Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 30 stka *77

Samotność w małżeństwie - a może jest ktoś komu też dokucza...

Polecane posty

Gość Mariner45
Dramaona i pozostałe Panie; czy nie sądzicie że należało by przeprowadzić pewien rachunek sumienia- czy aby same nie zaniedbałyście lub nie przeoczyłyście czegoś? Nie ma przecież skutku bez przyczyny. A może po prostu po latach nasze charaktery tak się zmieniają że jesteśmy już innymi ludźmi niż xx lat temu, gdy wszystko było fajne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
oczywiście, winę zazwyczaj ponosi dwójka partnerów, może powodem jest to że przestajemy być tak wzajemnie wyczuleni na swoje oczekiwania jak kiedyś..albo nigdy ich nie potrafiliśmy zauważyć, a druga strona łudziła się ze kiedyś to jednak nastąpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
..a co do rozstania, czasem może być wybawieniem, wypłynięciem z mrocznych głębin na powierzchnię, czasem jednak zachłyśnięcie się powietrzem mija..każdy musi sam przeanalizować zależnie od sytuacji. To żadne odkrycie. Dramaono, musisz po prostu spojrzeć na obydwie szalki wagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
Mariner :-) oczywiście, że wina leży po obu stronach. Nie wiem czy równo-z mojej perspektywy nie, ale nieważne. Ja przez długi czas walczyłam o swoje małżeństwo jak lwica. I dochodzę do wniosku, że chyba za bardzo. Mój mąż dał mi popalić jak mało kto, a mimo to kochałam go jak wariatka. W pewnym momencie coś pękło i chciałam odejść, miałam dość. Ale on prosił, błagał, chyba coś do niego dotarło. Zmienił się bardzo, przez jakiś czas byliśmy naprawdę szczęśliwi. Ale powoli zaczęło wszystko wracać na "Stare śmieci", tylko ze ja już nie potrafię. Chyba zrobiłam się taka jak on-obojętna, już mi nie zależy. Bo nie ma na czym, tak naprawdę. Tylko że teraz nie mam takiego ciśnienia na rozstanie jak wtedy. Ale może z czasem się odważę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
Jak długo można tak żyć obok siebie? Nie odpowiem ale rozumiem Cię dość dobrze. Niby nic dramatycznego się nie dzieje, ale co dzień skazani jesteś na dryfowanie w szarości, a przecież jeszcze tyle przed Tobą. Trudno pogodzić się że tak ma teraz Twoje życie wyglądać. A skoro trudno się z taką perspektywą pogodzić to chyba szkoda czasu na trwanie w obojętnym i chłodnym związku. Chyba że jesteś zdecydowana wieść swoje własne życie z boku ..ale to chyba równie niekomfortowe rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
przypuszczam że nie ma doskonałego rozwiązania, Dramaono. Jedni będą próbowali zlepić coś na nowo z resztek skorup dotychczasowego życia, inni ruszą w nieznane zakładając że odrodzą się w nowym życiu, inni jak wspomniałem będą trwać. Wszystko zależy od istniejącej relacji, tego ile jeszcze jest w niej "potencjału", tego dokąd sięga nasza tolerancja i jakie są granice cierpliwości. Ot takie oczywiste oczywistości, wybacz że przybieram taki ton:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość natura
Ludzie nie byli stworzeni aby żyć latami w "związkach" małżeńskich. Ludzie byli stworzeni aby żyć w grupie i w różnorodności socjalnej. Obecny system zabija to u ludzi. Tak samo z pracą itp. Wszystko jest nam narzucane, a to nie jest jak natura chce. Koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość natura dziś Ludzie nie byli stworzeni aby żyć latami w "związkach" małżeńskich. Ludzie byli stworzeni aby żyć w grupie i w różnorodności socjalnej. Obecny system zabija to u ludzi. Tak samo z pracą itp. Wszystko jest nam narzucane, a to nie jest jak natura chce. Koniec xxxxxx Ciekawy punkt widzenia. Zazwyczaj na kafeterii czytuje wypowiedzi, ze "czlowiek to zwierze stadne!" = musi miec zone/meza. koniec :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
Na ten moment nie jestem zdecydowana na nic konkretnego. Owszem, męczy mnie ten stan, trwanie w zawieszeniu. Nie oczekuje fajerwerków, motyli i nie wiadomo jakich ekscesow. Ja chciałabym po prostu normalności. Ot tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
To tylko świadczy o Twojej dojrzałości, fakt że motylki itp bywają fajne , jednak szybko ulatują). Czasem chcemy po prostu pośmiać się razem z tego samego, zrozumieć bez słów, wspólnie czerpać radość z drobnych rzeczy. Oczywiście że motylków to nie wyklucza, ale też nie są one niezbędne - w każdym razie jeśli mają przylecieć to same przylecą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
nie chcę być niedyskretny ale jednak zapytam- jak długo już jesteś w małżeństwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
No właśnie-wspólnie się pośmiać, pogadać. Bo tego od dawna nie ma. A kiedyś było tyle wspólnych tematów, tyle przegadanych wieczorów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
Myślę, że stosunkowo krótko, jak na takie rozterki-niecałe 11 lat. A jak długo trwa Twoje małżeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwie strony musza sie starac, ludzie zle sie dobieraja, charakter sie zmienia. Rozmowa jest najwazniejsza. Czlowiek musi byc pewny tego czego chce i sie o to starac. Zycie ma sie tylko jedne, nie marnujcie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popiszecie tutaj i dalej zyjecie swoim zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
to stosunkowo krótko..moje już 22 , a zastój i arktyczne klimaty od jakichś hmm.. trudno uchwycić ten moment bo to przecież zmienia się stopniowo, ale na pewno ostatnich 5 -6 lat to już chłodnia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
tak jak piszesz, nieraz próbuje się "powrotu do przeszłości" ale po pewnym czasie już przestaje się chcieć. Tym bardziej gdy owe próby spełzają na niczym dając co najwyżej efekt doraźny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
U nas też zmienia się to cyklicznie. Raz jest letnio, raz chłodno, a raz lodownia :-D mnie się już nawet nie chce chcieć :-( bo po co? Żeby znów zostać odtracona. A to nie tylko jest przykre. To po prostu boli. Ja obawiam się, że jeśli moje małżeństwo dotrwaloby 22 lat, jak Twoje, to mogę go znienawidzić-jeśli to dalej będzie wyglądać, jak wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
Znów masz rację. Gdy pojawia się pogarda dla partnera , nic już nie uratuje związku. To nie musi być demonstrowane w trakcie awantur , na dobrą sprawę tych awantur może niemal nie być wcale- jest tylko coraz większy bagaż niechęci,stopniowo narastający. Z drugiej strony - żaden moment nie jest dobry na taką decyzję, masz wszak dość małe jeszcze dzieci. Ale znów trzeba sobie odpowiedzieć- czy dla nich nie będzie mniej korzystne pozostawanie w toksycznej atmosferze panującej między rodzicami...znów nie odpowiem, nie będąc na Twoim miejscu i nie wchodząc w Twoją skórę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
Miło poznać kogoś rozsądnie piszącego i inteligentnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
gdybyś chciała porozmawiać - napisz; borderco@o2.pl Na razie muszę wyjść z psami na spacer)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
Ależ oczywiście, że dla dzieci to nie jest nic dobrego. One nie są głupie, widzą co się dzieje. Pamiętam taką sytuację sprzed kilku lat, moja córka miała kilka lat-nie pamiętam dokładnie-5 może 6. Z mężem byliśmy w naprawdę krytycznym momencie i któregoś dnia córka zapytała "mamusiu, a dlaczego tata cię nie lubi?". Przeplakalam wtedy całą noc. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę nie jestem przeweazliwiona , tylko faktycznie źle się dzieje... Nie, ja nie trwam nadal w tył małżeństwie ze względu na dzieci, to nie miałoby sensu. Ach milo, że tak o mnie myslisz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kredyty rzadza naszym zyciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
Masz psy :-) jak ja Ci zazdroszczę :-) moja sunia odeszła niecały rok temu. Marzę o nowym psie, ale mąż się nie chce na razie zgodzić ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariner45
Spacer był jak widzisz ekspresowy). Przypuszczam że chyba w ogóle jesteście trochę jak ogień i woda, mam na myśli Ciebie i Twego męża. Zazwyczaj takie zobojętnienie pojawia się gdy charaktery są całkiem różne- inne poczucie humoru (lub jego brak), inne spojrzenie na życie, pracę, rodzinę bliższą i dalszą , sposób spędzania czasu wreszcie - last but not least - seks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mariner45 dziś Cóż za wniosek :p Ankietę zrobiłeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dramaona
Faktycznie szybciutko ;-) Owszem, bardzo się od siebie różnimy. Na większości płaszczyzn. On jest mega praktyczny, techniczny, a ja ewidentnie jestem typem artysty :-P jestem lekko roztrzepana, lubię zmiany w otoczeniu (czyt. Wystrój itp), interesuje mnie mnóstwo rzeczy, lubię próbować nowości, szukam nowych zainteresowań-on nie. Nawet tak prozaiczna sprawa jak pory snu-on o 21 zasypia jak małe dziecko i o 5rano jest już "na nogach". Ja potrafię do 2/3 w nocy nie spać, robić różne rzeczy w domu, a o 6.30 kiedy muszę wstać-jestem nieprzytomna. A muzyka...No nie mogę zdzierzyc jego upodobań. Tych różnic jest całe mnóstwo. Łącznie z różnicą wieku... Asa zapomnialabym. Seks...hmmm to chyba jedna z niewielu rzeczy, w której jesteśmy podobni. I chyba przez to jeszcze jakoś trwamy. Choć od jakiegoś czasu nie ma o czym mówić...aha-i podobno jesteśmy do siebie podobni wizualnie :-D ja tego nie widzę, ale słyszałam to kilkakrotnie, więc pewnie coś w tym jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na samym seksie jak widzisz zwiazku na lata nie zbudujesz. Po co bralas z nim slub skoro jestescie tak rozni???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwie sie i to mocno, nie mozesz zniesc meza, wszystko jest nie tak a sie z nim bzykasz!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co ma robić? bzyka się z obowiązku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×