Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Kaniam się nisko bywalczyniom Werandy . Dawno, dawno dawno temu, kiedy byłam całkiem mała, wydawało mi się, że w Dniu Wszystkich Świętych nikt nie umiera. Myślałam, że to jest już i tak wystarczająco smutny dzień, że już smutniejszy być nie może. W takim dniu zwyczajnie - nie wypada umierać. Niestety. To się zdarza. W środę po południu zapukał do moich drzwi starszy pan, powiedziałabym - bardzo starszy pan. Zapytał o moją sąsiadkę z drugiego piętra. Pamiętacie ? To ta starsza przygłucha już pani, która słuchała każdego lata programu TVP1,( przy otwartych szeroko oknach !) której nosiłam czasami zakupy i kwiaty. Umarała. Umarła raniutko, w środę - 1 listopada. Zaparzyłam herbatę i posłuchałam opowieści mojego przypadkowego gościa, opowieści o grupce przyjaciół z powstania , takich co to \"na śmierć i życie\"; o tym, jak to w czasie prowizorycznego pogrzebu kolejnego członka ich oddziału, w chwili największego zagrożenia przyrzekli sobie, że każdego dnia 1 listopada będą odwiedzać groby tych przyjaciół , których (chwilowo) musieli pochować na wolskich podwórkach. I dopełnili przyrzeczenia, chociaż każdego roku stawiało się ich coraz mniej na warszawskich Powązkach. Mój gość, jak się okazało, został teraz już sam. Wszyscy odeszli. I łączniczka Kasia ( miała 82 lata) i ich dowódca \"Wiktor\" ( miał 86 lat) i inni, których wymieniał z nazwiska i imienia, a których to imion nie zapamiętałam. Moja Pani Aniela (ps.\"Ania\") nigdy mi nie opowiadała o powstańczych czasach, a ja nic nie wiedząc - nie pytałam. Teraz \" Szary\" - jej przyjaciel, dopowiedział mi to wszystko, co umknęlo w czasie moich rzadkich wizyt u niej. Napisałam nawet o tym krótkie opowiadanie (do szuflady - jak zwykle), bo chciałam, aby wraz z \"Szarym\" nie odeszło wszystko to, co było udziałem grupy przyjaciół z Woli. Teraz i wy wiecie o ich przyrzeczeniu i jego przykładnym wypełnieniu. PS. Stella ma w swojej stopce cytat z K.I. Gałczyńskiego. Pozwolę sobie przytoczyć jego fragment. ...."Chciałbym i mój ślad na drodze ocalić od zapomnienia..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Werando ! Jak cieszę się,że wróciły nasze dwie forumowiczki...pani na Kurpiach🌻 i obserwatorka kamienicy z Alei Szucha 🌻.. Co do tej ostatniej mam wielką prośbę ... ...aby nie pisała do szuflady ! Ja proszę ! Gorzej !...ja się domagam historii Szarego !!! To co mówi o tamtych strasznych czasach naoczny świadek,musi ujrzeć światło dzienne... Specjalne pozdrowienia dla sąsiadeczki - Kawuni 🌻..i nie tylko.. Dzisiaj przeczytałam \' u sąsiadek \' coś,co spowodowało,że płakałam jak przysłowiowy bóbr.. Otóż jest tam zamieszczone podziękowanie jednej pięćdziesiątki dla drugiej ,za pomoc w sfinansowaniu operacji .Moje drogie ! W dzisiejszych paskudnych czasach,ta osoba chce zostać anonimowa ! Czyli powodowało Nią serce - szczerozłote... Poczułam się dumna,że należę do jednego pokolenia z tą cudowną osobą! Zachciało mi się z powrotem żyć na tym świecie,w którym można spotkać PRAWDZIWYCH LUDZI ! Jak cieszę się ,że nie tak dawno nauczyłam się obsługi komputera.I trafiłam do Was !Tyle ciepła tu dostałam. I pogłaskania po skołatanej / niekiedy / głowie..Nasze pokolenie - jak widzę- trzyma się nieźle...Oby tak dalej,moje kochane dziewczyny..🌻 Ściskam Was bardzo mocno - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Werandowiczki, szczególnie zaś te, które wreszcie do nas wróciły. Kiedy wejdziecie na Werandę zauważycie nowe zmiany. Powstały one zainspirowane Waszymi słowami. Weranda została zminejszona o dwa narożniki. W jednym z nich pojawiła się wysoka narożnikowa komoda, a w niej miejsce na rzeczy specjalne. Na razie umieściłam w niej na dole elektryczne koce dla pań marznących, a na górnej półce owocowe herbatki, soki, dżemy domowe, dużo słoików różnych miodów i pyłek kwiatowy. Musimy dopilnować, żeby Linka raczyła swoje gardło tymi miodami i skutecznie je uodporniła na wszystkie infekcje. Panie proszę o wkładanie tam różnych \"leków\" naturalnych a instrukcjami do czego służą i jak powinny być stosowane. W drugim narożniku jest część wydzielona - gabinet terapeutyczny DEZI ( z akcentem na ostatnią literę). Jest to gabinet dla osób atakowanych przez depresję zimową - stąd skrót i nazwa. Mamy więc gabinet z modną brzmiącą z niepolska nazwą a jednocześnie nazwa jest polska, wynikająca z połączenia 2 pierwszych liter słów depresja zimowa A więc dwa w jednym. W gabinecie, pomalowanycm na delikatny kremowy kolor, mamy wygodny fotel bujany i kanapkę. Na ścianie znajdują się kolorowe przyciski - naciskając je włączamy światło o kolorze, który jest nam w tym momencie potrzebny. Na ścianie jest też półka z ziołowymi i owocowymi herbatkami oraz różne wody mineralne. Zostało jeszcze dużo miejsca na uzupełnianiae naszej apteczki naturalnej. W szafce mamy różne akcesoria takie jak: ciśnieniomierz, termometr, itp. Odpowiednią dla nas temperaturę powietrza uzyskujemy przekręcając przycisk z rysunkiem kominka. Wtedy otwieramy lub przymykamy otwór z nawiewem ciepłego powietrza z naszego kominka. Ponieważ drzwi mają olbrzymią szybę (lustro weneckie) możemy zobaczyć kto jest na werandzie nie będąc jednocześnie osobą widzianą. Zasady korzystania z gabinetu terapeutycznego są bardzo proste. Jeśli chcemy z niego skorzystać, wchodząc na werandę do naszych słów dodajemy Dezi i wtedy wiadomo, że chcemy z kimś porozmawiać o różnych lekkich, \"podnoszących ducha \" sprawach. Tu liczę bardzo na pomoc De Mello i przytaczane mądrości życiowe. Myślę, że możemy spróbować \"przepędzać depresję\" we własnym zakresie. Zobaczymy jakie będziemy miały osiągnięcia. Zapraszam. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Werando🌻.. ......D...E....Z....I... W mojej okolicy znowu wyrzucony z samochodu - pies.Bardzo smutny.Jest nadzieja na dom.Dobre dusze szukają i karmią.Dobrze ,że ja tu nie jedyna- mam już sporą gromadkę ofiar \'dobrych ludzi \'... Ludzie i ludziska... Dopiero co pisałam o \' złotej pięćdziesiątce \',a tu już zderzenie z innym okazem ludzkim.. Przygnębia mnie to wszystko.Jeszcze całkiem niedawno byłam silniejsza.Taki jest świat...wzruszenie ramion..i koniec na tym. Teraz jestem dziwnie słaba.Łatwo mnie zranić.Ból odczuwam z byle powodu. Ale i radość jest większa - z bardziej błahej przyczyny.Ot,jeżeli ten pies znajdzie dobry dom- będę szczęśliwa... ...Jeżeli mój stary pies- Kuba,przeżyje chociaż tę zimę - będę szczęśliwa.. ...Jeżeli ja będę mogła wyjść wreszcie z domu - będę szczęśliwa.. A czytając opis Werandy,urządzonej z sercem /chociaż wirtualnie /,przez Idalkę....oraz wiadomość,że ktoś - komuś pomógł bezinteresownie...to chyba ? Jestem szczęśliwa ? Czyż nie ? A co na to ..de Mello 🌻 ? - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ubiegłym roku sąsiadka przyniosła mi na przechowanie małego kotka. Sama ma 2 koty i otwarte drzwi na balkon na parterze. Było to 1 sierpnia. Szukałyśmy właściciela; myślałyśmy, że kotek (ok. 3 miesięcy) wyszedł z domu i nie wrócił. Objechałam lecznice wet. szukałam ogłoszenia o zaginięciu kotka. Na próżno. Było lato, czas urlopów; ktoś wyjeżdżał a kotka wyrzucił. Kotek został u nas - nigdy nie chciałam mieć kota - chciałam psa. Kotka urosła, waży 6 kg, dzielnie zniosła sterylizację i jest ukochanym zwierzaczkiem - pełnoprawnym członkiem rodziny. Zna swoją pozycję i wykorzystuje to po mistrzowsku. Na wsi, gdzie mamy dom i ogród, kilka lat temu przejeżdżał samochód i wyrzucono z niego małego kudłatego pieska. Dzieci przyprowadziły go do mnie. Ma teraz dom w Warszawie, jest zadbana i wypieszczona. Mogłabym mnożyć te historie, chodziłam do zakonnic na wsi, żeby pozwoliły nocować staremu psu pod schodami domu parafialnego, w którym zamieszkały zakonnice i zamknęły furtkę. Znam mnóstwo takich spraw i nie rozumiem bezduszności ludzkiej.Ludzie bywają straszni; w moim domu rodzinnym zawsze były psy i koty zabierane do domu z ulicy - zwierzęta niechciane przez innych a wspaniałe i kochane przez nas. Aleks, posiedź chwilę na fotelu, napij się herbatki z dzikiej róży - mnie też jest ciężko żyć w tak okrutnym świecie. Jeśli są szanse na dom dla psa to dobrze. Powodzenia. Trzymaj się. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Puk, puk...czy można? 🖐️ ja chciałabym przysiąść na naszej wirtualnej Werandzie. Chociaż na chwilkę.:) Idalio 🌻 pięknie wszystko urządziłaś. Bardzo mi się teraz tu podoba. Czytam z ciekawością opowieści. I wzruszam się. I mam ciągle takie wrażenie, że mam nowe przyjaciółki, wcale nie wirtualne. Dziękuję za cieplutki pled. Okryłam się nim, jakby był prawdziwy. Droga Aleks,🌻 rozumiem twoją wrażliwość na kiepski los zwierzaków. Na naszej ulicy mieszkają staruszeczki ( w wieku ok. 85 lat) i one karmią wszystkie kotki w okolicy. Jak pamiętam, kiedyś tego nie robiły. To przychodzi z czasem. Tak myślę. Ja też podkarmiam okoliczne zwierzaki.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Idalko❤️❤️❤️ Siadłam i piję.Jestem po serii telefonów.Są szanse,bo pies jest młody i ładny.Moich 6 sztuk w swoim czasie nie chciał nikt,bo albo za duże i trzeba karmić...albo za stare....albo za paskudne,choć dla mnie piękne- absolutnie.Oczywiście ,to nie było w jednym czasie,ale ten stan utrzymuje się od lat.Jeden odchodzi za Tęczowy Most- a na to miejsce wskakuje inny nieszczęśnik. Tak samo jest z kotami.Jak na mój wiek,mam ich za dużo.Ale zawsze jest tak- że sytuacja jest podbramkowa.Mam do wyboru ; własna wygoda lub życie jakiegoś biedaka.Oczywiście nie zastanawiam się,chociaż starszy pan mruczy,że mieszka w schronisku.. ...Mruczy,a potem kocha jak i ja.. Chociaż pod tym względem udało mi się go wychować...:) Dzięki za dobre słowo i za herbatkę.Piję własnie prawdziwą - z miodem i cytryną... ...Trochę mi lepiej.A jakby tak Aurinko napisała o Szarym ? Szczęście absolutne ! Zawsze fascynowało mnie pokolenie,które nie wahało się postawić na szali zwycięstwa nad wrogiem - własnego,młodego życia. Zastanawiam się ,czy mozliwa byłaby powtórka w obecnym... Myślę że nie. Do tego zdolne mogło być tylko pokolenie Kolumbów. Uściski serdeczne - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleks_555... chylę nisko czoło przed Tobą! Życzę Ci siły wytrwania, i radości życia. Jesteś prawdziwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uchacha,zacieram rączki:D,czytam i czytam! Wróciła Aurinko🌻 czyli mamy słoneczko! Jest i Szymonka🌻 i nadzieja na opowieści \"Szarego\",popieram Aleks! Stello🌻 ja się czuję na werandzie zaopiekowana:D Idalio🌻,wstawiłaś na werandę \"okno weneckie\",ten pomysł mi się bardzo spodobał! Czasami są w życiu człowieka takie chwile,że może tylko patrzeć przez szybkę,nie będąc sam widzianym. Czy miód jest pomocny na gardło?Nie lubię miodu,wolę ciastka z kremem:D,a pani kazała mi pić siemię lniane. Zaraz idę na ciepłe prześcieradełko:D,więc szybko - dobranoc👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ jest juz listopad. Nie ma co mowic, idzie zima.:( Idalia ma dobry pomysl z ta \"samopomoca\" anty depresyjna. Ja jestem za, wchodze w to. Narazie jestem OK. Ale pozniej moze sie przydac. Czy wiecie, ze moj maz skorzystal z rady na kostium i przebral sie za kata? Fajnie wygladal. Ja bylam wiedzma. Mialam karty i huste na glowie. Zrobilam sobie taka brzydka brodawke na brodzie (obrzydliwa) i pomalowalam kilka zebow na czarno. Wygladaly jakby mi je ktos wybil w bojce. Nie chcialabym tak wygladac na codzien, oj nie chcialabym. Moj maz nie tanczy, ale ja i tak sie bawilam...z sasiadem (zartuje). Dobrze czasami oderwac sie od codzinnosci. Dzieci przyniosly mnostwo tanich, niesmacznych cukierkow. Ale cieszyly sie i to jest najwazniejsze. Teraz czekamy na Thanksgivng Day. Wszedzie na wystawach indyki i pomaranczowy kolor. Czy w Polsce znane jest to swieto? Tak czesto malpujemy Ameryke. Podoba mi sie nowa Weranda. Idalia pomyslala o wszystkich Paniach. Zadbala o nas. Bede przybywac, jak tylko dopadne komputera. Wciaz namawiam mame, zeby pisala sama posty, ale ona woli wisiec mi na ramieniu i podgladac i podpowiadac. Koncze, moze sama napisze na werandzie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, zimno za oknem, ale mamy przecież ciepłą WERANDĘ. Jak dobrze, że przybyły dawno nie widziane Panie. Pani Mamo Ewikkk, proszę do nas napisać, będzie nam bardzo miło poznać Panią, myślę, że magia Werandy \"wciągnie\" Panią tak - jak jak to uczyniła z nami. Ewikkk też zapraszamy do częstszego uczestnictwa, bo stanowczo zbyt długo czekałyśmy na wiadomość jak udała się impreza i jaki strój został wybrany. Musimy zebrać dużo energii, żeby powalczyć z zimą - razem będzie łatwiej. Znowu padał śnieg i trawnik zamienił się w szarlotkę. Perpektywa wyjazdu na południe Polski w taką pogodę wcale mnie nie cieszy. Niestety muszę pojechać. Nawet po zakupy nie chce mi się jechać samochodem, chyba zastosuję skróconą wersję niezbędnych zakupów blisko domu. Zima zaskoczyła mnie - jak co roku - nie schowałam cienkiej kurtki bo byłam pewna, że jeszce się przyda, a dziś będę przyszywać guziki do grubej zimowej kurtki z kapturem. Czapka na głowę, zimowe buty, które trzeba wyjąć z pawlacza, grube rękawiczki... Koszmar! Chyba byłabym bardzo dobrym pracownikiem drogowców, których zima zawsze \"zaskakuje\". Kotka wyskoczyła na balkon i \"odskoczyła\" szybko do pokoju. Teraz leży na dywanie i drzemie, obserwując, co się dzieje, żeby niczego ciekawego nie stracić. Leżak powędruje do piwnicy a kwitnące kwiaty, przykrywane no noc, nie wiem jak długo jeszcze będą chciały ozdabiać balkon. Z okna wieje chłodem, muszę je ocieplić, bo inaczej zamarznę przy komputerze. Przestało padać. Teraz nic mnie nie uratuje przed wyjściem z domu. Opuszczam więc Werandę i zapraszam Panie na pogaduszki. Aurinko na pewno już się zaaklimatyzowała w swoim domu i szykuje ciekawą opowieść. Przybywajcie. 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzy tygodnie czekałam na majstrów, tych od dachu, co to nie mieli rynajz ;). Pamiętacie? Na początku października trzej panowie zaczęli prace na dachu garażu i nie skończywszy jej, odeszli na dobrych dni kilkanaście. Teraz, dzisiaj powrócili, by przyprawiać mnie o ból głowy. No bo czyż nie mam racji, bojąc się o ich zdrowie i życie, kiedy na dworze zawierucha, pada mokry ciężki śnieg i jest bardzo zimno, a oni na tym dachu!?! odczuwalnośc zimna jest dzisiaj bardzo duża. Brrr... Pogoda okropna, a oni - trzej \"wielcy i wspaniali\" - skaczą po pochyłości, co jakiś czas się potykając i ...klnąc. Podglądam ich przez okno kuchni i zastanawiam się czemu nie przyszli, kiedy było cieplutko i sucho, i to przecież całkiem niedawno, jeszcze trzy dni temu. Totalny brak odpowiedzialności. No, i dlaczego ja się tak denerwuję? Odpowiem sobie sama. Dopada mnie powoli zimowa depresja, jak naszą kochaną Idalię. (Idalio, trzymaj się!)Świat zaczynam odczuwać inaczej. Myśli czarne, humor czarny, za oknem czarno... dobrze, że chociaż mamy naszą cieplutką, opatuloną na zimę kolorową Werandę. Miłego wieczoru życzę wszystkim paniom. 🖐️ PS. Jak tylko któryś z dekarzy spadnie z mojego ( niskiego!) dachu, natychmiast napiszę. Nie, nie, napiszę o czymś innym. Oni na pewno nie spadną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Werando🌻 Ewik ,to dzisiaj chyba jest Twój Thanksgivng Day? ...Święto dziękczynienia .. Indyk pewnie obowiązkowy ? I sos żurawinowy ,i ciasto dyniowe ? To na cześć pierwszych pielgrzymów ze statku Mayflower,z roku 1621 którzy założyli kolonię na ziemi amerykańskiej.Pierwszą zimę po przybyciu głodowali.Wielu straciło życie,ale druga już była obfita ,bo zasiane zboże ponoć bardzo obrodziło.A także pojawiło się ptactwo- wyjątkowo smaczne - właśnie indyki.. To święto - podziękowanie Bogu za uratowanie życia- ustanowił /jako państwowe / dopiero prezydent Abraham Lincoln. Jak było z tym indykiem naprawdę ? Nie wiadomo.Podobno to tylko legenda,a ocalenie życia pionierzy zawdzięczają Indianom,którzy dostarczyli im żywność.. W świetle późniejszych poczynań osadników względem pierwszych mieszkańców Ameryki,ta wersja wydaje mi się bardziej prawdopodobna.Wdzięczność nie jest najmocniejszą stroną rodzaju ludzkiego. O ile milej wierzyć,że to indyk uratował życie.Tym milej,że swojego zbawiciela można po prostu zjeść - podlewając go sosem żurawinowym i śpiewając nad jego upieczonymi zwłokami - psalm dziękczynny... Ewikk,tego zwyczaju nie przejęliśmy - dzięki Bogu. A święto wdzięczności u nas ? Ciekawe,kiedy by wypadło ? Ja bym głosowała za 15 -tym sierpnia,gdy zatrzymano bolszewickie hordy...gdyby...no właśnie... Gdyby to zwycięstwo nie było tak krótkotrwałe.Po 25 -ciu latach i tak wpadliśmy w sowieckie łapy.. Ale skoro Rosja uznała za wielkie święto narodowe -odbicie Kremla z rąk polskich w 1612 roku,to i my możemy sięgnąć do dalszych dziejów naszej historii. ...A swoją drogą...jakie to miłe ,że zjednoczone wojska polsko - litewskie ,szarogęsiły się na tym wstrętnym Kremlu.Aż serce rośnie !!! Jakie to było zagrożenie w ruskiej podświadomości,skoro to wydarzenie jest upamiętnione,a nie np:.....taki odwrót Napoleona spod Moskwy w rou 1812..hih.. A nasze święto wdzięczności ? Coś co uratowało nam życie ?.. Może bitwa pod Legnicą w r.1241 ? Gdzie dzielny Henryk II Pobożny,wspomagany przez rycerzy- kiedyś wspomnianego przeze mnie - zakonu templariuszy ,dzielnie stawił czoło mongolskim hordom Batu-chana ? Trzeba było być nieskończenie odważnym człowiekiem,wszak cała Małopolska z Sandomierzem i Krakowem ,była w mongolskich łapach. Bitwa została przegrana.Dzielny książę poległ,a jego ciało - pozbawione głowy- zostało rozpoznane na polu bitwy,po sześciu palcach u stóp.Mimo to stał się cud..Batu -chan uszedł z terenu Polski.. No cóż,nasza historia jest tak bogata w wydarzenia ekstremalne,że nie nastręczyłoby nam żadnych trudności - znalezienie kilkudziesięciu świąt dziękczynienia.. Nie to co Amerykanie ! Jakaż to historia ?...raptem jedna wojna,która tak naprawdę była porządną wojną - secesyjna.A te pozostałe ? Toż to wojenki tylko.A światowe nawet nie zahaczyły o terytorium amerykańskie.Toteż nic dziwnego,że takie święta - jakie i zwycięstwa. To listopadowe - głównie nad indykami,bo poległo ich miliony.. Pozdrawiam wszystkie 🌻- Aleks....Borowinko,dzięki za pamięć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór🌻 Jak ja kocham czytać historyczne wywody Aleks🌻,jak dopiero teraz uczę się z nich historii Polski!Gdybym ja znała Ciebie przed maturą,Aleks:D.Zacięłam się bowiem na wojnie polsko-bolszewickiej,ale jakoś wybrnęłam.Może dlatego,że w pokoju mojej babci wisiał w złotej ramie obraz:\"Cud nad Wisłą\",a babcia często snuła wspomnienia o tamtej wojnie. Niestety na maturze musiało być o Związku Radzieckim,ze Związkiem Radzieckim i dzięki Związkowi Radzieckiemu:D W końcu trzeba było umieścić gdzieś ten Dzień Zwycięstwa! Aurinko🌻jaka depresja,toż to kabaret i loteria,spadną czy nie spadną? Już widzę Twoich trzech na dachu,skaczących,klnących i potykających się na pochyłości:D:D Idalio🌻mój trawnik nie tylko nie zamienił się dzisiaj w szarlotkę:D,ale się pozbył szarlotki kilkudniowej.Zaczął padać deszcz i to coraz cieplejszy i mam nadzieję,że to przynajmniej na troszkę po zimie! Mamę Ewika zapraszam serdecznie na werandę,czekamy na Ciebie🌻 Ewik🌻,tworzyliście z mężem niezłą parę,kat z czarownicą,to jest zestaw:DA sąsiad? za kogo był przebrany do tego tańcowania?:D Tak już bym chciała być zdrowa,żeby móc sobie poszaleć:D Miałam jeszcze o czymś napisać,ale zapomniałam,czy mamy w apteczce coś na pamięć? A może to miał być 🌻ek dla Kawuni? Dobranoc👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Coś dla Linki ,co mi przyszło do głowy później... Zresztą myśli ostatnio kłębią się w mej głowie nieszczęsnej,jak opary mgieł na mazurskich jeziorach / o tej porze szczególnie /.. Halina.Córka mieszczanina sandomierskiego. W czasie jednego z licznych najazdów tatarskich / czy to chodziło o ten właśnie,o którym pisałam ? - nie wiem / - z oblężonego Sandomierza przedarła się do obozu pohańców ! Tam opowiedziała historyjkę o swej rzekomej krzywdzie,jaką miała doznać od mieszczan ,i o chęci zemsty nad miastem.Ofiarowała się przeprowadzić ordę jednym z licznych lochów,przebiegającym pod miastem.. Tatarzy w rynsztunku bojowym weszli do lochu ,z Haliną na przedzie...Kiedy tylko znaleźli sie w podziemach ,dzielni mieszczanie zasypali wejście..Orda znalazła się w pułapce.. Tak,zginęli wszyscy z głodu,ale wcześniej Halina - męczeńską śmiercią.. To tyle mówi legenda...A w każdej legendzie,jak wiecie.... Jak byłam całkiem młodą dziewczyną,więc w epoce bardzo odległej - czytałam coś..Były to oprawione przez introligatora ,przedwojenne czasopisma mojego Ojca.Tytuł - chyba - \'\'Tajny detektyw \'\'.. Była tam opisana historia,która mną wstrząsnęła na tyle,że ją pamiętam doskonale... Otóż w czasach,gdy Sandomierz był pod panowaniem miłościwie panującego cesarza Austrii / i nie tylko /, w czasie prac remontowych - odkryto loch wypełniony szczelnie szkieletami.. Co do pochodzenia owych szkieletów,wątpliwości nie było...Kołczany,łuki,kindżały...to wskazywało jednoznacznie na wschodnie pochodzenie umarlaków...brrr.. Może to było wyjaśnienie owej legendy ? Nikt tego nie dociekał,bo i po co ? Wszak to był czas,że należało zapomnieć o wielkim narodzie ,który miał w swojej historii wielkie wydarzenia i wielkich ludzi.. Ja do tych wielkich zaliczam Halinę,córkę skromnego mieszczanina.... Nie zawahała się,chociaż wiedziała ,że zginie niebawem..Ale kochała tę swoją ojczyznę - Sandomierz.. Wiele lat później ,jej siostry -rówieśnice,będą walczyły na barykadach swojej ojczyzny - Warszawy.I też nie będą się wahać.. Pozdrawiam - Aleks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Urocze werandowiczki! Szukałam Was, bo bardzo potrzebuję, żeby mnie ktoś przytulił. Dziś stuknęło mi 50 lat.Nie, nie boję się starości w sensie siwych włosów, czy zmarszczek. Nie boję się nieuchronnego odejścia dzieci, bo nie jestem matką-kwoką, trzymającą je bez końca pod skrzydłami. Ale ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad swoim życiem. Co osiągnęłam i co jeszcze mnie czeka ? Nie zbudowałam domu, nie posadziłam drzewa, nie wspięłam się po szczeblach kariery, ani nie stworzyłam własnej firmy. I już nic z tego raczej nie zrobię. Wszystko już w życiu poznałam - miłość, małżeństwo, urodzenie i wychowanie dzieci. I co dalej? Co może sprawić, by życie znowu miało barwę, smak i zapach ? By żyć nie tylko upływającym dniem, ale widzieć przed sobą cel i do niego dążyć? Jaka jest Wasza recepta na życie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Floska🌻 Jeszcze zajrzałam,więc Cię przytulam ...tak ekspresowo,bo już wzięłam swoją codzienną dawkę polepszaczy snu.Za chwilę podryfuje mi klawiatura ,a ja na niej ,jak Sindbad na latającym dywanie... Życzenia złożyła już Roanna,ja się dołączam.. Ja wybudowałam dom,firmę...drzewa już były...stareńkie.I co z tego ? Wiesz,jaki czuję niedosyt? I to ciągłe wrażenie ,że coś przegapiłam ? Ten wiek - tak ma.Sprawy materialne,jak się człowiek naprawdę zastanowi - mają znaczenie drugorzędne...ba...trzecio..i czwartorzędne. A co dalej ? Cel w życiu ? Dobrze,że się nad tym zastanawiasz.Ja też muszę.Niedługo będę mieć więcej czasu.Pewnie będę robić ,to co teraz - tylko w szerszym zakresie.Zwierzaki.To jest to,co mnie boli od wielu,wielu lat. Mam pomysły.Wiele pomysłów. Wiesz,jak się żyje dla innych,to i cel sam się ukazuje. Ściskam Cię.Tu odezwą się dziewczyny mądrzejsze ode mnie.Co kilka głów,to niejedna.Zostań z nami.Będzie nam bardzo miło - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane w ten siąpiący ranek🌻 Witam Floska🌻 i Roanna🌻!!!!!! Zapraszam serdecznie🌻 Flosko,spóżnione nieco,ale zawsze życzenia wszelkich pomyślności i... urodzinowe!http://www.imexgraf.pl/Kalendarze/2006/scienne/31%20kwiaty.jpg Flosko,zadajesz pytanie o życie... Nawet najwięksi filozofie mieli z odpowiedzią na to pytanie wielki problem,no i w końcu tak wyszło,że co filozof to inna teoria na istnienie:D Wspaniale,że wychowałaś dzieci ucząc je samodzielności,że miałaś szczęście przeżyć miłość,a wiesz,że nie każdy posiadł to szczęście,spełniłaś się w małżeńswie,to super,a teraz.....może przyszedł czas,aby żyć spokojniej? Mam tak około 10 lat więcej od Ciebie i sobie chwalę to życie bez nadrzędnego celu,bez tej odpowiedzialności,bez tej siły,która mnie tak popychała do przodu,że nie mogłam rozejrzeć się dookoła i nie widziałam pięknych rzeczy wokół siebie,ani ludzi❤️ Zaczęłam to wszystko widzieć dopiero teraz,kiedy naprawdę zwolniłam tempo. No i znalazłam internet:D No i mam Werandę,moje ❤️! My tu na Werandzie \"oswajamy siebie\",jak by powiedział \"Mały książe\",tworzymy więzy,czasem nawet silniejsze niż w życiu,bo jesteśmy ze sobą na codzień,w każdym dniu,w każdej minucie. Stajemy na chwilę przed tym \"weneckim lustrem\" Idalii,przyciąga nas ciepło kominka,a tak naprawdę to ciepło naszych serc i już!!!! Zapraszam Cię Flosko🌻 na to wszystko,może gdzieś blisko jest życia sens i treść?🌻 Zapraszam Roannę,do ciepła,na zimę🌻! Nieustająco czekamy na mamę Ewika🌻! Jakie nagie topole stoją przed moim oknem dzisiaj!Tak szybko pogubiły liście i stoją szare i ogromne opierając się wiatrowi. Wszystkie inne drzewa cieszą jeszcze kolorami,rudy klonik,cytrynowa brzózka,jarzębina,Stello🌻nie pogubiła jeszcze korali,a jabłonka zupełnie zielona,nie ma ochoty zrzucać liści! Aleks🌻 dzięki za opowieść o Tatarach,hm,hm,pisałam już chyba o tym,że są mi bardzo bliscy? Aurinko🌻czy dach już skończony? Czy znowu chłopcy będą na nim szaleć? Idalio🌻,jak jest na południu Polski? Pozdrawiam cieplutko👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Lineczko miła.Tatarzy ! Czy któraś nacja była podobna ? Z wrogów - najwięksi patrioci Rzeczpospolitej .Miejscowość Adampol.I skupisko tych cudownych ludzi. A Selim Mirza - Sienkiewicza ? Nic dodać,nic ująć... Życzę miłej niedzieli.Pod kocykiem,z dobrą książką.U mnie leje jak z cebra.Cała Jura płacze,ale mnie jest wesoło. Pies znalazł dom !! Pozdrawiam - Aleks:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam na Werandzie, Przyłączam się do życzeń urodzinowych, życie jest piękne Flosko, trzeba tylko jego urodę odnaleźć.To piękna data. Moje „pełne” urodziny obchodziłam bardzo intensywnie. Nie było to zamierzone, a pomysł powstał pod wpływem impulsu. Otóż moja kuzynka z grobową wręcz miną stwierdziła, że zbliża się bardzo smutny dzień: jej urodziny. Długo o tym myślałam i postanowiłam, że moje urodziny będą „niesmutne”. Zaprosiłam gości, osoby bardzo różne, także mniej mi znane. Nie wszyscy wiedzieli, że to moje urodziny. Majowa pogoda była piękna - spotkanie bardzo udane. Od tej pory obchodzę urodziny właśnie tak. Zastanawianie się nad celem życia i poszukiwanie celu w różnych okresach życia jest bardzo trudne. Jak pisała Linka jest to problem filozoficzny. Tęgie głowy sławnych filozofów napisały tomy traktatów, rozważań i rozpraw. Różne są postawy filozoficzne i bardzo zróżnicowana hierarchia głoszonych wartości. Myślę, że w zależności od charakteru oraz istniejących uwarunkowań znajdujemy się w sytuacjach życiowych, w których spełniamy się w różny sposób. Są to wartości niewymierne i trudne do oceny. Kobieta – naukowiec, wynalazca , która wniosła wielki wkład dokonując wspaniałego odkrycia. Kobieta – która mając ukończoną zaledwie szkołę podstawową wychowała 10 dzieci na porządnych, uczciwych, wartościowych ludzi. Kobieta – która niczego wielkiego nie dokonała, ale pomogła wielu ludziom, przywracając ich do życia. Można mnożyć przykłady różnych postaw życiowych i różnorodnych osiągnięć. Jak pisze Aleks – cel ukazuje się sam, kiedy żyjemy dla innych. Myślę, że kiedy powoli odchodzimy od czynnego życia, powinniśmy mieć świadomość, że przekazujemy nasze miejsce wstępującemu pokoleniu. Jego dynamika, siła i wiara w ulepszanie świata to jest to, co przekazaliśmy naszym następcom. Świat się zmienia i potrzebuje nowych silnych ludzi. Dla nas też zawsze jest miejsce. Musimy tylko je znaleźć. Czasem ono samo do nas przychodzi. Cele nie muszą być zasadnicze i wielkie. Równie ważne są te codzienne i małe, one też są komponentem większych. Realizowanie małych celów jest bardzo ważne; daje zadowolenie oraz poczucie spełnienia. Kilka lat temu miałam bardzo ważną misję do spełnienia. Zbliżała się zima i kilka bezdomnych zaprzyjaźnionych kotów nie miało swojego ciepłego miejsca. Zbudowanie domków, przygotowanie suszarni, przekonanie dozorczyni i sąsiadów, że to są bardzo ważne koty i muszą tu być – to była bardzo sprawa dla mnie bardzo ważna. Potem utrzymywanie porządku, doglądanie, karmienie, podawanie lekarstwa 5 razy dziennie – to było wyzwanie. Włożyłam w to dużo pracy, ale poczucie spełnienia było satysfakcjonujące. Nie przymierzam się do czynów wielkich. Staram się nie czynić innym, co mnie jest niemiłe, patrzeć na życie optymistycznie, kiedy wszystko mnie denerwuje - udawać się na emigrację wewnętrzną, a kiedy to uczucie mija – wracać i znajdować to, co pozytywne i piękne. Ważne też jest wytłumaczenie sobie, żeby nie emocjonować się nadmiernie tym, na co nie mamy wpływu. Taki jest mój pogląd na życie w drugiej jego połowie. Inną sprawą jest praktyczne zastosowanie tej teorii w życiu, bo łatwiej o tym napisać a trudniej zastosować. 🌻Flosko, zostań z nami – razem łatwiej. 🌻Roanno – zapraszamy serdecznie. Aleks - masz piękną osobowość. 🌻Linko - południe „odjechało” ode mnie wczoraj, kiedy kładąc się spać zobaczyłam białą zimę a rano usłyszałam pługi śnieżne pod oknami. Wyjeżdżam na wtorek i środę, bo pogoda ma się poprawić. 🌻Stello, masz prawdziwe przyjaciółki na Werandzie, bo tylko ona jest wirtualna. My jesteśmy prawdziwe, nie znamy się w tym sensie, że nie widziałyśmy się i nie wiemy jak wyglądamy. Ale znamy nasze dusze i to jest najważniejsze. Przygotuj, proszę jakąś opowieść paleontologiczną – już na nią czekam. 🌻Aurinko, nie trać „zdrowia” na bezmyślność fachowców i nie oczekuj racjonalnego myślenia. Z doświadczenia wiem, że przychodzą do pracy wtedy, kiedy zasoby finansowe zostały już skonsumowane i trzeba je zdobyć. 🌻Szymonko, czekamy na opowieść. [kwiat[ 🌻Ewikkk, odwiedzaj nas częściej i zachęć Panią Mamę do wejścia na Werandę 🌻Borowinko, może by się znalazła jakaś mrożąca krew opowieść? [kwiat[ 🌻Aleks i Linko - dziękuję za miłe słowa o moich przodkach. Pozdrawiam wszystkie panie bardzo ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje Miłe, nikt nie spadł z dachu. ;) Brzmi to trochę enigmatycznie, więc dla wyjaśnienia dodam, że choć pogoda wcale się nie poprawiła, majstrowie dali radę. Nikt nie spadł z mojego dachu. Owszem majstrowie klęli, a i owszem, ślizgali się majstrowie niemożebnie, a jakże, ale... dali radę. Tylko nie myślcie, Moje Drogie że mam dach z głowy. Ależ skądże. Epopeja majstrów kurpiowskich trwa nadal. Dach na garażu jest kopertowy, więc została mu jeszcze jedna strona do ułożenia. Uff! Trzy szczycą się już śliczną ceramiczną dachówką, jedyną taką w okolicy ( po tym poznacie moje obejście ;) ) Ta ostatnia strona dachu wygląda smutno. Mój dach taki niedokończony :( czeka, a ja wraz z nim. Nie wiem kiedy majstrowie zjawią się znowu. Pocieszyłaś mnie Idalio, że wrócą skończyć robotę jak im zabraknie pieniędzy. Możliwe. Szkopuł w tym, że w naszej okolicy nie ma już dekarzy, a mój majster jest jedynym, którego udało mi się znależć i który ma jakie takie pojęcie o tym fachu, i ... o moim dachu. Roboty ma więc w całej okolicy HUK! Czas się przywitać. 🖐️ Uściski dla stałych bywalczyń Werandy i dla pań nowoprzybyłych - Floski 🌻 i Roany 🌻. Razem z mądrą, serdeczną Idalią, która urządziła dla nas Werandę na nowo, razem z Aleks - prawdziwą przyjaciółką zwierząt i ludzi, razem z najdroższą Linką, co ma serce jak stodoła i wszystkich opatula ciepłymi uczuciami, z Szymonką piszącą do szuflady, i innymi naszymi paniami \"czującymi Józefa\" będziemy wspierać, pocieszć, rozmieszać ( może de Mello ?) i wysłuchiwać, jeśli przyjdzie czas na smutki i żale. Zostańce z nami. :) Dzisiaj mam pustą głowę, bo cały dzień przygotowywałam album fotograficzny dla mojej wnusi Amelii. Jestem padnięta i ledwie pamiętam jak się nazywam. Album musi być gotowy w środę, bo umówiłam się już z introligatorem ( twarde okładki). Drukarka drukuje niestrudzenie cały dzień, a ja tworzę, a ja tworzę i ... ledwie widzę na oczy. Ale jestem zadowolona z efektu mojej pracy. Co to znaczy fotografia cyfrowa, co to znaczy mieć kolorową drukarkę w domu i świetne programy komputerowe do robiena albumów. XXI wiek! Jakie możliwości! Gotowy już album mam zamiar wysłać do Pensylwanii, do córci i wnusi, a i zięć może sobie poogląda. Będzie tam Amelka, będą moje psy i mój las, moja rzeka Bug i wszyscy, którzy nieopatrznie znalezli się w moim obiektywie. Zastanawiam się, w jaki sposób zaprezentować moją pracę. Ale tego jeszcze nikt nie wynalazł. Szkoda. Miłego wieczoru życzę. Trzymajcie się cieplutko! 🖐️ PS Ewikkk, dziękuję za przesyłkę. A to niespodzianka! :) Jeśli pozwolisz, podzielę się nią później z paniami z Werandy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam to, co przed chwilą Wam posłałam i dostrzegłam nieścisłość. Poprawiam. Mówiąc o zaprezentowaniu mojego \"dzieła\" - albumu foto dla wnusi, miałam na myśli Was - Moje Drogie Panie z Werandy. Wam chciałabym go zaprezentować. Ale jak? 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I za co ja Cię kocham,Aurinko🌻? Za tę stodołę chyba:D i tą stodołą:D:D:D 👄czki dla wszystkich,dobranoc🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki wszystkim Paniom za życzenia i ciepłe słowa. Ja na codzień też staram się być optymistką, cieszyć każdym mijającym dniem i dostrzegać kolorowe liście jesienią. Tylko ostatnio jakoś z tym trudniej - mam swojego mola, który mnie gryzie (jak zresztą pewnie każdy w którymś momencie życia). Wy macie w sobie tyle ciepła, przy którym chciałabym się ogrzać. Na pewno będę tu zaglądać; dzięki za zaproszenie. Jeśli nie zawsze napiszę, nie gniewajcie się - rzadko mogę się dorwać do komputera na dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Floska,my też mamy mole.I to bynajmniej nie ze starości.Ja osobiście /jak już pisałam / mam ich cały rój,jak wyleniałe futro z nutrii. A gryzą cholerki ! Jak nie mole,tylko tygrysy bengalskie - do żywego mięsa. Na szczęście mamy cieplutką Werandę, a na niej przyjaciółki sieciowe...Lineczkę 🌻.Aurinko 🌻,Szymonkę 🌻,Idalkę 🌻,Stellę 🌻,Ewikk zza oceanu 🌻...Borowinkę..od czasu ..do czasu 🌻...i de Mello 🌻...chociaż rzadko... Może kogoś pominęłam ? Ale ja znowu po lekach,więc wybaczcie .. Pozdrawiam Was wszystkie.Szczególnie zaimponowały mi przyjaciółki o tatarskich korzeniach!!!Może pamiętacie miłe,że mój ulubiony pisarz - Melchior Wańkowicz ,pan z panów - miał babkę ze strony matki pochodzenia czysto tatarskiego.I to dodało jego krwi takiego powera,że sam uczestniczył w Bitwie pod Monte Cassino,a jego najastarsza córka Krysia walczyła w czasie powstania warszawskiego ,w słynnym Parasolu - jako łączniczka Anna../poległa na początku powstania /... Zginął także Tol - jego brat,i jego dwoje dzieci.. Tak .Sejm Rzeczpospolitej Obojga Narodów,wiedział co robi,nobilitując Tatarów.Natomiast nigdy posłowie nie zgodzili się,aby przypuścić do stanu szlacheckiego - Kozaków z Siczy.. I dzięki temu mamy \'\'Ogniem i mieczem \'\'...I dobrze... No jak zwykle.Nie obyło się bez wspomnień.To w celu odgonienia moli....a kysz.....- Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem tu zaglądam, bo tęsknię za Wami, ale nie mam czasu żeby wczytywać się. Czy jak wrócę \"na dobre\" będzieci minie jeszcze pamiętać??????? Pozdrawiam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maniu moja miła🌻 Jak mogłam o Tobie zapomnieć ? Przecież Ty byłaś na werandzie przede mną !! Wracaj szybko ! I zabierz swoją młodą przyjaciólkę.:) A ja wczoraj - wylegując się - usłyszałam piosenkę,której słowa zrobiły na mnie wrażenie.Znalazłam ją i kopiuję Wam słowa.. ...V rozbiór Polski... Sytuacja świata w roku 2008 Osiągnęła punkt krytyczny po kryzysie katyńskim Przy dyskretnej aprobacie komunistów chińskich Podpisano dokumenty porozumień berlińskich. Efekt rozmów był podpisany sympatycznym tuszem , Polskę dzielą między siebie Putin z Dablju Buszem. Przeczuwając, że zanosi się na 5 Rozbiór Polski Przebudziły się jej dzieci - lud specjalnej troski . Czy to tak było, czy nie było, czy to tak było ? Czy to tak było czy nie było, tylko się śniło ? Czy to tak było czy nie było, jak to się stało ? Czy to za dużo czy za mało ? Czując, że gotuje się kolejny rozbiór Polski Zgromadzili się Polacy - lud specjalnej troski . Tym bardziej, że Francja słowem Jacquesa Chiraca Zapewniła, że nie będzie ginąć za miasta Kraka . Wobec takiej sytuacji Aleksander Kaczyński Wyjątkowy stan wprowadził podejmując się misji, Na naradę w Ministerstwie jakim walczyć orężem Przybył pan prezydent z żoną i pan premier z mężem . Co ciekawe - poparły ich wszystkie siły w kraju ; Wobec zagrożenia stanąć umieli nawzajem Czy to tak było, czy nie było, czy to tak było ? Czy to tak było czy nie było, tylko się śniło ? Czy to tak było czy nie było, jak to się stało ? Czy to za dużo czy za mało ? Zagrożenie zakończyło wszystkie waśnie, kłótnie, spory. Strach pokazał, że ten kraj nie jest tak bardzo chory. Wobec tego zagrożenia terytorium Polski , Podał rękę bratu prezydenta poseł Niesiołowski . Nad Bałtykiem niczem dawni bojownicy burscy , Pogodzili się ze sobą nawet bracia Kurscy . Oddziały samoobrony morskiej sformowali sprawnie . Nikt na świecie nie wie co mam w sercu na dnie, Bo myśli ten kto myśli, a nie myśli wtedy kto To jednak to nie było, to nie było nie to Tak jednak to nie było, co ty mówisz kobieto ? To jednak tak nie było, jak się wszystkim wydawało . Mało za mało, ale jeszcze trochę brakowało Barykady oczekują na przybycie armii Połączonych sił rosyjskich i amerykańskich . W ogniu bitwy o Mazowsze w prawosławnej cerkwi , Roman Giertych wziął za żonę wdowę po Kwaśniewskim Najgroźniejsza sytuacja była sierpnia dnia ósmego, Gdy 3 armie się spotkały w okolicach Jatnego Pod dowództwem komendanta Przemysława Gosiewskiego , Powstrzymano atak tam odwodu pancernego . Lecz niekiedy dzieje się też takie coś co boli , Colin Powell wziął ministra Dorna do niewoli . Kryzys został zażegnany przez rotmistrza Ziobro , Kontratakiem San Francisco wziął i Władywostok. Czy to tak było, czy nie było, czy to tak było ? Czy to tak było czy nie było, tylko się śniło ? Czy to tak było czy nie było, jak to się stało ? Czy to za dużo czy za mało ? Może to nadzieja zwykła była sprawiać cuda ? Nikt nie wierzył, że atak na Moskwę może się udać ! Ale ochotnicze hufce generała Leppera Pokonały siły Rosji cztery do zera. Bramki bowiem na wyjeździe liczą się podwójnie . Chwały zatem nikt przy zdrowych zmysłach mu nie ujmie. Cała ta historia niesie morał i to całkiem spory , Świat zobaczył, że ten kraj nie jest tak bardzo chory . Pozdrawiam - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×