Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 30 stka *77

Samotność w małżeństwie - a może jest ktoś komu też dokucza...

Polecane posty

Gość gość nika
Czytając posty tutaj czuję jakbym czytała o sobie... Jestem mężatką od 5 lat, z mężem znamy się od 10. Lata przed ślubem to była bajka, on starał się, zabiegał o mnie, kwiaty były niemal na porządku dziennym, mówił że kocha... Ogólnie czułam, że zależy mu bardzo mocno. Wszystko się zaczęło się psuć, gdy 3,5 roku temu urodziłam synka. Wkradła się rutyna, która mam wrażenie, że nieodwracalnie niszczy nasz związek. On w ogóle mnie nie dostrzega, czuję się jak powietrze. Nie mam do niego pretensji, że absolutnie nic nie pomaga w domowych obowiązkach. Dużo pracuję, jestem w stanie to zrozumieć. Nie rozumiem natomiast tego, że nie może mnie po prostu przytulić, powiedzieć coś miłego, pocałować jak kiedyś, albo chociaż pochwalić za dobry obiad. Dbam o siebie, bo chcę mu się podobać, ale widzę, że to bez sensu. Coraz częściej myślę, że byłabym w stanie go nawet zdradzić, gdyby tylko ktoś dał mi trochę czułości, sprawił bym znów poczuła się kobietą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Niestety chyba nikt już tu nie zagląda... :( Albo stety, bo to znaczy, że nie ma już osamotnionych ludzi w małżeństwie oprócz mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem samotna w małżeńswie bez żalu, bez nadziei z nim nie wyjdę na tańce, do znajomych, do lasu typowy samiec, nażreć się, wypić piwo, posexić i spać ja się nie liczę mam pracę, znajomych, ale mój problem muszę ukrywać lata lecą, beznadzieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po okolo polrocznej samotnosci w zwiazku sam sie przyznal,ze pokochal inna Nie potrafie sie z tym pogodzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam Kobiety, jestem żoną od 7 lat. Było różnie. Nasze małżeństwo zaczynało się tym, że on mnie kochał bardziej niż ja jego. Potem sporo kłótni, moich złych słów (na małe usprawiedliwienie powiem, że byłam wtedy poranioną osobą) i trochę mu zakochanie przeszło, odsunął się, przestał zdobywać. W którymś momencie mi na nim zaczęło zależeć i odbierałam to jak koniec świata (tu się kłaniają moje zranienia). Byłam pewna, że teraz on "będzie górą". I faktycznie wobec braku wymagań olewał mnie, moje potrzeby. Czułam się jak w klatce. Brałam na siebie wszystkie obowiązki domowe (gotowanie, pranie, prasowanie, sprzątanie, zakupy, obsługę samochodów itp.), potem dziecko. Czułam się meblem. Wracał po pracy, siadał przed komputerem i zamykał się w swoim świecie. Szczytem było, że wolał spać z synem niż ze mną - ja mu przeszkadzam, a bez synka jakoś mu samotnie. Przełom przyszedł, gdy szybko zaszłam w 2 ciążę i nie byłam w stanie robić wielu rzeczy. Zwyczajnie brakowało mi sił. Trochę czasu musiało minąć, a ja musiałam zastrajkować (np. miałam dość budzenia się na cyca 3-5 razy każdej nocy przez 2 lata), żebym zrozumiała, że jeśli chcę coś dla siebie, to ja muszę zawalczyć, a nie czekać aż on mi to da na srebrnej tacy. Mężczyźni są przede wszystkim wygodni. Jak im dobrze, to nie będą chcieli nic zmieniać. Nic. Chyba, że alternatywa braku zmiany byłaby gorsza. Nie robiłam tego specjalnie, po prostu nie mogłam już tego wytrzymać i zaczęłam wymagać. 3cia ciąża jest rewelacyjnym pretekstem (wcale nie wyimaginowanym, bo na prawdę nie mam za dużo sił). Zaczęły się zdania: potrzebuję..., nie chcę...., chcę..., jestem w ciąży więc podaj mi to..., pomasuj nóżki, nie podnoś głosu itp. Proste komunikaty. Idzie nie łatwo, ale powtarzane wielokrotnie zdania odnoszą skutek. Jednocześnie przestałam skupiać się na panu i władcy. Jako introwertyczce łatwo przyszło mi nauczyć się czerpać dużo satysfakcji z tego, że on zajmuje się sobą, a ja sobą. Odpoczywam zamiast przeżywać. Doceniam też to, że on się do czegoś zapala, ja nie muszę być w centrum jego działań. Pojawiło się między nami dużo zrozumienia i niewymuszonej, choć niewielkiej konwersacji. Mam wrażenie, że nic na siłę, ale jakoś się do siebie zbliżamy, bo czujemy się wolni i nie naciskani. Nie zamykamy się w skorupce czyiś wymagań lub swoich zranień. To u nas dobra droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Być może jak Pani w poście wyżej zauważyła koniec nadskakiwania facetowi jest dobrym sposobem. Ja kolej robi wszystko, by mój był zadowolony. Wszystko ma podane jak na tacy, a ja jak piesek czekam na pogłaskanie, dobre słowo czy chociaż zauważenie mojej obecności..... Niestety bez rezultatu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćona32
Ludzi samotnych w małżeństwie jest dużo, a są to szczególnie kobiety oddane rodzinie, które przez lata związku starały się jak mogły a w zamian nie otrzymały nic. Też do nich należę, ale nie lubię o tym myśleć bo żal mi serce ściska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Ja też starałam się nie myśleć o tym, ale już się tak nie da. Mam dosyć trzymania tego wszystkiego w sobie, bycia na każde zawołanie, czara goryczy już się przebrała. Mam wrażenie, że jeśli czegoś nie zrobie to oszaleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćona32
Ja już dawno nie nadskakuję mojemu mężowi, każde z nas żyje swoim życiem. Nie obchodzi mnie czy jest w domu czy nie ma bo to żadna dla mnie różnica i tak wszystko robię sama. Co zamierzasz zrobić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Jeszcze nie wiem. Wciąż go kocham ale nie potrafię już tak dłużej udawać że wszystko jest ok. Moje życie przypomina huśtawkę. Jeśli powie mi że mnie kocha, przytuli, bo czasem to się zdarza, jestem szczęśliwa, a potem znów ta jego obojętność i mój smutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
eee ja już nie mam złudzeń lepiej nie będzie, żyję swoim życiem, wiadomo - praca, rachunki, ciuchy... i jescze moje hobby wiecie,że facet głupieje, jak masz hobby mój zwątpł, zobaczył,że wspaniale pływam..owszem , to nie przyszło z dnia na dzień, długo się uczyłam, ćwiczyłam warto było, dla tej jego miny...oł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mnie w ogóle nie przytula a o całowaniu już nie wspomnę. A mi tak strasznie tego brakuje, tej bliskości, odrobiny uczucia i czułości. Jestem z tego powodu bardzo nieszczęśliwa i myślę że pies ma lepsze życie niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Mój od czasu do czasu mnie przytuli, ale brakuje mi tego co było przed ślubem i na początku małżeństwa. Może jestem naiwna, ale myślałam, że tak będzie zawsze. Teraz 5 lat po ślubie i 10 latach razem czuje, że komputer i telewizor wygrywają ze mną. Mam 31 lat, a czuje się jak emerytka. Nigdzie nie wychodzimy razem, wiec postanowiłam od przyszłego tygodnia zacząć wychodzić sama. Ot choćby na basen, ja też kiedyś uwielbiałam pływać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteśmy małżeństwem od 25lat i jest super. Dlaczego nie powiecie swoim partnerom o swoich problemach odczuciach . Rozmowa to podstawa póki jeszcze czas . Zawsze można jeszcze naprawić wspólne relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Wszelkie próby rozmowy z mojej strony mąż zbywał słowami "przesadzasz" albo "o co ci znowu chodzi, jestem zmęczony''. W końcu przestałam próbować i cierpię w samotności. Bardzo zazdroszczę tego, że po 25 latach razem może być tak dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćnena
Nika, masz szczęście że możesz sobie wyjść na basen. Mój mąż mnie by nigdy samej nie puścił bo myśli że zaraz kogoś tam poznam, że będzie ze mną romansował, także korzystaj póki możesz. A co do rozmawiania o swoich problemach z małżonkiem, to mój żadnego problemu nie widzi, uważa że życie to nie bajka i że widziały gały co brały. I temat się urywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem, jak mozna rodzic dzieci, jezeli nie uklada sie w zwiazku? I to jeszcze Trojke??? Obled, to do niczego nie prowadzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Dziś wychodząc na ten basen, oczywiście nie pytałam go o pozwolenie, po prostu powiedziałam, że zostaje 2 godziny sam z Małym. Był bardzem zaskoczony bo przecież nigdzie sama nie wychodzę. Co więcej na piątek wieczór umówiłam się z dawną przyjaciółka. Jeśli będzie zazdrosny to dobrze. Wszystko jest lepsze od tej przerażającej obojętności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co sądzicie o tym, że taka "nieszczęśliwa" mężatka popisuje sobie z moim mężem przez internet i wydzwania do niego "szukając pocieszenia"? Mój protest, awantury, próba rozmowy o tym niczego nie dają, bo mąż wrzeszczy "o co ci chodzi do cholery"?! No tak! Widocznie nie wiadomo o co mi chodzi! Cóż, faceci mają swoją logikę myślenia i swoje argumenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moźe panie chcą popisać z facetem oczywiscie nie mam zadnych ukrytych zamiarów mam37 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
W sobotni wieczór i noc samotność doskwiera najbardziej, a przecież osoba, która kiedyś była najdroższym, najukochańszym jest tak blisko, ale to już nie jest ta sama osoba. Pozostają wspomnienia i głęboko gdzieś tląca się nadzieja, że jeszcze będzie tak jak kiedyś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czary mary hokus pokus
Mam lat 40, od 21lat razem, małżeństwem od 8 lat,syn 17 letni. Dużo złych rzeczy za nami, od długiego czasu już nie dogadujemy się ani ze sobą ani z synem. Ja nigdy nie mogę się poskarżyć że coś mi się nie podoba bo słyszę że wymyślam, jednak ostatnio przez problemy w pracy potrzebowałam bardzo wsparcia,niestety nie doczekałam się,usłyszałam same krytyczne uwagi. Coś chyba we mnie pękło, mam dość to jest bez sensu. Każdy żyje sam, zawsze ja wyciągałam ręke do zgody, teraz już tego nie zrobię. Skoro im nie zależy to po co? Nie mogę na nich liczyć,czas przestać się oszukiwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozrzalona
Witam ja jestem już 33 lata po ślubie długo byłam szczęśliwa ,a może tak to widziałam .Nie wiem kiedy przestało nam na sobie zależeć ,nawet nie wiem kiedy tak naprawdę mąż został alkoholikiem .Rodzinne problemy przesłoniły kontrolę nad naszym życiem .Teraz już nawet nie rozmawiamy ze sobą ,nie potrafimy normalnie się porozumieć ,jest mi bardzo przykro ,bardzo się z tym żle czuję .Myślałam że się razem zestarzejemy ,a życie pisze inną historię .Nie wiem jak dotrzeć do niego ,wszystko co bym nie zrobiła ,czy powiedziała to jest żle ,mówię głupoty ,wymyślam coś sobie uroiłam w głowie ,nawet już nie mam ochoty podejmować żadnej rozmowy .Nie wiem czasami mam już dość życia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem 25 lat po ślubie dzieci prawie dorosłe a my nie odzywa!u a is do siebie od dwóch miesięcy a najgorsze jest to że wogule mi tego nie brakuje. Przez cały ten czas ironicznie wypowiadał się o mnie i mojejj pracy gnoil że nie mam na to czy tamto że w końcu popadłam w spiralę długów żeby mnie nie osmieszal i teraz mam nerwicę za zero kasy a dla wszystkich jesteśmy rodziną idealna bo ja cały czas się uśmiecham i gram wesoła szczęśliwa!a mężatke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczytem było, że wolał spać z synem niż ze mną - ja mu przeszkadzam, a bez synka jakoś mu samotnie. xxx k***a baby jak ja was bym batem po ryjach lala...to jak wy pudernice, lampucery cholerne z dzieckiem spicie, to wam się wyrozumialość i chwala należa, ale jak facet spi z dzieckiem...to dopiero widziecie jakie to p******e, prawda???? a niech ci sie nalzenstwo rozpadnie, niech ci dziecko w ramionach umrze Druga Kobieto, niech z cipki ci krew ciurkiem poleci jak zobaczysz fioletowe usteczka synka, dla jakiego odsunełas męża, a on ciebie dziecko wam ludzie rozpierdla zwiazek nie zadna rutyna rutyna pojawia się k***a wraz z dzieckiem, bo to dziecko wymaga tej rutyny, a niby co????;-//// nienawidze was j****e hipokrytki, waszego 'dziecko kocham bardziej', apotem; ratunku, maż zaniedbuje najpierw ty go zaniedbalas!!!!!!!!! dzieci nie sa winnne per se, ale ich pojawienie się już TAK!!!! smierc waszym śmierdzącym piaskownicą uplawom, nienawidzę dzieci i lubię oglądać małe groby na cmenatrzach!!!!!! i dobrze, ze sypia wam sie związki, trzeba bylo nie miec dzieci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sobotni wieczór i noc samotność doskwiera najbardziej, a przecież osoba, która kiedyś była najdroższym, najukochańszym jest tak blisko, ale to już nie jest ta sama osoba. Pozostają wspomnienia i głęboko gdzieś tląca się nadzieja, że jeszcze będzie tak jak kiedyś.... xxx no...dopki dziecko sie nie pojawiło, to męża kochałaś najbardziej, a potrm dzidzia, potem dzidzia w gimnazjum itd. aż pojdzie na studia, a Ty zbierasz żniwo mężowskiego oddalenia- kobieta która jest zona i matka nie ma takich problemów. tylko matki i zony mają takie problemy. jak najpierw jestes żoną w konsekwencjo matka, jak sie najpierw definiujesz jako partnerka swojego mężcyzzny, to takich problemów nie ma zapamiętajcie przegrancy- malzenstwo to fundament rodziny rodzicielstwo to jedynie wtórna konsekwencja związku. każdy kto o tym nie pamięta i nie przestrzega, zasługuje na tragiczny final. malzenstwo powinno wam sie rozpaść, a dziecko, w które jak wariatki inwestowałyscie cale siebie- powinno zginac w wypadku po 30 latach, jak cale k***a zasoby zdrorotne i pieniezne wpiertolicie w jego wychodowanie, k***a!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no no... a mężatki ponoć mają lepiej od singielek, bo...ekhm...nie są przynajmniej same... ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy Dzień Kobiet...mój mąż pojechał gdzieś z mamą, wrócił o 19:30 i siedzi na dole xxx ja zaraz zawału dostane na tym temacie...mama to dla Twojego faceta Kobieta czy Mama? CHyba TY jesteś jego kobietą, prawda???? maminsyństwo jest najgorszą rzecza u faceta a wy najpierw macie facetów maminsynków, a potem synów na maminsynków wychowujecie- bo jak chlopa nie możecie mieć dla siebie oddanego, to chociaż syna najpierw Twoj maz z mamusią idzie na randkę, a potem ty z synusiem patologia społeczna matka ma być wyraźnie na drugim miejsuc po żonie, to powinno być wyraźnie zaakcentowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem sama, jak zawsze od 27 lat, mąż jeszcze pracuje, a jak nie pracuje, to mnie poniża...porażka, nie małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×