Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Zaświeciło słońce nad naszym miasteczkiem. Pewnie zaraz wywiozą mnie do ogrodu. Ale zdążę napisać kilka słów. Cieszę się, że mogłam poczytać o Warszawie i Poznaniu. Idalio, Ty chyba ma coś wspólnego z architekturą. Tak fachowo pisałaś o tych \"rozwiązaniach archtektonicznych\". Napisz jeszcze. Proszę. Lepiej się czyta, jak ktoś napisze tak od siebie. Z podręcznika nie wychodzi nic ciekawego. Czasami nudy. Ja poszukam coś o moim miasteczku. Ma 30 tysięcy mieszkańców i nie ma za bardzo czym się pochwalić. Ale poszukam, zobaczymy. Jadę na słońce. Przed zimą warto wystawić twarz ku ciepłym promieniom i zapamiętać to uczucie na długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpisałam się chwilę temu, ale właściwie to chciałabym jeszcze dodać, że i na naszym podwórku zmienia się bardzo dużo. Nie tylko w całej Warszawie. Mamy tam teraz kilka krzaczków iglaczków, ławeczkę, maleńką fontannę i dzikie wino, które w tym roku zdążyło się przebarwić na piękny kolor czerwieni jesiennej. Wcześnie nie udało mi się zobaczyć jego piękna, bo nocne wrześniowe przymrozki ścinały liście, zanim te zdążyły zmienić barwę. Dzikie wino rośnie i pnie się po murze zakrywając puste smutne ściany na przeciwko moich okien. Widok z okna więc mi ładnieje z każdym rokiem. Zmienia się dużo . Nie będzie już \"malowniczego\" obrazu ułożonego z części motocyklowych naszego podwórkowego rajdowca. On i jego pijani wiecznie rodzice, dostali wreszcie akt eksmisji. Może teraz na klatce schodowej będzie czyściej, a na podwórku ciszej - bo \"harlejowiec\' nie będzie już godzinami ćwiczył silników swoich motocykli. Pamiętam, jak kilka lat temu ci wspomniani wcześniej sąsiedzi wstrzymali cały ruch na naszej ulicy. Nie mogli się podnieść po dramatycznym upadku na samym jej środku. Oboje byli kompletnie pijani ( w południe!). On próbował ją dźwignąć, ale nie dał rady i sam legł jak kłoda. Po chwili ona - kochająca żona podjęła heroiczny wysiłek podniesienia z asfaltu swojego kochającego męża, ale i ona okazała się być cosik zasłaba i wywynięła zabawnego kozła, pokazując całemu światu swoje \"ciepłe niewymowne\"- zresztą nie pierwszej już czystości. On - na wpólwidzący ( alkohol rzucił mu się na oczy, jak mawiała sąsiadka M) szukał po omacku żony, pieszczotliwie nazywając ją swoją kapustką (?), a może papużką. Świadkowie nie byli co do tego zgodni. Śmiali się wszyscy, którzy to zdarzenie obserwowali. Ja też. Zanim ktokolwiek im pomógł - chyba policjant ( żadnej innej pomocy przyjąć nie chcieli) - historia z fikaniem kozłów i wzajemnym podnoszenie się powtórzyła się kilkakrotnie, ku uciesze gapiów w czekających na przejazd samochodach. A jeśłi jeszcze można by było przytoczyć tu kwieciste wiązanki przekleństw, przeplatane gorącymi wyznaniami miłosnymi - to dopiero byłaby opera. Uszanuję jednak wasze uszy i tylko dodam, że jeszcze długo oboje siedzieli na krawężniku obok naszego domu ( 100 m od Nuncjatury Papieskiej) i nie ustawali w wyznaniach i ... przekleństwach. Dopiero zaalarmowany przez sąsiadów ich najstarszy syn \"motocyklista harlejowiec\" zadał kres przedstawieniu i zabrał ich do ...powiedzmy... domu (meliny pijackiej raczej, ale to już inne opowieści). Wszystko przemija. Może teraz będzie spokój na naszym podwórku. Ładniej - na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Werando... Tyle czytania...jak miło.. -Dużo o Warszawie- biednej,bo podobno brzydkiej.A kiedyś była śliczna.Tak mówili mi rodzice.Moja mama ,która była niezwykle elegancka,swoje stroje kupowała właśnie w Warszawie.Podobno miasto było zachwycające. -Ojciec,który pojechał tam wkrótce po wojnie - płakał po powrocie jak dziecko.Taka zbrodnia,i uszła narodowi niemieckiemu na sucho. A ci nasi sprzymierzeńcy ! Spokojnie patrzyli z prawego brzegu Wisły na konające miasto.Niech ich licho ! Linko,opisz nam Poznań,przecież to piękne miasto.Ciekawe,co jest na miejscu Alei Stalingradzkiej.Stały tam - w zamierzchłej przeszłości - akademiki,w których instalowano nieszczęsników,ubiegających się o indeks UAM...Bywało tam nawet wesoło,jak zresztą w całym naszym socjalistycznym obozie. -Nie do wiary,że był czas bez wyścigu szczurów..No bo po co te szczury miały się ścigać ? A Stella ? Miasto,które ma 30.000 mieszkańców,jest całkiem spore. Moja miejscowość ma o wiele mniej.Po wielkim pożarze w XVIII w.straciła nawet prawa miejskie.Ale za to historia ! Na każdym kroku ją widać,jako że zamek widać z każdego miejsca. -W czasach elekcyjnych był oblegany przez jednego z pretendentów do korony - Maksymiliana austriackiego.Załogą dowodził niejaki Kacper Karliński,wielki patriota i nieugięty dowódca.Autriacy,aby nakłonić go do poddania zamku,z jego dworu w Karlinie - porwali jego dwuletniego synka - i zanieśli go na wzgórze zamkowe,na czoło atakującej piechoty... - Cóż,pan Kacper był mało elastyczny.Widzę tę scenę... Żołdactwo z muszkietami maszeruje na bramę zamku,a w pierwszych szeregach płaczące i wyrywające się dzieciątko dowódcy..Austriacy pewni zwycięstwa podchodzą pod mury ....i...pada komenda ..PAL !!! Jak drogo okupił Kacper Karliński wierność ojczyźnie ! A pamiętacie słynną obronę Głogowa ? I syn komesa przywiązany do wieży oblężniczej ,krzyczy - bijcież !!! ..z oćcowej reki nie boli !!! -Swoją drogą,rasa niemiecka kochała ten sposób walki.O ile mnie pamięć nie myli,ten sposób zastosowano również na Woli,w czasie Powstania... Tak,ale stolicę odbudowano.Jakkolwiek,ale jest.A chciał Adolf ,aby na tym miejscu rosły kartofle.No i jak skończył,w ząbek czesany /jak go nazywał Wiech /? -Przypomniała mi się jeszcze inna hekatomba miasta.. Pamiętacie Kartaginę ? Zemsta Rzymian na ojczyźnie Hannibala ,była straszna.Rzeź mieszkańców,zburzenie miasta...a ile to wozów z solą kazał przywieź zwycięski Scypion Africanus i wysypać na ruiny,aby nawet trawa nie porosła. - Teraz rośnie - trawa tylko.Jedynym śladem jest nieduży pagórek. Byłam tam,z okazji wczasów w Tunezji...moja wyobraźnia wywijała takie kozły,że musiałam szybko stamtąd uciekać.A przecież mały Hannibal widział z ukrycia śmierć swojego ojca,zamordowanego przez Rzymian..No to im zrobił - Hannibal ante portas !!! I chociaż umarł nie na kolanach.Ale miasta szkoda ... Pozdrawiam wszystkich - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻wszystkie🌻 Aleks🌻,gdybyś Ty była moją panią od historii..... Chyba nie miałam szczęścia do historyków czy historyczek:D Na początek zraził mnie tzw.nowy kierownik szkoły.Dlaczego nowy kierownik? Przez wiele lat po wojnie prowadził szkołę dusza człowiek.Mądry,łagodny,bardzo przystępny,szalał ze wszystkimi na imprezach szkolnych,miał z nami polski i historię i co popadło,bo szkoła była nieduża i tak naprawdę to było tylko kilkoro nauczycieli. Pamiętam też miłą i kochaną panią od biologii,żadnego podnoszenia głosu,za to pełno miłości do dziecka. Gdzieś po 1956 roku zaczęło się wszystko zmieniać.Zniknęła ze szkoły pani od religii,zaczęła pracować w aptece,kierownik kochany przestał być kierownikiem,a pani od biologii chorowała,a potem przeszła na emeryturę. Przyszło nowe! Pan kierownik,wysoki i przystojny miał zwyczaj cedzić słowa bardzo powoli i przyznam się,że nigdy nie mogłam chwycić o co mu tak naprawdę chodzi. A miało chodzić zapewne,że szkoła ma być świecka i należy wpajać młodzieży światopogląd materialistyczny. No i nic dziwnego,że wyłożyłam się u niego na Marcinie Lutrze:D To nie były żarty,zdawałam tego Lutra kilkakrotnie w nauczycielskim gabinecie,gdzie cedził on swoje wywody na temat reformacji w Niemczech,z których doprawdy nic nie rozumiałam.Wraz ze mną douczał tak kilka osób i myślę,że wszystkich doskonale zraził do historii:D A Aleks🌻 zapodaje na Werandzie tak ciekawe rzeczy o Templariuszach,o obronie Głogowa,że aż chce się chwycić za książkę i douczyć się tej historii naprawdę:D! Cieszę się,że jesteś Aleks,cieszę się,że wszystkie jesteście! Pozdrawiam mocno👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy tak poczytałam sobie \"historyczną wypowiedź \" Aleks, to przyszło mi do głowy, że nic się na tym świecie nie zmieniło od wieków. Właściwie to ród ludzki jest wciąż na etapie wychodzenia z jaskini. Trochę się ludziska ubrali, trochę pobudowali, wymyślili pismo i kilka innych użytecznych wynalazków, ale siebie samych nie zmienili. Kiedy się wściekną to niszcą, burzą i rujnują. Uff!! Witajcie moje miłe panie🖐️ Byłam cały dzień w Warszawie. Ubrałam się ciepło, bo na Kurpiach jesienne chłody, a w Warszawie - milutko. Musiałam się więc rozbierać z niektórych warstw wierzchnich mojej odświętnej garderoby. Zrobiłam gigantyczne zakupy - ku niezadowoleniu mojego męża- które z trudem przytargałam na miejsce zbiórki, czyli gabinetu mojego męża. Mąż cały czas pracował w swoim biurze na Marszałkowskiej i z niepokojem obserwował, jak a ja przez cały dzień donosiłam kolejne paczki i paczuszki. Kiedy przyszedł czas pakowania się do samochodu, okazało się, że sami nie damy rady. Pomagali pracownicy naszej firmy, znosząc z trzeciego piętra ( bez windy) moje \"skarby\" i pakując je do samochodu przy dzwiękach niemiłych pomrukiwań szefa ( na szefową). Najcięższe były książki (Linko! kupiłam sobie Musierowicz, ale chyba zacznę czytać ją od końca(?), bo to \"Czarna polewka\") i ciężka też była karma dla psów. Udało mi się ukryć pomiędzy \"ważnymi\" paczkami kilka drobizagów zupełnie zbędnych, ale jakże urokliwych i \"pamiątkowych\". Mój tata nazywał je durnostojkami, a mama przydasiami. Na pewno znacie ten problem. Półki zastawione drobiazgami, które do niczego nie służą, ale żal się z nimi rozstać. Wyprawa do Warszawy była udana. Przyjrzałam się też niektórym ulicom i wielu ludziom na trotuarach. Podobało mi się.:) Kiedy ma się dobry humor Warszawa jawi się jako miasto zaczarowane i jedyne takie na świecie. Pa🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie moje kochane🌻 Jeżeli mnie wzrok nie myli,nie widać Ewikk.Co się z Tobą dzieje ? Chyba nie jesteś pod śniegiem,hej ? Linko🌻,ja historię znam mniej więcej tak,jak zając kapustę na polu - każda główka nieco nadgryziona, a reszta jest milczeniem. Dzięki mojej kochanej pani profesor,kiedyś był to mój konik,a i ona przynosiła mi do szkoły różne dzieła /wtedy zakazane /..jeszcze sprzed wojny. Później niestety musiałam zgłębić programowanie i obsługę maszyn analitycznych,a ta dziedzina miała z historą tyle wspólnego,że owe arcynowoczesne maszyny / produkcji Sojuza / - swoje prototypy miały w USA,jeszcze za życia Roosvelta.. - A ta jego żona kochane, Eleonora ,skarżyła się kiedyś,że panie zwiedzające Biały Dom z wycieczkami,zaglądają jej do kotłowni i krytykują za brud tam panujący....No,musiała być z niej fleja.Zresztą tak wyglądała.! Nie mam litosci nad tym prezydentem,poniewaz nie wypado mu pioro,kiedy podpisywal Jalte.... pa....cos mi sie dzieje z kompem,gdzie ogonki ...Aleks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje kochane.. Ogony są obecne ! Czyżby duch Roosvelta usiadł mi na klawiaturze ? Trudno,jego problem.Mogę mieć do niego pretensje,nie dziewczyny ? W końcu prezydent takiego kraju,powinien mieć jakiś wywiad i nie zachwycać się wujkiem Ziutkiem,czyli naszym kochanym Soso Dżugaszwili.. Tym bardziej,że było to po bitwie o Anglię i Monte Cassino...Taaa...dla naszych chłopców ...czerwone maki i garść obcej ziemi na oczy.A oni przecież szli do ojczyzny.Co im tam Włochy - naród sympatyczny i dziewczyny piękne... - A dla pasibrzuchów - cygaro z Hawany /jeszcze / i plan Marshalla.. No,on miał być i dla nas ,ale słonko Sojuza się nie zgodziło. I rację miało !! Miłe warszawianki :) Za to macie wiekopomne dzieło - Pałac Kultury- dar narodu radzieckiego,dla narodu polskiego ! Wybudowany za pieniądze obdarowanego. Ciekawe,jakbyśmy nie przyjęli darowizny ? Zabrali by prezencik ? Zresztą teraz bardzo mi się on podoba.Szczególnie jak przeczytałam o 25 kotach,które są na etacie i pracują w podziemiach.. -Ale co to za praca !! Kot by się uśmiał !!! Dobrej nocy - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O warszawskich kinach Odkąd pamiętam, w Warszawie było dużo kin. Były nowoczesne kina premierowe, usytuowane głównie w centrum miasta i kina skromniejsze, poza centrum i w centrum takżę. Do moich ulubionych kin należały: Skarpa, Wiedza, Bajka, Luna i Wars. Szczególnymi względami darzyłam Skarpę; eleganckie kino na zapleczu Nowego Światu, z fantazyjnym plafonem, iskrzącymi światłami i wspaniałymi schodami.Odbywały się tu konfrontacje, festiwale filmowe i premiery. Kino Dobrych Filmów Wiedza wprowadzało w świat wartościowych, seanse kończyły się dyskusją na temat wyświetlonego filmu. Każdy seans był dużym przeżyciem. Kina Bajka i Luna znajdowały się na dwóch końcach Marszałkowskiej; pierwsze w okolicach Świetokrzyskiej, drugie - niedaleko Placu Zbawiciela. Kino Wars, położone nieco dalej od centrum, na Nowym Mieście wydawało mi się dalekie i zimne. Bywałam tam stosunkowo rzadko. I jeszcze Iluzjon - kino starych filmów. Pod koniec lat 60. przybyło jeszcze jedno nowoczesne kino: Relax, zlokalizowane na tzw. ścianie wschodniej. Było to duże kino z olbrzymim ekranem, bardzo dobrym dźwiekiem i klimatyzacją. Wychodzilo się z niego na ówczesną ulicę Rutkowskiego z przepychem prywatnych sklepów i komisów z modnymi ciuchami i mnóstwem bytów. Po drugiej stronie był salon Mody Polskiej, w pobliżu kawiarnia Szwajcarska i Pod kaktusami. Same atrakcje, wszędzie blisko. Wyjście do kina również obfitowalo w emocje. Jeśli biletów nie kupiło się w przedsprzedaży to trzeba było odstać swoje w dlugiej kolejce albo kupić bilety u koników. Filmów zachodnich było niewiele i każda premiera była wydarzeniem. każdy taki film trzeba bylo obejrzeć i to najlepiej w kinie premierowym. Długie kolejki ustawiały się po bilety na konfrontacje. Potem zaczęły się przemiany ustrojowe. Pojawiło się też Video i wypożyczalnie kaset. Później pojawiła się komercyjna telewizja, dziesiątki programów, setki filmów. Wreszcie DVD. Kina zaczęły tracić widzów. W pewnym momencie okazało się, że kina zaczęły znikać. Nie wiadomo kiedy zniknęła Skarpa, Sawa na Saskiej Kępie, Kino Palladium, Wars. Głośna była sprawa wyburzenia kina Moskwa, które co prawda źle się kojarzyło, ale też było częścią życia mieszkańców.W kinie Bajka najczęściej odbywają się teraz jakieś imprezy, a kino Polonia stało się teatrem Krystyny Jandy. W niedzielę odbył się ostatni seans w kinie Relax, będzie już tylko jeden pokaz zamknięty. Potem wyposażenie przejmą inne kina a lokal przekształci się w delikatesy Alma. Szkoda. Ale z drugiej strony - nowe czasy przyniosły inne kina. Pojawiły się nowe inne kina; Cinema City: Mokotów, Sadyba, Arkadia, Bemowo, Promenada, Silven Screen: Puławska, Wola, Paradiso, Multikino. Obok nich pozostały stare kina Femina, Atlantic, Muranów. Nowe kina mają kilka lub kilkanaście małych sal. Filmy wyświetlane są przez cały dzień. Teraz zdałam sobie sprawę z tego, że do tych starych kin w zasadzie nie chodzę. Ostatni raz byłam w kinie Luna w ubiegłym roku i wyszlam z mieszanymi uczuciami. Stare skrzypiące krzesła, zapach pluszowych obić... Nie, nie, poczułam, że cofnęłam się w czasie i okazalo się, że to jużnie dla mnie. Przypomniałam sobie, że czytałam kiedyś o kinie przedwojennym Stylowy i dziwiłam się dlaczego nazwa kina miała rodzaj męski a nie nijaki. Mama uświadomiła mi, że kiedyś chodziło się nie do kina a do kinematografu. Za jakiś czas mlodzi ludzie będą się dziwić, że były kina o olbrzymich salach, kolejki po bilety i koniki pod kinami. Jesteśmy więc świadkami przemian. Jak wiele się zmieniło od kinematografu do multipleksu. I chociaż żal mi tych kin, które kojarzą się z najpiękniejszym okresem w życiu, to musimy iść naprzód, bo inaczej zaczniemy się cofać. O mieście Mój opis miasta, a właściwie jego małego fragmentu był chyba zbyt krytyczny. Co prawda, prak planu i pomyslu na rozwój jest prawdą, ale prawdą jest też to, że Warszawa pozbywa się miejsc \"zapyziałych\", które od lat straszyły ruderami. Przykładem może być Wola, robotnicza dzielnica Warszawy. Kilka ulic, bliskich centrum,usianych malymi warsztatami w komórkach, z mieszkaniami wstarych ruderach. Parę lat temu jeździło się tam prostować felgi do kół samochodowych. Robił to jakiś brudny pijaczek. Teraz stoją tam wieżowce. Ludzie zostali wyprowadzeni z ruder do mieszkań z wygodami w nowym budownictwie. Odbyło się to w atmosferze niechęci i niezadowolenia, przypominającego sceny z filmu Alternatywy 4, ludzie przyzwyczaili się do swego miejsca na ziemi i nie chcieli go opuszczać, nawet wbrew logice. Opisałam tylko jedno takie miejsce, ale jest ich znacznie więcej. Warszawa się zmienia i nic tego nie może zatrzymać. Do Linki Obejrzałam zdjęcia Starego Browaru i bardzo mnie zainteresował. Z pewnościa warto go zobaczyć. Często przejeżdżam przez Poznań, ale zawsze jest mało czasu. Teraz jest już autostrada, ktora oddala jadących samochodem na zachód od Poznania. Trzeba będzie to zmienić i browar zobaczyć. Ostatnio widziałam Manufakturę w Łodzi, ale to jest odrębny temat. Do Stelli Miasta liczace 30 tysięcy mieszkańców zaliczane są do miast średnich. Małe miasta liczą do 20 tysięcy mieszkańców. A tak na marginesie: bardzo lubię poznawać małe miasta; są one budowane na miarę człowieka, nie przerastają go wielkością, mają prostą do odczytania strukturę przestrzenną. Uważam, że anonimowość dużych miast \"odczłowiecza\" ludzi. Wiem też, że w każdym mieście można znaleźć coś ciekawego, jakieś miejsce magiczne, specyficzne dla danej miejscowości. Dlatego zawsze zwiedzam nowe miejsca, w ktorych się znajduję. Stello, napisz o swoim mieście. Do Aleks Przypominaj nam i przybliżaj historię. W szkole średniej nauczycielka skutecznie obrzydziła ten przedmiot całej klasie. Nikt nie chciał studiować tego kierunku. Do Szymonki O jakim miejscu Warszawy bedziemy pisać? Do Aurinko Zakupy zanoś od razu do samochodu, nie do firmy. Wtedy nie będzie widać, że jest ich tak dużo i łatwiej je przemycić. Po rozpakowaniu w domu i tak okaże się, że zostały jeszcze liczne rzeczy do kupienia. Do Borowinki Co się stało z werandowym kryminałem? Zniknął razem z autorką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś nie wyszło i uciął się mój tekst do Stelli a wypowiedzi do pozostałych Pań przepadły. Więc dokończę w skrócie. Stello, napisz o swoim mieście. Na pewno są w nim miejsca magiczne. Aleks, pisz o historii Szymonko, napisz o Warszawie Aurinko, zanoś zakupy od razu do samochodu, nie do firmy. Wtedy nie będzie widać, że jest ich dużo. Ewikkk, odezwij się z zimowej krainy Borowinko, kontynuuj kryminał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duzo bylo dzisiaj czytania. Ciekawe rzeczy. O miastach, o historii, o kinach. Pamietam bylo o teatrze. Ale fajne miejsce w Internecie znalazlam. Juz jest 6:PM po poludniu, nie ma slonca i robi sie szaro. Ale sniegu tez nie ma. Nie martwcie sie o mnie. Stan Nowy York jest dalej na polnoc od Manhattanu. My bedziemy miec snieg w grudniu moze i to kilka centymetrow. Zrobia duzo halasu i za dwa dni wszyscy zapomna, ze byl jakis snieg i niebezpieczenstwo: Gorsze sa wiatry, zniszczyly mi juz wiele parasolek, bo tak zabawnie wyginaja sie w druga strone. No i potem lamia. Juz niedlugo Halloween. Wszedzie pomaranczowe dekoracje. Moje dzieci szykuja kostiumy. To znaczy ja kupie kostiumy juz gotowe, w markecie. Nie mam czasu szyc. Syn bedzie Dracula, a corka jeszcze mysli. Moze czarownica. Ale tych czarownic wszedzie na peczki. No, jeszcze nie wiemy. Zobaczymy. Musze kupic duzo slodyczy dla dzieci, ktore przyjda z koszykami lub dyniami i beda mowic; \"trick or treat \"- zart albo smakolyk. Trzeba dac wtedy slodycze, albo pieniadze. Pieniadze sa dla starszych. Moje dzieci tez tak robia, a potem przynosza do domu kilo okropnych cukierkow. Maz i ja chowamy je zawsze w nocy. Nie chcemy, zeby dzieci jadly az tyle tanich slodyczy. Co roku to samo. Wiem, ze w Polsce ludzie wiedza co to Halloween. Czy sa zabawy u was, w waszych miastach? 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisalam cyfre\" 6\" a potem duze \"p\" i duze \"m\" i wyszla glupia mina. Przepraszam. Nie wiedzialam. Mialo byc 6 :PM, czyli 18:00

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie moje miłe🌻 Ewik napisała o święcie Halloween. Nie wiem co Wy o tym sądzicie,ale mnie jednak się ono nie podoba. Pewnie jestem za stara,a może mam za duży szacunek do przeszłych pokoleń ? I tu się kłania na wieszcz narodowy i jego \'Dziady \'.. Amerykanie... Ileż to lat liczy historia tego kraju ? Niecałe 300 ? A czy był szacunek do prawowitych mieszkańców tych ziem? A Krzysztof Kolumb dopływając do jakiegoś lądu,wiedział o swym odkryciu ? Kiedyś- gdzieś - czytałam zabawną interpretację tego wielkiego odkrycia. Rok 1492. Statek ,który jest od miesięcy w drodze do Indii /jako,że Ziemia jest okrągła i teoretycznie można było tam dopłynąć /,na swej drodze nie spotyka dosłownie nic,co by przypominało ląd. Zapasy się kończą.Załoga szemrze.Za chwilę wybuchnie bunt i nasz Krzysztof pójdzie karmić halibuty w Atlantyku.. Biedaczysko błaga jeszcze o parę dni.Wyobrażacie sobie ,jak on się musiał czuć ? Na tej swojej korwecie wśród kosych spojrzeń wilków morskich ? I co robi człowiek sfrustowany ? - Idzie do swej kajuty,zamyka się od środka i zasypia,aby już nie widzieć tej wstrętnej wody !!!! Nagle budzą go wołania na pokładzie...ziemia !!! ziemia !!! -Nieszczęśnik pomyślał / nagle wybudzony /,że jest w rodzinnym Madrycie i ziemię do kwiatków sprzedają. Otworzył bulaj,wystawił głowę i odkrzyknął ...nie potrzeba ! No tak.Załoga się włamała,wytaszczyła za krawat na pokład...faktycznie ląd był... Krzysztof zszedł po trapie,postawił nogę na ziemi i powiedział: -Odkryłem Amerykę !!! Łaaa !!! :) Oczywiście,ten co to pisał zapomniał o Amerigo Vespucci... I jaka to historia,moje kochane ? Natomiast Święto Zakochanych - Walentynki,przyjęło się wśród młodego pokolenia znakomicie.Ja osobiście,chętnie też bym obchodziła takie święto,ale nie mogę...niestety... -Przyczyna jest bardzo prozaiczna - brak zakochanego !!! Mój starszy pan,jest reliktem zamierzchłej epoki...mamutem,dinozaurem...wykopaliskiem ...Uznaje wyłącznie Święto Kobiet.Od rana życzenia ,prezenty - a po południu objazd moich przyaciółek z kwiatami..Pracowicie spędza chłopisko to święto.A ile mniej by miał pracy,gdyby tylko chociaż udawał zakochanego ? Kwiatek i jakaś jedna pierdółka dla mnie.. Ale nie zawsze tak było.Innym razem,z okazji wspomnień o tym święcie w zakładach pracy / goździk,klapa,mankiet /,napiszę Wam,jaki potworny kryzys przeszło moje małżeństwo.. -Gwoli sprawiedliwości,ono przechodziło kryzys co i rusz...tematów mi nie braknie...ale ten był wyjątkowy.. Mój młody -starszy pan ,zgłosił się do mnie z życzeniami o g.22 !!!! Wzrok miał nieco rozkojarzony a w ręce dzierżył czerwony goździk.....Jeden !!! Ze smętnie złamanym łebkiem !!!! Nnnnooo !!! Uściski - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór🌻 Od rana zaczytuję się kinami warszawskimi Idalii🌻,Halloweenem Ewiki🌻 i odkrywaniem Ameryki przez Aleks🌻. Nie miałam jednak czasu napisać choćby krótkiego posta,a teraz jestem zmęczona,zmęczona:D A chciałam napisać do Idalii,że dla Starego Browaru warto zjechać z autostrady,aby zobaczyć w Poznaniu to i owo i może spotkać się ze mną na jakimś miłym obiadku:D Stary Browar bowiem to początek ulicy Półwiejskiej,nie mam pojęcia dlaczego tylko pół:D,kończy się ona Placem Wiosny Ludów,a zaraz dalej krótkimi uliczkami Szkolną lub Wrocławską dochodzimy do Starego Rynku. I tam w niedużej restauracji,a jakże \"Pod Koziołkami\" podają bardzo dobre pierożki ze szpinakiem,szare kluski z kapustą i tę słynną poznańską pyrę z gzikiem,czyli ogromy ziemniak ugotowany w łupinie,przekrojony na pół,podany z pysznym serkiem obficie podlanym śmietaną. Przyznam się Wam,że mam u nich kartę stałego klienta:D:D Latem jest tam pełno gości zagranicznych (mają ogródek,zawsze pełen),słychać niemiecki,angielski,francuski,włoski itd. Lubię klimat Starego Rynku,pisałam już o tym nieraz. Aleks🌻koniecznie Walentynki:D Dzień kobiet kojarzy mi niezmiennie z kobietą na traktorze:D,a Walentynki z pocztówkami serduszkowymi. Mam już ich zgromadzone całe pudełko po czekaladkach! Czekoladki,hmmm,uwielbiam:D Pozdrawiam słodko👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla Ewikkk______________-
taka minka wylazi gdy obok siebie sa ":" i "P" --> o tak :P ale wiadomo, ze chodzilo o 6:00 PM ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleks. Warszawa wlasciwie nie jest pieknym miastem w doslownym tego slowa znaczeniu. Jest ona piekna \"ludzmi\". Dusza Warszawy jest piekna. Nikt tego nie da rady zniszczyc. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie moge spac. Juz minela polnoc, rano musze wstac wczesnie. A ja nie spie. Siadlam do komputera na chwile. Zajrzlam na werande. Dziekuje pomaranczowemu nikowi za wyjasnienie. :P : P teraz juz wiem. Caly Nowy York jest pomaranczowy (Halloween). Pokazaly sie tez indyki. Na pewno wiecie co to za znak. My jestesmy polska rodzina i nie obchodzimy tego swieta jak Amerykanie. Co kazdy rok jestesmy zapraszami do przyjaciol na to swieto dziekczynienia. Moze kiedys sama upieke indyka;) Maz mowi, ze chyba pojdziemy na bal przebierany Halloween. Jego firma taki robi kazdego roku. Kiedys nie moglismy sie bawic, bo dzieci byly male. Teraz zostanie z nimi corka sasiadki. Musze pomyslec za co sie przebrac. Kiedys w Polsce przebralam sie za gazete. Ale teraz to musi byc strrrasze. Moze za weza? :) bo duchow bedzie tysiace. Przescieradlo z dziura na glowe i juz. Ja musze inaczej. Cos wymysle. Mam dwa dni. A moze ktoras z pan z werandy mi poradzi? Zachcialo mi sie spac. Koncze. Pozdrowienia.🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Werando.. Ewik,pomysł z wężem jest bardzo dobry.Tylko nie jakiś paskudny grzechotnik,ale królewska kobra.Polka musi być królową,nawet w takie święto.. Jeżeli swojemu mężowi nasadzisz na głowę czerwony turban,na czole nieco go chlaśniesz swoją pomadką...szarawary...fujarka w dłoń..i może robić za fakira.On zagra,a Ty ruchem opływowym wyłonisz się...no właśnie...skąd ? Dalej moja inwencja nie sięga...bo kobra siedzi w koszyku,a przecież nie dasz się zamknąć w koszu na bieliznę.. Swoją drogą,to szalony kłopot.Jak się przebrać - żeby straszyć ? Co ja bym zrobiła ? Pewno jakaś czarna kieca,zęby na czarno /widziałam lakier do paznokci w tym kolorze /...na głowę czarna chusta ...i miotła brzozowa między nogi z napisem na stylisku - kierunek- Łysa Góra... Tylko obawiam się,że parę osób umarło by ze śmiechu..:) Pozdrawiam - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabawy przebierańców. :) Pamiętam je z lat młodości bardzo dobrze. Mój najzabawniejszy strój to - katowa. ;) Nie mogłam być katem, bo płeć nie taka, więc zostałam katową. Mój chłopak ( nie za niego wyszłam za mąż) wystrugał dla mnie topór. Ja ten topór pokryłam sreberkiem z czekoladek \"\"22 Lipca\". Mama poświęciła czerwoną aksamitną spódnicę z paczek z \"Unrry\"(?),Do tego kaptur na głowę w którym wystarczyło wyciąć dwa otwory. I gotowe. Zabawa była udana, bo nic mi z kostiumu nie spadło, nie odpruło się, ani nie urwało. Ewikkk pamiętaj o tym, kiedy będziesz szyć strój. To ważne. Komfort przede wszystkim. Życzę miłej strrraszej zabawy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny poprzebierane🌻 Fajny pomysł z tym przebieraniem i jeszcze zabawa,to mogłoby być to:D Tylko bez cukierków oczywiście,bo to pomysł chyba wyłącznie komercyjny i pewnie nie o to w tym halloweenowym święcie chodziło. Przebieranki...........to takie najsłodsze chwile z dzieciństwa........... Pamiętam taki harcerski bal przebierankowy z występami.Byłam przebrana za Czerwonego Kapturka i szłam,szłam bez przerwy do tej babci,bo trudno było o wilka:D Za to moja koleżanka,wspominana już tutaj Urszula,czyli Ursus:D,przebrała się za cygana:D!!! Ursus miała śniadą cerę i ciemnobrązowe włosy,więc bardzo pasowała do tego przebrania. Tak jakby to było dziś,widzę ją w brązowym,za dużym na nią garniturze,czerwonej chusteczce zamiast krawata i kapeluszu na głowie,z sumiastym domalowanym wąsem na twarzy:D Ursus miała razem z cyganeczką odśpiewać jakiś skecz,nie wiem jednak jak to się mogło stać,ale absolutnie nie mogła zapamiętać melodii.Nie pomogły godziny ćwiczeń, nic to nie dało.Słowa znała świetnie,ale melodii ani rusz. I niesłychanie to wyglądało,gdy cyganeczka śpiewała swoje kwestie,a Ursus głosem prawie basowym dopowiadała wierszem swoje.:D Dostali ogromne brawa za to oryginalne wykonanie,a ja zapamiętałam je na całe życie.W końcu to była moja przyjaciółka.:D Piękną rzecz wpisała Kawunia🌻 na sąsiedzkim topiku. O saniach. Czy to będzie wielki nietakt,jeśli to przekopiuję,Kawuniu? Może nie aż tak wielki i z góry dziękuję🌻 za wyrozumiałość:D SANIE Człowiek wychylony do przodu, dla którego przyszłość jest znacznie ważniejsza niż przeszłość, idzie krokiem śmiałym i szybkim, czuje lekkość swojego istnienia i pewną nierzeczywistość czasu. Po prostu nie zdaje sobie sprawy z jego upływu. Nagle, któregoś dnia, ten człowiek orientuje się, że żyje już bardzo długo – może za długo – i ze coś za sobą ciągnie. Coś jakby sanie, załadowane bagażem pod plandeką. Czasem suną po gładkiej nawierzchni, czasem wpadają w głębokie koleiny i wtedy sanie staja się bardzo ciężkie i trzeba przystanąć, żeby poprawić wrzynającą się w ciało uprząż. Potem pojawia się nagłe zainteresowanie bagażem. Człowiek co pewien czas przystaje koło sań i zagląda pod plandekę, do wspomnień. W końcu również zainteresowanie bagażem mija. Człowiek jednak raz po raz zatrzymuje się koło sań. Już tylko po to, żeby złapać oddech i chwilę odpocząć... Bo ja sobie właśnie myślę,że my tak tu na Werandzie co jakiś czas zaglądamy pod plandekę i wyciągamy tyle wspomnień ile się da. Aby tylko nie stracić zainteresowania bagażem. Ściskam Was👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Stara prawda - jak dobrze mieć sąsiada / a jeszcze lepiej,sąsiadkę / świetnie się sprawdziła na naszej Werandzie.. Przypowieść Kawuni o saniach -świetna.My to usiłujemy właśnie robić.Może nie zawsze wychodzi,ale bagażu nie zgubimy.ABSOLUTNIE. Linko🌻...Ursus jest moją ulubioną -Twoją przyjaciółką.Samo to imię działa mi na wyobraźnię,a jeszcze jak się dowiedziałam,że ona była ogumiona- jak luksusowa,przedwojenna dorożka..to...uuuu... I jeszcze śpiewała altem ! Te nasze przebieranki... Stella przebiła wszystkich i dała pomysł Ewikowi na Halloween.Tylko czy ci Amerykanie wiedzą jak wygląda uczciwy,europejski kat ? -U nich trzeba byłoby wystąpić z wajchą od prądu i uziemieniem- na wszelki wypadek....Jakie to mało romantyczne...fe..A taka katowa ?Jak ją ubrać,aby dać do zrozumienia ?..Może w gniazdka i wtyczki ? Ja też kiedyś byłam przebrana na zabawie w liceum - za kota.Miałam uszy i maskę z wąsami.Kolor czarny...ogon w ręce..To nie znaczy,że on wyrastał mi z ręki....o nie...Jego,że tak powiem \'źródło\' - było na z góry upatrzonej pozycji.Na takiej,na jakiej znajduje się każdy ,szanujący się ogon.I z tym rekwizytem miałam najwięcej kłopotu.Nie mogłam go spuścić z oczu - po prostu. - Jeżeli tylko chciałam romantycznie zamieść nim szkolny parkiet,zaraz znalazł się obok jakiś złośliwy i pryszczaty absztyfikant,który mi ów rzeczony ogon przydeptywał,ku mojej rozpaczy.:( Widzę tu niestety analogię do późniejszego przydeptania mnie na całe życie.Dobrze,że ten chociaż nie miał pryszczy... Uściski - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepsze przebieranki w jakich brałam udział, zdarzyły się nie mnie, ale moim uczniom. W Nowym Jorku, dawno dawno temu. Zanim podzielę się z wami swoją opowieścią, pięknie się przywitam. Hej tam na Werandzie 🖐️ Witam! W latach osiemdzieisątych ubiegłego wieku uczyłam w szkole polskiej na Manhattanie. Na zakończenie roku szkolnego przygotowaliśmy fragmenty \"Zemsty\" pana hrabiego Aleksandara F. Mieliśmy zapał, mieliśmy tekst, czekała nas niewątpliwie życzliwa widownia złożona z rodziców, więc wszelkie przygotowania szły świetnie. Zabawy było dużo, bo i tekst i postacie - ucieszne. Kłopot był z kostiumami. Nie udało się ich pożyczyć z miejscowego teatru (tak robiłam w Warszawie), bo i jak, bo i skąd - żupany, misiorki i inne części staroploskiego stroju. Zapomnieć :( Pomogli rodzice. Żebyście moje drogie mogły zobaczyć, co nam przyniesli. Jaki piękny był jedwabny szlafrok samego dyrektora oddziału banku polskiego w NJ - to znaczy żupan dla Cześnika - Pawła z VIII a. Jaka piękna była woalka naszej dyrektorki. Dyrektorowa (ta od banku) oddała nam na jedno popołudnie swoją przepięknej urody suknię balową, aby tylko nasza podstolina - Monika z VIII - wyglądała jak na naszą polską szlachciankę przystało. Pani konsulowa użyczyła kilo swojej biżuterii, a czyjaś mała siostrzyczka pięknie zagrała menueta. Znalazła się też i szabla i gitara dla Papkina. A jakże. A Dyndalski pisał swój sławny list prawdziwym gęsim piórem, podarunkiem od ambasadora. Nie było kłopotu z anycznymi meblami, bo cały konsulat RP to cudeńko architektoniczne i na zewnątrz i w środku. Ja sama się nie przebierałam, byłam reżyserem, inspicjentem, suflerem, i już sama nie pamiętam kim jeszcze. Stałam za kulisą z pięknych obrusów zdjętych na czas spektaklu ze wszystkich stołów w konsulacie i ... przeżywałam jedną z najpiękniejszych chwil w swoim życiu. A więc wcale nie trzeba się przebierać, żeby dobrze się bawić z przebierańcami. PS. Kilka dni temu, oglądając jakiś program na BBC, zauważyłam nazwisko naszego nowojorskiego Papkina, jako tłumacza. To znaczy Jacka M., który grał w naszym szkolnym przedstawieniu tę najzabawniejszą postać fredrowską. To było miłe.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ miła Aurinko🌻 Któż by się przejmował jakimiś epokami...misiurkami...jarmułkami..pejsami...hełmami...szyszakami....kołczanami...włóczniami...i ...OGARAMI ... Niech idą w las...na zdrowie ..:)..sosnowy..świerkowy...bukowy...dębowy ..jak komu pasuje. Dobrej nocy, Werando - Aleks.. Niech nam się przyśni ,że odwiedził nas de Mello../ brakuje go,prawda ? /..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
Dwóch myśliwych procesowało się. Jeden z nich zapytał swojego adwokata, czy nie byłby to dobry pomysł, gdyby wysłał sędziemu parę kuropatw. Adwokat był przerażony. "Ten sędzia szczyci się swoją nieprzekupnością", powiedział. "Taki gest odniesie skutek odwrotny od zamierzonego". Po zakończeniu - i wygraniu- sprawy, mężczyzna zaprosił adwokata na kolację i podziękował mu za radę w sprawie kuropatw. "Wie pan, ja je posłałem sędziemu", powiedział, " w imieniu naszego przeciwnika". Oburzenie moralne może człowieka zaślepić tak samo skutecznie, jak sprzedajność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak zajęty miałam dzisiejszy wieczór. Tyle jeszcze będzie się dzisiaj działo. Wpadłam tylko na chwilkę na Werandę. Przyzwyczaiłam się już, że każdego dnia muszę to internetowe miejsce odwiedzić. I muszę cokolwiek napisać. Niestety, dzisiaj nie będzie to nic szczególnego. Lubię Was. I tylko tyle zdążę dzisiaj napisać. Lubię Linkę 🌻 lubię Aurinko🌻, lubię Aleks🌻, i lubię Ewikk🌻, i de mello -chociaż nic o nim nie wiem🌻 i lubię Szymonkę🌻 i Adalię🌻 i nawet lubię pomarańczowe niki. Dużo tego \"lubię\", ale też wiele jest osób do lubienia. Zasłodziłam się :( Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór:) Zajrzałam po sąsiedzku na werandę i widzę,że spodobały się \"sanie\". Wobec tego muszę podac źródło: Tygodnik Powszechny, cotygodniowy mini-felietonik pani Ewy Szumańskiej :) To może wyściubiając nosa z wewnętrznej emigracji polecę jeszcze fragmencik z \"Notatek pedanta\" Jerzego Pomianowskiego z tegoż TP- \"...wolno sądzić,ze wielu kłopotów, a nawet kryzysów w naszym zyciu politycznym dałoby sie uniknąć, gdyby niektóre, tak często dziś stosowane, wyrazy obce przetłumaczono najzwyczajniej na język polski, z ogolnie dostepnym słownikiem wielkiego Kopalińskiego w ręku. Termin \"korupcja\" tłumaczy sie tam jako \"sprzedajność, przekupstwo\". Gdyby stosować te proste określniki zamiast obcego terminu, nikt nie mialby wątpliwosci ci sie stało w pokoju pani Berger...\" zainteresowanym polecam www.e.tygodnik.com.pl dla mie to ostatni bastion przyzwoitosci pozdrawiam i zyczę milego weekendu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Witam miłą sąsiadkę,również w imieniu przyjaciółek z sieci / mam nadzieję,że nie dostanę lania za szarogęsienie się /.. ...Wszak ja najmłodsza;);)...stażem... Ściskam mocno,całuję w oba poliki...i lecę,bom coś dziś sterana..Aleks. PS.ciekawe za co przebiera się Ewik ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dobrze, że Aleks powitała Kawunię w imieniu pań z Werandy.🖐️ Przytoczone cytaty dają dużo do myślenia. Mądrych słów i uwag nigdy nie za wiele. Dobrze ilustrują to, o czym my myślimy. Prosimy o kolejne odwiedziny. :) A Stelli dziękuję za kwiatek 🌻 Przed godziną zadzwonił do mnie mój mąż. Jest teraz w Finlandii. We wtorek pojechał w podróż służbową na kilka dni (5) a być może zostanie tam dłużej, bo w całej Finlandii panuje strajk pracowników wszystkich lotnisk . Z Kiitila w Laponii mieli lecieć samolotem (ok. 1,5 godz.) do Helsinek, ale zmuszeni byli jechać pociągiem - 1,5 dnia! A teraz utknęli w stolicy i rozpaczliwie szukają sposobu na powrót do Polski. Nie wiedzieć czemu, prom z Helsinek już nie pływa od wielu lat, a droga lądowa jest długa i uciążliwa. Chyba muszą czekać, aż pracownicy fińskich lotnisk dogadają się ze swoimi szefami. Kiedy słyszy się o strajkach i podróżnych czekających całymi dniami na lotniskach w różnych stronach świata, to trudno sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji. Ot, jeszcze jedna wiadomość w telewizji. Teraz i ja w jakimś tam stopniu jestem zamieszana w ten strajk. Niech się on już skończy.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×