Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

inna-ona...najsmutniejsze jest to , ze nie ufasz sobie...:(...zmien tok myslenia..zacznij ufac ,wierzyc...sobie...a przede wszystkim nie pozwól,zeby strach zawładnął Toba..nie On ma decydowac o Tobie tylko Ty sama... popacz na nas.. chcesz takiego zycia..czy takie zycie sobie wymarzyłas...?????? Wiec walcz..o siebie..o lepsze jutro..i przestan mówic, ze sie nie uda..własnie na odwrót mysl, uda sie bo wierze..bo kocham i jestem kochana..powtarzaj to setki razy az uwierzysz... Ogladałas film \'\'pamietnik\"\"..piekny o miłoscii..ogladałm wczoraj..i pierwsza mysl, pomyslałam o Tobie... Bohaterka filmu..zawierzyła miłosci..choc mogła przegrac wiele, wpływowego narzeczonego..aprobate rodziców, a przede wszystkim zmieniła sie jej sytuacja finansowa(a była bogata, on biedny)..a najpiekniejszy był koniec...Kobieta w podeszłym wieku zapadła na cos w rodzaju strcza amnezje..nie chce sie rozpisywac...ale Ona na koncu ..zapytała sie go czy miłosc moze spowodowac, ze mogą umrzec razem(jednoczesnie)...a on powiedział..mlosc wszystko moze(opowiadam swoimi słowami)..i umarli razem..przytuleni..rano ich znalezli martwych.. Wiem, ze to film...ale jakze piekny, moze bajka, moze nie, moze wystrczy wierzyc i ufac..i trzymac sie tego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze mówiłam, że inni mają większe zaufanie do mnie niż ja sama do siebie ;) Ale tak na serio, to taka prawda. Ja już wywinęłam kilka ładnych numerów, których bym się po sobie nie spodziewała, dlatego sama sobie nie ufam. Chyba jestem trochę bardziej pesymistką niż optymistką z natury... Filmu nie oglądałam, ale to miło, że pomyślałaś o mnie. Sytuacja podobna, tylko mi jeszcze sił troche braknie, żeby postawić wszystko na jedna kartę. Napisałaś dziś, że najważniejsza jest pierwsza myśl. Bo potem dochodzą minione doświadczenia itp. Oczywiście to prawda. Ja tak troche jak bym wchodziła drugi raz do tej samej wody... Ale jak ktoś gdzieś na forum kafeteryjnym napisał, to wchodzenie do tej samej RZEKI a nie WODY. A rzeka jak wiadomo sie zmienia, płynie i nigdy nie jest dwa razy taka sama ;) Powiało optymizmem, ale szczęście teraz w serduszku mam, bo stęskniona porozmawiałam z 2... I wybaczcie, ale jutro troszkę po pracy popławię się w swoim szczęściu ;) juz sie nie mogę doczekać :) magiczka... GDZIEŚ TY SIE PODZIAŁA???? Skłoniłaś mnie do napsiania całej historii ponownie i zniknęłaś???? Nieładnie... niepoprawna... toniesz w poradnikach, czy jak??? ;) trishya... a Ty gdzie? Wszystkim miłej nocy 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no jestem wreszcie sie dopchalam do kompa :) ,czekam na fachowca od polaczen sieciowych :) inna ona ; jeszcze nie otrzasnelam sie z odretwienia w jakie wprawilo mnie przeczytanie twojego porownania do mnie, powaznie, dawno sie tak nie czulam...jakbys tchnela we mnie jakas dziwna energie.... po prostu wszyscy (przyjaciolki) probowaly mnie nastawic na ta \"wlasciwa\" strone tego medalu, co nie znaczy ze nie mowily czasem daj sobie spokoj , ale zawsze bez przekonania, ale nikt i nigdy nie powiedzial mi ot tak: otrzasnij sie dziewczyno, jak nie zmienia sie nic na lepsze przez tyle lat to juz sie nie zmieni, poukladaj sobie w koncu zycie tak zebys to TY, a nie rodzina i znajomi, byla szczescliwa. po przeczytaniu tych wypowiedzi, zaczynam wierzyc ze jeszcze dla mnie nie wszystko stracone, moze to nie takie straszne odejsc od meza, przeciez jestem babka z jajami i nie takie wojny musialam w pracy przechodzic zeby ratowac tylek... boze, dlaczego to takie trudne ?????????????????????????????????????? boze, dlaczego nie mam wina :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapio
cholernie trudna sytuacja,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakrecona przyzwyczajenie, szacunek itp to tez milosc :) milosc jest pojeciem bardzo rozleglym zmieniaja sie jej fazy, ale to dalej jest ona... czy my przypadkiem o tm nie zapominamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak by ktos sie mnie zapytal,co czuje,jakie emocje mna zawladnely...to powiedzialabym ,ze chyba wsysztkie z mozliwych.Raz jestem zadowolona ,raz smutna,raz sie smieje i postanawiam nie poddac sie tesknocie (nawet udaje mi sie wytrwac tak kilka chwil),..raz mysle sobie,ze potrafie zyc bez niego, a raz lzy same leca .....i boje sie przyznac przed sama soba,z jakiego powodu. Toczy sie we mnie walka tesknoty z moim postanowieniem,ze juz dosc,ze musze to sobie wszystko wybic z glowy i zajac sie czyms w koncu pozytecznym,a nie pol zycia poswiecic na marzenia i wspomnienia,ktore prowadza tylko do tych gorzkich lez. ciezko jest byc silnym w takich sytuacjach i nie popadac w melancholie. Ja wiem,ze czlowiek nie moze zyc bez marzen,ale co zrobic jesli moje marzenie skupia sie tylko na jednym????? Inna ona....Kobieto,musisz zaczac myslec pozytwnie,pomysl raz o sobie!!!!Nikt tego za ciebie nie zrobi,bo kazdy mysli o swoim tylku. Zrob cos dla swojego szczcescia,a zobaczysz,ze swiat bedzie wygladal inaczej:martwisz sie co ludzie powiedza.....niech sobie gadaja....,zobaczysz,bede ci zazdroscic,ze w koncu bedziesz szczcesliwa i bedziesz tryskac energia..A twoja 1 bedzie cierpiec ,ale kiedys zrozumie wsystko,bo kochac kogos,a nie byc kochanym to tragedia....Ale mysl o sobie,zanim bedziesz sobie w kasze pluc,ze nie zrobilas nic w kierunku tego,by byc poprostu szczcesliwa. Zakreconaaa....mysle,ze kazdy sms od 2 powoduje w nas wszystkich to samo......Te motylki w brzuchu i to oczekiwanie,na kazdy nastepny....Ale kazdy sms powoduje jeszczce wieksza tesknote,bol i cierpienie.Wiec po co czekamy na te wiadomosci? milego dnia wszystkim i caluski dla was .... .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zawsze pineziu jest tak jak mówisz---nie zawsze Ona trwa..bo czy to jest miłosc, jezeli w sercach mamy kogo innego...o kim innym myslimy ..itp.. Przyzwyczajenie ..hmm..i to jest własnie problm, bo włsnie ją mylimy z miłoscia, Przyzwyczajamy się do wielu rzeczy, osób i ciezko nam sie z tego wyrwac, bo jak pisałam, wolimy to co sprawdzone, stałe i znane..ja mam tak samo...jestem leniem i tchórzem, nie potrafie sie porwac na zmiany, wiec nie narzekm ..bo nie mam prawa..wybrałm ..zycie takie jakie mam...Moze jak bym była sama, bez dzieci..moze bym spróbowała..zyc sama dla siebie , bez czyjegos nacisku..a tak , chowam sie za nimi i dla nich stram sie , zeby nasze zycie było spokojne i szczsliwe.. Ciesze sie, ze po wyjedzie meza, udało mi sie na nowo nawiazac kontak z moimi dzieci..bo przez te wieczne zale, i \'\'wojny\'\' z Nim..nie potrafiłm sie skupic na nich..Nie miałm siły..wszytko było robione mechanicznie i kochałm tez ich mechanicznie.. Tak jak napisała nam niepoprawna musimy odnalezc sie w naszej rzeczywistosci, odnalezc pasje, która da nam poczucie spełnienia..i niech ta pasja nie bedzie człowiek...tylko my same... Nitk nas bardziej nie pokocha i nie zrozumie niz my same..tylko trzeba tego chcec i poszukac odpowiedzi w głab siebie.. Bo takie bieganie na oslep nic nie daje...rodzi tylko pustke... Kiedys ktos mi powiedział\"\"czemu ty tak ciagle gnasz...\"ja odpowiedziałm \'\'bo jestem głodna warazen i chce wszytkiego spróbowac\'\' a on\'\'to znaczy , ze niczego nie dotkniesz i nie zrozumiesz...bo przez ten bieg omijasz wiele istonych rzeczy\"i wiecie to mi ktos obcy powiedział 2 lata temu..dopiero teraz sie z nim zgadzam..a ja mu odpowiedziałm ..a ja nie znosze nudy i rutyny...i biegłam dalej... Nigdy w zyciu ..bym nie pomyslała, ze bede wolała spokój ...cisze..zakamarki mojego domu...nie znosiłam siedziec w domu... Zawsze sie smiałm jak moja 2 mówiła, ze jestem taka nerwowa i niecierpliwa, ze powinnam zapisac sie na Joge..a ja go wysmiałam.. bo twierdziłam , ze joga to nie dla mnie, bo nie wytrzymam w jedej pozycji dłuzej niz pare minut..a teraz mam zamiar sie zapisac własnie na joge...:):):) ehh zycie..jest pełne niespodzianek:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trishya... Cieszę się, że tchnęłam w Ciebie energię ;) Mam nadzieję, że dobrze ją spożytkujesz :) Nigdy nie jest wszystko stracone i nie można być w życiu niczego pewnym (tak jak zakręconaa... nie nadawała się na jogę, a teraz sie zapisuje :P ) Mnie dobiła i jednocześnie spowodowała działania myśl, że to juz tak moze być zawsze. I właśnie to mnie otrząsnęło. Przecież ja nie chcę, żeby tak było zawsze. No i to właśnie zależy ode mnie, czy tak bedzie, czy nie... Ale dopiero uczę się w to wierzyc i walczyc o siebie. Im wiecej Was pytam, tym bardziej wierzę, że może mi sie udać. Zaczynam wierzyć, że mogę byc szczęśliwa, żyjąc swoim własnym życiem, wg siebie, w zgodzie ze sobą. fabien1111... u mnie też kołowrotek myśli, uczuć... Ale coraz bardziej z przewagą tych dobrych, coraz częsciej sięuśmiecham, coraz bardziej wierzę, że bedzie dobrze :) zakręconaa i pinezkaa... przyzwyczajenie = miłość... raczej nie... bo właśnie... jeżeli to miłość, to czemu w sercu siedzi kto inny... a nie ten, do którego jesteśmy przyzwyczajone? Miłego dnia wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja uwazam, ze przyzwyczajenie jest forma milosci bo jesli cos do czego sie przyzwyczajasz tracisz, to cie boli to jest milosc po przejsciach, ze stazem, bez namietnosci ale jest a w sercu bardziej jest namietnosc, zauroczenie i odskok od codziennosci jesli chodzi o dwojki :P kochac dwoch facetow? owszem jednego na spokojnie, bez uniesien, z dawka przyzyczajenia a drugiego z fajerwerkami, ogniem, pasja takie jest moje zdanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pinezaka--ja mam inne zdanie, aczkowiek, nie neguje Twojego, ile osób tyle opinii..najwazniejsze zeby wiedziec, które jest moje osobiste i sie z tym w pełni zgadzac.. a co do bólu zwiazanego z przyzwyczajeniem...wlasnie dlatego boli, ze za mozno sie tego trzymamy i nie pozwalamy otwierac sie na inne rzeczywistosci...a zeby tego dokonac..trzeba sie przewartosciowac..a udaje sie to niestety nielicznym..:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a po drugie..od zalnia dziejów..nie wierze, ze mozna kochac 2 osoby..juz to pisałam nieraz.. ale moze jeszcze zgłupieje na tyle, al;bo los bedzie taki przewrotny, ze okaze sie, ze kocham dwóch naraz:P:P to dopiero bedzie:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny, musze, a rczej chce zgodzic sie z tym co napisala inna ona zakrecona, jesli osiagnelas jakis wewnetrzny spokoj to gratuluje ci i zazdroszcze. ja chyba jestem daleka od tego, a pogodzenie sie z obecna sytuacja i i znalezienie plusow tego stanu uznalabym za swoja wielka porazke, moj temperament nigdy nie godzil sie ze spolegliwoscia i narzucanymi stereotypami. Nie uwazam, ze to moja dobra cecha, przez to ciezko mi sie pogodzic z roznymi rzeczami i sytuacjami wokol mnie, ale tak juz mam. i tak samo nie uwazam przyzwyczajenia za milosc, kojarzy mi sie raczej uczucie, kiedy to dla tej osoby chcesz isc na kompromisy, chcesz dla niej cos robic itp.. ja nie mam ochoty robic nic dla mojego meza ani isc na zadne kompromisy bo chyba juz za dlugo czekam na poprawe..., czy to lenistwo przeze mnie przemawia, czy zwatpienie w lepsza przyszlosc, tego wlasnie nie wiem i nie potrafie odejsc. gdyby byl \"zlym\" mezem, byloby mi latwiej oskarzac go o to, ale on pozornie jest bardzo dobry, ustepuje mi, mowi ze bardzo kocha, jest bierny !!! i tym powoduje, ze mam wyrzuty sumienia, ze w ogole mysle o odejsciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trishya... \"ja nie mam ochoty robic nic dla mojego meza ani isc na zadne kompromisy bo chyba juz za dlugo czekam na poprawe..., czy to lenistwo przeze mnie przemawia, czy zwatpienie w lepsza przyszlosc, tego wlasnie nie wiem i nie potrafie odejsc.\" Wszystko to samo, tylko ponownie nie mąż, no i ja właśnie staram sie odejść. \"gdyby byl \"zlym\" mezem, byloby mi latwiej oskarzac go o to, ale on pozornie jest bardzo dobry, ustepuje mi, mowi ze bardzo kocha, jest bierny !!! i tym powoduje, ze mam wyrzuty sumienia, ze w ogole mysle o odejsciu...\" DOKŁADNIE!!! I to doprowadza mnie do szału! A najbardziej boli, jak on chce sie przytulić, dać buzi... a ja tego nie chcę :( Dziś mam jeszze do dupy dzień w pracy. Dobrze, ze chociaz wieczór zapowiada się ciekawie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kobietki🌼 Tak jak podejrzewaąłm pisał i dzwonił do mnie jak oszalały, \"chce tylko ciebie one sie nie liczą\" itp, powiedzialam mu ze nie biora mnie jego slowka i to koniec,Mam nadzieje ze zrozumiał bo dzisiaj jeszcze sie nie odezwał i mam nadzieje ze nie odezwie sie. On nie potrafi zrozumiec ze jest mi ciezko i kazdy jego sms sprawia mi teraz straszny bol. Musze uciekac bo radary sie krecą wokoł mnie :) Pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz inna ona i juz mi lepiej :) ze nie tylko ja mam \"poprzewracane w glowie\", moze sie myle, ale wydaje mi sie ze byloby mi latwiej, gdybysmy nie byli malzenstwem, chociaz to tyle lat.. ze chyba to nie ma roznicy..., zreszta nie wiem co mialabym powiedziec naszej corce, ona nie widzi zeby dzialo sie cos zlego, na pewno jak dorosnie to zrozumie ze miedzy mama i tata nie bylo uczucia, ale teraz jest bardzo szczesliwa ze mieszkamy razem, przez ten rok jak nie bylo meza to strasznie za nim tesknila. poza tym nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie wchodza w gre jeszcze jak zwykle pieniadze, tzn poradzialbym sobie, znalazlabym na pewno prace, ale musialabym wrocic do mamy, a tego bym chyba nie zniosla. Najwazniejsze to miec plan, a ja na razie mam niezbyt sprecyzowany, wiem czego bym chciala, ale jakos nie mam planu jak wprowadzic to w zycie... samanti: dobrze zrobilas, badz twarda i nie czekaj az zrozumie ze cierpisz bo zdaje sie, ze on mysli tylko o sobie..., a jak z 1?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też dużą rolę odgrywają finanse. Jeżeli bedę z 2, to musiałabym sie wyprowadzic z domu i stworzyc nam własne lokum. To się wiążę z wynajmem, a to duzy koszt. A liczyc mogę tylko na moją skromną wypłatkę, bo 2 nie ma i raczej długo nie bedzie miał stałej normalnej pracy. A mojej wypłatki to by starczyło tylko na ten wynajem :( Gdybym ja zmieniła pracę na troche lepiej płatną, to byłoby mi lżej, bo wiedziałąbym, że w razie niepowodzenia z 2, jakoś sobie dam radę. A tak to kiepścizna. Gdybym siena to wszystko zdecydowała, to musiałabym dobrze obgadać sprawę z 2. Ale możliwość posiadania własnego kąta z 2 jest ...mhm.... bardzo kusząca ;) A co do poprzewracania w głowie... No widzisz od razu raźniej, jak się kilka poprzewracańców zbierze ;) Mi też wszyscy mówią - kobieto, czego Ty chcesz... masz faceta obłędnie w Tobie zakochanego, dobrego, nie pije, nie pali, nie bije... pracuje normalnie, zarabia... A Ty wybrzydzasz... :( a mi to nie wystarcza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie, a w ogole co mnie najbardziej obecnie wkurza to fakt, ze pozwolilam na to, zebym byla od niego zalezna finansowo, teraz mysle ze bylam naiwna sadzac, ze jak zamieszkamy znowu razem to samo sie poprawi na lepsze, a tym czasem okazalo sie, ze odzwyczailam sie od niego i sto razy lepiej bylo mi samej z corka, nie musialam sie trlamczyc z jakichs glupot typu, po co bylam u przyjaciolki, dlaczego tak dlugo i ile mozna gadac... no to teraz nie mam kolezanek, bo jestem za daleko od wszystkich, zostal tylko skype, ale to nie to samo, nie wiem co bedzie dalej, odejscie od niego rownaloby sie raczej z powrotem do polski i to dopiero bylaby porazka... czasem tak mnie drazni, ze w ogole drazni mnie sama jego obecnosc w domu, chyba zwariuje... inna , czy moge sie ciebie spytac ile masz lat? ja mam 31

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahhah pinezka..a tak w ogóle to ok..?:D :D Niepoprawna ..miałas nas uraczyc winkiem a tu co...:(:(, mielismy cos opijac, ja tu szybciutko wszystko ogarniam i biegne do komputera..a tu tylko piezka swietuje..hahhahaah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stawiam a jakże, tylko coś mi dzisiaj łącze szwankuje, niestety pada deszcz i wtedy różnie u nas bywa z internetem zakreconaa ściągnęłam sobie Przebudzenie i zabieram się do czytania... do tego lampeczka i wypijmy za spełnione marzenia, jedno moje spełniło się rok temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak się właśnie zastanawiam jakie są teraz moje marzenia i wiesz chyba nie potrafię ich sprecyzować... wszystko wydaje się tak abstrakcyjne i tak poza zasięgiem mojej ręki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduję się!!! To kto to winko dziś stawia? tryshya... JA mam 25. I jestem naładowana pozytywna energią, bo właśnie spedziłam 2 h z moim misiaczkiem :D Przy nim nawet zimno, deszcz, śnieg i wszystko inne nie jest straszne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja wiem, jakie są moje marzenia: być zawsze z tą moją obecną 2, żeby wszystko zawsze dobrze się układało, żebyśmy byli szczęśliwi, żebyśmy zawsze patrzyli na siebie z taką miłością jak dziś, żeby nasze dzieci były zdrowe, żebyśmy mieli swój kąt i żebyśmy mogli kiedyś odwiedzić jego rodzinkę. No to kto wypije ze mną za spełnienie moich marzeń? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Inna cieszę się że jesteś, no to po takim spotkaniu wniesiesz odrobinę optymizmu... dziś stawiam ja, za spełnione marzenie... a moje samopoczucie, chwilami nie jest źle, zastanawiam się terac ciągle nad tym czego ja właściwie chcę... ostatnio wsłuchuję się we wszystkie słowa, nawet w teksty piosenek, i coś wam przytoczę, tylko czy tędy droga ???? Więc lepiej nie rzucać się pod wiatr więc lepiej nie walczyć gdy tak żal głęboko schować prawdę uparcie do celu tylko iść na innych nie patrzeć często zbyt dla siebie zbierać gwiazdek Tylko jak powoli nie zmieniać siebie w głaz żyć tak prawdziwie aż do dna tańczyć na deszczu gonić wiatr, wiatr Więc lepiej nie odkryć duszy już nie pragnąć tak mocno do utraty tchu samotnie kroczyć w blasku Tylko jak powoli nie zmieniać siebie w głaz żyć tak prawdziwie aż do dna tańczyć na deszczu gonić wiatr, wiatr tylko jak powoli nie zmieniać siebie w głaz żyć tak prawdziwie aż do dna odnaleźć się w okruchach zwykłego z tobą dnia tylko jak, tylko jak, tylko jak tańczyć na deszczu gonić wiatr, wiatr tylko jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja troche bede z doskoku , bo pisze z mezem..ale za nasze marzenia piję...:) wiesz..tak sie zastanwiałm troche nad nami wszystkimi..dlaczego bark jest jest w nas marzen..moze osiagłas juz wszystko..masz dom,. stabilizacje finansowa, prace itp i nie potrafisz juz wykrzesac z siebie jakis marzen..oprócz miłosci..? ja jestem na poczatku drogi..mam mnóstwo marzen.. i ciesze sie z jak sie spełni nawet najmiejsza drobnostka.. Przeciez jest,tyle miejsc do obejrzenia, tyle ksiazek do przeczytania, tyle filmów do obejrzenia..tyle rzeczy do zrobienia...az mnie ciarki przechodza na sama mysl.. Pomarz o czyms przyziemnym..o czyms moze , co utkneło w zakamrkach duszy..a co chcilabys zeby sie urzeczywisniło..ale zero mysli o miłosci..:P:P dzisiaj mamy dzien bez westchnien..:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×