Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 35latka

dlaczego tak trudno znaleźć miłość ?

Polecane posty

Gość Nieszczęśliwy Palant
Szczerze mówiąc to ja już w tak młodym wieku (18 lat) jestem przekonany o tym, że nigdy z nikim nie będę, dużo rozmyślam o miłości i często spotykam takie dziewczyny o których nie mogę przestać myśleć przez kilka kolejnych dni. Jestem bardzo nieśmiały jeśli chodzi o zapoznawanie nowych ludzi(ale jak ktoś mnie przedstawia lub jestem z kimś to wszystko ok), po prostu nie potrafię podejść i zagadać :( nie piszcie "zmień się" bo już próbowałem nie raz. Wiem, że żadna dziewczyna nie wykona tego pierwszego kroku bo pewnie wszystkie czekają aż zrobi to facet. Niestety w koło tyle pięknych dziewczyn (dla większości stety), że trudno zostać obojętnym na ich uroki :( Taki już jestem i muszę się z tym uporać. Mam tylko nadzieję, że do samotności można się przyzwyczaić bo kawał życia przede mną. P.S. Nie oczekuje odpowiedzi, musiałem się tylko gdzieś wyżalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwy Palant
Szczerze mówiąc to ja już w tak młodym wieku (18 lat) jestem przekonany o tym, że nigdy z nikim nie będę, dużo rozmyślam o miłości i często spotykam takie dziewczyny o których nie mogę przestać myśleć przez kilka kolejnych dni. Jestem bardzo nieśmiały jeśli chodzi o zapoznawanie nowych ludzi(ale jak ktoś mnie przedstawia lub jestem z kimś to wszystko ok), po prostu nie potrafię podejść i zagadać :( nie piszcie "zmień się" bo już próbowałem nie raz. Wiem, że żadna dziewczyna nie wykona tego pierwszego kroku bo pewnie wszystkie czekają aż zrobi to facet. Niestety w koło tyle pięknych dziewczyn (dla większości stety), że trudno zostać obojętnym na ich uroki :( Taki już jestem i muszę się z tym uporać. Mam tylko nadzieję, że do samotności można się przyzwyczaić bo kawał życia przede mną. P.S. Nie oczekuje odpowiedzi, musiałem się tylko gdzieś wyżalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samarytanin26
bo milosc to nie samochod czy ciastko..tego nie mozna kupic czy znalezc..przychodzi bez zapowiedzenia i czeto w najmniej dobrym momencie..a co do pytania autorki...musisz spotkac na swojej drodze wielu niewlasciwych facetow zebys mogla rozpoznac tego wlasciwiego kiedy juz sie pojawi na twojej drodze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna26
Ja tez jestem sama. Mam 26 lat i 10letniego syna. Skończyłam studia, pracuje. Tylko że brakuje mi bliskiej osoby z kim moglabym porozmawiac, wyjsc gdziekolwiek. Mam kilka koleżanek z ktorymi czasami wychodze ale one maja męzów, chłopaków i swoje życie. Maja gdzies kolezanke z dzieckiem. One maja z kim wyjsc i pojechac sobie na wakacje. W koncu ile sie mozna im narzucać. Próbowałam spotkan przez internet ale to chyba nie dla mnie taki sposób poznawania. Juz tyle lat jestem sama ze juz sie chyba przyzwyczailam do tego ze tak musi byc. Smutno mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo pesymistyczne wpisy :( a miłosc czasem jest o krok.....zucie jest pełne niespodzianek,głowy do gory nigdy nie wiemy co przyniesie kolejny dzien :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna 26
tak łatwo powiedziec glowa do góry bo nie wiadomo co przyniesie nowy dzien. A jak ci matka glowe truje ze kuzynki czy kolezanki powychodziły za mąż a ty dalej bez chłopaka. Ostatnio straciłam prace, byłam 3 miesiace bezrobotna, w końcu teraz pracuje ale tak mi mama tyłek wtedy truła że bezrobotna, bez chłopaka, siedze w domu i pania wielka udaje. A kuzynki ta czy tamta w dodatku mlodsze maja mężów i pracuja. Trudno jest wtedy patrzec optymistycznie na swiat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała 901234
nie wiem dlaczego tak trudno jest znalesc miłość jedno powiem mam 20 lat inigdy nie kochałam i nie byłam kochana przez faceta . Nawet nie umiem zagadac do faceta ani flirtowac to jest dopiero cos . Chciałabym byc bardziej otwarta ale cos siedzi mi w głowie i mówi nie stojac z boku czuje sie bespieczna ale to do niczego nie prowadzi , kiedy chce cos zrobic zwrócic faceta uwage paraliżuje mnie strach . co w takiej sytuacji możecie mi poradzić????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annna22
jak zaufac kiedy zostaje sie zranionym i inni patrza na wyglad a nie na charakter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...może szukasz tu gdzie nietrzeba,rozejrzyj się dookoła,czasem jest bliżej niż myślisz :-),a czasem trzeba na nią poczekać,ale zawsze przychodzi bez zapowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...może szukasz tu gdzie nietrzeba,rozejrzyj się dookoła,czasem jest bliżej niż myślisz :-),a czasem trzeba na nią poczekać,ale zawsze przychodzi bez zapowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona młodszeggo
Ja prawdziwą miośc znalazłam dopiero po 40 wcześniej to były tylko zauroczenia albo wyrachowanie. Samotna masz dziecko a to o wiele wazniejsze niz facet. Masz jeszcze mnóstwo czasu jestes młoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina_27
Ja tez juz nie wierze, że kiedykolwiek sie cos zmieni i spotkam odpowiedniego mezczyznę. Zawiodl mnie bardzo facet, z ktorym bylam ponad 3 lata, wiazalam nadzieje, mielismy wziac slub...nie wierze, ze jest mi pisana milosc, niektorym widocznie nie jest. Nie spotkam tego jedynego, dla mnie...moze jesli - miniemy sie gdzies niepostrzezenie albo znajdzie sie jakies ale...Nie chce byc sama do konca zycia, ale czasami jak patrze na zwiazki.. milość?? Co to takiego?? Co sie dzis liczy ? Tylko pieniadze, seks, przyjemność...Nie ma subtelnych uczuc, zabiegow, wyznań, milosci do konca zycia. Po prostu mam dość czasem tego wszytkiego, nie szukam idealu, wielkiej milosci, chce byc sczesliwa...tylko tyle i az tyle?? Patrze z drugiej strony na tyle zwiazkow udanych, przystojni faceci i calkiem brzydkie, szare, przecietne kobiety...jak to wytlumaczyc...A tylu z nas jest samych..zaraz bede stara i nikt juz nie spojrzy na mnie, chcoc jestem ladna,intelgentna, wyksztalcona, faceci zwracaja na mnie uwage, ale nic wiecej...mam wrazenie czasami, że najlepsze lata moje przeminely, myslalam ze szczescie jest przy mnie a to bylo wielkie klamstwo, wyrachowanie z jego strony. Jest mi przykro, to niesprawiedliwe, ze inne kobiety po prostu znajduja milosć, fajnych, dobrych, wartosciowych facetow, a ja musze byc sama, nie mam nadziei. Mysle ze dojde do 30- tki, a potem juz nic mnie nie czeka, jakby emocjonalna smierc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamil 25
"Emocjonalna śmierć", nawet nie wiesz dziewczyno jak ja cię dobrze rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nikita75
Emocjonalna smierc po 30 ... nie no dziekuję ja mam 34, skończe w tym roku i bynajmniej nie nazwałabym siebie martwą emocjonalnie ... Dużo we mnie miłości, nadziei i nie zamierzam skazywać się na samotność ... co prawda jestem sama, ale wiem czuje to, że znajdę miłość swego życia a póki co cieszę sie tym co mam i jest dobrze .... A jesli nawet przyszłoby mi dokonać zycia w samotności to patrzać w stecz chce widziec swoje małe szczęścia, a nie użalania sie nad soba i poczucie nieszczescia.... Każdego dnia wstając z łózka pielęgnuje światło które jest we mnie... Każde z was ma zalety więc zamiast martwić sie popadac w depresje skazywac sie na samotność ... proponuje cieszyć sie tym co macie kto wie może te małe szczescia przyciagną jakies ogromne upragnione szczescie.... tego wam zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asislawa
Zostawił mnie z małym dzieckiem 6 lat temu. Odtąd zamknęłam się w sobie, nigdzie nie wychodzę i cierpię w głębi duszy. Bo pragnę mieć u swego boku kogoś, kto kochałby mnie ponad wszystko, bo sama chcę kochać kogoś równie mocno. Ale boję się... Boję się mężczyzn i im nie ufam. I nie wiem co zrobić, żeby otworzyć się na ludzi. Zostałam zraniona bardzo mocno i to sprawia, że zawsze jestem poza "boiskiem" a nie w samym centrum wydarzeń. Marzę o miłości takiej szczerej, bez bólu i niepewności, ale boję się, że nie jest mi ona pisana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna26
Asislawa - nawet nie wiesz jak cię rozumiem. Ja straciłam nadzieje że kiedyś ktoś mnie pokocha, że znajdzie sie ktos kto się mną zaopiekuje. Podobno się mówi żeby nie szukać to miłość sama przyjdzie - ja w to juz nie wierze nic niestety samo nie przychodzi przynajmniej u mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna26
Asislawa - nawet nie wiesz jak cię rozumiem. Ja straciłam nadzieje że kiedyś ktoś mnie pokocha, że znajdzie sie ktos kto się mną zaopiekuje. Podobno się mówi żeby nie szukać to miłość sama przyjdzie - ja w to juz nie wierze nic niestety samo nie przychodzi przynajmniej u mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silbermond05

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silbermond05
nadzeja ma kolor zielony - tez ja stracilam juz dawno tylko ciagle nie umiem jej pozwolic spokojnie umrzec...... Dlaczego? mam42 lat za soba kariere zony alkoholika 3 dzieci wszystko za mna- i mimo wszystko tak bardzo chcialabym raz poczuc jak to jest kiedy On kocha- kiedy to ty jestes ta jedyna wymarzona ukochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silbermond05
Kochaj a bedziesz kochana, kto daje dostaje - dzisiaj brzmi to jak kiepski kawal!!! A przecierz dawac i kochac umie tylko dlaczego nikt innny poza moimi dziecmi tego nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asislawa
Cześć Samotna26, ostatnio oglądałam film "Skazany na bluesa" i Rysiek Riedel z Dżemu śpiewał ...samotność to taka straszna trwoga... ryczałam jaj bóbr, bo uświadomiło mi to, że wokół są ludzie, a ja czuję się samotna wśród nich, jedynym balsamem dla mojej duszy jest moje dziecko, ale jemu nie mogę powierzać swoich żali i rozterek, żeby go nie skrzywić. Potrzebuję czasami, żeby ktoś był dla mnie silny, żeby przepędził mój smutek, ale to nie chce się stać. Dla facetów jakbym miała czapkę niewidkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adil
Ja w styczniu skończyłam 42... Od dwóch lat jestem sama. Na przyjęciu u znajomych zadziało się coś między mną a starym przyjacielem (dziewięć lat znajomości) co spowodowało, że potrzeby czułości i miłości, które tak skutecznie wypierałam przez ostatnie kilkanaście miesięcy, odżyły we mnie z megasiłą. Ostatecznie skończyło się TYLKO na czułościach i pieszczotach ale to wydarzenie dało mi dużo do myślenia. Bez miłości nie da się żyć w pełni szczęśliwie i warto zabiegać o uczucie ale ważne jest aby kochać z wzajemnością osobę, którą SAMA wybieram i która zasługuje na moją miłość. To świeże zdarzenie zainspirowało mnie do poszukiwań. Mam nadzieję, że znajdę mojego księcia ;) Kupiłam parę kaczuszek... podobno to 100% pewności znalezienia miłości~!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin_1980
Jako mężczyzna mam ten sam problem mam prawie 30lat, dom, samochód, prace wydawało by sie ze wszytko ok a jednak nie ma Tej drugiej połówki. Za którą oddał bym wszytko, z chęcia poznam ciekawych ludzi z tym samym problemem moje gg 7282741, email corsa2004@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z miłoscią jest różnie. Są w zasadzie portale randkowe, na których wszyscy szukają drugiej połówki na całe życie a niektórzy sami nie wiedzą czego lub kogo szukają. Ja mam 30 lat i miałem tylko jedną dziewczyne, która ze Mną zerwała bo powiedziala, że nie tylko ja jeden istnieje na tym świecie. Także miłości nie szuka sie na siłe ona sama sie pojawi nie wiadomo skąd ale trzeba jej też w tym pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
Kochani - jestem samotna od 5 lat. Miałam męża , miłość, partnerstwo, wspólną pracę. Wszystko diabli wzieli z powodu 23 letniej pannicy. Zostaje potworny ból, rozczarowanie i żal - jak można poświęcić rodzinę, pracę, dom - dla kilku miesiecy namietności. Teraz ona jest jego zoną , on ją zdradza, wszyscy o tym wiedzą i dziwią się co się stało z tym człowiekiem. A ja musze na to wszystko patrzeć - bo nadal razem pracujemy!!!:-( Koszmar. Próbowałam kogoś poznać. Miałam przez te 5 lat kilka "związków'. Każdy był katastrofą. Albo facet szukał tylko seksu, albo dobra byłam na chwilę i ciągle szukał kogoś lepszego, albo okazywał się dupkiem i nieudacznikiem, któremu marzyło się, że zastąpię mu mamusię, dam ciepły kont i utrzymanie. Po tym wszystki podjęłam decyzję, że chcę być sama. Nie szukam stałego związku. Ale co poradzić na ten dojmujący głód serca??? Jak zapomnieć o marzeniach, jak przestać sie bać samotnej starości??? Rozumiem Was. I tych młodych złaknionych miłości i tych starszych - zrezygnowanych. Na swój sposób przechodziłam każdy z tych stanów duszy. Jedynym sposobem, by choć na chwilę zapomniec - to zająć się czyś innym. Poświęcić się pracy, dziecku, budować dom, założyć ogródek, zacząć malować, pisać, spiewać.... :-) Byle tyle nie mysleć o samotności. Trzymajcie się i wierzcie! Zwłaszcza młodzi. Macie czas. I ZACZNIJCIE WYCHODZIĆ DO LUDZI!!! Siedząc w domu grzebiecie się żywcem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego zaraz
Ja właśnie po kolei likwiduję konta na profilach randkowych. Zaczełam kiedyś od "dupy strony". Nieważne. Teraz zrobię wszystko po kolei tak jak trzeba. Czyli od jakiejś separacji zacznę formalnej bardziej, bo nieformalną mam od 3 lat gdzieś. Jeśli sie ksieciunio na białym koniu nie pojawi, bo może tak byc, to ze wzmożoną siłą zajmę się ogródkiem w lecie i jazdą na nartach w zimie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laminia
To dokładnie tak jak ja:-) Latem ogródek, zimą narty. Wielka frajda. też polikwidowałam konta. Ludzi, których tam spotykałam mozna było wszystkich, hurtem i pęczkami zakfalifikować od ułomnych emocjonalnie. Przykre to - bo i nas kobiet po przejściach to dotyczy. Sama pewnie w jednym z tych pęczków znalazła bym miejsce. Powiedziałam ostatnio mojej przyjaciółce, że połowa świata to wariaci - a większą część z nich ja przyciągam:-( Ale i mnie nic nie brakuje. Człowiek po kilku latach samotnego życia zaczyna z wielkim dystansem i - niestety - zgorzknieniem patrzeć na innych ludzi. Zwłaszcza jeśli wśród zaprzyjaźnionych małżeństw nie wiadać choćby jednego, względnie szczęśliwego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arequpia
hej babeczki ja 35 latka dołączam do Was, kilka związków JEDEN WAŻNY nie udany nie wierzę że jeszcze kogoś poznam...ja siebie znam....raczej zacząc czas poszukiwania zainteresowań i wypełnienia tej pustki niż szukanie faceta heheh najgorsze że mój były 40 lat ma nawet nie ma cienia wątpilości że znajdzie sobie fajną babeczkę...i napewno znajdzie bo jest fajny czemu tylko My babki mamy takie problemy? Facet otrzepie się strząśnie piórka i idzie dalej a my siedzimy w bagnie emocji, poczucia winy i krzywdy.. hmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaśka 22
Tak sobie myślę , że czasami miłość przychodzi a czasami nie . Do mnie przyszła choć jako specjalnie jej nie szukałam . Kiedyś miałam w pracy chwilę przerwy i weszłam na czat , tak dla rozrywki . Fajnie mi się gadało z jednym facetem więc wymieniliśmy się numerami tel . Dziś ten facet jest moim mężem i jesteśmy bardzo szczęśliwi . Każdemu tego życzę , drugiej polówki i takiego szczęścia . Wierzę , że jest to możliwe . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinderniespodzianka
37 lat i kilka toksycznych związków za sobą. Ktos wczesniej napisał, że trzeba poznać tych niewłasciwych by rozpoznac milość. Ja juz wyczerpałam limit...i nie chcę skostnieć w oczekiwaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×