Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gość SERANA
To nie jest tak,ze chce myslec pozytywnie i tkwic w zwiazku,ktory mnie zabija ale myslenie o tym caly czas doprowadza mnie do tego,ze chudne,zatracam swoja prawdziwa tozsamosc.Bylam zawsze wesola osoba a teraz wiecej jest lez i cierpienia ale chce sie z tego wyrwac i wlasnie pierwszym krokiem bedzie podjecie pracy.Poza tym ten zwiazek jest juz skonczony ale narazie bezsilnosc zwycieza.Nie chcialabym uchodzic za cierpietnice ale sa takie momenty w zyciu,ze nic sie nie chce.Doslownie nic a przeciez sa dzieci wiec warto poimo wszystko pomyslec pozytywnie choc to w takim ukladzie jest bardzo trudne.Wiem,ze kazda z Was ma swoje zmartwienia i bolaczki dlatego tez dobrze jest poczytac jak sie podnioslyscie z dna emocjonalnego.Sila jest w kazdej z nas ale czasami nie wiadomo jak z niej korzystac bo wszystko dookola sie spzeciwia.Ja mam w glowie teraz straszny chaos bo praktycznie musze zaczac wszystko od zera i to w obcym kraju ale wierze,ze mi sie uda.Kazdego dnia wstaje z usmiechem na ustach a koncze dzien ze lzami.Syn tez mi nie ulatwia zycia.Jest nastolatkiem i wydaje mu sie,ze wszystko wie najlepiej.Poza tym ta sytuacja go przeraza.Ale ciesze sie przynajmniej tym,ze moge Was poczytac i sie usmiechnac choc przez 5 min.Bo jesli chodzi o zaufanie do ludzi widzianych w realu to tak jak mowicie.Trudno po takich przejsciach komukolwiek zaufac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w tym sęk widzialna, że jest ktoś ... ale drugi sęk w tym, że (tak sobie dumam niekiedy) ... że jak pozwolić sobie na poznanie kogokolwiek, kiedy ten lek i obawa w nas siedzą ... ten mój ktoś, no na szczęscie na tę zbytnią bliskość nie nalega ... też pokieraszowany przez życie i tak jak ja obawia się powtórek ...pozytywnie myślę sobie, że albo się kiedyś rozejdziemy, albo zyć będziemy w tej obiawie przed zaufaniem - razem do końca dni naszych :D mój prywatny sęk w tym układzie tkwi :) w tym, że dzielą nas setki kilometrów :) ale po swojemu myslę :D będzie dobrze, a co! :D ćmo:) myslę, że nie będę się tu udzielać zbyt mocno:) moje zycie po toksycznym związku, małe i wieksze głupawki ale i problemy i troski opowiadam na swoim blogu:) ale zerkać będę:) co u was słychać:) pozdrawia was serdecznie idaalia poniedziałkowa, zestresowana przed cholernym egzaminem z bankowości 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajrzalam w nietypowych dla siebie godzinach...U mnie sniegu troche , po tygodniu \"wiosennych\" deszczy.. Ale jakos tak pochmurno....Br..... No to mysle, ze spieranie sie Widzialnnej z Cma o motywy i zrozuminie wypowiedzi chyba sie (dzieki Bogu ) skonczylo...z czego sie ciesze...... Zosiu napisalas : nadal zle interpretujesz co pisze do.... Nie ma zlej interpretacji...jest interpretacja....nie narzucajmy naszej interpretacji ....nikomu.... Uczymy sie wszyscy.....mysle sobie ze to bedzie takie miejsce... Cma :):) Widziaalna:):) Dzika1:):) Idaalia :):) Serana:):) I wszystkie inne :):) Serana zauwazyla, ze z tego topiku bije pozytywna energia....Hura!!!!!!!!!! Spadam do obowiazow....❤️ Wspolczuje wam obu : Cmie i Widziaalna z powodu tych niewielu godzin spania.....caluje i sciskam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piekna modlitwa
Tacy mezczyzni jeszcze istnieja ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem kochane spedzilam dzisiaj dzien z zapalkami w oczach :) ciekawe doswiadczenie jestem jakas okresle to lekko sylwestrowa o to dobre okreslenie w Nowy Rok podobnie sie czuje taka niedospana ale warto bylo co widzialna ?bo nasza Present sie wyspala:)❤️ tez sie ciesze za wieje tu optymizmem bo tam bylam troszke zdolowana a bardzo lubie sie smiac i bardzo sie ciesze ze nasza widzialna sie usmiecha:)❤️ mysle ze ja dzisiaj tego numeru do 3 w nocy nie powiele bo musze zregenerowac swoje organy:) aczkolwiek troszke jeszcze posiedze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam cie Cma serdelecznie ❤️. Dobrze ze mialas zapalki do podporki oczu... - dziewczynko z zapalkami... Napisz (jesli chcesz) jak sobie radzisz z samotnoscia....Bo u mnie bylo troszke trudno na poczatku...a teraz dziura sie kompletnie zarosla....i bardzo sobie cenie fakt, ze jak wstane rano...to moge mniej wiecej przewidziec dzien....Czytam kiedy chce, sprzatam kiedy chce.....sprawie sobie czasem radosc jakims malym zakupem...pogadam z przyjaciolmi. Wlasnie w sobote mialam okazje...Zaprosilam tych najblizszych (wiekszosc mezczyzn) na kawe i ciasto...pogadalismy...jeden jest muzykiem...udalo mu sie zarabiac tu na zycie muzyka - co jest wielkim sukcesem.....Pogral. Raczej sobie niz nam...bo on robi co chce....i dlatego go lubimy miedzy innymi...oraz z wielu innych powodow...Bylo pieknie....Nikt nikogo nie manipuluje.....Naprawde dobre zycie mam....Ciesze sie z malych rzeczy....A tak naprawde to one ciesza najbardziej...te male. Kiedys myslalam ze jest odwrotnie....ze cieszyc maja te Wielkie...tylko ze te wielkie nie przychodzily hihihihi! Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie bylo tak Present bo jego wyjsciu z domu odnowilam kontakty z dawno niewidzianymi znajomymi ( koledzy i kolezanki z podstawowki ze swoimi polowkami) trzymaja sie do tej pory razem popadlam w 3 miesieczny szal zabawy imprezy spotkania kawki odwiedziny itd jedna wielka rodzina w domu jak na dworcu wydawalo mi sie ze mam wspanialych przyjaciol raz jedna rodzina wydawala mi sie swietna bo okazala mi troche ciepla raz druga bo dala kawale czegos tam pelna euforia telefon dzwonil ciagle ja dzwonilam ciagle po 3 miesiacach jestem zmeczona mam dosyc oni chyba tez nagle wszystko umilklo nie zostal nikt zaczely sie plotki typu jedna pani drugiej pani powiedziala o trzeciej pani itd nie chce mi sie z nimi gadac do tego jak ja nie zadzwonie oni jakos nie maja czasu opadly mi klapki u tych widze to u tamtych tamto okazalo sie ze juz nie sa tacy wspaniali nastepny problem to jest jeden kolega w tym otoczeniu ktory mnie usilnie odwiedza a ja nie chce i tez mnie to denerwuje kolejna rzecz to taka ze dalej w jakis sposob (przyznaje sie bo mamy byc tu szczere)moje uzaleznienie trwa i utrzymuje kontakty z bylym wiec zdrowa nie jestem do konca wiec Present nie radze sobie skonczylam zwiazek ale ... weszlam na droge z ktorej nie zejde ale to jest tak 3 kroki do przodu a dwa do tylu doswiatczenie z ludzmi mnie wiele nauczylo ale wiem ze definitynie powinnam nie kontaktowac sie z nim mimo ze nasze kontakty sa w tej chwili typu on mi naprawi kompa i pogadamy jak on sobie radzi a jak ja tyle u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znaczy dobrze mi w domu bez niego z synem nie placze umiem juz byc sama w domu bo mialam problem na poczatku byla tragedia brakowalo jego jak mebla bo nic nie wnosil w moje zycie ale takie dotykaja mnie problemy ale nie jest to jakies uzalanie sie :) syn tez jest pogodny jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jak psychicznie? Jest deprecha...i smutek...czy jest troszke lepiej...ze smutkiem? Te poczatki sa trudne...bardzo trudne...ale krok za krokiem...tak jak piszesz raz do tylo...raz do przodu...dobrze ze w obie strony hihhiiii... Jak siebie pamietam po rozwodzie w 1990....ja wtedy nic o sobie nie wiedzialam...wiedzialam tylko ze nie bede z nim...ale co dalej...nie mialam pojecia...dzien do dnia...i nastepny...i uczylam sie zyc od nowa.....dlugo bylo smutno...dlugo sie balam.....az odeszlo....wiele bledow zrobilam...wiele rzeczy niepotrzebnych...ale bylam jak dziecko...bo tak jak ty mialam mozg prany przez 15 lat....ty chyba 7 ....? Na razie lece bo musze odebrac corke z pociagu z centrum miasta...wraca z uczelni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cma - ty sobie dobrze radzisz......naprawde...ty chcesz sie zmieniac.....ty widzisz u sibie cechy ktore chcialabys zmienic....ta gotowosc jest najwazniejsza w sumie :):):).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle ze depresji i smutku juz nie ma bo ta 3 miesieczna zabawa mimo ze to glupie samo w sobie ale pomogla dodala sily i ci znajomi mimo wszystko zrobili dobra robote jednak lepsze to niz kolejny zwiazek i kolejny facet oparlam sie na zabawie widac bylo mi to potrzebne wyciagneli mnie ze smutku i depresji ten tlum ludzi zrobil swoje podniesli mnie z lozka i wyciagneli z domu jestem dalej na tabletkach bo takowe sie bierze dlugo ale nie potrzebuje juz na sen tabletek dawke mam zmniejszona i jest ok tak jak mowilam nie placze nie rozpaczam mam podejscie ze bylo minelo no coz nalezy traktowac to jako kolejne doswiadczenie zyciowe i ze po cos mi to w zyciu bylo i ze mnie to wzmocni i tyle:) doczekalam nawet tego ze po 4 miesiacach powiedzial mi ze mnie kocha i splynelo to po mnie jak po kaczce powiedzialam mu wtedy ze niestety ta sztuczka mu sie nie uda bo nie mozna powiedziec komus 4 miesiace temu ze sie go nie kocha a za 4 znowu ze kocha i tyle :) widze ze jestem mocniejsza bardziej swiadoma pewnych rzeczy bardziej oporna na jego manipulacje ale widze tez ze jak on sie pojawia to sie zmieniam i widze to ze im dluzej sie z nim widze to sie poddaje jemu wiec dlatego sama sobie tlumacze ze nie powinnam bo mnie sie tylko wydaje ze to chyba kontroluje a tak nie jest slowa nie dzialaja ale on sam w sobie dziala (rozumiesz) dlatego mowie ze nie jestem w pelni zdrowa i dlugo nie bede jeszcze wywalenie z domu to bylo wlasciwie najmniejszym problemem a wydawalo mi sie niemozliwoscia wydawalo mi sie ze psychicznie sobie nie poradze a dosc szybko stanelam na nogi teraz okreslam to tak ze jeszcze jedna noga stoje u siebie w domu a druga jestem z nim pozostalam w rozkroku mimo ze kontakty sa dosc slabe i kazde z nas ma swoje zycie ale od czasu do czasu sie kontaktujemy niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present wybacz ale juz nie zaczekam na Ciebie skarbie Ty moj ❤️ musze sie zregenerowac odpisz mi ja ide do wyrka caluje Cie najmocniej jak moge pozdrawiam do jutra Zosie tez caluje❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SERANA
Wyczytalam przed chwila na innym topiku,ze nie ma co sie litowac nad ludzmi tkwiacymi w toksycznych zwiazkach ale kto mowi,ze chce litosci? Przeciez wiekszosc chce z takiego zwiazku uciec jak najdalej ale nie zawsze to jest takie proste.Wy macie pobyt w takich zwiazkach za soba a ile jeszcze zalu,pustki cierpienia.Czy wy potrzebujecie litosci? Nie,poprostu kazda z nas potrzebuje wsparcia a tylko takie moze dostac od osob,ktore to przezyly albo jeszcze w takich zwiazkach sa. cma :) dobrenoc lub dzien dobry nietoxyczna :)dobranoc lub dziendobry idaalia :)dobranoc lub dzien dobry Present :)dobranoc lub dziendobry I oby dzisiejszy dzien przyniosl Wam duzo milych przezyc [ kwiatek] [ serce ] Kiedy zycie Ci dokuczy a los zly i z nog Cie zetnie Na pytanie jak Ci leci odpowiadaj zawsze SWIETNIE............tylko zeby tak sie dalo...........Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jednak zabieram głos:) po przeczytaniu cmy:) kiedy wywaliłam męża za drzwi poczułam ulgę i radość ... pierwszy miesiąc siedziałam w domu z córką i nie posiadałam się ze szczęścia, że w domu cisza i spokój i tak jakoś ... hmm ... więcej miejsca i przestrzeni ... nie brakowało mi go zupełnie; tylko wieczorami, kiedy ktoś wspinał się po schodach na korytarzu - instynktownie napinałam mięśnie i czekałam na zgrzyt klucza w zamku - irracjonalnie, bo klucze zabrałam przy wyprowadzce ... pod koniec 3 miesiąca wolności zaczęłam sobie popijać winko:D najpierw lampkę wieczorem przed komputerem przy pogaduchach ze znajomymi, potem lampki dwie, potem pół butelki, po miesiącu na posiadówkę wieczorną szła już cała ...po dwóch takich czy trzech tygodniach siedzę sobie wieczorem, mała poszła spać, cisza i spokój ... a ja myślę: kurcze, winka bym się napiła i na zegarek, czy pobliski sklep jeszcze otwarty ... był już zamknięty, a mi zrobiło się smutno i źle i aż drażniąco, że wypić nie mogę - wtedy przestraszyłam się - tatko alkoholik, przecież w genach to mogę mieć ... i odpuściłam te wieczorne winka ...pozwoliłam sobie za to na coweekendowe spotkania ze znajomymi, najczęściej u kumpla odwiecznego :) nie powiem:) troszczyli się i nadal troszczą o mnie najbliźsi znajomi, tyle że teraz już widzą moją siłę i spokój i odstapili od troski w dużej mierze:) ale nadal przy mnie:) generalnie po toksycznym związku zbudowałam sobie malutki, bezpieczny światek, z kilkoma najbliższymi znajomymi i żyję w tym światku do dziś, tyle ze teraz aż rwę się do nowych znajomości i ludzi:) po prostu dojrzałam do tego:) błogosławieństwem jest to, że wróciłam na studia:) czuję się coraz lepiej:) a EXcentyczny mąż po tej mojej półrocznej retrospekcji, kiedy rozdrapywałam swoje rany i posypywałam je solą, stał się dla mnie człowiekiem jak wielu innych - po prostu jest i tyle, nie wzbudza we mnie żadnych już emocji, bicia serca, niekiedy tylko odrobinę żalu, ze nie wyszło ... ale i to już malutki żal, pół roku temu był o niebo większy ... moje odczucia po rozejściu się: ulga i radość, potem tęsknota i słabość -niech wróci ja wszystko wybaczę, potem zacisnęłam zęby i na prochach i psychoterapii zaczęłam zmieniać siebie - znajdowałam w sobie siły do pomalutkiego niekochania go,potem mieszało mi się wszystko - raz chciałam powrótu, na drugi dzień błogosławiłam niebo,że z nim nie jestem; to trwało ponad rok - wieczna huśtawka ... widać tak musi być, przynajmniej u mnie, miłość budowałam latami, jak tu przestać kochać w kilka miesięcy ....po jakimś czasie zapomniałam już te złe rzeczy, kiedy go widziałam i słyszałam jego głos w słcuhawce, wracały wspomnienia miłych chwil i czasów i uwierzcie, naprawdę musiałam zaciskać zęby i na siłę, niekiedy głosno mówiąc - przypominać sobie wszystko co złe, bo miałam swiadomość, że w nim żadne zmiany nie nastapiły i nie warto dawać nam drugiej szansy ... dziś po tych skokach, huśtawkach, wszystko ustabilizowało się:) myslę, że przełomem w tych moich uczuciach był pewnien drobny moment pewnego dnia:) EXcentryczny przyszedł któregoś dnia do chorej córki i zasiadł na fotelu w pokoju, jak dawniej zwykł siadać, a ja spojrzałam na niego zdumiona i taka ... hmm ... oburzona? ... chyba tak:) bo jak on może tak się zachowywać w moim domu:) i wstałam zła, żeby wyjść i go nie widzieć i spojrzałam na pokój cały z nim na fotelu i nagle mój \"wielki\" :D pokój zrobił się mały i ciasny, czułam fizycznie, ze brakuje mi powietrza, a ona w tym fotelu taki wielki - no po prostu nie pasuje do tego miejsca, kiedy wstał - zajmował całą wolną przestrzeń :) wyszedł, a ja długo jeszcze zdumiona siedziałam na sofie na przeciw fotela i myslałam, jak to mozliwe, że wcześniej mi to nie przeszkadzało:) to chyba był ten moment, kiedy przestałam mysleć o cudzie i \"a może warto spróbować\" :) stwierdziłam, że to znak od mądrzejszej istoty ode mnie, ze to już nie ten czas i nie ten człowiek:) uff... rozpisałam się:D jak ktoś to doczyta do końca:D ma u mnie wirtualnego dropsa cytrynowego:D pozdrawiam wyluzowana:) wczorajszy egzamin na państwowe 3:D a do czorta z ambicjami, byle do przodu:D idaalia🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SERANA
Do idaalia:Przeczytalam wszystko wiec chyba dropsa dostane;)A tak mowiac powaznie to jesli chodzi o winko mialam ten sam problem ale kiedy spojrzalam pewnej nocy na moja spiaca,niczego nie swiadoma coreczke powiedzialam sobie dosc.Niestety musialam zaraz znalezc jakis srodek zastepczy wiec zaczelam palic :(Po pietnastu latach przerwy znow siegnelam po papierosa.I tu teraz jest problem bo palenie jest dla mnie jak lek psychotropowy.Wycisza,uspokaja ale tylko na 5 min.A tak na zakonczenie to chcialabym moc byc na tym etapie zycia co Ty.Chcialabym by moj maz byl dla mnie osoba jedna z wielu i byl z daleka ode mnie i dzieci.Niestety na to jeszcze musze troche poczekac :( Pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SERANA
I sorki za ta buzke na samym poczatku.Mialo jej tam wogole nie byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe serana :D fajowy jęzor:D no nie wiem, jak się go tu wstawia:o bym ci pokazała taki sam,a co! :D zamiast jęzora i dropsa masz 🌼 i się ciesz, bom nieskora do dawania, od jakiegoś czasu lubię przede wszystkim dostawać:) i to wszystko:D miłe słowa, miłe gesty, miłe drobiazgi, prezenty, usmiechy, wszystko co miłe:) to taka terapia po latach dawania i nie myslenia o sobie:) teraz myslę PRZEDE WSZYSTKIM O SOBIE I CóRECZCE :) potem jest dłuuugo nic i potem są inni:) taka franca się zrobiłam i dobrze mi z tym:D o mamuss jak mi dobrze:D znikam na dziś ostatecznie🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam... Serana... to zajmuje czas....duzo czasu...Dobrze ze sie opmietalas z alkoholem.....Mnie alkohol \"leczyl\" dlugo...az wreszcie zauwazylam ze ja mam z nim problem....przestalam zupelnie. teraz jestem od wielu lat kompletnya abstynentka....Ale wiem jak latwo mozna wpasc w iluzje, ze alkohol dziala jak srodek znieczulajacy....Najpierw byl dla mnie antydepresantem...ale bardzo krotko...a potem wpedzal w jeszcze wieksza depresje..Natomiast (niestety) pale.... Badz dla siebie lagodna...przez pewne rzeczy trzeba przejsc.....aby dojrzec...w tym nie ma (niestety) skrotow.... Ale bedzie dobrze!!!!!!!!!!!!!! Ja dzis jak patrze do tylu, to widze ze litosc zatrzymuje w rozwoju.....trzyma w pozycji ofiary.... ❤️ Idaalia - i mnie nalezy sie drops...:):) Ja tez sie bardzo zmienilam, choc nie wszyscy to lubia...ja lubie..:) Pozdrawiam Cie. Gratuluje powrotu na studia i poczucia humoru:):)❤️ Cma Nie przyspieszaj na sile.....nie ma lagodniejszej, latwiejszej drogi...Ja jej nie znam przynajmniej. To bylo 7 lat...wiec caly czas cie rusza.......czas....potrzebny. Sama widziesz jaka milowa droge juz przeszlas..... Ja pamietam, ze kazde widzenie sie z nim (a musialam sie widywac czasem ze wzgledu na wspolne dzieci) wprowadzalo mnie w okropny niepokoj...bardzo dlugo mial nade mna moc.......i stale pretensje...Pretensje byly od zawsze...zawsze ja bylam wszystkiemu winna...I juz tak zostalo.....ale z czasem....mialam to wreszcie w dupie... Przepraszam za slowo...ale ono najlepiej oddaje opis miejsca gdzie zaczely wpadac te slowa...Bo dlugo ranily mi serce...i stale tlumaczylam sie....Ale wreszcie pojelam....ze co on mysli to jego wylacznie sprawa...Wtedy moja samoocena bylo juz o niebo wyzsza niz na poczatku tej drogi. Dlatego to zrozumialam...I przestalo bolec....❤️ Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak, jak napisala Idaalia....mnie tez przy tych spotkaniach z nim...sciskalo w krtani...jakby brakowalo mi powietrza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie tez sciska i czasem mam takie dni ze chce mi sie wyc a czasem mam w dupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cma - z czasem dupa ci sie \"powiekszy\"....a lzy sie skoncza. U mnie bylo tak...ze po placzach.....przyszedl czas, ze nie plakalam 10 lat!!! 10 lat!!!!!!!!!Nie wiem czy to z kolei bylo zdrowe??? Potem byly czasem momenty placzu...ale bardzo rzadkie.... Teraz nie ma wogole powodow do placzu.....Czasem jest zlosc...ale krotka... Wiesz, ze kiedys byl tylko placz...nie bylo zdrowej zlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz Present czasem mam lepszy dzien czasem gorszy jak to w zyciu.Jest jeszcze wiele rzeczy ktore wplywaja na to ze zmienia mi sie nastroj czyli taka do konca stabilna nie jestem.Zreszta to widywanie sie ze krtan sie dlawi :) i wlasnie czasem sie zastanawiam dlaczego on jako on fizycznie nie moze zostac a psychika do wymiany:) bo tak naprawde to on mi sie podoba i tylko jakies malenstwa w nim(ale sie czepilam dziada co:) ) a czasem mam to w dupie czyli czytaj mam inne zajecia i nie rozmyslam nie przywoluje go w myslach i widoku bo nie widze plakac nie placze choc czasem mam taki moment ze mi sie lezka zakreci bo mnie wzruszy ze se cos tam pomysle ale to moja wyobraznia zadziala ( bo mam ja duza) :):):) i lubie sobie filmy puszczac ale raczej wtedy nie lzy tylko mam leki typu co bedzie jak ja na takie sytuacje bede reagowac i wtedy mi lzy sie kreca bo sie np. boje co zrobie jak sie dowiem ze ma inna znaczy nastepczynie moja :) (jeszcze boli) ja taki troszke pies ogrodnika jestem :):) ale teraz moim najwiekszym problemem jest calkowity brak asertywnosci:(:(:( no jezdza po mnie jak po lysej kobyle z tym mam problem znaczy umie powiedziec nie ale chyba jakos tak za cicho:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wisz co Cma...co do asertywnosci... Ja to znam...wszystkie po toxycznych zwiazkach mamy te problemy...Ja pamietam przed rozwodem ze dwa lata (kupe lat do tylu) wypozyczylam z biblioteki (w jez. angileskim) ksiazke... to byla pierwsza powazniejsza ksiazka w tym jezyku, ktora przeczytalam. Tytul brzmial : How to say no. Przeczytalam tytul i oniemilam...pomyslalam sobie - "To sa ludzie ktorym powiedzenie "nie" latwo przychodzi "? Ta ksiazka byla przelomem..... Pomalu, najpierw zaczelam rozumiec swoja slabosc w tym...Zajelo lata....jak zaczelam mowic "nie"....Najperw "nie" cichutko. I kurde nikt nie slyszal...wogole nie reagowali....Potem glosniej....i zaraz po "nie" ....20 zdan na wytlumaczenie mojego "nie". Bo mialam poczucie winy.......Ale chore! Na poczatku kiepsko szlo..... Ale krok po kroku...rok za rokiem....bylo coraz lepiej... Ciekawe zjawisko - wokol mnie w miare jak mowilam "nie" ubywalo starych znajomych..... a przybywalo nowych....dla ktorych odpowiedz "nie" byla tak samo dobra odpowiedzia jak "tak". I zaczelam byc rozumiana i slyszana wreszcie.....Ja mysle ze moze ci ludzie, o ktorych piszesz sami nie respektuja swojego "tak" i swojego "nie".....sami do tego nie podchodza powaznie.... Opisze ci wczorajsza rozmowe z kolezanka przez telefon. Nie widujemy sie czesto...Lubie ja - ona jest mila i tez samotna jak ja...Tylko ze ona stale szuka faceta - a ja nie...Natomiast cos mi w niej przeszkadza...jakis brak "zrozumienia"....dlatego raczej jej unikalam. Nie widzialam jej bardzo dlugo.... ze dwa lata. Zadzwonila z pretensja lekka, ze sie nie odzywam i czy bysmy sie nie spotkaly. Mowie dobrze...Ustalilysmy kolejna sobote....Ona (poniewaz blisko Walentynki) chciala pojsc na walentynkowa zabawe zorganizowana przez Polonie, z zespolem, kolacja itd. Ja powiedzialam jej, ze ja na takie zabawy nie chodze, bo nie lubie takich zabaw...ale niech ona pojdzie...a spotkamy sie kiedy indziej....Ona powiedziala ze nie pojdzie i ustalilysmy ze pojdziemy na kawe w bardzo piekne miejsce, gdzie pianista gra na pianinie i mozna pogadac....nie jest glosno...i naprawde milo...To miala byc ta nadchodzaca sobota. Wczoraj dzwoni i mowi:"Wiesz dzwonie bo cie chce przekonac abys poszla na te zabawe..." tu mi szafuje tym, ze przyjda nasi wspolni znajomi, ktorych ona wie, ze ja bardzo lubie. Ja nie chce isc...bez wzgledu na znajomych....bo nie lubie tej atmosfery polonijnych zabaw...tego halasu, tanczyc z przygodnymi....masowac stop po tym, jak mi obsami zawiani laduja sie na nogi....Szczerze mowiac - nienawidze tego....Ona mnie stale przekonuje....az po moim kolejnym "nie, pojdziemy kiedy indziej w inne miejsce, bo przeciez chcialysmy porozmawiac" - uzywa dzicinnego argumentu i mowi: "Jak ty nie przyjdziesz, to ja bede musiala siedziec sama...gdy inni beda tanczyc...." Dobra manipulacja co ? I tu mnie wkurzyla...Zimnym tonem na jej kolejnego : dlaczego? Mowie...: Sluchaj - ja ci juz mowilam...ja nie lubie i nie pojde...pojdziesz z nimi sama jak chcesz" Byla zawiedziona...Moja corka to slyszala i uznala ze bylam wybitnie niemila...A jaka mialam byc...? Jak doslownie czulam sie jak z nienormalnym w rozmowie....Pewni ludzi sami nie potrafia powiedziec : "nie, bo ja nie chce lub nie lubie". Brak im do tego odwagi. Ja sama zreszta taka bylam..... Mowia zamiast "nie chce" - "nie moge" ...i wyuszczaja dwadziescia powodow dlaczego......wiec ci ludzie nie potrafia zrozumiec....ze ty nie chcesz...ot tak po prostu bo nie lubisz.... Ja staram sie nie klamac...i mowie prawde.....Ale ona nie miala ze mna stycznosci przez pare ostatnich lat...i nie wiedziala, ze ja nie jestem ta sama osoba...jaka bylam. Ale jest cena do zaplacenia....ta cena jest to, ze mnie ludzie owszem szanuja... ...ale niekoniecznie lubia.... bo niby sympatyczna a tu nagle twardo "nie". Oczywiscie mam przyjaciol...takich samych jak ja...."nie" jest dla nas "nie". tak samo dobre jak "tak".Ale takich ludzi jest mniej. Zobaczysz...bedzie z tym pomalu coraz lepiej....najwazniejsze ze zaczelas pomalutku.....Przyjdzie moment i u ciebie, ze jak ktos bedzie cie pomimo "nie" popychal...to okazesz swoja zlosc.....wtedy ich mozesz stracic...... Ale przyjda inni...........podobni do ciebie.. Mnie zycie nauczylo, ze mamy to, na co jestesmy w danym momencie gotowi!.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present Tak dokladnie to widze i w tym co napisalas i w otoczeniu w jakim przebywam wlasnie to wszystko sie teraz dzieje.Moje \"nie\" jest cichutkie ale jest wlezli mi na glowe i teraz jak jest nie glosniejsze to wszyscy sa zdziwieni.Tak jak mowilam nastepuje automatyczna eliminacja ludzi.Ajak mi z tym? Czy dobrze czy zle? Trudno powiedziec.Wjednym przypadku zle bo pokladalam w jakiejs znajomosci duze nadzieje w innym dobrze.Z drugiej strony ciesze sie ze to widze bo lepiej niech ci ludzie odchodza teraz po jakiejs 3 miesiecznej zabawie bo okazalo sie ze nadaja sie tylko do zabawy. Nastepne moje przemyslenie to takie ze ciesze sie z tego ze nie popelnilam tego samego bledu jak poprzednio po rozejsciu z mezem i nie wpadlam w ramiona faceta.Juz lepiej ze byla to zabawa (strasznie to brzmi )zabawa-nie balangi 3 dniowe spotkania kolezenskie kolacyjki ale i imprezy calonocne tez sie zdarzyly:) z alkoholem tak jak piszecie problemu nie mialam bo ja jestem osoba niepijaca - nielubiaca :) teraz jak mi sie odwidzialy te spotkania moj wniosek taki ze pomoglo mi to ale nic wlasciwie nie wnioslo wnioslo tylko tyle ze zobaczylam ludzi takimi jacy sa czyli po 7 letnim zwiazku dostania w dupe dostalam jeszcze od ludzi (nie uzalam sie :) ) ale dobrze bede mocniejsza kolejne klapki spadly nie bede juz zawierac nowych znajomosci typu od razu wpadac w ramiona bo mam do tego tendencje czyli moze mnie to cos nauczylo i moze krok po kroku naucze sie mowic nie a z tego co piszesz wszystko przede mna bardzo cie ciesze ze jest ten temat i mozemy tu sobie rozmawiac :) to byl bardzo dobry pomysl ja bardzo duzo z tego wynosze ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do idaali czytalam i mialam wrazenie ze siedzisz kolo mnie na fotelu z filizanka kawy i opowiadasz mi swoja historie ja tylko na zakonczenie moge powiedziec ze brawo i ciesze sie ze masz juz to za soba i tez tak chce bardzo lubie cie czytac:)❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SERANA
WITAM moje mile!!Za kazdym razem kiedy tu zagladam wiem,ze tu nie pasuje bo to o czym Wy tu wypisujecie jest jeszcze przede mna.Nie moge jednak od Was odejsc bo mi tu dobrze z Wami :) zadomowilam sie troszeczke ❤️ a poza tym dzieki Wam zyje nadzieja,ze i mi sie uda wyrwac z tego przekletego zwiazku.Wiem,wiem nie bedzie latwo ale teraz jest tragicznie.Tego sie poprostu nie daje wytrzymac.Ale ja chyba mam cos z glowa bo potrafie jeszcze sie usmiechac i dzielic sie tym usmiechem na prawo i lewo.Dzisiaj bylam zadowolona bo podtrzymalam na duchu znajoma,ktora miala totalny rozstroj nerwowy.Cieszylam sie,ze przy tym calym wariactwie w moim zyciu stac mnie jeszcze na pocieszenie drugiej osoby.To nie ja potrzebowalam pokrzepienia.Dzisiaj ktos potrzebowal mnie.Wrocilam do domu w dobrym nastroju a jak zobaczylam,ze maz poszedl sobie wczesniej do pracy to pozostaje w dobrym nastroju do teraz.Wiem,ze moj pan maz zadba zeby zniknal usmiech z mojej twarzy ale dopoki moge to sie smieje.Pisalas PRESENT,ze tez bylas w obcym kraju.Czy tez tam zawalil Ci sie swiat?Moj runal z chwila kiedy zobaczylam jakim nieodpowiedzialnym mezem i ojcem jest moj maz.Kiedy pozbawiajac mnie i dzieci wszelkiego zabezpieczenia(ludzie jezdza na zachod sie dorabiac a moj maz zrobil z nas nedzarzy)i poczucia bezpieczenstwa teraz rzeruje na mojej bezsilnosci.Pije bez umiaru,jest patologicznym klamca i za wszystko obwinia mnie nie mowiac juz o awanturach.Przez wiele lat bylam glupia gaska ale to sie zmienilo.Teraz kiedy bede miala 10 dni wolnego od szkoly zabieram sie za intensywne poszukiwanie pracy.Potem sie zobaczy ;) Ale chce by moja coreczka(bo syn juz ma swoje towarzystwo)nie widziala tylko lez w moich oczach.Chce by jej mama byla radosna i stworzyla jej szczesliwe dziecinswo.Moja smerfetka wkrotce skonczy 4 latka i chcialabym by nie musiala mnie tulic i plakac razem ze mna.Czy dam rade? Bardzo bym chciala i kiedy nie mam dolka to wierze,ze i wreszcie dla nas zaswieci slonce. cma- Present idaalia i inne osobki cieplutko pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serana widzisz jakie kazda z nas ma etapy jedna tu druga tu jak to wszystko czytasz to zobacz jakie mamy momenty zyciowe jedyne co to kazda z nas moze tylko powiedziec ci jedno ze i na ciebie przyjdzie czas :) i wtedy sie stanie tak jak u nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×