Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość rosa

Moja nerwica...

Polecane posty

Gość dziedziczka
Witajcie-na nerwicę choruję 23 lata!!!!! Zaczęło sie kiedy miałam lat 17,choróbsko przewróciło moje życie do góry nogami,pozbawiło radości życia,uniemozliwiło realizację moich marzeń,planów. Musialam zrezygnować z wielu wielu rzeczy, bo lęk blokował mnie skutecznie (nie mam prawa jazdy,nie mogę wyjechać do siostry do Anglii ,nie mogę przeprowadzić rozwodu z mężem,nie mogę iść do pracy zgodnej z moim wykształceniem,nie mogę iść na zabawę,wesele,przestałam chodzić do kościoła bo tam mnie szczególnie brało)itp. Najlepiej i najbezpieczniej czuję się w domu-więc spędzam w nim każdą mozliwą chwilę. Obecnie paniki miewam rzadko,ale nie ma dnia żebym czuła się dobrze. Rano budzę się z arytmą serca,dochodzą skurcze dodatkowe,które są DLA MNIE UTRAPIENIEM ,skurcze mijają zaczyna boleć mnie żołądek i jest mi niedobrze.I kiedy przebywam w towarzystwie innych osób cały czas się powstrzymuję aby nie zwymiotować(to strasznie męczące),wracam do domu problemy żołądkowe przechodzą,zaczynają się dreszcze,trzęsawka i kołatanie serca. Poza tym jestem ciagle zmęczona,nie ma we mnie życia i nic mi się nie chce.To ma być życie? Byłam u psychiatry,dał mi leki ,które rzeczywiście pomagają,ale są silnie uzależniające i trzeba je dozować doraźnie,a u mnie doraźnie znaczyłoby codziennie. Zrezygnowałam więc z nich bo moja koleżanka była od nich uzależniona,wylądowała w klinice na odwyku i jak twierdzi odstawienie leków to koszmar,który stokrotnie przewyższa ataki paniki i nerwicy.Poza tym leki te tylko uśmierzają ból duszy,a choroba nadal jest w nas. To tak jak z bólem zęba,ząb chory a my łykamy prochy żeby zniwelować ból-przyczyna czyli ząb jest nadal chory.Jesteście młodzi więc nie zawracajcie sobie głowy lekmi tylko idźcie na terapię,bo w przeciwnym razie wasze życie będzie do d**y. Ja lęków i paniki pozbyłam się dzięki książce "Jak pokonać lęk" Dowiedziałam się co to jest ten lęk,co go wywołuje i czemu on służy. Potrafię już z nim walczyć,chc nie zawsze wygrywam,ale objawy wegetatywne mam cały czas. Co z tego,że się ich już nie boję,normalny,zdrowy człowiek gdyby czul się tak jak ja wzywałby karetkę-ja nie wzywam bo to tylko nerwica i MUSZĘ z nią żyć.A wcale nie mam na to ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziedziczka
Witajcie-na nerwicę choruję 23 lata!!!!! Zaczęło sie kiedy miałam lat 17,choróbsko przewróciło moje życie do góry nogami,pozbawiło radości życia,uniemozliwiło realizację moich marzeń,planów. Musialam zrezygnować z wielu wielu rzeczy, bo lęk blokował mnie skutecznie (nie mam prawa jazdy,nie mogę wyjechać do siostry do Anglii ,nie mogę przeprowadzić rozwodu z mężem,nie mogę iść do pracy zgodnej z moim wykształceniem,nie mogę iść na zabawę,wesele,przestałam chodzić do kościoła bo tam mnie szczególnie brało)itp. Najlepiej i najbezpieczniej czuję się w domu-więc spędzam w nim każdą mozliwą chwilę. Obecnie paniki miewam rzadko,ale nie ma dnia żebym czuła się dobrze. Rano budzę się z arytmą serca,dochodzą skurcze dodatkowe,które są DLA MNIE UTRAPIENIEM ,skurcze mijają zaczyna boleć mnie żołądek i jest mi niedobrze.I kiedy przebywam w towarzystwie innych osób cały czas się powstrzymuję aby nie zwymiotować(to strasznie męczące),wracam do domu problemy żołądkowe przechodzą,zaczynają się dreszcze,trzęsawka i kołatanie serca. Poza tym jestem ciagle zmęczona,nie ma we mnie życia i nic mi się nie chce.To ma być życie? Byłam u psychiatry,dał mi leki ,które rzeczywiście pomagają,ale są silnie uzależniające i trzeba je dozować doraźnie,a u mnie doraźnie znaczyłoby codziennie. Zrezygnowałam więc z nich bo moja koleżanka była od nich uzależniona,wylądowała w klinice na odwyku i jak twierdzi odstawienie leków to koszmar,który stokrotnie przewyższa ataki paniki i nerwicy.Poza tym leki te tylko uśmierzają ból duszy,a choroba nadal jest w nas. To tak jak z bólem zęba,ząb chory a my łykamy prochy żeby zniwelować ból-przyczyna czyli ząb jest nadal chory.Jesteście młodzi więc nie zawracajcie sobie głowy lekmi tylko idźcie na terapię,bo w przeciwnym razie wasze życie będzie do d**y. Ja lęków i paniki pozbyłam się dzięki książce "Jak pokonać lęk" Dowiedziałam się co to jest ten lęk,co go wywołuje i czemu on służy. Potrafię już z nim walczyć,chc nie zawsze wygrywam,ale objawy wegetatywne mam cały czas. Co z tego,że się ich już nie boję,normalny,zdrowy człowiek gdyby czul się tak jak ja wzywałby karetkę-ja nie wzywam bo to tylko nerwica i MUSZĘ z nią żyć.A wcale nie mam na to ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macza13
Dziedziczko,czytajac Twoj komentaz,dostrzegam obraz swojego problemu.Masz racje,leki psychotropowe,to ostatecznosc.Nerwice trzeba zwalczac gimnastykujac psyche.Nie ma sensu faszerowac sie silnymi,chemicznymi swinstwami.Dziwie sie,ze lekarze z tak lekkim sercem je przepisuja:(W Polsce brakuje lekarzy z prawdziwego zdarzenia-zupelnie nie maja podejscia do pacjenta ,nie potrafia Mu pomoc-a przeciez wlasnie od tego sa.Dlatego przestalam ich odwiedzac i wzielam swoja nerwice w swoje rece!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fobiczka
Cześć. Czy ktoś z tego wątku mógłby mi pomóc i dać namiar na dobrego lekarza prywatnego psychiatre w Warszawie (ile kosztuje wizyta?) Mój problem: fobia społeczna, zespół lęku panicznego z agorafobią i chyba ostatnio depresja. Pomóżcie, musze iść natychmiast, grunt mi sie obsuwa pod nogami takie mam lęki:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia124
Boje sie ze u mnie tez zaczyna sie nerwica...... zaczelo sie to 2 lata temu, zdradzilam meza, wlasciwie to ktos mnie wykorzystal, bylam pijana (wiem, wiem brzmi to strasznie) dusilam to w sobie ponad 1,5 roku, nie mowialam nikomu, kocham meza, nie chcialam go stracic i dziecka, mialam problemy ze spaniem, ciagle myslalam o tej podlosci ktora sie wydarzyla.... pare miesiecy temu zmarla nam bliska osoba, przyjaciel meza, bylismy zalamani, zaczelo sie..... smutek po stracie, i te mysli ze moglabym stracic meza, zaczelam sobie wymyslac ze mam hiv, kile, wzw albo bog wie co jeszcze w zwiazku ze swoja zdrada...... niedawno przyznalam sie mezowi do tej zdrady, tydzien w zyciu wykreslony, placz, strach przed odrzuceniem, ze swiat sie zawali, ale maz zostal ze mna, zapewnil ze kocha itp. jest na prawde wspaniale, to mnie trzyma przy zyciu, ale nadal ciagle mysle ze cos mi jest, jak tylko cos mnie zaboli to juz wydaje mi sie ze to objaw jakiejs choroby, ze umre, a co najgorsza ze zarazilam meza, ciagle go ogladam, jak tylko cos mu dolega wszystko trzesie mi sie w srodku, no i ta gula w gardle..... nie mowie mu o swoich myslach, nie chce go bardziej krzywdzic, straszyc, chce udac sie na badania zeby wykluczyc moje obawy ale nie mam jak, bo wszedzie musze ze soba brac dziecko, a ono juz mowi i powie mezowi ze bylam gdzies ze pobrali mi krew czy cos w tym rodzaju, ciagle sie boje, schudlam w 2 miesiace 5kg, moze to nie wiele ale jak dla mnie sporo, nie chce mi sie jesc, ciagle wynajduje nowe dolegliwosci, boje sie ze to nerwica sie zaczyna, ale bardziej boje sie ze mam ktoras z chorob ktorych tak sie boje, albo jakiegos raka, ze umre mlodo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia124
Boje sie ze u mnie tez zaczyna sie nerwica...... zaczelo sie to 2 lata temu, zdradzilam meza, wlasciwie to ktos mnie wykorzystal, bylam pijana (wiem, wiem brzmi to strasznie) dusilam to w sobie ponad 1,5 roku, nie mowialam nikomu, kocham meza, nie chcialam go stracic i dziecka, mialam problemy ze spaniem, ciagle myslalam o tej podlosci ktora sie wydarzyla.... pare miesiecy temu zmarla nam bliska osoba, przyjaciel meza, bylismy zalamani, zaczelo sie..... smutek po stracie, i te mysli ze moglabym stracic meza, zaczelam sobie wymyslac ze mam hiv, kile, wzw albo bog wie co jeszcze w zwiazku ze swoja zdrada...... niedawno przyznalam sie mezowi do tej zdrady, tydzien w zyciu wykreslony, placz, strach przed odrzuceniem, ze swiat sie zawali, ale maz zostal ze mna, zapewnil ze kocha itp. jest na prawde wspaniale, to mnie trzyma przy zyciu, ale nadal ciagle mysle ze cos mi jest, jak tylko cos mnie zaboli to juz wydaje mi sie ze to objaw jakiejs choroby, ze umre, a co najgorsza ze zarazilam meza, ciagle go ogladam, jak tylko cos mu dolega wszystko trzesie mi sie w srodku, no i ta gula w gardle..... nie mowie mu o swoich myslach, nie chce go bardziej krzywdzic, straszyc, chce udac sie na badania zeby wykluczyc moje obawy ale nie mam jak, bo wszedzie musze ze soba brac dziecko, a ono juz mowi i powie mezowi ze bylam gdzies ze pobrali mi krew czy cos w tym rodzaju, ciagle sie boje, schudlam w 2 miesiace 5kg, moze to nie wiele ale jak dla mnie sporo, nie chce mi sie jesc, ciagle wynajduje nowe dolegliwosci, boje sie ze to nerwica sie zaczyna, ale bardziej boje sie ze mam ktoras z chorob ktorych tak sie boje, albo jakiegos raka, ze umre mlodo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia124
Boje sie ze u mnie tez zaczyna sie nerwica...... zaczelo sie to 2 lata temu, zdradzilam meza, wlasciwie to ktos mnie wykorzystal, bylam pijana (wiem, wiem brzmi to strasznie) dusilam to w sobie ponad 1,5 roku, nie mowialam nikomu, kocham meza, nie chcialam go stracic i dziecka, mialam problemy ze spaniem, ciagle myslalam o tej podlosci ktora sie wydarzyla.... pare miesiecy temu zmarla nam bliska osoba, przyjaciel meza, bylismy zalamani, zaczelo sie..... smutek po stracie, i te mysli ze moglabym stracic meza, zaczelam sobie wymyslac ze mam hiv, kile, wzw albo bog wie co jeszcze w zwiazku ze swoja zdrada...... niedawno przyznalam sie mezowi do tej zdrady, tydzien w zyciu wykreslony, placz, strach przed odrzuceniem, ze swiat sie zawali, ale maz zostal ze mna, zapewnil ze kocha itp. jest na prawde wspaniale, to mnie trzyma przy zyciu, ale nadal ciagle mysle ze cos mi jest, jak tylko cos mnie zaboli to juz wydaje mi sie ze to objaw jakiejs choroby, ze umre, a co najgorsza ze zarazilam meza, ciagle go ogladam, jak tylko cos mu dolega wszystko trzesie mi sie w srodku, no i ta gula w gardle..... nie mowie mu o swoich myslach, nie chce go bardziej krzywdzic, straszyc, chce udac sie na badania zeby wykluczyc moje obawy ale nie mam jak, bo wszedzie musze ze soba brac dziecko, a ono juz mowi i powie mezowi ze bylam gdzies ze pobrali mi krew czy cos w tym rodzaju, ciagle sie boje, schudlam w 2 miesiace 5kg, moze to nie wiele ale jak dla mnie sporo, nie chce mi sie jesc, ciagle wynajduje nowe dolegliwosci, boje sie ze to nerwica sie zaczyna, ale bardziej boje sie ze mam ktoras z chorob ktorych tak sie boje, albo jakiegos raka, ze umre mlodo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia124
Boje sie ze u mnie tez zaczyna sie nerwica...... zaczelo sie to 2 lata temu, zdradzilam meza, wlasciwie to ktos mnie wykorzystal, bylam pijana (wiem, wiem brzmi to strasznie) dusilam to w sobie ponad 1,5 roku, nie mowialam nikomu, kocham meza, nie chcialam go stracic i dziecka, mialam problemy ze spaniem, ciagle myslalam o tej podlosci ktora sie wydarzyla.... pare miesiecy temu zmarla nam bliska osoba, przyjaciel meza, bylismy zalamani, zaczelo sie..... smutek po stracie, i te mysli ze moglabym stracic meza, zaczelam sobie wymyslac ze mam hiv, kile, wzw albo bog wie co jeszcze w zwiazku ze swoja zdrada...... niedawno przyznalam sie mezowi do tej zdrady, tydzien w zyciu wykreslony, placz, strach przed odrzuceniem, ze swiat sie zawali, ale maz zostal ze mna, zapewnil ze kocha itp. jest na prawde wspaniale, to mnie trzyma przy zyciu, ale nadal ciagle mysle ze cos mi jest, jak tylko cos mnie zaboli to juz wydaje mi sie ze to objaw jakiejs choroby, ze umre, a co najgorsza ze zarazilam meza, ciagle go ogladam, jak tylko cos mu dolega wszystko trzesie mi sie w srodku, no i ta gula w gardle..... nie mowie mu o swoich myslach, nie chce go bardziej krzywdzic, straszyc, chce udac sie na badania zeby wykluczyc moje obawy ale nie mam jak, bo wszedzie musze ze soba brac dziecko, a ono juz mowi i powie mezowi ze bylam gdzies ze pobrali mi krew czy cos w tym rodzaju, ciagle sie boje, schudlam w 2 miesiace 5kg, moze to nie wiele ale jak dla mnie sporo, nie chce mi sie jesc, ciagle wynajduje nowe dolegliwosci, boje sie ze to nerwica sie zaczyna, ale bardziej boje sie ze mam ktoras z chorob ktorych tak sie boje, albo jakiegos raka, ze umre mlodo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatalasz
czesc jakiego autora jest ksiażka jak pokonać lęk, dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatalasz
czesc jakiego autora jest ksiażka jak pokonać lęk, dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatalasz
czesc jakiego autora jest ksiażka jak pokonać lęk, dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatalasz
witam ponownie prosze napisac czy po rexetnie ktos przytył jesli tak to jaka waga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatalasz
serwer sie zawiesza ile mozna przytyc po rexetinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwi87
po rexetinie przytylam 6 kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatalasz
czyli od razu miałaś apetyt ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olga123456
hej mam pytanie . czy moze u kogos nerwica objawia sie brakiem czucia w gardle? Prosze o odpowiedz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jula14
Witam Was bardzo serdecznie . Ja osobiście mam napad leku ze mam zapalenie wyrostka robaczkowego . Okropnie si etego boje , ze za chwile moze mnie to tarafic ... Pomozcie . Pozdrawiam wszystkich nerwoskow ... jakby ktos zdolal mi odpwiwdziec to odpowiedzcie mi na gg oto moj numer . : 9978833 .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy juz dziala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy juz dziala
No jednak wszystko jest ok.Mozna znowu tu pisac.Kiedys bylo to wspaniale forum. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie nerwusy. Ja też choruję na nerwicę od prawie 15 lat:( I przez tyle lat prochy, na początku dużo różnych, teraz Estazolam.Długo dojrzewałam do tego by zacząć go odstawiać, potzrebowałam czasu równiez na to by zrozumieć chorobę, jej mechanizm. Dziedziczko wcale nie musisz tak żyć!!! Ja mimo złego samopoczucia wychodzę z domu, pewnie sama wiesz że najtrudniej się na to odważyć, kiedy już wyjdę i dotrę do jakiegoś celu wszystko jest dobrze, jakimś cudem dolegliwości albo się zmniejszają albo mijają. Nie mam zamiaru zamykać się w domu tak jak kiedyś ,kiedy męczył mnie atak za atakiem a ja nie wiedziałam co sie dzieje. Teraz się tego nie boje i mam to gdzieś. To JA decyduję czy chcę wyjść z domu a nie nerwica! Teraz jestem w trakcie odstawiania tego cholerstwa i jestem dumna bo w ciągu niecałych 8 tyg udało mi się odstawić 3/4 tabletki!!! Zostało w tej chwili 1/2. Chwilami męczę się okropnie,telepie mnie i chce mi się wyć, to jednak się nie poddaję bo wiem że jeśli sama nie poradzę sobie z nerwicą to na pewno nie zrobią tego za mnie prochy! A ja jeszcze chcę żyć, chcę się bawić i mieć normalne sny, chcę wyjeżdżać,kochać i tańczyć!!!! Mówię nerwicy- DOŚĆ!!! TERAZ JA RZĄDZĘ!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka_myaop.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vanHorn
Witam Nigdy nie śledziłem tego forum, ale potrzebuję pomocy. Problemy życia codziennego doprowadziły mnie do nerwicy serca a moją żonę do depresji. Potrzebujemy fachowej pomocy lekarskiej. Proszę podajcie mi adres dobrego psychiatry lub psychoanalityka w Katowicach lub Sosnowcu. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia 260000
Proszę o jakąs radę, duszę się od 7 lat przez pierwsze 4 lata koszmar nie do opisania ale w koncu postanowilam pijsc do lekarza wtedy zrobilam EKG, spirometrie, na spirometrze wyszła astma pani pulmonolog dała inhalatory i wyslala do domu, nic nie pomagały, dusznosci trwały nadal najgorzej było w srodkach komunikacji w tłumie, nawet nie moglam oddalać sie od domu za daleko samochodem bo już zaczynają sie duszność, nie wspomne nawet o tym że przez 4 lata praktycznie nie spałam. Byłam kiedys u psychologa stwierdził że mam nerwicę, nigdy nei brałam na to leków psychotrpowych. A pisze tu dzisiaj, bo moje duszności na jakies dwa lata ucichły nie całkowicie ale z pewnością były mniejsze, od 3 dni wszystko wróciło nie moge złapac oddechu, strasznie sie boję że się uduszę, byłabym o wiele spokojniejsza gdybym wiedziała że to nei astma, ale przeciez juz kiedyś lekarką stwierdziła że jednak na to choruje ;( potem kardiolog powiedział że wcale to nei astma tylko nerwica. Mam juz taki mentlik w głowie że powoli zaczynam wpadac w jakąś depresję. Nie mam sił zacząć chodzic po lekarzach i robić tych wszystkich badać od nowa, mam do was pytanie, czy spirometria w 100 % może wykluczyć albo potwierdzić astmę? Lekarka po potwierdzeniu u mnie astmy stwierdziła że to dziwny przypadek bo kompletnie nie mam żadnych świstów w oskrzelach, jak zapytałam czy przy nerwicy może wyjśc w spirometrii astma, to odpowiedziała że nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka88
Witam.Męcze sie z tym dziadostwem już10 lat.Na początku miałam straszne duszności.Lekarz twierdził że to nerwy.Ale benzodiazepiny nie bardzo pomagały.Chodziłam prywatnie od lekarza do lekarza.Dopiero siódmy z kolei wpadł na to że to nie tylko nerwica ale alergia i astma.Też nie miałam typowych świstów w płucach.Ale wziewy pomagały,i pomagają.Niestety pare dni temu nerwica się nasiliła.Od tygodnia kręci mi się w głowie.Czuje sie jak na karuzeli.Byłam u lekarza stwierdził że to typowy obraz braku serotoniny czyli depresja.Zapisał mi aurex.Biore trzeci dzień czuje sie fatalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie że trafiłam na to forum - od razu raźniej. przywiały mnie tu bóle głowy. od paru lat wychodzę z ptsd połączonego z nerwicą lękową i na początku nie pomagało dosłownie nic. nawet benzodiazepiny. potem męczyłam się jakiś czas bez leków (2,5 - 3 lata), to były objawy takie jak gonitwa myśli, przymulenie, koszmarne bóle głowy. następnie zaszłam w ciążę i wtedy już zaczęłam tęsknić za jakimiś lekami i je sobie idealizować - ciągle z nadzieją że znajdzie się coś co mi pomoże :/ oczywiście ciążę przeszłam bez leków, dzidziuś zdrowy i piękny a tu klops - bo nie mam do niego takich uczuć jak bym chciała i jak wcześniej potrafiłam mieć. jestem za to tragicznie przemęczona i z główką bez zmian. leki nie są takie cudowne, jak spojrzeć na długofalowe skutki... ciągle mam nadzieję, że da radę bez, że można z tego wyjść własnymi siłami i terapią oczywiście. 4 dni biorę trittico lęk powinien ustąpić po tym czasie... a ja nadal czuję się do d. po 7 dniach ponoć zaczyna ustępować depresja... 7 dni na leku może da radę wytrwać :-?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka88
Brałam aurex przez tydzień,przestałam.Nie moglam wogóle spać a byłam potwornie zmeczona i otumaniona.Ile można niespać i normalnie funkcjonować.Byłam pobudzona jakbym zażyła jakiś narkotyk.Widocznie leki antydepresyjne są nie dla mnie.Chce czuć się normalnie a nie jak naćpana.Wole benzodiazepiny,bo po nich można sie wyspać.Dziś przecholowałam z magnezem,mam ciśnienie 90/60.Znowu porażka.Wszystko jest do dupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tabletki mają to do siebie ze maja skutki uboczne co konsekwencja moze byc nastempe schozenia. Ja juz tez sie tropie z ta nerwica troche i nie umiem ja wypenic ale doszlam do wnosku ze jak sama nie chce odejsc to musze ją pokochać;P cos za cos... musze pokochac zawroty glowy, musze pokochac,napady lęku... choc to trudne... musze pokochac to co mnie przeraza. Nie chce zazekac na moje zycie ze jest xle, bo nazekac jest najlatwiej a trudniej jest zucac sobie wyzwania i myslec o pieknym swiecie bez lęku. Moze pisze jak naiwna ale trzeba zacząc kiedys pozytywnie myslec pozytywnie nawet kosztem realnego myslenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×