przez cztery lata małżeństwa ciężko było. Potem jak sie te 2,5 roku starałam dopadały mnie depresje. W końcu zaczęłam myśleć że po prostu nie będę miała dzieci, zaczęłam to akceptować i wtedy sie trochę uspokoiłam, ale do tego długa i bolesna droga. A w ogóle to chodziłam na zakupy i poprawiałam sobie humor na różne sposoby - winko dobra kawa, dobre jedzonko. i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stefcia31 starania o dziecko nie powinny byc powodem jak to nazwalas wojny. ale teoria teoria, zycie zyciem. Kazdemu puszczaja nerwy, a wyladowac sie na innych jest prosto (ja tez czasem tak robie). tylko pozniej sie zastanawiam czy powinnam - skoro wiem, ze maz tez chce miec dziecko i pewnie on musi byc dwa razy odporniejszy niz ja- bo znosi moje humory a poza tym sam pewnie boryka sie ze swoimi. rozmawiacie o przezyciach meza wspolnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
EfQa tak mi teraz przypomnialas - dobre jedzonko. o tak to dla mnie i meza dobrze dziala na ukojenie :) mamy taki juz zakorzeniony sposob na "bez stresowa" sobotnia noc - mianowicie w niedziele jemy zawsze te same, nasze ulubione sniadanie- dlatego tez, w sobotnie noce zawsze myslimy wylacznie o niedzielnym poranku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie ze rozmawiamy,raz ja go pocieszam innym razem on mnie,wiesz ja jestem nerwowa ze wciaz nic a on ze ja sie wkurzam i na wszystkich to sie odbija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czokdi fajnie że masz takiego wyrozumiałego męża, mó mi cały czas uparcie powtarzał " zobaczysz będziemy mieli dziecko" a ja mówiłam akurat!!! A teraz chodzi za mną i mówi " no widzisz i po co te wszystkie twoje histerie i depresje przecież ci mówiłem że będziemy mieli w końcu dziecko" i gadaj z takim :) dziewczyny a teraz na poważnie dobra rada dla was: MUSICIE się czymś skutecznie zająć. Niech to będzie nowa praca której się poświęćcie, nie wiem skupicie się na pracy na pieniążkach, na awansie czy coś w tym stylu, idźcie na kurs angielskiego cokolwiek. Byle by się zająć czymś rozwojowym dla siebie i skupić sie na tym. I wtedy raz dwa zajdziecie w ciążę. I ZERO stresów i nerwów !!!! Stefcia ty to masz dzieci więc zajęcie w zasadzie masz :) ale pomyśl o czymś nowym dla siebie. A jak będziecie siedziały w domu i myślały o ciąży to tak się nakręcicie że czarno to widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tzw. spirala wydarzen. stefcia31 czy ja dobrze rozumiem - masz juz dzieci? jesli tak - to nie masz co sie "martwic" bo wiesz chociaz, ze jest mozliwe utrzymanie plodu, dziecka i porod... ja niestety nie wiem, czy jestem zdolna nawet do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czokdi my tez kochamy dobre jedzonko. i często w soboty wychodziliśmy sobie do różnych knajpek "odkrywać" nowe dobre jedzonko. Albo do coffe heaven szliśmy na kawkę z bita śmietaną i ciastko. Super było. Stefcia ty tez weź starego i wyjdźcie gdzieś razem żeby się odstresować i starajcie się nie gnębić tych biednych facetów bo im tez ciężko tylko im trudniej o tym mówić a często nawet tego nie chcą. Wolą dusić wszystko w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle, ze rola mezow jest rownie wazna dla przyszlych matek jak i samo poczecie. i to przeciec "wspolna sprawa" - tak wiec wyrozumialy maz, ktory "wie swoje" podtrzymuje zawsze iskierke nadziei i nie pozwala poddac sie i myslec inaczej jak pozytywnie :) przydatni tacy przyli tatusiowe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie fundnęłam w zeszłe wakacie wycieczkę do Tunezji na odstresowanie. Pomyślałam a co tam na co mam ta kasę wydawać ...dzieci nie mam....super było. I chyba pomogło w końcu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie mam dzieci ale sa na tyle duzi ze wlasciwie zyja wlasnym zyciem,mama jest im potrzebna tylko zeby zrobic obiad wyprac i dac kase na chipsy,mojego praktycznie caly dzien nie ma,a pracy jak narazie tez nie znalazlam,czasem tylko pilnuje kolezanki 3 miesiecznego malenstwa,jest slodki i to chyba jedyna rzecz ktora mnie naprawde uspokaja chociaz potrafi czasem dac w kosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×