Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

ale ja nie kocham nr 2... nie pasuje tu kurcze, jestem jeszcze bardziej pogmatwana :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezkaaa-->ja też nie kocham tego nr 2,ale uwielbiam z nim przebywać:)daje mi to czego mój mąż mi nie daje:( - też jestem pogmatwana w tym wszystkim i tak naprawde nie wiem czego chce od życie:P.Wszystkie tu pasujemy bez wyjątku:)pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna ines to jest to!!!!!!!!!!! nie kocham i nie wiem czego chce... uwielbiam go, jest okladem na dusze, fantastycznie spedzamy czas, moze sie zauroczylam... ale o milosci nie ma mowy... przynajmniej na razie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26 latka niedoszla mezatka
a ja sie zakochalam w numerze 2, on we mnie...a nr 1 tez mnie kocha, i nie moge powiedziec ze ja jego kompletnie nie, ale motylki sa tylko w tym pierwszym przypadku...i co ???ryzyko!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym chciala zaryzykowac.... ale tak bardzo sie boje i tak bardzo nie chce skrzywdzic nr 1.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pinezkaaa w 100% rozumiem Cię :)Ja też chciałabym spróbować z tym drugim,ale nie chce skrzywdzić męża:(Ty jeszcze jesteś w lepszej sytuacji ,bo nie jesteś mężatką i nie masz dziecka a ja mam:( Gdyby mój mąż dawał mi to co daje mi nr 2 zapewnie nie szukałabym ,tego drugiego:(,ale mam dość za każdym razem mówić mężowi,co mnie boli w naszym związku ,bo i tak nie widze wogóle by mnie słuchał:(i to jest smutne w tym wszystkim:(... Pozdrawiam:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja gadam od 4 lat co mi nie psauje... po ostatniej klotni, powiedzial, ze zrozumie i ze wie, ze mnie ograniczal i teraz bedzie robil wszystko zebym byla szczesliwa... ale on nie wie, ze niezaleznie od tego co zrobi, to i tak szczesliwa nie bede, bo w glowie siedzi mi nr 2...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kocham mojego męża,ale mam dość tego ,ze to co mu mówie,jednym uchem mu wleci,a drugim wyleci:(wogóle mnie nie słucha co do niego mówię:(,albo słucha i mówi,że zmieni swoje zachowanie ,ale nadal jest tak jak przed rozmową,czyli nadal tak samo:(strasznie jest to męczące tak kilka lat wałkować to samo w kółko:(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Platoniczna
Przetrwałam kolejny dzien. Jak w letargu. Nie moge sie skupic i przestac myslec. Przypominam sobie rozne sytuacje z przeszlosci, niepotrzebnie, ale nie umiem nie myslec. Brakuje mi go jak jasna cholera. Brakuje mi slow aby to okreslic. Stracilam radosc wstawania z lozka kazdeggo kolejnego dnia. Jest coraz gorzej, a ja nie moge z tym nic zrobic, bo za bardzo oszalalam na jego punkcie (i wzajemnie) co nie powinno miec miejsca.... To juz chyba z tydzien czasu w takiej ciszy i pustce.... Dla mnie jak cala wiecznosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __SMUTASKA__
Ja mam 44 lata , męzatka i od 2 lat jestem zakochana po uszy w innym mężczyźnie. Wiem , że to szaleństo, ale to uczucie jest takie piękne, chociaż bardzo trudne. Nigdy nie bedziemy razem.No cóż ...nie wszystko można mieć w zyciu...:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lunan
ja probowalam zapomniec...zapomniec ze od 3 lat czuje do kogos cos czego nigdy przedtem nie czulam myslalam ze jestem na dobrej drodze zeby sie z niego wylaczyc wczoraj dowiedzialam sie ze najprawdopodobniej nigdy juz go nie zobacze i czuje taki bol jak nigdy dotad... wcale mi nie przeszlo i chyba nie chce zeby przechodzilo... niechec wyrywac mitylkom skrzydelek... ja poprostu kocham zabardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piętnaście lat
byłam mężatką. Pokochałam innego człowieka nad życie. Jest inny niż mój mąż. Potrafi mnie słuchać , kocha nad życie i opiekuje się mną. W domu to ja musiałam opiekować się mężem. Teraz podjęłam decyzję, że odchodzę od człowieka, który nigdy tak naprawdę nie potrafił mnie zrozumieć. I wiecie co ? Jestem naprawdę szczęśliwa. Mimo, że moja rodzina jest temu przeciwna. Od początku naszego małżeństwa stwarzałam pozory idealnego związku. Wstydziłam się przyznać, że nie pasujemy do siebie i jest mi z tym bardzo źle. Teraz za to płacę, bo wszyscy się dziwią i myślą, że mi odbiło. Na początku bardzo mnie to martwiło, jednak z czasem zrozumiałam, że miłość jest najważniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedoszla mezatka
pietnasce lat....nie umiem tego okreslic lepiej..jestemy w tej samej sytuacji, ja nie mam meza, bo slub jest zaplanowany na wrzesien, ale poznalam kogos i nie chce tego slubu...i wlasnie wszytcy wkolo mysla ze mi odbilo, bo od 6 lat, odkad jestem z narzeczonym, staralam sie uwerzyc ze to to...niestety..mam nadzieje ze nie braknie mi odwagi aby walczyc o prawdziwe szczescie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lunan
kobieto walcz... potem zwarjujesz ,tak ja ja wariuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piętnaście lat
walcz dziewczyno, bo warto walczyć o miłość. Nie patrz na to , co mówią inni. Moja rodzinka na przykład bardziej martwi się o mojego męża, który z tego, co mi się wydaje już znalazł sobie pocieszycielkę. Nie chcę im tego powiedzieć, bo jestem pewna, że zrobią ze mne przewrażliwioną babę. Dlatego przestałam się tłumaczyć i słuchać kogokolwiek. Zdałam się na to, co czuję i wierz mi warto było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 lat... daj mi troche swojej odwagi :) platoniczna, okazuje sie ze oni sa nam potrzebni do zycia cholera :/ mialam klotnie z nr2... dwa dni nie odzywania sie, dwa dni picia, dwa dni myslenia i dolowania, dwa dni chodzenia z przyklejonym usmiechem, choc serce wylo... to byly dwa dni wyjete z zyciorysu!!! nagle zabraklo mi powietrza... koszmar :( bardzo ci wspolczuje i wierze, ze mozesz sie tak czuc, a jednoczesnie przeraza mnie mysl, ze za jakis czas ja bede przezywac to co ty, ale tym razem to nie beda dwa dni... to bedzie cala wiecznosc :( fuck...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Platoniczna
pinezkaaa... Usmiecham sie do ciebie, jak czytam o numerze 1 i numerze 2.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedosla mezatka
kurde ale trudno jest walczyc jak wszystko jest na nie!!!!!!!!!!!!!jak sie juz niczgo nie jest pewnym, powoli wymiekam i nie wiem jak sie sie to wszystko juz skonczy, ale wiem, ze to katorga.....meczy mnie to jak szlag, nie umiem normalnie mylc i funkconowac, mam jakas zalamke dzisiaj:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piętnaście lat
chcecie , to dodam wam odwagi. Mam czternastoletnią córkę, która z ojcem nie miała wspólnego języka, zaś z moją miłością rozumie się jak z nikim dotąd. Baliśmy się obydwoje jaka będzie jej reakcja na to wszystko i okazało się, że nas zszokowała. W życiu nigdy nic nie wiadomo. Jednak wiem jedno, zawsze warto zaryzykować. Ja ryzykowałam za dwie osoby. Bałam się, ale to już za mną i naprawdę jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
platoniczna... nie bede sypala przeciez imionami :p trzymaj sie, jakos to sie pouklada... :) naprawde rozumiem cie i przytulam cieplo :) 26letnia... ty sie nie poddawaj!!! walcz... malo masz tu wypowiedzi o nieszczesliwych kobietach? chcesz byc jedna z nich? walcz o swoje szczescie :P ja chyba tez zaczne... ilez mozna sie tak szarpac? 15 lat... tu nie chodzi o twoja corke, tylko o ciebie - mialas sile i odwage walczyc i tego bardzo ci zazdroszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedoszla mezatka
ja tez zazdroszcze tej odwagi i sily!!!!dodajecie mi otuchy i nadzieji ze wszytko sie ulozy i ze wszytsko jest mozliwe............:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak Was czytam, to mi serce rośnie.. to jednak mogą być szczęśliwe zakończenia :) mój facet namawia mnie usilnie, abyśmy spróbowali, abyśmy zamieszkali razem... ale ja nic nie czuję do niego:( i powtarzam mu to, ale on myśli, że zacznę czuć... a nr 2 - z nim czuję się szczęśliwa, daje mi to, czego nie daje nr 1... jest mi cudownie i bosko. gdy go nie widzę, to mam taką pustkę w sercu, ze najchętniej przesypiałabym ten czas, aby szybciej minął, abym znów mogła go zobaczyć... i czuć się piękna i kochana.... tak bardzo chcę być z nr 2, ale powoli zaczynam się poddawać. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedoszla mezatka
eh, powiem Wam cos jeszcze..jestem w takiej kropce, ze glowa mala!!!!! juz sama nie wiem , co lepsze, czy wrobel w garsci czy golab na dachu...bo sprawa sie komplikuje..narzeczony wlasnie do mnie leci i za 4 godziny sie zobaczymy, juz to sobie wyobrazam, czulosci, slowka i prezenty..(bez calusow, pozeram wlasnie pizze z sosem czosnkowym:)).. a On? nie ma sprecyzowanych planow, kiedy i jak sie spotkamy.. odleglosc robi swoje, zastanawiam sie czy teraz nie idealizuje sobie jego osoby...jedno jest tylko pewne, ze ciagnie nas do siebie, chociaz dzieli nas ocean..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chcę Ci mieszać , ale moja koleżanka opowiedziała mi kiedyś, że pół roku przed ślubem, a była ze swoim facetem 8 lat, poznała innego, który stał się dla niej miłością zycia. pasował jej idelnie, oszalała na jego punkcie, nie jadła i nie spała, była w rozpaczy. decyzja była piekielnie trudna i zaczęła się modlić. mówiła, że tak strasznie nie mogła wytrzymać tej sytuacji, że modliła się nonstop. i przeszło jej, wyszła za mąż i zapomniała o tamtym całkowicie. twierdzi, że kocha swojego taką najprawdziwszą głęboką miłością, a rzeczywiście nie są tacy dobrani. po prostu dobrze się zastanów kim jest ten zza oceanu naprawdę. podobno dopiero wtedy można sprawdzić czy się kocha faceta jak mu się w końcu zacznie prać skarpetki. zaznaczam, ze należę do tych, które dla miłości gotowe są rzucić wszystko. tylko kiedy to jest ta prawdziwa MIŁOŚĆ? nie zawsze tak jasno widać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedoszla mezatka
I wlasnie ja zdaje sobie z tego doskonale sprawe...wiem, ze ryzykujac moge stracic wszytko....dlatego to takie trudne..gdybym nie brala pod uwage tego, ze moze sie nie udac ten nowy zwiazek, to chyba odpowiedz bylaby prosta..a tak? jest mi tak ciezko jak nigdy w zyciu wczesniej..wiem, ze panika przed slubem jest normalnkai z eniektorzy tak maja, ale ja znam go od 1,5 roku, narzeczonego od 6 lat..ale to ze znam go lepiej i dluzej nie musi przesadzic, ze malzenstwo bedzie udane,bo ryzyko zawsze jednak jest, zawsze, korykolwiek z nich , moze okazac sie nie tym wlasciwym..i problem polega na tym, ktorego wybrac? czy kierowac sie rozumem , czy sercem?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piętnaście lat
nas dzieliła odległość 360 kilometrów i jakoś się udało. Odwaga była potrzebna. Dlaczego ? Z prostej przyczyny, poznaliśmy się przez internet. Zanim się spotkaliśmy, bardzo wiele o sobie wiedzieliśmy. Ale wiecie jak to jest, nigdy nie masz pewności, że ta druga strona jest szczera. Na szczęście On był ze mną bardzo szczery. Wszystko o czym mi mówił okazało się prawdą. Nawet jego rodzina potwierdziła każde namnieksze wyznanie. Wierzcie mi, naprawdę trzeba czasem zaryzykować . WARTO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedoszla mezatka
do pietnascie lat! warto, warto,warto!!! to slowo mi w duszy gra, nie wiem , moze to intuicja, a moze zwykle zauroczenie..ale jak nie sprobuje to NIGDY sie nie dowiem czy bylo warto..powiedz, czy dobrze mysle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piętnaście lat
Oczywiście. Wierz mi , ja też bardzo się bałam. Decydowałam nie tylko za siebie, ale i za córkę. To o wiele większe ryzyko , niż się komuś wydaje. Moja matka nawet jak się o nim dowiedziała wyskoczyła, że to może być jakiś pedofil i dzięki mnie chce się dobrać do mojego dziecka. Zrobiłam jej wojnę. Nie znała tego człowieka i nie miała prawa go oceniać, bo takie było jej widzi mi się. Ale swoje zrobiła tymi słowami. Zaczęłam się bać i długo trwało zanim się przekonałam, że opowiedziała mi bajeczkę rodem z jakiegoś taniego szmatławca. Teraz bardzo się cieszę, że go wtedy nie zostawiłam i kochamy się bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×