Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 35latka

dlaczego tak trudno znaleźć miłość ?

Polecane posty

Gość trace nadzieje
niby wszystko fajnie napisałeś-tylko widzisz-przez lata wyrobiło się we mnie przekonanie,że każda fajna dziewczyna ma chłopaka i nie ma co do takiej zagadywać...i to tak zazwyczaj 90% przypadków się sprawddza-ale to zawsze :/...cóż z drugiej strony przynajmniej unikam potem rozczarowania nigdy nie byłem optymistą-jestem bardziej realistą z lekką nutką optymizmu,więc zapytam się,a co jeśli odmówi?-zdołuje mnie tylko i przekona w utwierdzeniu,że nie dla mnie himalaje tak jak napisałem wcześniej-w wieeku 15 lat wolałem latać za piłką...w sumie troche żałuje,bo miałem w gimn. świetną koleżanke zresztą do dzisiaj mam) i mogłem ją zapytać o chodzenie i myśle,że spokojnie by się zgodziła,ale ona zmieniła szkołe a poza tym uznałem,że w tym wieku to jeszcze troche niepoważne,że ona podoba mi się tylko z wyglądu,ale w tym wieku jeszcze nie ma co mówić o uczuciach...a żałuje,bo to była taka jaką właśnie szukam teraz...może gdyby była ze mną w liceum przez 3 lata na codzień,kiedy zacząłem sobie zdawać sprawe jak dokucza samotność,kiedy wokół pełno par to dziś w ogóle nie znał kafeterii...z drugiej strony zawsze mam dylemat-"a jeśli odmówi to czy strace jednocześnie koleżanke?"...a nawet jak się umówimy to czy trzeba za nią płacić?jeden razczy zawsze,a co jeśli ona ma mnie gdzieś,a zależy jej np. na wyjściu do kina za friko tak jakkoleżanka zrobiła w wała mojego kolege-umówiła się z nim mimo,że od 5 lat jest z chłopakiem...jak widzisz pytań dużo a jeśli chodzi o sex to u mnie w łańcuchu jest na przedostatnim miejscu zauroczenie-->chodzenie-->zakochanie-->narzeczeństwo--->małżeństwo-->seks-->rodzicielstwo/założenie rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trace nadzieje
z nutką pesymizmu*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strach przed podejściem...Normalna sprawa. Każdy z nas to ma, więc nie jesteś odosobniony...:) Wieczorem coś napiszę, bo teraz mam urwanie głowy.. Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trace nadzieje
raczej strach przed odrzuceniem-zwłaszcza dla kogoś o tak kruchej psychice jaką ja mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brawo - strach przed odzuceniem! Wreszcie sam uświadomiłeś sobie swój strach...:) A teraz przejdźmy do rzeczy. Piszesz, że przez lata wyrobiło się w Tobie jakieś przekonanie, że: - każda fajna dziewczyna ma chłopaka i - w 90% przypadków się to sprawdza I dzięki temu przynajmniej, jak sam piszesz, unikasz rozczarowania. Popatrz jak łatwo usprawiedliwiasz swoj strach. Nieświadomie nawet nie chcesz się domyślać, że się boisz odrzucenia. Bo racjonalnie ( a raczej nie racjonalnie ) tłumaczysz sobie swoją fobię tym, że dziewczyna to to... czy tamto. Wiesz, i tak nawet nieźle to wygląda - no dobra, żartuje - to jest żałosne i pozbawione sensu. Ale wyobraź sobie, że mnóstwo facetów ma jeszcze bardziej irracjonalne wymówki - a to czasem pogoda nie ta, albo się nie chce, albo za brzydka, za ładna, za bardzo blond włosy, musze iść do kibla, jadłem wiejską kiełbasę, i jeszcze większe absurdy. Tak kolego. Jak tylko się odważysz poznać jakąś laskę, zobaczysz, jak absurdalne rzeczy wpadają do głowy ze strachu przed odrzuceniem. I spokojnie. To bardzo normalne zachowanie - takie u nas głupie stereotypy się przez lata wytworzyły, że płeć piękna to bóstwo bez skazy i wszystko dla nich trzeba zrobić. Super praca, pieniądze, dom, firma... A dziewczyny bogu ducha winne adaptowały ten trend latami ( często podświadomie ) i samonakręcające koło się zamyka. Dużo by o tym pisać, ale przejdźmy do tłumaczenia jak obejść ten głupi nawyk. Więc po pierwsze zauważ, że powyższe przekonania wyrobiły się u Ciebie przez lata. Więc jak sam piszesz, są to przekonania - nie jest to żadna prawda, nikt tego nie umieścił w encyklopedii, nie ma ku temu racjonalnych przesłanek. To wszystko wyrobiło się u Ciebie w głowie! Ale i u wieeeeeelu innych facetów ze strachu przed odrzuceniem. Więc co tak naprawdę sobie robisz takim myśleniem? Pomagasz? haha, nie, myśle, że kopiesz pod sobą zajebisty dół. Kopiesz i nawet nie jesteś świadom, że to robisz, bo Twoja logika napędzana strachem nie daje Ci tego poznać. Hmm, a co jakbyś miał zupełnie inne przekonania? Prostym przykładem jest człowiek pod działaniem alkoholu. Człowiek pijany głupieje - zgadzam się. Jednak jego przekonania pod wpływem tego trunku zmieniają się diametralnie. Jest w stanie robić wiele rzeczy, na które na trzeźwo w życiu nie byłoby go stać. Nie mówię, o jakiejś wirtuozerii podrywania, ale zdecydowanie poprawia się jego gra wewnętrzna. Potrafi podejść do obcej grupy ludzi i poprostu zagadać, przy tym być sobą i wzbudzić ich sympatię - mówię o lekkim wstawieniu. I teraz uważaj - nie namawiam do picia alkoholu. To jest ostatnia rzecz, jaką chcę Ci wpoić :P. Ale przypomnij sobie ile razy gadało Ci się lepiej kiedy byłeś po przysłowiowym drinku...? Ten płyn przecież nie sprawia, że ludzie stają się lepsi. To jest kawałek chemii, dzięki której pewne kompleksy i zahamowania społeczne przestają mieć dla Ciebie znaczenie. Rozumiesz? Podchodzisz do grupy ludzi i nawet przez myśl Ci nie przechodzi, że ktoś Ci może powiedzieć spierdalaj. Albo opowiadasz kawał grupie znajomych, i o dziwo wszyscy mają taki ubaw, że nakręcasz sie jeszcze bardziej, podczas gdy normalnie dręczyłyby Cie myśli - a może lepiej nie mówić, bo jeszcze nie będdzie smieszny? A wiesz co jest najlepsze? Że własnie wtedy, gdy nie myślisz o tym co inni sobie pomyślą jesteś niesamowicie zabawny, wtedy osiągasz swój cel. Dzieje się tak dlatego, że nie ma w Tobie tej nuty strachu przed odrzuceniem - a jak czegoś nie ma, to nie widać tego po Tobie. A jak tego nie widać, nie czuć, to dlaczego ktoś miałby to zauważyć..a skoro nikt tego nie zauważa, to znaczy, że tego nie ma i nowe koło się nakręca. I teraz najważniejsze i najtrudniejsze. Cały widz nie na tym polega, żeby być super odważnym i chcieć za wszelką cenę pokonać strach myśląc o nim, że dziś go pokonam - bo im bardziej próbujesz walczyć ze swoją fobią, tym jest trudniej. Ja radziłbym właśnie nie walczyć z nią. To znaczy pokonać ją w inny sposób. Po pierwsze podejść. Po drugie powiedzieć cześć. A po trzecie pogodzić się z tym, że cokolwiek się stanie to się stanie. Przecież co najwyżej usłyszę spierdalaj. I co z tego? Usłyszeć spierdalaj od osoby, którą widziało się pierwszy raz w życiu i już nigdy więcej się nie zobaczy. Hah, to przecież jest zabawne... Ok, podałem Ci chyba najgoorszy możliwy scenariusz, bo jaka normalna dziewczyna powie Ci coś takiego w momencie kiedy usłyszy od Ciebie: Cześć! Jak się masz? Co najwyżej powie, że się spieszy ( bo może się przecież, spieszyć ), albo że ma chłopaka ( może go przecież mieć - choć czasem poprostu może to być blef ), albo że nie jest zainteresowana - i tę odpowiedź naucz się akceptować. To chyba najlepsza rzecz w Twoim przypadku. Musisz się przekonać, że odrzucenie jest zajebiście normalnym uczuciem. Czy przyjemnym? Ehh, no jasne, że nie, ale wcale nie powinno być też nieprzyjemne. Najlepiej jak jest Ci obojętne. To tak samo jakbyś się przejmował tym, że zmoczyła Cię ulewa, albo że na plaży opażyła Cię meduza. To się zdaża i tyle. Jeśli tego nie zrozumiesz, to wciąż będziesz się stresować, a jak będziesz się stresować, to możesz być pewien, że dziewczyny to wyczują. Już z kilometra będzie widać, ze masz problem z taką błachą rzeczą, jak opinia innych ludzi na Twoj temat. Hej! Przecież oni Cię nie znają więc co mogą o Tobie wiedzieć? Sam sobie robisz krzywdę myśląc, że ktoś może sobie o Tobie źle pomyśleć i drzucić Cię jakimś śmiesznym "spierdalaj." Wiesz, radzę Ci zrobić z siebie kilka razy debila. Nie wiem - podejdź do kogoś i powiedz, że masz trzy psy i osiem kotów i przestan mówić. Zobacz co się stanie. Uśmiechnij się i oczekaj co się stanie. Cokolwiek usłyszysz wiedz, że to przecież nie jest prawda, bo nie jesteś taki jak ktoś tam sobie o Tobie pomyślał, czy co tam powiedział. Robisz tylko to, co powiedział Ci jakiś gość z Kafeterii. Bawisz się. Rozumiesz? Tu cały czas chodzi o zabawę. Baw się takimi rzeczami, a zobaczysz jak łatwo przejdziesz do stanu obojętności na czyjąś krytykę. Drugim etapem jest to o czym pisałem w poprzednim poście. Poprostu bądź sobą i chcej rozmowy z ludźmi. Nie tylko z dziewczynami. Pogadaj z Panią w windzie, z tatą kolegi jak spotkasz go na spacerze z Burkiem. Z kimś z kolejki. Poprostu zagadaj, a napewno spotkasz się z miłą reakcją. Naucz się, że ludzie nie gryzą. Mieszkałem trochę w krajach latynoskich. Muszę Ci powiedzieć, że wcale się nie dziwię dlaczego tamtejsi faceci mają opinię amantów - uwodzicieli. Zero oporów przed podejściem, zero oporów przed kontaktem fizycznym. Wiesz, jakie to kręcące, kiedy podczas rozmowy dziewczyna nagle chwyta Cię za nadgarstek, czy kolano? Nie po to, żeby Cię poderwać, ale to jest u niej taki nawyk. U nich taki nawyk dotknięcia, czy poklepania kogoś podczas rozmowy. ok, my znamy to z kegu naszych przyjaciól. A tam takie rzeczy dzieją się w windzie , autobusie, knajpie...wszędzie. A idąc tropem naszej podświadomości, takie niewinne koleżeńskie dotknięcie, czy poklepanie po ramieniu oznacza, że znamy się bliżej niż obcy sobie ludzie. Choć możemy znać się od minuty, Twoja podświadoomość odbierze, skojarzy to z sytuacją, w której jesteś z dobrym znajomym, bo tylko wtedy ktoś chwyta Cię za ramię. Zauważ, że tylko z kumplami stać Cię na takie zagranie. Jaki wniosek? Używaj tego do obcych ludzi. Poklep po ramieniu, chwyć na moment za przedramie - wszystko w kontekście rozmowy, ale zrób to, bo tak właśnie zachowują się dobrzy znajomi - tak właśnie skrócisz dystans już w pierwszych sekundach rozmowy. Do tego uśmiech i jeszcze raz uśmiech. Bo jaki jest najlepszy sposób, żeby ktoś się do Ciebie uśmiechnął? No podarować mu uśmiech wcześniej. Ludzie podświadomie odwzajemnią uśmiech nawet nie wiedząc dlaczego. Tak jesteśmy skonstruowani - pokazywanie zębów jest zachowaniem silnie zwierzęcym, a my przecież reagowaliśmy i reagujemy jak zwierzęta. Ok, Ostani akapit to trochę manipulacja, ale skoro ma Ci pomóc przełamać barierę, użyj jej. To działą, ale tylko wtedy kiedy naprawdę dobrze czujesz się ze sobą i w towarzystwie innych ludzi. Inaczej poopełnisz błędy - popatrzysz w miejsce, w które chcesz dotknąć, zawachasz się dotknąć, chwycisz i będziesz trzymać zbyt długo...Rozumiesz? Tutaj też się koło nakręca. Żeby umieć kogoś zmanipulować, sam musisz mieć poukładane w głowie bo inaczej dasz dupy i nic Ci nie wyjdzie. Tylko, że jak nauczysz się być sobą to wtedy nie będziesz myśleć o manipulacji, bo przecież odruchowo zrobisz mniej czy bardziej smiałą rzecz, bo luuuz będzie w Tobie. Mam nadzieję, że rozumiesz nad czym masz zacząć pracę? he? Żadnego zwalania winy na dziewczyny, żadnych płaszczyków teoretycznych, że wszystkie fajne laski są już zajęte, że to czy tamto jest z laskami nie tak. Problem jest w Tobie, w nas...I jak popracujesz nad sobą efekty same przyjdą...Nic nie będziesz musiał robić, bo wszystko poprostu się stanie. Zobacz siebie w kolorach, a farba sama się poleje...hahahahaha , chyba miałem cięzki dzien. Ostatnia rzecz: Problem stawiania drinków. Ok, różnie to isę rozwiązuje. Generalnie warto być gentelmanem - ale nie permanentnym. Dziewczyny generalnie nie chcą dzisiaj być kupowane, więc nie kupuj im nic na siłe. Poza tym, gdy dochodzi do pierwszego płacenia, bardzo chętnie to robię, ale miło mi się robi gdy dziewczyna chodziaż zapyta, albo sięgnie po portfel...Wiesz, nie zgrywa ofiary bez grosza. Jeśli chodzi o dziewczyny, które liczą na sponsoring - to pieprz to! I nie dlatego, że szkoda kasy, ale dlatego, że tylko dupek daje się wykorzystywać... Mam nadzieję, że w miarę gramatycznie i składnoiwo, bo nie chce mi sie patrzeć i czytać tego co napisałem...hahaha. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. Jeszcze jeda wazna rzecz. Nie czytaj, nie myśl tyle, tylko działaj. Zrób jutro coś, co sprawi, że poczujesz sie o malenki krok do rzodu. Poznaj kogoś, obojętne kogo, chociaż uśmiechnij się do zupełnie obcej dziewczyny. Możesz być pewien, że w najgorszym wypadku pomyśli sobie, że jesteś wariat....hahaha...Dziewczyny lubią crazy kolesi. Hah, Żartuję. Jak już coś robisz, to rób tak jak sobie zamierzyłeś. WIęc jak chcesz żeby uśmiech był odwzajemniony, zrób to w odpowiednim momencie, wytrzymaj jej wzrok!!!!! i przede wszystkim uśmiechnij się SZCZERZE!!!! CIesz się, że możesz uśmiechnąć się do tak ładnej buzi...:) która od dawna nie spotkała tak uśmiechniętego obcego kolesia, który potrafii docenić chwilę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trace nadzieje
hehe naprawde niezły wykład,ale może tak na szybko( przerwa w meczu :) 2 zdania... 1.to nie jest nieuzasadnione przekonanie-najlepszy przykład-w liceum było u mnie 70% dziewczyn w klasie-z czego ok 70%(tych 70% :p ) zajęte-nie przekonuje-w wakacje pracowałem kiedyś w centrum gdzie codziennie widziałem tysiące ludzi-każdego dnia przynajmniej z 50 par widziałem? na każdej domówce na jaką mnie zaproszono każda dziewczyna przychodziła z chłopakiem...to nie jest tylko moja chora wyobraźnia 2.dyskoteka,klub to niekoniecznie moje ulubione miejsca-raz,że tam się pali,2 jeb jeb umcy umcy-i wszystko jasne :),3 widok właśnie wielu zajętych dziewczyn,które odbierają ochote do wychodzenia gdziekolwiek... koniec przerwy :),wpadne później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej stary! Jesteśmy ludźmi. Nie dziw się, że łączymy się w pary. Ale czy większość fajnych jest zajętych? Ludzie są zobligowani naturalnie do zakładania związków, więc nie dziw się, że fajni, czy nie fajni są w związkach. Ale czy to znaczy, że nie ma już innych fajnych lasek? Absurdalne stwierdzenie!!!!! Dwa: dyskoteka. Palenie, i umcy umcy... - nie lubisz to pieprz to. Ale nie chcesz mi chyba powiedzieć, że na dyskotekach są same zajęte dziewczyny. Gdzie Ty mieszkasz? Czemu na siłę szukasz problemów? Haha. Mnóstwo tam zajebiście wyglądających lasek, które przyszły się zabawić. I jest tam mnóstwo wolnych panien. Trzeba tylko przestać bać się je zauważać. Wogóle nie rozumiem myślenia 70%. Hej! Myślac, ze 70% dziewczyn jest zajętych, tak naprawdę myślisz o ich facetach...zamiast o dziewczynach. Co Cię obchodzą ich faceci? Skąd wiesz, żę są z nimi szczęśliwe? A może są z nimi, bo koleżanki też są w związkach. Dziewczyny potrzebują mieć kogoś, więc często z braku laku są z kimś. Oczywiście jest też mnóstwo udanych związków, ale wiesz co? Wszystko może być lepsze. Jak dziewczyna wypala, że ma faceta...Ja mówię, że też mam...nawet dwóch. I psa. ...albo, czemu już na wstępie mówi mi o swoich problemach, albo...cokolwiek! Hej! Baw się interakcją, bądź błyskotliwy, nie zaprzątaj sobie głowy jakimiś facetami...Kogo chcesz poderwać, co? haha...Widzę, że ciężko i ciężko. Jak sam nie zobaczysz światełka, to nikt Ci go nie pokaże...Dziewczyny, może wy coś doradzicie. Wytłumaczcie koledze, że nie gryziecie...czasem tylko sprawdzicie, czy gość jest warty świeczki, już Wy wiecie jak... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trace nadzieje
wiesz-świat jest mały,wcale nie mam pewności,ze się z tą osobą nie zobacze np. w następnym tygodniu,a co jeśli to najlepsza przyjaciółka mojej koleżanki albo kolegi...?wówczas jeden wielki przypał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz z przekory, czy na serio masz takie myślenie? Hej, zaraz wymyślisz problem pod tytułem: A co jak ona ma kota, przecież ja mam uczulenie na koty i wówczas jeden wielki przypał. Nie wiem w czym widzisz przypał. Ale wiem jedno, nie umiałbym być nauczycielem, bo albo ktoś rozumie co się do niego mówi, albo jest jak ściana. Wybacz, ale skoro przejmujesz sie takimi rzeczami, to dalej szukaj swojej dziewicy...Przynajminej oszczędzisz czasu fajnym dziewczynom. Pozdrawiam, bez odiobru! Wiktor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trace nadzieje
przynajmniej znajde taką jaką chciałem od zawsze,a jeśli nie...trudno-na te 6 000 000 000 ludzi nie ja jeden pozostane samotny... mimo wszystko dzięki za rozmowe.Pozdrawiam po raz ostatni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna wielka głupota
eh Collo,ale głupoty gadasz...z pewnością wszystkie zostawią swoich facetów i tylko czekają aż nieśmiały chłopak się do nich odezwie a wtedy wszystkie jego, a on będzie mógł sobie je wybierać...nie wyobrażam sobie żeby wchodzić z butami w czyjś związek. Radzisz żeby szukać dziewczyne na dyskotece,bo jest wiele samotnych...tylko,że wiele to zwykłe pustaki są,poza tym nie przychodzą same tylko w towarzystwie wg.Ciebie nie ma innych miejsc na poznanie fajnej dziewczyny niż dyskoteka? (tym bardziej,że trace nadzieje napisał,że nie lubi tam chodzić,więc po co ma się zmuszać i działać wbrew sobie?) ja również nie wyobrażam sobie związku z kobietą,która miała kilku przede mną...czułbym się jak jeden z wielu a nie ten wyjątkowy.Zamiast cieszyć się związkiem to bym zastanawiał się bardziej nad myślą,iż były jej się znudził to teraz jest ze mną tylko czy to ma sens skoro może mieć każdego?a może ona związała się nie z miłości tylko chcąc udowodnić swojemu eks co stracił...zresztą wtedy nie byłaby to dla mnie ta wyjątkowa...doskonale rozumiem trace nadzieje. a z tym poczuciem humoru to bardzo ryzykowne-jeden lubi DNO albo Paranienormalnych,drugi dowcipy o Żydach czy Murzynach,trzeci Włatcuf Móch czy jak to się tam pisze a inni np. Kabaret Olgi Lipińskiej czy filharmonie dowcipu Waldemara Malickiego...a przecież niewiadomo na jaką się osobe trafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze czytaj uważnie - bo nie napisałem, żeby trace nadzieję szukał dziewczyny na dyskotece, tylko, że tam jest mnóstwo fajnych dziewczyn i żeby nie dewaluował ich wartości tylko dlatego, że jak każdy normalny człowiek miały doświadczenia łóżkowe. Dwa, widzę te same kompleksy co ma 'trace nadzieje' również u Ciebie. tyle, ze on chociaż próbował zrozumieć. Choć z drugiej strony, że Ty włąśnie jesteś 'trace nadzieję' i piszesz teraz te brednie, zeby znowu podbudować swoje chore ego. Trzy, to aż Cię zacytuję: a z tym poczuciem humoru to bardzo ryzykowne-jeden lubi DNO albo Paranienormalnych,drugi dowcipy o Żydach czy Murzynach,trzeci Włatcuf Móch czy jak to się tam pisze a inni np. Kabaret Olgi Lipińskiej czy filharmonie dowcipu Waldemara Malickiego...a przecież niewiadomo na jaką się osobe trafi. Więc okażę jeszcze odrobinę współczucia i postaram się jeszcze coś doradzić. Jak chcesz się dziewczynie przypodobywać podporządkowywując się jej poczuciu humoru, to po pierwsze będziesz sztuczny i mało zabawny, po drugie - nie będziesz sobą, a właśnie o bycie sobą chodzi - prędzej czy później i tak będziesz musiał się obnażyć. A po trzecie to pokażesz jaki z Ciebie frustrant, bo tylko sfustrowani faceci zawsze szukają akceptacji - wiejesz taką nudą, że aż szkoda pisać. Cóż, jak mówiłem: szukajcie swoich królewn śnieżek, haha, a fajnym dziewczynom oszczędzicie przynajmniej czas... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markus38
Witam wszytskich.. Mam 38 lat. jestem po rozwodzie i po jednym krotkim choc wg mnie pieknym zwiazku. niestety pewnego dnia pani wyjechala do stanow bez slowa i tyle jej bylo.. probowalem po dosc sporym czasie sprobowac jeszcze raz ale neistety zabawa mna tej pani skonczyla sie cisza.. widac takie szczescie:(.. rozmawiajac z wieloma osobami zauwazam ze liczy sie fora,skora i komora choc wszyscy zapewniaja z enie. ze nie materializ ze nie wyglad itd.. rozumie ze kazdy che zadbanego faceta lub kobiete ale przez neta trudno jest to ocenic a jednak szanse sa pzrekreslane. o co w tym wszytskim moi drodzy samotnicy chodzi?hmm. ja juz nie wiem czy pogodzilem sie z samotnoscia czy nie.hmm.. z jednej strony pragne zwiazku takiegi normalnego ,prawdziwego a z drugiej wiem ze to w tych czasach chyba niemozliwe:(. a moze to ja nie nadaje sie do tej bajki??hmmm pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdemotywowany
Postanowiłem sobie jednak dać z tym spokój...nie ma co oobłędnie żyć nadzieją,że może jutro się uda i tak nie znajde takiej jakiej szukam,bo w tych czasach to mało realne...samotność też ma swoje plusy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livi22
Witam Was. Ja również czuję się samotna i trudno mi zmienić ten stan. Jakiś czas temu rozpadł się mój związek. Był bardzo poważny, mieszkaliśmy ze sobą 3 lata. Trudno było mi się pozbierać. Dopiero teraz tak naprawdę powoli staje na nogi i czuje, że jestem gotowa na nowy związek, że byłabym w stanie pokochać. I tutaj pojawiają się schody. Ja przeprowadziłam się do innego miasta, stare życie i znajomych zostawiając daleko. Teraz nie mam wkoło siebie żadnych przyjaciół. W zasadzie nie mam nawet z kim wyjść na kawę. Jak więc mogę poznać kogoś dla siebie? A kiedy bywam gdzieś sama to kończy się najczęściej na tym, że faceci się przyglądają... i nic! Wiele razy mówiono mi, że jestem bardzo atrakcyjna zarówno fizycznie jak i intelektualnie. I co, jeżeli nic z tego nie wynika? Co najwyżej jakiś facet spojrzy, uśmiechnie się, pomacha stojąc obok na skrzyżowaniu. I na tym się kończy. Nie wiem, może to ja wysyłam jakieś negatywne sygnały, może jestem zbyt wymagająca? Ale raczej nie celuje w typowy damski target. Nie interesują mnie garnitury, poważna praca, nowy samochód itd. Naprawdę chciałabym poznać interesującego człowieka, z pasjami i dystansem do siebie i życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odwołam się do ewolucjonizmu im starsi ludzie tym ciężej się im przypasować, nie dlatego że trudno zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń (samotność uczy pokory) lecz bo coraz większa (desperacka) potrzeba biologicnza: kobiety potrzebują zaradnego zdrowego samca mężczyźni potrzebują młodej zdrowej i atrakcyjnej samicy młodzi nie mają odniesienie im później - tym coraz bardziej absurdalnie "ten koleś nie jest w stanie mi nic zaoferować" "przecież ona ma krzywe zęby fuuu" a czas leci, lalalala:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteś uroczy naprawdę, ale biologia jest podstępną suką:] tak sobie wymyśliła, że chcąc nie chcąc szukasz młodszej, atrakcyjniejszej, a z wiekiem gdy twoja wartość rośnie, jeszcze bardziej wybierasz tak samo kobiety... wybierają coraz bardziej, ale w ich przypadku wartość nie rośnie... sorki, że rozwiewam Wasze mity, ale tak jest, to czysta nauka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę mnie zaskoczyło stwierdzenie, ze "jesli nie znalazles.... to juz nie znajdziesz" nawet przeraziło... może to prawda?! Wszystkie moje znajome z Liceum sa juz mężatkami z "chłopcami" z ogolninaka... Chyba dołącze sie do narzekań wszystkich Pań i Panów i równiez napisze, ze jestem sama!! cholernie samotna!! "Masz czas..." pewnie nie raz to slyszeliscie? Pewnie,ze mam go i to sporo, ale dlaczegoby go nie spedzic z osoba, która sie kocha? Jestem przed 30 i chyba mi dalej niz blizej do 30, jednak to nie zmienia faktu,ze rowniez jest mi zle, bo mam wrazenie,ze za duzo w zyciu dostałam juz dobrego, aby dostac wiecej... moze za malo daje z Siebie? niestety nie przeczytałam wszystkich postów, jednak te na samym poczatku, które przelecialam wzrokiem wydały mi sie bardzo sensowne, moze własnie zbyt wiele bysmy chcialy, szukamy dyrektorów w białym bmw, bo to juz nie te lata,ze na białym koniu, przystojnych, bez skazy, itd IDEAŁÓW... pewnie i sa tacy... czasami zastanawiam sie jakt o sie dzieje,ze kobiety, ktore nie maja ambicji, zero planow na przyszlosc, moze i nawet nie sa ladne, przyciagaja facetów a ja nie ? chyba nadszedl czas,aby napisac tak jestem sama, szukam ideału, niedlugo oszaleje z tesknoty za tym, co powinno być ... za wspomnieniami, ktróe sie nie wydarzyły... dzisiaj jestem beznadziejna... moze to depresja jesienna? a co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolica
Mam 24 lata i jestem strasznie samotna. Zarówno w liceum, czy na studiach nie znalazłam tej swojej drugiej połowki. Nigdy nie miałam też wymyślnych list, jaki ten ktoś ma byc. Każdy powtarza mi ze jestem atrakcyjną dziewczyną i moze problem tkwi w tym, że inni sądzą iż mam kogoś. Jestem osobą trochę nieśmiałą, nie okazuje mężczyznom że mi się podobają, bo uważam ze to oni powinni. Czasem zastanawiam się czy mam na czole wypisane NIE PODCHODZ BO GRYZĘ. Tak bardzo chcę....czuć. Myślę też, ze nie jestem stworzona by być kochaną. Nie wierzę, że gdzieś tam, ktoś na mnie czeka. Jedyne czego zazdroszczę innym ludziom (oczywiście pozytywnie zazdroszcze) to miłości. Tego że ktoś za nimi tęskni, mówi im czułe słowa. Już chyba znudziło mi sie nawet płakanie....pogodziłam sie z tym, ze do końca życia będe sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamil Sosnowiec
Jak byś o mnie mówiła :( Pod koniec liceum usłyszałem od jednej koleżanki, że podobałem się kilku dziewczynom ale bały się do mnie zagadać bo zawsze stwarzałem wrażenie osoby zamyślonej, zaczytanej, małomównej, bały się tego co o nich myślę. Nigdy nie garnąłem się do towarzystwa a wręcz go unikałem. Łudzę się jeszcze nieco, że to dopiero 25 lat chodzę po tej Ziemi i mam czas by poczekać na swoją chwilę szczęścia nawet jeśli będzie ona bardzo krótka ale jest to bardziej trzymanie się nadziei by nie załamać się totalnie. Nieraz sobie wmawiałem, że nie potrzebuję nikogo, że do samotności można się przyzwyczaić. Ale to bujda. Wiem po sobie. Wystarczy, że na wakacje, ba - na weekend - rodzina wyjedzie na miesiąc poza miasto a zaraz zaczyna mnie ogarniać niepokój który zagłuszam w najgłupszy możliwy sposób zalewając się w trupa. Żeby tylko zapomnieć o tej uczuciowej pustce, chociaż na jeden dzień, na kilka godzin. Jeszcze kilka takich lat w zawieszeniu a z pewnością popadnę w alkoholizm kutwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolica
ha....Kamilu wszyscy znajdujemy się w takiej samej sytuacji. Po skończeniu studiów dowiedziałam, się ze koledzy chcieli sie ze mną umawiac, ale obawiali się że nie sprostaja moim wymaganiom! ...Pytanie ...jakie wymagania??? Nie chce wyuczonego macho z furą i komórą, a zaradnego mężczyzne z tą małą iskiereczką w oczach! I co do picia, zatapiałam swe smutki w lampkach wina....każdego dnia, weekendu, świąta....dzis mam obrzydzenie do wina, ilez mozna. Na wakacje uciekałam do pracy za granice, zabiegana od rana do wieczora, nie miałam czasu rozmyślac, jak świetnie sie bawią moi znajomi w upalne noce. Całą moją tęsknotę i sens życia wyraża jedna piosenka....Lady Pank " tacy sami" Samotnośc to pies...co kąsa tak bez uprzedzenia! Chyba sie zgadzacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiolica zrobiłam tak samo... po prostu uciekłam ... niby był to czas dla mnie, na przemyslenia i czas na zabawe, chcialam sie wyszumieć, ale niestety powrot do rzeczywistosci, po 3 miesiecznej nieobcenosci w PL, zakonczyl sie fiaskiem... myslalam,ze jak wroce zaczne kolejny rok to wszystko samo sie jakos ulozy, nawet rozpoczęłam kolejny kierunek po czesci z mysla,ze moze tam.... niestety nie wzielam pod uwage tego,ze sa to osoby, które doopiero co skonczyly LO wiec na razie nie w glowie im amory, a raczej azabawa... Tez nie szukam macho z grubym portfelem , ale nie ukrywam, ze chciałabym zeby byl zaradny, ambitny, chcial do czegos w zyciu dojsc... Moja mama poznała sie z tatkiem przez gazete ;] o czym dowiedzialam sie calkiem niedawno, wiec mamuska zasugerowala mi to samo, niestety brak mi odwagi i cierpliwosci, poza tym mam wrazenie, ze to sie nie uda... kiedy naprawde mam zly dzien i jestem juz bezradna , wchodze na ktoregos z czatów ;] tak tak, chyba jestem bliska desperacji, za kazdym razem mam wrazenie,ze chyba mi cos odbilo, bo zazwyczaj rozmowy trwaja 30 sec :) -cze -ile latek - skad cos jest nie tak? na razie wydawaloby sie, ze jest ok po kolejnych 30 sec. koles chce sie umowic, co mnie automatycznie do neigo zraża, dlaczego ? desperat jak ja?czy szuka przygody? niewazne... bardzo dawno temu umowilam sie na takowe spotkanie, osoba okazała sie zupelnie inna, oczywiscie podoba do swojego opisu, ale niedokonca ;/ nie bede ukrywac wyglad tez ma jakkies znaczenie. Pozniej umowilam sie raz jeszcze, z tym, ze z ta osoba pisalam ok 3 m-cy zanim sie spotkalismy, niestety nie zaiskrzyło, dałam nam szanse, ale to było na nic... chociaz tyle dobrze, ze jestem bogatsza o doswiadczenie i przyjaciela :) do czego zmierzam... więc tak: pokusiłam sie zajrzec na czata, regularnie bywam w klubach, godzinami przesiaduje w bibliotece... i nic ... więc gdzie szukać? a może nie szukać, czekać, ale gdzie? w domu ? przeciez sam mnie nie znajdzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaka***
a kto mi powie,dlaczego za mną oglądają się sami sarsi tzn przed.. i po 40 stce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×