Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

O roku ów .... Była zima, 12 grudnia wieczór 25 lat temu; mieszkałam w śródmieściu Warszawy, w pobliżu jednej z głównych ulic. Gdzieś niedaleko odbywała się jakaś uroczystość, duże przyjęcie z głośną muzyką. Mimo późnej godziny dźwięk stawały się coraz bardziej uciążliwe. Moja wrażliwość na dźwięki (nazywana przez bliskich nadwrażliwością) nie wytrzymywała tego natężenia. Nie mogłam zasnąć. Połknęłam tabletkę na sen i mocno zasnęłam. Rano obudził mnie dzwonek u drzwi. Przez wizjer zobaczyłam sąsiadkę – starszą zaprzyjaźnioną panią Jadwigę. Pani ta – osoba wykształcona, o dużej kulturze i olbrzymiej wiedzy, często przychodziła w celach towarzyskich. Mieszkała sama, chora na cukrzycę i jaskrę, niedowidząca, poruszająca się z trudem przy pomocy laski. Otworzyłam drzwi, pani Jadwiga była zdenerwowana. No tak – w potrzebie zostałam sama, nikt nie pospieszył mi z pomocą. Mówiła to patrząc smutno. Oszołomiona jeszcze środkiem usypiającym, patrzyłam niczego nie rozumiejąc, nagle zobaczyłam drzwi do mieszkania Pani Jadwigi. Stały obok futryny, zniszczone, porysowane. Złodzieje, włamanie – pomyślałam. Pani Jadwiga zaczęła opowiadać, co się stało. Ze snu obudził ją dzwonek u drzwi, po godzinie 24.00. Mężczyzna przedstawił się jako kolega jej kuzyna, który mieszkał u pani Jadwigi i kilka miesięcy temu wyprowadził się do swojego mieszkania. Pani Jadwiga wyjaśniła, że kuzyn już tu nie mieszka. Proszę otworzyć – odezwał się mężczyzna, słychać było też inne męskie głosy. Proszę odejść, bo wezwę milicję – powiedziała zaniepokojona pani Jadwiga. My jesteśmy milicja – brzmiała odpowiedź. Pani Jadwiga nie otwierała; stukała laską w ścianę wzywając pomocy. Nie doczekała się żadnej reakcji ze strony sąsiadów. Drzwi zostały wyłamane, do mieszkania wpadło kilku mężczyzn. Przeszukiwali mieszkanie, pytali o byłego lokatora, upierając się, że i tak wiedzą, że tu mieszka. Nie znaleźli nikogo, nie było też żadnych śladów pobytu poszukiwanego, żadnych zakazanych wydawnictw podziemnych. Milicja opuściła mieszkanie w pośpiechu, zostawiając otwarte drzwi i roztrzęsioną starszą panią. Pani Jadwiga została sama w mieszkaniu z wyłamanymi drzwiami i bałaganem pozostawionym po rewizji. Poczułam się strasznie!!! Jaki zbieg wydarzeń, że też musiałam połknąć tę pastylkę !!! Pani Jadwiga tłumaczyła, że i tak nic nie mogłabym zrobić, ale ja czułam się paskudnie. Przeklęty hałas, przeklęta tabletka!!!!! Dlaczego doszlo do tego incydentu? Pani Jadwiga, emerytowany pracownik naukowy, miała z prawdziwego przekonania lewicowe poglądy. Wraz z mężem dyplomatą, wiele lat spędziła za granicą. Bliższe stosunki sąsiedzkie zostały nawiązane po śmierci mężą, kiedy pani Jadwiga została sama. Często ścierałyśmy się w dyskusjach, przedstawiając swoje racje – moje poglądy były diametralnie różne, reprezentowałam też inne pokolenie: byłam znacznie młodsza nie tylko od niej, ale także od jej dzieci. Każda z nas pozostawała przy swoich poglądach, udowadniałyśmy jednak swoje racje i rozstawałyśmy się w przyjaźni. Po śmierci męża, kiedy pani Jadwiga została sama, zamieszkał u niej młody kuzyn – student i działacz Solidarności. Po jakimś czasie pan Marcin wyprowadził się. Wiadomość o zmianie miejsca zamieszkania pana Marcina jakoś umknęła władzom. Wraz z ogłoszeniem stanu wojennego milicja przyszła internować pana Marcina. (Pan Marcin jest jedną ze znanych osób, dlatego w tym tekście otrzymał inne imię). Dalszy ciąg tego dnia pamiętam jako wielkie zamieszanie. Nie funkcjonowały telefony, a były bardzo potrzebne, w telewizji przemawiał generał. Pomyślałam, że nie mam kontaktu z rodzicami, wobec tego pojadę do nich. Przebywali niedaleko Warszawy. Okazało się, że nie można wyjeżdżać z miasta. Napełniłam jednak dużą torbę lekarstwami i pełna wiary w skuteczność takiego argumentu wyruszyłam w drogę i dotarłam do rodziców. Wieczorem wróciłam przygnębiona. Nazwa STAN WOJENNY brzmiała groźnie. Po Marszałkowskiej jeździły czołgi. Zaczynało się życie w innym rytmie: represji, kontroli, podejrzeń, przepustek, pozwoleń. To był okres moich studiów podyplomowych na Politechnice Warszawskiej. Zajęcia odbywały się nieregularnie, koledzy przyjeżdżający z innych miast nie mogli przywozić rulonów z rysunkami; nie wolno było przewozić długich rulonów. Telefony były wyłączone. Życie zostało sparaliżowane. Trzeba było nauczyć się żyć inaczej. Była biała mroźna zima... Straszna zima naszej młodości i pogrzebanie wielkich nadziei .... Kolejne pokolenie miało walczyć o wolność, walczyć z wrogiem, który był wśród nas ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm...tak mnie wzięło... Barańczak Stanisław, Jeżeli porcelana to wyłącznie taka: Jeżeli porcelana to wyłącznie taka Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu, Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby Nie było przykro podnieść się i odejść; Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce, Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci, Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy lub świat Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać? Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze? Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy w świecie czuł się jak u siebie w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooooo,jacy mili goście !! Kawunia 🌻,pod rączkę z Barańczakiem.. Może Linka 🌻 tu zajrzy z jego siostrą ,i mamy lobby poznańskie.. To ja też zostawię tu coś Barańczaka. Taki pasujący do daty... \'\'Przyszli, ponieważ są pewne sprawy i sami panowie jesteście sobie winni. Wkroczyli, ponieważ są pewne prawa i chyba pan nie chce, żebyśmy wyważyli drzwi. Przerwali czytanie, ponieważ są pewne słowa i radzimy panu po dobroci. Odebrali wiersze, ponieważ są pewne granice i umówmy się. Spisali wszystkich, ponieważ są pewne przepisy i niech pan nie nadużywa naszej cierpliwości. Przeszukali mieszkanie, ponieważ są pewne zasady i pani będzie łaskawa uciszyć to dziecko. Zabrali parę osób, ponieważ są pewne konieczności i spokojna głowa, mąż wróci pojutrze. Nikogo nie uderzyli, ponieważ są pewne formy i a jakże, tego byście panowie chcieli. Nie pracowali długo, ponieważ jest pewien film w telewizji i człowiek jest tylko człowiekiem.\'\' Pozdrawiam - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem i witam Werandę pamiętającą🌻 Pamiętamy i dziś jesteśmy smutne,mimo że to już 25 lat! Moja pamięć z 13 grudnia 1981 roku to głupoty wygadywane przez czarną maskę generalską w telewizji,dziwacznie,niby poważnie ubrani w mundury prezenterzy z grobowymi głosami,śmiechu to było warte,no ale czego się nie robi dla pieniędzy,to Urban plujący w twarz swoim idiotycznym jadem,bez składu i ładu,raptem sławny na chwilę,to Rakowski,biedny,pokrzywdzony komunista!?:D,usiłujący wciskać ciemnotę na dziwnych wiecach,pełnych konfidentów. Ale były też miłe momenty: nadawane z Poznania wieści poza cenzurą z jakiejś radiostacji niezależnej,podobno z jakiegoś bloku wysokiego,była \"pomarańczowa alternatywa\" doskonałe hapeningi z Wrocławia,pokazywane z ubolewaniem przez TV,dla radości widzów:D Była pomoc dominikańska i wzajemna ludzi na osiedlu. Pamiętam jak Zenek Laskowik,niepracujący,bo mu kabaret zamknęli na cztery spusty,w czasie tej trudnej zimy zwoływał dzieciaki z sankami i robił kuligi za samochodem:D Nikt mi nie powiedział,że nie będę nigdy w świecie czuła się jak u siebie w domu,sama musiałam się dowiedzieć. Pozdrawiam wszystkie,również gościa🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje miłe 🌻 Czas jest smutny.I nie tylko z powodu stanu wojennego,bo to juz historia.Naszego pokolenia. Mnie jest smutno także z powodu tych 25-ciu lat,które upłynęły.. Ale nie chcę się smucić! Mam na to czas ! Oczywiście w planach.Cociaż człowiek robi plany,aby pan Bóg się z nich śmiał.. Opiszę Wam moją historię,która zdarzyła się naprawdę.Dzisiaj jest ona śmieszna.Ale wtedy,gdy wydarzyła się,o mało nie przyprawiła mie o zawał /chociaż przesadzam- zawał 25 lat temu ? / Będzie to historia mojej martyrologii. Zastanawiam się,czy nie powinnam wystąpić o odszkodowanie od rządu obecnej Najjaśniejszej. W czasach stanu wojennego,jak wszystkie pamiętamy,były wymagane przepustki.Między województwami i nie tylko. Musiałam,koniecznie musiałam jechać osobiście do Bytomia,który leżał za granicą.Wszak istniało woj.częstochowskie.. Oczywiście przepustkę u wojewody uzyskałam,po skrupulatnym obejrzeniu mnie ze wszystkich stron. Wsiadłam w moje autko...elegancka ,bo idę na wojnę.. Perfumy ,pamiętam - Masumi- wrzask mody i szyku.. W torebusi - dokumenty,owa przepustka i kosmetyczka.Kawusia w srebrzystym termosiku,jako że wszystkie zajazdy w Polsze ,zamknięte.. Jadę ,jadę...jadę... Dojechałam do granicznej strefy...Halt,a jakże..Ale ja niewinna drogi panie żołnierzu,jak mahometańska dziewica... Nic to.Kipisz auta być musiał...ale się skończył.Bibuły - niet.Maszyny drukarskiej - niet.Karabinu samopowtarzalnego -niet. Puścili mnie.Jaka radość ! Ja też kiedyś myślałam ,że jestem w swoim kraju..Otóż nie !!...Ten kraj jest twój ...iiiiiiiii mój...lalala Jadę do tego Bytomia.Szczęścia pustej drogi wcale wtedy nie doceniałam.Wręcz przeciwnie - było mi nieswojo.W duchu przeklinam swojego starszego pana !! Przypominam,że był to całkiem młody - starszy pan,ale chory na zapalenie płuc.. Akurat wtedy musiał się zapalić.. Przed wjazdem do Bytomia,znowu mnie haltują..Daję przepusteczkę,pewna siebie ,ze zniewalającym uśmiechem... Kurna,jak ja robiłam ten uśmiech zniewalający ? Teraz mi wychodzi tylko powalający... Niestety,droga pani.To już czwarta dzisiaj sfałszowana przepustka. Musimy panią zatrzymać do wyjaśnienia !!! O jasna cholera !!! A żeby was pies trącał !! Kochane !! Oni mnie aresztowali na całe 12 godzin !!! Miałam przyjemnośc jechać słynną suką,w miłej i niebieskiej asyście,a mój samochód został odprowadzony na ponury dziedziniec,gdzie został poddany rewizji,ze zdjęciem kół włącznie. Jak i jego właścicielka.Tylko że ja na nogach,a nie na gumach. I na dołek. A tam 3 Cyganki i ja,elegancka frau - niech to wszyscy diabli. Wyjęłam kosmetyczkę,aby przypudrować sfatygowaną fizis, a jedna z nich do mnie - ty,dawaj mnie grzebień.. Dałam.Nec Hercules contra plures.I nie chciałam zwrotu.. Wyjaśniło się.Tylko ,że mnie odechciało się Bytomia.Wróciłam do domu,gdzie szalał starszy pan- w malignie.Bo mimo,że rozmowy były kontrolowane,dowiedział się ,że nie dojechałam na miejsce. A o tym,żeby zawiadomić rodzinę,że cierpię w więziennych kazamatach - nikt nie pomyślał,bo i po co ? Później było to zdarzenie rodzinną anegnotą.Ale wtedy ? Mówić hadko !! Pozdrawiam - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anegdotą - oczywiście.:D..Reszty może nie zauważą.. Kiedy babo nauczysz się czytać tekst przed wysłaniem,a nie po ? / to było do mnie /...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleks, 🌻 nieważne, czy zauważą, czy nie - literówki to żaden wstyd, czytanie przed wysłaniem prowadzi do tego, że tekst się wyrzuca, uważając, że nie warto go było pisać. Dlatego w wydawnictwach (tych dobrych) 2 osoby czytały szczotkę. Dlatego kalendarze miały wszystkie dni w roku i 12 miesięcy. Korektor czasem widział to co chciał zobaczyć, a nie to co było. Po nim czytał drugi korektor. Piszę to zniechęcona do mojego kalendarza na 2007 rok, który ma liczne braki, np nie ma w nim zaznaczonych świąt, zabrakło też imion. A tak pasował do mojej torebki. Aleks, Twoje teksty tak dobrze się czyta, że nie warto zawracać sobie głowy literówkami. Nie krytykuj więc siebie, tylko ucz nas historii. I tak trzymaj. Pozdrawiam. Idalia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Polsce obchodzi sie rocznice 13 grudnia. Tu cisza. Moja mama tylko wspomina. Troche opowiada. Z powodu tego wydarzenia jestesmy w Usa. Kiedys opowiem, co wiem od mamy. Dzisiaj podjelismy decyzje, zeby szukac domu. Nie chcemy juz mieszkac w duzym miescie. Bedziemy starac sie o kredyt. Ja bede szukac taniego ladnego domku. To malo realne, ale trzeba sprobowac. A moze cos sie znajdzie. Tylko zeby dostac dobry kredyt ( na reszte zycia, he, he). W sobote ide szukac prezentow pod choinke. W tym roku cienko - bo zaczynamy oszczedzac na dom. Tylko dla dzieci. My - starsi, obedziemy sie bez gwazdkowych drobiazgow. Czesto i tak byly tak naprawde malo uzyteczne. Ciekawa jestem czy Warszawa jest tak ozdobiona swiatlami jak tu w Ameryce. Chyba poszukam jakis zdjec w internecie. Chcialabym zobaczyc jak wyglada w Swieta. Moze ktos ma juz taka strone w zakladkach? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewik? opuszczasz Manhattan? A jak tak bardzo chciałabym tam pojechać i zobaczyć go z bliska raz jeszcze. :) Ale rozumiem cię, wcale nie jest łatwo mieszkać z małymi dziećmi w tak dużym mieście. I w tak szczególnym mieście. Może jest to dobre dla \"singli\" robiących karierę, albo szukających wrażeń; ale dla dzieci lepsza jest prowincja. Życzę, aby udało ci się natrafić na prawdziwą okazję. Nich to będzie piękny dom z ogródkiem, w spokojnej okolicy. Trzymam kciuki. Wspomina się tu dzisiaj na Werandzie dzień 13 grudnia. Wasze opowieści są niesamowite. Aż trudno uwierzyć, co dane było przeżyć Polakom w ten czas. Ja w "tym" czasie byłam właśnie w Nowym Jorku. Wracałam wtedy z całą grupą rozwrzeszczanych osób z jakiegoś przyjęcia z jakiegoś konsulatu - rozbawiona, zadowolona i pełna wspaniałych wspomnień. A tu, przed polską misją na 37 Ulicy - tłumy dziennikarzy z fleszami i mikrofonami. Był taki tłum, że nie mogliśmy dostać się do środka budynku, gdzie mieliśmy kończyć udany wieczór. Wśród nieopisanego zgiełku dochodziły do nas słowa \"war\", \"war\", \"war in Poland\". To było przerażające. Nic o niczym nie wiedzieliśmy. Ani ambasador Wyzner ani I sekretarz. W Konsulacie też nic nie wiedzieli. My wszyscy jak tabaka w rogu. Całą noc siedzieliśmy u gościnnego I sekretarza i czekaliśmy na wiadomości z kraju. Wojna czy nie, z kim ta wojna i dlaczego. Czy mamy wracać, kiedy mamy wracać i jak. Pytań setki, żadnych odpowiedzi. Porażające. Telefony do kraju - głuche. Potem Amerykanie "uwięzili" nas - pracowników polskich placówek, na Manhattanie ( w okręgu 100 km). Nie mogliśmy nigdzie się ruszać bez ich zgody. To było dziwne. I trwało może rok. Już dobrze nie pamiętam. Ale te szykana nie równają się temu, co przeżywali Polacy w kraju. Serdecznie współczuję. Czuję się teraz jak nasz prezydento-premier. Nie byłam internowana, nie byłam inwigilowana, nie byłam szykanowana. Właściwie to wszystko, co wydarzyło się 13 grudnia pamiętnego roku w kraju, mnie ominęło. I co ja będę opowiadać wnukom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko, chyba bardzo trudno jest opowiadać, nie tylko wnukom, ale nawet dzieciom o tym jak było \"w stanie wojennym\". Wojna to wojna. Wszyscy znają wojnę z literatury czy filmów, ale to \"coś\" było bardzo dziwne. Już sama nazwa brzmiało złowrogo. Dla ludzi, którzy przeżyli wojnę, stan wojenny miał znacznie mniejsze znaczenie. Ja urodziłam się po wojnie i pierwszym zimnym prysznicem był 1968 rok, kiedy okazało się, że tylu mądrych ludzi opuściło kraj, tyle osób zeszlo na psy, tyle - skompromitowało się. Stan wojenny to były represje, aresztowania, przesłuchania, podejrzenia, dyżury, przepustki itp. Pamiętam dyżury w pracy na każdym piętrze przy windzie i po drugiej stronie korytarza przy schodach, żeby nie dopuścić do prowokacji. Były też dyżury w nocy. Pamiętam przygotowywanie paczki do Gołdapi dla internowanej koleżanki z pracy; przyniosłysmy tak dużo rzeczy, że trudno bylo to zapakować. Pamiętam opowieść kolegi o przesłuchiwaniu w Pałacu Mostowskich. Kolega ten miał po wypadku zniekształconą twarz i mówił bardzo powoli i niewyraźnie. Postanowił \"zanudzić\" przesłuchującego go oficera i powoli cedząc słówka coś tam opowiadał bez większego sensu, zagłębiając się w jakieś głupawe szczegóły. Przesłuchujący wykazał się dużą cierpliwością, ale pot spływał mu po czerwonej twarzy i widać było wielkie zmęczenie. Pamiętam czołgi na ulicach i gaz łzawiący. Biegłam kiedyś przerażona ciągnąc na smyczy psa, bo własnie rozpylony został gaz łzawiący i pies zaczął się dusić a ja nie mogłam go podnieść bo był duży i ciężki. Pamiętam też młodych chlopców wcielonych do wojska, marznących na ulicach, grzejących się przy koksownikach, którym wynosiłyśmy gorącą herbatę i kanapki. Były też różne ciekawostki. Kiedy już nauczyliśmy się żyć w tym \"stanie\" i ZOMO było mało widoczne, codziennie widziałam czołg przejeżdżający ulicą Marszalkowską. Kiedy mówiłam o tym w pracy wszyscy się dziwili, bo nikt czołgów już nie widział. W końcu koledzy rano pytali mnie codziennie, czy dziś też widziałam czołg, a ja odpowiadałam, że tak. Potem okazało się, że jeden czołg w Warszawie codziennie odbywał pokazową rundę o tej samej porze przez centrum miasta. Ja codziennie wychodzilam do pracy o tej samej godzinie i dlatego zawsze go widziałam. Stan wojenny to już historia, dawne czasy. W tym roku rocznica jest obchodzona bardziej wyraziście. Zdałam sobie sprawę jak to wszystko uciekło z pamięci i wróciło wtedy, kiedy zaczęłam pisać tekst o pierwszym dniu stanu wojennego. Wyłamanie drzwi do mieszkania sąsiadki - chorej starszej pani - było dla mnie wielkim wstrząsem. Mieszkaliśmy obok komendy milicji i milicjantów znałam z widzenia. Ale wtedy milicję wymieszano. Po ulicy chodzili milicjanci przywiazieni z innych miast; młodzi chłopcy \"zaciągający\" na sposób wschodni nie znali Warszawy i błądzili po ulicach. Aurinko, nie żałuj, że nie masz opowieści dla wnuków. Oni żyją w innym świecie. I bardzo dobrze. Pozdrawiam i zamykam te wspomnienia. Jutro będzie 14 grudnia - 10 dni do swiąt. Idalia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko🌻 nie żałuj! To było coś tak bezsensownego,że w głowie się nie mieści!I chyba zrobione,tak jak się patrzy na ten cały stan wojenny, wyłącznie po to aby co sprytniejsi zdązyli się dopasować do nowego.Czego efekty wycierpiamy do dzisiaj.Ot,historia,pole do komentarza dla Aleks🌻 Aleks,teraz opowiadasz o swoim uwięzieniu z pewnym humorem,ale podejrzewam,że wtedy absolutnie do śmiechu Ci nie było.Skąd się wzięły Cyganki w tym areszcie,też były represjonowane? Głupie,zmarnowane 10 lat,myślę że tak to odbiera historia,reszta to słabe aktorstwo wiodącej partii. Pamiętam zachowanie mojego byłego szefa w tamtym czasie.Biedny,z doktoratem,z dużym zasobem wiedzy zdobytej na Akademii Medycznej,zapragnął kariery partyjnej.Zapisał się,a jakże,odbył partyjny staż i już,już odkrywała mu się droga do sekretarzowania POP dużego oddziału produkcyjnego,ale.... nie zdąrzył:D Do dziś pewnie nie wie,ile miał szczęścia w tym względzie:D Idalio🌻wtedy też było do świąt niecałe dwa tygodnie i to było najsmutniesze jeszcze bardziej. 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lineczko🌻 Cyganki nie miały przepustek..:).Ja miałam,tylko komuś wydała się podejrzana.Zanim sprawdzono ,upłynęło 12 godzin. Pewnie,opisuję to tak a nie inaczej.Ale wtedy ? Złość,upokorzenie,bezsilność. I czego tu żałować,moja Ty Aurinko ?Gdybym była chociaż więźniem politycznym,ale tak głupio ? Ale za to mam za sobą przeszłość -niejako kryminalną. I z perspektywy tych lat,całe to zdarzenie wydaje mi się absurdalnie śmieszne. Pewnie dużo było takich absurdów,które teraz albo przerażają,albo śmieszą.. Ja wolę to drugie,moje kochane. - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ W naszym mieście - deszcz. Mam wrażenie, że cały świat płacze. Nie ma mowy o wyjściu z domu. Dobrze, że mam komputer. Poczytam, poszperam. Coraz więcej wiem o tym diabelskim wynalazku. Zamówię kilka upominków, bo już sie odważyłam i kupiłam na Allegro - półkę.;) Nawet nie wiedziałam, że licytowanie tak mi się spodoba. Czy kupowałyście już coś na Alegrro? Córka ma mi pokazać inne takie same miejsca w internecie. A może dzisiaj sama znajdę; a może Wy panie z Werandy już znacie takie adresy?. jakieś rady ? Życzę chociaż odrobiny słońca.:) :) :) :) :) :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdzie borowinka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Połczynie Zdroju:D najlepsze błotko na cały świat:D Witajcie zaspane koleżanki we randkowe🌻 U mnie piękna pogoda,chociaż trochę dmucha z zachodu,ale jest słonecznie i ciepło. Myślę o świętach tak z umiarkowanym zapałem,po umyciu jednego:D okna zrobił mi się jakiś ból mięśniowy,no i nie mam siły na resztę. Czekam na córuś moją kochaną, może pojedziemy sobie po pachnące vinko szwedzkie i pierniczki:DŻeby tradycji stało się zadość:D Tak sobie jakoś zajrzałam na nasze przedbożenarodzenie:D w tamtym roku.Ileż wzruszenia przynoszą tamte stroniczki.I wspomnienia. Pisała wtedy jeszcze Panna Marianna🌻 nasza młodzież werandowa,Ewa 33🌻troszkę tylko więcej niż młodzież,Advanced🌻moja i wiele innych..Viga🌻....... Czas płynie i wszystko się zmienia!Czy nie czas na wystrój świąteczny Werandy,Idalio🌻 Obie panie A🌻🌻 bardzo Was brak przedświątecznie. Pozdrawiam👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Właśnie wróciłam z wieczornego, ciemnego spaceru, na który udałam się moimi pasmi. Miał być do lasu, jak zwykle latem o tej porze, ale stchórzyłam. :( Ciemno było wokoło, więc skróciłam trasę, ku niezadowoleniu moich milusińskich. Znajda Doro (najlepszy pies na świecie) nie rozumiał czego ja się boję, nie rozumiał, bo on jest zwyczajny ciemności - jeszcze z czasów swojego włóczęgostwa. Sara - staruszka rodem z Alzacji, wlokła się na końcu, zapewne dziwiąc się, że chodzę po drodze \"w te i we wte\" nie zważając na ciemności. Maleńka Czata ( jamnik miniatura, złośliwa w dodatku za dwoje) poszła z nami i jak zwykle zgubiła się gdzieś w krzakach. Już nie pamiętam, ile razy szukałam jej kiedyś, jak i teraz w przydrożnych wysokich trawach. Zawsze wracała, dzisiaj też. Teraz jesteśmy w komplecie, już w domu. Psy leżą przed kominkiem i nie chcą się ruszyć nawet wtedy, kiedy trzeba dołożyc drew. Mąż włączył telewizor i ogląda wiadomości, szkodząc mojej emigracji wewnętrznej. Najlepiej mam ja. Pisze do Was i dobrze mi z tym. Tęsknię jednak za światłem, walczę z depresyjkami, które w tym roku i tak nie są tak groźne, jak bywały w ubiegłym. I pracuję nad nowymi projektami komputerowymi. Teraz filmiki. Chciałabym jeszcze poczytać co u Was ;) Pozdrowienia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na probe na pomaranczowo
Witam serdecznie :) niemam tak bogatego słownika jak szanowne Panie ale bardzo miło mi się Was czyta i postanowiłam dać znać o sobie:) Dziś tylko tyle ale napewno bedę częściej tu bywała Pozdrawiam serdecznie wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam jak nieśmiało zaczynałam na Werandzie. Nie wiedziałam jak się włączyć. Wspierała mnie córka, moja najlepsza przyjaciółka. No i panie z Werandy też mi pomogły, bo przywitały mnie miło. Teraz ja witam nową panią na pomarańczowo 🌻. Zapraszamy! :) Zostań z nami i pisz jak my. Zawsze kiedy poczujesz potrzebę. Ja mam już świąteczne prezenty. Od czego są przyjaciele. Poprosiłam sąsiadkę i kupiła mi kilka drobiazgów. Skorzystałam też z alegro. Teraz tylko wigilijne dania. W Makowie M. jesień, a może wiosna, a może zima. Już sama nie wiem. Nie słuchałam przepowiedni. Jaka będzie pogoda w Święta? 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Panie winno-bombonierkowe, spacerujące, pomarańczowo ośmielone i licytujące na Allegro. Linko🌻, weranda zmieni swój wystrój w przyszłym tygodniu. Aurinko🌻, nie spaceruj po ciemku długimi trasami, to może być niebazpieczne. Pomarańczowa Damo🌻, kontaktuj się z nami dwustronnie, nie tylko przez czytanie, lecz także przez wymianę poglądów. Będzie z pewnościa bardzo miło. Stello🌻życzę powodzenia w zakupach, udanych licytacji. Dla mnie jest to dziedzina zupełnie obca. Moje zakupy muszę zobaczyć w naturze, najlepiej w sklepie samoobsługowym. Nawet gazetki reklamowe nie potrafią mnie zadowolić. Mam znajomych kupujących w sklepach internetowych nawet samochody. Ja niestety tego się nie nauczyłam. Czekam na z ciekawością na Twoje opowieści o takich zakupach. Dziś postanowiłam sprzedać kotkę na licytacji. Przywiozłam wczoraj z ogrodu różne zasuszone rośliny i chciałam zrobić bukiety. Straciłam na to cały ranek. Kotka skutecznie uniemożliwiała ułożenie roślin. Biegała, skakała, rozsypywała, wywracała wazony. Była wszędzie i doskonale się bawiła. Suszki byly w całym mieszkaniu, trzeba było wszystko odkurzać. Sprawy do załatwienia odpłynęły w dal. Po południu dopadła mnie stomatologia. Czekanie, leczenie... Od borowania bolały mnie uszy a dentystka pytała czy boli borowany ząb. Wróciłam lekko ogłuszona, leczenie drugiego zęba przełożyłam na początek roku. Teraz na to nie pora. Moja kotka, której już nie sprzedaję na licytacji - i ona o tym wie - jest bardzo smutna bo na balkon przyszedł kot sąsiadki Harry. Starszy kot sąsiadki - Willber ma prawo przebywania na balkonie, bo skromnie siada w kąciku. Młody Harry zachowuje się inaczej: spaceruje po balustradzie, siedzi na ławce i chodzi po parapecie. A to są miejsca mojej Milki. Teraz kotka poczuła się zagrożona i jest bardzo nieszczęśliwa; muszę ją jakoś dowartościować. Jutro przyjeżdża młoda kuzynka z Krakowa, będzie trochę zamieszania. W poniedziałek zapowiada się miłe spotkanie towarzyskie. Potem zajmę się świetami i przygotuję świąteczny wystrój Werandy. Gdybym zrobiła to dziś to byłaby choinka a na niej wisiałyby łzy i trąby. Poczekajmy na lepszy moment. Pozdrawiam. Idalia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Linko> Jay juz w Polsce, dlatego sie nie odzywa. Rodzina chodzi za mna krok w krok wszedzie, zasypiam w bardzo dziwnych porach, wstaje wciaz o 4 rano;-) Zaczelam odwiedzac znajomych i przyjaciol i dni zwiewaja tak szybciutko, ze juz wiem, ze 3 tygodnie mina jak z bata strzelil. dzis pol dnia spedzilam na chodzeniu po sklepach,a drugie pol na zawijaniu prezentow na swieta. Juz nie moge sie doczekac swojej siostry, ktora na swieta przyleci z Hiszpanii i sniegu nie moge sie doczekac, ale mi tu mowia, ze sniegu nie przewiduja na swieta;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Witajcie miłe. Z przyczyn ode mnie niezależnych,późną nocą - skradam się na Werandę. Nie wiem o czym mam pisać do mych sieciowych przyjaciółek.O przygotowaniach do świąt ? Nigdy nie dorównam naszym sąsiadeczkom,choć zamierzać je wykorzystać - bez ich wiedzy- jak o mało co Bohun - Helenę / nie posłuchał Horpyny/.A przecież w jednej ze scen filmu Hoffmana,wyraźnie było widać,iż Halszka ,z takim zamyśleniem patrząc na pięknego Kozaka na karym koniu ,nieco żałowała tego. O czym to ja mowię ? Aaa,o wykorzystaniu naszych sąsiadek.Ale Boże broń ! Nie zamierzam ich molestować,jak ów poseł z łyżwą w herbie.Ja im podkradam cudowne przepisy,które wydają mi się tak proste / w czytaniu /,że kucharz Króla - Słońce,to przy mnie ...ogryzek po prostu.. W przepisach celuje jedna,cudownie młoda ,która ma perwersyjny nik - nieodłącznie kojarzący się z listonoszem i ZUS-owską renciną,przynoszoną co miesiąc. Tak,moje miłe.Przygotowanie takich posiłków jest sztuką,godną włoskich mistrzów - Tycjana,Rubensa..itd... Obawiam się nieco tej analogii do Rubensa.To znaczy - nie jego sztuki,ale tych sztuk ,które były u niego modelkami.Jakie one są na tych obrazach apetyczne!....no tak,gra świateł .. A my ? kobiety po pięćdziesiatce ? Nawet już sporo - po ? Do kogo mamy się upodabniać ? Do tej anoreksji,królującej na wybiegach,która powinna być ścigana prawem - po śmierci z wycieńczenia jednej z latynoskich modelek ? Ale piękność rubensowska odpada,nie ma dwóch zdań . Te dołeczki w tyłeczku...te cycusie,które wyglądają jako -tako,gdy zainteresowana porusza się wyłącznie na czworakach ..Te rączki ,z paluszkami ,jak serdelki z masarni w mojej miejscowości. Czy tego chcemy ? Nie,nie i jeszcze raz nie ! Ale co robić,skoro się ma internet , i koleżanki z innych topików podają tasiemcowe instrukcje,jak ze średnio zbudowanej kobiety - zrobić średnio wypasioną orkę. A jeżeli przekroczyło się Rubikon,to każda kaloria - jak u króla Midasa ,w złoto - nam zamienia się w dodatkowy kilogram rubensowskiego ciałka ... A może napisać coś o Midasie ? A może o labiryncie kreteńskim i Minotaurze ? Albo zaproponować,abyśmy wczuły się w Nefretete ? No,we wczuwaniu się w najpiękniejsze kobiety,to już mamy mistrzostwo świata ! Nic dziwnego ,zresztą.Bo jesteśmy piękne - wszystkie bez wyjątku.Takie Venusy - Boticcellego. Ale wędrówkę w czasie i w psyche najpiękniejszych kobiet,zrobimy sobie innym razem.Teraz już siedzę tu za długo.I psy zaczynają wyć.No...chyba nie na mnie ? A może to duch królowej Nefretete,oburzony moją zuchwałością - wyrwał się z ciała obandażowanego przez szalonych twórców mumii,i przyszedł dać mi po łbie faraońskimi insygniami ? A propos.Wiecie moje miłe,że jeszcze w IXX w,sproszkowana mumia była uważana za lekarstwo na potencję ? Jednak mężczyźni zawsze byli istotami nieco niższymi od nas,skoro aby poczuć się ogierami - potrafili wrąbać truposzczaka w proszku.I to w dodatku - egipskiego...Voila ! Uściski - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na probe na pomaranczowo
Witam serdecznie :) okazalo sie ze ciemna masa ze mnie :( nie mam zielonego pojecia jak sie do was dolaczyc by nie byc na pomaranczowo, chociaz przyznam szczerze ze ten pomaranczowy jakos bardziej mi sie podoba niz ten czarny;) Rejestracji dokonuje sie na glownej stronie Kafeterii czy moze gdzie indziej :/ pomozcie prosze Pozdrawiam sredecznie i do zobaczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miła mandarynko🌻 Nic się nie przejmuj.Ja jestem na Kafe od kilku miesięcy i też nie wiedziałam,o co chodzi z tymi kolorami. Po prostu,jak będziesz chciała odpowiedzieć,to wejdź w PREFERENCJE i tam Cię poprowadzą. Jeżeli Twój nik jest już na Kafe,to dodaj sobie jakieś liczby.Tak jest najprościej. I w związku z tym,ja tu egzystuję jako 555,zupełnie ni z kija ni z pietruszki.. Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko i rozgość się - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Aleks,🌻 nie zawiodłaś mnie. Znowu uśmiałam się serdecznie czytając twój post. :) Dzięki ogromne. Te twoje reminiscencje z odległych zdarzeń, te postaci przytaczane, te skojarzenia i impresje historyczno literackie. Uwielbiam to. Aleks🌻 jeszcze raz dziękuję. Adalio🌻, a tobie dziękuję za śliczną serdeczną relację o kocie. Zawsze kiedy piszesz o Milce, to przypomina mi \"koci\" się wiersz Szymborskiej ( niestety nie pomnę teraz tytułu). Obie macie podobne, to znaczy cudowne, podejście do kociego rodu. Cieszę się Jay 🌻, że jesteś już w naszej Polsce kochanej. Dobrze, że nie masz czasu, przyglądać się politykom i tym co wyrabiają. Ciesz się Kochana polską atmosferą przedświąteczną ... rodzinną i... naszą - werandową. Już Idalia 🌻o to zadba, aby było pięknie na naszej Werandzie, a nasza Aleks 🌻, aby było na niej wesoło. Linka 🌻nas wszystkie przytuli do swojego serca ( wielkiego jak stodoła ;) ). Może nawet nowa pomarańczowa pani 🌻się jeszcze raz do nas odezwie. Wiadomo. Święta! tuż tuż.:) Jutro przychodzi do nas rodzina leśniczego. Z dwójką rozbrykanych dzieci. To taka przedświąteczna wizyta. Przygotowałam paczki dla dziecisków i miałam z tym tyle frajdy, że aż trudno mi to opisać. Kupiłam piękne książki, czekoladowe mikołajki i misiaczki przytulanki. Powinny się podobać. To nie wszystko. Przygotowałam także dodatkowe trzy paczki, bo brat leśniczego, pan inżynier z naszej elektrowni pobliskiej, też przyjdzie - ze swoją czeredką dzieci (w liczbie wspomnianych trzech). Można sobie wyobrazić jak będzie gwarno- piątka szkolnych i przedszkolnych dzieci i sześcioro dorosłych! Ale nie narzekam, chyba tego potrzebuję, bo moja rodzina w tym roku nie może się spotkać w komplecie. Z różnych przyczyn. Mam więc rodzinę zastępczą :) Dla Stelli i Ewikkk i de Mello też kwiatki 🌻🌻🌻 ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewaa71
ostatnia proba i bede .................pomaranczowa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angelina222
wejdz najpierw w preferencje potem kliknij w A) kliknij tutaj potem wpisz pseudonim, haslo i kliknij potwierdzam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewaa71
pseudonim mi zatwierdzilo:) ale jak cos chce wpisac na forum to zawsze jest na pomaranczowo :/ Juz sie chyba poddam bo tylko werande zasmiecam :( ale serdecznie dziekuje za pomoc :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×