Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

KRISTINNA

ZYCIE Z PORTUGALCZYKIEM

Polecane posty

Gość agusiapedrusia
jakieś nowości wakacyjne..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
Czy warto opuścić Polskę dla Portugalii ? dla miłości? Jak to było z Wami? nie żałowałyście nigdy swojej decyzji? jakie były początki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaca
Hej, to zalezy od wielu "czynników",ja właśnie miesiąc temu wróciłam po 8-miesięcznym pobycie w Portugalii.Wczesniej mieszkalismy razem z moim Portugalczykiem w Polsce no i chcielismy spróbować życia w słonecznej i uroczej Portugalii...no i niestety z pracą teraz tam na prawdę ciężko.Zależy na ile dobrze znasz portugalski,czy Twój facet ma juz tam pracę(wtedy na pewno łatwiej na poczatku) no i czy będziecie mieć jakieś swój kat:)my wylądowaliśmy ostatecznie u teściów i omal nie wykończyłam sie psychicznie...jestem już w Polsce i nie żałuję ani trochę tego,że wróciłam...poznałam trochę Polek które mieszkaja w Portugalii,generalnie były zadowolone chociaz część z nich była bez pracy.Chyba pogoda i przyjemni ludzie niektórym rekompensują inne braki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
W tym tkwi cały problem. Z moją miłością porozumiewamy się po angielsku, ponieważ nie znam portugalskiego. Wiem , że nie tak szybko pracy tam nie znajdę. Najbardziej obawiam się właśnie tego uzależnienia finansowego. Tutaj w Polsce sama jestem za siebie odpowiedzialna. Moja miłość ma dobrą pracę u siebie w Portugalii. Mieszkanie ma swoje, więc teściowe na karku to nie będzie problem. "Mój Portugalczyk" mówi, że mam się nie przejmować pieniędzmi, że z czasem do wszystkiego dojdę sama, brakiem znajomości języka też mam się nie przejmować, bo przecież on mnie nauczy. Mam straszny dylemat, a on codziennie pyta kiedy przylecę. Pyta na co i za czym czekam. Rozumie moje obawy, ale dla niego one się nie liczą. Ma takie lekkie, pozytywne podejście do wszystkiego, że czasami czuję się strasznie ograniczona moimi obawami. A co z Twoją drugą połową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i lov pt
hmm to zalezy czego oczekujesz- czego czekujesz od faceta, od kraju- Portugalii :) wg mnie w ziwiązku przewaznie jest tak, ze jedna osoba to ta dobra, posluszna, kochajaca ponad wszystko i druga taka troche wredota etc- w moim związku to ja jestem tym niedobrym czlowiekiem :P nie wiem jak moj partner jest w stanie to znosic juz tyle czasu- ale chyba to prawda, ze faceci wolą zołzy ;p poza tm zalezy od Portugalczyka- skąd jest, z jakiego regionu. Iiii drodzy Panstwo- Portugalczyk to nie jest ten bawiacy sie cale zycie jak hulaka Hiszpan..ok, ludzie z poludnia Pt przypominaja troche Hiszpanow, Algarve jest duzo bardziej "hszpanskie" w naturze- pewnie to przez Maurów. Lizbona troche snobistyczna, Ja uwielbiam polnoc :) Porto i okolice :) najlepsi i najzyczliwsi ludzi epod sloncem :) polecam omijac facetow z interioru czyli Viseu, Tomar, Alentejo etc- prosci ludzie, daaawne poglady na relacje facet- kobieta. Glownie zachowanie faceta zalezy od jego domu rodzinnego- w moi przypadku ja praktycznie w domu nie roie nic- oprocz ogarniecia mieszkania czy robienia prania/ zanoszeniu prana do pralni. U mojego faceta w domu od zawsze, odkąd on pamieta, raz natydzien jest sprzataczka, ktora sprzata caly dom, prasuje etc..dlatego byl zdziwiony kiedyj a mu opowiedzialam ze u mnei to mama prala, sprzatala i robila obiady. I w tym przypadku widac roznice kulturowa- to co u nich dzialo sie w sferze rodzinnej w latach 80tych u nas zaczelo sie po 2000 ( zatrudniania sprzataczek, zwiazki partnerskie). Oczywiscie na prowincji, wglebi kraju nadal istnieja partriarchalne rządy :) no i wiadomo- morze (ocean) lagodzi ludzkie charaktery :) jak porównuje zwiazek z obecnym partnerem a Polakiem ( ktory byl ok, partnerski zwiazek etc)- to zdecydowanie widze roznice w traktowaniu mnie przez partnerow- Polak po partnersku- chcial zeby gotowala, raz na kiedys bo on to robi czesto zeby postrzac etc, czesto sie czepial ze tu nei sprzatniete itp, po uplywie lat widze mnostwo wad. Obecny, Portugalczyk- nie kaze mi nic robic w domu, gotuje bo uwielbi ato rbic i naprawde wychodzi mu to swietnie :D dzieki temu ja sama bez zachecania ogarniam zmywanie :) do tego kocham futbol bo zawsze to 1,5 godziny cudownego masazu dla mnie :D chociaz on oglada mecze rzadziej niz moj polski ex. Wydaje mi sie ze nasze dobre stosunki wynikaja ze nasze charaktery super sie suzupelniaja, moj facet nei ma zadnej cechy ktora mi przeszkadza- wspolzycie idzie jak po masle- nikt mnei nie strofuje, nie ponagla, nie musze sie niczym martwic :) co do zdrad....zdarzaja sie i beda zdarzac. Ale jak wracam do Polski to widze te ogromna roznice w kobietach polskich a portugalskich- Polki zawsze z tobolami, tu dziecko pod pacha, tam torba z zakupami, maja niewiele czasu by o siebie zadbac..Portugalki maja wiecej szacunku do siebie, od facetow wymagaja wiecej. No i na plus temperament :) w koncu partner, ktory bez problemu daj erade kochac sie 5 razy dziennie przez kila dni pod rzad i sam to inicjuje :D i wie jak sie do tego zabierac :) no i wyglad- ja zawsze wolalam ciemnookich brunetow z zarostem :) i trafil mi sie taki :) zycze wszystkim polskim kobitkom szcxescia :) aaa Portugali- piekny kraj do zycia, ale obecnie średni do pracy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaca
I love pt - no to super trafiłaś,ja akurat zetknęłam sie bezpośrednio z rodziną mojego Portugalczyka i byłam w szoku...(Mieszkaliśmy w Porto).Jego matka właściwie chyba od urodzenia była wychowywana w słuzbie mężowi,domowi i dzieciom i zero przyjemności dla siebie.Dlatego tez zupełnie nie potrafiłysmy się porozumieć:/na szczęście mój facet chociaż "wyrósł" w domu w którym to kobieta robi wszystko i skacze obok męża przy stole/prawie że podciera mu podbródek po jedzeniu/to on jest zupełnie inny i nawet częściej przesiaduje w kuchni niż ja.Z pokolenia na pokolenie troche się to wszystko zmienia ale jednak jest jeszcze dużo osób z takim własnie "zamknietym" podejściem do zycia...ale to akurat w przypadku Ciebie Luka 2777 nie ma najmniejszego znaczenia.Z tego co piszesz to myślę,że powinnaś spróbować .W razie czego w ciągu jednego dnia możesz byc z powrotem w Polsce;)a może akurat tam się dobrze odnajdziesz.Ja na przykład wiem już ,że nawet gdyby mi sie tam udało znaleźć pracę i przyjaciół to jednak nie mogłabym tam zyć zbyt długo...to wszystko zależy od człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luka277 a co robisz w Polsce? Co trzyma Cie w Polsce? Jesli nic szczegolnego, to przyjedz i przekonaj sie jak Ci sie zyje w Portugalii z Twoim facetem, sprobowac zawsze mozesz. A jak Ci sie nie spodoba/nie nauczysz sie jezyka/nie znajdziesz pracy/przyjaciol czy cokolwiek, zawsze mozesz sprobowac zaciagnac go do Polski. Wszystko to co piszecie o Portugalii i Portugalczykach ma w sobie troche prawdy, znam zarowno bardzo wiernych kochanych facetow i jak i takich co zdradzaja strasznie. Roznie mozna trafic, zarowno tutaj jak i w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i lov pt
prawda jest taka, ze ludzie sie nie roznią zbytnio od siebie- oczywiscie kraj, miesjce pochodzenia ksztaltuje nas- i to w duzym stopniu..ale ile w Polsce jest kur domowych, odcietych od swiata..ile razy slyszymy, czytamy na forach ze " mam meza mamisynka, mam robi za niego wzystko..co mam roboc?!"...u mojego faceta to mama ogranicza sie do robienia obiadu i ws umie jest gł. dostarczycielem pieniedzy do domu :) ile razy to moj facet narzekal, ze o 22 dostal sms od mamy, ze jednak ona przyjdzie pozniej do domu i moze sobie zrobic parowki jak sie nie zepsuły..za to siostra to straszny tyran, snob itp- doslownie masakra. Czesto piszemy ze soba z moim facetem na skypie ( jak ja jestem w PL, cos zalatwic)- i ona drze sie, kopie w drzwi bo on jest za glosno, bo za glosno pisze na klawiaturze...jest tak rozwydrzona..pomimo 23lat, studiowania medycyny itp- ze sadze ze to kwintesencja wszystkich przypadkow niegrzecznych dzieciakow z Superniani...oczywiscie zawsze dostaje wszystko co tylko zapragnie.. jedyny plus taki, ze jego rodzice czy dziadkowie lubia mnie chyba az za bardzo..jego babcia byla blondynka o niebieskich oczach- dziadek wielki lovelas i pilkarz..i dzieki temu w rodzinie mojego sa niebieksie oczy- strasznie rzadko spotykane w Pt- no i ja niby wygladam bardzo podobnie do niej- wiec juz niby jestem zaklepana dla mojego faceta. Poza tym jego 3 kuzyni maja zony Polki- wiec dla nich to cos normalnego. Niestety z pracą w Portugalii teraz jest ciezko- tu jest ten wielki minus..ciagle tylko kryzys i kryzys..czasem to sie zastanawiam czy moj facet nei ma brata o imieniu Kryzys bo chyba czesciej powtarza to slowo niz imiona meza czy dzieci. Jednak warto tam pojechac, przekonac sie na wlasnej skorze co i jak..ryzyk fizy- jka nei zaryzykujesz t bedziesz sobie w brode plula i tyle :) trzymam kciki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
Co mnie trzyma w Polsce? nudna praca w biurze za 1600zł i rodzina.Na szczęście studia mam już skończone. Niestety moja mama nie zrozumie mojego toku myślenia, mimo że mam 24 lata i od 5 lat żyję na własny rachunek z dala od domu rodzinnego. Dzisiaj próbowałam z nią o tym porozmawiać, ale jak zwykle skończyło się na kłótni. Nawet nie zdążyłam przejść do sedna sprawy:) Chciałabym podjąć tak ważną decyzję , z jej aprobatą. Mimo wszystko, to moja mama. A jak to było u Was? nie obawiałyście się? Bo ja pomału tracę rozum od ciągłego rozważania za i przeciw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i lov pt
Luka227 wiesz, gdybym ja miala podejmowac decyzje za probata- to pewnie w ogoel nie powinnam isc na studia, najelepij siedziec 24h w domu- bo ona sie martwi i teskni, gdzi eja chodze...taki klosz jako on zakladala na mnie to masakra..dlatego pewnego dnia sie zbuntowalam i wyjechalam na studia za granice na caly rok. 12 miesiecy...bylam tylko na swieta- do rodzicow nei dzwonilam, pisalam tylko maile- wcale za nimi nei tęsknilam, nic, zero. Gdybym miala robic cos co chaialb moja mama, to cale zycie bym spedzila pod jej spodnica. Ostatniio nawet, bylam u lekarza w polsce, i bylam z nia w poczekalni boona tez tam miala cos zalatwic,ja czekalam na wizyte omowic tylko wyniki badan- oczywiscie wlazla za mna!!!!!! bo chce znac wyniki..przeciez sila bym jej nie wywalia...ale no wstydu sie najadla..no kurde kto widzial 24 kobite co chodzi z mama do gabinetu- jeszcze powiedziala lekarce- ze malo jem i ze potrzebuje tabletek na apetyt...oczywiscie potem wszystkie informacje omawiala z babcia, tak poprzesadzala- ze mam slabe wyniki itp, ze tam za malo czegos ..a wszystko mialam w normie.. ja na Twoim miejscu bym wyjechala, zawsze przeciez mozsz z facetem przeniesc sie do innego kraju...moj a plany wyprowadzic sie z Portugalii- bo jak twierdzi nie moze tam zyc, nei lubi Portugalczykow (tych z interioru, prostackich chamów...), nienawidzi swojej siostry, i ogolnie nie wybraza sobie zycia w Portugalii na dluzsza mete bo juz sie meczy od paru lat..wiec ja nie sadze, ze bede mieszkac tam jakos dluzej :) za to moj facet chce reazlizowac jakis projekt w Polsce, ale za to ja nie chce- bo ja sie w Polsce męczę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz, a jak wlasnie mieszkam w "interior" i mi tu dobrze :) A chamstwo to mnie akurat strasznie razi w Polsce, choc przyznam ze czasem tesknie za krajem. Szczegolnie za polskim jedzeniem, bo na bacalhau to patrzec nie moge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i lov pt
co do bacalhau- moj facet nienawidzi wszystkich owocow morza, ryb, bacalhau ( lubi tylko 1 rodzaj, ktory jak sie dobrze zrobi to smakuje jak mieso)- za to wcina schabowe czy tam wiener schnitzel prawie codziennie :p sądze, ze oprocz rajoes i francesinha to chyba nic wiecej w kuchni portugalskiej nie lubi ( ok, plus wina i drink z BR caipirinha)- co tylko wracam z Polski to ze 2kg kiesieli zabieram :p nie wiem, co on w tych kisielach widzi... co do interioru- t mi bardziej chodzilo o mieszkanie na wsi bo jak sie mieszka nawet w tym interiorze to jednach w miescie jest inaczej. Ja do tych ludzi nic nie mam, ale widze zachowanie miedzy nimi a mna a np. miedzy ludzmi z Porto, Bragi a mna..- im dalej na poludnie tym i jakos ku interiorowi- to faceci jakby prymitywniejsi? po prostu chamska mnie podrywaja, i czesto są to teksty zarowno do mnie i do mojego faceta ( ze gdyby jego tu nei bylo to ja bym juz dawno byla w lozku tego kolesia itp). Oczywiscie nie jestem tez glupia i w Porto nie chodze sama w miejscach, ktore nie są naj najbezpieczniejsze- nie bede kusic losu. Poza tym widzę roznice wizualną w Portugalczykach- ci z rejenow bardziej "ruralnych" przypominaja Christano Ronaldo kilka ładnych lat temu..czyli 4 kg zelu, jakies skórki, adidaski, przecierane jeansy.. a co do chamstwa w POlsce- wydaje mi sie, ze w Polsce jest za malo slonca i tyle..ludzie haruja sporo, od jesieni do wiosny wychodza i wracaja do domu ja jet ciemno...troche luzu i optymizmu brakuje w ludziach- tutaj tego problemu nei ma..no chyba, ze kryzys, kryzys..i kryzys :P a no i Portugalki, czasem ich chimerycznosc tez jest hmm..tu sie smieja, zeby potem plakac, potem jest juz ok, potem znowu placz, znow smiech, etc....czasami wydaje mi sie ze Portugalki maja PMS 24/7/365 :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
Tylko dziewczyny jak podjąć tak ważną decyzję, skoro wszyscy dookoła próbują Cię uświadomić jak wielki popełniasz błąd. Jedyne co w ostatnich dnia słyszę to: " zejdź na ziemię", "spójrz prawdzie w oczy, co myślisz, że cały czas Cię będzie utrzymywał" " takich jak Ty to on ma na pęczki" "i co zostaniesz jego kurą domową" itp. Aż głowa boli...a wątpliwości zawsze są. Ach chciałabym żeby już było po wszystkim, bo teraz to jestem jak emocjonalne zombie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaca
To może udałoby Ci się wziąść bezpłatny urlop w pracy na 2-3 miesiące,wyjedziesz i na miejscu będziesz miała trochę czasu żeby przyjrzeć się życiu w Pt z bliska ,potem ewentualnie wrócisz albo i nie.Myslę,że ktoś kto nie był nigdy w podobnej sytuacji nie powinien z góry zakładać,że taki wyjazd nie ma sensu.Chyba ,że Twoi znajomi coś podobnego przeżyli ,nie powiodło im się i stąd takie negatywne nastawienie.Ja tez wyjechałam w wielkim oburzeniu całej rodziny ale musieli pogodzić się z moją decyzją.No i wróciłam i nie usłyszałam na szczęście ani jednego "a nie mówiłam...".Kurcze każdy ma prawo próbować i szukać swojego miejsca na ziemi;)a że czasem się mylimy,no cóż taka już ludzka natura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
Polaca a jak to było u Ciebie? Ile miałaś lat jak wyjechałaś z Polski? Jak długo mieszkałaś w Portugali? i jeżeli mogę zapytać, dlaczego wróciłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaca
Hej,ja wyjechałam pod koniec zeszłego roku (miałam wtedy 28 lat),mielismy obydwoje zagwarantowana pracę i mieszkanie u pracodawcy/praca fizyczna nie mająca duzo w spólnego z moim zawodem,ale myslałam,ze na poczatek dobre i to/niestety pracodawca okazał się "tyranem"delikatnie mówiąc,praca po 12 godz/dziennie,wykonywałam roboty typowo męskie tak jakby zapomniał,że jestem innej płci i nawet mimo chęci czesto nie miałam po prostu siły...tak więc zrezygnowalismy z pracy u niego i tym samym bylismy zmuszeni się wyprowadzić.Jedyne wyjście wtedy to było zamieszkanie u teściów:(miałam bardzo dużo przykrych doświadczeń z matką mojego portugalczyka .Wiem ,że wina zawsze jest po obu stronach ale mimo wysiłku nie udało się relacji polepszyć...zamówiłam bilet i z pomoca rodziny z Polski wróciłam sama z synem pod koniec lipca( aha ,mamy dziecko to tez zmienia nieco postać rzeczy).Mój portugalec został u rodziców,ale we wrzesniu ma przyjechac do Polski bo chcemy kontynuować nasze życie wspólnie chociaż już niemałe przejscia mamy za sobą...Wyjechałam głównie dlatego,że nie wyobrazałam sobie dalszego zycia pod jednym dachem z teściami.Bylismy bez pracy i wizje na jej znalezienie raczej są teraz znikome.Ja dowiedziałam sie ,że mogłabym tam robić staż bo jest jakis program,ze do 30 roku życia włącznie można robic staż.Nawet miejsce gdzie by mnie przyjęli szybko znalazłam ale mój facet kontynuował bez pracy i tylko moje saldo niestety nie pozwoliłoby nam na wynajem niczego.Tak wiec jeżeli jestes po studiach to miałabys szanse pewnie tez na taki staż jakby z tamtejszego biura pracy(wypłacają ok 500 euro na reke chyba) tylko trzeba najpierw papierkową drogę przejsć ale to jeszcze bedąc w Polsce mogłabys się zorientować co Ci potrzebne i przetłumaczyc sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
Polaca u Ciebie to trochę inaczej jest niż u mnie. Może właśnie ze względu na dziecko , po powrocie nie usłyszałaś "a nie mówiłam" :) Ja mam dopiero 24 lata, mówi się , że jeszcze całe życie przede mną, ale to nie prawda. Lata szybko uciekają, chwila moment i nie będę już taka młoda. Tylko nie chcę zostać starą zgorzkniałą Panią, która nie potrafi pogodzić się z własnym losem. Pomieszanie z poplątanym :) W głowie mam zamęt. Gdyby tylko chodziło o anglię, pewnie bym się nie zastanawiała. A jak to wygląda z tym stażem o którym wspominałaś? nie wymagają języka portugalskiego? Ja znam tylko angielski, więc może to być mała przeszkoda. A jaką masz opinię na temat samego kraju i ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusiapedrusia
Polaca - jeżeli mogę spytac, to w jakim wieku masz Synka? Ja mam córeczkę lat 4 z poprzedniego związku i porozumiewa się z Pedrem po polsku i łamanym angielskim - portugalski jest dla nas zagadką - oczywiście coś tam rozumiem - ale nie czarujmy się - nie jest to rewelacja. Z jednej strony zazdroszczę próby pracy w Portugalii, my mamy dobre prace w Polsce - więc na wyjazd dłuższy niż weekendowo - wakacyjny - nie mam co liczyć póki co. Co to teściówy - w pełni się zgadzam - wszechwiedzący tyran w spódnicy ;) - to mnie nie mobilizuje do nauki portugalskiego ;). Ale pozostali Portugalczycy - bajka dla mnie - choć znam tylko rejony wyspy madeiry, a tak porto i lisboa :). Za to mam osobiste postępy - przestaję się bać o zdradzanie.. chyba się oswajam powoli ;) Co do czasu - to nie ma się do czego spieszyc, nic przyspieszac, ponaglac - ja widzę, ze nasz zwiazek jest nadal burzliwie romantyczny - ale portugalczycy jak wino nabieraja wartosci w czasie - otwieraja sie, oddaja bardziej z miesiaca na miesiac - przynajmniej ja trafilam na takiego ;) ,.... obym nie zapeszyla ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i lov pt
agusiapedrusia- tez mam takie samo zdanie, ze Portugalczycy jak wino :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agusiapedrusia Twoj maz nie mowi do coreczki po portugalsku? Szkoda, dzieci latwo sie ucza jezykow. Ja sie boje z kolei, ze moje ewentualne przyszle potomostwo nie bedzie mowilo po polsku, ciezko bedzie przeforsowac trudny polski wobec wszechotaczajacego latwiejszego portugalskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agusiapedrusia Twoj maz nie mowi do coreczki po portugalsku? Szkoda, dzieci latwo sie ucza jezykow. Ja sie boje wlasnie, ze moje ewentualne przyszle potomostwo nie bedzie mowilo po polsku, ciezko bedzie przeforsowac trudny polski wobec wszechotaczajacego latwiejszego portugalskiego. A co do tesciowych to wspolczuje, akurat zle trafilyscie, bo ja sie ze swoja swietnie dogaduje, to wspaniala babka, ale tez nie mieszkamy ze soba, mieszkac lubimy sami :) Jak wszyscy pewnie zreszta. Generalnie mam o Portugalczykach dobre zdanie, to przyjemni, przyjazni ludzie, mam tu swietne przyjaciolki takze to nie jest tak, ze Portugalki sa wszystkie niedobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusiapedrusia
Pequenina - będę w takim razie męczyła Pedra o portugalski do Córci ;) hmm problem - nie do końca problemowy, to że Pedro jest moim partnerem - nie mężem, a Córcia - dzieckiem z mojego pierwszego malzenstwa. Stad Pedro uwielbia małą, zajmuje sie nią - "tatuje" jej - ale nie chce narzucać się i "dominować". Nasz związek się zmienia i z dnia na dzien lepiej rozkwita :) - moze ze jestesmy dwojgiem ludzi po jakis przejsciach...?A moze dlatego ze sie poprostu kochamy i "nie jest ciezko góry przenosic"...? Tesciowa - hmm no nie mam szczescia to tego gatunku ;). Tesciu super - to jakos sie wyrównuje. Mieszkanie z tesciami byloby dobra rozrywka z pewnoscia z uwagi na mój brak komunikacji w j. portugalskim... Póki co na migowo idzie nie najgorzej. tesciu mowi powoli i wyraznie - wiec podstawowe rzeczy rozumie i powiem - tesciowa "traktuje mnie na rowni" :) - wiec terkocze/bulgocze w tempie native speakera ;)... Jego rodzenstwo mnie pozytywnie przyjelo i pomino duzych odleglosci zamieszkania i mozliwosci rozmowy jedynie w j angielskim - nie maja problemu spedzenia ze mna kazdej ilosci czasu :). Wiec nie jestem calkowitym odludkiem ;). Przyjaciele - rewelacja. A Jego ex - hmm temat rzeka - ale chyba powoli zaczyna rozumiec ze jest "ex" - a ja nie jestem Pedra "wakacyjna fanaberią". hmm ogolnie sie z moja egzotyczna "rodzinka" nie nudze... :D Dziewczyny - a Wy tez mialyscie przeboje z "czepliwą" Panią EX swojego Portugalczyka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaca
Luka 277 -pewnie,ze masz jeszcze całe zycie przed sobą i jeżeli czujesz ,że chcesz wyjechać do jedź.My mozemy Ci trochę pomóc ale decyzja należy do Ciebie i jak nie pojedziesz to za jakis czas bedziesz sobie myśleć,że głupio zrobiłaś i byc może zmarnowałaś zyciową szanse...byc może jeżeli wyjedziesz i coś pójdzie nie po mysli też tak bedziesz twierdzić;)ale trzeba próbować!co do tego stazu to w sumie zależy w jakiej branży byś szukała,czy musisz mieć bezpośrednio kontakt z klientem...zanim pewnie załatwisz papierkową robotę osłuchasz się z portugalskim i w stopniu komunikatywnym po 2-3 miesiącach juz się dogadasz...ja rozmawiam z koleji z moim portugalczykiem po hiszpańsku bo w Hiszpanii sie poznaliśmy i tez portugalskiego nauczyłam sie troche dopiero będąc tam na miejscu.A Wy gdzie się poznaliście? Kraj bardzo ładny,ludzie przyjemni,Portugalki te z młodszego pokolenia tez sympatyczne;)...tylko,że ja jednak z tych co to wolą w Polsce żyć mimo wszystkich minusów naszego kraju...pewnie gdyby nie sytuacja z teściami pomieszkałabym tam trochę ale na pewno nie na zawsze... Agusiapedrusia-nasz syn ma 3 lata i tez myślę,ze mogłabyś wykorzystać to,że jesteś z obcokrajowcem żeby mała nauczyła sie innego języka.A co do ex to akurat u nas zero kontaktu(przynajmniej z tego co wiem)każdy ma już swoje zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
Polaca, z Joao poznaliśmy się tutaj w Polsce. "Mieszkał" tutaj tylko ( albo i aż) 1,5 miesiąca. Pracował :) Poznaliśmy się w pubie podczas jego pierwszej nocy pobytu w naszym kraju. To było niesamowite. Wystarczyło, że na niego spojrzałam i już wiedziałam, że będę miała kłopoty. Uwierzcie mi, pól nocy starałam się go ignorować, a potem....wszystko potoczyło się w tempie ekspresowym.Wspólne dni, wypady, wspólna praca, później noce. Straciłam głowę jak nastolatka. A przecież obiecałam sobie , że raz już to przeżyłam i więcej sobie na to nie pozwolę. Za bardzo bolało. Ale stało się. I nie chodzi tutaj o te oczy, czy karnację. Raczej o jego poczucie humoru, podejście do życia...kiedy ja się spinałam, on się uśmiechał, tym swoim nieprzeciętnym uśmiechem i mówił "darling, calm down, its a life, so just be happy". I miękłam, za każdym razem. Chociaż od początku wiedziałam , że wyjedzie, że ja zostanę tutaj z tym wszystkim sama i że nie będzie mi lekko. Ostatnia noc? W klubie gogo...tak, tak. Zaciągnął mnie tam jego szef (tak, poznałam jego szefa i współpracowników, w końcu spędzaliśmy prawie całe dnie razem. Brałam wole w pracy za każdym razem kiedy mogłam, przez ostatni tydzień jego pobytu w Polsce, nie widziałam swojego mieszkania)A potem lotnisko. Starałam się nie płakać, żeby nie widział jak mi zależy. Ale kiedy się oświadczył....łzy same poleciały. A teraz? Żyjemy razem a jednak osobno. On w Portugalii ja tutaj. Cały czas ze sobą rozmawiamy, dzwonimy do siebie, ale ile tak można? Czasami tęsknię tak bardzo, że nie mogę oddychać. Ale i tak nie wiem co dalej. Joao codziennie pyta kiedy przylecę, a ja nie umiem mu odpowiedzieć. Nie wiem jak długo to pociągniemy, ale wiem, że muszę chociaż ostatni raz poczuć jego zapach. Bo nie da się przygotować na odejście kogoś bliskiego. Nawet, kiedy od samego początku odlicza się dni do końca. Można właśnie dlatego jeszcze nie wsiadłam do samolotu. Dlatego, że znamy się tak krótko? I dlatego, że wszyscy dookoła uświadamiają mnie, jak wielką głupotę chcę popełnić?. Naprawdę chcę żeby już było po wszystkim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaca
Kurcze to rzeczywiście krótko się znacie...i w takim wypadku jeżeli zdecydujesz się na wyjazd to raczej nie tak żeby tutaj rezygnować z pracy i zostawiać wszystko,tylko tak żeby w razie czego bezproblemowo móc wrócić...a w jakim wieku jest Joao? mieszka sam? - z tego co ja poznałam to tam raczej mało kto mieszka sam , przynajmniej przed 30-stką...wierzę Ci,ze masz mnóstwo dylematów...a jak długo już się nie widzicie?no na odległość to jakiś czas można żyć ale później każde pójdzie w swoją stronę...Portugalczycy mają inne podejście do zycia niż my Polacy i na pewno dużo rzeczy jest pozytywnych ale też niestety jest trochę minusów:/ja np dopiero zaczęłam sobię większość z nich uświadamiać po tym jak zdecydowalismy się na dziecko bo wtedy tez inaczej patrzy się na wiele spraw.Mój portugalczyk okazał się zupełnie nieodpowiedzialny,wieczny marzyciel,z wciąż nowymi pomysłami na zycie nie potrafiący jednak zapewnić mnie i dziecku stabilizacji...i chociaz go kocham i mamy zamiar nadal próbować wspólnie jak nie w portugalii to w Polsce to myślę,że gdybym wiedziała ileś lat temu to wszystko co wiem dziś na jego temat nie zdecydowałabym się na założenie rodziny.Ale takie już jest zycie,nieprzewidywalne i dlatego też nikt z nas nie jest pewny czy w danym momencie podejmuje właściwą decyzję.Można cos ocenić dopiero z perspektywy czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusiapedrusia
Luka 277 bardzo mądrze napisała Polca - nie ma się do czego spieszyć i rozwaga oraz czas działają na korzyść Polek... niestety Portugalczycy sa kochliwi, ale jak się zaangażyją - to zmojego doswiadczenia wynika - są najswpanialsi na swiecie... Z pewnością odradzam rzucanie wszystkiego i wyjazd do Portugalii - to nawet na romatycznych filmach kończy się łzami, oni cenią swego rodzaju niezależność kobiet. Kobiecość - tak, ale praca, pasje i punkt widzenia -z pewnością jak będziesz miała swój - dużo zyskasz :) Szybkie deklaracje i zaręczyny - zarówno w Polsce jaki Portugalii nie sa gwarantem niczego :( - żyj z nim, ciesz się, napawaj każdą chwilą i obserwuj które wady będziesz w stanie aprobować całe życie - lub które sprawią że zrani Ciebie (i oby nie - Wasze Dziecko...). zapytaj delikatnie i dyplomatycznie o "byłe związki" - czy upatruje jakąkolwiek swoją winę, czypo prostu były to "złe kobiety".... Mój Pedro ma teraz 33 lata - i chyba powoli, powoli zaczyna świtać mu możliwość całkowitej "stabilizacji" (praca, imprezy,podróze, wspólne dziecko - wszystko w formie "kocham Cie, jestem dorosły i odpowiedzialny") - wpaniale jest móc ten etap z nim przeżywać ;)- ale wcześniej niż przed 30 stką Portugalczyka - nie liczyłabym na "cud" ;) (przeboje miałam z moim byłym mężem - bo "wyczekano - planowane"dziecko w jego 30 roku życia go przerosło - to co wymagać od "południowca" ;)) powodzenia - szalej serem ale z głową :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To fakt, rzeczywiscie krotko sie znacie. A moze on by tak rzucil prace i przylecial do Ciebie, skoro tak teskni? ;) A tak powaznie, to zawsze mozesz wziac urlop i pojechac do niego na troche, on moze zrobic to samo, i zobaczycie co z tego bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luka277
A więc Polaca, Joao ma 30 lat, mieszka sam. Leci nam 3 miesiąc bez siebie. Co do wiecznych marzycieli, w każdym kraju się takich znajdzie. Ja na mojego byłego partnera też nie mogłam liczyć, mimo, że był Polakiem, to i tak wiecznie bujał w obłokach, dużo mówił mało robił. Czasami miałam wrażenie że to ja "noszę spodnie w tamtym związku", nie wspominając o kłamstwach, matactwach itp. Moim zdaniem to kwestia wychowania i człowieka, nie narodowości. Niestety większość wad wychodzi na jaw dopiero jak się zamieszka z tą drugą osobą. Rozmawiałam z Joao na temat jego przyjazdu do Polski. Nie miał większych obiekcji, polubił nasz kraj i ludzi których tutaj poznał. Tylko , że jest jeno ale:Praca. Co za ironia. Ja siedzę tutaj bo boję się uzależnienia finansowego, on nie może przylecieć do mnie bo nie ma pracy, a ja sama dwóch osób i mieszkania nie uciągnę. Będziemy szukać może się uda. Rozważaliśmy też opcję zmiany kraju na zupełnie inny, chociaż do czasu, aż któreś z nas nie nauczy się na tyle dobrze języka drugiego, żeby dostać pracę. Staramy się to jakoś ogarnąć , ale jest ciężko. Pequenina gdyby te cholerne bilety nie były tak drogie, już dawno poleciałabym do niego na wakacje. Ale ja tyle co skończyłam studia, a wiadomo polski student to biedny student. Joao teraz nie dostanie urlopu , więc tak sobie tkwimy. Bez planów, po prostu z dnia na dzień. Że też to wszystko musi być takie skomplikowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i lov pt
nie przesadzajmy z cenami biletow- ja teraz bylam na 6 tygodni, lecialam ryanairem- wawa- bruksela- porto a wracalam porto-milan-waw i zaplacilam ZA CALOSC (2 strony) mniej niz 250zl! placilabym mniej gdybym miala karte ryanair, ale dopiero ja teraz dostalam. Nie bralam bagazu rejestrowanego. Ja jestem w stanie sie spakowacw 10kg. A zabralam 6 par butow, plaszcz, sweter, kurtke wiatrkowke, netbooka itp :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaca
Luka 277 - masz rację,wszędzie są ludzie i ludziska...ja akurat nacięłam sie trochę na Portugalczyków stąd takie a nie inne odczucia ale bynajmniej nie wsadzam wszystkich do jednego wora i mam nadzieje ,że Wam się uda w końcu gdzieś zamieszkać razem i być szczęśliwym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×