Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Gość gulasz
po co to pytanie mieszkaj sobie z mamuśka,,,,,,,,,,,dajze spokoj rzadzic sie bedzie zagladac i w ogole np nago nie bedziecie mogli chodzic !!!! napisz ze nie masz waerunkow i mieszkasz z mamuska lub tesciowa a nie sciemniasz autorko. szok !!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszecie ze ma pogadac z zona tylko on to robił juz wiele razy, sam dobrze wiesz ze ten zwiazek nei ma przyszłosci, ona zawsze bedzie z nimi, nawet jka matka wyzdrowieje to przeciez trzeba bedzie sie nia zajac, bo tatus sdam nei da rady, a jak matka umrze to nie zostawi samego tatusia w domu bo dom taki duzy to dlaczego ona ma w nim mieszkac sam. Co to za zaycie jak on ciagler słyszy tylko jaki jest zły bo mysli tylko o sobie, kazdy z nas ma tylko jedno zycie, wyjedz na kilka dni do swoich rodzicow gdziekolwiek, powiedz zonie ze ciebie to meczy, a najlepiej to uciekaj znajdziesz kobete ktora Ciebie pokocha, jestes jeszcze mlody. Twoja zona pracowała kiedys? albo do pracy ja wyslij moze zmardzeje troche, naprawde mi Ciebie szkoda, widac ze czujesz sie bardzo samotny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gal
Tak, żona pracuje, ale obecnie ma urlop na całe wakacje, wiec ma czas zajac sie teściową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dejzi69
gal wniosek jest 1 i t o prosty,rozwiedz sie,po co ci byl slub z taka.........im szybciej tym lepiej,bo widac,ze sie meczysz i dusisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gal
Przzd ślubem było super... Czasami nawet żona żartiwała, zeby sie do rodziców drutem kolczastym odgrodzić. Po ślubie wszystko sie zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No więc ja też jestem absolutnie przeciw mieszkaniu z rodzicami zarówno moimi jaki i męża. Jestem niecały miesiąc po ślubie i nigdy nie było o tym nawet mowy. Planujemy na razie przemieszkać 2 lata na jakiejś niedrogiej stancji i odłożyć trochę grosza na mieszkanie. Już trochę mamy odłożone bo wcześniej żeśmy odkładali ale to jest zaledwie kropla w morzu. Robota też nieciekawa bo ja pracuję tylko przez wakacje a on też tylko na zlecenie więc perspektyw nie ma za bardzo na odłożenie kasy ale my się nie zniechęcamy. Wierzymy że nam się uda i nawet nie chcielibyśmy zrezygnować z tego dążenia samodzielnie do swoich marzeń na rzecz szybszego spłacenia kredytu. Mój mąż jeszcze ma przed sobą 2 lata studiów w swoim mieście i można by te 2 lata przetrzymać u niego ale po co szarpać nerwy. Moi rodzice są za tym że powinniśmy zamieszkać sami mimo że kiedyś budowali dom z myślą o tym że dzieci z nimi zamieszkają. Jeśli chodzi o teściostwo, to nigdy się nie mówi nigdy ale do póki mam możliwość uciułania jakichkolwiek pieniędzy to nie będę z nimi mieszkać. Po naszych zaręczynach teść powiedział mojemu chłopakowi że mogę się do nich wprowadzić, a on powiedział że nie ma takiej opcji. Pozatym mieszka tam już jego siostra z chłopakiem. No więc ja mam tyle szczęścia że widziałam już parę lat wcześniej gdzie bym miała problemy. Niekiedy to drobnostki ale od tego się chyba zaczyna. Wymienię te które mi przychodzą do głowy teraz, na wypadek jakby kogoś interesowało: - Czuje się tam nawet nie jak gość, wstydzę się zajrzeć do lodówki nawet jeśli chcę sięgnąć do niej po moje mleko, nikt nie ma problemów z tym że późno wstaję ale mi to głupio paradować w piżamie przez pół mieszkania jak już wszyscy są dawno na nogach mimo że każdy wie że siedziałam do późna w nocy bo nocny marek ze mnie - Wychowanie ewentualnych dzieci - no cóż tu by był na pewno problem bo teściowa wie lepiej. Oni mają jeszcze młodszego syna 12 lat. No więc dzieciak nie jest odporny na choroby bo od małego leczono u niego byle gówno antybiotykami, które przestały na niego działać w wieku 6 lat; Największym absurdem dla mnie jest ze mamusia leje mu wode do wanny zeby sie wykąpał i pomaga mu umyć głowę. Poza tym on mieszka z mężem w pokoju więc nie wyobrażam sobie tam naszej trójki. Również jak małolat się zachowuje głośno to zaraz jest skrzyczany że jest niegrzeczny, a przecież nic takiego złego nie robi tylko się bawi. - wkurzyła mnie też sytuacja że np siostra mojego męża pracuje, jej facet pracuje, a mój mąż jeszcze wtedy nie pracował tylko studiował i brał niewielkie stypendium i przyszła teściowa i wręczała mu rachunki za prąd prawie na 300 zł czyli więcej niż tego stypendium brał - bo on ma komputer w pokoju. A nieraz było tak że przez całą noc u nich się świeciło światło w kuchni bo ktoś zapomniał zgasić. Teraz u jego siostry stoją 2 kompy i jakoś rachunków nie dostają. Ale juz ta sprawa to przeszłość bo w jednym miesiącu mąż zapłacił rachunek ale jak jego mama przyszła jakiś czas później z kolejnym rachunkiem to powiedział że składa podanie do akademika bo przynajmniej tam go stać będzie na mieszkanie. No właśnie wychodziło na to że obcy facet który u nich mieszkał miał wszystko za darmo a on musiał im płacić. Nie mówię że nie powinien ale gdzie tu sprawiedliwość. Ta sytuacja i wiele innych nie wróży dobrze na przyszłość. - Szwagierka, szwagierka, szwagierka - nie trawię i już, próbuje rządzić dyrygować a sama leży na dupie i tylko zmienia robotę bo jej za dużo karzą pracować. Ale o niej później - brak pukania zanim się wejdzie do pokoju - pyranie po szafkach w pokoju męża przez teściową - teściowa najchętniej wszystko by wyrzuciła i kupiła nowe mimo że narzeka ciągle na brak pieniędzy. wszystko by wyrzuciła łącznie z naszymi notatkami ze studiów które na pewno jeszcze się przydadzą - ciągły młynek w pokoju No a teraz obiecana wzmianka o szwagierce. No więc ona mieszka z tym swoim facetem od, nawet nie wiem od kiedy.On tam już nieoficjalnie mieszkał zanim ja się zaczęłam ze swoim spotykać. No i od pewnego czasu wiją gniazdo w gnieździe, czyli w domu moich teściów. Dla niej to dobry układ bo matka jej gotuje, pierze, pozmywa naczynia i zapłaci rachuneczki, a oni za oszczędzoną kasę mogą kupić nowy samochód. No ale jej chłopak np za każdym wyjściem z domu ma zadawane pytanie gdzie idziesz? po co? kiedy wrócisz? od teściowej. teraz to jak wychodzi to prosi mnie albo męża żeby zamknąć drzwi. Nie wspomnę o tym że nie ma własnego klucza do domu bo szwagierka stwierdziła że mu nie potrzebny bo zawsze ktoś jest w domu. No więc różnica między nami polega na tym ze oni mają samochód a my byśmy chcieli mieć ale priorytetem jest mieszkanie. Ale ja wole jeździć autobusem i pewnie większość z was też. Mi również mówiono na naukach przedmałżeńskich że młodzi powinni opuścić gniazdo, a nie sprowadzać rodzicom na głowę jeszcze jednej osoby (współmałżonka). Świadczy to o ich dojrzałości i samodzielności. Nawet ci co płacą za rachunki i za wyżywienie rodzicom, uważają że sa samodzielni bo mają własną pracę i tak naprawdę to oni utrzymują mieszkanie to tak naprawdę nie sa samodzielni, bo nigdy nie doświadczą problemów tych co mają własny kąt i muszą dbać o to by ten kąt utrzymać. Weźmy taką hipotetyczną sytuację ze młode małżeństwo oddaje połowę pensji rodzicom za rachunki i wyżywienie i nagle któreś z nich traci pracę no to rodzice nie wygonią ich przecież na bruk. Co do moich rodziców to też moglibyśmy mieć piętro dla siebie jakby się uprzeć to z oddzielnym wejściem i kuchnią i też mam ich za ludzi bezkonfliktowych z którymi można by zamieszkać, bardzo lubią mojego męża, szanują go za pracowitość i że mi tak pomaga. Jednak po ślubie moja mama powiedziała jedno zdanie \"Ja jestem u siebie\" i to prawda. Mój mąż nigdy by nie był u siebie a ona tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha i jeszcze taka sprawa. Jeśli już chcecie zamieszkać u rodziców u teściów i myślicie że będzie ok to nie pakujcie się w żadne kosztowne remonty najlepiej przez kilka lat po ślubie nawet jeśli nie w waszej części mieszkania nie da sie funkcjonować wg was. można pomalować ściany, poutykać okna na zimę jeśli są nieszczelne albo położyć tapetę w łazience, żeby było ładnie, ale nic poważnego. I mówię że najlepiej kilka lat po ślubie, bo zawsze narzeczony/narzeczona sa traktowani inaczej niz mąż i żona. Chodzi o to że i na tym topiku i na innych podobnych topikach wiele osób się wypowiada że oni nie chcą się wyprowadzić z toksycznego środowiska mieszkania z rodzicami bo wpakowali kupę kasy w wyremontowanie mieszkania, postawienie dobudówki, wykończenie łazienki i albo nie mają już kasy albo nie mogą tego podarować. Moja sąsiadka i jej mąż dorobili jedno piętro w mieszkaniu rodziców i nie mogli odżałować bo za tamto co tam włożyli i to co dozbierali to już by dawno dom wybudowali a tak to dopiero po kilku latach, ale też nie mogli odżałować tej kasy. Również mi siostra opowiadała że u niej w pracy jej kolega, mieszkał 2 lata z dziewczyną wykończyli mieszkanie u jej rodziców na parterze, wymienili okna, zrobili sobie kuchnię oddzielne wejście, łazienkę od zera, on wpakował tam wszystkie oszczędności jeszcze jeździli za granicę żeby na to nazbierać, a teraz biorą rozwód i on jest w dupie, bo ani umowy ani nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Apropos mieszkania z teściami i remontu, wczoraj słyszałam fajną historię: Młodzi po ślubie zamieszkami u teściowej - matki młodej. Teściowa od zawsze obiecywała: przepiszę dom na was, przepiszę, będziecie sobie tu mieszkać itd...... no to jej uwierzyli że kiedyś w końcu przepisze;) Zięć zrobił super remont, wszystko...., a wtedy teściowa przepisała dom swojej drugiej córce. Zięć się wkurzył, i jak teściówka pojechała na jakieś wesele na weekend gdzieś daleko, wziął majzel, i skuł wszystkie nowe płytki, powyciągał ze ścian wszystkie rurki od instalacji, zdjął panele - usunął wszystko to co ON zrobił. Sprawa skończyła się w sądzie - nie wiem kto wygrał:-D Historia autentyczna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie o to chodzi. Wiem jak z moją babcią było. Szukała chętnego żeby ktoś z nią zamieszkał na starość to każdemu jednemu obiecywała że przepisze dom, nawet wnukom. No cóż dom piękny, na wsi, pracę też by tam można było dostać, miła spokojna okolica, ale co z tego jak większość z nas się z babcią nie może nawet przez weekend dogadać, a co dopiero z nią mieszkać. Za to odwiedzamy ją bardzo często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Synowa Janiny i Karola
Ja bym bardzo chciała przestrzec wszystkich przed rozwiązaniem jakim jest wspólne mieszkanie z rodzicami i teściami. Moja sytuacja z teściami nie jest krytyczna ale w pewnym czasie była nie do przyjęcia nawet dla mojego męża. Jakby nie mały spisek z naszej strony to nie wiem czy bym to nerwowo wytrzymała. Do tej pory na samą myśl się wkurzam. U moich rodziców to może by się znalazły warunki do wspólnego mieszkania ale w mojej mamie nie odpowiadało nam obojgu to że wciskała nam na siłę każdy posiłek. Kiedyś jak jeszcze mieliśmy w dalekich planach ślub ale przed końcem studiów to rozważaliśmy opcję mieszkania u rodziców mojego męża Po ślubie oczywiście i to tylko do momentu ukończenia studiów, czyli jak to sie nazywa tymczasowe rozwiązanie. Powiem szczerze że ten plan siedział w nas długo i myślałam że nie będzie problemów bo rodzice mojego męża wygladało na to że mnie lubili i nie mieli nic przeciwko mojej obecności w ich domu. Ale prawda jest taka że im bardziej uwieżyli w to że my będziemy razem to tym bardziej zaczeli sobie pozwalać na wchodzenie "nam" na głowę. Ale nie pozostaliśmy dłużni, załatwiliśmy sprawę sposobem, dlatego teraz nie mam problemów z teściami. Acha oni mają jeszcze córkę w moim wieku czyli 25 lat i syna który teraz ma 11 lat. Córka mieszkała sama w pokoju, a mój wtedy chłopak mieszkał z bratem. Zaczynając od początku. Jak tylko zaczeliśmy się spotykac to pierwsze wizyta mnie w domu mojego chłopaka to były niewinne przyjazdy na kilka godzin. Żadnego nocowania mimo że teściowa mnie zapraszała na dłużej. Jednak ja mam swoje zasady i nie chciałam żeby za szybko między nami do czegoś doszło. No wiec kiedy juz zaczełam u nich nocować czasami to oni zabierali brata do swojego pokoju, tam mieli rozkładany fotel na którym on spał i spał tam przez 2 lata. Ja spałam z chłopakiem później już w jednym łóżku i wszystko było ok. Acha w między czasie jego siostra poznała faceta, pamiętam tylko że jeszcze w ciągu tego samego tygodnia co go poznała mój chłopak chciał mu gębę obić no bo z tej wielkiej miłości jakąś infekcję załapała. Po miesiącu koleś juz u nich mieszkał. W sumie chłopak jest fajny ale szwagierka odkąd sie z nim spotyka to się zachowuje jakby jej się wszystko należało i teraz to nawet mój mąż mimo że wtedy by za nią w ogień poszedł to teraz przyznaje się że jej nie może znieść. Wracając do tematu. Mąż chciał oficjalne zaręczyny ale pół roku wcześniej już mieliśmy plany co do slubu, mieszkania i takie tam i głównie to że zamieszkamy u jego rodziców przez 2 lata studiów, żeby zaoszczędzic trochę grosza na własne mieszkanie. No i zaczeło sie po zaręczynach. Jak wcześniej braciszek mojego męża był czasem przeganiany z pokoju żebyśmy mieli troszke czasu dla siebie, tak po zaręczynach nie tylko siedział całymi dniami z nami, to jeszcze wcinał nam się w rozmowy, a jak był w pokoju rodziców to był przeganiany do swojego pokoju, czyli do nas. Jeszcze sprawa z komputerem. Zaraz po zaręczynach mój narzeczony kupił komputer. No i tesciowa ciągle tylko przychodziła i mówiła " no dałbyś mu pograć" mimo że mój narzeczony nie kupił komputera do gry tylko po to bo mu na uczelini był potrzebny i nieraz nie było czasu na to żeby bratu dać pograć. Jak mojego narzeczonego nie było bo był u mnie to małolat siedział przy kompie całymi dniami i nikt go nie pilnował. Była nawet sytuacja ze wróciliśmy w któryś poniedziałek po weekendzie majowym z gór a dzieciak leżał w łóżku bo niby chory, a moj chłopak włącza komputer i odpala się wiadomość na gg do brata, wiem że się nie czyta ale musiał to jakoś wyłączyć i było tam napisane "pa pa" godzina 4.35 rano, gadał z kolegą. Historii z komputerem było multum. Jedną z nich było ze dzieciak nałapał jedynek ze wszystkich przedmiotów prawie nawet z wf-u i teściowa się wkurzyła szlaban na komputer na pół roku, a następnego dnia przyszła i znowu "oj daj mu pograć". Również warto tu wspomnieć że w wieku 10 lat stwierdzonu u niego braki jeśli chodzi o sprawnośc fizyczną i umysłową. Zaczeła mnie też wkurzac sytuacja taka ze moja teściowa zauważyłam, że wrabia, krótko mówiąc mojego męża w wychowanie własnego dziecka. Jak gówniarz nie śpi o 22 to pretensje do mojego czego on jeszcze nie śpi, jak gra na komputerze to zaraz pretensje dlaczego on gra na komputerze skoro ma lekcje nieodrobione, acha i to do mojego męza należy pilnowanie go czy oby na pewno nie siedzi za długo przy komputerze. Jak z kolei mąż na niego nakrzyczy bo nie odrobił lekcji to zaraz teściowa z mordą czego on na dziecko krzyczy. Aż się krew gotuje. Zaręczyny. teściowa palneła przy moich rodzicach że "ja to teraz juz to chyba u nich zamieszkam". Ojciec mi kiedyś mówił że jak mam zamieszkac z facetem to moja decyzja a on sie conajwyżej z tym może nie zgodzić. Ale ja zawsze byłam przeciwko mieszkaniu przed ślubem i tego sie trzymam. Mąż mi mówił że jego mamusia zaproponowała że będę im 200 zł płacić (facet siostry płaci 150 u nich). Ale ja wtedy miałam akademik taniej z dofinansowaniem, zresztą nie rozważałam nawet takiej opcji. a teraz moja ulubiona sytuacja, która trwała nawet po ślubie. Był remont kuchni i w pokoju teściów było nastawiane różnych rzeczy no i nie było sensu zeby rozkładać ten fotel dla małolata bo to więcej z tym roboty niż to warte. No to teściowa stwierdziła że skoro i tak my z narzeczonym spimy w jednym łóżku to jej młodszy synek może spać w drugim. I tak zostało nawet po ślubie. Dzieciak po remoncie powiedział że on nie chce tam spać nagle fotel u rodziców stał się twardy i niewygodny i kurwa koniec gadania. No więc, jeden dzien można wytrzymać, tydzień można wytrzymać, przestałam ich odwiedzać bo nie tyle mnie wkurzał młodszy brat w pokoju ale to że jak siostry nie było to ta małpa nie pozwoliła nikomu tam spać i teściowa też nie pozwoli przecież naruszyć terytorium córeczki. Ja byłam wkurzona i mój narzeczony też. W końcu ustaliliśmy że nie śpimy razem w jednym łóżku, co do seksu to różnie było. Zresztą jak tu sie kochać z jego bratem w pokoju. Mój narzeczony jak ja przyjeżdżałam to chodził spać do pokoju rodziców na ten nieszczęsny fotel. Oczywiście jak przyjeżdżałam bo juz nie miałam na to takiej ochoty jak kiedyś. Zjawiałam się raz na miesiąc. Nawet on sam stwierdził że plan mieszkania z jego rodzicami na próbę nie jest dobry i znaleźliśmy trochę droższe rozwiązanie, czyli zamieszkanie na stancji w jednym pokoju ze znajomymi studentami. Tylko że 3 miesiące przez wakacje trzeba będzie mieszkać właśnie z jego rodzicami. Jak sprawa z fotelem, otóż jego rodzice nie poczuli się znowu tacy pewni co do mnie i teściowa namówiła córkę żeby małolat spał u niej jak jej nie ma, a jak jest to teść spał na fotelu a dzieciak z mamą. Ale po ślubie, znowu sytuacja ta sama. Dzieciak powiedział że nie będzie spał z mamusia bo jest już za duży. No to gdzie go wpakować, kurwa do pokoju nowożeńców. Mieliśmy tydzień bez brata w pokoju gdzie nawet podczas tego tygodnia nie kochaliśmy się ani razu bo nie było czasu bo teściowa wymyślała codziennie siedzenie do późna z inna częśćia rodziny a na koniec WPAKOWAŁA NAM DO POKOJU ZNOWU TEGO MAŁOLATA. Wiecie że przez to nie lubiłam tego dzieciaka mimo że to tylko dziecko i nie miałam powodu go nielubić ale nie wiem czy ktoś był w takiej sytuacji jak my więc może ktoś mnie zrozumie. Rano jak dzieciak wstawał to mąż zamykał drzwi ale ja to nawet nie miałam ochoty na seks zwłaszcza jak teście się tłuką pod drzwiami i jak wg teściowej za długo żeśmy leżeli to pukała do drzwi zebyśmy już wstawali. Powiedziałam mężowi że najlepiej zrobimy jak przemieszkamy oddzielnie te 3 miesiące, ja u siebie, on u siebie (nie mógł jechać ze mną bo pracował). Wytłumaczyłam mu że mi ta sytuacja nie odpowiada i on zgodził się ze mną. Jeszcze raz poszedł porozmawiac z rodzicami o całej sprawie i wyszło wszystko na jaw. No więc mąż powiedział rodzicom chcemy trochę prywatności i że sytuacja będzie tylko przez 3 miesiące taka a potem się wyniesiemy, na co teściowa odpowiedziała "ale on nie chce spać ze mną, pozatym my też chhcemy troche prywatności" i na tym sie skończyło. bo liczy sie to co dzieciak chce a nie to co my chcemy. Nie chcieliśmy tam mieszkać całkiem za darmo bo ja powiedziałam że darmozjadem nie będę i kupowaliśmy czasmi jedzenie zapłaciliśmy też za kablówkę i za internet (za wodę i za światło to żeśmy nawet nie proponowali bo szwagierka to dwa razy dziennie wylewa po całej wannie wody bo robi sobie pranie z namaczniem) a z prądem też nie lepiej bo tam nawet w dzień się żarówki świecą. Najgorsze bo teściowa im bardziej chciała mi wejść na głowę tym była milsza dla mnie, "kochanie zrobic ci kawkę" jakbym rączek nie miała, "kochanie ile kanapeczek chcesz na sniadnie". Ciągle mówiłam tylko że albo nie jestem głodna albo nie mam ochoty bo poprostu traciłam apetyt przez to uśmiechanie się z jednej strony i wbijanie noża z drugiej. Pewnego dnia jak mąż zamykał drzwi od pokoju w nocy jak już jego braciszek spał to usłyszał rodziców jak rozmawiają o tym czy brata zabrac z pokoju i mnie po cichu zawołał i wiecie co żeśmy usłyszeli. Teść był za tym żeby zabrać dzieciaka z pokoju a teściowa powiedziała "lepiej nie bo sobie za szybko dziecko zrobią a ja nie chcę jeszcze jednego odchowywać". Kurwa jeszcze jakby się zajmowała tym swoim dzieckiem to by mogła cos powiedzieć ale dzieciak jest pozostawiony sam sobie. Pozatym my z mężem korzystamy z NPR i przy tych szansach na seks w tych okolicznościach to nawet nie patrzyliśmy na to czy mam płodne dni czy nie, mimo ze wcześniej pilnowaliśmy się i nieźle nam to wychodziło. Tak więc nieświadomie teściowa sprzyjała temu żeby dzidziuś jednak był. Pozatym nie dałabym jej pod opieke dziecka, chyba że by wyjścia nie było. Ale po tej rozmowie która usłyszeliśmy poszliśmy z mężem na spacer następnego dnia obgadać co z tym zrobić. I wykombinowaliśmy mały spisek. On nie mówił swoim o naszych nowych planach mieszkania przez wakacje oddzielnie, zeby myśleli że ja będę tu przez całe wakacje. No więc tego samego dnia w nocy mąż zamkną w pewnym momęcie drzwi i udawaliśmy kłutnię :). Jak wszedł jego braciszek to go wygonił i dalej żeśmy rozmawiali ze sobą podniesionym głosem. Kłuciliśmy się na zupełnie neutralny temat (o pracę) żeby nie podsłuchali o co naprawdę chopdzi i nie zaczeli nas umoralniać ze to ich dom czy coś (takie stwierdzenie padło ostatnio od teściowej jak ostatnim razem nam synka wcisneła do pokoju). Po całym zajśćiu mąż chciał iść do rodziców spać na ten fotel ale oni wzieli tam młodszego syna zabrali i mieliśmy pokój dla siebie. Ale nie można było nam spocząć na laurach, no więc następnego dnia raniutko wyjechałam. Taki był zresztą mój zamiar od dwóch dni ale oni myśleli że wyjechałam po kłutni. No więc następnego dnia mąż był wypytywany o co poszło więc dowiedzieli się że poszło między innymi o brata w pokoju i że on też juz tego nie wytrzymuje, że nawet chwili samotności nie mamy. Oczywiście nie powiedział im wszystkiego żeby dać im do myślenia. Później zadzwoniłam do niego bo wymyśliłam następna część planu. No więc miałam tam u niego trochę rzeczy typu piżama, ręcznik, kosmetyki itp i powiedziałam żeby to wszystko spakował i mi przywiuzł. No wiec mąż to zrobił ale tak żeby jego rodzice zauwarzyli. Ciagle sie pytał matki który szampon jest jej, żeby go nie zabrać albo który krem jest mój. Powiedział ze jedzie mi zawieść rzeczy do mnie. Wieczorem zadzwonił do domu powiedzieć że wróci za 3 dni bo teściowa mu pokój przygotowała i że musi jeszcze poważnie porozmawiać z zoną. No i mieliśmy błogie 3 dni tylko ze sobą. Po powrocie do domu ojciec mu zaproponował przeniesienie łóżka brata do ich pokoju mimo że małolat wrzeszczał że nie chce. Ale ja i tak nie przyjeżdżałam tam za często. Pojechałam na maliny do babci i na pożeczkę i pojechaliśmy tylko w podróż poślubną a potem zaczełam sie we wrześniu urządzać w naszym pokoju na stancji już rok tu mieszkamy. Teściowa na początku jak tylko żeśmy sie wynieśli (znaczy jak mąż sie wyniusł) to dzwoniła z obiadkami codziennie. Na tygodniu wykręczałam się uczelnią mimo że mieliśmy mniej zajęć niż wcześniej i jakieś dni były wolne, ale w pierwsze dwa weekendy pojechaliśmy do niej, zawsze chciała żebyśmy zostali z soboty na niedzielę (z bratem w pokoju :( ) ale my nie chcieliśmy. Potem pytała się czy w niedzielę też przyjdziemy i głupio było odmawiać. Powiedziałam mężowi ze nie chce co tydzien jeździć na obiadki do jego matki, bo chciałąbym inne rzeczy porobić, albo polezeć z nim w sobotę do południa albo gdzieś pójść a nie co tydzień to samo, rosół i schabowy z ziemniakami. Bo tak właśnie wygląda to u moich teściów, spędza się 6 godzin przy stole nawet jak już tematów brak i zawsze jest rosół i schabowy z ziemniakami albo kurczak. Mąż sam stwierdził że mam rację i powiedział ze przez kolejny miesiąc bedziemy odcinać mamusi pępowinę. No więc wymyślaliśmy różne plany na sobotę i na niedziele. I teksty mojjej teściowej: - do kina przecież możecie sobie na tygodniu pójść - zakupy w supermarkecie można przecież zrobić w piątek wieczór - do rodzicó w przyszłym tygodniu pojedziesz i tak dalej Mąż i ja na początku jeszcze jakieś wymówki żeśmy wymyślali czego nie możemy pewnych rzeczy zrobić w innym terminie, ale to nie miało sensu więc po takich kilku odmowach ja stwierdziłam że nie ma sensu się tłumaczyć i powiedziałam że nie możemy zrobić zakupów w piatek bo chcemy je zrobić w sobotę i mąż też przyją tą samą taktykę. No ale raz na miesąc przecież przydałoby się pójść no i stwierdziliśmy że pójdziemy i zgadnijcie co na obiad było. Schabowy i rosół. Po dwóch godzinach jak już rozmawialiśmy na siłę to mąż stwierdził że juz idziemy. a teściowa "juz? tak szybko? czego juz uciekacie? jeszcze kawy nie zrobiłam. U niej obiad kończy sie po 6 godzinach jak juz kawę poda. Mąż powiedział że juz piliśmy i że idziemy do domu bo mamy troche swoich spraw. Nawet sie nie spodziewałam tego po nim. Potem zaczeła dzwonic raz na jakiś czas z zaproszeniem. Chyba zrozumiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Synowa Janiny i Karola
No więc tego samego dnia w nocy mąż zamkną w pewnym momęcie drzwi i udawaliśmy kłótnie :). Jak wszedł jego braciszek to go wygonił i dalej żeśmy rozmawiali ze sobą podniesionym głosem. Kłóciliśmy się na zupełnie neutralny temat (o pracę) żeby nie podsłuchali o co naprawdę chopdzi i nie zaczeli nas umoralniać ze to ich dom czy coś (takie stwierdzenie padło ostatnio od teściowej jak ostatnim razem nam synka wcisneła do pokoju). Po całym zajśćiu mąż chciał iść do rodziców spać na ten fotel ale oni wzieli tam młodszego syna zabrali i mieliśmy pokój dla siebie. Ale nie można było nam spocząć na laurach, no więc następnego dnia raniutko wyjechałam. Taki był zresztą mój zamiar od dwóch dni ale oni myśleli że wyjechałam po kłutni. No więc następnego dnia mąż był wypytywany o co poszło więc dowiedzieli się że poszło między innymi o brata w pokoju i że on też juz tego nie wytrzymuje, że nawet chwili samotności nie mamy. Oczywiście nie powiedział im wszystkiego żeby dać im do myślenia. Później zadzwoniłam do niego bo wymyśliłam następna część planu. No więc miałam tam u niego trochę rzeczy typu piżama, ręcznik, kosmetyki itp i powiedziałam żeby to wszystko spakował i mi przywiuzł. No wiec mąż to zrobił ale tak żeby jego rodzice zauwarzyli. Ciagle sie pytał matki który szampon jest jej, żeby go nie zabrać albo który krem jest mój. Powiedział ze jedzie mi zawieść rzeczy do mnie. Wieczorem zadzwonił do domu powiedzieć że wróci za 3 dni bo teściowa mu pokój przygotowała i że musi jeszcze poważnie porozmawiać z zoną. No i mieliśmy błogie 3 dni tylko ze sobą. Po powrocie do domu ojciec mu zaproponował przeniesienie łóżka brata do ich pokoju mimo że małolat wrzeszczał że nie chce. Ale ja i tak nie przyjeżdżałam tam za często. Pojechałam na maliny do babci i na pożeczkę i pojechaliśmy tylko w podróż poślubną a potem zaczełam sie we wrześniu urządzać w naszym pokoju na stancji już rok tu mieszkamy. Teściowa na początku jak tylko żeśmy sie wynieśli (znaczy jak mąż sie wyniusł) to dzwoniła z obiadkami codziennie. Na tygodniu wykręczałam się uczelnią mimo że mieliśmy mniej zajęć niż wcześniej i jakieś dni były wolne, ale w pierwsze dwa weekendy pojechaliśmy do niej, zawsze chciała żebyśmy zostali z soboty na niedzielę (z bratem w pokoju :( ) ale my nie chcieliśmy. Potem pytała się czy w niedzielę też przyjdziemy i głupio było odmawiać. Powiedziałam mężowi ze nie chce co tydzien jeździć na obiadki do jego matki, bo chciałąbym inne rzeczy porobić, albo polezeć z nim w sobotę do południa albo gdzieś pójść a nie co tydzień to samo, rosół i schabowy z ziemniakami. Bo tak właśnie wygląda to u moich teściów, spędza się 6 godzin przy stole nawet jak już tematów brak i zawsze jest rosół i schabowy z ziemniakami albo kurczak. Mąż sam stwierdził że mam rację i powiedział ze przez kolejny miesiąc bedziemy odcinać mamusi pępowinę. No więc wymyślaliśmy różne plany na sobotę i na niedziele. I teksty mojjej teściowej: - do kina przecież możecie sobie na tygodniu pójść - zakupy w supermarkecie można przecież zrobić w piątek wieczór - do rodzicó w przyszłym tygodniu pojedziesz i tak dalej Mąż i ja na początku jeszcze jakieś wymówki żeśmy wymyślali czego nie możemy pewnych rzeczy zrobić w innym terminie, ale to nie miało sensu więc po takich kilku odmowach ja stwierdziłam że nie ma sensu się tłumaczyć i powiedziałam że nie możemy zrobić zakupów w piatek bo chcemy je zrobić w sobotę i mąż też przyją tą samą taktykę. No ale raz na miesąc przecież przydałoby się pójść no i stwierdziliśmy że pójdziemy i zgadnijcie co na obiad było. Schabowy i rosół. Po dwóch godzinach jak już rozmawialiśmy na siłę to mąż stwierdził że juz idziemy. a teściowa "juz? tak szybko? czego juz uciekacie? jeszcze kawy nie zrobiłam. U niej obiad kończy sie po 6 godzinach jak juz kawę poda. Mąż powiedział że juz piliśmy i że idziemy do domu bo mamy troche swoich spraw. Nawet sie nie spodziewałam tego po nim. Potem zaczeła dzwonic raz na jakiś czas z zaproszeniem. Chyba zrozumiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o kurcze.... ale sie rozpisałyście dziewczyny. Ja na razie ślubu jeszcze nie wziełam i nie mam gdzie mieszkać ale wolę wydać kasę na wynajęcie mieszkania niż mieszkać z rodzicami albo przyszłymi teściami :) Młode małżeństwo powinno się docierać osobno a nie pod czujnym okiem rodziców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Synowa Ale Ty rozwydrzona jesteś. Jak można żadać od rodziców, żeby na Twój rozkaz przemeblowywali swoje życie i mieszkanie, bo ty masz taki kaprys. Onie też mają prawo do prywatności, a Ty się powinnaś sama swojego domu dorobić.Masz fajna teściową (ja też mam fajną), to widać, ale teksty, że to ich dom nie były umoralniające, tylko prawdziwe. To oburzające co napisałaś. Oni Cie serdecznie przyjęli. Oczywiście brawo za wynajęcie pokoju - tak postępuja dorośli ludzie i powinnas podziękować teściom, że Cie do tego zmusili, bo jakby się starali Wam stworzyć super warunki, to byście tam do dziś mieszkali i nie zdobylibyście się na dorosłość. Tak, że to oni Wam przecieli pępowinę, a nie Wy. Przychodzenie na obiadki raz to nie jest uwiązanie. Ja jak chciałam prywatności i niewpraszania się rodziców w moje sprawy, równiez intymne, to najpierw wynajęłam mieszkanie, a potem kupiłam sobie własne. Co to w ogóle za postawa. Rodzice wybudowali dom, czy tam kupili mieszkanie, wychowali troje dzieci i przychodzi im jakas dziewczyna z zewnątrz i ona żąda, żeby oni przeorganizowali sobie życie, bo ona tak chce. a do roboty iść i zarobić na własne - i wtedy sie pobierać i budowac rodzinę. Rodzina jest dla dorosłych ludzi. Że teściowa jest dla Ciebie wciąż miła i serdeczna, to złota kobieta jest. P.s nie jestem stara, a synowa jestem od paru miesięcy i na dodatek wynajęłam swoje własne mieszkanie i poszłam mieszkać do teściowej i jak na razie, pomimo moich rozlicznych obaw (bo to był upór mojego męża, nie mój) jest bardzo dobrze, ale warunki mamy lepsze, wszystko swoje. Ale w zyciu nie przysżłoby mi do głowy mówić teściowej, że ma w JEJ domu cos zrobić po mojemu. Nie tak mnie wychowano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Synowa Janiny i Karola
agaci2 Masz rację w tym co napisałaś że nie powinnam się rządzić w domu teściowej i nie rządziłam się, nawet by mi to do głowy nie przyszło dlatego o wszystkich sprawach z nimi rozmawiał mój mąż. A sytuacja z bratem mnie denerwowała i prędzej zrezygnowałam z mieszkania tam i z mojej dorywczej pracy. Dobrze mi to wyszło nawet bo jak poszłam zbierać owoce to więcej żeśmy odłożyli na mieszkanie. Pamiętam tylko że wtedy myśleliśmy z mężem jedynie o tym żeby się brata z pokoju pozbyć bo nie tak wyobrażaliśmy sobie pierwszy etap naszego małżeństwa. Mój pobyt trwał tam nie dłużej niż 2 tygodnie, a teściowa wszędzie gdzie wychodziliśmy chciała nam młodszego syna wcisnąć. Płacenie za rachunki i kupowanie jedzenia wyszło ode mnie, teściowa opłatę za pokój zaproponowała wówczas gdy się zaręczyliśmy i ja nie dopuszczałam opcji wspólnego mieszkania ze sobą. I ten tekst o tym że jak weźmie brata z pokoju to za szybko sobie dziecko zrobimy to nas zmusił do działania żeby jednak tego brata w pokoju nie było. Natomiast chciałam poprzez moje doświadczenie zwrócić uwagę jak zmieniło się u mnie z miłych i cudownych teściów to im bardziej poczuli sie pewni że ja już będę na zawsze z ich synusiem tym bardziej pozwalali sobie na to żeby nam włazić na głowę. Zaczęło się po zaręczynach a po ślubie to już była sytuacja dla nas nie do przyjęcia. Wiec może i jestem rozwydrzona ale nie lubię jak się ze mnie robi kozła ofiarnego i opiekunkę do "ich" dziecka na pełny etat. Planując sobie życie te dwa lata wcześniej myśleliśmy z mężem że to dobre rozwiązanie żeby nazbierać pieniądze na mieszkanie, ale te pieniądze nie są tego warte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i ciesz się. Masz szkołę życia i docierasz sie z mężem sama. Oczywiście rozumiem, że chwilę intymności sa ważne i małe dziecko pętające się potrafi doprowadzić do wściekłości. Ale co oni mieli też zrobić. Za mały do mwybudowali. Przestroga na przyszłość dla Was i dla mnie też (przy dzisiejszych cenach mieszkań), żeby nie mieć wiecej dzieci, niz można mieć pomieszczeń. Ja mieszkałam z bratem w jednym pokoju i dlatego jak tylko mogłam poszłam do pracy, żeby sobie i rodzicom ulżyć, i wyprowadziłam sie jak tylko mogłam, bo sytuacja była nie do zniesienia. Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, ale zawsze uważałam, że jak nie ma możliwości i warunków \"od rodziców\", to zamiast biadolić trzev=ba zakasać rękawy i samemu to sobie zapewnić. Jesteście bardzo młodzi, dorobicie się wszystkiego. Teściowie starzy nie są, też chcieli intymności i raz, czy dwa mogli się z synem przespać, ale tak na stałe, to też seksu potrzebują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
A ja zwróciłam uwagę na coś innego, mianowicie na tego "gówniarza". Chłopak ma 11 lat, to już nie jest gówniarz. Za rok, dwa to będzie nastolatek pełną gębą. Tymczasem błaka się od pokoju do pokoju. Miał pokój z bratem, ale nagle wprowadziła się jakas obca baba i on w tym wieku został zmuszony do spania z rodzicam. W dodatku z mamusią! Przez Ciebie stracił on swoj pokój, bo wy chcecie sobie zaoszczędzić. Pozatym jest wykorzystywany jako środek antykoncepcyjny, nikt nie liczy się z jgo uczuciami. Wg Twojej opowiesci matka też nie poświęca mu swojej uwagi. Nie zdziwcie się jak za dwa lata zacznie wracać wstawiony, awanturować się i nie wracać na noc do domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Synowa Janiny i Karola
Wiecie że pierwszy raz wygadałam się o tym co mnie spotkało w domu teściów. Rozmawialiśmy o tym tylko z mężem. Starałam sie być samodzielna odkąd zaczęłam studia. Ustawiałam zajęcia tak żebym mogła popracować trochę i zapłacić za akademik i za jedzenie więc wiem o co chodzi. Po prostu chcieliśmy odłożyć trochę kasy żeby wsiąść w przyszłości mniejszy kredyt na mieszkanie i po prostu droga do tego była zła. Moi teściowie nie są już tacy młodzi, oboje maja prawie po 60 lat i raczej seksu juz od dawna nie uprawiają bo przecież tego się nie robi przy otwartych drzwiach na korytarz którym wszyscy chodzą. Sprawa z komputerem nie zakończyła się bo jak tylko mąż zabrał komputer z domu to teściowie na prośbę małolata kupili drugi, mimo ze mąż im odradzał. Teraz mają problem bo on znowu siedzi przy kompie całymi dniami. Mąż powiedział teściowej żeby umieścili komputer w swoim pokoju to będą widzieli ile siedzi ale teściowa nie zrobi tego bo jej wystrój pokoju zepsuje. Więc lepiej niech się dzieciak psuje. Też nie chodziło mi o to że muszą zabierać dziecko do siebie na okrągło bo ja tam mieszkam ale żeby chociaż właśnie raz na jakiś czas, chociaż kiedy siostra męża wyjedzie żeby u niej spał w pokoju. Ale nie ma co nad tym rozważać. Było minęło. Po wakacjach mamy zmieniać stancję bo właściciel przyjeżdża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przerażające jest to o czym
piszecie ale to niestety prawda , ze zgrozą myślę co będzie z nami , czeka nas mieszkanie z moimi rodzicami co najmniej rok aż nie skończymy budowy , w naszej sytuacji głupotą byłoby wydawac koło 1000 zł miesięcznie na wynajem bo te pieniądze są potrzebne na nasz własny dom , a moja mamunia :O charakter ma dośc ciężki , to jest mieszkanie w bloku 76 metrów , chyba sie pozabijamy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Synowa Janiny i Karola Ja jestem w stanie cię zrozumieć bo też mieliśmy problem młodszego brata w pokoju w dzień i w nocy. Na początku dali luz i nasz związek rozwijał sie swobodnie a potem taka niespodzianka. Najbardziej się wkurzałam o to że miałam kiedyś problem rodzinny i chciałam porozmawiać o tym z moim chłopakiem a tu ni jak nie było możliwości. Raz zaczęłam z nim rozmawiać w nocy jak już mały spał i on nagle się przebudził i zaczął dokazywać, aż się rozpłakałam. Miałam ochotę go udusić. A juz następnego dnia wszyscy już wiedzieli że ja ryczałam w nocy z powodu mojej babci i wyjechałam tego samego dnia bez słowa. Nawet się z teściami nie pożegnałam, mój chłopak przyjechał wtedy do mnie następnego dnia i mogliśmy swobodnie porozmawiać o tym co mnie dręczyło. Wizyty w ich domu ograniczyłam do minimum a częściej zabierałam chłopaka do siebie, to zaraz miałam telefony, gdzie jesteś kiedy wrócisz. Teraz też jak tam jade to śpimy w pokoju z jego bratem. Ale nie o tym chciałam napisać. Mój mąż się zirytował dzisiaj bo .... no więc jedną z uporczywych cech zachowania mojej teściowej jest to że często powtarzać jej trzeba pewne rzeczy po kilka razy, i jedną z takich rzeczy którą powtarzaliśmy do znudzenia to to że jej pierworodny syn ma zamiar sie wynieść z domu, bo taka kolej rzeczy że mąż zamieszkuje z żoną. No i skarżył mi się przez telefon że przyszli do nich goście a jego matka sie uporczywie trzymała tego że on się z domu nie wyprowadzi ponoć się nawet z nim sprzeczała i się zirytował. Znowu. Nie było mnie przy tej rozmowie ale mojego męża bardzo trudno doprowadzić do takiego stanu irytacji jaki odczuwałam przez telefon. Kiedyś teściowa przy mnie powiedziała do niego \"gdzie ci będzie lepiej jak u mamy\" to sie tylko na nią spojrzał i odpowiedział \"A założymy się?\". W sumie to irytujące że ktoś albo cie nie słucha albo nie chce słyszeć, bo pamięć to teściowa ma całkiem dobrą tylko że wybiórczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec z mieszkaniem z teściam
Ja też mam problem typu teście i młodszy brat mojego męża. Chcieliśmy zamieszkać z teściami przez rok żeby odłożyć trochę kasy. Postanowiliśmy że będziemy im płacić za pokój, umówiliśmy się na 250 zł bo to mały pokój. Wejście do pokoju jest prawie przy drzwiach i w sumie byłoby dobrze, ale..... Zawsze jest ale. Teść chodzi do pracy na różne zmiany i odkąd wzięliśmy ślub (dokładnie od tej daty bo wcześniej to nie był problem) teściowa powiedziała żeby braciszek spał u nas w pokoju bo boi się że sie obudzi jak teść przyjdzie z pracy nad ranem (a dzieciak wstaje codziennie o 6 więc to ze się obudzi nie ma większego znaczenia). Takich dni jest połowa w tygodniu. A dzisiaj się wkurwiłam ostatecznie, no bo siedziałam sobie sama w pokoju wróciłam zmaltretowana po pracy, mąż jeszcze nie przyszedł. No i przyszedł kuzyn który się pojawia tu raz na jakiś czas i się spytał czy może na kompie pograć. Ja poszłam się wykapać i chciałam się położyć spać, wracam a on siedzi w naszym pokoju i gra. Wkurzyłam się, powiedziałam temu kuzynowi że jestem zmęczona i muszę odpocząć (miałam 2 zmiany w pracy) to on mi na to że będzie cicho. Zadzwoniłam do męża a on zadzwonił do kuzyna i go pogonił. Głupio mi było niemiłosiernie go wyganiać ale skoro wynajmuje pokój to chciałabym w nim odrobinę prywatności a nie ze teściowa wpuszcza tam kogo chce. Aż mi sie spać odechciało tylko od razu zaczęłam stancji szukać. Czegokolwiek mieszkania z obcymi ludźmi nawet. Na szczęście straciłam tu tylko (albo i aż) miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koniec z mieszkaniem z teściam
acha kuzyn się spytał teściowej czy może na naszym kompie pograć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkająca z rodzicami
hej, ja mam 20 lat i studiuje zaocznie; mieszkam z rodzicami, chłopakiem i naszym 6-miesięcznym synkiem. Szczerze mówiąc, mój facet od początku namawiał mnie, żeby coś wynająć; ja jednak uparcie namawiałam go do mieszkania z moimi rodzicami. Szczerze? Cholernie tego żałuję! Rodzice słyszą każdą naszą kłótnię, uważają, że jestem zakochana i nie widzę jaki naprawdę jest mój chłopak (bez żadnych podstaw), w sprawach łóżkowych też ciężko, bo rodzice za ścianą wszystko słyszą, a mnie to strasznie krępuje. Jestem jedynaczką i dlatego nie chciałam się wyprowadzać z domu, a wiem, że gdybym chciała tak zrobić, rodzice mieli by o to pretensje. Przez rodziców i "teściów" często się kłócimy", więc nie jest za ciekawie. Niestety mój chłopak nie zarabia dużo i ledwo wystarcza dla nas. Ale mam już dość mieszkania z rodzicami i chciałabym już iść na swoje. Poradźcie coś. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwtgdfdgdg
moze bylo prosic o rade zanim poczeas dziecko i podjeclas decyzje o mieszkaniu z chlopakiem/?skoro jestes jedynaczka, stac Cie na zaoczne i nie pracujesz, a rodzice bardzo Cie kochaja...to popros moze Ci dadza na wynajmowanie kawalerki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość njn
dziecko akurat nie ma tu nic do rzeczy, studia opłacają rodzice i tyle ich pomocy mi wystarczy, bo nie mam ochoty z aparę lat słuchać ile to oni dla mnie zrobili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość njn
a nie pracuję, bo ktoś musi zająć się małym, niestety nie mam tak dobrze żeby mieć go z kimś zostawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala1874
Zamieszkałam z teściami zaraz po slubie i jak bym miała wybór to drugi raz bym sie nie zdecydowała. zero zycia prywatnego, zero intymności...ciagłe wtrącanie itd. Mieszkamy tak wszyscy razem juz od 3 lat. Teraz budujemy z mężem dom i moi rodzice chca swój sprzedac dołożyc sie i zamieszkac z nami. wolała bym mieszkac sama i sama- może prez to o wiele dłużej - budowac dom. nie chciała bym urazic rodziców mówiąc że wolimy mieszkac sami, ale z drugiej strony wiem jak to jest mieszkac z rodzicami i nie chce popełniac drugi raz tego samego błędu...co robić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dejzi69
mala to kupcie mieszkanie,2 lub 3 pokoje i sami zamieszkajcie,po co wam dom i znowu rodzicie na karku jak ich nie chcecie,bo wolicie smai,co jest zrozumiale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibetka
Do Mała 1864: nie rozumiem!Ty Wy budujecie dom i co do tego mają rodzice?Niech nadal mieszkają u siebie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×