Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość del-fin

Anioły-czy ktoś z Was je widział?

Polecane posty

Bo nie widzialm wpisu:) powiem Ci co wiem. Jeżeli chodzi o znak, pamiętam to dokładnie. Moja mam posprzątała w kuchni i lepiła pierogi. Bawiłyśmy się z siostrą na podłodze. Ona miała rok i trzy miesiące, ja cztery lata. To ona ją zobaczyła i pokazała paluszkiem mówiąc \" baba\" tak jak mówiła na babcię. Widziałam ją jak się uśmiechała. Postała chwilę obok mamy i widziałam jak przestawia kubek w wieszaka na ścianie na blat. To właśnie zdziwiło mamę i pytała czy to ja. Moja siostra nie dosięgała. Za mało wiem, wtedy ją widziałam ostatni raz. Potem tylko czułam. To było krotko po jej śmierci. Teraz sobie tłumaczę, że to energia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maalutka nie wierzysz
a może to, co z nas zostaje po śmierci - ta dusza - to właśnie energia? Przecież tego nie wiadomo. Wiesz, co mnie najbardziej przeszkadza w tych wszystkich uwielbieniach podświadomości? Tam nie ma miejsca na pokorę, na Boga. Zgrzyta mi to w kontekście modlitwy Jezusa w Ogrójcu - ale nie moja ale Twoja wola niech sie stanie. W uwielbieniu nadswiadomości nie ma na to miejsca. Ja chcę i tak ma być. Bo mnie się należy. Popatrz - rozwijając tę tendencję w nieskończoność dochodzimy do skrajnego egoizmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie przejmuj się tym:) ale rozumiem Cię doskonale, przechodzilam przez to. Wiesz tak jakoś się złozyło , ze już to dzisiaj napisalam Ty chcesz pewności, że gdy będziesz robić tak jak gdzieś zapisał ktoś, pojdziesz do nieba. To jak zepchcnięcie odpowiedzialności. Osho powiedział kiedyś coś takiego , dokładnie nie pamiętam „ nauczono nas wierzyć, nie wiedzieć, jeśli nie potrafisz ufać, lepiej wątp, ponieważ mając wątpliwość masz jeszcze szansę ze pojawi się zaufanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maalutka nie wierzysz
Niezłe. I to, co piszesz i ten tekst. Jedno ale: ja nie chcę pewności. Nigdy jej nie dostanę. Mnie dano zrozumienie miłosci płynącej z krzyża. A to jest diametralne zaprzeczenie wyobrażania sobie że boskość należy sobie tylko uświadomić. Moim zdaniem miłość jest wyjściem naprzeciw. Nie sobie i swoim potrzebom czy chęciom. Osho powiedział kiedyś coś takiego , dokładnie nie pamiętam „ nauczono nas wierzyć, nie wiedzieć, jeśli nie potrafisz ufać, lepiej wątp, ponieważ mając wątpliwość masz jeszcze szansę ze pojawi się zaufanie... Bardzo mądre zdanie. Na moje oko ma tylko jedną wadę. Kieruje cię okrężną drogą, drogą podważania. Bo można przyjąć prezent ale można zamiast cieszyć się z jego dostania zastanawiać sie w nieskończoność: kto i po co mi go dał. Tylko radości już wtedy nie ma. Wiara maalutka jest łaską. I nie kazdy tę łaskę dostaje, a z tych co dostają nie każdy ją przyjmuje. Moim zdaniem oczywiście :)). Co oczywiście NIE znaczy, że ktoś, kto nie wierzy jest gorszy. Czasami wręcz jest o wiele lepszy niż ludzie o których ja mówię, że za serce wystarcza im "tyłek w kropielnicy" W podesłanym linku jest jeszcze jeden ciekawy aspekt - sny. Jak to interpretujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość del-fin
ooo, wiedzę, że temat zakreśla coraz szersze kręgi:) maalutka...sporo czytasz:) piszesz, że już zrozumiałaś, że Bóg jest mitem, zbiorową wiarą ludzkości...że teraz wiesz, że chodzi o trzy jaźnie i że z nich wszystko wypływa cenię Twoje poszukiwania - kto szuka znajduje:) wiesz, w moim życiu było wiele różnych opcji postrzegania świata, rzeczywistości... tak sobie myślę, że im dłużej żyję tym mniej wiem i coraz więcej pokory potrzebuję aby powiedzieć choć jedno prawdziwe zdanie czy oddałabyś własne życie, czy postawiłabyś je na szali za swoje obecne poglądy? zaryzykowałabyś? a może Ci którzy piszą o tym w co teraz wierzysz mylą się? a może jest w tym tylko część prawdy, może istnieją trzy jaźnie...lecz nie byłby nas gdyby nie Bóg? kto ma rację, Święci religii monoteistycznych, czy Oświeceni Lamowie? przecież oni wszyscy dotknęli Sacrum:) ja nie wiem...myślę, że możemy opierać się tylko na przeczuciu, intuicji, wierze i próbować wsłuchać się w swoje serce...ale nigdy do końca nie będziemy mieć pewności jaka jest prawda maalutka, czuję, że jeszcze nieraz możesz zmienić swoje poglądy:) tak mi intuicja szepcze...ale pewności nie mam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do postu o podważaniu> nie pojmuję dlaczego ma być to okrężna droga? podobają mi sie słowa Buddy który powiedział \" nie wolno wam akceptować moich poglądów - z szacunku! analizujcie je tak, jak złotnik sprawdza jakość kruszcu, trąc, skrobiąc, pocierając i topiąc\".Tylko w ten sposób słuchacie prawdziwie. Wiesz, nie wiem tyle co Ty, jesteś jedynym mężczyzną na forum z która można porozmawiać na takie tematy, Y. się nie odzywa, nie wiem czy nie po tym co mu powiedziałam. Wiesz doskonale, że mężczyznom jest łatwiej dotrzeć do źródeł Gangesu. Nasze pytania o Bogu sa absurdalne Del-fin, definiujemy nieznane przez znane i poruszając się w kółko nigdy nie poznajemy czym jest. Nie czytałam wszystkich Twoich postów, zastanowił mnie jeden o smutku. Nie wiem kto ma rację, dla mnie nie jest to ważne, jakie to ma znaczenie wobec wieczności, rozszerzania świata z prędkością dwóch mil na sekundę, sto milionów galaktyk? My i tak jesteśmy w centrum, prawda? Del-fin na pytanie czy odpowiadam TAK. I tak jestem tu chwilę a tak naprawdę będę zawsze śmierć nie ma znaczenia:) Del-fin bedziesz miał pewność, to jest trudno komuś przekazać, znajdziesz to w sobie i pwiesz jak mogleś się tak pomylić, nie ma mowy o smutku. Jeśli poznamy siebie poznamy cały świat, to jakiś filozof, nie wiem kto, nie jest to prawda, ale to że nie znając siebie niczego nie poznamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aj em de czołzen łan
Dla mnie Aniołem jest moja Babcia najkochańsza i moja Mama,obie zawsze są przy mnie,kochają mnie baaardzo mocno i ZAWSZE mogę na nie liczyć :* nie potrzebuję innych dowodów na istnienie Aniołów,po prostu mam dwa w domu :) Szkoda tylko,że nie zawsze umiem pokazac jak mi na nich zależy,ale one i tak wiedzą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
500 wpisów :) Del-fin mam coś dla Ciebie do przeczytania, napisz jeśli chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znającaa
02.06] 11:32 maalutka " Rozmawiam z Bogiem, ON jest wszędzie, widzę go pod kamieniem Jestem jaka jestem, nie będę udawać, że jest inaczej, obraziłabym Go. " maalutka to jak jest w końcu z Tobą???? Mówisz, że Boga nie ma, a na innym topiku tak wyglada część Twjej wypowiedzi...chyba, że Cie nie zrozumiałam Pozdrawiam też Hexi, delfina, shalle i cała reszte🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znającaa przeczytałam post e-izabeth i chciałam podyskutować jak Sokrates. Literalnie to może wydawać się heretyczne. Mogłaś nie zrozumieć. Również Was pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znającaa
:D malutkaa przeczytałam jeszcze raz od postu e-lizbaeth (pewnie pzrekreciłam) i juz wszytko rozumiem:-) za szybko czytałam i wystrczy, że pominęłam jedną wypowiedź...:) Dzięki za rozwianie watpliwości...Jeszcze jedno pytanie: jak Ty rozumiesz życie? Pozdrawiam ciepło👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ginka-laiczka
podnoszę, bo taki fajny temat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tymitodasz
podnosze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NATALKA_14_BN
ja wierze w anioły... ..w demony tak że.. opowiem pewną historie ... kiedyś się obudziłam i dzień po śmierci mojej babci ujrzałam białą postać... ja już wtedy nie spałam.. ...serce mi drżało ,, chociaż stałam w miejscu.. po jakimś czasie jawa zniknęła.. i wierze że to był anioł mojej babci.. ..a teraz łza mi spłyneła po policzku..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alissa
Coś topic stoi w miejscu więc dla wszystkich ,którzy wierzą i nie wierzą w reinkarnację zamieszczam to opowidanko: "KARMICZNA MIŁOŚĆ" Karina jest właścicielką salonu kosmetycznego .Przez kilkanaście lat żyła tylko pracą i wychowywaniem córki Justyny.Mąż odszedł pięć lat po ślubie ,zalożył nową rodzinę.Obowiązki ojcowskie ograniczał do regularnego płacenia alimentów. -Wydawało mi się ,że jestem całkiem zadowolona z mojego życia -wspomina. -Zakład nieżle prosperował, miałam kilka przelotnych romansów,które kończyły się równie szybko jak zaczynały.Seks wtedy nie miał dla mnie większego znaczenia. Ale teraz z perspektywy czasu wiem ,że byłam zgorzkniałą ,starzejącą się kobietą ,która nie umiała cieszyć się życiem. A ono przyszykowalo mi wielką niespodziankę. Kochanek z solarium Darek przyszedł do salonu godzinę przed zamknięciem , by poopalać się w solarium. - Do głowy by mi nie przyszlo,że za paręnaście minut wylądujemy w łóżku! -uśmiecha się Karina .Poniewaź wyniknął jakiś problem z obliczeniem zapłaty, kasjerka przysłała go do mnie , na zaplecze .Spojrzał prosto w moją twarz i stanął jak wryty, sam nie mająć pojęcia dlaczego.Był jak w transie....Nagle zaczeliśmy się całować! Potem wszystko potoczyło się tak szybko ..To był prawie zwierzęcy , pełen namiętności seks. Nie wiem co we mnie , nie mieliśmy żadnych zahamowań. Było niewiarygodnie dobrze. Po wszystkim zadwoniłam do córki,że wrócę póżniej.Poszliśmy do kawiarni ,potem na spacer.Nie mogliśmy sie rozstać. Refleksje przyszly póżniej. Darek skończył 30 lat ,Karina -42. Z powodu tak dużej różnicy wieku nie sposób myśleć o poważnym związku -powtarzała sobie. - To tylko romans. Ale Darek nie chciał się znudzić " starą babą". Spotykali się często, bylo im tak dobrze...On twierdził ,że nigdy wcześniej nie spotkał kobiety takiej jak ona...Choć bardzo podobal się dziewczynom ,żadna nie utrzymała go dlużej niż kilka miesięcy. Zanim poznał Karinę był zamkniety w sobie i skoncentrowany na zarabianiu pieniędzy.Pracowal po kilkanaście godzin na dobę .Spłacał kredyt za mieszkanie ,samochód.Wieczory spędzał przy piwie z kolegami lub przed telewizorem. -Nie czułem się samotny i nie chciałem żadnych zmian-mówił.- Nie wiem skąd wzięła się siła, która przyciągnęła mnie do Kariny,dla mnie najpiękniejszej kobiety na ziemi.Nie obchodziła mnie różnica wieku. Zaczęły mnie denerwować ukradkowe spotkania.Setki razy tłumaczyłem,że się kochamy i nie możemy tego wiecznie ukrywać.Chciałem opowiedzieć o Karinie rodzicom prosiłem ,aby przedstawiła mnie córce. Tymczasem rodzice Darka byli zdruzgotani jego wyborem.Tłumaczyli ,że Karina -"tylko 10 lat młodsza od matki"-nie da mu dziecka i ,że za 10 lat będzie starą kobietą ,a on wciąż atrakcyjnym mężczyzną. Że ten związek nie ma najmniejszych szans. Córka Kariny histeryzowała ,że mama zwariowała i że ludzie będą się z niej śmiali. -Justysia miala sporo racji- uśmiecha się Karina .- Moje pracownice żartowaly sobie ze mnie. Matka Darka dzwoniła i usiłowała przemówić mi " do rozsądku".Nie wiedziałam co robić. Wpadlam w depresję ,bałam się wychodzić z domu ,miałam napady płaczu. Wykręcałam się od spotkań ,ale gdy siedzialam w mieszkaniu ,rozpaczliwie tęskiniłam...Nie wiem jak by to się skończyło gdyby nie propozycja Darka. Tajemniczy przewodnik Już jako student Darek marzył o wyjeżdzie do Indii ,ale nie miał pieniędzy.Teraz ,gdy nie stanowiły one problemu zaproponował ukochanej podróż.Przekonywał ,że przez miesiąc będą sami, z daleka od nieżyczliwych osób .A poza tym "szosty zmysl" podpowadał mu ,że powinni jechać właśnie teraz. -To co się stał ,można określić ,że byliśmy "prowadzeni"-wyjaśnia Darek. - Wylądowaliśmy w Delhi ,nieludzko zmęczeni. Nie mieliśmy żadnego adresu ,punktu zaczepienia .W ogromnym upale taszczyłem walizy, idąc po prostu przed sibie i opędzając się od żebraków i ludzi nachalnie oferujących "popilnowanie "bagażu. W oko wpadł mi maly chlopiec ,schludzie ubrany. Zaproponował nam hotel ,który prowadzi jego ...syn..Byłem przekonany ,że dziecko pomylilo angielskie slowo. Karina i Darek marzyli wtedy tylko o prysznicu i wygodnym łóżku. Skorzystali więc z propozycji.Nie mogli trafić lepiej: pokoje okazały się czyste i za stosunkowo niewielką cenę. W każdym wisiał portret tego samego usmiechnietego Hindusa w dothi. -Właścicielem hotelu był starszy mężczyzna -wspomina Karina -Zapytałam go czy ma syna .Zaprzeczył ,dodając ,że wychowal trzy córki..Natępnego dnia, uzbrojeni w przewodnik ,chcieliśmy wybrać się na zwiedzanie miasta.Gospodarz wskazał nam ciekawe miejsca.Zwierzyłam mu się ,że chcemy posmakować "magii Indii". Wtedy bardzo się ożywił ,stwierdzając ,że jest wyznawcą i uczniem Swammi Premanandy ,oświconego mistrza ,który zna odpowiedż na kazde pytanie. Karina i Darek potraktowali to jako znak. Czuli ,że muszą odwiedzić ashram w którym przebywa guru ,choć byl oddalony setki kilometrów od Delhi.Polecieli samolotem do Madras , potem odbyli dziesięciogodzinną podróż do Tichy . -I tak znalezlismy się w ashramie Swammi Premenendy-wspomina Darek.- Miejsce to różnilo się od wszystkiego ,co dotąd widzieliśmy .Ludzie pelni radości , spokoju ,szczęścia, a czas jakby się tam zatrzymał. Panował mistyczny nastrój... Okazało się ,że przyjechali we "właściwej chwili" W każdą sobotę Swamii Premenanda odpowiada na "osobiste " pytania.... - Znalezliśmy się w dużej sali - wspomina Karina . Kobiety ubrane w sari śpiewly mantry .Ludzie modlili się . Do pomieszczenia wszedł Swamii Premenanda , mężczyzna , którego duże zdjęcia widzieliśmy w hotelu w Delhi. Emanował lagodnością i miłością. Każda z osób zgromadzonych na sali mogła zadać jedno pytanie. Swammi prosił , by się dobrze zastanowić ,czy na pewno chce się znać odpowiedż.Prawda bywa okrutna....Guru siedział na podwyższeniu ,i ntonował półglosem modlitwy w sanskrycie. Nagle jego cialo znieruchomialo , wydawalo się ,że jest otoczony mgłą.Nikt nie mial wątpliwości ,że wpadl w trans. Spełnienie -Podeszliśmy do niego i czułam, jak łzy wzruszenia spływają mi po policzkach - wspomina Karina. - Nie zdążylismy zadać pytania ... Swammi powiedział , że jak posłuchalismy małego chlopca w Delhi , mamy posłuchać naszych serc ... W ostatnim wcieleniu bardzo się kochaliśmy , ale nie walczyliśmy o naszą miłość , nie byliśmy razem i zakończyliśmy życie w poczuciu klęski i niespełnienia. Bóg dał nam kolejną szansę. Nasz związek jest natury karmicznej i musimy go prrzeżyć do końca . Nazwał nasze uczucie "purna " czyli miłość calkowita , wolna od ego... Czy Swammi był tamtym chlopcem, który zaprowadził ich do sojego "syna"czyli wyznawcy? Zastanawiali się nad tym wiele razy. Jeżeli tak ,to dlaczego chcial im pomóc? A gdy znalezli się w ashramie ,skąd wiedział , z czym do niego przyszli?... Wreszcie przestali sobie zadawać jakiekolwiek pytania. Po prostu uwierzyli ,że są dla siebie stworzeni .I wreszcie są w pełni szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alissa
W każdą sobotę Swamii Premenanda odpowiada na "osobiste " pytania.... - Znalezliśmy się w dużej sali - wspomina Karina . Kobiety ubrane w sari śpiewly mantry .Ludzie modlili się . Do pomieszczenia wszedł Swamii Premenanda , mężczyzna , którego duże zdjęcia widzieliśmy w hotelu w Delhi. Emanował lagodnością i miłością. Każda z osób zgromadzonych na sali mogła zadać jedno pytanie. Swammi prosił , by się dobrze zastanowić ,czy na pewno chce się znać odpowiedż.Prawda bywa okrutna....Guru siedział na podwyższeniu ,i ntonował półglosem modlitwy w sanskrycie. Nagle jego cialo znieruchomialo , wydawalo się ,że jest otoczony mgłą.Nikt nie mial wątpliwości ,że wpadl w trans. Spełnienie -Podeszliśmy do niego i czułam, jak łzy wzruszenia spływają mi po policzkach - wspomina Karina. - Nie zdążylismy zadać pytania ... Swammi powiedział , że jak posłuchalismy małego chlopca w Delhi , mamy posłuchać naszych serc ... W ostatnim wcieleniu bardzo się kochaliśmy , ale nie walczyliśmy o naszą miłość , nie byliśmy razem i zakończyliśmy życie w poczuciu klęski i niespełnienia. Bóg dał nam kolejną szansę. Nasz związek jest natury karmicznej i musimy go prrzeżyć do końca . Nazwał nasze uczucie "purna " czyli miłość calkowita , wolna od ego... Czy Swammi był tamtym chlopcem, który zaprowadził ich do sojego "syna"czyli wyznawcy? Zastanawiali się nad tym wiele razy. Jeżeli tak ,to dlaczego chcial im pomóc? A gdy znalezli się w ashramie ,skąd wiedział , z czym do niego przyszli?... Wreszcie przestali sobie zadawać jakiekolwiek pytania. Po prostu uwierzyli ,że są dla siebie stworzeni .I wreszcie są w pełni szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypominam o topiku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokokokokokoko
fajny topik, do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIERZĘ W ANIOŁY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez całe życie mamy przy sobie największego przyjaciela i opiekuna -Anioła Stróża. Pomaga nam w ażdej sytuacji, jest zawsze - nie ma wolnego ani urlopu. Możemy i powinniśmy z nim rozmawiać przedstawiać nasze prośby, czy dziękować za pomoc. Anioły są jak dzieci, lubią się bawić, są szcęśliwe widząc że my się bawimy, są smutne gdy my się smucimy. Mozna prosić swojego Anioła o pomoc. Najlepiej rozmawiając z nim, rysując mu na karteczkach obrazek tego co chcielibysmy by nam spełnił. I zawsze należy podziękować za pomoc czy wskazówkę. Bo nie zawsze otrzymujemy jasną odpowiedz, czasem jest to jakaś wskazówka, która nam podpowiada jak mamy postapić. Nie widziałam swojego Anioła, ale wiem, że jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pretty in pink
swedzial was kiedys czubek nosa? tak jakby ktos piorkiem polaskotal akurat wtedy gdy macie rece zajete i nie sposob sie podrapac? To wlasnie wasze Anioly sie bawia, zwracaja na siebie uwage, albo sie po prostu dorcza. Jak wygladaja? Moje sa srebrno niebieskie. Porozmawiajcie z nimi, jesli potrzebujecie pomocy napiszcie do nich list, poproscie o pomoc. A gdy laskocze w nos usmiechajcie sie do nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No pewnie , że anioły istnieją! Trudno zobaczyć swojego Anioła Stróża??? Zgadza się, bo stoi za człowiekiem, a nie przed nim! A wiecie dlaczego? Bo łatwiej mu kopać drania w tyłek niż ciągnąć za sobą przez całe życie :). Ale nie myślcie, że ja to odkryłam. Znalazłam to u Gretkowskiej i uśmiałam się do łez :D :D :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga84
pewnie że istnieją, są z nami cały czas, mają duuuużżżżżżoooooooo roboty, ale nie narzekają bo nas kochają, ja w każdym razie swojemu jestem bardzo wdzięczna za wszystko , mam nadzieje że zawsze i wszędzie jest przy mnie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam od jakiegoś czasu topik, ale dopiero dzisiaj odważyłam sie napisać... Wydaje mi się ze widziałam swojego Anioła. Miałam może z 5 lat, obudziłam sie w nocy i nie mogłam zasnąć. Zawsze panicznie bałam sie ciemności. zasypiałam niemal z glowa pod kołdrą... Pamietam, że tej nocy obudziłam sie i nie mogłam zasnąć - byłam jak zwykle przerażona ciemnością... I wtedy go zobaczyłam - widziałam Jego kontur, niebiesko - srebrny, był wyzszy od ludzi (ok 2 metrów), miał skrzydła... Po prostu stał niedaleko łóżka i pilnował, zeby wszystko bylo w porządku... Przez całe życie wmawiałam sobie, ze Go nie widziałam, że to tylko wytwór mojej dzieciecej wyobraźni... Wiecie co najbardziej pamietam? Że kiedy Go zobaczyłam poczułam taki spokój - ciemność juz mi nie przeszkadzała... Pamiętam tak ogromne poczucie bezpieczeństwa, jakiego nigdy wiecej już w życiu nigdy nie odczuwałam... Czy On mógł się na mnie obrazić za to, ze sobie wmawialam, że On jest tylko wytworem wyobraźni? czy mozna Go jakoś przeprosić? Czy kiedyś znów Go zobaczę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maleństwo *
Ja uważam że anioły istnieją ale nie wiąże tego z kościołem i tym co mówią księża ja wierze że każdy z nas jest takim aniołem i każdy ma stróża który nazywany jest duszą. Nawet kiedy droga naszego życia jest kręta uważam że nasz wewnetrzny anioł chce nam cos pokazac czegos nauczyc np.gdy w zyciu do tej pory nam sie ukladalo i nagle tracimy wszystko to moze jest to znak ze aniol uznal ze czas dalej poznawac zycie uwazam ze zli ludzie tez sa aniolami bo NIKT NIE JEST DO KOŃCA ZŁY ANI DO KOŃCA DOBRY. Może i mam troche dziwne podejscie ale mam 15 lat lubie tanczyc na trawie w zakatku miejskiego parku wierze w Gwiazdy Anioly Niebo i chce zyc tak jakby kazdy dzien byl moim ostatnim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm,bardzo ciekawe i mądre podejście,coś w tym jest:-)ja także wierzę w Anioły:-) Pozdrawiam🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×