Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niemówiący

Małomówność/nieśmiałość

Polecane posty

Gość yhyh-jaD
;D coś koło Torunia a Ty? ;p jesli tez z torunia, to jaka szkola.? dla mnie najlepiej od sob-pn . co ty na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mońkaa
ja też jestem z Torunia, ale bywam tam tylko czasami w weekendy, a obecnie mieszkam w Warszawie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko88
nie nic sobie nie zrobilem, choc czasem naprawde nie mam ochoty żyć, np w tej chwili, chetnie bym to zrobił...jest ktos na kim mi zalezy, wszystko jest nie tak jak byc powinno. Meczyc sie jest ciezko, zakonczyc i cierpiec jeszcze ciezej, ale musze to zrobic:( Jak o tym pomysle, ze do konca tylko krok i juz nigdy wiecej...sami wiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko88
Chce zeby była szczesliwa, wiem ze przy mnie nie bedzie. A od wrzesnia zaczynam prace nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyh-jaD
niko88 > to dobrze..juz sie przestraszylam ; ( opowiem wam cos. gralam na pogrzebie (na instrumencie) calkiem niedawno.kilka dni temu. tez wczesniej myslalam o samobojstwie choc mam 16lat. rodzice mnie wykańczali/(ją nadal?..)to rodzina mnie tak onieśmiela. straszne. no i na tym pogrzebie, mezczyzna 30 lat ; ( jak zobaczylam jego zone, taka mloda, w okularach przeciwslonecznych, tyleludzi bylo w okularach by ukryć łzy...jej widok. taka mloda - jakie ona teraz bedzie miala zycie? rozpacz. gramy...i przede mna facet zaczyna plakac. smutne ; ( ja tez plakalam choc czlowieka nie znalam. tyle ludzi przyszlo pozegnac jedną osobę. tyle ludzi wyleje łzy, ta żona , matka ile bólu , ile cierpienia..a on umarł ; ( i jak sobie pomysle ze kiedys chcialam sie zabic to po prostu masakra. jak moglabym pozwolic zeby tyle ludzi przeze mnie cierpialo? najsmutniej mi bylo tej zony..taka mloda, te okualry. ; ( niech nikt tego nie robi prosze. ja za wami bd plakac, uwierzcie. jak umera czlowiek to jest tak smutno. tamten dzien byl niesamowity.jakbym przejzala na oczy. potem ide ulica i spotykam mezczyzne ok 20lat , kuleje. wyprzedzam go i mysle "ile zla jest na swiecie. dlaczego. dlaczego on ma skrzywiona noge a nie ja". a ja tak narzekam. na wszystko. a wszystko mam. (oprocz milosci ziemskiej). "niektorzy nigdy woleliby sie nie obudzic". mam film w powerpoincie. podajcie maile to wysle.."przestanmy narzekac. zacznijmy dawac". pelna podziwu ze zaczniesz od wrzesnia walke ;)trzymam kciuki. zreszta nie tylko ja pewnie ^^ uda sie. na pewno ! ;D a tak wgl ktos korzytsal z mojego PLANU? powyżej? ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko88
yhyh-jaD stało sie. Ile ja jej zadałem cierpienia swoja niesmiałościa i małomównościa, nie potraficie sobie wyobrazic. Wstyd, hanba i osmieszenie. Taka miłosc tylko raz w zyciu. Rozpacz rozpacz i jeszcze raz wielka rozpacz. Boli tak bardzo:(!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko88
wybieram sie do psychologa, nie po to zeby mi pomógł z niesmiałościa, ale zeby mi pomógł zwalczyc depresje. Co o tym sądzicie? Znalazłem na wikipedii 5 objawów które utrzymuje sie przez conajmniej 2 tygodnie: * obniżenie nastroju lub dysforia występujące codziennie przez przeważającą część dnia odczuwana subiektywnie i dostrzegana przez otoczenie * znaczne ograniczenie zainteresowań wszystkimi czynnościami oraz brak odczuwania przyjemności związanej z ich wykonywaniem * spadek lub wzrost masy ciała minimum 5% w ciągu miesiąca lub codzienny wzrost lub spadek apetytu * utrzymująca się bezsenność lub nadmierna senność * spowolnienie lub podniecenie ruchowe * uczucie zmęczenia * poczucie nieuzasadnionej winy, obniżenie poczucia własnej wartości * obniżenie sprawności myślenia, zaburzenia uwagi i koncentracji, niemożność podjęcia decyzji * nawracające myśli o śmierci, myśli samobójcze realizowane bądź nie mam wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyh-jaD
niko88 trzymam kciuki ze sie uda. ze pojdziesz do psyhologa i ci pomoze.. u mnie kolejna porażka. kolejne spotkanie ok 15 osobowe, klasowe. znowu nic sie nie odzywalam. w zasadzie moja samoocena jest juz w miare ok, czuje sie dobrze ze sobą, tylko ta malomówność. balam sie cokolwiek powiedziec, ze powiem cos glupiego, taka sama na uboczu bylam i juz nie chce isc do tej nowej szkoly. nie moge sie zaaklimatyzowac tam. co mam zrobic? tak sie boje ośmieszenia ; ( ratunkuu. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezapominajka**
Niko88 psychog napewno cos ci doradzi ja ostatnio usłyszałam ze bardzo pomaga terapia grupowa tam cie zmuszają do mówienia tylko dlugo trwa bo az 3 miesiące od poniedziałku do piatku ale po tej terapi człowiek jest zupełnie inny ja chce się wybrac na cos takiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyh-jd
tez bym sobie poszla na taka terapie...ale to moze jak skoncze 18lat bo nie chce sie prosic rodzicow o zgode. :/ i kasa...na to. a dzis wieczxorem poszlam tam gdzie lubie chodzic, spokojnie, prawie zero ludzi, wzielam ksiazke i czytalam sobie na glos (głośno, zeby cwiczyc barwe glosu bo mowie strasznie cicho) potem cwiczylam: Dzien dobry, Do widzenia, Czesc - tak glosno. i gadalam sama do siebie jakbym z kims gadala nieznajomym ;D od razu mi bylo lepiej. nawijałam i nawijałam. teraz tylk owprowadzic w czyn... jutro wazny dzien. 1 wrzesnia ah..oby bylo dobrzee. ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko88
yhyh-jd i jak było w szkole? Pamietam kiedy ja byłem w nowej, również sie cholernie stresowalem, nikogo nie znalem i w ogole. Tez tak próbuje robic, zeby gadac samemu ze soba, ale przynajmniej uzewnetrzniac, ciezko, mam wrazenie ze nawet sam ze soba nie mam o czym mowic:( Czytanie ksiazek na głos tez napewno pomaga. Ciezko mi teraz jest, bardzo ciezko, mysle tylko o jednym. Ktos kogo kocham, dzisiaj jest pełna nienawisci do mnie. Jak wielka pustke czuje:( niezapominajko, jesli bedziesz na takiej terapii to daj znac, chyba nie dzieli nas wielka odleglosc, chetnie sie wybiore z Tobą;) jak co to daj mi znac, masz moje gg. Musze nauczyc sie uzewnetrzniac. Nie patrzec w przeszłość. Ciezko jest zapomniec, czy to w ogole mozliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezapominajka**
yhyh-jd skąd ty wogóle jestes na taka terapie mozna isc za darmo tylko najpierw muszisz miec skierowanie od psychologa albo psychiatry takiego na fundusz a co do ciebie niko88 no jasne ze mozesz sie wybrac ze mną ale ciezko ta terapie pogodzic z pracą ona trwa 3 miesiące od poniedziałku do piatku w godzinach od 9 -14 podobnono i dojazd do katowic ochojca tez czas zajmuje tam jest dzienny oddział leczenia nerwic i tam przeprowadzają taką terapie u siebie tez bys napewno cos takiego znalazł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko88
Racja kiepsko byłoby pogodzic to z praca. Ale dojazd do Katowic to dla mnie nie problem. Trzeba być codziennie na takim spotkaniu, chyba nie? raz albo dwa w tygodniu chyba wystarcza. Niezapominajko od czegos trzeba zaczac, wyjsc z domu. Ot, taka mała propozycja;) Moj najwiekszy problem to zbyt mała motywacja i ogolne zmeczenie, po prostu nie mam na nic ochoty i nie mam humoru, nie chce mi sie smiac, jestem non-stop przygnebiony. Cos jest ze mna naprawde nie tak:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezapominajka**
niko88 na te spotkania trzeba jezdzic codziennie nie mozna opuszczac bo cie wyrzucą .no z domu trzeba wychodzic nawet samemu jak nie ma z kim bo jak się zamykasz w czterech scianach to potem czlowiek dopiero nie ma tematu do rozmowy bo nic sie u niego nie dzieje a tak tu sie było tu sie cos widziało moze ktos do nas zagada i juz mozesz innym o tym opowiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezapomionajka**
niko88 a na taka terapie jak sie idzie mozna dostac L4 na 3 miesiące tylko wiadomo nie kazdy pracodawca bedzie tolerował takie długie zwolnienie. Do pewnych rzeczy trzeba się zmuszac gadanie do siebie czy czytanie na glos nic nie daje bo w domu mowisz do siebie a wsród ludzi i tak nic sie nie odzywasz juz mam to wypróbowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyh-jaD
hmm...rozpoczecie bylo fajne. poznalam 2kolezanki ; ) bylam ogolnie zadowolona, masa nowych ludzi itd...a dzis lekcje, i juz mniej radosna. tworza sie grupki osob ktore sie znaly wczesniej z gimnzjum czy miejsca zamieszkania i nawet nie chca poznac mnie czy innych...jakos jest. dobrze ze moja kumpela chodzi do tej samej szkoly (ale inna klasa). nawet spodobal mi sie ktos z klasy.. ; ) ale nie mam pojecia jak go poznac... ; ( mi sie wydaje ze na rozpoczeciu bylo fajnie bo cwiczylam wtedy to czytanie ksiazki, i mowienie do siebie głośne - ale wydawało mi sie jakbym z kims gadalam. szukalam w glowie tematow i rozwijałam je.. nie jest zle. pozdrawiam ;)) a tobie niko88 zycze wiecej siły i odwagi w dążeniu do pokonania tego 'więzenia'. Pamiętaj: WARTO. By życ lepiej i radosniej. "ludzie sie nie nudza. to rzeczy sie nudzą." ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieśmiała_Monia
yhyh-jaD spoko że masz pozytywne nastawienie do walki z niesmiałością :) uda Ci się na pewno 3mam kciuki- najtrudniejsze to pokochać siebie i nie załamywać się po niepowodzeniach- a to ciężkie bo każdy lubi być wynagrodzony za wysiłek :( i trud. Mam pytanie do nieśmiałych. Czy wy też odczuwacie a raczej nie odczuwacie radości z prostych rzeczy. To straszne :( nie umiem się cieszyć, gdy np. zdam egzamin, dostanę prezent, itd. na poczatku trochę się cieszę a potem uważam że to nic takiego szybko euforia mija a czasem jej wcale nie ma (gdy ktos mi coś daje, pomaga, komplementuje i tak dalej nie wiem jak się zachowac co powiedzieć heh). Czy to związane z nieśmiałością? Kiedyś wstydziłam się okazywać emocje i je tłumiłam radość też, teraz niesmiałość mija mi ale umiejętność okazywania uczuć zanikła i nie rozwinęła się. Jak widzę jak inni potrafią cieszyc się z błahostek to myśle o sobie w kategorii ponuraka i wyrachowanej królowej śniegu. Jest na to jakaś rada???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yhyh-jaD
ja to czasami płacze z radości i ludzie sie dziwia ze mi łzy lecą heh :D nie wiem czy to jakos sie wiaze z niesmialoscia. ale moze warto docenic to co nas otacza? Moze czasem powinnas wyjsc gdzies w zaciszne miejsce, ja chodze nad Wisle, na pole jakieś czy coś i rozejrzyj się dokoła. Gdybys teraz nie miala tel, kom, neta ..jakbys sobie tam poradzila? Ja np sie usmiecham do słońca, rzeki , ; ) motylów. Dziekuj kazdego dnia Bogu . Pomysl, dzieci w Afryce..nie mają zabawy, nie mają rodziców, same sie wychowują, wygłodzone, niektórzy woleliby nigdy się nie obudzić..Mam prezentacje, email ktory moge przeslac Ci. Mi bardzo zmienil myslenie bo kiedys tez tak narzekałam na wszystko. "PRZESTANMY NARZEKAC ZACZNIJMY DAWAC". bardzo bym chciala pokazac ci tego maila-prezentacje. Tylko podaj adres to ci wysle. . wzruszające. pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niko88
niesmiala_Monia ja tak mam ze mnie nic nie cieszy, nic nie rusza nic nie wzrusza:( ogolnie mam wsio gdzies. Też zawsze tłumiłem wszystko w sobie i nie wiem juz czy mam depresje czy socjofobie czy wszystko naraz. Jest sobotni wieczor, a tu nie ma nawet do kogo na piwo pojsc. Centralnie, nie mam nikogo. Nawet jakby sie ktos znalazl to co bedzie z ponurakiem siedzial, rozumiem to. Mam wrazenie ze stoje w miejscu, nie wiem do czego sie zabrac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dodam coś od siebie
Cześć, to mój pierwszy post. Napiszę jak jest u mnie z małomównością. Zazwyczj gdy jestem w towarzystwie to nie potrafię odezwać się ani słowem albo bardzo niewiele mówię. Mam pustkę w głowie. Przez to przez jednych jestem określany jako nieśmiały, przez innych jako niepewy siebie albo zamknięty w sobie. Przez pewien czas uważałem to za wadę i czułem się z tym źle ale uzmysłowiłem sobie że jest to umnie naturalne i nie ma potrzeby czegokolwiek zmieniać. Nie potrafię gadać dla samego gadania, wtedy się wyłączam ;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej.! Zupelnie niechcacy trafilam na ten temat szukajac jakichs 'rad' na necie jak sobie poradzic jak wogole nie wychodzi dogadywanie sie z ludzmi. Tzn czasami... Opisze dokladnie o co chodzi, moze ktokolwiek bedzie w stanie mi pomoc bo w tej chwili moje 'urojenia' zaczynaja sie robic mocno 'niewygodne'... Jestem niesmiala, ale nie zawsze. Jesli znam ludzi, jesli wiem ze mnie akceptuja i lubia to potrafie sie zachowywac normalnie. Problem sie zaczyna w momencie jak poznaje kogos nowego. Jeszcze na poczatku pierwsze zdania potrafie w miare wymienic, jest ok, standard. Ale kiedy dochodzi do normalnej rozmowy nie mam pojecia co mowic, moim zdaniem wszystko co mowie to glupoty ktore nie interesuja druga osobe. A jeszcze gorzej jest kiedy wyczuje ze ta osoba jest otwarta, smiala. Wtedy wogole czyje sie jakbym ja byla w rowie marianskim a 2 os. na kilimandzaro. Po prostu masakra. Czerwienie sie co chwila, prawie sie w oczy nie patrze, caly czas rzucam slowa wyrwane z kontestu bo przeciez boje sie powiedziec cokolwiek innego. Ale teraz mam problem znacznie wiekszy niz wczesniej: poszlam na studia prywatne. Drogie, prawie 4 tys za semestr. Na poczatku dogadalam sie z jedna dziewczyna, doslownie typ alfa. Myslalam ze moze uda mi sie z nia dogadac i bedzie ok, zwlaszcza ze moja grupa sklada sie z 19 osob ktore wydawaly sie miec swoje swiaty i zero checi na poznanie kogokolwiek. Pomylilam sie. Wszystkie dziewczyny potrafia sie dogadac, wszystkie sa tymi 'typami alfa'. Oprocz mnie. Chlopacy ciagna do nich jak magnez. Co zostawia mnie na uboczu. Od razu jak to zauwazylam przestraszylam sie i sie odsunelam. Zaczelam siadac z brzegu, prawie nic nie mowie. Na przerwach ide na papierosa i staje daleko od wszystkich. Dodam ze w liceum z prawie cala klasa potrafilam sie b. dobrze dogadac i nigdy cos takiego sie nie zdarzalo. Nie jestem pieknoscia, jestem tylko ladna, przecietna i ubierac to tez sie ubieram dobrze ale oczywiscie mam masakrycznie duzo kompleksow. W kazdym razie ta cala sytuacja zmienila sie w cos takiego, ze tak spanikowalam, ze przestalam chodzic na uczelnie... czesne oplacone, zajecia prawie miesiac trawaja a ja bylam tylko pare razy na poczatku. Teraz mnie nie bylo juz od zeszlego pon. Jutro wyboru nie mam, musze isc (wt). Ale jak tylko o tym mysle slabo mi sie robi, mam ochote wymiotowac, i czuje skurcze zoladka... Nie mam pojecia jak sobie poradzic z ta sytuacja.. Przerazaja mnie ci ludzie, zktorymi nie potrafie znalezc wspolnego jezyka.. Oni nie okazuja mi zadnego zainteresowania, i sie im nie dziwie w sumie.. Na pewno uwazaja ze jestem co najmniej dziwna... Bardzo prosze o jakies rady... Cala sytuacja zaczyna mi sie z rak wymykac i nie wiem co robic.. Boje sie ze zawale studia przez to wszystko... ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieśmiała_Monia
miyuuki NIE RZUCAJ studiów!!!!!!! nie możesz się poddać, chcesz całe życie uciekać przed problemem??? Pomyśl, że jak to wytrzymasz to będziesz mocniejsza. O nie, wiem, że Ci cholernie ciężko i trudno, tę sytuację, którą opisałaś znam bo na własnej skórze przeżyłam "coś" podobnego. Zobaczysz to się zmieni- wiem, wiem łatwo się pisze ale nie trać nadziei i nie skupiaj się na myśli: "O Boże nie rozmawiam z nimi jako jedyna z grupy- uważają mnie za dziwną, coś ze mną nie tak" . Daj sobie trochę czasu na oswojenie się tzw. "rozgrzanie się", moment kryzysowy minie i zobaczysz, teraz niby wszyscy świetnie się ze sobą dogadują, ale ta grupka się rozproszy, wyjdzie w praniu kto jaki jest i stworzą się podgrupki a Ty możesz zawsze do którejś dołączyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za-skorupką-niedoprzebicia
taaaa pustka w głowie wielokrotnie przewijała się tu w postach na tym forum. Jak to możliwe, że ona się tworzy(choc sądzę, że zdecydowanie bardziej na miejscu byłyby słowa--- brutalnie ogarnia nasz umysł, wypełnia go bezdenną czernią głęboką), przez to jesteśmy postrzegani przez resztę bardziej wygadanego społeczeństwa(które niewiedziec czemu przez tę cechę uważa się za górujące, niejako lepsza odmiana człowieka) jako puści, tępi, z ilorazem poniżej przeciętnej IQ. To przykre ale niezaprzeczalnie prawdziwe, nieraz słyszałam obcesowe teksty w stylu: "ale to jełop, siedzi cicho jak mysz pod miotłą, jak jakiś niemowa i dziwak z niego, do nikogo się nie odzywa". Moje koleżanki często tak komentują ludzi, którzy trzymają się na uboczu. Jak to słyszę to staję w ich obronie, bo przecież sama z autopsji dobrze wiem, że to nie takie proste "coś" powiedziec, nawiązac nowe kontakty. Nieśmiali a przez to zakładam, że małomówni są na tym świecie na skreślonej pozycji- "loosers". Na studiach dajmy na to ceni się studentów, którzy są wygadani (nieważne co mówią, ważne, że mówią, chocby nie na temat :/) mają lepiej, co co nie odzywają się przez wykładowców postrzegani są jako ci co nie mają nic ciekawego do powiedzenia, nie umieją nic, nie są zainteresowani zajęciami. To przecież nie zawsze jest powód. A sprawy sercowe? Samotnośc nam doskwiera, bo nie umiemy otworzyc się na drugiego człowieka, długo budujemy zaufanie wzajemne, nie zawsze jesteśmy spontaniczni, jesteśmy skryci, hm tajemniczy nawet można by rzec, co jest zaletą, ale jeśli ta tajemniczośc jest przesadna to już jest wadą i to dużą. Nie wszysycy są dośc wyrozumiali i cierpliwi. Nie zwracamy na siebie uwagi bo z nas szare myszki, pierwszy krok z naszej strony to graniczy z cudem, mała szansa, że ktoś nas zauważy ale zawsze jakaś jest. Analogiczna sytuacja do spraw towarzyskich- przyjaciele, koleżanki, koledzy, znajomi- jest ich wąskie grono. Oj tak mnie naszła myśl, że gdyby przestac ze sobą walczyc, pokochac siebie za to jakim się jest. Czemu my uważamy siebie- nację nieśmiałych/małomównych itd. za gorszych??? Czemu to my mamy się zmieniac a nie oni- ci wygadani (co często plotą 3 po 3 aż słuchac się nie chce;)?. Walczę z wiatrakami już kilka dobrych lat rezultaty są ale myślę, że to kwestia, tego, iż dorastam i z dystansem podchodzę do pewnych spraw a zwłaszcza własnej osoby, nie oceniam siebie tak surowo, nie wyrzucam, że jestem do niczego, powinnam życ z boczku na marginesie społeczeństwa, ITD. Skupiamy się na sobie i własnym problemie i odcinamy się od rzeczywistości, użalamy się nad sobą- egoiści cholerni z nas! To jest z jednej strony wygodnie bo tak naprawdę NIE ŻYJEMY PEŁNIĄ ŻYCIA, chowamy się za przysłowiową kieckę mamusi bo tak łatwiej, niż brac sprawy w swoje ręcę i stawiac czoło rzeczywistości. Pięknie to brzmi tak, łatwo się mówi, jescze łatwiej pisze, ale czemu wciąż mam problem. Pustkę w głowie, buraczenie, gdy ktoś do mnie mówi w spoSób, który mnie żenuje? W gronie większej grupy osób mówię niewiele- ledwie kilka słów, kórych i tak nikt nie słyszy bądź ignoruje (głos mi się wycisza jak na złośc i ton głosu robi się niepewny bez wyrazu jest). Nie umiem rozmawiac z płcią przeciwną, mam jakiś awers do mężczyzn, nie wiem o czym można z nimi mówic, czuję się jak idiotka i nudziarz, mam wrażenie, że rozmawiają ze mną z litości :/ albo od niechcenia (pozostał mi uraz z czasów szkolnych). Nie umiem się wysławiac na forum grupy na zajęciach bo język mi się plącze, mówię nieskładnie i nielogicznie, co jeszcze gorzej mnie deprymuje i peszy i przyczynia się do milczenia. Mam poczucie winy jak długo nic nie mówię, czuję, że otoczenie oczekuje, że będę normalnie z nimi rozmawiac, że czyni mi w myślach uwagi i wyrzuty "ale niemota z niej". To mnie wpędza w stany depresyjne, bo taka bezsilnośc zostawia piętno na człowieku no nie? Jak taki stan poczucia bezsilności długo się utrzymuje to bardzo źle wpływa na psychikę- moja już jest spaczona tak domniemam, nie jestem taka jak reszta społeczeństwa jestem INNA (co nie znaczy lepsza :P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nietutejszy
"Szczęście to zdolność do wykorzystania tego co zostało Ci dane" - Milton Erickson Kiedyś byłem śmiały i wygadany. Kiedy byłem mały (pocz. podstawówki) byłem jednym z nielicznych uczniów w klasie, które nie miały wad wymowy, więc pani ciągle wyznaczała mnie do jakichś przedstawień i teatrzyków. Nie przeszkadzało mi to. Nawet to lubiłem. W ogóle cała podstawówka to była jedna wielka zabawa. Gadałem z kim chciałem, ile chciałem i o czym chciałem... Kiedy poszedłem do liceum zaczął się koszmar. Wieczny stres. Poniżanie przez nauczycieli. Wymuszanie nauki strachem i groźbą. Wieczna niepewność czy jakiemuś nauczycielowi coś nie odpier..., czy zdam do następnej klasy. Potem były studia. Zupełnie inna atmosfera. Luz. Im starszy profesor, tym bardziej wyrozumiały. Żadnych problemów z nauką. Jednak coś na mnie zaciążyło. Już nigdy nie byłem taki jak dawniej. Nie będę już pisał jak wygląda obecnie moja nieśmiałość i małomówność, bo pokrywa się ona z setkami poprzednich wypowiedzi. Jaki to ma związek z naszym tematem? Wierzę, że to jak inni dorośli zwracają się do nas za młodu ma ogromny wpływ na nasz późniejszy charakter. Jeśli rodzice, nauczyciele, mówią ci, że jesteś nic nie wart, możesz być pewien, że twoja podświadomość przyjmie to za prawdę i w dorosłości będziesz szarym cichym przeciętnym człowiekiem, który nigdy się nie wychyli, żeby powiedzieć własne zdanie. Więc miejcie w dupie wszystkie autorytety. Kiedy jakiś dorosły chce powiedzieć ci że jesteś nic nie wart - pokaż mu środkowy palec i zacytuj klasyka:" Fuck off nauczyciele!!!" P.S. Moja znajoma pracuje w prywatnej, prestiżowej szkole w Warszawie, gdzie chodzą dzieci polityków, artystów, biznesmenów... Panuje tam z jednej strony ogromna dyscyplina, a z drugiej zabawa i luz. Relacje między uczniami i nauczycielami opierają się na zaufaniu. Uczniowie mogą mówić do nauczycieli po imieniu. Gdyby jakiś nauczyciel odważył się nazwać ucznia od głupkiem, lub baranem, albo wytknąć uczniowi nieodpowiednią fryzurę, lub ubranie - zostałby natychmiast zwolniony z pracy. Uczą się tam takich przedmiotów jak:" Techniki pamięci i szybkiego czytania" czy "trening interpersonalny". Uczniowie tej szkoły mimo, że traktowani "bezstresowo" osiągają najlepsze wyniki w nauce w kraju i za granicą i to bynajmniej nie dzięki pieniądzom swoich rodziców. Moja wypowiedź nie skończy się optymistycznie. Większość z nas na tym forum, dzięki polskiemu systemowi edukacji jest kalekami emocjonalnymi. Mamy jednak pewną przewagę. Będąc świadomymi swojej ułomności możemy zacząć ją zmieniać. Więc do roboty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za-skorupką-niedoprzebicia
a co jeśli tą osobą, która podcina Ci skrzydła nawet zupełnie nieświadomie jest własna matka??? :((( mam tak niską samoocenę, że nic jej nie podniesie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rafał_25
Hej. Wydaje mi się że problem polega na tym że za bardzo myślimy o tym jak postrzegają nas inne osoby. Czy jak zaczniemy mówić to przypadkiem się nie ośmieszymy, spalimy cegłę i uciekniemy w kącik. Katastrofą będzie jak nas ktoś złapie za słówko! Ja u siebie zauważyłem że po alkoholu język mi się rozwiazuje i mówie o wiele więcej niż normalnie. W tym stanie nie interesuje mnie co pomyślą o mnie inni. Na trzeźwo zadręczamy się pytaniami: czy mówię z sensem, czy jak powiem tak to nie będzie to zbyt lakoniczne, czy ja nie nudzę przypadkiem? Wpływa to na pogodę ducha. A jak jest się nieszczęsliwym to nie ma czym się dzielić. Najbardziej lubimy dzielić się z kimś swoim szczęsciem. I już jest temat do rozmowy. Ja też jestem małomówny i nieśmiały ale za to moja narzeczona to gaduła! Na szczęscie lubie jej słuchać i nie mówi bez przerwy :) Po prostu uzupełniamy się. Człowiek małomówny też może być w szczesliwym zwiazku. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyh-jaD
nietutejszy ... zgadzam sie z toba dorosli maja tak duzy wplyw na nas i tak bardzo nas kalecza. u mnie to sa glownie rodzice ; ( od nich wszystko sie zaczelo. a potem to szlo jak reakcja lancuchowa do teraz. niesmialosc tak mnie gnebi. nic mi sie juz nie chce. wkurza mnie ciagla nauka , brak na cokolwiek. a jak juz ten czas mam to nie mam co robić, nudze sie, bo zamiast wiazac kontakty towarzyskie siedze w szkole do 20 :/ fuck school :/ tyle ludzi potrzebuje pomocy. a wystarczylby maly gest milosci ze strony doroslych i tylu ludzi byloby szczesliwych... u mnie bez zmian, źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chwilowy
"Nieśmiałość" Wacław Niemczyk Znów ją dzisiaj widziałem Wysiadła z tramwaju Gdzieś na Oriona Chciałem podejść lecz chyba nie w porę Taka była smutna i zamyślona Znów dziś był Kiedy wreszcie podejdzie? Mógłby już Długo tak nie wytrzymam To trwa już całe lato Jak tak dalej pójdzie To nas zima zastanie Jutro podejdę Zrobię to słowo Nie. bo co ja jej powiem? Że szaleję że nie śpię po nocach że cierpię? A jak mnie odepchnie jak wyśmieje Ludzie jaki on strasznie nieśmiały Już mógłby się zdecydować Boże ile on może mieć lat Dwadzieścia Trzydzieści Nie tyle nie A może? Dziś szedłem za nią całe miasto Jakaż ona piękna w tej spódnicy Nagle się odwróciła Aja cóż? Przeszedłem na drugą stronę ulicy Szedł za mną przez całe miasto Zrobiłam to co każda kobieta Wpadł na mnie i odszedł A szkoda wyglądał na miłego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keresz
Czesc,chcialem napisac cos o sobie,bo rowniez zaliczam sie do malomownych,niesmialych osob.Licze na jakies ciekawe komentarze,poniewaz lubie czytac(sluchac tez) co mysla o mnie inni:) Mysle od czego zaczac,hmm moze od tego,ze glownym moim problemem jest malomownosc,niesmialosc w duzo mniejszym stopniu,ale kiedys to niesmialosc przewazala,wstydzilem sie usiasc w szkole gdzies na srodku czy np.spytac sie o cos w sklepie czy jak wsiadalem do autobusu to,ze kazdy na mnie sie gapi i stres wtedy jak niewiem.Teraz juz tego ogolnie nie ma,ale sa rzadko tez takie sytuacje. Mysle,ze przez obie te rzeczy przez liceum nie mialem zadnego towarzystwa poza szkola,w klasie z nikim sie mocniej nie zakumplowalem,zeby gdzies wyjsc razem,spedzic czas.Pewnie przez to,ze ja niewiem o czym rozmawiac z ludzmi,niewiem jaki temat poruszyc,jakos skomentowac cos i przez to nie umiem nawiazac kontaktu.A potem gdy juz ludzie wiedza,ze taki jestem to gdy chce cos powiedziec to glupio mi,bo ja zawsze taki i co pomysla ludzie ze ja nigdy nic nie mowie a tu nagle cos chociazby 1 zdanie.Pamietam zawsze na polskim na wypracowaniach tez nie mialem pojecia co pisac,zawsze liczylem ile mam slow,zeby zmiescic sie w limicie slow:)Kiedys napisalem nawet w podstawowce bez zadnego bledu ortograficznego,ale calkowicie nie na temat:)) Teraz niedawno zaczalem 1 rok studiow i co?Oczywiscie jak sa przerwy w zajeciach sam je spedzam,malo co sie odzywam,ide na mieszkanie czy cos,nie umiem zdobyc czyjegos nr telefonu od ludzi,a inni jakos maja do siebie.Inni juz jakos na poczatku sie znali,jak oni to robia?Chcialbym przebywac wsrod ludzi,kiedys ich unikalem,ale teraz chcialbym nawet nic nie mowiac,ale tak sie nie da,trzeba.Nienawidze gdy podczas rozmowy zapada cisza wtedy jest mi bardzo glupio i wlasnie niewiem jakby to bylo gdybym kogos zaprosil do siebie,to co siedzielibysmy tak w ciszy prawie ze przez caly czas?Eh. Wyjatek byl jeden gdy mieszkalem rok temu w akademiku,dobrze,ze tam trafilem na takiego znajomego z dziecinstwa i po jakims czasie do niego i jszcze jednego wspollokatora nie wstydzilem sie niczego powiedziec,nie obchodzilo mnie co pomysla itp.Tylko z paroma osobami w moim zyciu tak mialem,niewiem to byly jakies cudy chyba:)Tu gdzie mieszkam ze wspollokatorem i wspollokatorkami to oni miedzy soba juz tacy wyluzowani,gadaja sobie,zartuja a ja malo co sie do nich odezwe,ciekawe co sobie o mnie mysla:)A mam wewnetrzne przekonanie ze ja moge byc taki inny niz teraz jestem,czuje to w sobie i wierze w to Wiem,ze troche nieskladnie pisze i przepraszam za to:)Teraz to poczekam na jakies komentarze,albo sie nie doczekam nie zdziwie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×