Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Wg mnie wynajem to nie są "pieniądze wyrzucone w błoto" - "kupujesz' sobie, inwestujesz we własną intymność, niezależność, budowanie własnej rodziny. To też jest "dobro", choć nie dostaniesz za to żadnego aktu własności. Moim zdaniem wynajem - jeśli nie od razu stać na kupno - to też jest inwestycja, tyle że w rzecz niematerialną. Wiele par mówi "mieszkamy z rodzicami bo będziemy się budować", ale tak naprawdę sami sobie mydlą oczy i się usprawiedliwiają, bo mijają lata, a "budowania się" nie widać. Natomiast co z tego, że mieszkając z rodzicami odłożysz więcej na wkład własny (oby - nie każdemu nawet to się udaje) jeśli małżeństwo się w międzyczasie posypie..? Na początku ważne jest żeby mieć możliwość skupić się na budowaniu, ale relacji. Oczywiście nie mówię o parach które mieszkały ze sobą już n lat, a po ślubie faktycznie sprowadzają się do rodziców (jeśli mają owi rodzice warunki) po to, aby mocno zacisnąć pasa i faktycznie zacząć robić coś swojego. Ogólnie jeśli para jest już "dotarta" we wspólnym życiu to może zaryzykować. Ja bym nie umiała, ale są tacy, co umieją :) Nie wiem, skąd się wzięło to nastawienie "wynajmowanie to wyrzucanie pieniędzy w błoto" jeśli nie ma innej opcji de facto. Serek kozi też sobie kupuję wg potrzeb, po trochu, choć na pewno taniej (i bardziej przyszłościowo, i ekologicznie) byłoby kupić kozę i robić je samodzielnie :P ale na dzień dzisiejszy nie mam na kozę warunków, więc "przepłacam" za 200g serka - trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale wynajem jest nieopłacalny! za kawalerkę płaciłabym 1000zł + media. kupując tę samą kawalerkę na własność płacę około 800zł raty kredytu, 300zł czynszu + media. wniosek jest prosty, dokładam 100zł,a mam własne gniazdko (jasne, że do czasu spłaty kredytu należy do banku, jednak po 20 latach jest już moje i tylko moje!).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do pojecia
zeby zrobic tak jak mowisz, czyli przy kredycie na 20 lat miec rate na kawalerke w wyokosci 800 zlotych to musialabyss kupic jakies 40 metrow za cene 4600 za metr i miec 40% wkladu wlasnego. jesli wkladu wlasnego nie masz to ci rata wzrasta do 1500 zlotych a musisz jeszcze oplacic czynsz i media. jesli wynajmujesz kawalerke, oczywiscie zalezy gdzie - to w cenie wynajmu zazwyczaj media sa juz wliczone. we wlasnym mieszkaniu czynsz i media to lekko liczac 600-800 zlotych i mowie tu o oszczednym zuzywaniu wody, ogrzewaniu i nienaduzywaniu pradu i gazu. Sam czynsz to minimum 300 zlotych, nawet we wspolnocie. do tego prad - mysle, ze na dwie osoby jakies 50 zlotych miesiecznie (wiecej jesli masz kuchnie elektryczna), gaz - kolejne 40-50, internet - 50-100, tv - najtansza kablowka plus abonament tez pewnie ok. 50 i robi sie 500 najmniej ale do tego trzeba doliczyc czasem jakis fundusz remontowy itd, podwyzki rozne .... moim zdaniem wynajme jest oplacalny choc nie tak bardzo jak mieszkania z rodzicami. Jesli wynajmiesz mieszkanie za 1300 z mediami juz a masz placic 2100 za kredyt i oplaty we wlasnym to zauwaz, ze odkladajac roznice - 800 zlotych to masz po 5 latach 48 tys bez odsetek, na skromny procencik i masz pewnie ok. 60 tys. - moze uda ci sie przez ten czas znalezc lepsza prace, cos doloza rodzice i moglabys wtedy wziasc duzo mniejszy kredyt - np. 100 tys zamiast 200 tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1211 - piszę o sytuacji, w której masz wybór wynajem/mieszkanie z teściami, a nie wynajem/kupno ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kawalerka 40metrów, cena 110tys., rata kredytu niewiele ponad 800zl miesięcznie, kredyt na 20 lat, wkład własny 10tys. nie wyssałam tego z palca :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkanie w kołchozie
tak koleżanki skomentowały moją wolę na zamieszkanie pod wspólnym dachem z teściami [dach bardzo duży] Zdecydowałam się jednak na zamieszkanie pod tym dachem na propozycję mojego męża- on nie jest jedynakiem, ale tak mu się trafiło - rodzeństwo od dawna za granicą uwiło sobie gniazda. Zdecydowałam się po kilku rozmowach i jasnych relacjach - co? kto? komu? i dlaczego? No i ja łamię te ustalenia, mąż mniejszą uwagę zwraca na swoich rodziców, ja bardziej jestem zainteresowana ich sprawami. Lubię jego rodziców, a oni odrobiną miłości mnie również się odwdzięczają.Kilka dni temu minęła nasza 11 rocznica ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do mieszzkania
Sama wzielam kredy na mieszkanie. Oplat z czynszem mamprawie 600 zl miesiecznie wiec wcale to nie jest takie tanie! NIe rozumiem tego pedu do brania na jzu kreytow. Kredyt na 30 lat ma takie oprocentowanie, ze placisz za mieszkanie dwa razy tyle! Ja w tym czasie wole miec swobode przemieszczania sie. (moje mieszkanie w tej chwili wynajmuje, sama mieszkam gdzie indziej) Teraz za praca trzeba sie nabigeac i widze u moich znajomych jeczenie, ze nie ma pracy, ale my tu mamy mieszkanie.... Do rodzicow, ani moich ani faceta nigdy w zyciu sie nie przeprowadze. Mieszkalam z "tesciami" kilka tygodni w czasie przeprowadzki i doslownie nigdy wiecej w zyciu!Nawet mam ich przesyt teraz jak sie widzimy raz na tydzien. Moze sa osoby, ktore lubia, jak w sobote o 7 rano ktos wola na sniadanie, ajak nie schodzisz wola jeszcze raz...mimo ze chcesz sobie leniuchowac pare godzin....Jak nie schodzisz wystarczajaco szybko to juz sa spekulacje : poklocili sie...Wiecznie ktos chce z toba pogaduchy robic, nawet jak nie masz ochoty. Nie masz ochoty na obiad, co z tego i tak musisz jesc. Przez 3 tygodnie czulam sie jak w liceum....ktos mi gotuje robi pranie i sprzata....brrrrr trzydziestoletniej kobiecie nie teskni sie juz za mamina opieka! Na szczescie trwalo to krotko, jestesmy na swoim i moj facet nie wyobraza sobie w ogole mieszkania z rodzicami. Samodzielni ludzie robia wszystko zeby sie usamodzielnic, mimo ze np wielu ego znajomych mieszka z rodzicami i odklada kupe kasy z pensji. Dla nas wolnosc jest bezcenna. Tesciowa mam ok, sympatyczna...ale nigdy mieszkania z nia. Ja zwyczajnie lubie swoje zycie, nie mam ochoty widziec w domu codziennie kogos oprocz mojego partnera, silic sie na pogaduszki ze starsza pania dzien w dzien! Lubie sama gotowac,sprzatac prac etc. To moj dom, nikt mi w gary nie zaglada, nie marudzi nie smeci. A jak mam cohote na cieplo domu rodzinnego to wisadamy w samochod i przez 2 godziny mozemy to sobie zafundowac...po co przez cale zycie. Dziewczyny, zastanowcie sie...kasa ot tylko kasa.Utkniecie na tych strychach poddaszach i pietrach z 3 pokojami. Tu juz nie chodzi o to, ze chce sie chodzic nago po domu, czy bzykac na blacie w kuchni. Tu chodzi o prozaiczna mozliwosc wyboru i psychiczne poczucie wolnosci, ze nikt nie stoi obok... powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milenka79
A co ja mam powiedzieć... wynajmowaliśmy po bardzo atrakcyjnej cenie duże mieszkanie - m4 za 600 zł..nie interesowały nas żadne media, rachunki Kilka dni temu zmarł mój teść - teściowie mają duży dom i teraz teściowa została w nim sama.... - dzieci (razem z moim mężem) jest 5 ale - 3 ma wybudowane własne domy...mają po 40 lat i dorosłe prawie dzieci a najmłodsza wyprowadziła się 200 km dalej! na miejscu jesteśmy tylko my... Kilka dni przed śmiercią teść zaczął załatwiać przepisanie domu na nas - bo mój mąż najbardziej się tam wszystkim zajmuje - ma firmę pod tym adresem i tam ma biuro...zresztą od kilku lat prawie wszystkim zajmował się tam on.... i przyjdzie mi mieszkać z teściową - fakt, że to wiekowa babka...i z tego co zauważyłam swoje się już w życiu nawtrącała i teraz jest spokój...ale szczerze mówiąc boję się tego co będzie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem czy mieszkanie z rodzicami to taka oszczędność. My mieszkaliśmy z teściową, wspominałam tu nawet o tym kiedyś, kilka miesięcy, kiedy wykańczaliśmy nasz dom. Oboje z mężem pracowaliśmy wtedy od rana do nocy. Zazwyczaj nie jadłam w domu, bo i nie było kiedy, jak wracałam o 20 to już późno na obiad. Ja jestem zwolenniczką robienie raz na tydzień-dwa wielkich zakupów. Moja teściowa nigdy tak nie robi, ona idzie z pracy i kupi torebkę sosu i jogurt. I tak codziennie po drobiazgu. Ok, wprowadziliśmy się zwieźliśmy nasze rzeczy, więc mąka, ryż, zapasy sosów itd. Oczywiście nie uważałam, że to moje i tylko moje. Acha, dla jasności dokładaliśmy się do opłat. W każdym razie po ok. 4 miesiącach zaczełam dostrzegać, że to tylko my kupujemy jedzenie. Ja np. kupiłam 2 kg ryżu, a tu zaglądam w niedzielę i nie ma. Zaczeło mnie to wkurzać, bo po to robie duże zakupy by były zapasy, jak coś się kończy to trzeba powiedzieć, a nie. Nie mam co jeść. Teściowa potrafiła wyjadać i jogurty które kupiłam sobie do pracy, zjeść do końca ser. Mnie drażni to, zę u niej nie m zwyczaju, ze może ktoś ma na to ochotę - leży zjadam. U mnie w domu się krzyczał, ze coś się kończy, albo pytało, że może się podzielimy, a nie samemu cichcem wyjadało. Podsumowując to co jej dopłaciliśmy, co wykorzystała w jedzeniu i w proszeniu to o 100zl, to o coś wcale nie zaoszczędziliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalulę
AAAAAaaaaa!!! Ja chyba zwariuję! przepraszam ale muszę jakoś to wyrzucać z siebie :/ czy też was irytuje to, że teściowie/rodzice włażą wam do pokoju bez pukania albo jak już pukają to tylko pro forma bo nikt tu ni czeka na PROSZĘ. np. wczoraj wieczorkiem mężuś kupił winko i późno w nocy je wypiliśmy oglądając film i było miło fajnie i takie tam. Dzisiaj rano wpada tarciowa z trzema parami skarpet (jakbym sama ich nie mogła zabrać), my oczywiście jeszcze śpimy a ta przyuważyła butelkę i zamiast wyjść zaczyna mnie instruować, że zostawiła to i tamto i jakies tam pierdołki tylko po to, żeby w między czasie szukać jeszcze jakiejś kontrabandy. NIE MAM ZA KSZTĘ PRYWATNOSCI, nawet jak się przebieram to staje za drzwiami tak, żeby w razie wu przytrzymać je. Oooo :) i jakoś tak jak to pisałam to mi się buzia uśmiechnęła Pewnie jak się już wyprowadzimy to nabiorę do tego dystansu i będę się z tego śmiać POZDRO :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna w małżeństwie
Czytając te wpisy nie czuję się przynajmniej samotna...Ale nikomu tego nie polecam to jest istne piekło...zwłaszcza że mój mąż nie widzi problemu że nie mamy przez nich własnego życia...intymności, życia towarzyskiego..piekło i faktycznie żyjemy stłamszeni i nie okazując emocji...koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszystkich co im
teściowie do pokoju włażą. Czego nie zamontujecie klucza w drzwiach albo chociaż jakiejś zasuwy czy czegoś. Ja się pewnego dnia wkurzyłam bo mi kiedyś dwa razy w ciągu godziny teściowa się skradła jak kot do pokoju i mnie wystraszyła, od tamtej pory nawet jak siedzę sama czy z mężem to zamykamy drzwi tak żeby nie można było wejść. W końcu nauczyli się żeby się nie skradać i nie włazić bez pukania, bo inaczej się nie da wejść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość limfa12
kurde ale macie koszmar. my też mieszkamy z moją mamą ale w porównaniu z wami mamy spokój. przede wszystkim mama puka i zawsze czeka na "proszę", nigdy też nie wchodzi do pokoju jak śpimy chyba że to jakaś wyjątkowa sytuacja. może powiedzcie że sobie nie życzycie takiego zachowania i przy okazji wchodząc do pokoju rodziców też pukajcie? ale tak czy siak nie mogę się doczekać wyprowadzki. na szczęście to już niebawem :D a co do oszczędzania to my naprawdę ciułamy kasę i przez 2 lata mieszkania z mamą zaoszczędziliśmy sporo. mama się dorzuca do rachunków, często robi zakupy i potem nie chce od nas za nie kasy. oczywiście my też robimy zakupy, żeby nikt nie zarzucił że żerujemy na matce. ogólnie przez te dwa lata odłożyliśmy kasę na remont mieszkania i dzięki temu nasz kredyt będzie niewielki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedba
mieszkanie z teściami to koszmar! i nie dajcie sobie nigdy wmówić że jest inaczej, lub że może być. NIGDY!!! Młode dziewczyny, kobiety które dopiero co założyły swoją rodzinę chcą być żonami i matkami!! W domu z teściami nigdy wam na to się nie pozwoli!!!! Młoda kobieta ma prawo do eksperymentowania z np. gotowaniem i gdy coś nie wyjdzie nikt nie musi o tym wiedzieć, a jak mamy ukryć swoje drobne niepowodzenia do których mamy prawo gdy wciąż patrzy się nam na ręce???!!! To przykre dla młodych kobiet. Jestem szczerze z wami wszystkimi moje drogie kochane panie które tak jak ja wpadły w tą pułapkę. Czasami sobie popłaczcie jak nikt nie widzi to pomaga i porozmawiajcie z mężem o innym rozwiązaniu, tylko na spokojnie mu wszystko wyjaśnijcie bo mężczyźni mają prostolinijne myślenie i nie rozumieją naszych problemów kobiecych i to nie ich wina ale muszą was wysłuchać bo inaczej z tego nie wybrniecie! szkoda życia które powinno być szczęśliwe dla kobiet w ciąży i młodych mężatek. Ściskam was mocno i pamiętajcie że nie jesteście same!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urelka
witam, ja tez od kwietnia zamieszkam z tesciami. u nas w domu za ciasno. bedziemy miec osobne wejscie i pietro ale i tak sie boje jak to bedzie mimo ze tesciowie sa dobrzy dla mnie teraz no i ciesza sie ze beda ziadkami to obawiqam sie ze wspolne mieszkanie to zmieni.Obym sie mylia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ninka896
MY za niedługo bierzemy ślub. Będziemy mieszkać u mojego TZ gdyż ma na siebie przepisnany duży dom, w którym mieszka tylko jego tata. Nie chce go zostawić samego, w pewnym sensie rozumiem go ale z drugiej strony myśle o nas i o naszym wspólnym zyciu, że chciałabym się czuć wolna w swoim domu ( tak wiem nigdy nie będzie mój). Już teraz kiedy przyjeżdzam do niego czasem na weekendy, czuje że kiedy zamieszkamy w trójkę razem będzie cięzko. Ja należę do ludzi którzy jak czegoś potrzebują i pracują kupują tą jeśli mają pieniądze. Nie uważam że zarabiam jakieś kokosy, żeby nie było że się przechwalam pieniędzmi. A mój przyszły teść należy do osób niezwykle oszczędnych, nie przelewało im się chyba zbytnio w życiu. I boję się jak my się pogodzimy. Bo już czasem dziwnie na mnie patrzy. Boję się kłótni i tego że mój TZ nie bedzie wiedział po której stronie ma stanąć.... ehh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mieszkam z teściami
ale tez coś opowiem krótko, ku przestrodze Pracuję w biurze i jest u nas taki starszy pan, całe życie mieszkał z teściami, właściwie to z teściową bo teść umarł wcześniej. Bardzo sobie chwalił i bardzo lubił swoją teściową, zawsze mówił o niej dobrze. Żona tego pana zmarła parę lat temu i on zajął się teściową, opiekował się nią do końca, płacił jej rachunki, kupował jedzenie. 3 miesiące temu zmarła jego teściowa i co się okazało, kobieta w testamencie zapisała mieszkanie swoim pozostałym dzieciom które nie paliły się tak do opieki nad ta matką. Nawet się nie orientuję czy w takiej sytuacji można się upominać o spadek, pewnie może, ale w każdym razie teraz 62 letni pan który całe życie ładował kasę w nie swoje dostaje na koniec figę z makiem. Życie pisze też takie historie, więc jak już planujecie mieszkać na stałe z rodzicami to lepiej uregulować prawnie pewne sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psychicznie wykończona
Moja sytuacja wygląda tak że tescie doprowadzili juz do tego ze życ mi sie nie chce wtrącają sie do wszystkiego. Gdy urodziłam pierwsze dziecko wyrywali mi z rąk, gdy ja nie pozwoliłam jej czegoś dziadkowie nie szanowali mojej woli a teraz drą sie po mnie że dziecko nie słucha że cały czas płacze. Jak prosiłam by sie nie wtrącali to słyszałam oni wychowali 4 dzieci a ja jedno, teraz jestem w ciązy z drugim i słysze po co mi dziecko jak nie pracuje jak nie daje sobie rady zjednym a najlepsze jest to że mąż mnie nie wspiera synuś mamusi. Dzieki nim zrozumiałam że jesli życ w ten sposób niepiej nie życ wcale nacałe szczeście mam dziecko znosze to wszystko bo mnie mam do kod iść.TESCIOWIE TO WAMPIRY KTÓRE POTRAFIĄ KREW WYPIC Z CZŁOWIEKA. Dobra rada dla młodych małżeństw lepiej życ biednie ale z dala od jakich kolwiek cudownych rodziców!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalulę
I znowu ja. Muszę się wyżalić buuu.. dzisiaj siedzę sobie w kuchni, jestem sama w mieszkaniu. słyszę, że wchodzi teść. myślał, że nikogo nie ma, i co robi? wchodzi sobie do naszego pokoju i zaczyna nadawać „taaa nasrać najlepiej na środku!, „zero poszanowania!, „baranina!, oczywiście tu i tam upstrzone słowami na Q. I tak sobie słucham :/. po jakimś czasie wchodzi do kuchni ops „o nie wiedziałem, że jesteś i jak gdyby nigdy nic rżnie głupa. oczywiście nic nie powiedziałam ale krew mi się zagotowała. podkreślę, że w pokoju jest czysto: kurze wytarte ( muszę wycierać przynajmniej 2 razy w tyg. bo szybko się zbiera przy 2 osobach na 7 m2), odkurzam co drugi dzień. Jedyne o co można się przyczepić to paczka, którą kurier przywiózł pół godz. wcześniej. aż mnie cos strzela. ok jak bym nie sprzątała ale jestem z natury osobą, która lubi porządek. co tydzień robię gruntowne sprzątanie mieszkania, myję łazienkę, szoruję kibel, sprzątam kuchnię na błysk już nie mówiąc o odkurzaniu i wycieraniu kurzów. nie mam ochoty wysłuchiwać takiego piepnia od człowieka, który zarósłby brudem i umarł z głodu gdyby go zostawić na kilka dni samego. AAAAAAaaaa!!! jestem zła, bo ile można słuchać ciągłego narzekania! NAJLEPIEJ NIC NIE ROBIĆ I PIEPĆ GŁUPOTY. swoją drogą podziwiam teściową, że jeszcze go nie zabiła bo jest największym malkontentem jakiego znam. jeśli ktoś czytając to poczuł się źle to z góry przepraszam ale to taka jedyna moja odskocznie, żeby to z siebie wyrzucać. z doświadczenia wiem, że lepiej tak, niż komuś znajomemu się żalić bo zaraz nowy temat do plot gotowy. aaa.. jeśli chodzi o pukanie to cos się zmieniło, teraz się otwiera drzwi i jednocześnie puka . Dziwne, że tak bywa jak jestem sama, bo jak jest mężuś to nawet jest puk puk „mogę wejść?, klasa;) pozdro wszystkie utrapione

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jacy by kochani nie byli to zawsze beda chcieli dla was "jak najlepiej" co nie oznacza że to najlepiej bedzie dla was...Oni z czasem sie starzeja za czym idzie upierdliwość.Z jednej strony to wygoda,zawsze pod reka gdyby musieli pomóc przy dzieciach,ale z drugiej strony we wszystko sie wtracaja,zawsze chca miec ostatnie słowo.Na swoim to na swoim kiedy chcesz to w majtkach biegasz,na co masz ochote to robisz!Ja ze swoimi wytrzymałam rok, na podobnych warunkach duza chata,niby wygoda ale jak zaszłam w ciaze drzwi mi sie nie zamykały,ciągłe pretensje ze to i tamto robie źle.Kiedy doszło do tego ze imie dla dziecka chcieli wybrac sami nie wytrzymałam w 6 m-cu dosłownie uciekłam!!!NIE ŻAŁUJE TEJ DECYZJI !!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe pamiętam czasy kedy wracałam z zakupów z mężem a teściowa głowa do reklamówek i przegląd co kupiliście :P albo kiedyś(już na swoim mieszkaniu) teść za bardzo się zagalopowałi żywo zainteresowany zaczął badać zawartość garnka na kuchence gazowej mówiąc że za duży płomień,że się spali itp.:P ehh..mimo że mieszkanko małe i wynajmowane-bardzo cieszę się z takiej sytuacji.i nie chciałabym ani ponownie zamieszkać z teściami,ani z moimi.jesteśmy już samodzielni,mamy swoje zachowania i upodobania i wydaje mi się że pewne sprawy byłoby ciężko pogodzić z teściami czy rodzicami.oni by komentowali że to źle,to niedobrze a ja i mąz tylko byśmy się wściekali.ostatnio teściowa przyszła do mnie i opowiadała jaki dom fajny znalazła-4 pokoje,2 łazienki(wynajem) i że teraz to nie, ale można by znów razem zamieszkać, jak mój macierzyński będzie dobiegał końca-żebym ja sobie mogła wrócić do pracy, a ona zajmowałaby się małym.kategorycznie z mężem odmówiliśmy.potem jescze usiłowała mnie przekonać, ale decyzja padła ostateczna. po mieszkaniu z nimi doceniłam komfort, jaki nas spotkał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Doczytałem do strony 14 i nie znalazłem interesującego mnie przykładu. A że jest późno, a ja chcę jeszcze dziś rzucić Wam temat do dyskusji, więc piszę. Pytanie kieruję zarówno do kobiet jak i do mężczyzn. Czy ktoś z Was zamieszkał w rodzinnej miejscowości Waszego partnera w domu wybudowanym wspólnie przez Was (lub przez waszego partnera) na działce, którą przepisali mu jego rodzice? Jestem pewny, że mieszkanie z rodzicami/teściami pod jednym dachem jest złym pomysłem, ale mam również wątpliwości czy dobrym pomysłem jest mieszkanie w odległości mniejszej niż 10 km. Myślę, że facet osiedlający się na ojcowiźnie żony nigdy nie będzie czuł się u siebie, będzie raczej "lennikiem u króla". Co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najamka1
szczypiorek..odpowiem krótko: W ŻYCIU !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczypiorek , ja mieszkam zaledwie 500 m albo i mniej od teściów, ale sytuacja jest taka że i my i oni domy wynajmujemy(tzn oni swój, my swój), i nie jesteśmy na ich działce. Ale mimo tak małej odległości-jeśli coś od nas chcą, to dzwonią , i ewentualnie pytaja przez telefon czy mogą przyjść o określonej godzinie, ale odkąd mieszkamy tak blisko siebie, to jeszcze nigdy nie miałam niezapowiedzianej wizyty kontrolnej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szypiorek79
Pytam o sytuację, gdy działka została wycięta z gospodarstwa teściów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwi mnie to wszystko
Mam wyjątkowych starych, dosłownie kochają ich wszyscy ludzie dookoła, tak potrafią sobie ludzi zjednać. Każdy kto do mnie przychodzi mówi, że mam cudownych rodziców, wszystkie dziewczyny jakie u mnie mieszkały były w szoku, że tacy wspaniali ludzie i nic tym dziewczynom nie przeszkadzało. Starzy nie wpieprzają się, nie pouczają, wyluzowani, żartobliwi i nieba by uchylili. Postawili duży dom blisko miasta, z myślą, że kiedyś ja będę w nim mieszkał z żoną, a wnuki będą biegać radośnie. Rodzice już są koło 70ki, jeszcze żwawi, ale jak długo ? W końcu trzeba będzie im zacząć pomagać w tym domu i na działce, a poza tym serce by im pękło jak bym się wyprowadził. A mojej dziewczynie, którą kocham, coś jej nie odpowiada. Nic konkretnego, nie ma nawet argumentów w stylu "bo oni to, oni tamto". Takich argumentów nie znalazła w tym domu jak mieszkała jakiś czas. Z tego co wiem to nie miała tak kochającego domu jak mój i jest nie przyzwyczajona. Widocznie jej przeszkadza to, że po prostu są rodzice. Ona wynajmuje mieszkanie, rzadko jeździ do siebie do domu. I teraz 3 osoby nie mają problemu, a jedna za wszelką cenę nie chce tak żyć. Zwykły egoizm. I wytłumaczyć się nie da, strzela focha z przytupem. W dodatku mieszkałem kiedyś w bloku i nie chcę tam wracać, tu jest świeże powietrze, przestrzeń, cisza i spokój, do miasta blisko, 2 auta. Będę musiał zostawić dom, rodziców i pozwolić żeby umarli ze starości i tęsknoty. Kończę studia, praca, jak dostanę na początek 1500 gdziekolwiek to będę szczęśliwy, a tu będę musiał jeszcze kasę na czynsz dawać, a przecież można by mieszkać w domu. Nieopłacalne, niewygodne (a rodzice pomagają dużo, choćby obiad ugotują jak się nam nie chciało), egoistyczne i q..a smutne. Każdy powie, że trzeba ją zrozumieć i w ogóle, ale mnie też trzeba zrozumieć i rodziców tak samo, w końcu poświęcili na wychowanie ponad 20 lat życia, coś im się za to należy, chociażby miłość, opieka, obecność nawet w drugim pokoju. A dodam jeszcze, że górę można przystosować jako osobne mieszkanie. I co z tego ... nic ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie nie dziwi
To, co piszesz, jest dla mnie zrozumiałe, ale patrz - Twoja dziewczyna spróbowała mieszkania z Tobą i rodzicami, sam tak piszesz. Spróbowała i wolałaby nie. Może Ty też spróbuj mieszkania w mieście, w bloku, z nią i zobacz, czy Ci to też nie odpowiada? Jeśli obydwoje wypróbujecie swoje "opcje", będzie o czym rozmawiać. A jeśli nawet nie spróbujesz, to jest to lekko nie fair.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwi mnie to wszystko
To jest tak, mieszkała i już mówiła, że jednak jej się podoba i mogła by zamieszkać, ale się pokłóciliśmy, wróciliśmy do siebie i znowu ten sam problem - znowu nie chce. Ona woli swobodę, żeby nikogo w kuchni nie było i żeby mogła sobie swobodnie qr...mi rzucać pod nosem. Poza tym spędzam u niej całe weekendy i kilka razy w tygodniu na noc. Więc wiem jak się mieszka w mieście, wcześniej mieszkałem w bloku prawie 20 lat i zdecydowanie wolę wiochę, a do miasta jak mi się zachce to w auto 10 minut i jestem. Nie fair to jest wobec starych, którzy tyle od siebie dają, gdyby jeszcze miała się do czego przyczepić to bym to rozumiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie nie dziwi
Ludzie mają zawsze jakiś motyw, ona widocznie też ma - choć Tobie się wydaje że nie ma się do czego przyczepić. Własny kąt, choćby ciasny, jest b ważny na początku poważnego związku, małżeństwa. Nawet ultrakonserwatywna Biblia jasno określa kolejność - najpierw trzeba "opuścić ojca i matkę" żeby móc stworzyć rodzinę. Nie dziwię się, że "dziewczyny" (ile ich było?) które tam wcześniej mieszkały chwaliły Twoich Rodziców - ilu rodziców zgodziłoby się na pomieszkiwanie liczby mnogiej dziewczyn syna we własnym domu? :P Ale jeśli mieliby "umrzeć z tęsknoty" to raczej tak czy inaczej z nimi nie zamieszkasz, bo to byłby objaw ciężkich zaburzeń psychicznych i skończyliby wtedy w domu, gdzie w pokojach nie ma klamek :P Bo że umrą ze starości, to masz, kochany, jak w banku :P no, chyba że nie daj Bóg wypadek albo choroba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×