Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość zagubiona_w_sobie...
Witajcie, dziękuję za ciepłe przyjęcie. Ja mam dzisiaj dół jak Wielki Kanion; wiem, że nic nie wiem. Powiem w skrócie: 1 jest cudownym człowiekiem, który bardzo mnie kocha, a z którym się pogubiliśmy trochę... jesteśmy razem wiele lat... 2 też jest cudownym człowiekiem, z którym rozumiemy się jak z nikim innym...... z którym właściwie dopiero co się odnaleźliśmy (a znamy się już parę lat) - niestety również żonatym... W efekcie właśnie kończy się przygoda z 2 (mająca na koncie tylko wiele słów, rozmów, wątpliwości i smutków... do fizycznego kontaktu, poza przytuleniem, nigdy nie doszło)... Postanowiłam walczyć o swoje małżeństwo i o zagubione uczucie... Mamy małe dziecko, plany, marzenia... i długi też. 2 nie chce chyba walczyć... ale nie ma też siły, by odejść od żony. Ja też tej siły nie mam. Zbyt nowe to wszystko. Nigdy nie podejrzewałabym nawet, że spotka właśnie mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też już zmykam, bo zaraz wróci mój mąż a chcę aby myślał że już śpię... niestety zdjęć nie mam, ani cudnych sms-ów, ale mam jeszcze ukochaną poduszkę i piękne sny... wszystkim kolorowych snów o szczęściu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagubiona...zagladaj do nas....to pomaga,choc na chwilke.... jolam....ty rowniez pisz............ a ja zmykam przytulic mojego szkraba.....tryzmajcie sie dziewczynki .slodziutkich snow......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagubiona... z reguly przy problemach finansowych nie uklada sie w zwiazku, jesli jest za malo pieniazkow pojawiaja sie dziwne napiecia trudne do rozladowania, czepianie sie o byle co, obwinianie, zle humory itp. ale skoro mialas tyle sily (godne podziwu naprawde) zeby to przerwac zanim sie cos wiecej zdarzylo to znaczy ze wierzysz szczerze w swoje malzenstwo, nie poddawaj sie, zycze ci tego z calego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jak wszystkie tutaj... Nigdy nie myślałyśmy, że to nam moze sie coś takiego przytrafić... fabien1111 --> \"inna ona...masz pzerabana sytuacje\" bardzo trafnie oceniasz... wszystko. przynajmniej w moim przypadku ;) Ja uciekam spać kochane! Humor mi sie poprawiła po piwku, po klepaniu w klawiature z Wami... Po prostu czuję się lepiej! Spadam do łózia. Nie piszcie za dużo, żebym mogła jutro rano przed przyjściem szefowej nadrobić ;) Dobranoc!i żadnych płaczów w poduszkę! Jutro zaświeci słońce ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona_w_sobie...
Dobranoc, Kobitki, spokojnej nocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dobra, widze ze wszystkie ida spac, to i ja ide, po trzech piwkach nie bede miala problemu z zasnieciem:) buziaki, fajnie sobie pogadac z bratnimi duszyczkami, papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam o poranku 🌻 dla wszystkich Inna zapowiadałaś słoneczko, i choć nie ma go na zewnątrz odrobinkę świeci w moim serduszku.. dzięki wszystkim za wczorajszą terapię zbiorową.. miłego dnia i słoneczka :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Również witam z rana 🌼 U mnie na zewnątrz też słoneczka brak. Może też nie świeci mi w duszy, ale odrobinę mi lepiej. A wczorajszy wieczór był po prostu przecudny!!! Dzięki dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matko, jak wszystkie pilnie pracują... A ja widziałam sie z 2 na chwilkę... Przy nim wszystko jest takie proste, łatwe, miłe i słonko świeci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Zaczęłam czytać ten topik od początku wprawdzie jeszcze nie skończyłam,ale nie mogłam się powstrzymać aby nie napisac o sobie. Jestem męzatką od 6 lat, gdy brałam slb byłam w ciąży miałam lat 20 mój mąż 21 i jak to zazwyczaj bywa nie sprostaliśmy temu wyzwaniu. Mniej wiecej 3,5 roku po ślubie moj maz odszedl do innej kobiety, ja zostałam sama z dzieckiem , po ok niecalym roku wrocil do nas pelen skruchy i prosił o wybaczenie. Po namowach rodziny postanowiłam dać mu jeszcze ejdną szansę , od tego czasu mineły prawie dwa lata. Dwa miesiace temu calkiem przypadkiem poznałam kogoś ,straciłam dla niego głowę , powiedizalam o wszystkim mężowi. Nie wiem czy dobrze zrobiłam , a on nie odszedl tylko codziennie walczy o moją miłość do niego .Bardzo sie zmienil , zaczął pomagać w domu,zajmuje sie dzieckiem, ale dlaczego dopiero teraz? dlaczego musialalo wydarzyc sie cos takiego ,aby zwrocil uwage na to ze moze mnie stracic,ze moge byc z innym mezczyzna? Nie kocham chyba meza inaczej nie wpadlabym w romans z innym mezczyzna.Dzisiaj mam dac mu ostateczna odpowiedz co do naszego zwiazku.Ale ja nie wiem co mam powiedziec ,wiem ze gdy wstaje i klade sie spac mysle o 2 , gdy jestem w pracy mysle o 2 ,tak napreawde mysle ciagle tylko o 2, a na 1 nawet nie chce spojrzec. dlaczeog to wszystko jest tak trudne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj samanti, poruszyla mnie bardzo twoja wypowiedz, powiem ci ze tak to juz jest, ze jak poznasz 2 to caly czas o nim myslisz i wo ogole nic innego sie nie liczy a wszyscy najlepiej jakby ci dali spokoj... otoz to zauroczenie, ktore zawsze towarzyszy gdy nas \"bierze\" :) proponuje ci zebys nie mowila dzis nic mezowi, bo za duzo sie dzieje w twojej glowie, przeczekaj troche az ci sie wszystko pouklada... moglabym poweidziec ze podziwiam twojego meza za odwage, ale... nie powiem, to typowe dla tych tchorzy.. wracaja pod domowe skrzydelka gdy im sie noga powinie... na razie tyle, trzymaj sie kochana i badz dzielna, trzymam za ciebie kciuki:) p.s. czy 2 jest stanu wolnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja 2 jest po przejsciach , tzn nie jest juz z ta kobietą ale maja razem synka(4 latka) Co do mojej 1 to mi nie odpuści dzisiaj ,bo juz dzwonił i zaznaczal mi ze dzisiaj mamy rozmowę, probowałam sie wymigać ,że wychodzę z kolezankami na disco ,ale nie ma mowy moge wyjsc ale dopiero po rozmowie.Takze nie wiem co mam zrobic,najchetniej to wyjechalabym z moja mała coreczka gdzies na pare dni i wyłaczyla komorkę aby nikt mi nie przeszkadzal,ale to nie takie proste. w ogole to mam dwie opcje i musze ktoras wybrac 1- zostac z 1 i sprobowac jeszcze raz, tylko nie wiem czy dam rade, juz teraz mam mdlosci jak o tym pomysle. 2- odejsc od 1 i byc z 2 tylko boje sie ze jak mi nie wyjdzie moge zalowac, w koncu tak czasem bywa. W OGOLE TO NIGDY PRZENIGDY NIE SADZIALM ZE COS MNIE TAKIEGO SPODKA. Myslalam sobie wszyscy ale nie ja. Co sie takiego stało ze wpadlam w jego ramiona, ze zatracilam sie tak szybko ,ze zwariowalam na jego punkie. 2 wie o moich watpliwosciach , o tym ze boje sie ze nie poradze sobie z jednej penji , zreszta nieduzej bo mam tylko pol etatu, dochadza do tego jeszcze moje studia, przedszkole , i mowi zebym sie nie martwila ,ze on mi pomoze ,ze wytrwamy, tylko ja mam w sobie tyle leku, obaw w koncu juz nie jeden raz sparzylam sie .Boze jakie to jest ciezkie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samanti, wiem ze to bardzo bardzo trudne, sama tez podejmowalam taka decyzje (zdecydowalam, ze zostaje z 1 ) musisz myslec o sobie, przy kim bedziesz szczesliwa, ale tez o dziecku, a pieniadze sa niestety na tym swiecie bardzo wazne i niezbedne do normalnego funkcjonowania, nie chcialabys chyba, zebys musiala odmawiac coreczce wszystkiego bo cie nie stac...., ja zostalam przede wszystkim dla dziecka... i wcale nie twierdze ze to najlepszy kierunek myslenia, ale tak juz mamy :) mysle tez, ze znasz 2 zbyt krotko, zeby zdecydowac sie z wspolne zycie z nim... na twoim miejscu nic bym dzis nie mowila , przeciez cie nie zmusi..., ochlon albo po prostu wylicz wszystkie za i przeciw, gwarantuje ci ze wbrew temu co krzyczy twoje serce przytlaczajaca wiekszosc argumentow bedzie na korzysc 1. Badz twarda i pamietaj, ze wszystko zalezy od ciebie, a 1 zrobi to co TY zdecydujesz.Wierze w ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
droga samanti.moja historia jest troszke podobna do twojej.musialam podjac czy wrocic do meza czy olac,ale niestety sprawy finansowe przesadzily,a poza tym nie mialam smialosci zabrac dziecku ojca.Ja mam plan imam nadzieje ze uda mi sie go spelnic. natomiast chcialabym ci jedna rzecz doradzic.skoro nie kochasz 1 to i tak sie kiedys to wszystko skonczy bo nie da sie zyc cale zycie w klamstwie i bez uczyuc.ale skoro nie stac cie finansowo na odejscie,moze daj sobie czas.sprobuj stanac jakos finansowo na wlasne nogi,oze druga praca?rob wszystko by sie uniezaleznic od jego dochodow.A wtedy bedzie jeszczce czas na odejscie.Takie pochopne decyzje sa bardzo niebezpieczne ,zwlaszcca ze nie jestes sama,masz coreczke.A na 2 nie liczyla bym tak w 100proc,bo z nimi roznie bywa.po co pozniej masz zostac na lodzie i ze skulonym ogonkiem wrocic dio meza.....bo nie bedziesz miala wyjscia.Nie wiem moze j podchodze zbytnio pesymistycznie,ale mysle,ze te wszystkie aspekty powiinas wziasc pod uwage;zycze ci wytrwalosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba wrocil maz bo samanti sie nie odzywa, mam nadzieje ze bedzie twarda i powstrzyma sie (przynajmniej dzis) od wygarniecia 1 co o nim mysli :) trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam🌼 Fabien--masz meila... Witam nowe osóbki...🌼 Widze, ze wczoraj fajnie sobie radziłyscie..miło sie Was czytało...:) A u mnie mały dołek..ehhh Niech sobie pobedzie, przez chwilkę, mam chociaz na co zrzucic...Swieto zmarłych, budzi w nas nostalgie i rozmyslanie nad sensem zycia...wiec mozna sie posmucic... Pozdrawiam serdecznie...🌼 jak czytam, ze jestescie, iles tam czasu po zakonczeniu..i nadal was tkwi to uczucie..przeraza mnie to...chcialabym wtedy zatkac uczy i zamknac oczy i powiedziec, ze mnie to nie dotyczy..ale czy naprawde...? Moge sobie poradzic ze soba z moimi myslami, ale co z uczuciem...? Zabic wszytko w sobie...moze sie uda za jakis czas... Zyc bez miłosci..moze tak mozna...podobno inni tak zyja i maja sie dobrze..moze czas spróbowac..? XYZV--nie daj sie tym płaczom...pomysl sobie co to za miłosc, jezeli8 skazuje Cie na cierpienie...to zrzucenie swoich słabosci, swojego tchórzostwa na Ciebie,nie daj sie ... Wiem, ze ciezko sie obudzic z fałszywej miłosci, przechodze to samo, ale zrób to dla siebie...Czy taka przyszłosc widzisz dla siebie ..ciagle we łazach i czekaniu....??? Czytalam piekne zdanie, :\"Jesli ktos kocha, chce abysmy byly szczesliwe, zdrowe i pogodne. czyz nie?\" My tak pargniemy robic dla osób , które kochamy, wiec czemu tak trudno Im sie tym samym odwdzieczyc..gdzie ta miłosc..?czy miłoscia jest ranienie, nieodzywanie sie ,nie pisanie itp....chyba nie ...?wiec co to jest...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macie wszystkie rację i ja zdaję sobie sprawę z tego ,że nie mogę polegać w 100% na 2 , jestem pesymistka z natury wiec zawsze liczę się z najgorszym. Nie mogę znaleść sobie drugiej pracy, bo nie miałabym z kim zostawić swojej małej. moja mama nie zyje, zadnej babci nie mam po prostu nikogo. Wiem tez ze jednym z powodow dla ktorych nie uklada mi sie z mezem jest to ze nie mieszkamy sami tylko z moim ojcem, ktory nie ma latwego charakteru , do tego dochodzi jeszcze jego kobieta, jtora uwielbia intrygi i ciagle cos miesza w naszej rodzinie, ale nie mozemy na nia zlego slowa powiedziec ,bo w koncu nie jestesmy na swoim.Z drugiej strony moglibysmy wynajac jakies mieszkanko ale to wychodzi mniej wiecej ok 1500zl plus oplaty(Warszawa), plus przedszkole i studia nie mowiac juz o dlugach , paranoja jakas.Takze same widzicie jestem w kropce. Powiedzialam mezowi ze gdybym brala pod uwage rozsadek to on wygrywa, ale gdybym kierowala sie sercem wybralabym 2. Wydaje mi sie ze nie bede miala na tyle odwagi aby odejsc od 1 , ciagle mysle o corce,ze nie moglabym wyrzadzic jej krzywdy, ale wiem ze predzej czy pozniej rozstane sie z 1, mysle ze czekam az on odejdzie, ze tak mi po prostu wygodniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
samanti, naprawde podziwiam cie i chyle czola twojej odwadze cywilnej, ja choc uwazam sie za odwazna nigdy w ten sposob nie rozmawialam z 1 a dlaczego? z czystego wyrachowania, dla swojej wygody, po to zebym zawsze mogla jeszcze wszystko odwrocic.. ale to juz bardziej wynika z mojego charakteru, nie lubie jak ktos (nawet 1) wszystko wie, co i kiedy robie, lubie niezaleznosc, nie cierpie tlumaczyc sie ze wszystkiego (oczywiscie w granicach zdrowego rozsadku) i dlatego mysle udawalo mi ise oszukiwac go przez 2 lata, zreszta niektore okolicznosci mi to bardzo ulatwialy, ale to juz na inna dluzsza rozmowe... ja tez do jeszcze 2 miesiecy temu mieszkalam z mama, nie zgadzalysmy sie prawie w niczym, ciagle klotnie itp. to tez temat rzeka (jesli bedziesz kiedys miala na to ochote pogadamy na ten temat) ale 1 ma lagodny charakter i nie mial z nia spiec ale wiem ze nasze niepowodzenia w zwiazku to wlasnie przez te chora sytuacje w domu gdzie nie ma intymnosci i nie mozna nawet pozadnie sie polkocic... w zwiazku z powyzszym swietnie cie rozumiem 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie umiem kłamać , zawsze byłam za szczera i myślę ze dlatego powiedziałam o tym 1 zreszta tak czułam i czuje. Wiem tez ze ejsli sie nie wyprowadze z 1 i corka to nic sie nie zmieni miedzy nami,ze to bedzie bledne kolo.Jezeli mamy budowac swoj zwiazek na nowo musimy byc na \"swoim\" a nie pod czyjes dyktando. Chyba pojde robic jakies porzadki zawsze mi to pamaga na zly nastoj:) a ze mam go ostanio zbyt wiele to chociaz rodzina skorzysta:) Zaraz 1 wraca z pracy i bede musiala coś wymyslec zeby tylko sie wymigać przed rozmową , bo nie chce dzialac impulsywnie. A jeszcze przybijam sie tym ze 2 nie pisze,nie dzwoni tak jak zawsze........... moze chce mi w ten sposob ulatwic decyzje?! nie wiem widze tylko ze sama sie nakrecam negatywnie:( Dlatego też uciekam , moze wpadne pozniej jak wszyscy usną i bede mieć chwile intymnosci. Całuje i pozdrawiam was wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widac ze juz prawie wiesz czego chcesz :) a tak powaznie, masz 100% racje, dopoki bedziecie mieszkac z ojcem doputy nic sie nie zmieni w waszym malzenstwie, wiec choc to nie latwe ot tak sie wyprowadzic to moze to bylby jakis poczatek... trzymam za ciebie kciuki i wierze ze dasz rade, jak sie narobisz zanim 1 wroci to moze juz nie bedziesz miala sily krzyczec :) badz dzielna i koniecznie zdaj relacje, buziaki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już nie mogę, ja chyba zwariuję... Wy - te, co skończyły z 2 albo 2 powiedzieli, że nie zostawią rodziny - macie o tyle łatwiej (o ile moze byc w ogóle coś latwego w tych naszych sytuacjach), że wiecie, że to właściwie koniec. I choć cieżko żyć obok człowieka, którego sie nie kocha, mając w sercu kogoś innego, to droga właściwie jest wybrana. Przynajmniej póki dzieci nie podrosną, póki 2 nie zmieni decyzji i znowu zacznie mieszać... A ja... mam 1 i 2, któzy obaj sie zarzekaja, że mnie kochaja, że tylko ja i nikt inny... Obaj chcą ze mna być. A ja po prostu sobie z tym nie radzę. Nie radzę sobie ze swiadomością bólu, jaki zadaję 1. Nie wyobrażam sobie widoku 2 z inną kobietą... Obłęd... Dziś 1 był gdzieś blisko mnie i przysłał mi smsa, że mnie widział... A ja... zaczęłam płakać i nie mogłam przestać... I jak z nim piszę to łzy same mi lecą... Czemu 1 z nich nie może po prostu zniknąć... albo obaj... miałabym czas, zeby dojsć do samej siebie i znaleźć odpowiedź na tą sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna trudne decyzje, trudne myśli i rozważania, ale pomyśl masz szanse na to by ułożyć swoje życie, by później nie płakać do poduszki, by nie uciekać przed dotykiem męża... masz nadzieję na to że będzie dobrze.... a gdy zostajesz tam gdzie nie ma miłości nie ma już nawet nadziei.. pozostaje wtedy pogodzić sie z tym że szczęście przeszło gdzieś obok... wiem że trzeba szukać szczęścia w innych dziedzinach, próbować samemu zapełnić tą pustkę, próbuję, ale to trudne, gdy brak obok kochanego ramienia, przyjacielskiej rozmowy... to nie licytacja kto ma gorzej kto lepiej, bo wszystkie sytuacje są trudne, chcę ci tylko powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży, musi minąć trochę czasu, trochę trudnych przemyśleń, ale serce wybierze kogoś ,kogo kochasz i ten ktoś będzie z tobą... zakreconaa 🌻 dla ciebie, nie znam twojej historii, mnie wydawało się że ty już jesteś po wszystkich przejściach, z chwilowymi słabościami, ale chyba to źle zrozumiałam... powiedz mi czy wiesz jak wygląda życie bez miłości???????? dla wszystkich starych i nowych bywalców topiku pozdrowienia i miłego dnia.. 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakreconaa poczytałam trochę ten topik, sięgnęłam rok wstecz... trudna droga na znalezienie siebie, wyjście ze skorupy którą otoczyło nas małżeństwo, trudno po latach odnaleźć siebie, ale skoro 2. odnalazła nas, odnalazła zagubioną kobietę trzeba to pielęgnować, zadbać o swoje własne \"ja\", ale to trudne gdy cały czas żyło się dla kogoś zacząć żyć dla siebie, samemu zapełniać pustkę.... mam nadzieję że kiedyś uwierzę w te słowa, że sama ze sobą będę potrafiła żyć, bez żalu i tęsknoty i pustki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulka pozytywnie myśląca
KOchane, nawet nie mam czasu was poczytać, taka jestem zakręcona ostatnio., mam tylko jedno pytanie i prośbę o radę, bo chyba jesteście dobre w kamuflowaniu sie i zacieraniu śladów. Jak usunac te wszystkie maile z twardego dysku, które są tam gdzieś przechowywane i można je odzyskać za pomoca latwego ponoć programu. Nie chciałabym żeby to wpadlo w rece mojego męża. Rozmowy gg juz pousuwałam, jeszcze z pomocą mojej 2. Hmm co to były z rozmowy... gorące. No tak ..dalej się nie odezwał, same widziecie, że juz mam klopot z głowy. Bo sama pewnie nie umiałabym tego uciąć. A tak jestem wolna!!! i coraz bardziej mnie to cieszy, okres chandry powoli mija... to jednak nie było tak silne jak u was, jeszcze nie zdążylam się aż tak zaangażować, bo pewnie 2 tygodnie by mi nie wystarczyły na dojście do siebie. Szkoda tylko że musiało do tego dojść, zeby do mnie dotarło jak kocham męża i jak mi na nim zależy. A 2?? nie powiem , myslę jeszcze , ale jestem też zła że taka naiwaniara ze mnie... stara a głupia. Trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja czarna agnes z pewnych względów musiałam się przemianować... pozdrawiam 🌻 choć dziś jakiś ciężki dla mnie dzień... :-( kulko ja niestety nie umiem ci pomóc, ale pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kulko co do maili do ja też Ci nie pomogę... A co do uczucia do meża, to tylko gratulować... I cieszyć sie, że wpadłaś tak głęboko jak my. czarna agnes (niepoprawna) dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Mam wrażenia że tylko Ty (Wy???) pchacie mnie w dobrą drogę. Chociaż to życie zweryfikuje, czy obrana droga okaże sie ta dobrą. Powiem tylko, że jest bliska złamania się i powrócenia na ścieżkę z 1. Przynajmniej dania nam jeszcze jednej szansy. Czasem sobie myslę, że nie mogę inaczej. A czasem, że to bedzie tchórzostwo... Ucieczka przed problemami, przed wyrzutami rodziny, przed wzrokiem i pogardą przechodniów, ale i (byc może) przed szczęściem... Kolejna rezygnacja z siebie. Pokonanie przez świat... Nie wiem, co robic. Moze rzeczywiście przeczekać aż serce mi pokaże samo drogę... :( :( :( :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×