Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama dwulatka*

Jak utemperować złośliwego dwulatka

Polecane posty

Gość lkjjh
jak jeździ samochodem po stopach, zrób mu to samo- jeśli nie zrozumie to raczej udaj się do specjalisty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Ok, mogę mu pojeździć samochodem po stopach ale co mam zrobic np. jak mnie kopnie? Przecież mu nie oddam bo to mija sie z celem. Ta metoda chyba nie jest dobrze pomyślana. Są rzeczy które mogę zrobic tak samo jak moje dziecko ale niektórych poprosatu nie można. I co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy nikt się już nie wypowie
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie wiem moze ma ADHD
w kazdym razu\ie cierpliwosc i jeszce raz cierpliwosc ( juz to wyzej pisałam). Jestes nerwowa, moze dzieciak ma to po tobie. Spróbuj wejsc w jego sytuację. Załozmy,ze robisz cos nieslusznego. Co by cie powstrzymalo? I jakbys sie czula, gdyby na ciebie krzyczano, lub zamknieto w pokoju? Czy to odniosloby skutek? Przypomnij sobie jakies sytuacje z wlasnego dziecinstwa. Jestes jego mama i macie na pewno podobne charaktery. Czy w domu nikt na nikogo nie krzyczy? czy nie uzywa przemocy ( w jakimkolwiek sensie)? Czy nie klócisz sie z mezem? Czy nie wygrywa ten, kto glosniej krzyczy? Moze dzieciak zakodowal jakies przyklady z tego, co wokol siebie ma? - nie wiem. Bo dlaczego mialby cie kopnąc? Skad ten odruch? Czy wobec niego uzywano sily? Czy nasladuje jakies wasze zachowanie? A swoja droga poszukaj w internecie stron o ADHD. Moze to ma? Wtedy spytasz specjalistow - adresy znajdziesz na stronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dajcie spokój , jakie ADHD, prawie kazdy dwulatek, kopie, gryzie, szczypie i takie tam podobne, najlepszy sposób to jak chce uderzyć po prostu potrzymac za rączkę i powiedzieć, nie wolno, to mnie boli, zadnych krzyków i klapsów, są jeszcze inne sposoby, wszystkie opisane sensowanie w książce Język dwulatka - Tracy Hogg i działają, sprawdziłam na swojej dwuletniej córci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dołanczając się do tego tematu, który i mnie również dotyczy, wtrące swoje trzy grosze...:D Mam synka, który na pozór jest grzeczny, usłuchany, pokorny...:D na pozór, dlatego, ze wcześniej miałam ciężki okres z jego zachowaniem, które czasami daje znać o sobie...:D Jest zywym srebrem, wciąż w ruchu, bez przerwy, no chyba że lecą bajki...:D Jak każdy dwu latek ma temperament, swoje zdanie, które zawsze musi być na wierzchu, a dodatkowo jest jedynakiem, co też ma swoje strony. Też wrzeszczy gdy czegoś mu zabraniam, też proszę tysiąc razy i też nerwy mi puszczają. Jak wspomniałam przechodziliśmy ciężki okres, gdy potrafił mnie uderzyć w twarz, kopnąć itp....:O Co robiłam ??? Na początku wyzywałam, karciłam, a nawet dawałam klapsa..:O Te metody na krótko i pozornie pomagały, gdyż ciąg dalszy wciąz trwał. Też odchodziłam już od zmysłów co zrobić i jak na niego wpłynąć, bo autorytetu nie miałam...:O Ktoś poradził mi abym niereagowała na jego złości, rzucanie się, histerie, abym go zostawiła i poczekała az sam się uspokoji. Jak juz był spokojny, była rozmowa o tym co miało miejsce przed chwilą. Głosem spokojnym i ciepłym pytałam co się stało, ze tak brzydko się zachowywał, mówiłam że mi się b. niepodaba jak tak robi, że ma do mnie przyjść jak potrzebuje pomocy, itp. Teraz gdy jest b. zmęczony potrafi czasami tak się zachować...:O Sprawa podnoszenia ręki na mnie też była szybka. Najpierw udawałm, ze mnie zaskoczył mając minę skrzywdzonej, smuntym głosem mówiłam jakią mi krzywdę zrobił, ze tak boli i ze jestem zawiedziona jego postepkiem. On reagował zaskoczoną miną, ze mi zrobił \\\"ałka\\\" i przepraszał, ukochał i pocałował. Jest tego nauczony, tak jak podstawowych zwrotów grzecznościowych, więc wie kiedy trzeba przeprosić, poprosić, a kiedy podziękować...:D Dziś gdy chce coś podobnego zrobić, od razu reaguję mówiąc...\\\" na mamę podnosisz rękę? a mamusia Cie tak kocha, a ty ? kochasz mamę ? to mnie przytul i daj buziaka, a nie podnoś rączki, robiąc mamie krzywdę...\\\" Wybija go to totalnie i przeprosi, ze tą rączkę podniósł...:D Co do słuchania, to też ma czas na przyjście, ubranie się itp. ale na spacerze, niepopędzam go, zawsze poświęcam mu uwagę na to na co on zwraca uwagę i mówimy o tym...:D dużo mówimy...dużo tłumaczę...wciąż to samo w kóło. I choć jest czymś zajęty i udaje, ze mnie nie słucha, to doskonale wie o czym mówię. Dla mnie też wydawało sie nie możliwym wyjście z tej sytuacji, beż bicia, wyzywania i karcenia...choć są momenty gdzie dostanie w tyłek, bo robi na złość, zdając sobie z tego sprawę. Przykład ??? Bawi się czymś i nagle to wyrzuca, i woła mnie abym mu to podniosła, a ja na to, ze jak sam wyrzucił, to teraz ma sam to podnieść ....rezultat jest taki, ze wpada w histerię....:O Jestem konsekwentna i niepodaję, i w koncu się uspokaja....a ja go pytam czy to miało sens, takie wrzaski....i znowu mu tłumaczę...:D Dlaczego tak ??? Bo mam dosyć biegania na każde zawołanie, zbieranie zabawek itp. teraz go uczę powoli jak to zrobić samemu....to on ma przyjśc do mnie gdy mnie potrzebuje, powiedzieć co chce. Sposób daje rezultaty, sam wyniesie miskę, wyrzuci papierek po lizaku itp. Raz jest dobrze, a raz gorzej...ale niewolno nam sobie wejśc na głowę...dzieci to mali psycholodzy i cały czas nas testują na ile im pozwolimy, i jak daleko mogą sie posunąć. Pamiętaj, że to my jesteśmy dla nich podporą, one niewiedzą dokąd są te granice, to my musimy ich tego nauczyć, a to czasem długo trwa i wygrywając te małe bitwy, wygramy wojnę. I jedno co jest b. ważne to ton naszego głosu. Musimy być łagodne i spokojne. Dziecko musi wiedzieć i czuć, ze potrafimy z nim rozmawiać, odpowiadać na pytania. Głos stanowczy gdy czegoś oczekujemy, coś nam się niepodoba, i pochwalny, gdy zrobił nawet nieznacznie jakąś rzecz...:D Proszę mi uwierzyć, ze to jest cudowny sposób, sama go testuję cały czas i różnica jest taka, ze o co poproszę, to z reguły zrobi...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże jedyny! Nie mieszajcie kobiecie w głowie! ADHD nie jest tak częstą chorobą, by co drugie krnąbrne dziecko na to cierpiało Dzieciak z pewnościa jest zdrowy, tylko ma więcej energii niz jego rówieśnicy... Nie ważcie się pisać \"Jestes nerwowa, moze dzieciak ma to po tobie.\" !!! Głupio piszecie i tyle! Kobieta ma i tak dużo na głowie, a to jej nie pomaga! Mamo dwulatka... Przeczytaj co pisze Dymek... I Asiol , pomyśl nad tym i dostosuj do warunków u siebie... I ZMUŚ MĘŻĄ DO POMOCY W TEJ SYTUACJI, KONIECZNIE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Dziękuje dziewczyny za wszystkie rady 🌻 Zajrzę później, może ktoś jeszcze się wypowie :) A dziś na spacerze postaram się niespieszyć i zwrócic na dziecko wieksza uwagę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam ten sam problem, co mama dwulatka. Mam też swoje metody, które u mnie zdają egzamin, więc się podzielę. Na moją 20-miesięczną córkę działa ciągłe odwracanie jej uwagi od brojenia i usilne nagradzania za najmniejszy nawet przejaw dobrego zachowania. To w zasadzie jedyna rzecz, która działa. Przykład z praniem ( znam to!!! Oj jak dobrze... ) Jak tylko córcia bierze się do demolki, natychmiast wynajduję jej pokrewne zajęcie z dala od mojego. Np. wyrzucam brudne rzeczy z kosza przy pralce i proszę ją, żeby pomogła mamie w układaniu ubrań. Wtedy ja swoje układam w spokoju, lub prasuję, a ona z mozołem wkłada do kosza te wyrzucone przeze mnie, oczywiście przy akompaniamencie moich zachwytów :) Mój inny problem to wycie i płacze, kiedy chce coś dostać o co potrafi poprosić, ale jej się nie chce. Np. o biszkopta. Zamiast powiedzieć mama plose tiptopta, stoi i wyje pod półką. Długi czas nie umiałam tego rozwiązać i kończyło się na krzykach pt: uspokój się. I bez sensu... bo oczywiście płakała bardziej, zanosiła się, były spazmy itd. Wymyśliłam więc, że biszkopta może dostać wyłącznie, kiedy się do mnie uśmiechnie. Początki były trudne, bo do śmiechu jej nie było wcale, ale wyłapując pojedyńcze momenty udało mi się wreszcie ją przyzwyczaić. Teraz kiedy chce biszkopta woła Pjoooossseee!!!! i uśmiecha się tak, że migdałki widać. Wiesz, że jak zacznie płakać, to ja ucieknę z kuchni i nici z biszkopta. Podsumowując - ja polecam odwracanie uwagi. Dzieci wbrew pozorom bardzo chcą z nami współpracować i tylko czekaja na polecenia - najlepiej, żeby jeszcze te polecenia były zgodne z ich zamierzeniami :) he he Zamiast więc czegoś zabranić, najepiej coś kazać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie.... Poruszony został dość głęboki temat i pisząc swoje trzy grosze...:D niebyłam w stanie wszystkiego objąc, ale dziś korzystam z okazji i dołanczam się do wypowiedzi Shalla....:D Shalla - to też jest jeden z moich sposobów i jest b. dobry...:D skutkuje...:D Mój synek, choć potrafi się sam bawić i zając, to nadal chce zwracać na siebie uwagę ( co jest naturalnym objawem) i chce uczestniczyć w tym wspólnym życiu...:D Ja jak coś zaczynam pikcić w kuchni, to on już leci z krzesełkiem i chce ze mną wałkować ciasto...:D a ja zakładam mu fartuch kuchenny i daję mu kawałek ciasta i mąki i wałek..:D radośc pełna z niego kipi i jaka duma, ze mi pomaga...dodatkowo, to co sam zdołał zrobić, równiez ląduję w garnkach ( np. kopytka, makaron) ..:D Ja sama mam ubaw, a bałagan ???? coż on się liczy gdy tak dobrze się razem bawimy...:D Z praniem mam tak samo i jak segreguję brudy, a on mi je miesza, to kazę mu wkładać z jednej kupki do pralki...:D Z praniem podobnie, kazę mu zabrać jego np. skarpetki czy majtki i zanieść do szafki..:D On w tedy czuje, ze jest częścią rodziny, ze jest kimś ważnym, że mama go potrzebuje...:D Oczywiście wychodzi to róznie, ale warto tego spróbować, bo w koncu się nauczy...:D Jeśli chodzi o okazanie uczuć, to też mam swój sposób. Idę do niego jak się bawi, albo go gonię by złapać...mówię jak bardzo go kocham i ściskam mocno...dodatkowo wycałuję....:D On za jakiś czas zrobi podobnie i przyjdzie do mnie aby mnie ukpchać...:D albo się droczymy...:D W łóżku gdy juz go kładę spać, dostaje mleko i przez moment przy nim siedzę, mówiąc jaki dziś był dzien, co robiliśmy i jaki był kochany, że jestem z niego dumna, daję buziaki na dobranoc i i dę do swojego pokoju...:D on zasypia. Jak chcę go obudzić, to robię to tez delikatnie, głaszcząc po buzi, mówiąc szeptem i całując...:D Dziś efektem tego jest to, że jak wstanie wcześniej, to do mnie przyjdzie i w ten sam sposób budzi...:D Sposobów jest tysiąc, ale kazdy potrzebuje czasu, zanim sie wdrozy w życie i zacznie przynosić oczekiwane efekty... Mamo dwulatka....dodam, ze też jestem osobą nerwową, której brakuje cierpliwości, ale musiałam to zmienić i teraz jest lepiej, choć czasami odchodzę od zmysłów...:D Jeśli chcesz mogę Ci podać maila i mozemy się blizej poznać i do siebie pisać....chętnie pomogę, choć ja sama wciąż się staram i szukam lepszych wyjść...:D Pozdrawiam.🌼 Pozatym zapraszam do naszego grona mam , mamy tu na forum swoją stronkę...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dymku, jak miło, że ktoś znalazł podobny sposób na soje dziecko :D ... Mam nieco koleżanek z dziećmi, moja siostra też ma dzieci, ale jak opowiadam jak bawię się ze swoim dzieckiem to patrzą na mnie jak na ufoludka :( ... A może założymy na gronie klub mamusiek z pomyślunkiem :P ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Atrida... Ja mam synka, który b. jest wszystkiego ciekaw i b. pragnie we wszystkim brać udział....:D Ostatnio układałam puzzle i on tez chciał, tylko pogryzł mi jeden klocek i nie pozwoliłam dalej, a on wiadomo...:O więc wzięłam i dałam mu takiego motylka z pianki, aby razem z mamą przy stole sobie układał...:D ja swoje on swoje razem i było ok...:D Podobnie gdy sie maluje...:D on koniecznie tez chce nosek przypudrować, więc dałam mu duzy pędzel i się nim malował...:D a ja mogłam dokonczyć makijarz...:D Albo jak mi skacze po łóżku, gdy ściele, a on w zaparte i nie słucha jak proszę by zszedł...:O więc biorę tą pościel i go całą nakrywam i wołam...\"gdzie mój synek....był i go niema....ojej gdzie on jest..\" i wyskakuje spod niej z okrzykiem, i chwilę rzucamy się po tym biednym wyrku, az mogę w spokoju je pościelić...:D Jest pełno jeszcze takich rzeczy, ale chodzi o przytoczenie przykładu, że mozna coś zrobić kosztem małej chwilki z dzieckiem. Ono sie zadowoli tą chwilką, a my bez krzyków i stresu zrobimy dalej swoje, choć moze nie tak szybko jak byśmy chciały...:D A pomysł na własne forum całkiem niezły...:D ja chętnie...:D To by pomogło w wymyślaniu zabaw w taką pogodę, gdzie trzeba siedzieć w domu...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Atrida.. Co do sposobu zabaw i wygłupów, to domownicy też się za głowę chwytają jak nas widzą.....:D Ale co mam do stracenia, dziecinstwo ma się jedno i takie chwile mijają bezpowrotnie...więc turlamy się po podłodze, siłujemy, biegamy, gonimy, straszymy zza ściany, chowamy po kątach...zucamy poduszkami,tanczymy, udajemy, że spiewamy, bawimy się w pieski, robimy minki, a on śmieje się w głos i jest taki szczęśliwy, podskakuje z radości....:D Najwarzniesze, że synek swietnie sie bawi i jest mu dobrze, a ja najwyrzej pare siniaków więcej...:D I co ważne, synek wie, ze to czas zabawy, i w tedy mamy luz, a tak to niewolno się tak zachowywać....zwłaszcza u kogoś...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Jak Wy to opisujecie to wszytsko tak ładnie brzmi :) Że tłumaczycie, że bawicie się, że macie na wszystko ochotę ... nie wiem ... albo ja nie doroslam do bycia matką albo z moja rodziną jest coś nie tak :O Jak czytam jak się zachpwujeci wobec swoich dzieci to jakbym bajkę czytała. Wydaje mi się, że też tak potrafię, że nasze życie też będzie bajkowe, ale zaraz podchodzi syn i rzeczywistość okazuje sie inna 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest bajka, tylko kawał ciężkiej roboty, nie tylko fizycznej, ale i umysłowej, bo jakąś zabawę dzieciakowi trzeba wymyślić... Nie miej do siebie pretensji o brak sił - nie jesteś superkobietą, masz prawo do zmęczenia :D ... Zrezygnuj czasem z gruntownego sprzątania by poprostu pobyć z synkiem, zaobserwować jak sie bawi, porozmawiać z nim. I tak jak już mówiłam - włącz malca do obowiązków. Kup drewniany nożyk do masła - niech smaruje kanapki, nalej do miski wody - niech pierze jakieś szmatki :D ... Daj mu pracę - mąż ma swoją pracę, Ty masz swoją a co ma dziecko? Ono musi poczuć sie ważne, docenione ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Musze to wszytsko sobie poukładać i przemysleć, ale nadal nie wiem co mam robić w przypadkach naprawde karygodnego zachowanie, tak jak np. rzucanie kamieniami w samochód :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Aha! Przypomniało mi się, że ktoś jeszcze pisał o książce Trecy Hogg. Przeczytałam obie jej części i wiele innych poradników niestety albo nie potrafię zastosowac ich rad odpowiednio albo moje dziecko jest na nie oporne :O A co do ADHD to denerwuje mnie, że jak tylko matka ma problem z dzieckiem to zwala sie wszytsko na ADHD. To jest teraz takie modne wytłumaczenie: \"nie moge sobie z nim/nia poradzić bo ma ADHD\". Wierzę, że sa dzieci naprawdę dotknięte przez ta chorobę ale bez przesady bo popdaniemy w skrajności i co drugie dziecko będzie miało ADHD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama dwulatka... To co tu piszę jest dla mnie wielkim sukcesem cięzkiej właśnie pracy nad sobą i synem....i nadal ona trwa, gdyż nie do konca wszystko jest ok...i opadaja mi ręce i mam chwile załamania, bo brakuje mi podejścia, siły, pomysłów, a niekiedy nawet czasu...:O Bycie w domu z dzieckiem, to nie tylko zabawy z nim i reszta sama sie zrobi,jak niektórzy twierdzą. To rozdwojenie, roztrojenie, a czasami nawet gożej, i trzeba nad wszystkim mieć kontrole i puls na ręce....:D To ciężka praca i wysiłek, poświęcenie, ale taka nasza rola, a czy wychodzi lepiej czy gorzej, to się zdarza, bo dni mamy też lepsze i gorsze...:D Dzieci niepotrafią zrozumieć swoich emocji, złego samopoczucia, reagują złością, wrogością, i pojawia się problem, jak je w tym odnaleźć i uspokoić....:O Dzieci tak jak i my musimy nauczyć się razem ze sobą zyć, tolerować i zaakceptować zasady w domu, poznawać się wzajemnie, bo kazdy dzien przynosi nam coś nowego. To my musimy być dla nich autorytetem, podporą, karą i pochwałą, bo kto to zrobi....tata? który pracuje i jest uwielbieniem dziecka gdy wraca do domu.?, bo je ukocha, wyściska...? a co z reprymendą z jego strony ? czy popiera Cię w oczach dziecka ? czy stoi przy Tobie ? czy popiera Cię gdy zwracasz dziecku uwagę ? Mój mąż tez był neutralny, az sie wnerwiłam i postawiłam sprawę jasno, albo mnie wspierasz, albo wara od komentarzy, jak chowam syna, bo mi niepomagasz tylko dołujesz..:O Maż musi być po Twojej stronie i zwracać uwagę dziecku, tak jak ty...musi iść ręka w ręke z Tobą. Łatwo się pisze, ale tak miałam, ja kładę syna spać i zasypia, a jak tata wróci do domu, to nici ze spania, bo jest tata i mu pozwala, i jak go nauczyć reguły spania o tej samej porze. ? To my jesteśmy z nimi cały dzien, to my ustawiamy im harmonogram dnia, to my ustalamy zasady...:D Uwierz, ze ja jakieś trzy miesiące temu miałam totalnego histeryka w domu, furiata wręcz..:O w sklepie się rzucał, na spacerze się wydzierał, totalny obłęd i mętlik...wciąż szalejące w głowie pytania \"co mam z tym zrobić\" wciąż złość, krzyk, kara i klaps...:O Dopiero teraz powoli widać efekty mojego nowego postepowania z synkiem..:D Jest ciężko i gdy mogąc napisać coś dobrego, jestem dumna, ze daję rade i sie poprawia...:D jestem na dobrej drodze...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama dwulatka... Pamiętaj, ze to Ty odwalasz tą czarną robote..:D :D :D Co by się nie działo, zawsze Ty będziesz sie winić...Tobie wytkną palcem, dlatego musisz uwierzyć w siebie i podnieśc głowę do góry...:D Musisz sie postawić rodzinie ( jeśli takie sytuacje maja miejsce) poprosić o rozmowę i zastrzec sobie, że nie życzysz sobie komentarzy dotyczących Twojego sposobu wychowania syna, a tym bardziej nie wolno nikomu zwracać Tobie uwagi przy dziecku...muszą Cie wspierać i reagować w ten sam sposób, niemogą podważać Twojego zdania....jeśli czegoś zabroniłaś, to tak ma być !!!! i biada jak ktoś to podważy...!!! Ja tak miałam, walczyłam po dobroci jak z wiatrakami, ale jak sie wkurzyłam to był koniec...teraz nikt się niewtrąca...i tak ma być !!! Mieli na tyle tupetu, by mi wyrzucić jego zachowanie, gdy sami tego byli winni..!!! Musisz to sobie poukładac i przemyśleć jak zacząc, bo Ty znasz najlepiej swoje dziecko. Praca ciężka i jeszcze niejeden raz ukłuje Cie w sercu, jak będziesz musiała ostro postawić zasady...:O Ja wierzę, ze Ci się uda i dasz radę..:D Postaram się podsunąć Ci parę pomysłów....:D A z tymi zabawami, to nie przez 24h , ale są bo muszą być...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama dwulatka.... Sposób na jeżdzące samochody po nodze ..???? Weż pomyśl z czego możesz zrobić mały tor do samochodu, którym się bawi synek...i jak się powtórzy ta sytuacja, to weź go na kolana (jak się da) i powiedz np...\" jeżdzisz mamusi po nodze i robisz mi kszywdę...choć mama pokarze Ci gdzie jeżdzą samodziki, zrobimy fajny tor, będziemy się dobrze bawić...\" i tak zrób i chwilkę się z nim pobaw, aby zobaczył na czym to polega i odejdź...zostaw go samego i obserwój jak się dalej to potoczy...:D Tor mozesz zrobić nawet z jakiejś tasiemki....z klocków garaż.... Zachęcić do zabawy z zachwytem w głosie np. ...\" choć mam Ci pokarze fajna zabawe, \" i zrób mu np. domek z koca...albo poproś aby Ci pomógł pomyć naczynia i weż mu stołek między sobą a zlewem, daj mu gąbkę i ciurkirm małym włącz wodę...pochwal za prace..:D Dzieci kożystają z naszej nieuwagi i w tedy nawięcej psocą....:D Jak sprzątasz dom, daj mu szmatke niech wyciera szafki z kurzu, albo miotłe niech zamiata, albo wilgotnego mopa....:D to go zajmie, a Ty będziesz mieć go na oku...:D Do tego mozesz zachęcić go do zabawy ( mojej wymyślonej) w literki...:D niech powtarza za Tobą powoli alfabet...:D Jak odkurzasz daj mu trochę, pokarz jaka to praca...:D mój synek siadał na odkurzaczu...a teraz z kabla robi tor dla ciuchci i wyzywa jak pociągnę odkurzacz i ciuchcia wypada...:D A jak rzuci kamykiem w samochód, powiedz, ze pan to zobaczy i przyjdzie go wyzwać, ze niszczy mu autko,i mama będzie musiała panu zapłacić za dziurki od kamienia i niekupi Ci np. zabawki, lizaczka... albo pokaż, ze można z zebranych kamyków coś fajnego ułożyć...pokazać inne znaczenie bezpiecznej zabawy kamieniami...moze na placu zabaw zróbcie jakąś babkę z piachu i na górze parę kamyków...:D, a jak ma jakąś przyczepkę w zabawkach, to moze pozbierać parę, wziąć do domu, wymyć i niech je wozi ...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Dymku dziękuję za Twoje uwagi 🌻 I całej reszcie również 🌻 Jak macie jakieś inne uwago to prosze napiszcie bo ja chyba zwariuję. Myślę o tym co piszecie i za nic w świecie nie mogę przejść do porządku dziennego nad tym, że mam synowi 1000 razy powtarzać, żeby cos zrobił. Nie pomagają prośby i sposób "na uczucia". Jak on się uprze to nie zrobi i tyle. I jeszcze te uwago ludzi, nie rodziny, bo oni teoretycznie się nie wtrącają, ale właśnie ludzi na ulicy czy na placu zabaw. Właściwie to było dobrze dopóki nie zaczeliśmy się spotykać z innymi dziećmi i ich rodzicami. Mały zobaczył, że inne dzieci biją, sypia paskiem, rzucaja zabawkiami i żadnej kary za to nie ma i też tak chce. A jak ja mu zwracam uwage to jedna mama z druga potrafią powiedziec, że to taki wiek, że mu przejdzie, że zrobił to przez pzypadek. No jak tak można? Ja się nie wtrącam do ich sposobów wychowywania. Ale tak jak piszecie, muszę sie uspokoić, wszystko przemysleć i zacząć działać. A w sumie dziś doszłam do wniosku, że syn nie jest taki najgorszy, ma tylko swoje wybryki i często swoje zdanie, które też powinnam uszanowac. Miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponoszę hop
hop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama dwulatka* Ja podobnie jak Ty na placach zabaw mam dziwne uczucie i wrarzenia, że tylko ja pilnuję własnego dziecka i zwracam mu uwagę jak zrobi coś źle, lub komuś wyrządzi krzywdę. Mój synek w piaskownicy turla się i udaje pieska, co też powoduje, ze sypnie komuś piaskiem, ale moja reakcja jest natychmiast i zwracam mu uwagę, ze kogoś sypną, i choć wiem że to zabawa, i że tak małe dziecko niezdaje sobie z tego czynu sprawy, to kiedy mam go nauczyć odpowiednich zachowan i reakcji...???? Każe mu podejść i przeprosić, bo tak powinno być i synek stara sie podporządkować w tych kwestiach. Uważam, że dobrze postępuje zwracając mu uwagę w tym momencie, bo jest to moja natychmiastowa reakcja, a synek kojarzy reprymendę z zaistniałą sytuacją. Cały czas koduje w swojej małej główce. I mam szczerze głęboko, czy to się komuś podoba czy nie, zwłaszcza mamom, które siedzą na placyku z dziećmi i gadają między sobą, niezwracając wogule uwagi na to co robi ich pociecha. Aż wstyd, że ja zwracam uwagę ich dzieciom, a niech by mi któraś coś w tym momencie powiedziała, to bym jej wypruła....:D Dziś np. miałam ciężki dzien z synkiem, bo wciąż coś broił i wszystko na \"nie\", ze sklepu mi uciekał na parking z samochodami, pomimo tego ze zawsze idzie za rączkę, wiedząc ze to miejsce jest niebezpieczne na biegi. I co miałam zrobić, znowu musiałm mu przypomnieć moje ostrzezenia....co dziś na nic się zdały....:D Mnie teraz też sie łatwo pisze, bo jakiś etap mamy juz za sobą, ale wciąż jakieś problemy mam z nim. Synek już od 3miesięcy chodzi bez pieluszki (zakładam na noc) i zawsze wołał siusiu, a od paru dni siusia w majtki, raz po raz wołając...:O I znowu na nowo praca z tym siusianiem.,,:D I głowa do góry....musi być lepiej....i niezwracaj uwagi na głupie gadanie, ze to minie, ba jak minie to Ci przyjdzie do domu i w pape da, ze się odezwałaś. A te głupie matki, niech sobie tak chowają swoje dzieci, odpłacą sie im , a Ty będziesz dumna ze swojego, że jest pożądnym człowiekiem, i będziesz wiedziała ile cie to pracy kosztowało....:D Na koniec dodam, ze mój syn tez został udeżony przez inne dziecko, i też tą reakcje odbił na innym, było mi przykro ze tak zrobił, dlatego tak wazne są dla mnie te reguły zwrotów grzecznościowych i zachowan....:D Pozdrawiam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Niestety pomimo tego, że cały zień myślę o tym, że muszę byc spokojna to nie wytrzymałam i nawet wytarmosiłam syna, ale on tego anwet nie zauwazył bo myslał, że sie z nim bawię 😭 Nie mam juz siły i płakać mi się chce w takim jestem dołku. W domu nie mam żadnego wsparcia bo mąż choć nie krytykuje to zawsze idzie na ustępstwa. Jak mały chce lizaka to dostaje, jak chce samochozik w sklepie to mu tatuś kupi i tak w kółko. Nie moge walczyc i zmałym i z dużym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo dwulatka, a napisz, jak mały reguje na pochwały? W ogóle reaguje, czy jest mu obojętne? Wiesz, ja się swego czasu już desperacko rzuciłam na metodę wychowywania psów :) Jest taka metoda, którą da się wyszkolić niemal każdego psa - i to jest właśnie metoda wyłącznie samych pochwał. No, do dziecka trochę trzeba było zmodyfikować, ale i tak to pierwsza rzecz, która zaczęła przynosić efekty. Staram się jak radar wyłapywać najdrobniejsze nawet pozytywne zachowania córki i natychmiast je nagradzać - chwalić, bić brawo, cokolwiek. Myślę, że większość dzieci lubi być chwalona, lubi zwracać uwagę na siebie, więc można to połączyć. Niech dziecko stara się ciągle zwrócić Twoją uwagę, ale w sposób, za który wie, że zaraz je wyściskasz, ucałujesz, przytulisz itd. Chyba coś chaotycznie piszę, to dam przykład: 1) Np. coś rorzuca. Powiedzmy zabawki. Nagle jedna trochę przez przypadek wpada do pudełka, a ja natychmiast wołam: jak ślicznie sprząta moja córeńka! Pięknie włożyłaś ten klocek! Brawo! Jest chwila konsternacji i za moment widzę, jak sięga po drugą zabawkę i już z zamysłem wkłada ją do pudełka, żeby znów usłyszeć oklaski. 2) Zabiera pranie z miski i roznosi gdzie popadnie. Próbuję jakąś rzecz przechwycić, albo wręcz natychmiast jak zbliża się do miski wołam: podaj mamusi te skarpetki! ( i tak wiem że po nie sięgnie... ). Ale tu ją zaskakuję, uprzedzam jej działania, nie krzyczę, nie zabraniam, nie daję pola do rozrywki z uciekaniem i robieniem na złość. Jak tylko córka wyciągnie je z miski, delikatnie ale stanowczo zabieram jej z rączek i chwalę, jak ślicznie mi pomaga i żeby jeszcze coś podała. Jej uwaga jest błyskawicznie dwrócona i zamiast broić zaczyna współpracować.... ale ile ja się namęczyłam zanim na to wpadłam.... ech.... Pewnie, że i tak czasem puszczają mi nerwy i krzyknę. Bo nie ma cudów, nie zawsze jestem \"w sosie\" do takiej zabawy i jej wybryki muszę ukrócać natychmiast, choćby ze względu na jej własne bezpieczeństwo. No, ale staram się...... Życzę Ci dużo cierpliwości. Najlepiej kup gdzieś całą zgrzewkę ;) Bo to jest nielimitowana potrzeba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Shalla - juz od jakiegoś czasu probuję stosowac metodę chwalenia ale niestety mój syn "wkurza się" jak mówię, że jest grzeczny i że pomaga mamie. Zaczyna wtedy wariować i robić wszystko na przekór :O Podam przykład: Odstawił kubeczek na stolik a nie jak ma w zwyczaju rzucił na podłogę. Mówię do niego "Ale mam grzecznego i mądrego syna. Wie gdzie trzeba postawic kubeczek" A on na to zaczyna śmiać się szyrderczo, tak tak, szyderczo i zrzuca natychmiast kubek na ziemię. Trafia mnie jak widze coś takiego. Załamuję rece i nie wiem co mam robić w takiej sytuacji, Przecież każde inne dziecko byłoby zadowolone, że mama je pochwaliła a on robi wszystko żeby na niego krzyczeć :(😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Mam jeszcze jedno pytanie. Jak się zachowujecie gdy dziecko nie zważa na Wasze polecenia czy prośby? Chodzi mi o to czy stosujecie groźby czy kary? np. Schodzicie po schodach a dziecko skacze. Upominacie je, że na schodach się nie skacze bo coś tam. Łapiecie za rękę i dalej upominacie. Wiadomo, nawet przytrzymane za rękę dziecko da rade podskoczyć. Co wtedy? Straszycie karą, namawiacie żeby nie skakało? A co robicie jesli pomimo próśb i gróźb dalej skacze? Dajecie sobie spokój i pozwalacie na to skakanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to masz kurcze ciężko :( Ale i u mnie tak bywa. Są dni, że córka nawet na uśmiech reaguje dąsem. Przykład. Leci muzyka i ona zaczyna tańczyć. Humor dopisuje, wszystko super. No, niech ktoś tylko zaklaszcze i powie brawo..... od razu mina naburmuszona, czasem nawet płacz, idzie do kąta i koniec tańczenia. Na szczęście nie zawsze tak bywa, tylko sporadycznie, ale i to jest deprymujące, bo przecież nie spodziewasz się takiej reakcji dziecka na pochwałę... ech.... Co do skakania po schodach - po prostu biorę na ręce i znoszę. Jedyne bezpieczne wyjście bez krzyku, a dla małej i tak dramat, bo TAKA SUPER zabawa przerwana :) Będę jej tłumaczyć zasady BHP jest będzie strasza, bo teraz kompletnie nic sobie nie rozbi z guzów i siniaków :( więc jaki argument miałby do niej dotrzeć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Shalla - dziękuję za odpowiedź Niestety mój mały jest prawie zawsze na nie dlatego mam wrażenie, że tłumaczenia nie przynoszą rezulatatu. Ja go namawiam, chwalę a on jak zacięta płyta ciągle powtarza "nie!" Dziś rano chciałam mu dać jogurt zamiast serka. Wiedziałam, że nie obędzie się bez protestów :O Mały jak tylko zobaczył jogurt to nawet usiąść nie chciał, a o spróbowaniu nie było nawet mowy. Wypróbowałam wszystkie znane mi wypowiedzi, które mogły go do tego nakłonić. Obiecałam mu nawet, że jak mu nie będzie smakowć to dam mu serek, ale on i tak darł się: "Nie!!!" W końcu dałam spokój namowom ale serka nie dałam. Nie wspomne o tym, że sie spieszyliśmy z rana bo musieliśmy wyjść, ale postanowiłam nie namawiać go więcej. Stał przed lodówka chyba z pł godziny zanim zrozumiał, że nie dostanie serka jak nie spróbuje jogurtu. Zjadł jedną łyżeczkę z miną cierpietnika ale kolejnej nie chciał, ale nie domagała sie też serka. Wykorzystałam więc moment jak był zajety Teletubisiami i podałam mu pół tego przekletego jogurtu. Zjadł bo nie wiedział, że je, ale w innym przypadku w ogole by tego nie ruszył. Czy w takim przypadku powinnam mu pozwolić zjeść serek, nic mu nie dawać (bo karmienie ukradkiem też nie jest dobre) czy co robić? W głowie mam mentlik, chcę naraz zastosowac wszystkie Wasze rady i wychodzi mi jakaś kołomyja i najważniejsze, chciałabym żeby to skutkowło teraz, zaraz, już, a nie za dwa czy trzy miesiące. Wiem jednak, że wszystko wymaga cierpliwości. Tylko skąd ją brać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×