Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

> Daisy81 Mam do ciebie jedno imntymne pytanie chodzi mi o dzieci z małżeństwa, tzn jak i gdzie doszło do waszego poznania się ,w jakim wieku były te dzieci i jak to przyjeły że ich ojciec teraz mieszka z inna kobietą a nie ich matką? Bo mój ma 6 letnią córkę i cały czas się zastanawiam czy to już nie najwy ższy czas aby się o nas dowiedziała ? Bo ja mam już dość jak on jeżdzi do niej a ja sama w domku siedzę .Jeśli komuś się nasuwa jakieś rozwiązanie mojego problemu to chętnie wysłucham wszystkiego. pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę jeszcze wyjaśnić ,że z córką mieszkał tylko przez 3 miesiące bo się wyprowadził i rozwiódł .Matka dziecka małej wmawia że tatuś pracuje dlatego nie mieszka z nimi .Co ja mam robić? Przecież żyć ze świadomością że jego dziecko wierzy iz jego tata będzie z mamą jak tylko przestanie tak daleko pracować już dłużej chyba nie zniosę. Jestem od kilku godzin bardzo negatywnie nastawiona do mojego życia z miśkiem, tyle problemów i codziennie coś nowego wychodzi przez jego rozwód, a to nie będę miała slubu kościelnego ,a to że będą problemy z ochrzczeniem naszego dziecka ,a to że jak moje dziecko będzie szło do I komunii to ja z nim jej nie wezmę a teraz jeszcze ta mała która wierzy że tata wróci do domu i jej matka która znowu zaczyna te swoje podchody w styllu dla dziecka powinieneś przemyśleć czy nie chcesz być z żoną i dzieckiem a ja k.... a kim jestem , ach też mam dzisiaj doła i to jak wielkiego aż żyć mi się odechciewa.Muszę coś z sobą zrobić bo za chwilę eksploduję od tych wszystich myśli. I do tego żadnej pozytywnej.Dzisiaj świat jest dla mnie tylko czarny i z każdą chwilą ciemnieje wizja mojego życia jak z bajki , kurde przecież jestem młoda ,nawet ładna podobam się facetom to po co mi takie problemy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
durne to wszystko, mam bardzo podobne mysli ...smutne i dołujace... przecież jestem młoda , po co mi takie problemy... czasami chciałabym poprostu zniknąć, przykro mi że tak trudno jest .. Twój nie jest jeszcze rozwiedziony? jest to trudna sytuacja bo dziecko juz rozumie i zaczyna pytać swiadomie, mój ma dziecko malutkie więc na bieżąco oswaja się z tym jaka jest sytuacja..Nie ma na to chyba złotego srodka, a jeśli jest chciałabym sama go poznać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
mam też świadomość , że to dopiero początek problemów. W końcu nazwie ktoś po imieniu mnie, rozumując schematami ludzie obwiniać zaczną mnie i dla małego dziecka też pewnie stanę się kimś znienawidzonym ...bo jeśli będą mu powtarzać że to przeze mnie.....że to ja jestem zła....to ku..... przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OJ mam dzisiaj dołki i to straszne już się zastanawiam nad tym czy dalej brać tabl. anty. bo one mnie totalnie rozwalają emocjonalnie zawsze przed okresem miałam dołki ale te które sama sobie stwarzam w głowie dotyczące życia z miśkiem to poprostu oceany aż wyć mi się chce .Czy ja nie zasługuję na szczęście i beztroskie życie ? najopierw nie udane dzieciństwo(ojciec alkoholik) ,potem choroba dziadka( aizhaimer{nie wiem jak się to pisze} i tylko ja się nim zajmowałam) , potem romans z żonatym( 4 miesiące), nieudane aż 3 związki (bo nie byłam dojrzałam emocjonalnie do założenia rodziny a oni nalegali na dziecko) a teraz to życie z dzieciatym rozwodnikiem , co ja k.... takiego złego w życiu zrobiłam że nie mam szczęścia ?Dlaczego to wszystko mnie spotyka? mój brat wpadł i ma ślub i już 2 dziecko a ja ciągle nie ten nie ten aż sobie wybrałam kandydata do miłości ależ jestem zła na siebie jaka ze mnie idiotka , bo jak nazwać świadome pokowanie się w związek tak popaprany i jeszcze jego starzy ( przy nich czuję się winna jak kochanka ) ale mi życie sprawiło niespodziankę ach idę sobie w kąciku popłakać i zrobię obiadek bo misiek już dzwonił że jadzie do domku ( testował garbusa) .Zeby chociaż moja mama przyjechała do mnie (wczoraj zadzwoniła że ma 39 gorączki a mieszka we Włoszech ) więc i nawet tego nie mogę być pewna .Mam dość żyć mi się nie chce. > Koś kto ... Skarbie ale sobie życie wybrałyśmy nie ma co ? Nikt nie mówił że jak dorosne to będzie łatwo ale że aż tak trudno to też nie myślałam. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do calineczka
Przecież masz te problemy na własne życzenie więc przestań ubolewać. Wystarczy parę trafionych decyzji i wyjdziesz na prostą. Siedząc w tym bagnie ze swoim miśkiem pogrążasz się się tylko. Nie łudż się, nie będzie lepiej. Będzie gorzej, a za kilka lat bedziesz miala świadomosć zmarnowanego życia. Ja dojrzalam do tego po 30tce. Rozstalam sie z zonatym kochankiem i poznałam cudownego wolnego faceta. W pazdzierniku slub, a nasz dzidziuś już w drodze. To jest szczęście, niezmącone żadną przeszłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daisy81
do calineczki dziwi mnie że Twoj mężczyzna jeszcze nie rozmawial z mała 6 lat to juz spore dziecko.powinien przedstawic sytuacaje w miare zrozumialy dla niej sposob.moj tak zrobil najpierw byla ogromna zlosc ze tatus obiecywal ze zawsze bedzie sam ,ze juz go nikt nie kocha itd. pierwsze spotkanie bylo bardzo spontaniczne-ognisko zabawa nasi(zaufani!) znajomi.maly( 9 lat) nie chiał do mnie wyciagnac reki byl zly obrazony ale powoli (juz tego samego dnia) zaczal sie przelamywac! a ja nie robilam nic na sile -zadnego nadskakiwania! moze ja mam calkiem inna sytacje wydaje mi sie ze o wiele łatwiejsza bo maly ma "wujka"chlopaka mamusi-tak sam mowi:) w pazdzierniku planujemy dzidziusia malego tez do tego przygotowalismy i jest za "oby był tylko braciszek" takze wszystko jest na dobrej drodze! tylko ten nieszczesny...papierek rozwodowy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
calineczka.... jak znajdziesz gdzieś inny świat to daj mi znać , gdzieś gdzie wszystko się układa i nie jest tak pod górę...Ja też mam dosyć... za co ja mam takie problemy? czemu mnie to spotkało ? i co ja robiłam ileś lat temu zamiast go wtedy "upolować" jeju...wyć się chce...czy tak musi byc? co z tego że my się kochamy jak tyle przeciwności..? do kogoś co napisał do calineczki......poważnie myślisz że taki związek nie ma szans? że lepiej od razu się poddać niz cierpliwie czekać? czy to tylko takie życie pozyczonym czasem ( jak napisałam wyżej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uchhh... ale powiało tu pesymizmem ;) Czyżby pogoda także miała wpływ na nasze nastroje, które i tak już są wystarczająco chwiejne...? Ech... a ja wam moje drogie powiem tak: dacie radę, bo kochacie i jesteście kochane. A kochać z wzajemnością to jeden z najbardziej poszukiwanych i bardzo rzadkich darów. Czy z wolnym mężczyzną byłoby dużo łatwiej? Pewnie troszkę tak... i pewnie wcale nie. Nasi nie nasi mężczyźni mają też niespotykane zalety... w tych jakże trudnych dla nas chwilach są dla nas oparciem, słuchają nas, próbują zrozumieć, bo - bo kochają. Niejeden wolny w takich życiowych zakrętach ucieka... A nasi są. Po prostu są, tak najprościej, najpiękniej... Znają wartość tego, co mają. Bo niestety człowiek jest dziwnie skonstruowany i często musi stracić, by poznać wartość. 3majcie się cieplutko, kochane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytalam wlasnie to co dzisiaj napisalyscie i mnie to tez taki pesymizm ogarnia dzisiaj. a wynika to z tego , ze ja mojemu nie mojemu nie ufam. ta sytuacja w ktorej jestem mnie nieco przerasta. zielony groszku.....Ty przynajmniej dodalas troche mi troche optymizmu. tak wiem , ze kocham i jestem kochana i On jest tym moim szczesciem , ale jedniak nie moim. oj ten czas. celineczka...ja nie poznalam jego dzieci , bo najpierw jego sprawy prezeciez musza byc poukladane. ale nie bardzo rozumiem dlaczego Ty tak masz ciezko pomimo tego jak pisalas , ze poznalas go gdy byl juz po rozwodzie. wiesz mi to co piszesz o Twoim zwiazku i tym jak Ty sie w nim czujesz nie podoba sie jesli chodzi o rokowania na przyszlosc. nie wiem jak dlugo jestescie razem, ale jesli jestescie to powinnas mysle bardziej myslec o Was i dla Was a nie tylko ulegac wszystkim wokol. i bardzo to zle o nim swiadczy , ze nie moze zyc prawda i ukrywa przed corka Twoje istnienie. a jak wiadomo klamstwa pociagaja kolejne klamstwa , a prawde coraz trudniej powiedziec. to na razie tyle , bo nie chce zasmucac tu. pozdrawiam Was dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
poddaje się...wszystkiemu , ja nie mam siły walczyć,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzis nowy dzien. l sen pomogl i odsunal ode mnie zle mysli. mam nadzieje, ze Wasze mysli beda dzis pogodne, pomimo tego co za oknem. wczoraj juz prawie to wszystko co budujemy o czy marzymy, nasze plany chcialam zniszczyc. dzis mi glupio , ze tak sie zachowywalam. Zycze Wam dziewczyny spokoju i przetrzymania trudnych chwil, bo ta milosc ktora nam zostala dana jest dla nas wielkim szczesciem i nie doszukujmy sie problemow na przyszlosc. Pozdrawiam i milego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziwczynki, małe smutaski Wczoraj u mnie była straszna pogoda, więc na nia zwalam Was nastrój. Ale dziś od rana słonecznie:P Z własnego doświadczenia wiem, że takie dołki są częścią tego układu, związku, który wybrałyśmy. Jeszcze nie raz, anwet po rozwodzie będzie Wam przykro. Niby na codzień nie przywiązuję wagi do tego, że był juz przede mną zonaty, ale tak od święta....najbardziej się irytowałam, kiedy szykowaliśmy ślub....wyszedł pięknie, wesele i imprezka udane, żadnego zgrzytu. Ale wcześniej mocno przeżywałam, że ONA miała coś,czego ja mieć nie mogę - ślub kościelny. Nie ma za bardzo martwić się o chrzest dziecka, bo z tym akurat nie ma problemu, chyba że trafi się Wam ksiądz debil, ale tych na szczęscie coraz mniej:) I niestety u mnie sprawa była prostsza, bo nie miał dzieci, przeniósł się do mnie jakieś 500km, ale czasem.......trzeba być na tyle silnym, żeby to prztrwać dzielnie i zgodnością, szczególnie czas rozwodu i uprawomocnienia:) Potem zaczyna być z górki:) Do calineczki: mała twojego mężczyzny chyba nie jest już taka mała, chyba czas na niektóre wiadomości:) Porozmawiaj z nim o tym i zobacz, jaką ma minę... Trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
ostatnio jest bardzo pod górke , nie wiem czy tam gdzieś jest jakiś szczyt, żeby potem było juz z górki... zastanawiam się czy możnaby to odwrócic jakoś, myślałam o tym czy to nie zabrnęło za daleko , ale chyba już oboje się zaangażowaliśmy w to nasze kochanie.. tylko że ja chciałabym normalnego związku , ciągle jakieś kłody pod nogi - mam dosyć. gdybym wczesniej wiedziała że tak to będzie to nie wiem czy wogóle pozwoliłabym sobie na takie uczucie , na pokochanie kogoś własnie nad życie. gdyby tak cofnąć czas....tylko o ile ? ....o ten czas co się zaczęliśmy spotykać?...chyba więcej , o czas gdy życie zrobiło psikusa i poplątało to wszystko,teraz spijamy to co naważone zostało kiedyś. cholera wie ile jeszcze czasu to będzie trwać , no i czy jest jakaś granica kiedy powiem " dość " :( z jednej strony to cudowne że przy nim jestem taka szcząśliwa, chciałabym wtedy zamknąć oczy i zatrzymać czas..ale gdy pojawiają się problemy , to sama juz nie wiem, czy trafiliśmy na siebie w nagrodę czy za karę ?! :) ale za co ta kara dla mnie jeśli juz...:) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
chmmm dla mnie to byłby gwóźdź do trumny..... zresztą ,żałuję żę wogóle istnieję.poważnie, żałuję że los sobie ze mnie chyba zadrwił.. a ty zielony groszku ..zależy jaka jest całkiem twoja, wasza, sytuacja...tak czy siak powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktosiu... widzę, że masz mega dołek :( Może powinnaś odpocząć gdzieś na słonecznej plaży, nabrać dystansu i zatęsknić porządnie. Nigdy nie żałuj, że istniejesz! Nigdy. Trzymaj się mała ;) Noś głowę wysoko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
tak , plaża byłaby tym co bym teraz pragnęła.... ale ta pogoda!! buuu... tyle ,że wiesz łatwiej byłoby ..gdyby mnie nie było :) ktos nazwał po imieniu...że on zostawia dziecko dla jakiejś innej (dla mnie) dla trzeciej, boziuuu on rozstaje się z żoną , z nią bierze rozwód nie z dzieckiem! najgorsze że ludzie w swej złości chcą na kogoś przerzucić winę. Miłość jego skończyła się do żony , dziecko nie ma tu nic wspólnego....ruszają wszystkie mechanizmy żeby obarczyć kogoś winą. :(:( tego tak bardzo nie chciałam..ale mnie to boli , mam takie uczucie, że robię coś potwornie złego.. słowa mają wielka moc i zostają na długo w głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To on musi udowodnić, że bierze z żoną rozwód a nie z dzieckiem. To będzie jego walka i akurat w niej Ty możesz go wspierać. Dla niego takie słowa, że on jest niedobry bo zostawia dziecko i że to wina kogoś, kogo kocha też muszą być bolesne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
dziękuję....za słowa wsparcia , walka przed nami niezła w takim razie...a dołek mój - no cóż chwile słabości są wpisane chyba :( masz rację trzeba to przejść razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć smutaski:) Do ktosia: jeśli czegoś tak żałujesz, nie brnij dalej. Jest ciężko i trudno, czasem wyrzuty......musisz się z tym liczyć, natomiast jeśli jesteś z nim szczęsliwa i on z tobą, wsperaj go, on niech dba o ciebie...tylko tak przez to można przejść. Opiniom innych, miłych i życzliwych;) osób nie ma co sie przejmować, bo im więcej o tym myślisz, większe problemy i dołki. A do groszka: nie za wcześnie. Poważnie mówię, poczekajcie na prawomocny rozwód, nigdy w życu nic nie wiadomo, niech pojawią się jakieś komplikacje, a dla sądu \"kochanka\" w ciąży jest argumentem za winą małżonka. POważnie.....niby ma być elegancko i kulturalnie, ale rozwód niestety taki nie jest. Trzymajcie się ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zacznę od początku; wczoraj próbowałam z nim porozmawiać o jego córce i zapytałam wprost kiedy jej o mnie powie , oczywiście usłyszałam jak zwykle że jeszcze nie wie i że dzisiaj o tym porozmawiamy więc czekam na tą rozmowę , sytuacja jest trochę gorsza bo oboje wyprowadziliśmy się 100 km od domu dziecka a misiek nigdy przez 6 lat nie miał dobrego kontaktu z mała bo jego żona cały czas po sądach biegała i skończyła te swoje zagrywki dopiero pół roku temu .Dzisiaj zadzwonił do niej spytać o termin odwiedzin małej to usłyszał że teraz mała jedzie mamą i wujkiem na Słowację i może w przyszłym tygodniu. Tylko że w przyszłym tygodniu przyjeżdża do mnie moja mama i co pierwszy raz zobaczy mojego faceta a on powie że akórat dziś jedzie do dziecka - tego to ja nie zniosę, matka małej do tej pory nie pozwala miśkowi na spotania z córką bez nadzoru jej lub jej rodziców więc perspektywa poznania małej i byłych teściów jakoś mnie bardzo odstrasza . Już mam dość dzisiaj mam zamiar powiedzieć że ja chcę dziecko za 2 lata i nie mam zamiaru czekać aż on łaskawie poinformuje córkę o moim istnieniu , bo za kilka lat (ona już jest strasznie rozpuszczona) ja nie będę znosić fochów małolaty,która będzie mnie obarczać za rozopad małżeństwa jej rodziców -nie wiem co z tej rozmowy wyniknie.Zaczynam mieć dość jestem kochana kocham planujemy budowę domu (działkę już kupiliśmy) a jak wychodzi temat jego dziecka to czuję się jak kochanka ukrywana przed światem .To jakiś koszmar z którego nie umiem się obudzić. pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
wiesz ja bardzo się przejmuje opinią, moze dlatego że nigdy nie miałam do czynienia z jakimiś pomówieniami. Życzliwi , inni......no moga zatruć życie. Ale chyba jeśli się kochamy to nas to nie rozdzieli ,może wzmocnić. Ja tak delikatnie jestem przerażona.... ale kocham nad życie i co chyba najważniejsze też czuję się kochana :) w poprzednich związkach nie było tej magii , dopiero teraz mam ochotę góry przenosić gdy jestem z nim , a on...czuję że potrzebna jestem mu ,że też jest przy mnie szczęśliwy. To musi się udać . Tylko są pewne osoby co żyją sensacją i starają się wprowadzić zamęt... zdaję sobie sprawę z tego że jeszcze kilka ciosów będę musiała znieść. To wyrzeczenia i trudne chwile zanim będziemy normalnie razem żyć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do celineczki o to ci wspolczuje takiej bylej zony........ja naprawde nie rozumiem tych kobiet, przeciez dobry kontakt ojcow z dzieckiem lezy w ich wlasnym interesie,. ciagaja sie po sadach, widzenia, alimenty, a jak ojciec chce zobaczyc dziecko to problemy..........jak mozna być tak głupim....poważnie mówię. Jak można tak maerwować dzieckiem, dorośnie pozna prawdę i dopiero klops będzie i zimny prysznic na głowę kochającej mamy. Może mnie poniosło..........ale .......:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do celineczki raz jeszcze:) Ale twój mężczyzna też wdał się w tą grę:(ja stoje na stanowisku, że najlepiej i najprościej jest mówić prawdę. Innego wyjścia nie ma, jakieś kłamstwa dla dobra drugiej osoby-tfuuuuuuuu. Dziecko już nie jest takie małe, więc rozumie to i owo.....smutne, że dorośli tego nie rozumieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
> Zielony groszek Podziwiam twój spokój i opanowanie to naprawdę budujące patrzeć na kogoś kto tak dzielnie pokonuje swe problemy jak ty.Też bym tak chciała ale mną ciągle targają złe myśli .groszku jeszcze przyjdzie porana na macieżyństwo i radosne życie. Co do rozmowy to ją sobie odpuściłam ,bo to nie moje dziecko tylko ich i nic mi do tego czy chcą je okłamywać czy nie ( ja swoich nie będę) a oni niech robią ze swoim co chcą.Kiedyś jak o małej rozmawiałam z miśkiem to obiecał że zrobi wszystko abym nigdy nie odczuła jej obecności i istnienia może tak bedzie dla mnie lepiej ,bo jakbym miała się zamartwiać ich dzieckiem ty chyba bym zbzikowała do reszty.Nie do końca mi taki układ odpowiada ale wolę to niż przebywanie nie z moim dzieckiem pod kontrolą jego byłych teściów i byłej żony tego nie zniosłabym napewno.Ale jak ostatnio byliśmy w Zakopanym to bardzo mnie zabolało jak misiek wypalił że kupi córce skórę - skończyło się na zakuopach w markowym butiku ale i tak bolało bo on kupował ubranka nie dla naszego dziecka tylko dla ich.Ach nie wiem teraz jak piszę do was to znowu mam ochotę z nim porozmawiać o naszym dziecku ale odłożę to na wrzesień (cały spędzimy w Chorwacji) stworzę romntyczny nastrój i bedę nalegać na dziecko(skończyłam już 29 lat) i od 2 miesięcy na widok kobiety z wózkiem strasznie się rozczulam a jak przechodzę obok sklepu z zabawkami to miętosze wszystie pluszaki -czyżby instynkt macieżyński się we mnie obudził??? Dziewczynki główki do góry będzie lepiej. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×