Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 30 stka *77

Samotność w małżeństwie - a może jest ktoś komu też dokucza...

Polecane posty

Gość niedługo30stka
Nie bardzo rozumiem stwierdzenie ciągnie...., są różne sytuacje , każdy ma prawo do odpoczynku. Mój problem nie leży w leniwym mężu bo takiego go już zaakceptowałam, problem dotyczy braku szacunku i przemocy .. dodam tylko tyle na zskończenie dnia. .. znowu mnie oszukał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałem to w stosunku do siebie bo gdy ktoś tak jak ja pracuje tyle godzin to naprawdę nie ma ochoty na gotowanie czy sprzątanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
Widzę, że większość ma problem z znalezieniem złotego środka w związku. Po 300h pracy wcale się nie dziwię, że nie masz siły na nic , tylko pozostawienie jednej osoby z wszystkimi obowiązkami raczej wróży problemy. . chyba, że pracą kobiety jest tylko i wylacznie zajmowanie się domem i dziećmi, wtedy jestem skłonna ro zrozumieć. Podobno niektóre kobiety są szczęśliwe w takiej roli. Ja intensywnie żyje od 5 do 21, później zwyczajnie gdy dziecko zaśnie padam ze zmęczenia. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj, zapewne inna jest sytuacja kobiety która ma małe dzieci a praktycznie dorosłe, jak w moim przypadku. ....ale wiesz co myślę? Że jeśli wszystko w małżeństwie gra to jedno drugiemu nie musi mówić iż potrzebuje pomocy. ...jak nastrój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
Pewnie masz rację, ja zawsze myślę o nas jako o całości ..., on gdy idzie sobie zrobić głupią herbatę robi ją tylko dla siebie..., niby takie drobiazgi..., ale od czegoś się to zaczęło. Od kilku dniu w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, nie ma nawet cześć, ani dobranoc.... gdy kilka dni temu spytał się mnie jak w pracy z zaskoczenia nie wiedziałam co powiedzieć, odpowiedziałam, że w porządku po tym powiedział to dobrze i odszedł... Gdy chce mi coś przekazać pisze smsa, więc mu odpisuję coś w stylu ok.... Obiecał pracę nad sobą, podobno mnie kocha...wczoraj zasnął z telefonem w ręku ustawionym na stronę z wyszukiwaniem po haśle fajka...., to przelało czarę goryczy. Wszystko to tylko złudzenia on się nie zmieni, nie będzie mu zależało bo ma inny cel, będzie się ukrywał, będę go ciągle irytować zresztą jak cały świat, ciągle będzie leżał na kanapie i wolał inne rzeczy niż mnie, a w końcu pewnie dostanę drugi raz w twarz.. także czuję się fatalnie. Pewnie ta huśtawka jeszcze u mnie trochę potrwa... Nie mam pojęcia jak sobie poradzę z takim maluchem, sama płacąc kredyt, wszystkie opłaty i jeszcze spłacając go..., chyba, że uda nam się sprzedać mieszkanie bez zgrzytów... i jeszcze rewolucja w życiu mojego dziecka...przedszkole w sumie żłobek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale właśnie z takich drobiazgów nasze życie się składa i ukazuje nasz stosunek do siebie. ...trudno mi tu z tobą rozmawiać na tak prywatne tematy ale czy nie ma też i trochę twojej winy w zachowaniu męża mam tu na myśli sferę intymną. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
Nie ma ludzi bez winy..., mi daleko do ideału, bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkiego i denerwuje się gdy ktoś mnie źle traktuje, czego nie da się u mnie ukryć..., albo gdy proszę 15 nasty raz a on mnie zbywa:( Sfera intymna...przez ciążę mnie nawet nie dotknął...widocznie nie byłam na tyle atrakcyjna dla niego by się mną zainteresował, od kiedy jest dziecko mam mniej sił, na pewno nie jest jak wcześniej, czasem padam ze zmęczenia... a on im bardziej mnie poniży, zdenerwuje tym bardziej chce:(, gdy proszę on jest zajęty..., a gdy go kuszę i przeszkadzam w czymś dla niego ważnym tzn grze...mówi, że jestem zboczona i czy lubię jak sąsiedzi oglądają mnie w bieliźnie :(, odechciewa mi się gdy słyszę, że tutaj jestem za płaska, tam mam za dużo, sam powiedział, że sex nie sprawia mu przyjemności, albo że nie pod... go i że mam się postarać. Od jakiegoś czasu ma kłopoty w trakcie, niby to przez zabezpieczenia, ale wcześniej nigdy ich nie miał tzn zanim dziecko się pojawiło, więc nie bardzo mu wierzę. Podczas ostatnich razy był już pod wpływem, dopiero niedawno pokojarzyłam fakty. Jeśli chodzi o sferę intymną to dla niego robię rzeczy, które nie sprawiają mi przyjemności, żeby czuł się zaspokojony ... tylko że jego nie interesuje zwykły seks. Także chyba tak wygląda koniec małżeństwa... teraz już nie czuję przyjemności gdy mnie dotyka, zresztą teraz jasno daje mu już znać, że nie chce, bo mnie nie szanuje, całował mnie zawsze raz na chiński rok, więc nie odczuwam już specjalnie braku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
jeszcze jedno...gdy byłam zmęczona mówiłam jasno, że nie mam dzisiaj siły i że przekładamy na kolejny dzień... nie jestem straszydłem, ani nie mam nadwagi, wręcz przeciwnie, dlatego nie bardzo rozumiem kiedy i jaki popełniłam błąd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co mam tobie odpowiedzieć ale wiem jedno choć mam nadzieję że się mylę myślę iż on ciebie nie kocha a przynajmniej ja nie wyobrażam sobie sytuacji gdy tak się mowi i zachowuje ktoś kto kocha może to jest wina uzywek bo chyba coś takiego nie jest mu obce ....czy twoi rodzice wiedzą jak wygląda twoje małżeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy życzysz sobie tu rozmawiać i upubliczniać tak intymne tematy a ja nie chcę ciebie urazić .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
na szczęście nie widać tutaj mojej twarzy, rozumiem nie urazisz jest wdzięczna za szczerość, przyjmę każdą krytykę:), może mój mąż wybrał mnie z uwagi na to, że byłam dobrą kandydatką na matkę jego dzieci, a nie do końca odpowiadał mu mój wygląd i światopogląd, może jestem za chuda:D, za dużo chcę od życia i po prostu z czasem to sobie uświadomił...nie wiem, ciężko mi to ocenić, odpowiedzi na to pytanie nie uzyskam już raczej nigdy... ja też myślę, że mnie nie kocha, boi się tylko samotności i z uwagi na dziecko jest ze mną. Szybciej wpędzi mnie do groby niż zostawi, nie mam tutaj na myśli troski o mnie ale o wspólne dziecko. Nie nadużywa alkoholu, ale stosuje inne środki o czym niedawno się dowiedziałam i to od wielu lat... podobno panuje nad tym i rok potrafi nic nie brać...akurat Myślę, że po tym świat wydaje mu się piękniejszy, pornografia idealna i jak mam z tym konkurować. Moi rodzice właśnie się dowiedzieli i są w szoku, bo nigdy w życiu się na nic nie żaliłam...oczywiście poinformowałam ich o drobnostkach, pominęłam najgorsze wiadomości, tzn. zostawiałam je na później, jak już trochę ochłoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli twoi rodzice są mądrzy to bardzo dobrze że im powiedziałaś muszą mieć świadomość co przezywasz. ..myślę iż używki i pornografia stworzyły jego świat w którym jest mu bardzo dobrze i wątpie czy do ciebie wróci bez radykalnych posunięć. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
nie spytałam o to co szczęśliwie żonaci robią na tym forum ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
są na pewno wyrozumiali, od zawsze byłam rozsądna, także wiedzą, że decyzja została dobrze przemyślana, zresztą nie mam już kilkunastu lat :) tak czy inaczej żal im dziecka, które staroci możliwość dorastania w pełnej rodzinie, zresztą mi też z tego powodu przykro. Martwię się o dziecko i jego przyszłość, ale to chyba naturalne. Wątpię, żeby jego tata poświęcał mu czas po rozwodzie i zabrał chociaż na małe wakacje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co robią ale wiem co ja robię, czytam ludzkie problemy, rozmawiam, słucham co mają do powiedzenia i jak postrzegają świat ale moja obecność tu nie wypływa z jakiegoś typu obsesji i nie muszę tu wchodzić ani prowadzić z nikim rozmów. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taram
A gdybyś opowiedziała jego rodzicom jak on cię traktuje? Czy mają na niego wpływ i czy on liczy się z ich zdaniem? Wiesz, chodzi o to, żeby on poczul że ktoś za Tobb stoi i że cię obroni. Ojciec, teść, brat, szwagier czy jego przyjaciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmowy nic nie dadzą, ja Ci to mówię. Takie typy się nie zmieniają. Mąż Cię nie kocha, to tylko przyzwyczajenie i strach przed tym że go zostawisz. Albo nauczysz się z tym żyć albo odejdziesz. Mój małżonek jest identyczny. Oprócz pieniędzy nie włożył nic do naszego życia. Dzieci wychowałam sama, wszystkiego je nauczyłam. On nigdy z dzieckiem na spacer nie poszedł i niczego je nie nauczył bo uważał że jest zmęczony po ciężkiej pracy. Tylko grać albo pić piwo nigdy nie był zmęczony. Smutne jest takie życie kiedy jest się małżeństwem a wszystko się robi w pojedynkę, kiedy mąż powinien kochać i wspierać a dostaje się od niego same upokorzenia :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
Na tym świecie został jego ojciec. ..nie raz zwracał mu uwagę na to, że źle mnie traktuje i ma dać mi spokój -dotyczy to sytuacji gdy zwyczajnie bez powodu marudzi i krytykuje mnie bez powodu przez kilkanaście minut lub dłużej. Obawiam się, że jego ojciec mógł wiedzieć o jego słabościach, nie wiem w jakim stopniu i czy nie akceptował tego , a napewno przyzwalał. Czułabym się nie zręcznie rozmawiając z dużo starszym mężczyzną o jego dorosłym dziecku. Mój mąż zbliża się powoli do 40 stki to już nie dzieciak. Wiem, że się nie zmieni. .wierzylam jednak, że jego słowa o tym że będzie nad sobą pracował aa szczere. Wczoraj złapałam się na tym. .,że wogóle juz jemu nie ufam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż potrafi być jeszcze bardzo zazdrosny o inne kontakty z mężczyznami. Długo walczyłam o to żeby iść do pracy, zawsze uważał że nasza sytuacja nie wymaga tego żebym pracowała ale z perspektywy czasu wiem że mówił to tylko po to żeby zatrzymać mnie w domu i mieć nade mną kontrolę. Nie wiem skąd mu się to wzięło bo nigdy nie zawiodłam jego zaufania, nie lubi jak noszę sukienki czy szorty bo zaraz myśli że ślini się na mnie pół miasta. Ja w swoim życiu znalazłam swój cel, pewnien plan, to tylko kwestia czasu... Być może stanie się to dużo wcześniej, do kolejnego uderzenia, bo po ostatnim powiedziałam że następnego nie będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
uderzył Ciebie tylko raz czy zdarzyło się to częściej? Wczoraj usłyszałam, że nie kupiłby mi teraz żadnego prezentu urodzinowego za to jaka jestem.... wczoraj odebrałam nowe okulary unisex niestety bardziej męskie...chciałam mu oddać, to usłyszałam, że mam zatrzymać je dla nowego męża..., także stwierdziłam, że będę je nosiła:) Ja po prostu się wycofałam, dałam mu dużo przestrzeni, już nie proszę żeby mi pomógł, żeby mnie przytulił czy spędził ze mną czas. Wczoraj chyba znowu to robił...przy toalecie stał stołek, taki z schodkami...a gdy wyszedł mówił, że korzystał z toalety, tylko, że niby jak siedząc na drewnianym stołku...rano nie było nigdzie spodenek, które miał wieczorem. Może mam już paranoje, ale nie ufam mu i chyba nigdy nie będę w stanie zaufać. Ja często słyszę, że mężczyźni mnie zaczepiają, bo nie wiedzą jaka jestem i że mili są dla mnie ci, którzy nie muszą ze mną przebywać... nie rozumiem po co ten człowiek się męczy ze mną skoro mu nie odpowiadam :(. Kilka razy już usłyszałam, że jak wystawił by mnie na ulicy to bym coś zarobiła... takie komplementy tylko dla atrakcyjnej żony :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
gościu nr 1:), to dość niespotykane, zwłaszcza, że wydajesz się być naprawdę miłym człowiekiem, także dziękuję. Ja nie czytam o problemach innych, zbyt wiele mam ich na około siebie i moich znajomych, rodziny, o ile jakiś mnie osobiście nie dotyczy unikam forum itd. Mój szanowny małżonek, też chciał, żebym nie wróciła póki co do pracy, chce nawet drugie dziecko. Przez rok jaki byłam w domu zniszczył mnie ciągłymi komentarzami, że siedzę w domu nic nie robię i jeszcze jestem zmęczona :( Nie mogłam się doczekać powrotu, choć rozstanie z dzieckiem nie należało do łatwych, ale czasem nie ma się wyjścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie raz i nie dwa mnie uderzył , ale nigdy nie miałam na tyle odwagi żeby powiedzieć że odejdę. Mało wiary miałam w sobie bo jak się "siedzi w domu i nic nie robi" to czlowiek jest zerem i w niczym sobie nie poradzi. Teraz żyję głównie dla dzieci, mam pracę którą lubię, a to że jakiś mężczyzna mnie skomplementuje zatrzymuję dla siebie. Z biegiem czasu nauczyłam się takiego życia i mogę stwierdzić że mąż mi nie jest już potrzebny. Owszem jest ciężko i nieraz łzy cisną się do oczu ale zawsze sobie myślę że jeszcze w życiu przyjdą piękne chwile i będę szczęśliwa ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
Odejdź od niego i bądź szczęśliwa, u ciebie to już nie incydenty ale oczywista przemoc fizyczna i psychiczna, szkoda życia :(. Idź do lekarza ogólnego po skierowanie do psychologa, idź na psychoterapię to pierwszy krok do tego by przyznać się światu do tego co ciebie spotkało, na pewno odzyskasz siły, ja też w to wierzę. Ułożysz sobie życie i będziesz szczęśliwa. Wiem jak trudno podjąć tą decyzję, podejrzewam, że jestem na początku drogi, którą ty przeżyłaś z swoim mężem i jesteś z nim dłużej niż ja z swoim. Na początku każdy w głębi liczy na zmianę sytuacji, u mnie jest istna huśtawka, w pon jest czarujący, w środę mnie wyzywa, w czwartek jest znowu miły. U mnie drugiego uderzenie byłoby ostatnim, powinnam odejść po pierwszym, ale wtedy to był dla mnie szok... i tak czekałam na drugi..., Ty niestety się doczekałaś... przykre to, że ludzie którzy powinni nad kochać tak nas ranią... Mój mąż widzi jak inni na mnie zerkają, sam chyba jest zazdrosny, choć jego komentarze są czasem bardzo krzywdzące i te uwagi typu to za dużo, tu za mało... wpędził mnie w kompleksy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z nim ze względu na dzieci, może nie jest idealnym ojcem ale jest ich tatą, nie chcę żeby ich świat wywrócił się do góry nogami teraz gdy stają się nastolatkami. Kiedyś z nim rozmawiałam o tym czy nie jest mu wstyd podnosić na mnie rękę, skoro jestem słabsza. Powiedział, że spoliczkowanie i szarpnięcie, to nie jest bicie i że sama sobie na to zasłużyłam bo zamiast się zamknąć to swoim niewyparzonym ryjem dokładam ognia do pieca. Najlepsze jest to, że on uważa że mnie kocha najbardziej na świecie. Dziwne wyobrażenie miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
aż nie wiem co napisać, naprawdę żal mi Ciebie... dzieci nie widzą tego jak Ciebie taktuje? nie domyślają się jak jest? co jeśli dorosną i będą mieli pretensje o to, że nie odeszłaś i żyłaś z takim tyranem? Nie boisz się, że zacznie tak traktować dzieci...? Ja mam właśnie takie obawy... moje dziecko jest malutkie, a już zaczyna powtarzać słowa taty, bądź zaczyna odpowiadać mu na zasadzie dyskusji podniesionym głosem jak papuga nie Ty zrób itd., często mówi wysokim uniesionym głosem, nawet gdy się cieszy...to chyba efekt obserwowania tego co dzieje się w domu Wiadomo decyzja należy do Ciebie, ale smutno się to czyta... życie masz tylko jedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć tu Alicja-pisałam na stronie 7 trochę...gość który mnie podsumował wtedy nie pomógł mi wcale swoimi wywodami-nie chcę tu potwierdzenia że jestem ok a mój mąż nie...pisałam bo temat topiku pasował do mnie i mojego stanu ducha...obecnie jest między nami ok...po awanturze o której tu pisałam doszło między nami do rozmowy kompromisu gdzie daliśmy sobie ostatnią szansę...powiedzmy że jest dobrze :"normalnie"...mojego poranionego wnętrza nic już nie naprawi...ale żyję dla dzieci,pracuję dla dzieci...czytam ostatnie dwie strony i łzy stają mi oczach....nie tylko ja mam pod górkę...Wasze opowieści są bardzo intymne...rany jakie to wszystko trudne...jesteśmy bardzo wrażliwe i to nasz największy minus...łatwo nas zranić....będę tu zaglądała bo widzę że temat nadal aktualny...pozdrawiam serdecznie piszących i czytających-Alicja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedługo30stka
Wszystko tylko tak strasznie wygląda w sieci :), a poważnie to smutne te historie, ale takie jest życie. U mnie póki co spokój...nie uzdrowiłam się w klika dni, ale po kolejnej burzy i dyskusji do świtu, chyby nastąpiło jakieś oczyszczenie atmosfery. Powiedziałam wprost co robiąc sprawia, że nie chcę już z nim być. Dobry znak był taki, że miał łzy w oczach :) Podczas trzeciej rozmowy powiedziałam dosłownie wszystko co mi na sercu leży, on chyba też... nie wiem ile czasu będzie dobrze...póki co jest miło. Odzywa się, nie unika by przez przypadek źle się do mnie odezwać. Nie wierzę, że nagle stanie się innym człowiekiem, ale mam jakieś małe nadzieje w głębi na poprawę. Terapia chyba wiele mi wyjaśni i odpowie na wiele moich pytań. Polecam szczere rozmowy nawet kilka pod rząd...aż nastąpi zrozumienie. Tłumienie tego wszystkiego zabija od środka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podpisuję listę. Samotna , oboje po 40.Takie życie bez sensu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też się dołączam. Mąż pracuje za granicą,przyjeżdża co 2 tyg do domu, jedynie na weekend. Taki układ musi być, ponieważ prowadziliśmy firmę, mąż miał wypadek i ch**** bombki strzelił. Wszystko straciliśmy przez oszustów, lata ciężkiej pracy, nieprzespanych nocy, ciągłego odmawiania sobie wielu przyjemności...i po co? A teraz...szkoda gadać. O mały włos przez to wszystko nie straciłam córci, byłam akurat 5/6 miesiąc ciąży. Do końca szpital i walka. Jakoś tak nam to myślenie zmieniło, że obiecaliśmy sobie, że już nigdy pieniądze nie będą najważniejsze. I teraz ja wychowuję dzieci, prowadzę dom a n pracuje. Dzieci pójdą do przedszkola to sytuacja się zmieni... A teraz jest samotność, najgorsze, że jak przyjeżdża to nie potrafimy się odnaleźć. Wybuch namiętności jak jesteśmy sami, ale przy obowiązkach...każde z nas chce po swojemu i już atmosfera napięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najgorzej, kiedy przyjdzie choroba i wtedy też zostałam sama , koszmar!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×