Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Anouk

TERAZ MY!!!

Polecane posty

Dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy... Boże, że ja nie osiwiałam... Więc tak... w piątek pojechaliśmy do mojej mamy bo mieliśmy do załatwienia parę spraw w mieście i zostawiliśmy z nią Maję, a po godzinie mama spanikowana zadzwoniła, że z Mają coś nie tak bo strasznie ale to strasznie płacze i że chlustnęło jej się zaraz po zjedzeniu. Więc cali w nerwach szybko wróciliśmy do niej a mama aż się z nerwów popłakała i mówi, że zjadła spokojnie a potem dostała taki atak histerii więc moja mam z suszarką bo może kolka ale nic nie pomagało i że chlustnęła zaraz po jedzeniu z flegmą taką brązową. No to my dawaj do szpitala dziecięcego z nią bo Maja po tej akcji przysnęła i jakby się przelewała (najwyraźniej coś ją rzeczywiście bolało, a jak przeszło to padła). W szpitalu miałam ścięcie z idiotą jakimś (ale o tym przy innej okazji) no i szybko zrobili jej rtg klatki piersiowej, morfologię, mocz, usg brzucha... no i na tym usg wykryto torbiel na prawym jajniku wielkości 2,4 na 1,7 mm!!! SZybko skierowali nas na oddział onkologii dziecięcej innego szpitala (akurat mój znajomy jest tam orydnatorem... na szczęście) Mimo, że był piątek późne popołudnie porobili jej badania - m.in. markery. Dzięki Bogu wyszły dobrze, czyli to nic złośliwego. Ale jednak to niepokojące było na tyle, że przenieśli nas na oddział niemowlęcy na dalsze obserwacje i badania hormonalne. Uznano, że być może to jeszcze z czasu ciąży hormony działają i te torbiele są fizjologiczne i się nie wchłonęły i dlatego sprawdzali czy są czynne hormonalnie te torbiele tzn. czy nie wydzielają za dużo gonadotropin. Dziś przyszły wyniki i na szczęście są w porządku ale tak czy inaczej raz w miesiącu musimy robić kontrolne usg jajnika. Zobaczymy czy wchłoną się, w innym wypadku będzie operacja. Ale wierzę, że znikną. No i dziś mają nas wypisać do domu. Boże ile ja się strachu najadłam... i po raz pierwszy widziałam jak mój mąż płacze jak dziecko. Warunki na oddziale masakryczne :o wiadomo. 3 noce na podłodze spałam, zero prysznica tam dla matek które siedzą przy niemowlakach. Koszmar! Na szczęście moi rodzice mieszkają o 10 min. drogi od tego szpitala więc Maciek tu spał i zmienialiśmy się nad ranem. Zaraz zrobię mu bułki i jadę do nich. Odezwę się jak tylko odsapnę. Raz jeszcze dzięki za słowa wsparcia... nikomu nie życzę takich dni, które przeżyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku! Będzie ok, jak juz pisałyśmy - musi być. Wiem co przeżywałaś, to jest najgorsze co może być, samo słowo onkologia ma w sobie koszmarny wydźwięk, dobrze, ze miałaś znajomości, ze szybko zrobiono badania, ze juz wiecie co i jak. Sama widzisz jak meżczyźni przeżywają, ja też dwa razy widzialam mojego jak płaczę - raz jak poroniłam, siedzial przy mnie w szpitalu i płakał razem ze mną, drugi raz jak operowany był jego syn. Niby twardziele, a jeśli chodzi o dzieci daliby się pokroic. Pisz jak to wszystko się potoczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypisali nas wczoraj do domu :D Ale za miesiąc mamy kontrolne usg i poziom hormonów. Pewnie do czasu aż torbiele się wchłoną będziemy musieli je kontrolować i być czujni. Idę teraz policytować jakieś zabawki na allegro :D Acha... nie zdążyliśmy w piątek naprawić tego aparatu przez całe zamieszanie... a chciałam Wam podesłać parę fotek :( Maja bawi się na macie od Was... lusterko jest dla niej najzabawniejsze :D Ale gdzieś posiałam bodziaka z tekstem "kocham moją mamę" i został się ten drugi tylko :( W piątek Maję właśnie w niego ubrałam bo już był dobry na nią i pewnie gdzieś w którymś szpitalu zgubiłam go :*( Muszę teraz kupić coś nowego bo z tatą Maja ma od Was a i sam Maciek kupił 2 inne z napisem I love my dad i Mad about dad. Ja też chcę!!! Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość www.czardzieci.pl
www.czardzieci.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, Groszkowa, bardzo się cieszę. Kamień z serca. Przepraszam, że się nie odezwałam telefonicznie, ale zupełnie nie miałam głowy, bo jestem w szoku. W wieku 37 lat zmarła w niedzielę moja bliska koleżanka z pracy. Zostawiła dwójkę dzieci w wieku 3 i 5 lat. Chorowała poważnie, ale jej stan nieustannie się poprawiał, czuła się dobrze, były dobre rokowania, pojechała z rodziną na wakacje. Tam źle się poczuła i 8 dni później już jej nie ma. I znów, podobnie jak w grudniu, po śmierci Mietka, nie umiem dojść do siebie. Zupełnie, wszystkiego mi się odechciało. Życie jest do dupy! I takie powalone, wszystko jest gówno warte. W ciągu roku po raz trzeci dotyka mnie śmierć bliskiej mi osoby choć ni będącej członkiem rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Ani, bardzo mi przykro. Naprawdę smutne są takie sprawy, zwłaszcza jak umiera ktoś, przed kim było jeszcze wiele życia, ktoś, kto miał dla kogo żyć. Groszkowa, no dobrze, ze u Ciebie się poprostowało choć trochę. Będzie dobrze, kurcze, Maja szybko rosnie, bodziaki były specjalnie na jesien kupowane ;-) Długi rekawek, te klimaty... A tu już pasują... Jejku, czas leci. Ja w czoraj u psiapsiółki wieczór spędziłam, było nas 5- z gospodynią, mąż psiapsóły był cały szczęśliwy, bo każda z 4 przybyłych ciotek przytargała jakiś prezent dla ich synka - więc tatuś miał radochę, puszczał samochody, jeździł czołgiem, składał klocki ... A dziecko biegało wokół niego i starało się wydrzeć dla siebie choć trochę. W końcu my baby przeniosłysmy się do kuchni i tam sobie drinkowałyśmy gadając o wszystkim i niczym, a tatuś na salonach szalał z syniem. W pracy powoli się normuje. jeszcze nie jet jak było(i nie będzie nigdy), ale da się przeżyc. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponieważ mail mi szwankuję tutaj się uzewnętrznię zresztą mam zalecenie uzewnętrzniania się Chodzimy na terapie- oba dwa. on na swoją ja na współuzależnionych. Niby oczywiste oczywistości- czyli to co w poradnikach i tylko oficjalnych stronach aa mozna wyczytać, ale jednek dużo mi to daje - siły. Można nauczyć sie pewnych zachowań ,norm by zycie było lżejsze- poki co moje utrudniałam sobie na własne życzenie. dostałam kilka dobrych wskazówek, bo nikt nie poprowadzi mnie za rekę jak żyć z alkoholikiem- były dane dwie drogi z nim lub bez. ale z racji tego iż na terapii indywidualnej rozpłakałam się mocno- terapeutka rozpoznała we mnie uczucia jeszcze. bo ja sama chłodno mówię że niewiem czy go kocham. bardzo to wszystko zagmatwane. ale choć nie pokładam w tym zyciowych nadzieii i ze nagle wszystko bedzie jak w bajce to chcę jeszcze raz. na terapii mam nauczć sie bycia konsekwentną...tyż... i dokonywać postanowień- czyli kiedy grożę?obiecuję? straszę? ze odejdę....mam to robić i nie rzucać słów na wiatr. on ma inną terapię należy poznac wszystkie mechanizmy uzaleznienia by móc im się przeciwstawić.ma indywidualne spotkania i grupowe.wykonuje skrupulatnie polecenia zalecenia terapeuty jest ufny i chce zmienić swoje zycie. każdy z nas robi to głównie dla siebie samego- bo to trzeba było dotrzec do tego punktu gdzie nie robi sie tego dla kogoś..bo to nie ma najmniejszego sensu on miał bardziej radykalne zalecenia co do wybou rodzaju terapii rodzinka (jak zwykle) stanęła murem by.....nie pozwolic mu .ultimatum miał, ze nie moze korzystac z dziennego leczenia bo nie bedzie miał co szukac w pracy. ciągle uwikłani sa we własne intrygi. ciagle robią akcje z synem - tym of cors cudownym nie moim :) miałam awanture po powrocie od wioli ze jestem nie odpowiedzialna matka, ze wczasy sobie zrobiłam etc... a oni sami uszczesliwiajac tamtego syna na siłę. rozpuszczajac go i kupując, (nas nie stac na takie wydatki zwiazane z tym pierwszym) odbierają własciwie mozliwosc na normalne poprawne relacje jego jako ojca z jego synem. byc moze oni chca mu cos wynagrodzic ale ja mysle ze to zaprocentuje...wcale nie na plus. ale...zgodnie z zaleceniem mam sie odciąć nie interesowac zająć sobą. moim zyciem moim dzieckiem.wiele jest osob z podobnym losem zony uzaleznionych od alkoholu, hazardu i innych...poznałam je. niektorzy partnerzy ich są abstynentami od 12 lat ...inni od 5 dni. wiecej napiszę do was na maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Pochmurno strasznie i chłodno. A ja odliczam dni do urlopu - już niewiele mi zostało i wymarzone kilka dni spokoju. Trochę pojeździmy, trochę w domu, trochę dziełczka - zaniedbalismy ją bo i czasu brak. Praca - no i choroba mamy i wogóle młyn dnia codziennego, zmęczenie po pracy. Teraz sytuacja się coraz bardziej normuje, nowe szefostwo nie szaleje, więc przyzwyczjam się do tego. Ale tak pięknie jak było - cóż, długo nie będzie. Garni, no więc powtórzę po raz kolejny - trudna i ciężka dorga prze Tobą. Wazne, ze już umiesz o tym mówić. Zyj dla siebie, dla Kuby - a jaśniepanstwo olej, jak Ci radzono - zdystansuj się i tyle. Pozdrawiam resztę - piszcie laski co u Was, Serce - Ty w kwestii wiesz czego, Ninke - jak z praca, Whim - jak sprawa z pracą ziecia, Mumi, Jo - jak u Was, Kicia, Myszorek... Wściekłe Mrówy... Ani - a jak Ty sie trzymasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Garni jestes silna i jak się ciebie czyta to widac że chcesz .............. więc na pewno bedziesz szczęsliwa i tego tobie życzę z całego serduszka . Co do jasnie państwa musisz jak pisze Yenka olać i życ dla siebie i Kuby , na wiele rzeczy nie mamy wpływu więc nie warto marnować czasu energii i naszych nerwów . Ani smutno sie czyta o takich historiach ........... tylko ból i cierpienie dla bliskich . Yenka nawet nie wiem co mam napisać w sprawie zięcia ................. bo jakby było mało problemów z pracą to zadzwonił jego brat z misji i stwierdził że musza sprzedac dom bo on chce kupić mieszkanie . Prawda jest taka że dom ma ponad 40 lat i przy obecnych cenach na naszym rynku nie ma szans żeby starczyło na dwa mieszkania a co dopiero na trzy .......... bo właścicieli jest trzech w równych częścich . Chłopak nie doszedł do siebie po zeszłorocznej tragedii , a ciągle życie mu dokłada na barki .......... zrobił się zamknięty zamyslony nieobecny . Więc nie wiele się zastanawialam zabrałam go do swojej pani psychiatry - znam te objawy aż za dobrze i wiem do czego stres doprowadza . Tak więc na dzień dzisiejszy bieże leki i jest na zwolnieniu - bo najwazniesze żeby się pozbierał. Musze sie jeszcze skontaktowac z jego ojcem i porozmawiać - bo tak naprawdę to wkurza mnie takie "rodzinne" podejście do wszystkich spraw. Kubie tłumaczę że nie ma sie co martwic domem bo to nie takie proste sprzedać tym bardziej że na domu jest służebność wobec babki - alkoholiczki ( ale to już inna historia). O swoich probemach to wolę nawet nie pisać ................ jestem duża i dorosła poradzę sobie. Co prawda dopadła mnie ostatnio apatia i i cygańska choroba , ale to przejdzie bo zaczynam remont mieszkania niedźwiedzia - musimy go zrobić żeby wynająć a zostało nam trochę ponad miesiąc na października musi być gotowe nie będzie drugi rok stało puste, a ja bede płacić. Jak go zrobię to podesle wam fotki ............. bo jak miałam zrobiony remont w swoim to nie miałam jak zrobić zdjęć . No i jak zwykle wystepuje u mnie ciągły brak czasu .............. ale ja tak mam :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakbym bardzo chciała wreszcie wyjść z remontu tych murów i zabrać się za ogród. Niby trzeba tu tylko przekopać i posiać świeżą trawę, niby powinno to zająć tylko jeden dzień, ale póki nie uporam się z domem nie wyjdę do ogrodu... A o wylegiwaniu się w słońcu mogę w tym roku tylko pomarzyć Duzo pracy... tyle u mnie . Ale jest pozytywnie. Mam do rozniesienia 10000 ulotek. Na recepcjach w kilku przychodniach i w kilku aptekach rozłożyłam już drobna cześć... I ku mojemu zdumieniu juz odebrałam kilka pierwszych telefonów :) Cieszy mnie, ze jest odzew, wiec codziennie jestem na nogach od wschodu słońca do późnej nocy, by zrobić jak najwięcej. Często nim zdążę dojść do łózka, już śpię. Dawid spisuje się na medal, choć ten natłok pracy i fakt, ze czasem już nawet brak nam sił na przytulenie, sprawia że bywa między nami nerwowo. Teraz skręcamy meble... jak już wszystko będzie umeblowane, jak już poukładam zabawki, książki, przytulanki itp, poprzestałam wam zdjęcia. Aga odwaliła kawał dobrej roboty. wiem... pisałam już... ale nie mogę się napatrzeć na to cudo które mam na dole... I codziennie się modlę aby moje szczęście do ludzi nigdy mnie nie opuściło.. kto inny spełniłby tak moją wizję na udekorowanie ściany?? I tutaj zmierzam do tematu naszej Artystki... Pomaluj na kolorowo cały SWÓJ świat i wyalienuj z niego zło i zła zarodki. Jakich pędzli do tego użyjesz i barw... TWÓJ wybór! Yenny, licytuję książkę na allegro... swojej nie odnalazłam:) Jak Ci kiedyś wpadnie do głowy coś jeszcze to wiesz gdzie pisać :) a tymczasem niech ci ten czas w pracy ucieka bardzo szybko. byle do wolnego :) Pozdrawiam was wszystkie czarująco magicznie i wracam do swoich obowiązków. Polecam także www.czardzieci.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serduszko, ta książka miała drugą część, ale jej niestety nie posiadam. I nie pamiętam tytułu. Ale jak tyko coś będę miała na oku na pewno dam znać. Wkleję Wam coś: http://www.garnek.pl/ancia76 Poogladajcie, mnie ta pani nieustannie zachwyca... bajka I te "niegrzeczne" i te dla dzieci i te "tematyczne" A co u Groszków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A groszki siedzą w domku i odpoczywają po ostatnich stresach. Bawimy się z Mają i rozpieszczamy ją do granic :P Za miesiąc idzemy na kontrolne usg. W poniedziałek mamy szczepienia, a we środę idę zaszaleć do fryzjera. Zbaczy się... jemu dam zaszaleć :) Sama nie mam pomysłu ale zdaję się na niego. Inny kolor? Inna długość? Hmm... zobaczymy. No i czekam na informację czy zakwalifikowano mnie na szkolenie w ramach dotacji unijnych na pierwszą działaność. Jo... dawaj linka do strony!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku, odpoczywajcie po przeżyciach ostatnich dni. Garnierka, cała naprzód, kurs na siebie i Kubusia. Dziś byłam na pogrzebie, potem mój szef zaprosił wszystkich na kawę, żeby nie przeszkadzać rodzinie, bo pogrzeb był 100 km ode mnie. Wszyscy siedzieli i milczeli. Jeszcze teraz pół biedy, ale jak zaczną się cotygodniowe zebraia, to będzie masakra... Jestem tym wszystkim dobita, ale i rozbita. Dziś mieliśmy jechać na noc na wakacje do Włoch i zaczepić o przyjaciół w Monachium na parę dni... Nie mam weny na pakowanie, na szykowanie się. Może jutro rano albo pojutrze pojedziemy... Ogólnie to mam parszywy nastój. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śmierć jest bolesna nie dla tych,co odchodza, lecz dla tych, co zostaja... Ani... czas tu wiele zdziała... współczuje i rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Chora jestem. Z nosa kapie, oczy szczypią, głowa boli, gardło zaciśnięte na supeł. Śliny łykać nie moge. Masakra normalnie. Ani, współczuję przeżyć. Idę pracować, choć nie cce mi się NIC robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Yenka to masz tak jak ja .....................jaskra analna :-P. Zastanawiam się za jaką karę siedzę dzisiaj w pracy ................ mam poksięgowane dokumenty czekam na zwrot 3 faktur żeby skonczyć Vat .............. a tu dupa nie ma ich . Więc wymyślam koncepcyjną pracę przegladam rozrachunki .................... a moje mysli biegną na targ celem zakupienia prszerosniętych ogórków na ogórki salatkowe miam miam . planuję posprzątać domek bo nawet nie można tego nazwać balaganem ................ czekaja na mnie ścierki , płyny i mop :-D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam głowa mnie napierdziela ................ i do tego mam alergię tylko nie wiem na co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heartbreakerpadam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielony_groszek79
Ale się opierdzielamy z pisaniem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej to ja napiszę. Wyjeżdzam jutro na tydzień. To mój jedyny wyjazd wakacyjny więc korzystam jak się trafiła okazja. Oderwę się od domu, odpocznę, choć za bardzo nie mam po czym odpoczywać. Ale jeszcze trzeba z lata korzystać i ładować akumulatorki. Pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anouk na czerwono
Hej, ja znalazłam hot spota, na Węgrzech mieli ich więcej niż tu.:( Pozdrawiam wszystkie, ninke, jedź, jedź i baw się dobrze. Ogólnie wakacje na topiku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. A ja totalnie od kompa odpoczywam, urlop to urlop, dziś weszłam, bo przelewy trzeba było porobić, rachunki popłacić itd. A poza tym - no cóż, urlop jak urlop, trochę pojeździliśmy, zrobiliśmy 1200 km w kilka dni, było fajnie, spotkaliśmy się z grupą znajomych z Wielkopolski, ogólnie wyjazd udany. Ale... no więc by nie było za słodko, w niedzielę dostałam okresu i znów było wielkie rozczarowanie, we wrześniu idę do lekarza, chyba "wina" we mnie siedzi, bo księć ma żołnierzyki extra pierwsza klasa. No i oczywiście muszę młodemu ksiażki do szkoły i inne pierdoły zakupić - to jest jakaś masakra -za komplet dla niego ponad 400 zł! A gdzie plecaki, piórniki, zeszyty, ubezpieczenia, komitety itd???????????????? Pozdrawiam cały topik!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yenka, widziałam fotki :) Fajowe :) I kochana nie pisz o niczyjej winie... w tym temacie :P Tak czasem bywa, życie zaskakuje czasami w nieoczekiwanej chwili. A my wczoraj zabraliśmy się we trójkę do Międzyzdrojów. Pokazaliśmy Mai morze... ale odpadła nam we wózku jak tylko usłyszała szum fal :P Ogólnie podczas drogi spisała się świetnie i niepotrzebnie się baliśmy jak to będzie, czy nie zrobi mega afery. Tylko ten cholerny aparat nadal nie działa Chyba więc jutro nowy kupimy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Dzięki za komplementy na NK, miło poczytac - cóż, z moją szczupłością to tak jest, że schudłam do 50 kg, masakra, w pół roku 5 kg. I przy mojej chudości ogólnej nie czuję się z tym dobrze. Ale faktycznie na zdjęciach widać szczupłą dziewczynę, a nie chudy patyk... Groszkowa, wina nie wina - coś musi być na rzeczy i we wrześniu powtarzam badania. Super, że Maja rośnie i jest grzeczna - kup aparat koniecznie i rób zdjęcia. ostatnio oglądałam Garni z rodzinka - super, nie dosć, że wygląda kwitnaco to i widać jak Kuba rośnie. Więc jako ciocia Mai domagam się zdjeć ;-) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yenka tu nie chodzi o powtarzanie badań w nieskończoność tylko o zrobienie własciwych. Może zmień lekarza. Poza tym taka diagnostyka moze trwać długo, a i samo leczenie też...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczynki, witam się z Wami po wakacjach. Nie miałam dużo czytania tu:) Jakieś zmiany na kafe , że nie wiem gdzie są moje tematy , które miałam zaznaczone i śledziłam też od czasu do czasu. Fajnie było, ale się skończyło. Myśli zupełnie miałam rozproszone innymi sprawami niż na codzień. I jednak wszędzie dobrze ale w domu najlepiej . Tak to już mam. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×