Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lalala

Zakochać się w przyjacielu..

Polecane posty

Gość in love1000
jak wszyscy na tym forum tez mam ten problem.opisze to w baaardzo duzym skrocie :D znam go 2,5 roku a od 6 miesiecy nasza \"przyjazn\" zmierza w innym kierunku. pozwalamy sobie na coraz smielsze zabawy... rozkochal mnie w sobie, sam rozpoczął ta gre. nawet rozmawialismy o nas, powiedzial \"kocham Cie\" ale jednoczesnie chce robic wszystko powoli, by niczego nie zepsuc. Niby to wszystko zmierza w dobrym kierunku :P (na cale szczescie) ale jednoczesnie sie jakos boje, ze sie rozmysli itp jak czytalam te wszystkie posty to sie sama zastanawialam czy nie zrezygnowac ze swojej milosci, bo prawie wszystkie historie nie kończyly sie dobrze... narazie poczekam i mam nadzieje ze bedzie dobrze :D:D 3mam za Was kciuki pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apetitaaaa
echhh no to ja tez sie dopisze.... przebrnelam przez wszystkie strony i widze ze jednak to sie nigdy nie konczy dobrze i zawsze jest jednostronne.... ajuz sie zastanawialam czy nie zrobic cos w kierunku ujawnienia co mi chodzi po glowie... jednak to nie ma sensu powiedzcie mi po czym poznac ze on chcialby "cos wiecej" ??? po krotce: znamy sie od.. hmmm zawsze -moze z 15 lat -zawsze jak brat z siostra i teraz nagle ... nie wiem czemu i co mi jest :O nie chcialam tego ale patrze juz na niego inaczej - oczywiscie nic nie daje po sobie poznac ale baaaardzo mi ciezko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Hmm...macie racje...ale może i te historie nie kończą się dobrze pod względem miłości,ale kończą sie dobrze pod względem przyjaźni :) Ja powiedziałam to swojemu przyjacielowi kilka dni temu i chociaż wiem,że miłości z tego nie będzie uważam ,że to się skończyło dobrze :) A to dlatego,że on nie odsunął się przez to odemnie, co więcej mamy jeszcze silniejszą więź niż mieliśmy przedtem,a przede wszystkim mi spadł kamień z serca:) Zanim mu powiedziałam czułam się okropnie z tą tajemnicą ,czułam,że naruszyłam granice przyjaźni ,nie byłam sobą On widział,że coś sie dzieje ze mna nie tak,że jestem inna... W momencie ,gdy mu wszystko szczerze od A do Z powiedziałam to hmm cała męczarnia przeszła,czuje to co czuje dalej ,ale nie jest mi już z tym ciężko Nie męcze się ,nie czuje się już winna On o wszystkim wie - to jest tak jak dostać rozgrzeszenie :) Warto jest wyznawać uczucia w takich przypadkach :) To naprawde pomaga,może nie daje miłości,ale pomaga i na Boga daje wielką przyjaźń :):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .H
a u mnie dziś się troszkę nazmieniało... na lepsze. Chyba. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli nie rozjadą nas czołgi..
Jakiś strapiony człowiek kiedyś stwierdził, że ludzie zaczynają doceniać coś dopiero wtedy, kiedy to stracą. Nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiałem, może dlatego, że nie miałem takiej potrzeby. Jednak teraz... teraz każda literka z powyższego cytatu wyrywa mi łzy z oczu. A to tylko płatek śniegu na wierzchołku góry lodowej. Mimo tego, że widywaliśmy się codziennie, potrzebowaliśmy blisko półtorej roku by nawiązać ze sobą kontakt. Prozaiczny, na początku czysto koleżeński. Ot, luźne rozmowy o niczym. Nie miałem w stosunku do niej żadnych planów. Wręcz przeciwnie, mocno się rozczarowałem. Wyglądała na osobę inteligientną, o mocnym charakterze i sprecyzowanych poglądach na życie.No cóż, faktycznie taka była. Z tym, że wszystkie te cechy przyprawiała jeszcze bezczelność i stosunkowo wysoka samoocena. Wtedy była jeszcze Aśką. Z maską. Ciężko powiedzieć, kiedy Aśka stała się ******. Może wtedy, kiedy okazało się, że ta bezczelna dziewczyna skrzętnie ukrywa swoje wnętrze i problemy? Nie wiem, wiem jednak, że w momencie, w którym stała się Bierką zacząłem traktować ją jak najlepszego kolegę. Brzmi to może niesmacznie, ale inaczej nie da się opisać relacji, które nas łączyły. Nie miałem oporów by rozmawiać z nią o typowo męskich problemach. Dla zachowania równowagi, ona brała mnie za swoją przyjaciółkę. Przynajmniej dzisiaj tak mi się wydaje. Jedno jest pewne, chciałem dla niej jak najlepiej. Nie odbierałem jej przez pryzmat własnego szczęścia, nie myślałem o niej jak o kobiecie, ba, w zasadzie to w ogóle mi się nie podobała. Może dlatego bardzo łatwo było mi zachować między nami takie stosunki. Ktoś mógłby powiedzieć, że była dla mnie po prostu siostrą. Nie. Była dla mnie mentalnym bratem. Później było kilka dziewczyn, które uważałem za swoje miłości. Wszystkie czysto platoniczne, po czasie okazywały się wyimaginowane. Może dlatego, że każda z nich nie była mną zainteresowana. A może dlatego, że żadnej nie byłem na tyle pewien, by pociągnąć to dalej. Z mojego dzisiejszego punktu widzenia, to mało istotne. Istotne jest to, że w każdej z nich starałem się znaleźć coś, co dawała mi ******. Przyjaciela. Często o tym myślałem, jednak za każdym razem, kiedy moje myśli podążały w jej stronę, wzdrygałem się. Przecież nie można zakochać się w kimś, kto w ogóle nas nie pociąga. Wiem, gówniarskie wnioski, ale i gówniarski wiek. To nie prawda, że tylko nastolatki czekają na księcia, który zabierze je we wrota bajki. W końcu każdy z nas chciałby mieć u boku wymarzony ideał, bez wad, bez słabości, bez przeszłości. Są jednak ważniejsze rzeczy. Minęło wiele nocy, nim do tego doszedłem. Na tyle wiele, że nie potrafię wskazać momentu, w którym zakochałem się w jej umyśle. Sądzę, że był to stopniowy proces, który powoli kiełkował wewnątrz mnie. Istotne jest to, że wraz z tym, jak się rozwijał, zacząłem dostrzegać w niej urodę, Głębokie, szczere oczy. Zazwyczaj rozczochrane, acz śliczne włosy. Figurę. I plastusiowy uśmiech, jakkolwiek by to nie brzmiało. Jasne, są to rzeczy bardzo przyziemne, ulotne. Ale między innymi dzięki nim spostrzegłem, że to, czego zawsze pragnąłem, jest obok mnie od tak dawna. Asia. Prawie tyle samo czasu poświęciłem, by przełamać się i z nią o tym porozmawiać. Mogłem stracić bardzo wiele. Mogłem stracić kogoś, kto stał się częścią mojego życia. Postanowiłem zaryzykować. I straciłem. Teraz siedzę przed komputerem, pisząc te kilka zdań. Nie wiem dlaczego, może po to by samemu sobie pokazać to, co czuję. Myślę o niej. O wspólnych rozmowach, radościach, kłótniach i problemach. O dogryzaniu sobie i pocieszaniu. O komplementach. O oskarżeniach i krytykach. O naszym ka-tet, które rozpadło się niczym mydlana bańka. Wiele bym dał, by dowiedzieć się, co ona teraz myśli. Wszystko, by z tym swoim zawadiackim uśmiechem powiedziała tak. Ale za żadne skarby nie chciałbym oddać tego, co do niej czuję. Ani mojej pierwszej, dojrzałej decyzji, niezależnie od jej konsekwencji. Może tak miało być, może los ma w tym jakiś cel. Proszę tylko o jedno- by było mi lżej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli nie rozjadą nas czołgi..
Przeczytałem jeszcze raz, na spokojnie, co napisałem przed chwilą. Brzmi to bardzo smutno, zupełnie, jakbym nie pisał tego ja. Ale właśnie tak się czuję, chyba pierwszy raz w życiu. Z natury jestem wesołym, szczęśliwym człowiekiem, który bezinteresownie potrafi cieszyć się szczęściem innych. Po tym, co można przeczytać wyżej, wynika, że myślę tylko o sobie. Może w obecnej chwili faktycznie tak jest, ale nie potrafię inaczej. Nie chce pokazać jej mojego smutku, więc odciąłem się od niej, mimo, że prosiła bym tego nie czynił. Naprawdę, nie wiem co robić. Czekać? Ale na co? Aż moje uczucia wygasną? Aż ona coś poczuje? Nie czekać? Ale wtedy jak zmusić się do tego, by z dawnym, szczerym blaskiem spojrzeć w jej oczy. To co pisze brzmi pusto, melancholijnie, jak wyznanie jakiegoś zakręconego typa, który stracił chęć do życia. Tak nie jest, ale to, że straciłem część życia to prawda. I totalnie nie umiem sobie z tym poradzić, mimo, że nie takie rzeczy w życiu już przechodziłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apetitaaaa
czyli nie warto.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli nie rozjadą nas czołgi..
Apetitaaaa, nie wiem, czy warto czy nie. Moja sprawa jest dość świeża i nie wiadomo jak się potoczy. Mówi się, że nadzieja jest matką głupich, ale to nie prawda. Po prostu jednym się udaje innym nie, dlatego nie sugeruj się tym, że ja mam ciężko. Zrób to, co Ty uważasz za stosowne. I to co podpowiada Ci serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
H => napisz jak tam u Ciebie ,trzymam kciuki ;) Jeśli rozjadą nas czołgi - hmm ...mówisz ,że straciłeś ,ale mimo to żałujesz podjętej decyzji ? Czytając Twój post wydaje mi się ,że nie :) Zastanawiam się tylko co oznacza to,że ją straciłeś ? Jeśli to,że kontakt Wam się urwał,że ona nie jest skora do utrzymywania tej znajomości to hmm ja bym powiedziała,że w takim razie nie mieliście silnej więzi Wiem mocne słowa ,za co przepraszam,ale wydaje mi się,że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko ... Chociaż,gdy powiedziałeś ,że ona nie chce tracić kontaktu to przyszło mi do głowy,że jest w szoku,że musi to przemyśleć,bo jakby nie patrzeć to jest taki kubeł zimnej wody ;) I szczerze powiedziawszy nie wiem co Ci powiedzieć konkretnego poza tym,że moim zdaniem dobrze zrobiłeś Szczerość to podstawa ,teraz tylko musisz dać czas sobie i jej :) Czas wszystko wyleczy ,czy tego chcesz czy nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli nie rozjadą nas czołgi..
Czy żałuje? Z całą pewnością nie. Skrywanie takich uczuć przez długi czas byłoby krzywdzące i dla mnie i dla niej. Czy nasza przyjaźń była mocna? Tak. Na tyle mocna, że porównywanie jej do czegokolwiek byłoby banałem. Jest takie przysłowie, pospolite, ale trafnie ukazujące całą tą sytuację: "im wyżej wyjdziesz, tym bardziej bolesny będzie upadek". Nie wiem, może faktycznie potrzeba czasu, mógłbym czekać nieskończenie długo, gdybym tylko miał pewność, że zakończy się to szczęśliwie. Ale dzięki sai za słowa otuchy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Mówisz,że mógłbyś czekać nieskończenie długo,gdybyś miał pewność,że skończy się to dobrze ... Weź poprawke na to,że nawet jeśli ona nie odwzajemni Twoich uczuć,w tej płaszczyźnie co Ty Będzie widziała w TObie tylko przyjaciela i wasza przyjaźń przetrwa to to jest szczęśliwe zakończenie :) Czas zrobi swoje - zobaczysz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Napisałam wyżej "tylko przyjaciela " czyt. aż przyjaciela ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość in love1000
pisalam juz troszke wczesniej na tym forum. wyznalam mu co do nigo czuje i wyszlo ze on do mnie to samo uwazam ze jednak warto zaryzykowac, bo swiat nalezy do odwaznych! LUDZIE WEźCIE SIę W GARść I SPRóBUJCIE! musicie powiedziec o swoich uczuciach, no moze nie tak prosto z mostu ale troche "okrężnie" heheh przede wszystkim ta osoba musi o tym wiedziec, by isc dalej Teraz sie nim cieszę jak tylko mogę, spedzamy duzo czasu razem i mam nadzieje ze nasze szczescie potrwa tak dlugo jak sie tylko da, bo podobno najlepsze zwiazku sa z dwojga przyjaciol heh pozdrawiam i 3majcie sie ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość in love1000
aha no i oczywiscie nigdy nie nalezy zalowac tego ze sie powiedzialo to co sie naprade czuje. Czlowiek powinien zyc w zgodzie z soba, w zgodzie z prawda! takie udawanie moze tylko pogorszyc sprawe, a zreszta predzej czy pozniej i tak osoba by nie wytrzymala i doslownie mogla by "wykrzyczec" prawde pod wplywem emocji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Jak widać warto było spróbować :):):):) Moge powiedzieć ,że można Ci tylko pozazdrościć :) Trzymam kciuki :) Zobaczysz,że wszystko będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewot
Czesc. Ja tez zakochałam się w Przyjacielu i co najważniejsze to uczucie zostało odwzajemnione. Jestesm najszczęsliwsza Kobieta na swiecie, Mój Uckohany jest moim przyjacielem i co najwazniejsze ten fundemant przyjazni jaki zbudowalismy jest widoczny na kazdym kroku naszego zwiazku. Nie ma nic piekniejszego niz Miłosc oparta na Przyjaźni. Zatem jesli moge cos doradzić, to jesli kochacie Swojego Przyjaciela/Swoja Przyjaciołke - zaryzykujcie i powiedzcie o swoich uczuciach bo naprawde warto. Nawet jesli czasem takie uczucie nie zostanie odwzajemnione przynajmniej bedziecie mili swiadomosc ze probowaliscie:) Lepiej miec swiadomosc tego co jest niz cale zycie zastanawiac się, co by było gdyby..... Powodzenia wszystkim :) I duzo Miłosci🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczesliwiezakochany
Witam... mam ten sam problem:( Zakochalem sie w przyjaciolce. Przyjaznimy sie gdzies od roku... jakies 2 miesiace temu wyznalem jej milosc, ona wtedy nic nie odpowiedziala... miely juz 2 miesiace, a ja wciaz cierpie:( rozmawiamy o wszystykim... ostatnio sie zakochala i jest z innym chlopakiem... nie wiem co mam robic:( po nocach nie moge spac mysle tylko o niej. Jak sie spotykamy i rozmawiamy, to skreca mnie z bolu, ze nie moge z nia byc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość in love1000
jak widać warto zaryzykować :D bardzo mnie to cieszy do : nieszczesliwiezakochany : bardzo dobrze, ze powiedziales jej to co czujesz, teraz musisz tylko czekac. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze milosc przychodzi nagle i ona moze w koncu otworzyc oczy a wtedy.... :) musisz dac jej jeszcze troszke czasu powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kruszynka z UK
kocham mojego przyjaciela od iwelu lat.... do tej pory udawalo mi sie to uczucie ukryc ale on niestety sie wszystkiego domyslil. Probowalismy byc razem bo i ja nie bylam mu obojetna. no ale zycie pokazalo ze nie pasuejmy do siebie. i jak milama przyjaciela tak teraz zostalam sama, bowiem nie potrafilismy ze soba juz rozmawaic ...za duzo bylo miedzy nami zlego....gdybym mogla cofnac czas to zorbilabym wszystko zeby on sie nie dowiedzial o moich ucziuciach...ale niestety nie moge :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczesliwiezakochany
dzieki za slowa otuchy... tylko szkoda ze ja nie moge bez niej zyc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kruszynka z UK
do nieszczesliwie zakochany nikt nie moze zyc bez tej osoby co ja kocha :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carmaline
Chciałam tylko podziękować lalala za podnoszące na duchu i pełne optymizmu wypowiedzi.Samo to , że przeczytałam dziś sporo tego tematu i Twoje lalala wypowiedzi i pomogło mi to popatrzeć na swoją sytuacje obiektywnie z dystansem z boku. dzięki Życzę wszystkim powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __hihi
ja tez miałam przyjaciela. przyjaznilismy sie kilka lat. dochodziło miedzy nami w tym czasie do iskrzacych sytuacji ale w sumie nic sie nie wyadrzyło nigdy). ja byłam dziewczyną jego b. dobrego kumpla. w końcu zdecydowałam sie powiedziec na głos co do niego czuje. i powiedzial, ze nigdy nie mógłby byc ze mną bo jestem dziewczyną jego kumpla. i chcial zeby wszystko było jak dawniej. nie mogło być. ja juz nie dałam rady byc taka jak dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __hihi
ale chce powiedziec ze nie załuje ze mu o tym powiedziałam. sprówbowała- nie wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neszczesliwiezakochany
tez tak zrobilem... moze to i dobrze...:) zycze wszystkim powodzenia... choc mi sie nie udalo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko23Aga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lalala Podejrzewam, że nie tylko ja mam taką sytuację. Może Wam to sie też zdarzyło? Jak się to skończyło w Waszym przypadku? Odkrywać się nie odrywać z tym, że czuje się nie tylko zwykłą sympatię? Ja własnie mam takie rozterki, on jest sam, ja sama. Kiedyś dałam mu kosza,ale nie wpłynęło to ujemnie na nasze kontakty,wręcz umocniło koleżeństwo.Teraz mi się pochrzaniło w głowie..i nie wiem co robić. Problemem jest t, że on ma głowę zajętą kobietą, ktora dała mu kosza rok temu..Chętnie bym go własnoręcznie z tego wyleczyła:> Anyway, mówić mu , nie mówić o tym co się ze mną dzieje? ____________________ nie mówić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko23Agusia
witam! mam problem jak wiekszość z was.. W skrócie ( bo kto by chciał czytac te moje wywody) 7 lat temu poznałam Sławka.. on był wesoły, odważny, opiekuńczy, a ja.. kompletnie zakompleksiona. byłam na koloniach i on tez. kochały się w nim wszystkie dziewczyny..no a ja, oczywiście na śmierć sie zakochałam. po powrocie zaczęłam chodzić tam gdzie on bywał i byliśmy paczką. parę osób w tym ja i on. poznałam tam Anię i zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. on zaczął z nia być. wieć siedziałam cicho bo zależało mi na przyjaźni i na jego szczęściu. dwa lata tak się trzymaliśmy. potem kontakt się kompletnie urwał. oni się zaręczyli .. a ja ich nie widziałam przez ten czas.wiem że on mnie lubił ale to tyle.. minęło 5 lat.. miesiąc temu on zadzwonił.. po prostu.. chciał zebrac starą paczkę. spotkałam się z nim. było suuuper! wiele sie zmnieniło u niego. Ania go zostawiła po tych 6 latach!! zamiast zbierać paczkę spędziliśmy te dwa dni razem;)on mieszka za granicą i musiał wyjechać. ale mamy kontakt. codziennie piszemy na gg po parę godz.czasem dzwoni. .. pisze że teskni itp. no i problem: ja nie wiem co to będzie bo chyba mnie znowu bierze! a on myślę że raczej przyjaciolki szukał. albo kogoś kto zapełni pustkę po Ani i nie wierzę żebym miała szansę.. co mi radzicie? dzięki z góry za jakąkolwiek radę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sloneczko23Agusia
wiecie co czytam to już z godzinę.. dobrze wiedzieć że niejestem sama... życzę wszystkim żeby Wam się udało bo związek gdzie jest przyjaźń ma na pewno bardzo mocne fundamenty! tylko ryzyko jest strasznie duże.....;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×