Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gali nie mozesz sie winic ....bo wtedy byles w zupelnie innym stanie swiadomosci....Gdybys byl w tym, w jakim jestes teraz i widzial tak jak teraz...to bys tak nie postepowal wtedy...Prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
mysle, ze nie miala powodow, sama zapracowala tez na powody, po prostu musiala sie wybawic, a jak sie wybawila (po 1,5 roku) przypomniala sobie , ze ma dziecko...oj jest dobrze zaczalem widziec znow wady, ktore mi gdzies umknely w ostatnim czasie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
no tak, to jest jak plakanie nad rozlanym mlekiem...trzeba powycierac i juz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
ale co zrobic z nadzieja ze mogloby byc znowu dobrze, wiem doskonale ze nie moze byc, ale mam wlasnie taka nadzieje caly czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gali - napisz sobie na kartce zle rzeczy jakie ci zafundowala...i w razie chwilowej \"choroby psychicznej\" do kartki wracaj. Dziala - sprawdzone...dziala jak zimny prysznic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
a poza tym, ja zyje zgodnie z mottem: wszystko da sie osiagnac tylko trzeba chciec...to teoretycznie daloby sie osiagnac tez znowu takie czasy z nia jak bylo kiedys....bo mysle sobie tez ze jej rana jest tez jeszcze za swieza, a jak ona o tym pomysli ze chcialaby byc ze mna a ja juz bede z kims......za duzo mysle chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
nie musze pisac, odeszla do innego...oklamywala mnie pol roku...chyba wystarczy...jest ZIMNY i to jak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kto ci karze byc z kims na razie Gali..... Moze daj sobie jakis konkretny czas...miesiac np. i zobaczysz co po miesiacu.....jesli wierzysz, ze wszystko mozna co sie chce...Bo moje motto to jest: Zaakceptowac to, czego nie moge zmienic Zmienic to co potrafie I modle sie o madrosc...aby odroznic jedno od drugiego.... Ja, wrecz odwrotnie.....musialam oprzec sie o Sile Wyzsza niz ja sama....bo proby kontroli zycia i uporczywe proby zmian rzeczy na ktore nie mialam zadnego wplywu...doprowadzily mnie do piekla. Ludzi nie mozna zmienic Gali.....to dziecinada tak myslec...Ludzie (ewentualnie) moga zechciec (ale nie musza) zmienic sie sami....gdy zmienisz sie Ty. Tak to dziala. Pochodzimy z dwoch roznych \"szkol\" Gali...co nie zmienia faktu, ze mozemy probowac sobie pomoc.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gali: To ze odeszla - ja potrafie zrozumiec...bo wiem ze niewinny nie byles (kto jest?)...to ze cie oszukiwala pol roku....trudno mi zrozumiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
ja nie twierdze, ze ludzi mozna zmienic, to niemozliwe..ludzie musza chciec sie zmienic sami, tylko wlasnie trzeba chciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
i wlasnie, najgorsze jest ta wiara, bo nie wierze, zeby w niej nie pozostalo choc troche z tej milosci, ktora byla..czyzbym zabil na smierc?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak ona zyje z tak chlodnym facetem...myslisz ze jest jej dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gali - jak mialo byc twoje to pusc to...bo jak mialo byc twoje to bedzie.....Byc moze ze to nie ty zabiles te milosc.....moze ona sama umarla niepodlewana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
no wlasnie widze, ze nie jest bo ja zna lepiej niz ja...nikt, widze gdzie jest i wiem ze bedzie w tym samym miejscu za 20 lat...a ze mna moglaby duzo osiagnac...a jej facet nie wiem czy jest chlodny, ale wiem , ze ona go nie kocha...to mi Domi powiedzial, a dzieci widza rozne rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
podlewalem, ale tez trulem, trucizny bylo chyba wiecej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko moglo tak powiedziec.....zebys ty sie poczul lepiej....w imie milosci do ciebie...jak to dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
ona by juz u mnie byla...po wczorajszym liscie, a poza tym widzialem jej w oczach wczoraj, ze....cos istnieje....tylko moze po prostu sie boi, nie tyle mnie co innego, bo to arab..a oni nie pozwalaja odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
no wlasnie, jezeli ze mna jej bylo zle to tam musi miec zle do kwadratu, wlasnie dlatego probowalem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To rzeczywiscie trudne...... Zebys ty mogl spojrzec realnie...i zobaczyc rzeczywistosc jaka jest....zebys nie kierowal sie poboznymi zyczeniami...zebys nie widzial tego czego nie ma.....tego ci zycze. Bo gdybys rzeczywiscie zobaczyl prawde w jej oczach....hm..... i by ci naprawde zalezalo aby byc z nia.....zakladajac ze masz tym razem wiele do dania...i ze jej wybaczyles.....to moglbys przeciez z nia porozmawiac....umowic sie i usiasc gdzies razem na neutralnym gruncie...i dac jej propozycje...jasno zaproponowac jej to co masz do zaoferowania. Ale musialbys przedtem wybaczyc jej...Bo jak jej nie wybaczysz...to lepiej odpusc....bo bedzie dwoje nieszczesliwych....jesli bedziesz kiedykolwiek wracal do starego... Gali....ja znajac troche ;) zycie uczulam cie na jedno - zebys nie zyl ewentualnymi poboznymi zyczeniami...i tych swoich zyczen nie bral za rzeczywistosc.... Zyjecie w jednym, kraju Gali? Musicie, bo pisales ze dziecko ja odwiedza co weekend...:) Chyba zaraz pojde spac bo u mnie minela juz 1 w nocy...Nocny marek jestem.:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale przed pojsciem spac..bede elegancka ;) i poczekam na twoj wpis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
ja jej wybaczylem...co tez jej napisalem w liscie.... ja tez bede musial pojsc sie polozyc , bo tu juz jest jasno:) jestem tez nocny Marek i tak tez mam na imie....Milej Nocy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Poczytalam sobie to wszystko o czym tu dyskutowaliscie i wiele do mnie dociera i doszlam do wniosku ze mam jakis nawrot choroby Present napisala: Gali - napisz sobie na kartce zle rzeczy jakie ci zafundowala...i w razie chwilowej \"choroby psychicznej\" do kartki wracaj. Dziala - sprawdzone...dziala jak zimny prysznic. chyba musze zrobic tak samo,jak to sie dzieje ze jak juz jestes na normalnych torach to potem zawracasz przeciez cale zycie nie beda prowadzic cie obcy ludzie i nikt nie bedzie stal nad toba i prostowal twojego toku myslenia aby ci zaskoczylo na dobra droge jestem zmeczona znowu jestem zmeczona znowu mam balagan w domu dziecko puszczone samopas a ja siedze k...i mysle i balagan w glowie niczym u Gala :) 1000 mysli na sekunde co by bylo gdyby nic by nie bylo bo nic nie bedzie po co ludzie sobie funduja takie zawirowania takie glupoty znowu zaczynam miec jakies pranie mozgu wiem ze nic konstruktywnego nie zbudujemy i ani ja ani on nie chcemy ze soba byc to jest jasne to dlaczego do kurwy nedzy nie mozemy tego puscic dlaczego????????????? ja chce to puscic miec za soba ja sie mecze rozwala mi glowe od mysli nie moge zyc normalnie destrukcja zabija mnie to Present napisala tez Zaakceptowac to, czego nie moge zmienic Zmienic to co potrafie jakie to trudne my sie nie chcemy puscic bo nie jestesmy w stanie zaakceptowac faktu ze kazde z nas bedzie miec innych partnerow nie radzimy sobie z zazdroscia a byc razem nie chcemy nie ma takiej mozliwosci to jest wspolna decyzja to jest jakas patologia widze to ze jak go nie ma to jestem bardziej poukladana jak pojawia sie to burzy wszystko wprowadza chaos bylam juz wyciszona a teraz znowu jakas destrukcja namieszal namieszal i czeka co bedzie otoz nic nie bedzie musze ja to zrobic jak on nie umie trzeba zamknac te drzwi miec sile chyba pierwszy raz pisze tak tu co mi slina na jezyk przyniesie jak przeczytam tego posta to chyba rykne smiechem ani skladu ani ladu:) trudno wylewam z siebie to gowno ide trzeba cos ze soba zrobic a nie lazic w koszuli po domu:) rozlazla laufra:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
o co mi w ogole chodzi, przeciez to ja ja wyrzucilem z domu(po tym jak sie dowiedzialem). ale moze przynajmniej cos na tym zyskaja: http://wiadomosci.onet.pl/1257495,16,item.html §majcie sie cieplo:):) Gali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gali
Czytam, czytam i postanowilem, nie poddam Sie, poddam sie dopieru w dniu kiedy sad orzeknie rozwod, bo czytalem o przypadkach gdzie powrot sie udal i jest super...bede walczyc....poddanie sie oznacza porazke, a to mnie pozniej moze dreczyc, ze sie poddalem... a na list mi na razie nie odpisala, hmm...czyzby myslala? Ide spac moze mi sie to wszystko pouklada w jakis sensowny obraz, taka mam nadzieje, obojetnie jak bedzie tak czy inaczej wiem , ze bedzie dobrze..BO MUSI....nie ona to bedzie inna, w koncu jestem jak mawiaja niezla partia i z kobietami raczej problemow nie mam...jest dobrze Pozdrawiam Gali:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez sie nie poddam i bede walczyc ale w innym sensie o siebie bede walczyc chyba troche opanowalam emocje i zapanowal we mnie spokoj wyciszylam siebie musze wrocic do rownowagi odbylam ostatnia rozmowe telefoniczna z \"nim\" byla to w sumie krotka rozmowa postanowilismy ze stawiamy kropke nad przslowiowym i byla to rozmowa pozegnalna(romantyzm niczym w przeminelo w wiatrem)ale tak jak napisane w ksiazce w toksycznym zwiazku tez moze byc romantycznie zapewnilismy sie o milosci przeprosili za wszystko co zle pozyczyli udanej przyszlosci itd wiecej nie odbieram telefonow ani ja ani on wytrzymal 6 godzin sprawdzil mnie nie odebralam i nie odbiore...... nie chce mi pomoc nie chce nam pomoc zastanawiam sie czy bedzie dalej probowal mysle ze tak przeraza mnie moja i jego choroba chce zamknac te drzwi nie moge biernie uczestniczyc w jego zyciu ani on w moim nie chce nic wiedziec nie chce zeby bolalo przyszla pora na mnie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam!!! Wczoraj mialam bardzo udany dzien.Mialam nawet dobry humor.Dzisiaj tez nie bylo najgorzej ale znowu dopadla mnie jakas nostalgia...W dzien jakos sie trzymam.Mam duzo zajec glownie pracuje.Praca teraz wypelnia caly moj wolny czas.Staram sie pracowac jak najdluzej,bo wtedy nie mysle tak duzo.Najgorzej jest wieczorem kiedy siedze praktycznie sama w domu.Odcieta od swiata...Jestem zla na to wszystko,na to ze teraz jestem sama.Przeciez chcialam aby moj maz mnie tylko szanowal okazal mi troche uczucia.Dlaczego to jest tak wiele dla facetow??? Nie rozumiem tego.Jestem zla.Wiem ze jeszcze troche wytrzymalabym w tym zwiazku.Jestem przeciez silna kobieta.A jednak juz sie poddalam.Ale tak naprawde to po co mialam nadal walczyc?Przeciez znam caly scenariusz.Przerabialam to nie jeden raz.Zawsze bylo tak samo.Na poczatku fajnie a pozniej znowu trzeba bylo mi przypomniec gdzie jest moje miejsce.Co by bylo gdybym zapomniala kto w domu jest panem... Ja chyba oszalalam...Nie wiem po co o tym mysle... Tylko wkurza mnie to,ze to ja musze sie tulac po swiecie a on siedzi w naszym cieplutkim mieszkaniu.To jest nie sprawiedliwe.No ale z drugiej strony jak chce stanac na wlasnych nogach to musze tutaj zostac.Nie chce aby ktokolwiek (a w szczegolnosci on) wypominal mi cokolwiek.Chce byc samowystarczalna.Nie raz slyszalam ze jestem nikim,ze do niczego sie nie nadaje.Tylko dlaczego on teraz do mnie pisze i mowi zebym wrocila,ze jestem mu potrzebna,ze nie radzi sobie sam.Po co mu taki nieudacznik?? Nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chociaz nie...Ja rozumiem i to doskonale...Wiem po co jestem mu potrzebna...Jak bylam w domu to wszystko mial posprzatane, ugotowane, wyprne, podane pod nos.Ciagle gotowalam to co lubial, pieklam aby sprawic mu przyjemnosc,aby byl zadowolony ze swojej zony...Ale po co to wszystko bylo??? Co mi z tego ze chwalil mnie do kolegow.Jak w domu bylo zupelnie co innego? Powiedzial o mnie cos dobrego do kogos i to przy mnie az jeden raz...Az jeden raz uslyszalam ze jestem dobra zona...Ale sie posiwiecil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×