Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

mini klub miłośników zwierząt-2

Polecane posty

witajcie dziisja jest bardzo smutny dzień :( mijaja dzisiaj 2 lata jak niema zemna mojej ukochanej Tigusi...... pamietam dokładnie cały dzien sprzed 2 lat minute po minucie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
axxk//:) ❤️ tuli... tuli...tuli... 👄 Miłość do zwierzątek jest przeogromna a niektórzy wręcz zatracają się w tęsknocie po ukochanym pupilu, ale nie wolno tak. Życie toczy się dalej, masz ją w sercu i pokochaj tak jak ją kochałaś kolejne zwierzątka, które z Tobą zamieszkają 👄 Kiedyś zastanawiałam się dlaczego te zwierzęta żyją tak krótko w porównaniu z nami - ludźmi. I pomyśłałam sobie, że to jest tak obmyślone, abyśmy mogli dać miłość i ciepło więcej niż jednemu pokoleniu zwierzątek :) W moim zyciu było mnóstwo zwierząt, każde z nich pielęgnuję w sercu, w pamięci, ale nie jestem ,,niewolnikiem,, wspomnień, bo bym chyba umarła udręczona tęsknotą za każdym z nich, bo każde z nich nadziemsko kocham. Mam faborytów, wiadomo... to już po nich w ogóle bym się nie podniosła... Moja ukochana psina to Piękna, na pewno da się wyczuć to. Ma już 9 lat. Ciągle jej odejmuję, więc jak gdzieś wczeniej pisałam, że 7 albo 8... to niestety już 9 :O Ostatnio mąż mnie uświadomił... moja ukochana psina ma już 9 lat :( Nie wyobrażam sobie tego dnia... tej chwili... staram się o tym nawet nie myśleć, bo wiem, że ona by chciała, abym pokochała tak jak ją kolejne zwierzątko i dała mu dom, ciepło i miłość. pozdrawiam wszystkich :) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka Axxk ❤️ Emmi, nie wiem, co Ci poradzić w sprawie kotka. Jestem przeciwnikiem posiadania kota i tylko go karmienia /tak jest u mnie na wsi/. Uważam, że takiego kotka trzeba wykastrować /wysterylizować/, żeby nie było następnych nikomu nie potrzebnych zwierząt. Potem oczywiście karmić, ale i zaszczepić, odrobaczyć. Taki kot przyzwyczaja się i daleko nie pójdzie. Tym mniejsze szanse, że zginie, przejedzie go samochód lub spotka inne tego typu nieszczęście. Mój łajzuje cały czas, do domu wraca tylko, gdy jest upał. Miałam napisać o młodej ziębie. Uczyła się latać i z całej siły uderzyła w wielką szybę, myślałam, że stało się najgorsze. Siedziała w jednym miejscu na ziemi z szeroko otwartym dzióbkiem i nie reagowała. Nawet na ludzi. Posadziłam ją na gałęzi głogu. Widać nie było z nią tak źle, skoro wczepiła się pazurkami i nawet się nie chwiała. Odeszłam i obserwowałam z domu. Po jakimś czasie zaczęli krążyć nad nią rodzice. Najpierw nieśmiało, potem coraz niżej. Maluch dalej nie reagował. Ale oni wiedzieli, podlatywali i odfruwali, i tak kilka razy. Jakby zachęcali i wspierali. No i udało się. Poleciała. Nie wiem, czy z łebkiem będzie u niej w porządku, bo jednak była solidnie stuknięta. Ale nawet gdyby miała lekkie \"odchylenia od normy\" :D, to najważniejsze, że przeżyła. Mogę zainteresowanym przesłać jej zdjęcie. Miłego dnia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to wyżej to ja tylko jakoś enter mi się kliknął zanim coś zdążyłam napisać. Witanko.Ja ostatnio sporo kłopotów na głowie to rzadziej zaglądam do netu.U moich pociech wporządku,jedzą śpią,bawią się-codzienność. Emmi-możliwości jest mnóstwo-można wziąć kota ze schroniska.Od kogoś z ogłoszenia jak najbardziej też-tylko widzisz,zależy jacy to są ludzie.Bo mnóstwo jest \"rozmnażaczy\"pragnących zarabiać na swoich zwierzętach i biorąc kota z od kogoś takiego zachęcasz tę osobę do dalszej \"produkcji\".Czasem trudno wyczuć jakie ktoś ma intencje.W necie jest sporo osób które odchowują kociaki gdzieś znalezione,czy przygarnięte ze schronisk, takie \"tymczasowe domy\" Co do kotka z terenów miejskich czy wiejskich-jeśli jest mały a zakładam ze taki Cię interesuje to przyzwyczai się do mieszkania w domu niezależnie od pochodzenia.Ze starszym kotem który wie co to wolność jest na pewno trudniej.Ja swoją Kicię z działki \"uwięziłam\"w domu jak była jeszcze stosunkowo młoda,czasem jest troszkę dzikowata:)Kastracja czy sterylka kota mieszkającego czy nie w domu jest moim zdaniem koniecznością.Dojrzały kocur nie wychodzący i nie wykastrowany dosłownie zatruje Ci życie,będzie znaczył i darł się.Kotka też w czasie rujki bywa naprawdę męcząca. Na pewno znajdziesz jakieś cztery mruczące łapki:)Może same do Ciebie przywędrują?Tak też bywa:) Pozdrawiam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśłi będzie to kot wychodzący to tym bardziej nie ma znaczenia teren jego pochodzenia.Koty są z natury dość niezależne,szybko biorą w posiadanie jakiś określony teren czy to na dworze czy w domu.Nawet typowo domowy kot jak zasmakuje wolności na pewno będzie chciał z niej korzystać.No,moze są pewne wyjątki jak moja Kicia ale to tylko potwierdza regułę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za wypowiedzi. Mnie interesuje mały koteczek nawet dwa, który będzie mieszkał tak jak koty wiejskie. Nie zamierzam trzymać go w domu. I stąd wiele moich wątpliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi --> ja też z jednej strony bardzo żałuję że nasze zwierzaki tak krótko żyją :) ale z drugiej strony patrzę na te bezdomne biedaki, głodne i przeganiane z miejsca na miejsce i wtedy myślę że natura wiedziała co robi :) 🌻 kocurek mojej ciotecznej siostry choć udomowiony znosi od czasu do czasu zdechłe myszki albo ptaszki :O nie je ich tylko na nie poluje :) a jego ulubionym zajęciem jest siedzenie bez ruchu przy klatce chomika i wpatrywanie się w niego :D potrafi tak bez ruchu siedzieć godzinami :) i tylko siedzieć, bo nie próbuje go łapka szturchać :D 🌻 a moja kotka-szprotka wczoraj na kolacje upolował sobie myszkę :) byłam tego świadkiem :) i jeszcze donoszę że jednak przynajmniej jeden jej kociak się uchował :D moja mama widziała czarnego malucha :D 🌻 pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi-dwa kotki to też dobry pomysł:) Tylko najlepiej jednocześnie zeby łatwiej do siebie przywykły i nie tłukły się później. Naprawdę nie ma znaczenia pochodzenie kota w sensie takim czy później będzi ewychodzący czy nie. Parę rzeczy jest ważnych-obróżka z adresatką,warto też powiadomić sąsiadów że Twoje koty są wychodzące,wyglądają tak i tak,kastracja/sterylka to też wiadomo ważna sprawa i moim zdaniem zdecydowanie konieczna. Nie wiem jeszcze o czym pisac-zadawaj pytania będzie łatwiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocie mamy dawno mnie tu nie było ale sobie trochę poczytałam...:) Emmi --> ja zawsze marzyłam o tym żeby mieć kotka takiego, który kiedyś w nieoczekiwanym momencie przybłąka się, albo gdzieś się zagubi na ulicy a ja go uratuję :) ale zawsze mi ktoś kota przynosił .. raz w pracy ktoś dał mi bo nie wiedział co zrobić z kociakami a dowiedział się że ja się buduję więc się zlitowałam i wzięłam... drugi raz przynieśli mi znajomi męża bo się dowiedzieli że ten poprzedni mi zginął a ja rozpaczam... Myślę że ze zdobyciem kota jest mniejszy problem niż z jego pozbyciem się... a kot ma naturę wielkiego włóczęgi i nie ma znaczenia skąd on jest czy z miasta czy ze wsi i tak się będzie włóczył...a w takim domku z ogródkiem to raj dla każdego kocura... :) Jestem za kastracją i sterylizacją bez dwóch zdań !!! bo zwierzę się męczy i człowiek się męczy jak przychodzi chwila rui a my zwierzaka pilujemy i często nie upilnujemy... zastrzyki też wcale nie są takie dobre bo to są hormony i mogą mieć skutki uboczne... zwierzak jest nerwowy... tak jak moja kotka - nabawiła się jakichś guzów w brzuchu - nie wiem dokładnie jaka jest przyczyna ale mogły być to zastrzyki...- tak mi podpowiedziała dr weterynarii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napiszę Wam coś ciekawego ... mój pierwszy kot, który mi zginął - Filemon miał niezwykłe właściwości w sobie... przychodził do nas i kładł się na chore miejsce w człowieku... po jakimś czasie choroba przechodziła... Położył się kiedyś na bolącym kolanie męża...kiedyś sobie naruszył coś w kolanie jak skakał przez płot ..ha ha to kolano bolało go dość długo bo to był uraz z młodych lat... Filemon przychodził regularnie i kładł się na to kolano... po kilku razach kolano przestało go boleć i do dziś ma spokój...:) innym razem kładł mu się na klatkę piersiową jak był przeziębiony i też go wyleczył... mąż powiedział wtedy że ten kot ma u niego dożywocie :D he he mimo że wcześniej był przeciwny kotom w domu... I nawet jak kiedyś Filemon miał jakiś wypadek bo przywlókł się do domu na dwóch przednich łapach to zawiózł go osobiście do weterynarza... i kotek się wyleczył... ale po jakimś czasie wyszedł z domu i nie wrócił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dziękuję za wypowiedzi. ja rozumiem słuszność w sterylizacji zwierząt, kto ma wątpliwości zapraszam do pierwszego lepszego schroniska, chciaż doskonale sobie zdaję sprawę, że duża większość przebywających tam stworzeń to jest z powodu utraty domu. Ale powiem Wam, że Urwisia ma 2 lata i nie zrobiłam jej zabiegu. Dlaczego? Boję się. Tak. Sterylka ma wiele plusów, ale nie jest samym plusem :( Moja Piękna jest sterylizowana i w okresie dojrzewania dostała depresji. Do tej pory ma problemy psychiczne. Nie zamierzam się tu rozpisywać w detale, więc proszę to przyjąć za pewnik, nie będę dyskoytować, że to niemożliwe, czy że powód jest inny. Diagnoza została postawiona przez specjalistę i sami widzimy żyjąc z nią na codzień. Po tym niespodziewanym zdażeniu, boję się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi ja jestem bardzo daleka od namawiania Cię na taki zabieg u kociaków... jestem za sterylizacją bo mam właśnie inne doświadczenie w tym temacie... też długo nie sterylizowałam Pusi bo mi jej szkoda było... woziłam ją na zastrzyki co pół roku przez trzy lata...była strasznie nerwowa u lekarza i nie dawała sobie zrobić zastrzyku... i lekarz się mordował i my i kot... trzy osoby ją trzymały w rękawicach aby można jej było zrobić zastrzyk... była już znaną pacjentką... lekarz mnie namawiał na sterylizację Pusi ale nigdy nie miałam odwagi bo ona była trochę gruba a do operacji lepiej jak kot jest chudy... wreszcie stao się że przegapiłam szczepienie i znowu trzeba było przeczekać ruję... ale jej nie upilnowaliśmy... więc to stało się powodem do podjęcia decyzji o sterylizacji... i dobrze się stało bo jak się okazało miała w sobie dużo guzów że lekarze usunęli tylko część z jednej strony brzucha bo by nie mogli jej zaszyć... druga operacja miala być aż się wszystko wygoi i wróci do normy... przy okazji okazało się że ma zrośnięty pęcherz z macicą i stąd pewnie ta newrowość była - rozłączyli jej ten pęcherz ... ja doskonale Cię rozumiem bo nie mam odwagi oddać jej drugi raz na operację... myślę sobie że jak ma guzy to i tak nic nie pomoże jak jej zrobię operację... skoro z nimi żyje i ma się dobrze... chyba że jak będzie gorzej to wtedy coś zrobię z tym... Przy pierwszym kocie mąż też nie chciał Filemona oddać kastracji bo powiedział że jak można mężczyznę pozbawić męskości... niech żyje krótko ale treściwie... no i żył krótko... bo włóczył się niemiłosiernie co go zgubiło... i ja dzisiaj trochę żałuję że go nie wysterylizowałam bo może by jeszcze żył... ale z drugiej strony jak kot już był nauczony włóczenia się to nie wiem czy by się zmienił po sterylizacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
beza//:) Właśnie zastanwiam się nad zastrzykami dla Urwisi... W dodatku mam pewnien problem z mężem, który chyba udaru słonecznego dostał, tylko nie wiem gdzie :P Bo odkąd dowiedział się, że Urwisia jest rasowa, ba!! jest tej rasy mało, to zamierza hodowlkę rozpocząć :O jak bym miała mało problemów, to jeszcze niespodziewana choroba psychiczna u męża :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka Odradzam hormonalne zastrzyki one wprawdzie powodują niemożność zajścia w ciążę ale niestety bardzo drastycznie zwiększają ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych macicy. Ale rozumiem też wasze obawy co do zabiegu.Sama je miałam jak niosłam Kicię,ale wiem że to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć.Ona miala ruję praktycznie cały czas,z ledwością udało nam się wstrzelić w moment kiedy była przerwa.Czarnula wysterylizowana została w schronisku.O kastracji psa nigdy nie myślałam bo nie okazywał jakiegoś specjalnego zainteresowania suniami.Teraz tylko w miarę regularnie badamy prostatę.Na kastrację to bym się niezdecydowała ze względu na jego wiek,no i on jest prowadzony na smyczy więc nie ma obawy że na świat ujrzą małe Szogunki:) Pozdrawiam🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mnie zmartwiłaś, taką opinią o zastrzykach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny,jesli mozna,to chcialabym dolaczyc do waszego klubu.Sama jestem wlascicielka psa i krolika,o ktorych wiecej mozna przeczyac na blogu (link w stopce).jednoczesnie bardzo prosze o zaglosowanie na zdjecie mojej kroliczki,ktore bierze udzial w konkursie naturelli:)dzieki🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o kurcze, dizewczyny przepraszam za przestawienie nicków, ale to z pośpiechu, bo tak jeszcze okiem rzuciłam odchodząc od kompa... sorki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za miłe przyjęcie:) I proszę o zagłosowanie,z gory ogromne dzieki🌻 pewnie nic nie wygram,ale warto sprobowac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie pogoda słoneczna i duszna :) Kaja cały czas chodzi i ziaja :) na jej stronce udało mi się wgrać jej 3 zdjęcia po ostrzyżeniu :) www.kaja20.pupile.com 🌻 wczoraj już ok 21 przyszła na kolację czarna kotka :) jakie było moje zdziwienie, kiedy od czarnej plamy na trawie oderwała się mniejsza czarna plama :) no cóż było już ciemno, a czarne koty o tej porze widać tylko w postaci czarnych poruszających się plam :) kiedy przychodzi biała kotka to ją widać duuużo wyraźniej :) mniejszą czarną plamą zdaje się był jej kociak :) może dziś wieczorem też przyjdą we dwójkę :D pojawia się też inny kot - tym razem to kocur - i podjada czarnej jedzonko :) kiedy próbuję rzucać mu karmę to jak tylko widzi że wyciągam rękę za balkon to czmycha w krzaki :) śmiać mi się z niego chce w takich chwilach :D :D :D no cóż kotki zdaje się są dużo odważniejsze od kocurów :P tak jak chyba w każdym gatunku to bywa u ssaków ;) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie ciężkie wykańćzanie domu, więc ciągle mnie nie ma... pozdrawiam wszsytkich :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) Chcialam sie zapytac czy ktoras z was ma szynszyla?? chcialabym kupic i sie zaopiekowac jakims slodkim szynszylkiem,ale gdzies slyszalam ,ze szynszyle nie lubia halasu. W zwiazku z tym pytam czy to prawdA?? Mam juz jamnika,ktory ma 2 lata ale ona lubi male zwierzaczki:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dawno nie pisałam bo kupa roboty przed przeprowadzką ale dzisiaj wynoszę sie juz na dobre – zabieram ostatnie rzeczy, psie legowisko klatki ze zwierzakami i zaczynam nowy rozdział życia. Poprzedniej nocy zwierzaki urządziły nam niezłą pobudkę. zaczęły tak niesamowicie wrzeszczeć i to równocześnie ( a nigdy im sie nie zdarzyło) i z paniką. pobiegliśmy to Pysia siedziala w kącie klatki najeżona cała i zestresowana, a Wiórek dalej wrzeszcza sztywny ze strachu . D ługo niemógł sie uspokoic. Nie mam pojęcia co moglo ich tak wystarszyc, dziwne to. a teraz z innej beczki. Mój brat przyniósł do domu szczeniaka w sobote, matka bernardyn bezdomnai on błąkał sie z nią po ulicy między samochodami, Wygląda na młodziutkiego – moze2-3 miesiace. szczeniak chwilowo jest u niego biedactwo chore było dostało antybiotyk , jest wykapane. teraz tylko znaleźć mu domek dobry. mam kilka zdjęć postaram sie wysłac wam jak juz znajde pudło z aparatem i kompa podłączymy. Mama niezgodzi sie na zatrzymanie psa a szczególnie tak wielkiegow bloku, szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
axxk//:) szczenię plus minus bernardyna jest dla nas za duże :( niestety... nie będzie nas stać na wykarmienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) Urwiś niesamowicie lnieje... za każdym razem jestem w szoku... pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka Emmi-moze to reakcja na karmę albo jakiś stres.Chociaż mojego faceta pies też linieje nie do wytrzymania,odkurzacz codziennie musi pracować.Jak się go pogłaszcze to całe ręce w sierści. Poza tym u nas ciężkie noce-Kicia daje koncerty i kurcze nie wiem skąd jej się to bierze bo przecież jest wysterylizowana więc to nie ruja,a tak koło pólnocy,czasem nad ranem stawia na nogi cały dom Normalnie nie wiadomo co z nią robić.Jak zacznie miauczeć to na cały głos.Nie wem czy jej coś na uspokojenie zaaplikować,czy do weta zaprowadzić,czy w ogóle co robić.W kropce jestem ale na dłuższą metę to na prawdę nie damy rady tak funkcjonować no i sąsiedzi:( Pozdrowionka od nas dla wszystkich 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×