Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama dwulatka*

Jak utemperować złośliwego dwulatka

Polecane posty

Gość mama dwulatka*
a tak na marginesie to nie wiem dlaczego wydaje mi sie, że wszyscy w koło wychowuja sowje dzieci lepiej ode mnie :O że tamte dzieciaczki sa szczęśliwsze, bardziej radosne i spokojniejsze niż mój ukochany maluch 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Dziewczyny, kochane, pomóżcie bo zwariuję 😭 Im bardziej się staram tym gorzej to wszytsko wychodzi 😭 Syn zarobił dziś klapsa tylko dlatego, że nie potrafię nad soba zapanować :O Chyab powinnam założyć nowy topik o sflustrowanych matkach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hop hop hop
:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama starszych
mysle,ze latwiej bedzie ci dogadac sie z mezem - bo niestety on musi z toba trzymac wspolna linie,tym bardziej ze dla synka zwykle ojciec jest wiekszym autorytetem, Staraj sie ograniczac zakazytylko do najpotrzebniejszych, zeby jak najrzadziej cierpial twoj autorytet. Np niech je lub nie je, z glodu nie umrze. Skacze - upadnie, uderzy sie, poczuje. Staraj sie tylko,zeby nie robil krzywdy innym, te zakazy egzekwuj stanowczo i konsekwentniue choc spokojuie( przytrzymuj za reke np, ale nie dawaj klapsow - niech nie widzi agresji, bo ja bedzie stosowac, jako skuteczna bron)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
no nie zniose tego jego skakania. Dziś znowu to samo. Wychodzimy ze sklepu, ja obładowana torbami, zabawkami, jedzeniem i piciem musze przeprwadzić syna prze ruchliwa ulicę. Złapałam go za rękę a on skacze. Samochody jadą, ja ledwo zipię a on ma wszytsko i wszytskich w nosie, wyrywa się i ciągnie. Powtarzam mu że nie może skakać na ulicy, że grzeczne dzieci tak nie robią i że on jest grzeczny bo pomagał przy szykowaniu obiadu, że nie mam siły go ciągnąć i że jak zaraz nie przestanie to nie dostanie lizaka. A on na to w śmiech i dalej robi swoje. Przecież można zwariować. On w ogóle nie reaguje na to co mówię. Jak mu czegoś zabraniam i się denerwuję to dla niego jest największa frajda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie załamuj się! Jesteś najlepszą mamą pod słońcem i trzymaj się tego z całych sił, bo to przekonanie jest jak kamizelka ratunkowa : nie pozwoli Ci utonąć w morzu rozpaczy. Wiesz, nie znam sie na dziecięcej spychologii, sama borykam się co dzień z 2-latka z napędem atomowym , ale... tak sobie myślę, jak czytam Twoje opisy zachowania synka, że może jest na niego sposób :) Nie wiem czy okaże się skuteczny, a może już próbowałas i nie przyniósł nic dobrego, ale napiszę. Wydaje mi się, że mały ma po prostu MNÓSTWO energii, która jest nie ukierunkowana bądź ukierunkowana niewłaściwie. Co myślisz o tym, żeby go conajmniej dwa razy dziennie nieludzko zmęczyć? Masz w pobliżu domu jakiś plac zabaw z np. pompowanym zamkiem? Albo chociaż hektary wygolonego trawnika, gdzie możesz wziąć piłkę i zgonić synka aż padnie? A może hulajnoga? A może basen? Nie wiem, każde dziecko jest inne. Znajdź coś, co on robi chętnie, a jest męczące. I choć pomysł też wydaje się męczący - bo ganianie za dzieciakiem i piłką przez np. 40 minut na pewno jest \"wyczerpujące\", to jednak zdecydowanie mniej wykończy Cię taka zabawa raz czy dwa razy dziennie, niż 16 gonin dziennie użerania się z jego nadpobudliwością. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale u mojej córki zdał egzamin. Zauważyłam, że ona staje się nieznośna w dwóch nakładających sie sytuacjach: jest wyspana, najedzona i wypoczęta oraz... znudzona. Skumulowanie tego wszystkiego razem daje efekt zagrożenia atakiem terroryzmu na dużym terenie w domu i na około...niestety. Staram się wieć absolutnie do takich sytuacji nie dopuszczać. Przykład: Mała wstaje rano. Mnie się oczy kleją, ledwo żyję. Ale wiem, że 5 minut mojego leżenia, to narastająca u niej nuda, która niebawem eksploduje.... wolę więc wstać, biegiem śniadanko i na dwór! Np. pielenie w ogrodzie, gdzie córka w kaloszach i ufajdana w błocie i chwastach po uszy spędza 2-3 godziny. Do domu ledwo dochodzi o własnych siłach. Jestem spokojna, że zaśnie w 3 sekundy bez jednego słowa skargi :) Za to jak wstanie - obiadek i wymarsz na daleki spacer, aż będzie błagać o wejście do wózka :) Albo wyjście do koleżanki z dzieckiem w jej wieku, albo jakaś praca w ogrodzie. Np. podlewanie kwiatów. Jak zrobi 200 rundek ze swoją małą konewką, to już jestem spokojna, że tego dnia domu mi nie wysadzi w powietrze. Wiesz, czasem ( tak sobie myślę) nasze obowiązki niekoniecznie są fajne dla naszych dzieci. Ty np. musisz zrobić obiad, wstawić pranie i gnać na zakupy. A może Twoje dziecko śmiertelnie się nudzi, gdy Ty grzebiesz w garnkach, wychodzi ze skóry gdy znikasz na pół godziny w łazience, a wyjście do sklepu kojarzy mu się wyłącznie z \"nie rusz, nie dotykaj, choć szybciej, zostaw\" itd. Jednym słowem - Ty masz roboty po uszy, ale on się NUDZI. Nie wiem, może nie powinnam nic radzić, bo nie jestem ekspertem, ale jeśli moge się podzielić moim doświadczeniem marnym i spostrzeżeniem, to wydaje mi się że na utemperowanie Twojego synka dobry wpływ miałoby regularne zmęczenie go. Nie żeby się zasapał, ale żeby padł. Dosłownie :) Jak już będzie padnięty, ledwo żywy np. po godzinie uganiania się za piłką to sądzę, że będzie mu kompletnie obojętne czy podasz mu serek, czy jogurt. A nawet to czy siedzi, czy leży, czy jest w domu, czy na księżycu :) Może np. wychodzisz z nim na spacerki zbyt statyczne> Np. grzecznie za rączkę, albo w wózku, a potem do piaskownicy z dziećmi babeczki lepić. A jego aż roznosi! Nie każdy ma predyspozycje do szydełkowania. Tak samo sądzę, że nie każde dziecko wysiedzi w piasku kopiąc dołki. No, dobra, namądralowałam się. Ale może coś z tego uda Ci się wdrożyć i pomoże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylam juz panna ale jak
moja mama jakos tak nienaturalnie mnie chwalila ze sie ucze to jakis swir we mnie wchodzil przekorny i od razu przestawalam sie uczyc. Ja mysle ze dzieci powinny byc traktowane z szacunkiem i powaznie. Powinny bawic sie pomoca nam. To zajmuje duzo czasu i pomyslunku ale daje efekty pozniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, masz rację. Ale nastoletniego buntu i przekory raczej nie da się porównać z uporem 2-latka :) Wygląda to podobnie co prawda, ale myślę, że mechanizmy sa inne i metody walki z tym tez chyba inne :) Ale masz rację, że dzieci trzeba traktować poważnie i z szacunkiem, bo one doskonale wyczuwają, kiedy robi się z nich balona, oszukuje czy żartuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Shalla - wpadłam na ten sam pomysł co Ty :) i regularnie staram się "męczyć" moje dziecko ;) Rano spacer, popołudniu plac zabaw ale nic nie poradze na to, że on woli posiedziec w piaskownicy niż zjeżdżać na zjeżdżalni. Wymyslam mu rózne zajęcia, zbieramy kamienie, liście, owoce z krzaków a później rzucamy nimi do stawu lub kałuż, chodzimy na górki rzucac piłką, gonimy się w berka i w chowanego ale to jego skakanie nie ma związku z tym czy jest zmęczony czy nie. Ona ma zwsze siłę poskakać :O i to zawsze w najmniej odpowiednich momentach :O gdy przechodzimy prze ulicę, gdy mam pełne ręce. Zapomniałam napsac, żeon skacze tylko wtedy gdy trzymam go za rękę, ale przecież są sytuacje które tego wymagają. Nie moge go np. póścic samego przez ulicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Może dodam jeszcze, że stram sie nie mijac z prawdą jeśli rozmawiam z dzieckiem, nie mówię: "Chodź do domu bo czeka tam na nas tata". Nie chcę żeby syn przestał mi ufać. Nie strasze go też np. tatą czy pania w sklepie bo uważam to za głupotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Shalla
Natykam sie na Twoje wypowiedzi na wielu topikach i... masz dwulatke? Wydawalo mi sie, ze Twoje dziecko jest z topika termin w grudniu? No wiec chyba raczej Twoje dziecko ma 1,5 roku? Dlaczego tak koloryzujesz? Wiek dziecka podaje sie raczej po skonczeniu przez niego danego okresu lub gdy jest do niego b. blisko, np. za miesiac ma 3 urodziny - wtedy mozesz powiedziec, ze masz trzylatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
a co to za różnica? Ważne, że chce pomóc. Jakoś nie widzę innych chętnych do udzielenia jakichkolwiek rad :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Przepraszam, zapomniałam jeszcze o Dymek, ale to przez to, że dawno nie pisała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
a do czego lub kogo mam niby strzelać? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje dziecko
ma 3 lata i czasem jest złośliwe.jak robi coś co mi się nie podoba,to jedynym wyjściem jest odwrócenie jego uwagi od tego poprzez zajęcie go czymś innym.Zadne kary nie skutkują,nawet klaps nie ma sensu.dzieci pewne rzeczy traktują jak zabawę a nie jako celowe psocenie,tak mi się wydaje.fakt nie jeden raz muszę okazać cierpliwość,przerwać swoje zajęcie,ale opłaca się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jej, nie wiedziałam , że mam wielbiciela, który tak skrupulatnie śledzi moje wypowiedzi na różnych topikach! Miło mi :) Szkoda, że nie zbyt dokładnie jednak.... bo byś wiedziała, że moja córka jest z samego początku listopada :) I bardzo Cię przepraszam, że nie pisze za każdym razem o moim dziecku z aptekarską dokładnością, że ma aktualnie rok, 9 miesięcy i 3 dni. Będę pamiętać następnym razem, żeby tak pisać :) A jeżeli uważasz że zaokręglanie wieku dziecka jest KOLORYZOWANIEM, to... sorry, chyba coś się pomieszało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Shalla
Przykro mi, ale jezeli faktycznie masz wielbiciela (-lke?), to nie jestem nim ja :p Po prostu dosc często, przeglądając rożne topiki, natykam się na Twe kwieciste wypowiedzi, które jako żywo przypominają mi styl Joanny Chmielewskiej. Przypominają, bo to raczej nieudolna kopia, która może i byłaby czasami zabawna, gdyby nie kojarzyla się tak mocno z doskonałym oryginałem. Nie obraź się Shalla, bo pewnie dobra z Ciebie dziewczyna i chętna do pomocy, ale Twoje rady są nieco nie na temat. To porady pt. jak poradzić sobie z 1,5 rocznym dzieckiem i pewnie pomogłyby mamie dwulatka, gdybyś zaserwowała je... rok temu. To co działa na Twoją dzidzię, nie działa już niestety na dwulatka, z racji wieku oczywiście. Co mogę poradzić ze swej strony. Mamo dwulatka - cierpliwości, głownie cierpliwości. Lektury (poszukam tytułów) oraz superniani - serial ktory moze zainspirować niejedną mamę. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, jakoś nie moge brać odpowiedzialności za Twoje skojarzenia :) Co zaś do radzenia - nie Tobie radzę. Więc nie widzę powodu, dla którego Tobie to tak bardzo przeszkadza. Jeżeli mama dwulatka nie będzie chciała więcej słuchać moich rad, to na pewno ja się narzucać nie będę. Ale na pewno nie przestanę dlatego, że TOBIE to nie pasuje. Wyluzuj więc. Świat nie tańczy jak Ty zagrasz :) Jeśli możesz pomóc, to pomóż. A komentowanie pomocy innych jest conajmniej.... nietaktowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, Shalla - ludzie to czasem nie wiedzą, co piszą... ;) Ja też uważam się za mamę dwulatki, choć moje dziecko ma na razie... musze zajrzeć do stopki ;)... no - 1 rok, 9 miesięcy i 15 dni :D Nie wypowiadałam sie tu z tej prostej przyczyny, że moje dziecko mimo przekory, nie jest jeszcze na tyle \"zbuntowane\" żebym musiała wyrobić sobie jakąś strategię. Chociaż - nie powiem - bywa złośliwa i nieposłuszna :( I ja stosuję metodę - wybiegać, zmęczyć... ale niestety - bywa tak, że po takim mini maratonie poosiedlu jestem bardziej zmęczona, niż ona. A ona - po kwadransiku regeneracji i zjedzonej kanapce - od nowa tryska energią :O Ale jest duzo racji w tym co piszesz - dzieci się potwornie nudzą, gdy mamy zajmują się obowiązkami domowymi. A z nudy nic dobrego nigdy nie wynika :O Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Czy moglibyśmy wrócić do temetu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama trzylatka
mamo dwulatka ,jak się jest z dzieckiem na okrągło to często puszczają nerwy,więc nie myśl,że tylko tobie tak się zdarza...mnie też ,choć mój daje mi popalić sopiero teraz,wcześniej był przegrzeczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój syn też daje mi w kość jak się nudzi :O Dlaczego on jeszcze nie potrafi zająć się sam sobą? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamo dwulatka* Jak już wspomniałam, niewiem jak wyglądają u Was codzienne zajęcia i jaki macie rozkład dnia. Zapewne taki macie, ale wspomnę o paru rzeczach, które zapewne są wdrozone, a moze dadzą Ci zauważyć i podsunąc jakieś ewentualne zmiany, które by pomogły...:D Ważne jest, aby kazdy dzien był taki sam w sensie.... -wstawanie rano o tej samej godzinie, -pory posiłków i spacerów o tej samej porze, -pora kąpania, kolacji i snu, równiez w tych samych porach i godzinach, Oczywiście nie chodzi mi o czas co do sekundy, tylko ogólnie...:D i oczywiście wiadomo, że aura czasami też nam nie pozwala na wyjście na dwór o tej godz. jak bysmy chcieli...:D Następna rzecz, to spanie w ciągu dnia... Jest przyjęte, ze dzieci do conajmniej 3-4 lat, powinny spać w ciągu dnia. Wstawać o 6 rano, w południe drzemka, i o ok.19-20 powinny juz spać. Dla mojego synka ta teoria sie niesprawdza, ponieważ jego drzemka w ciągu dnia powoduje bieganie do północy. Pomimo wczesnego wstawania. Był nawet okres gdy dawałam mu syropek na wyciszenie, ( z polecenia lekarza, po rozmowie i obserwacji) ponieważ mógł od rana do północy biegać i niebyć zmęczony, przy tym bardzo pobudzony i agresywny.Teraz wstaje rano i nieśpi w ciągu dnia, co daje rezultat taki, że po kąpieli zasypia o 19 wieczorem, i śpi do rana. Powoli wpadamy w rytm...:D Zauważ czy masz moze podobnie i polecałabym konsultacje z lekarzem rodzinnym, aby poradził co można zrobić. Ja juz niemiałam sił i lekarz mi poradził co robic i jak postępować, co bardzo pomogło. Jeśli chodzi o skakanie po schodach, to sprawa jest poważna, bo może stać sie tragedia. Ja niemam takiego problemu, bo mój synek schodzi trzymając się poręczy, jedynie jak wchodzi to udaje psa i cały się brudzi...:D Ale mam pewien sposób przedstawienia sprawy gdy wychodzimy z domu np. bez pieluszki....\" synku, masz założone majtki, bo jesteś juz duży, a duze dzieci niechodzą w pieluszce, więc pamiętaj aby zawołać jak będziesz chciał siusiu i natychmiast się zatrzymamy i zrobimy siusiu na trawkę..\" z reguły pomaga i wracamy w suchych majtkach..:D , bo oczywiście wspomnę o tym, ze jak się zsiusia w majtki, to koniec zabawy i idziemy do domu, bo pupa będzie chora...:D I moze spróbuj podobnie ze schodami, choć nielicz na natychmiastową poprawę...:D bądż czujna i w pogotowiu, ale daj mu odczuć, ze jak tak będzie robił to ty będziesz daleko i nie zdążysz go złapać, i zrobi sobie krzywdę. Dobrze by było, gdyby w bezpieczny sposób walną na pupę i ty mogłabyś w tedy go ukochać i powiedzieć, ze ostrzegałaś go przed tym. Oczywiście chodziło mi to, zeby się przekonał na własnej skórze, ze miałaś racje...:D Jeśli chodzi o przechodzenie przez ulicę, to mój synek też teraz pokonuje to w podskokach, ale wciąż konsekwentnie stajemy i kaze mu się rozglądnąć czy nie jedzie samochód...:D a był okres, ze sam wbiegał i też było mi ciężko nauczyc go podawania rączki...:D wtedy mówiłam i tłumaczyłam...\" jesteś malutki i pan w samochodzie Cie nie widzi, pojedzie po nóżkach, zrobi ałka, a jak dasz mamie rączkę to pan zobaczy mame, bo jestem duża i się zatrzyma...\" Niewiem do czego mogłabyś się dostosować, napewno efekt niebędzie natychmiast, napewno będzie cięzko, powoli, ale musisz coś postanowić i w tym jednym kierunku obrać działania. Niemozesz wszystkiego naraz testować, bo to da więkrzy mętlik i zamieszanie. Obierz jeden sposób, i spróbuj przez jakiś czas w nim tkwić. Niepoddawaj się, dasz radę, uda Ci się. Mozesz też poradzić sie pediatry, jakie wyjście by zaproponował, moze poradziłby coś bardziej konkretnego, dał jakieś praktyczne wskazówki. Niemozesz dac się zwariować, a synek niemoze być tak nerwowy. Trzymam kciuki....czekam na pytania...moze cos jeszcze uda sie wymyslić.... Pozdraiwm i ściskam...🌼 I dziękuję za pamięć....:D I jeszcze jedno...błagam nieprzejmuj się głupim gadaniem, każdy jest mądry w kazaniach, ale w praktyce to różnie wychodzi..:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Dymku - bardzo Ci dziękuje za porady 🌻 Tłumaczę synowi tak jak i Ty to robisz tylko, że z tego tłumaczenie niewiele wychodzi. On się wręcz śmieje jak ja mówię "nie wolno bo coś tam" a najgorzej jest właśnie jak przechodzimy przez ulicę. On właściwie sam przystaje i podaje rękę ale zaraz sie na niej wiesza i wygina albo podskakuje i ciągnie w różne strony :O Niestety na ulicy nie moge sie zatrzymać i mu tłumaczyć bo mieszkamy przy dość ruchliwej ulicy :O a jak już docieramy na druga strone to jestem tak wściekła, że albo na niego krzyczę i rezultat jest taki, że on ma świetny ubaw a ja zszarpane nerwy; albo dla świętego spokoju olewam sprawę i daję za wygraną. Moja pediatar jest do d... Na jakiekolwiek moje pytanie odpowiada: "Widzicznie on tak ma"! Co to za odpowiedź. Niestety nie mam możliwości zmiany jej na innego lekarza bo musiałabym dość daleko dojeżdżać :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Dziś na spokojnie przemyślałam to i owo. Będę mu tłumaczyć i tłumaczyć, a nie tylko zakazywać. Pomyślałam jak ja bym się czuła na jego miejscu jakby mi ktoś bez przerwy coś zakazywał bez żadnych wyjaśnień. Wydaje mi się, że to może być skuteczne. W końcu każdy mi radzi to robić więc cos w tym musi być :) Dziękuję Wam wszystkim 🌻 Ale jak macie jeszcze jakieś rady to prosze piszcie. Chętnie poczytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
Wiecie, że widzę pierwsze efekty? :D Przede wszystkim jstem spokojniejsza i mam zupełnie inne podejście do syna :) W końcu chyba się dogadamy :) Bardzo Wam dziękuję 🌻 Vhetnie poczytam inne rady doświadczonych mam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hop hop hop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka*
czy nikt już nie ma żadnej rady? Chciałabym poznać zdanie innych mam dzieci w tym wieku i podzielić się doświadczeniami, chociaż jak na razie jeszcze nie bardzi jest sie czym dzielić ;) W każdym bądź razie odnosze małe sukcesy :) Przede wszystkim zaczęłam patrzeć na syna jak na dziecko a nie na małego dorosłego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×