Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

26latko i jak tam? podjelas juz jakas decyzje? trzymam kciuki, zeby bylo ci z ta decyzja dobrze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam ponownie. u mnie nic się nie zmieniło. nadal ON spędza mi sen z powiek, a ja nadal z nieodpowiednim facetem. jakie to życie jest pokopane... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Platoniczna
Zniknelam z jego zycia. Mam nadzieje ze on zniknie z mojego. Zrobilam to swiadomie. Czy cierpie? Do tej pory tez cierpialam. Chce aby zapomnial o mnie. Chce abym ja zapomniala o nim. Nie chce juz prowokowac, Chce spokoju. I chce aby on tez go mial. Zniknelam........zniknelam na sile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja historia zaczyna się podobnie.Zaczyna ponieważ sama niewiem,czy warto rozpalać w sobie to uczucie.Jestem młoda mam 21 lat,wpadłam ze swoim chłopakiem,mamy roczną córkę.Planowaliśmy wcześniej ślub tak samo dziecko(byliśmy ze sobą 3 lata),ale dopiero po studiach-w praniu wyszło inaczej:PMój mąż po ślubie okazał się typowym poracoholikiem.Moja znajomość z tym drugim była jeszcze za czasów szkolnych-zawsze dobrze się rozumieliśmy,mało powiedziane -rozumieliśmy się bez słów,cały czas utrzymywaliśmy ze sobą kontakt nawet po wyjściu ze szkoły.3 miesiącde temu jego życiowa partnerka opuściła go,a między nami zaczeło coś rozkwitać.Jak na razie tylko przez internet ,choć ostatnio mieliśmy się okazje zobaczyć po 2 latach niewidzenia i doszło do małego pocałunku.Jestem strasznie rozdrata w środku :( Jak sądzicie czy poiwinnam zaprzestać tą znajomość już teraz i zabić to uczucie w sobie?W zarodku???Patrze na swojego męża jak bym była pod znieczuleniem..niby coś do niego czuje ale nie czuje:/o tamtym myśle cały czas i licze godziny do następnego spotkania.Gdzie jest granica dobra i zła?Gdzie człowiek już popełnia zdrade?W myślach?Cały czas zadaje sobie to pytania.Mój mąż jest bardzo dobrym ojcem choć weekndowym ,jednak zapomina o mnie-to co on mi nie daje daje mi ten drugi..Ech..gdyby to było prostsze... pozdrawiam wszystkie forumowiczki:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arielka....
Nigdy nie sadziłam, że mnie też spotka coś takiego. Mam męża - o ironio - który nie jest mi obojętny, kocham go. Mam dzieci. Jednak ogarneło mnie własnie to uczucie motylków w brzuchu w stosunku do innego faceta. Kreci mnie ta adrenalina i chemia która czuję. Przykre to, że w związku z mężem nie czuję juz takich emocji, może dlatego to uczucie tak mi sie podoba. Nie kocham tego drugiego, ale w jego oczach widzę, że jestem atrakcyjna ... Miotam się, nie chcę robić przykrości mężowi, nie chcę niszczyć obecnego związku, ale te emocje wznosza mnie ponad chmury. No właśnie nawet ten topik znalazłam. Do wszystkich którzy potępiaja "coś takiego" napiszę tylko niech będą bardziej powsciągliwi w uwagach, bo nie wiadomo, czy jutro nie spotka ich to samo. Pozdrawiam wszystkie zauroczone mężatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czuje sie koszmarnie :( myslalam nad tym wszyskim i doszlam do wniosku, ze z moim facetem nie bede szczesliwa, ze zawsze bedzie mi czegos brakowalo i bede tego szukac, czyli bede zdradzac :/ najgorsze jest to, ze moj facet nie daje mi odejsc... mowi, ze damy sobie rade, ze to juz ostatni kryzys itp... on musi czuc to, ze ja go nie chce!!! miotam sie jak cholera, unikam go, rozmow z nim... juz tak nie tesknie, nie chce z nim byc. dlaczego nie umiem odejsc??? nr 2 pokazal mi, ze moze byc inaczej... przez niego zaczelam sie oddalac od mojego faceta... i wiem, ze juz sie nie zblizymy, ze juz nie bedzie tak jak bylo, za duzo sie wydarzylo. jest mi tak bardzo ciezko... on ma ciagle nadzieje, chociaz ja mu jej nie daje... nie chce go zranic, nie potrafie. chyba bede tkwila w tym zwiazku, spotykala sie z nr 2 i wcale nie bede szczesliwa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezkaaa -> wyjęłaś mi to wszystko z ust ... i z serca. ja również nie czuję już bliskości do mojego faceta, unikam go jak tylko mogę. on to czuje, ale chce dalej to wszystko ciągnąć. a na tego 2 czekam z utęsknieniem, czekam tylko kiedy będziemy mogli się spotkać. cała sytuacja jest strasznie pogmatwana, męcząca. Gdybym mogła się zdobyć na odejście od mojego faceta... i życ tak, jak naprawdę chcę. ehhh, serce mam rozdarte... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skąpana we łzach...
platoniczna.... zrobilas to samo co ja ..poprostu zniknelam z jego zycia odcielam sie od wszystkiego co bylo z nim zwiazane...ale cierpie.. nie ma dnia zebym nie myslala o nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedlugo mezatka
Czesc wszystkim!! Ktos o mnie pytal, to mile:) Zrobilam sobie przerwe. tydzien wolnego od jednego i drugiego..nie wiem sama co czuje, ale chyba nie wyjde za mojego jeszcze narzeczonego..chyba nie mam odwagi zrobic sobie tego, a tym bardziej temu, na ktorym mi zalezy. powiedzialam o mojej rozterce rodzicom i siostrze, i czuje sie troche lepiej..jednak wiem, ze zadne z nich nie pomoze mi, bo to ja musze zdecydowac..w koncu to moje zycie....moja mama jest troche przerazona mysla ze byc moze wyjade do stanow, ale dala mi do zrozumienia, ze jesli bede szczesliwa ona tez bedzie.ufff ukochany tez juz wie, ze byc moze to on wygra bitwe, a moze i wojne o ..mnie..w niedziele wraca narzeczony, skreca mnie jak czytam te czule smsy i maile.......i to skreca mnie z rozpaczy, bo jest naprawde porzadnym facetem.wiem, ze go zranie i zachowam sie jak egoistka.nie wiem kiedy mu powiem, jak, niby mam plan, ale... kiecka slubna mnie parzy jak na razie..obraczki, zapowiedzi, jak sie z tego wyplatac? trzeba bedzie powiedziec, zoastaly mi tylko 2 tygodnie.. Dziewczyny trzymajcie kciuki za mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 niedoszła-życzę Ci powodzenia w szukaniu prawdziwego szczęścia:)Mam nadzieję,że znajdziesz w sobie siłę by stawioć czoło narzeczonemu.Pozdrawiam Cię gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26 latka niedoszla mezatka
hm, stawic czolo narzeczonemu...okrutnie to zabrzmialo, tym bardziej ze przed chwila przyslal mi wiadomosc ze lecimy w podroz poslubna do indonezji... on chyba serio mnie kocha.......... no ale byc moze ja nie zasluguje na niego, moze powineien znalezc inna ksiezniczke...moze wiecie jak faceci reaguja na fakt, ze pomimo tego ze sa wspaniali,to kobiety, ktore kochaja ich porzucaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26 latka niedoszla mezatka
podobno co nas nie zabije to nas wzmocni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26 latka niedoszla mezatka
ah, przez ten upal zapomnialam powiedziec, ze DZIEKI za wsparcie!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
och, kochane! trzymajcie się ciepło. moja historia: po sześciu latach małżeństwa odnalazłam swąją miłość. wszystko co opisujecie przezywałam tak samo. kochałam męża, chciałam z nim być całe życie, chociaz oczywiście nie rozumieliśmy się tak jak z Tamtym. wiem, ze dla tamtego byłam równiez wielka miłością. nigdy mi tego nie powiedział, ale wiem to. on tez żonaty i syn w tym samym wieku co mój. do niczego by między nami nie doszło, za uczciwi byliśmy, ale uczuć nie da się powstrzymać. nawet gdy unikaliśmy swoich spojrzeń wszyscy dookoła czuli energię pomiędzy nami. mąż też wyczuł. nie dałam rady dłużej oszukiwać. odeszłam, żyję sama, z tamtym nie mam zadnego kontaktu. dwa lata twała ta sytuacja, od dwóch lat jestem samotną matką.żal mi męza, który wciąż bardzo mnie kocha, ale nie żal mi tego uczucia, którego smaku wcześniej nie znałam. życie jest okrutnie piękne.pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lunan
Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie Choć kto inny śpi przy tobie, Nie ty mnie rano budzisz Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie Czasem nawet jest z tym dobrze Wstyd o tym głośno mówić Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie Kiedy myślę, że cię kocham Kiedy czuję, że cię chcę Dawno mamy już za sobą pierwsze kroki w chmurach Znamy dobrze swoje miejsce, wiemy dobrze gdzie nasz brzeg Przy nadpalonych mostach Gdzieś pomiędzy wierszami Znów wybucha w nas permanentne siódme niebo Już nie panuję nad zmysłami Moje oczy są oczami wariata Kiedy spotykają się z twoimi oczami a ja mam dzisiaj dola i sobie rycze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janka40
I ja znalazlam swoja milosc tyle ze po 16 latach malzenstwa.meza nigdy nie kochalam byl to slub z rozsadku,z przypadku.ale jakos bylo-2 dzieci-moje szczescia. teraz dzieci dorosle,ja mam faceta ktorego kocham i meza w domu ktorego nie znosze. jak zyc? dopada mnie zniechecenie,zmeczenie.zaczynam widziec beznadzieje sytuacji. brak mi odwagi na decyzje...zwariuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26 latka niedoszla mezatka
Ale smutno sie zrobilo...czy da sie dobrze wybrac i tego uniknac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak też bywa
janka 40----> nie jestes tu najstarsza:) Czytam Was i widzę jak bardzo jestescie młode. 20 lat małżeństwa i pojawia się ON, mozna powiedzieć zwariowała na stare lata...tak, zwariowałam, on też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja pilam malibu i powiem wam tak, niewazne po ilu latach, wazne aby miec odwage chwycic to szczescie... wiem, ze trudno, ale wszytko jest trudne zanim stanie sie latwe :D dobrej nocki, czuje lekkosc ducha :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płaszczka
a ja tak kochałam po 11 latach małzenstwa srednio szczesliwego... pojawił się w moim zyciu ON cudoowny pełen optymizmu...dawal poczucie bezpieczenstwa siłę na walkę i nadzieje na lepsze jutro, ale wiedziałam ze odejscie od męza to nie prosta sprawa....nie potrafiłam tego ukryć i podjęłam decyzję...zostałam z mężem. To co mi dałes to moje najpiękniejsze chwile w zyciu...nigdy wczesniej nie miałam takich doznan i wiem ze to szczescie nigdy juz mnie nie odnajdzie na nowo. Dziękuję !!!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama sobie stworzylas problem
mogłabys teraz przezywac najpiekniejsze chwile w Twoim życiu zabrałas je świadomie losowi żeby nie było tak ,że któregoś dnia obudzis się z ręką w nocniku bo okaże sie ze mąż przez te wszystkie lata mial kogos tylko czekal na dobry moment zeby odejsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płaszczka
raczej nie mozliwe mój mąz jest uczciwym facetem i bardzo mnie kocha. Widziałam jak cierpiał gdy odsunęłam się od niego gdy widywałam się z tamtym.:( Nie wiem czy postąpiłam dobrze, ale juz postąpiłam. Nie buduje się szczescia na bólu innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do plaszczki... \"Nie buduje się szczescia na bólu innych.\" a twoj bol? pomyslalas o nim? przeciez ciebie tez teraz boli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedlugo mezatka
No wlasnie..przeciez nas tez czasem boli..chyba czas pomyslec nie tylko o innych, wziasc pod uwaga swoje szczescie..tylko to takie trudne..moj narzeczony jest ok, w koncu chcialam za nigo wyjsc..wiem, ze bedzie mu przykro i ze bedzie cierpial..ale ja tez przeciez bede, bo nie wydaje mi se to takie proste powiedziec, ze bylo ok ale sie skoncylo, dzieki, pa..dlatego rozumiem Was, ze czasem wolicie wybrac mniejsze zlo, nie czuc sie winnymi za cieerpienie innych i odpokutowac je samemu..ale czy to jest dobra metoda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płaszczka
Nie jest dobra jesli jest się w Twojej sytuacji gdy nie ma dzieci i stajesz dopiero na starcie. Ja wiem jaką decyzję bym podjęła gdy byłabym w Twojej sytuacji...poszla bym za głosem serca, ale dzis jestem dojrzałą kobietą nie tylko odpowiedzialną za siebie, ale za wszystkich moich bliskich. Kiedys wydawalo mi się ze kocham męza i zawiodłam się na uczuciu moze włsnie dlatego nie podjełam nowego wyzwania i porywu serca Pozdrawim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam taki okres, ze powiedzialam sobie - bede egoistka, teraz ja jestem najwazniejsza i zaczelam sie spotykac z nr 2... bylam wtedy mocna, twarda i pewna siebie... to juz trwa 8 miesiecy, nie jest to milosc, ale cos tam jest... jakies emocje itd. wiem, ze w moim zwiazku juz nie bedzie tak jak bylo. na razie nie potrafie zostawic mojego faceta, to co on mowi, co pisze, ta cala jego milosc.... milion kobiet na swiecie by tak chcialo, a ja zdradzam i nie umiem podjac decyzji :( nie powiem o zdradzie, nie odejde.... moze to irracjonalne, ale ja go nie chce skrzywdzic... wybieram mniejsze zlo... przynajmniej na razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płaszczka
pinezzka myslę ze jestesmy obie w podobnych sytuacjach jesli chodzi o dom, mamy podobne odczucia pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
plaszczka w jakim sensie podobne? ja nie jestem mezatka, nie mam dzieci, nie przestalam zdradzac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26latka niedlugo mezatka
Ale wszystkie jestesmy podobne, bo..jestesmy zakochane w mezczyznach innych, niz ci, z ktorymi jestesmy...chyba o to chodzilo, hm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×