Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Gość pegooo
my mieszkaliśmy z moją mamusią.Wszystko jej przeszkadzało(mieliśmy osobny pokój):nawet zdjęty przed sekundą pampers małej.Doszło do tego,że zaprosiła swoją koleżankę,która zrobiła nam wykład,że mamy mieszkania szukać.Ale to jest jeszcze nic:siostra mojego chłopaka zamieszkała z mężem u rodziców,gdzie na jednym pokoju(przedzielonym meblościanką)mieszkała jeszcze siostra i dwóch braci.Wytrzymali kilka miesięcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w życiu
za nic nie zdecydowalabym sie mieszkac ze swoimi rodzicami (choc bardzo dobre sa realcje miedzy nami) a co dopiero z tesciami :O!! pobieramy sie za rok, mieszkamy razem i juz kilugodzinne odwiedziny tesciowej mnie do szalu doprowadzaja :O niby nic mi nie docina ale wkurza mnie ze np. przy klazxdj4e okazji pyta czy nie chcielibysmy dytwanu albo ze widziala slioczne wypoczynki w sklepie i moze bysmy sobie kupili albo ona nam kupi :O stanowczo odmawiamale wkurza mnie to !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kociołek
A moi znajomi mieszkali chyba 10 lat po ślubie z teściami młodej i sobie chwalili. Wyremontowali mieszkanie na poddaszu domu, mieli osobną kuchnię, łazienkę i wszystko było ok. Starsi się nie wtrącali, nie radzili, nie ingerowali za bardzo w ich życie. Teściowa ugotowała obiadek, gdy znajoma wychodziła do pracy, potem przypilnowała dzieci jeśli była taka konieczność. Sami do tej pory twierdzą, ze bardzo dobrze im sie mieszkało i nie spieszyli sie z wyprowadzką. Więc, moim zdaniem, wszystko zależy od 'obu stron'. Wiadomo, że jeśli się mieszka z kimś to trzeba jakoś bardziej na kompromis czasem pójść i to jest normalne. PS Ich życie erotyczne raczej też nie ucierpiało na wspólnym mieszkaniu......przynajmniej tak wnioskuję z tego co sami mówią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janett
Czytam Was i czytam i macie rację. Każdy ma rację. I że mieszkanie z rodzicami jest ok jak i te że nie jest ok. Wszystko bowiem zależy od ludzi!!! Są rodzice/teściowe z którymi faktycznie nie da się mieszkać, ale są też tacy którzy naprawdę są ok. Dla przykładu: Zarówno moi rodzice jaki teściowie mają swój dom. Początkowo zamieszkaliśmy u moich teściów. Stało się tak dlatego, że miałam siostrę i brata, i nie chciałam żey było \"za ciasno\" a teściowie mieszkali już razem. Mieliśmy do dyspozycji całą górę. Wszytsko oddzielnie. I co? nie dało się!!!! Owszem, początkowo było w porządku, miło i symopatycznie, ale trwało to może jakieś 2-3 miesiące. Później się zaczeło. Wtrącanie do wszytskiego, czepianie się o wszytsko, udzielanie \"dobrych rad\". Nie wytrzymałam. Było strasznie!! Po roku powiedziałam mężowi jasno, że ja nie wytrzymam dłużej i że nie będę dłużej mieszkała z jego rodziacami. W końcu on sam przyznał mi rację i nie mając za wielkiego wyboru przeprowadziliśmy się do moivch rodzicó. Siostra już wtedy wyszła za mąż i się wyprowadziła, brat miał zmaiar sie wyprowadzic w najblizym czasie. W sumie po tym co przeszłam i tesciów było mi zupełnie obojętne czy mam dla siebie całe piętro czy jeden pokój. Obecnie mieszkamy u moich rodziców na piętrze juz drugi rok, cała góra dla nas i zero jakichkolwiek problemów. Oczywiściew zgrzyty sie zdarzają jak to w rodzinie, ale ogólnie jest dobrze. Nie ma czepialstwa, udzielnaia dobrych rad itp. I nie zamianiłabym, takiego mieszkania na nic innego. NAwet mój mąż p[rzyznał że dobrze zrobilismy. Także wszystko zależy od ludzi a nie od jakieś reguły że powinni się mieszkać samemu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawcia_mielona
hmmm ... myślę, że faktycznie zalezy to od ludzi. Ja ślub mam dopiero za rok, a mieszkać zamierzamy razem z moimi rodzicami w domu. Całe piętro nasze, wszystko osobno. Stosunki moje jak i mojego narzeczonego są naprawdę w porządku, lubimy się i nie jedno już razem przeszliśmy. Nawet nie przychodzi nam do głowy obecnie, żeby kupować mieszkanie czy wynajmować. Nie wiem jak będzie, Wydaje mi się że nie będzie żadnego problemu, póki nie ma go do tej pory. A jeśli okaże się inaczej, ze mimo wszytko nie potrafimy razem mieszkać, to wtedy znajdziemy mieszkanie i zamieszkamy osobno. Nie mam zamiaru z góry zakładać że będzie źle i niedobrze bo tak mówi większość ludzi. Co będzie to będzie. Ale jestem dobrej myśli i obecnie razem z narzeczonym innej opcji nie widzimy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MADZIA ZAMOSC
a nam marzy się nasze mieszkanko, ale ciężko nam finansowo, narazie nie mamy możliwości zamieszkać razem , ale mamy juz pewne plany. Mamy mozliwosc zamieszkac u jego rodziców, bedziemy mieć do dyspozycji calą górę, ale mieszka tam tez jego młodsza siostra (13 lat) wiec dośc głupi wiek. Teść jest bardzo sympatyczny i ogólnie nic go nie interesuję , mówi nam ze to nasze życie i mamy robić co chcemy, bardzo go lubię bo do niczego się nie wtrąca i nas broni. Natomiast teściowa do wszystkiego sie wsadza juz teraz więc boję sie co bedzie jak zamieszkamy razem ;| wszędzie chce zebyśmy z nimi chodzili i z teściem, wszytko razmem! Wkur***a Mnie to bo moja mama też do niczego się nie wtraca, wiec mamy wybór albo z 10 lat oszczędzac na mieszkanie , bo na kredyt nas tez nie stać (stuiujemy oboje zaocznie wiec to tez dodatkowy koszt) albo od zaraz możemy wrowadzić się do teściów:/ narzeczony chce oczywiscie do mamusi, bo uwaza ze bedzie nam łatwiej , a ja wole cos swojego, tylko że to takie nierealne narazie.. :( Planujemy ślub za 2 lata , więc musimy gdzies zamieszkac :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnieszka88951
ja tez mam ten sam problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikola823654
nawet wczoraj o tym rozmawialismy. ten temat wywołuje u mnie dreszcze. boje sie naprawde sie boje jak to bedzie, niby teraz jest wszystko ok -nie mieszkamy razem. ale wszystko na to wskazuje ze bedziemy musieli zamieszac z tesciami. wszyscy tu piszą o wtrącaniu sie. niby przed slubem jest inaczej kazdy jest miły dla siebie zyczliwy a potem?????/ wiecie co.. boje sie okropnie.nie tylko o wposlne mieszkanie ale i podzial wydatków ,oplat , o to czy poradze sobie jako zona z wszystkimi obowiazkami. braknie mi doby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bp12345
my jestesmy po slubie 3 miesiace. juz przed slubem zamieszkalismy w domu moich rodzicow ktory nie byl zamieszkany (rodzicom nie spieszy sie przeprowadzka z blokow). w jakims tam stopniu wykonczyli jedna kondygnacje, reszte my. najwiekszym problemem nie sa moi rodzice (mieszkajacy 6 km od nas) tylko rodzice meza ktorzy mieszkaja na przeciwko. jest szok po prostu. kazdy wyjazd samochodu z podworka, kazde wyjscie nawet na podworku, wieszane pranie - wszystko jest kontrolowane. wszystko. jak tylko synus jest na podworku mamusia zaraz przybiega - co moj synus robi. jejku. wiem ze to moze temat synusia mamusi ale gdyby nie mieli kontaktu ze soba nie mieliby mozliwosci "tiutania" do siebie. kontroluja nasze zakupy bo widza co wyjmujemy z samochodu jak wracamy z zakupow. jesli kupimy cos co sie "jej" nie spodoba jest od razu glupi tekst. mimo ze nie mieszkamy z nimi to i tak nie mamy swojego zycia. jestesmy do nich podlaczeni. wiec moja propozycja jest taka: z daleka od rodzicow, najlepiej zamieszkac w takiej odleglosci ktora nie pozwoli na przylazenie o dowolnej porze dnia i nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka ta od bolka
wiesz problem nie w tym ze nmieszka sie z rodzicami, lub naprzwciwko, problem masz w mezu.On powinien powiedziec do swoich rodziców zeby nie traktowali go jak dziecko, i lepiej niech tak zrobi, bo w takim przypadku to beda czesto klotnie. Nawet jakbyscie mieszkali dalej i tesciowa by przyjezdzała byłobytak samo. niech powie ze nie zyczy sobie ontrolowania, dla mnie to zalosne ze tesciowa komentuje to co kupiliscie za własna kase.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bp12345
wiem wiem niestety coraz bardziej to do mnie dociera ze szlag mnie trafi za chwil kilka. jesli zaczynam temat ze moze by nie udzielal kolejny raz wywiadu na temat co sie dzialo w pracy, co mu na sniadanie zrobila, co ja bede robic po pracy itd to mi odpowiada: to o czym mam z nia rozmawiac. i szczerze powiem nie wiem co mam mu odpwiedziec. powiedzialam ze o pogodzie bo przeciez codziennie jest inna :D ale niestety chyba nie zastosowal tematu. a teraz szczyt ostatniego weekendu. synus pracowal na podworku, mamusia luknęla przez okno i biegnie z czapeczka dla synusia zeby mu glowka nie zmarzla. JEJKU!!!! potem stala caly co chwile w oknie - nie wiem chyba kontrolowala zeby czapeczki nie zdjal. chyba mnie to smieszy juz teraz :D ale jak mam sytuacje na bieżąco to mnie trzepie z nerwow. a on sie jeszcze dziwi ze lubie trzaskac drzwiami jako odreagowanie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana121
Moj nazeczony ma zostac na gospodarstwie ojciec dla niego wszystko modernizuje i dla mojego chlopaka ma byc wszytsko przepisane(tylko ze z 15 lat po naszym slubie bo oni sa jeszcze mlodzi i maja czas..) ale widamo ze tez bede pomagac...(a potem sie przeciez moze okazac ze wszystko dostanie siostra bo im sie odwidzi a ja bede tam zap*alac tyle lat).maja pietrowke i nie ma innego wyjscia jak mieszkac z tesciami bo jak poznalam tylko moich przyszlych tesciow odrazu zapowiedzieli ze M. ma miec wszystko zapisane i ja bym musiala przyjsc z nimi miezkac.ja do gory oni na dole ale nie widze tego w praktyce poniewaz oni maja sypialnie do gory i nie sadze ze by sie mieli z niej przenies tymbardziej ze maja zamiar ja remontowac, a nadole mieszka babcia i w sumie nie ma mozliwosci bo zostaje tylko salon.tesciowa wydaje sie wporzadku ale tesc masakra on jest najwazniejszy tylko jego zdanie sie liczy on wie wszystko lepiej nie wiem co mam zrobic poniewaz moj nazeczony wiazal przyszlosc z ta gospodarka mnie do tego nie ciagnie... a jego dwie siostry juz zdazylam poznac na wylot pokazaly jakie sa zachlanne i materialistki, prubowaly juz mnie wykorzystac pod tym wzgledem ale to juz za dluga opowiesc.. a moj narzeczony w swojej siostrze i mamusi widzi ideal bo one co tam zrobily lepiej, na szczescie siostry sie juz wyprowadzily ale nadal maja swoje pokoje... nie wyobazam sobie z nimi mieszkac, a gdy mu powiedzialm zebysmy poszli na swoje u mnie stoi dom wolny to nawet nie chcial slyszec;/ nie wiem co mam zrobic ale wiem ze zycie moje bedzie nieciekawe tym bradziej ze ja jestm raczej cicha i spokojna, w przeciwienstwie do nich, nie umiem sie o cos wyklucic i komus dopiec a one to maja we krwi chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierka
Załamana, jeśli już teraz wiesz, że nie chcesz być rolnikiem i nie zamierzasz mieszkać z teściami a macie pusty dom, w którym moglibyście mieszkać sami, to zastanów się czy nie popełniasz życiowego błędu. Jeśli zdecydujesz się zamieszkać z mężem i jego rodziną na wsi, to przed ślubem ureguluj kilka kwestii. Zadbaj by ta nieruchomość, która teraz stoi pusta i jest przeznaczona dla Ciebie była Twoją własnością (akt notarialny) jeszcze przed ślubem. Nie zgódź się potem na sprzedaż czy zamianę. Sytuacja jest dla Ciebie na tyle niejasna i niepewna, że warto mieć takie "ubezpieczenie". Kto wie, może za rok czy dwa nie wytrzymacie z teściami i przeprowadzicie się tam? Inne rozwiązanie a najlepiej jeśli równolegle załatwicie tę sprawę. Nie wyrwałabym nawet chwaścika i nie zjadła jabłka gdyby ta ziemia nie była przepisana na męża. Wiem, że wygląda to jakbym była cholerną, zachłanną materialistką, ale moja mama była w takiej sytuacji. Kiedy się poznali mieli dwa mieszkania. Dziadkowie mieszkali na wsi niedaleko miasta, w którym mieszkał ojciec. Mama przeprowadziła się do ojca a mieszkanie, które należało do niej sprzedali. Często dojeżdżali do rodziców taty, bo trzeba było w gospodarstwie pomóc. Po jakimś czasie wyprowadzili się na wieś i zajęli starymi dziadkami. Męczyli się z nimi wiele długich lat, mama zawsze była tam "obca" i nie mogła sobie sama nawet pokoju czy kuchni zaplanować jak chciała. Wieczny gość i wyrobnica. Potem dziadkowie zmarli, spadek podzielono po równo między dzieci i tyle. Niewiele się w życiu dorobili, bo żyli nie po swojemu. Nie warto tak żyć pod dyktando teściów czy rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierka
Dodam jeszcze parę słów. Dlatego radzę uregulować kwestię własności przed ślubem, że ten dom nie stanie się po ślubie Waszą wspólną własnością. Zawsze zostanie Twój. I niekoniecznie chodzi mi o rozwód. Raczej o dysponowanie tym majątkiem. Jak się kiedyś pokłócisz z teściową to powiesz jej "pa pa" i pójdziesz do siebie. A co do moich rodziców i reszty rodziny. Ci, którzy nie wypruwali sobie flaków przez tę gospodarkę, mają lepsze saldo: własny dorobek + spadek. Moi dostali część gospodarstwa i tyle. Na ich stare lata stoi to ugorem, oni mają małe emeryturki i mieszkają w starej chałupie po dziadkach, bo jak był czas na budowanie się czy remonty, to nie było czasu, bo było pole, krowy, kury itp. I to gospodarstwo pochłaniało prawie wszystkie dochody, które generowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana121
werka dziekuje ze odpisalas, wiem ze to co napisalas bylo by najlepszym wyjsciem,ale ja nie sadze zeby rodzice nazeczonego chieli odarzu to przepisac wiem jaki jest jego ojciec, jak on powie tak ma byc i wszyscy sa pod jego dyktando. poprostu ja sie tam nie widze na poczatku myslalam ze jakos to bedzie zrobie oddzielna kuchnie cala gora dla mnie ale teraz jak widze to wszystko po jakims czasie poznalam lepiej jego rodzine a zwlaszcza jego siostry, a macka mama jest bardzo zzyta z nimi i wiem ze to zawsze one beda maly wiecej do powiedzenia niz ja , oni teraz mowia ze nie wtracaja sie w mlodych ale przeciez wiem jak jest przed slubem sa dla mnie bardzo mili ale mimo to ja nie zcierpie tego jak ktos bedzie mi mowil co mam robic i wtracal sie np. w wychowywanie dzieci a to przeciez nie uniknione, rozmawialm z mackiem o tym powiedzialam mu co mysle ze gdybym jeszcze wiedziala ze jego siostry chca mi np. pomoc dobrze doradzic ale jedna juz mnie raz oszukala na 2 tysiace a drugiej sie na szczescie nie udalo... maciek powiedzial mi ze nie wyprowadzi sie, on sobie innego zycia nie wyobraza jak w tym gospodarstwie i mieszkanie z rodzicami i babcia. nie wiem co mam robic jak go postawie przed takim wyborem nie wiem czy nasz zwiazek sie nie rozpadnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana121
jego siostra (wlasnie ta co mnie oszukala )chyba zawsze bedzie lepsza wazniejsza mam odczucie ze jej zdanie sie liczy najbardziej i wie wszystko najlepiej,moj nazeczony jest bardzo zzyty z rodzina zwlaszcza z mama i z ta siostra boje sie isc do nich zamieszkac bo czuje ze ja sie nie bede liczyc ... a jak powiedzialam mackowi zebysmy przyszli do mnie mieszkac to nawet nie chcail rozmawiac bo on sobie inaczej swojego zycia nie wyobraza zawsze chcial miec gospodarke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjksjf
uciekaj poki mozesz, tyle ci poradze. wiele kobiet mysli, ze po slubie jakos to bedzie ale przewaznie po slubie jest gorzej a nie lepiej, ta oddzielna kuchania i pietro dla siebie nie zawsze sie udaje, przewaznie nie ... i tyle z tego wynika. a potem sie trzeba meczyc calymi latami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierka
Macie tak różne cele w życiu i tak różne potrzeby, że naprawdę ciężko coś doradzić. Mieszkanie z rodzicami czy teściami na pewno się przydaje, gdy pojawią się dzieci i młoda mama musi wracać do pracy po 33 dniach (tudzież 3 latach), ale na dłuższą metę, to wg mnie wyrzekanie się trochę swojej "małżeńskiej suwerenności". Zwłaszcza jesli nie musicie mieszkać razem ze względów mieszkaniowych... Twój przyszły mąż tam mieszka cały czas? Pracuje, uczy się? Może jeśli jeszcze studiujecie lub szukacie pracy namów go na kilkumiesięczny wyjazd do innego miasta lub kraju, żeby spróbował jak jest żyć samodzielnie. Nie jest to powód do rozstania i nie będę na pewno radzić, żebyś go zostawiła, ale może spróbuj go przekonać, że chciałabyś żebyście sami się czegoś dorobili a przede wszystkim nie chcesz mieszkać z żadnymi rodzicami. Nie mów, że z jego rodzicami, ale że z żadnymi. Z żadnymi rodzicami, rodzeństwem czy znajomymi, bo małżeństwo to dwoje. I nie kłóć się, bo to tylko sprawi, że będzie chciał postawić na swoim, tylko magluj, jęcz i smuć się zawsze kiedy o tym pomyślisz. Może kiedy zrozumie jak bardzo się tym zamartwiasz to trochę zmieni zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana121
maciej mieszka z nimi i prace ma blisko domu a gdzy przychodzi z pracy zawsze pomaga w gospodarstwie. bylismy razem w anglii ale wrocilismy w sumie to ja chcialam jeszcze zostac ale maciej mowi ze nie moze ze musi pomagac w gospodarstwie bo ojciec mu pozniej nie zapisze i ze wzgledu na niego tez przyjechalam do polski, chociaz teraz zaluje bo tam mozna bylo sie czegos dorobic...a teraz tak z tym wszystkim wyszlo troche przejzalam na oczy i nie widze sie u niego zeby mieszkac jeszcze bede z nim rozmawiac, ja sie dla niego duzo razy poswiecalam ale boje sie ze moze to zakonczyc nasz zwiazek, maciej chyba za bardzo sie uzaleznil od rodzicow nie wybrazam sobie zeby mial sie przeciwstawic ojcu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana121
a wlasnie co do kuchni osobnej calej gory to tak bylo mowione na poczatku teraz z moich obserwacji wynika ze do gory tescie by mieli sypialnie a obiady musielibysmy i tak robic razem bo tesc tak powiedzial, czyli co mi po tej kuchni, inaczej to wszystko sobie wyobrazalam.a do gory pokoje maja jeszcze jego siostry chociac jedna juz jest zamezna a druga mieszka z chlopakiem nie wiem jak to by mialo wygladac po slubie, ale coraz bardziej sie przekonuje do tego ze w zyciu tam nie pojde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierka
Tu chyba tak na serio to nie chodzi o gospodarstwo, bo jakby mu ojciec nie przepisał ziemi, to samemu też rolę można kupić. On chyba jeszcze nie przeciął pępowiny. W jego domu zawsze głową rodziny będzie dziadek. Nie chcę zbyt spiesznie ferować wyroków, ale tak mi to wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana121
chyba tak naprawde to moze o to chodzi, ale maciej odkod go poznalam zawsze mowil ze ta gospodarka bedzie jego bo z drugiej strony to trzeba troche wkladu finansowego zeby odnowa wszystko zakladac a oni maja nie mala gosp.i maciej chce jeszcze powiekszyc. ale jesli chodzi o to odciecie pepowiny to chyba racja, tak jest wygodniej ma mamusie i zawsze siostra przyjezdza bardzo czesto duzo spraw za niego zalatwia. dlatego mysle ze jedynym rozwiazaniem jest zeby sie przeprowadzil do mnie.wydaje mi sie ze rodzina bedzie wazniejsza dla niego i to co powie siostra mama albo tata ze nie bedzie chcial zostawic wszystko i pojsc za mna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na temat mieszkania z rodzicami czy z teściami moge powiedzieć to co zauważyłam u siebie w rodzinie i wśród znajomych. Mało kto się dorobił czegoś własnego. Weźmy np rodzeństwo mojej mamy. Prawie wszyscy poszli na swoje i sie pobudowali za swoje, włożyli ciężka pracę w to co mają a tylko jeden z nich najmłodszy poszedł mieszkac najpierw do teściów i babcia przepisała na niego mieszkanie. I on właśnie nie szanuje ani swojej pracy, ani pracy swojej żony, ani innych, tylko czeka aż ktoś mu coś da i tak całe życie. Teraz czeka az mieszkanie będzie jego. Mam kuzynki i kuzynów którzy też zamieszkiwali u rodziców z zamiarem wybudowania czy kupienia mieszkania, ale wszystko sie przeciąga w czasie. Pieniądze zamiast byc oszczędzane na założony cel to są wydawane na co innego. Nie wścibiam w to nosa co kto robi ze swoimi pieniędzmi. Ja założyłam sobie że dopóki nie muszę to nie zamieszkam z rodzicami ani swoimi ani męża. Myślałam że ciężko będzie bo mamy na razie jedną marną pensję i ponad połowa idzie na opłaty za samo mieszkanie ale ujme to tak, odważyliśmy się z tego utrzymać i żyć samodzielnie. Na razie pierwszy miesiąc. Wcześniej mi się żyło wygodniej ale teraz żyje mi sie lepiej bez porównania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kid
Jesteśmy z mężem 3 lata i miesiąc po ślubie. Myśleliśmy, że po ślubie mieszlkając z moimi rodzicami będzie dobrze. Według mnie i na początku według męża, moi rodzice byli bezkonfliktowi, cali uradowani, że się nie wyniesiemy, nie będziemy komuś płacić za wynajem, że zostaniemy razem. Nic bardziej mylnego! KAŻDE NOWE MAŁŻEŃSTWO NIECH SZUKA MIESZKANIA, CHOĆBY NA WYNAJEM! Tak jest najlepiej dla teściów i "młodych", bez względu, czy ślub był przed, czy już po 30,40-tce. Po ślubie KAŻDEGO dnia coś wkurza. Są rzeczy, któe chciałoby się wspólnie zrobić, bo jest to normalne, bo jest się już dorosłymi nie chodzi mi tylko o życie seksualne, ale ogólnie o pewną odmianę. Teściowie są NIESTETY świadkami tego wszystkiego, nic się przed ich okiem nie ukryje, przed ich uchem nie uchowa! Straszne! Potrafią komentować nasze zachowane, po upojnej nocy, pytać rano, czy się wyspaliśmy. My marzymy, kiedy tylko rodzice pójdą gdzieś na spacer, bo mamy wtedy chwilę wolnego, po poprostu nie da sie przy nich normalnie w świecie kochać, posprzeczać itp. Najgorsze jest to, że nie możemy zrobić sobie remontu w "naszym" pokoju, bo Tata powiedział, że to przecież nie jest nasze mieszkanie, ale Jego i nie życzy sobie, by było coś zmienione, bo jest dobrze tak, jak jest. Zresztą, jak on z Mamą mieszkał u mojej Babci, nim kupili to mieszkanie, też nic u Babci nie zmieniali dla siebie, bo mieszkanie ich nie było ich. Siedzimy więc z mężem w moim pokoju wyposarzonym w meble z lat prawie DZIECIĘCYCH, bo nie możemy wymienic mebli, bo to Tata je kupował , ściany są brudne, wymalować ich nie możemy, chyba, że na BIAŁO, a mnie i mężowi podobają się ściany kolorowe, a najlepiej z tapetą. KOSZMAR! Do pokoju nie mamy drzwi, bo Tata kiedyś robił remont, ale go nie skończył i zostawił nam pokój BEZ FUTRYNY I BEZ DRZWI! Zastanawiam się, jak to jest możliwe, że jeszcze tak żyjemy i nie zwariowaliśmy! A moi rodzice, których wszak bardzo kocham, wydawali mi się i memu mężowi na początku mało konfliktowi! Myśleliśmy, że wystarczy porozmawiać i wszystko się uzgodni! Moja rada: NIE MIESZKAĆ PO ŚLUBIE Z RODZICAMI DŁUŻEJ NIŻ ROK! Potem każdy miesiąc działa destrukcyjnie na relacje w "młodym" małżeństwie, w małżeństwie teściów i pomiędzy tymi dwoma małżeństwami! WYPROWADZKA JEDYNY MĄDRY POMYSŁ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kid
Dodam, że myślimy o wynajęciu jakiegoś mieszkania. Może pójdzie na to trochę kasy, ale przynajmniej będziemy zdrowi psychicznie. Rodzice naprawdę są kochani, ale z daleka, raz na jakis czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka ta od bolka
piszesz tu o gospodarstiwe, ale ja bym zastanowiłą sie nad sensem zwiakzu, jezeli to co robi mam albo siostra jest wazniejsze od zdania przyszłej zony. Jezeli juz teraz on sie tak zachowuje to potem bedzie jeszcze gorej, ZAMIESZKACIE RAZEM I BEDZIESZ ICH NIEWOLNICA. Nie ma nic gorszego niz rodzice ktorzy wtracja sie z malzenstwo dzieci, a Twoj facet to maisynek. I nie mow ze on ich kocha to ejst chora milosc, toksyczny zwiazek. Dla niego powinans byc najwazniejsza TY, bo bedziecie tworzyli nowa rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka ta od bolka
jeszcze jedno pytanie Twoj chłopak wie ze jego sioptra Ciebie oszukała? co on an to? i mimo tego ze ona Ciebie oszukala to jest dla niego wazniejsza? aha moja kolezanka ma podobnie mogliby zamieszkac u niego po slubie ale jego siostra ktora kilka lat mieszkw w innym miescie te ma pokoj w domu i nei chce go oddac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam dos
ja mieszkam z tesciami. niby jest fajnie z wglady . mamy z mezem swoj pokuj . niedługo urodzi mam sie dziecko. tescimy a nic nie obchodzi prowadzi luzny tryb zycia. wszyscy na to potrza i wsumnie nic nie mowia a mi brakuje juz sil. tesciowa ze swoja mama przy karzdej okazji mnie o cos upominaja. brak w tym domu swobody i prywatnosci. gdy mowie mezowi o wyprowadce to twierdzi ze zawsze mamy za niski dochud chociasz on jest sredni. moim zdaniem małe ciasne ale swoje . było miło gdy tylko do niego przyjezdrzałam ale pamietajcie po slubie wszystko sie zmienia gdy mieszkasz na kupie. brak swobody prywatnosci i własmych decyzji zawsze trzeba sie ciczyc z innymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam dos
moja droga piszesz o gospodarstwie. mysle ze jak przed slubem ni postawisz na swoim to potem bedzie jeszcze trudniej . jestem dwa lata po slubie wprowadziłam sie do meza bo był dla mnie wazny i zgodziłam sie z jego zdaniem aby zamieszkac z tesciami . moim zdaniem popełniłam wielki bład bo od dwuch lat mieszkamy na jednym pokoju ze wspolno kuchnia i bedzie jeszcze dziecko. w tym pokoiku robi sie coraz ciasniej a postempow zadnych na wyprowacke nie widze . bdy cos wspominam to zawsze nie teraz jeszcze nie . a mielismi mieszkac tu na krutki czas. zawsze znajdzie cos aby sie nie wyprowadzic . i stwierdzam ze jak ja sama sie nie wyprowadze to bede mieszkac do smierci u tesciow. radze przemys dobrze swoja decyzje. a jesli dedzie zapisana ziemia na niego to i tak zawsze tescie beda tam mieszkac napewno jakies jeszcze z wami bo mieszkaja tam od zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×