Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Gość karma mia
Przepraszam, że powiem kilka słów nie po waszej (naszej) myśli, ale korci mnie już od dawna i nie mogę się powstrzymać. Bardzo łatwo się zakręcić, nakręcić i samousprawiedliwić. To, że wzajemnie przed sobą się usprawiedliwimy to nie znaczy, że nasze sumienie też się oczyści. A coś na nim musi być, skoro tutaj piszemy. Ja już jestem "po rozwodzie". Poznałam Go, po tygodniu się zakochałam na zabój, On też. On - 15 lat małżeństwa, dwoje dzieci. Małzeństwo jak małżeństwo - po 15 latach rzadko jest "cudownie". Bardzo szybko powiedział jej o mnie, że mnie kocha, że to jest to. Ja wahałam się, bałam, On cierpiał, Jego żona też, doceniła Go jak Go straciła...Wyprowadzka, wspólne mieszkanie, Jego trzy powroty do domu (ona błagała, żeby wrócił ze względu na dzieci, On wracał , a ona na drugi dzień kazała Mu wypierd...) Dzisiaj wiem, że gdyby ona rozegrałaby to inaczej - kilka ciepłych słów o miłości - to On by do nich wrócił i już został. Ale tam cały czas awantury i kłótnie i wyzwiska. Rozwiódł się po roku. Ja byłam cały czas. Po jego trzecim powrocie "stamtąd" powiedział "już nigdy cię nie opuszczę". Słowa dotrzymał. Wziął rozwód, już 3 lata jesteśmy razem i nadal kochamy się na zabój. Sms, telefony, dwadzieścia razy dziennie, planujemy ślub. Na razie toniemy w długach - ex postanowiła zrobić z Niego bankruta i właściwie udało jej się. Oddał jej wszystko, co miesiąc niewyobrażalne pieniądze, ja marzę, że może do końca roku uda nam się spłacić długi . Ex jest okropna. Na początku było mi bardzo żal. Teraz już nie. Nie będę się rozpisywać, co wyczyniała, Wy wszystkie znacie to na pamięć. Chcę tylko powiedzieć, że cały czas mam nieubłąganą świadomość tego, że gdybym raz zdecydowanie odeszła na początku tego związku, to może...może...On by nie odszedł, może by im się ułożyło na nowo, może ...tysiące może...ta, która nie widzi winy w sobie (oczywiscie w wypadku poznania faceta przed rozwodem) jest najzwyczajniej ślepa. Nie udawajmy, że nie ma naszego udziału w tym co się stało. Wygrała nasza chęć doznania szczęścia. Ja jestem cholernie szczęśliwa. Ex do dzisiaj dokucza nam strasznie. ale jakoś tak się zycie plecie - jego mama i cała rodzina bardzo mnie polubili. Moi rodzice kochają Jego. Nawet Jego dzieci przekonały się do mnie (cud). Mimo to, coś siedzi we mnie i będzie siedziało do końca moich dni. Pozdrawiam was i życzę miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zachłystuj się swoim szczę
Jestem pewna, że na łzach jego dzieci i cierpieniu jego żony nie zbudujecie twardego fundamentu I nie mówię tego tylko teoretycznie, ale znam to a autopsji Jeszcze zapłacisz za ich krzywdę, bo zło wyrządzone innym, wraca do nas ze zdwojoną siłą. Wspomniesz moje słowo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam:))mój kochany ma dzis urodzinki-jedziemy na koncert-fajnie:))a ja...mam dzis dziwny dzień-zmieniamy to mieszkanie i jakoś tak mnie dopadły dziwne myśli,wszystkiego zaczęłam sie bać.poza tym dowiedziałam się,że on kiedys zdradził swoją ex-jak byli małżeństwem...oj,ciężko mi z tym,wolałabym nie wiedzieć.i to wyszło tak głupio,byłam u koleżanki,u niej jeszcze jakaś jej znajoma przyszła,która nie wiedziała o mnie i o nim i nawija o kumpeli jakiejś tam,co mąż ją kopnął w d...,bo miała mnóstwo romansów,gdzies ją nawet złapał itp.i nagle bum!!zaczęła sypać jak z rękawa z kim tamta romansowała, a tu... imie i nazwisko mojego faceta:((ta moja koleżanka zbladła,ja chyba też...a tamta nieświadoma niczego,bo nie w temacie dalej wymienia!!!jeszcze paru moich kolegów tam sie przewinęło:))ale to nie o to chodzi,chodzi o sam fakt,jestem zła,smutna i...przerażona tym co wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrzuty sumienia ma sie zawsze. Przecież jesteśmy ludźmi, dziwne byłoby gdybyśmy ich nie miały. Ja mam do tej pory wyrzuty sumienia - a sytuację mam podobną do Ciebie. Ale tak z drugiej strony - gdy małżeństwo jest dobre, gdy dalej tli się uczucie, to nikt takiego zwiazku nie rozbije. Moze się usprawiedliwiam, nie wiem. Jak mozesz napisz na e-mail, mam kilka pytań. Być moze zapłacę za to zło. Ok, jestem dorosła i podejmuję decyzje licząc się z konsekwencjami. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karma mia
Tu nie chodzi o winę i karę. Oczywiście, niezmierzone są losy ludzkie. Ja też tłumaczę sobie, że gdyby w tym małżeństwie było ok, to by nie było nas i tak dalej. Ale ...niewiele zrobiłam, żeby przekonać Go do powrotu. On już też w pewnym momencie nie chciał, bo był szczęśliwy ze mną. Rozumiesz, gdyby nie miał alternatywy - mnie, to może te powroty do rodziny były skuteczniejsze. On twierdzi, że ich małzeństwo i tak by się rozpadło. Stała gadka prawda? To jest tzw młyn na moją wodę, ale ..coś...siedzi...zadra... mimo, że kocham Go jak głupia ...jedyne co mnie przekonuje, to moja postawa deterministyczna - "tak miało być, przeznaczenie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny pamietajcie
że co innego jest gdy facet albo jest w trakcie rozwodu, albo już nie mieszka z żoną - i wtedy pozna kogoś, zakocha się - jego prawo, nikt nie może odmawiać nikomu prawa do szczęścia i miłości. Ale jeśli facet ma rodzinę, żonę i dzieci i jakos im razem żyje (raz lepiej, raz gorzej, ale dzieci mają pełną rodzinę, nie ma awantur), a facetowi się wydaje, że z inną byłoby mu lepiej - i poznaje młodszą, wolną, bardzoej zadbaną, nastawioną na zdobycie faceta - to nie ma siły... odejdzie od rodziny i wtedy właśnie eks będzie wg was tą zołzą. Bo po prostu wtedy wy ZABIERACIE faceta rodzinie. I o to głównie chodzi... Przecież tylu wolnych kręci się po swiecie, dlaczego szukacie takich z przeszłością? Garniero, przecież twój wyprowadził się z domu dopiero wtedy, gdy cię poznał, czyli zostawił dla ciebie rodzinę. Czy to jest w porządku? A może jednak by naprawili swoje małżeństwo? Ale teraz to już gdybanie... Wróbla, to samo tyczy sie ciebie, gdybys nie weszła między nich.może jednak by im się udało. Ale tego teraz się nie dowiemy... Ile tu jest takich przypadków? Ale ugogólniać to wy potraficie. Wg was wszystkie eks to wredne zołzy, co chcą tylko pieniędzy... Ciekawe jak będziecie śpiewać, jak wy (czego nie życzę) zostaniecie eksami... Wtedy założycie topik - On się rozwodzi ze mną i zaczyna związek z inną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do powyzej! absolutnie nie!! mój od pół roku nie mieszkał z zoną jak mnie poznał. Co wiecej była to jego trzecia wyprowadzka. proszę poczytać uwaznie.nie byłam przyczyną ani nie rozwalilam niczyjego związku! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co więcej do wypowiedzi powyzej . tak jego ex jest zołzą i chce tylko i wyłącznie kasy. piszę to z pełną odpowiedzialnością. ale motywowac tego nie bede. taki typ. Choc nigdy na forum nie pisalam o niej to jednak tak, w moim , w naszym przypadku ona jest taka. Co więcej to tez jest jedna z wieeeeelu przyczyn ich rozwodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam;) Widzę, że temat nam zbacza na te lepsze i gorsze ;) Swojego poznałam 4 lata po rozwodzie czy jestem lepsza od Garnierki czy Wrólowej ????????????? Nie sądzę, aby to miało wpływ na to czy ktoś jest lojalny czy nie! Tej lojalności powinno się wymagać od partnera, a nie od wszytkich dookoła, bo potencjalnych zagrożeń przeciez tyle po ulicy chodzi:D:D:D:D:D:D Dziewczyny, to że facet postanowił zakończyc związek nie jest naszą winą, tylko jego, że po jakimś czasie postanowił opuścić żonę i dzieci! Tzw. katalizator (ta druga) nim tak naprawdę nie jest, to tylko usprawiedliwienie facetów, to oni w ten sposób uzasadniają swe decyzje - czyż nie???????/ Krzywda (czyli ex i jej dzieci) do nas nie wróci, bo .............. no właśnie sami jesteśmy kowalami swego losu, a przez takie gderanie jedynie co możecie zrobić to zasiać w nas niepewność i oto wam chodzi - trudno się dziwić. I jeszcze jedno drogie exżony, pamiętajcie, że to nie my was skrzywdziłyśmy, to nie my was opuściłyśmy, to nie my niedotrzymałyśmy danej wam przysięgi!!! itp....!!!!!!!!!!!!!!!!!:P Jeśli koniecznie chcecie ulac trochę swej złości to odpowiednim partnerem do tego jest wasz były mąż, nie jego druga żona, czy jego druga rodzina. Pozdrawiam i życzę więcej obiektywizmu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pełni zgadzam się z celineczka. i nie wiem po co miałabym myśleć co by było gdyby . Gdyby on mnie nie poznał. To on chciał w końcu odejść a nie tkwić w zwiazku , który nie daje mu szczęscia. Jesli by nie chciał to byłby dalej z ex i tysiace kobiet mogło by przed nim tańczyć a on i tak by był z nią. Teraz jest ze mną i jest bo chce tego , a ja chce być z nim. Jeśli nie będzie chciał być to przecież go nie zatrzymam. Każdy ma wolna wolę i nie da sie kogoś zmusic do odejścia od żony, czy męża jeśli sama osoba tego nie chce. Jasne można powiedzieć , że faceci to tacy słabi, bezwolni i wystarczy jaks laska by dla niej wszystko rzucili. Tylko po co się ich tak usprawiedliwia. Patrząc na siebie , gdy wiem ,ze kocham to wiem , że zaden facet w głowie by mi nie zawrócił . Wiec jesli tak mało potrzeba by facet poszedł za inną kobietą to coś musiało w ich związku być nie tak. może i mnie.......ale dawno się nie odzywałaś. Ja oczywiście , że Cie pamiętam. Tu to tak spokój miesza sie niepokojem, ale jednak powolutku układa się. a z życiem tak jest , że nie wazne w jakim jest się zwiazku to niewiadomo jak sie potoczy. Te nasze to szczególnie sa jakoś naznaczone ale na pewno może byc dobrze. nie zachłystuj sie swoim szczę, dziewczyny pamietajcie......czy rzeczywiście rozwód jest taką tragaedią? Jeśli i on chciał rozwodu i ex chciała rozwodu a teraz każde żyje szczęsliwiej to czy to jest takie zło? Ijeśli już to oni zgotowali to zło swoim dzieciom. Mój niejako został przymuszony do ślubu , bo dziecko w drodze , wiedział , że nie kocha tej kobiety i wcześniej czy póżniej odejdzie. Miłego dnia dla koleżanek z topiku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emerytka j
Mam wiele lat i sama wiele przeżyłam, temat mi bardzo dobrze znany, ale ja nie o tym. Mam taką małą refleksję na podstawie losów życia wielu moich znajomych ( mam szwerokie i bogate w wydarzenia znajomości i interesujące środowisko) Na przestrzeni lat widać że nie udało się ani jedno małżeństwo w którym facet był z odzysku (a bardziej ścisle był rozwiedziony z powodu zaistnienia kochanki). Ani jeden z tych facetów po latach nie oceniał pozytywnie związku z drugą żoną, prawie wszyscy żałowali w jakiś tam sposób oceniając że ta pierwsza była lepsza. Bez wyjątku wszyscy zdradzali swoje drugie, a niektórzy rozwodzili się i były następne żony. Ale najciekawsze to jest to że wszystkie drugie bardzo żałowały i bez wyjatku były zawiedzione i nieszczęśliwe, powody były różne. Najmniej przegrane psychicznie były te dla których powodem takiego drugiego małżeństwa była kasa faceta, i własciwie tylko kasa, a ten facet był koniecznym dodatkiem do kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emerytko , to ja ci powiem coś innego też z obserwacji, a mam ich trochę w w swoim 30 letnim życiu mieszkałam w 6 miastach Polski i od roku w prawie wsi;) a więc moje spostrzeżenia to takie : - 90 % małżeństw zawartych przez wpadkę - jest już po rozwodzie - połowa moich kolezanek z liceum, które ślub wzieły w ciagu 3 lat po maturze jest już po rozwodzie lub w trakcie - w miejscowości w której mieszkam separacje to chleb powszedni - i znam 10 par w których jedno z małżonków było już wcześniej po rozwodzie, są małżeństwami od 5 do 10 lat i żyją szczęsliwie i zgodnie i bardziej poprawnie niż jedno \"prawowite\" małżeństwo :P więc bytnim obiektywizem nie popisałaś się :P A ja nadal po takich doświadczeniach bałabym się głośno stwierdzić, że każda wpadka skończy się rozwodem, bo znam tez takie przypadki, że ludzie żyją ze sobą w zgodzie:P Więc trochę wiecej rozważań o życiu na emeryturze polecam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama mia - to o karze nie było do Ciebie. A ja znam wiele małżeństw z tzw. odzysku i są bardzo szczęśliwe i nie zamierzają się rozwodzić. Ot, choćby mój ojciec i moja matka. Po rozwodzie każde ułożyło sobie życie i są bardzo szczęśliwi w drugich związkach. Wiem wszystko o życiu dziecka wśród awantur, więc wiem ze czasem rozwód jest najlepszym wyjściem. Szkoda że moi rodzice rozstali się tak późno, byc moze dziś umieliby rozmawiać ze sobą, a tak... Ale to i tak nie przekona tych co wiedzą lepiej. Pozdrawiam dziewczyny, do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yenyfer ;) już myślałam że tylko ja dzisiaj występuję w roli rozsądku oczywiście zdrowego :D:D:D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość punt widzenia
zależy od punktu siedzenia Nieprawdaż?? Osobiście skłaniam sie zdecydowanie do przyznania racji emerytce, która występuje na tym topiku jako osoba postronna, zatem obiektywna Celineczko, możesz bronic sie jak chcesz, masz do tego prawo...ale zycie i tak pisze swoje scenariusze Przyjaźnie się z kobietą, która po 3 latach znajomości (i rozwodach z obojga stron) i pół roku po slubie potrafi uskuteczniać przez 7 dni ciche dni a następne noce płakać w poduszkę, bo... nie dogaduje się z tym czarującym mężem - w kwestii jego dzieci, ich wizyt, wysokości jego alimentów na nie -i innych płaszczyzn, na które oboje maja odmienne zdanie. Przyszła szara rzeczywstośc i czas zbladł. Do tego doszło spłacanie wspólnie zaciągniętego kredytu na spłacenie exów..i bieżące pozyczki, bo nie starcza do 1-go.. A miało byc tak cudownie Otwórzcie oczy, optymistki w różowych okularach!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wszyscy tak kończa , nie zawsze tak jest. Mówisz o jednym konkretnym przypadku - ja też pisałam o jednym - konkretnym- moich rodzicach. Są szczesliwi ew drugich zwiazkach. Gdybyś spojrzała na mojego ojca z drugą żona, to do głowy by Ci nie przyszło że są razem kilka lat. Powiedziałabyś - miesiąc miodowy. Oczywiście że zwiazki z osobami z tzw.\" przeszłoscią\" są inne, być może trudniejsze niż z tymi \"bez przeszłości\" Pozdrawiam Calineczko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
punt widzenia......czy nie lepiej byc optymistka? emerytka j.......skupiasz sie tylko na tych zlych przykładach. a w życiu naprawde różnie sie ludziom związki układaja. a tak po za tym ile tych pierwszych małzeńsw żyjących do końca jest szczęliwych. Żyją bo żyja, są dla są dla siebie obojętni mało ich łaczy. i uważm , że to nieważne które to małżenswo ważne żeby być i żyć szczęsliwie. A kazdy widzi to co chce widziec .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karma mia
Yenny, czy to do mnie masz kilka pytań? Bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No proszę, widze że jestem w komfortowej sytuacji ;) Mój mężczyzna wraz ze swoją, juz ex żoną, podjęli decyzję o rozwodzie jeszcze zanim pojawiłam się w jego życiu. Więc nikomu nic nie odebrałam. Dzieci również nie mają. I nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Ach i jeszcze jedno, któraś z pań wyżej napisała \"tylu jest wolnych. po co szukacie tych po rozwodzie?\" No tak, jasne włączyłam sobie opcję: szukaj faceta po rozwodzie ;) Nie szukałam go, poprostu znaleźliśmy się. Oboje we właściwym miejscu i czasie. Ot i tyle :) I niestety szczerze wątpię, czy aby na pewno jest taki wielu mężczyz po 30 którzy są wciąż kawalerami. A wszystkim atakującym tu ex żonom, napiszę jeszcze coś. Nie próbujcie nam udowodnić, że mężczyzna po rozwodzie to II gatunek. Bo wóczas musicie to samo poiedzieć o sobie :P Houk :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety moja droga zabrakło ci tak pożądanego w tym przypadku obiektywizmu :D:D Mimo to ustosunkuję się do twojego postu. Bronić się nie muszę, bo nikt mnie nie atakuje :P no chyba że weżmiemy twoje posty pod uwagę:P, ale to ja traktuję w formie dyskusji :D Mam do ciebie jedno pytanie : Skoro po rozwodzie człowieka spotyka samo zło,drugie żony to nieudaczniki społeczne, drugie dzieci to bachory - to powiedz szczerze dlaczego ci faceci uciekają do tych podłych drugich żon?????????? I jakie cudowne te pierwsze musiały być, skoro facet świadomie wybiera takie coś jak druga żona, która z założenia jest zła????????:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D Pomyśł, moja droga nad swoimi postami :P bo barkuje w nich logiki i sensu :D:D:D:D:D bo jeśłi przyjmujesz taką linię obrony, że rozwodnik jest skazany na niepowodzenie, to proszę poprzyj to jakąś tezą , definicją, badaniem choćby socjologicznym itp. bo to się kupy nie trzyma jak człowiek istota myśląca sama bez przymusu wybiera garsze życie???????:D:D:D:D:D:D:D:D:D Chyba są w tym luki myślowe :P Pozdrawiam moje koleżanki z tego topiku ;) bo one swoje wywydy zawsze starają się poprzeć choćby swoim życiem i swoimi doświadczeniami i nie uogulniają ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny pamietajcie
gdybyście uważnie przeczytały - nie było tej dyskusji. Co innego odciągnąć faceta od rodziny - to jawna zdrada i wtedy była żona ma prawo byc wredna dla swojej next i ma prawo nawet nastawiac dzieci przeciwko "pani", co tatusia ukradła, ale napewno nie przeciwko tatusiowi, jesli tak robi - to zapewne z czystej złości. Podejrzewam, że gdyby was taka sytuacja dopadła - robiłybyście tak samo. Co innego gdy facet jest już poza związkiem i wy nie byłyście przyczyną rozpadu małżeństwa (vide zielony_groszek czy celineczka, anouk). Oczywiście że taki pan MA PRAWO do szczęścia i miłości, jest wolny może ronbić co mu się podoba. Ale jak widzę, każde słowo krytyki na wasze poczynania odbieracie jako atak na swoje osoby i związki. Pamietajcie, że swiat nie składa się tylko z dobra. I że trzeba umieć z godnością przyjmowac krytykę... Kto mieczem wojuje od miecza ginie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny pamietajcie
acha - NIE JESTEM sfrustowaną eksżoną... tzn. w sumie jestem eksżoną, ale szczęśliwą w drugim związku, tak jak wasi faceci, a pierwszego męża nie widziałam 18 lat... nawet nie wiem, czy żyje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cóż ja chyba ma te różówe okulary, bo jakoś słów krytyki nie dostrzegam, a jedynie małe złośliwości :) i nie rozumiem takiego myślenia, gdybyś była na miejcsu ex też byś robiła na złość next :O a może ta ex powinna wygarnąć wyszstko swemu ex, a nie odbijać swoją złość na next???????? - tak chyba było sprawiedliwie i normalnie :) bo jak sąsiadka kopnie mnie w noge to ja nie biegnę do jej męża i mu życia przez to nie umilam, a wy ex często tak się zachowujecie :O I to jest ta różnica !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! brak wam realnej oceny danej sytuacji !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no a swoja drogą , jak radzisz sobie jako next????????? uporałaś się z alimentami, kontaktami itp ????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny pamietajcie
celineczko, po rozwodzie, a zresztą i przed, tatuś miał w d... dziecko, nie raczył chcieć odwiedzin. Więc jak wyszłam ponownie za mąż, moje dziecko miało wtedy 5 lat, mój obecny po prostu wystapił do sądu o adopcję i tatuś się zrzekł praw rodzicielskich z wielką chęcią, bo go to uwolniło od płacenia. I kontakty się urwały. Zresztą on już ma drugą rodzinę i nie wchodzimy sobie wzajemnie w drogę, poza tym mieszkamy dość daleko od siebie. I nie narzekam. Nigdy o sobie nie powiem, że byłam zołża, wredną suką itd. dla byłego. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Rozstaliśmy się w zgodzie, zdrada nie była przyczyną rozpadu, po prostu nie dobraliśmy się, byliśmy młodzi, niedoświadczeni, myśliliśmy, że można wszystko... ale codzienność nas dopadła... A teraz jest super!!!! Trafił swój na swego. Czego i wam życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emerytka j
calineczko reaguję na twoją wypowiedź Nie ta skala, i nie dziwię się twoim przekonaniom, są chyba własciwe dla twojego wieku - co to jest wiek 30 lat - tak naprawdę nie możesz znać życia - z twoich reakcji to wynika - życiowo to trochę przedszkole- wybacz nie mam na celu obrażanie ciebie (byłoby to niepoważne) , musiałabyś chyba mieć jeszcze dodatkowe 30 lat doświadczenia aby obiektywnie widzieć to co warto byłoby widzieć już w młodym wieku. A bardzo szczęśliwe po kilku latach drugie małżeństwa ???? O czym ty mówisz? O udanym okresie godowym?? Kilkuletnim ??? A może ocenę właściwą zrób po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach trwania takiego drugiego małżeństwa - wtedy wyjdzie ci czy było szczęśliwe. Oceniaj gdy minie okres godowy, a zacznie się życie. Ja o takiej skali mówię, bo tylko z takiej perspektywy , nawet kilkudziesięcioletniej można ocenić szczęśliwość drugiego małżeństwa. Animozje wynikające z bycia w drugim związku, zwłaszcza gdy było się przyczyną rozpadu rodziny w której były dzieci, pojawiają się zawsze po jakimś czasie , krótszym , dłuższym, ale są zawsze. Kiedyś myslałam tak idealistycznie i naiwnie jak ty Calineczko, tylko to przypomnienie sprowokowało mnie do wypowiedzi. Znikam, brak czasu, na kafeterii jestem przypadkowym gościem, nie jestem w stanie dalej dyskutować. Zresztą taka dyskusja to bicie piany, nic nie daje i do niczego nie doprowadza. Każdy z nas się uczy na swoich błędach, musimy sami wsadzić rękę w ogień, oparzyć się. Oby wam ogień był zimny. Bywają bajki ze szczęśliwym zakończeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z emerytką, że ta dyskusja to bicie piany dodatkowo z udziałem osób, które nie całkiem tu pasują, nie zgadzam się z dziewczyny pamietajcie, że skoro facet rozwodzi się bo kogoś poznał, to nie ma prawa do udanego życia. No i zgadzam się z koleżankami z topiku, że dobrego małżeństwa nie da się rozbić. Bo co to za dobre małżeństwo, gdzie facet zdradza? no pytanie może retoryczne, bo wiekszość moich kolegów jednak zdradza swoje żony czy dziewczyny- może taki styl w wielkim miescie. Wcale tego nie popieram, ale wiecie co wkurza mnie nabardziej? Że dopoki facet po prostu się, przepraszam, puszcza, nawet z kilkoma paniami to jest dośc ok. W końcu oni tacy są a zona w domu, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Ale nich no który zdecyduje wyczyścić sytuację tzn rozwieść się i zwiazać formalnie z kim innym! DOPIERO WTEDY jest draniem! Sypia z kim innym ale wraca do domu na noc- cacy, chce być w porzadku informuje zonę i chce się rozstać- nie cacy. Czyli dopiero kiedy jest ok to jest nie ok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karma mia
Wrobla, a kto twierdzi, .ze WSZYSTKO JEST OK, PÓKI ZDRADZA I SIĘ NIE WYPROWADZA? Skąd masz takie informacje? Wejdź sobie na topiki o zdradzanych żonach i poczytaj jak jest ok. I co w tym jest ok, że facet informuje żone, że już ma dość i odchodzi do innej? Dziewczyny, w obu tych sytuacjach nie ma "ok".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cytuję \"gdybyście uważnie przeczytały - nie było tej dyskusji. Co innego odciągnąć faceta od rodziny - to jawna zdrada i wtedy była żona ma prawo byc wredna dla swojej next i ma prawo nawet nastawiac dzieci przeciwko \"pani\", co tatusia ukradła,\" Pytam jakie to prawo tak stanowi? Bo napewno nie moralne. No, chyba że ktoś ma wypaczone pojęcie moralności. Nikt nie ma prawa nikogo krzywdzić. Tymbardziej świadomie. Tyle tu piszecie o tym, że krzywda wyrządzona wraca ze zdwojona siłą. Okay, rozumiem że bierzecie zatem pod uwagę, że wróci i do was?! I wy twierdzicie, że wy patrzycie obiektywnie? I tyle, co mam do powiedzenia w temacie, \"prawa\" do zemsty na drugiej żonie. Bez różnicy czy mąż związał się z nią jeszcze przed czy już po rozwodzie. Bo to on podejmuje ostateczną decyzję. Inna sprawa, że w pewnych aspektach rozumiem was. Mnie równiez oburza fakt, że część kobiet pcha się w życie żonatym, ale nie tylko, facetom. Podejrzewam, że byłabym równie rozgoryczona i wściekła. Bo uważam to za k***wstwo obu stron. Zdaję sobie sprawę z waszego cierpienia gdy mąż odchodzi i rozpoczyna życie z nową kobietą. I pewnie sama cierpiałabym tak samo. Tyle tylko, że sytuacja w której znalazłam się, uczy mnie pokory, uczy mnie ostrożności, uczy mnie tego jak kruche bywają związki i jak bardzo trzeba o nie dbać, uczy mnie obiektywizmu wobec ludzi, bo każdy przypadek jest inny. Uczy mnie, jak wielkim darem jest miłość ukochanego człowieka. Uczy mnie też, że nic co raz zostało dane nie zostało nam dane na zawsze. Przecież ja też marzyłam jako młoda kobieta o ślubie w kościele, w białej sukni, o małżeństwie z pierwszej wielkiej miłości, z człowiekiem który nie jest \"po przejściach\". A od dnia kiedy poznałam go, przewartościowałam swoje życie. Zmieniłam się. I wydaje mni się że na lepsze. Nauczyłam się tolerancji i otwrtości na drugiego człowieka - bez radykalnych ocen jego zachowania. Wciąż, każdego dnia uczę się tego, że są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Zrozumiałam, że nie muszę mieć wszystkiego. Miłość, zrozumienie i szacunek do drugiego człowieka są ważniejsze, i tak bardzo dziś niespotykane. Nie będę miała ślubu w kościele... ale mam coś o wiele cenniejszego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam;) >dziewczyny pamietajcie, twoja sytuacja chociaż boleśnie, ale się rozwiązała bez większych dramatów dla dziecka i dla ciebie;) Życzę szczęscia i radości w zyciu ;) Zaglądaj do nas, trochę dobrych rad przyda się ;) Emerytko, nikt za mnie życia nie przeżyje, to prawda, że uczymy się na własnych blędach, ale twój ignorancki styl (żeby dosaniej nie nazwać twego jezyka) w stosunku do dziewczyn, które są z rozwodnikami daje dużo do myślenia............ czyżby twoje życie rozsypało się jak domek z kart??????? że zieje od ciebie pogardą i goryczą!! Wiesz ja bardzo lubię bajki i całe życie dążyłam do tego aby żyć we własnej bajce :P Wróbla ;) z ich arugumentami nie wygrasz, bo są naiwne i nieracjonalne :D:D zresztą sama to odkryłaś ;) Groszku ;) ślub w białej sukni nie jest gwarantem udanego małżeństwa:P i my to wiemy, ale niektóre panie o tym zapominają:P i nadal slepo wierzą w to że jak ślubował to one już nie muszą się wysilać i zabiegać w związku, bo mają przecież ślub :P a póżniej płacz lament i wieszanie psów na drugiej żonie exa:P - można i tak !! karma mia - jeśli ludzie się okłamują to nigdy nie jest to ok :O ale tutaj często pojawiają sie głosy , które zgadzają się na zdradę męża, ale jak mąż chce rozwodu to wtedy jest cyrk ;P Pozdrawiam was cieplutko ;) U mnie dzisaj znowu upał Ufffffffffffff chciałabym już jakiejś burzy lub chociaż małego deszczyku ;O a tu od rana żar z nieba :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×