Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 30 stka *77

Samotność w małżeństwie - a może jest ktoś komu też dokucza...

Polecane posty

Gość gość
"Myślałem, że najgorsze w życiu to być samotnym. Tak nie jest. Najgorsze to być z ludźmi, którzy sprawiają, że czujesz się samotny " xxx i większość ze strachu przed samotnością ładuje się w zwiazki i w pieluchy naiwniaki, smaotność to wolność i komfort, którego nie masz w relacji, a każda jest ryzykowna jako kobieta jesteś skała na jakiej stoi rodzina, rodzisz, gotujesz, z**********z, dajesz milosc, jestes fundamentem, a mimo to....drugoplanowcem. bo dziekco, ktore w bolach rodzilas, jest wazniejsze dla męża od Ciebie to się musi kończyć tak jak się kończy- rozkładem rodziny od środka ale same sie do tego przycyzniacie ile godzin w tygodniu wisicie na telefonie z mamusią? ile z was odsunęło męża, bo dziecko? najpierw rachunek sumienia zróbcie, bo widze, ze same niewinne i pokryzwdzone sie zebrały popłakac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Nikt nie jest doskonały. My kobiety również popełniamy błędy, ale w naszym przypadku nie ja tak drastycznie zmieniłam się od czasu ślubu. To nie ja po pracy wiecznie siedzę przed komputerem lub telewizorem, to nie ja każdą próbę rozmowy o naszym związku zbywam. Moim błędem jest to, że po ślubie wszystkie obowiązki domowe wzięłam na siebie i tak już zostało, nawet jak pojawiło się dziecko. Przyzwyczaił się, że wszystko ma podstawione pod nos więc po co się starać? Jestem jego żoną więc po co ma się starać, o kwiatku nie ma mowy, teraz to nawet już na urodziny nic nie dostaje. Czasem mnie przytuli lub pocałuje, ale tylko wtedy gdy chce seksu, poza tym to po co? Lepiej przecież poleżeć przed telewizorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci są egoistami ja po 25 latach związku też siedzę sama w pokoju dzieci w swoich mają juz swoje sprawy a ja mam podejrzenie raka w poniedziałek na badania mąż się nie przejął ogląda boks dzieci nie wiedzą siedzę i nie płacze w poduszkę żeby nikt nie słyszał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość-dziś - współczuję. Trzymaj się kobieto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety często myślą, że poświęcają się dla dobra rodziny, ale tak im się tylko wydaje. Kobiety bardzo zmieniają się wraz z pojawieniem się dziecka i to ono jest w centrum ich uwagi. Facet idzie w odstawkę i ma pracować dla dobra rodziny. On sam jako człowiek przestaje się liczyć. Jest dziecko, dziecko i jeszcze raz dziecko. Kobiety zwykle mówią, że bardziej kochają dziecko niż męża, a mężczyźni, że bardziej kochają żonę niż dziecko. W efekcie partnerzy oddalają się od siebie. Kobieta póki jeszcze dzieci są małe i może się im poświęcać jest szczęśliwa. Mężczyzna ucieka w swój świat i ich drogi się rozjeżdżają. Potem jak dzieci podrosną na tyle, że mają już swoje sprawy, kobieta chciałaby być blisko ze swoim mężem, tylko, że często już się nie da. Tak jest w wielu rodzinach i mówienie, że to faceci są źli i egoistyczni jest nie w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj - Trzeba się żenić z kobietami, które nie chcą lub nie mogą mieć dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tylko gdzie takich szukać? Zdecydowana większość chce mieć dzieci (niestety taka biologia) i jak już je ma to staje się właśnie takimi kwoczkami, dla których dzieci stają się CAŁYM światem. I to nie jest do końca ich wina, taka jest natura - mózg kobiety już z chwilą zapłodnienia zaczyna się fizycznie zmieniać. Zmiany te (nieodwracalne) mają przystosować ją do bycia matką i zapewnić niemowlakowi przetrwanie. U mężczyzny te zmiany nie zachodzą i stąd biorą się kłopoty z dogadaniem się. Fakt. Zwykle małżeństwa, które świadomie nie chcą mieć dzieci, są o wiele szczęśliwsze od większości dzieciatych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę, że prawdziwy mężczyzna zaczyna się od tego momentu kiedy potrafi dogadywać się i wspierać matkę swoich dzieci. Reszta to banda uciekających tchórzy, niedojrzałych facecików. Których przygniata obcowanie z prawdziwą kobietą posiadającą instynkt macierzyński. Czego to oni nie wymyślą żeby poniżać te kobiety, a sami nie dorastają im do pięt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie dorastają im do pięt, bo co? Uważają, że nie trzeba zagłaskiwać dziecka na śmierć? Uważają, że dziecko w pewnym wieku powinno być w miarę samodzielne i nie wymaga mamusinej opieki? Bo z chwilą urodzenia się dziecka ono jest najważniejsze i nic innego ani nikt inny się nie liczy? Bo dorosłe życie polega tylko na wychowywaniu dzieci, a dotychczasowa partnerka ma być już przede wszystkim matką dzieci. Bo dorosły mężczyzna nie potrzebuje wsparcia, tylko ma wspierać matkę w wychowywaniu dzieci? Niestety, ale niektóre kobiety może i dorosły do bycia matkami, ale nie dorosły do bycia żonami = partnerkami. De facto również nie dojrzały do życia w małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - gdzie ich szukać? Ja jestem- proszę bardzo. Napisz w jakim jesteś wieku i zorientuję się czy możemy porozmawiać. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pozwólcie, ze i ja włączę się do dyskusji o samotności w związku, choć jestem już bardzo dużo po 30-tce i pewnie jednocześnie najstarszą z was. Problem mam jednak od dawna taki sam. Za mną dwadzieścia kilka lat małżeństwa, odchowane dzieci i samotna codzienność pod wspólnym dachem, choć w osobnych pokojach . Dlaczego? Powód taki, jak u niektórych z Was - DZIECI. To dla nich żyję, pracuję, wmawiam sobie, że daję radę i nie muszę mieć wszystkiego. Męża zaledwie toleruję i szanuję jako ojca naszych dzieci, nic więcej nie mogę z siebie wykrzesać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj - może przez te dwadzieścia kilka lat to DZIECI były Twoim priorytetem a mąż był "w odstawce"? Dzieci poszły własną drogą a Wy już niewiele macie sobie do powiedzenia. To NAJCZĘSTSZY błąd, który popełniają kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie twierdzę, że tak nie jest. Jeśli traktować to jako błąd, to oczywiście przyznaję się do jego popełnienia. Jednak, nie wiem jak to się stało,że w swoim mężu nigdy nie miałam przyjaciela, kolegi, z którym można by było pogadać o wszystkim, zwyczajnie poplotkować, coś wspólnie zrobić... On odkąd pamiętam wszystkiego mi tylko zazdrościł, mimo że nigdy nie dawałam mu tego odczuć. Zaczynało się od drobiazgów, a skończyło na posądzaniu mnie o zdradę z różnymi osobami(m.in z księżmi!!!). Ta chora zazdrość zniszczyła nasz związek do końca, w każdym razie, ja nie potrafię już i chyba nie chcę zmieniać naszej relacji na "normalną"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiemlepiej
do życia kazdego wkrada się rutyna, to normalne. druga sprawa, że różne temperamenty potrzebują zgoła czegoś innego. dla jednego potrzebna jest ucieczka na drugi koniec świata - do nyc, i wejście na empire state building a drugiemu do szczęścia wystarczy ucieczka do innego miasta, w góry i pobyt w jakims hotelu - np. nosalowym dworze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość no 1
Też się dopiszę. Żonaty od 11 lat. Zdani tylko na siebie więc życie odbiło się na małżeństwie. Duża w tym moja wina. Próbowałem to układać do kupy, ale chyba nic z tego nie będzie. Mam tu na myśli zaangażowanie mojej żony w to by się ułożyło. Jest po północy, a jej nie ma i raczej nie spodziewam się, by się odezwała. Po prostu nie przejmuje się, że druga strona może przeżywać tę sytuację. Kompletnie nie mam do kogo się zwrócić, ciężko mi funkcjonować. Odbija się to na pracy. Ratuje się tabletkami. Od dwóch miesięcy sypiam po 3-4 godziny na dobę. Cholernie mi brak rozmowy, kogoś kto wysłucha i może sam ma podobny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nika
Jak widać nie tylko kobiety czują się samotne w małżeństwie, choć to one przeważają na tym forum. Nie tylko mężczyźni są egoistami dbającymi wyłączne o swoje dobre samopoczucie. No cóż, do tanga trzeba dwojga. O małżeństwo i dobre wzajemne relacje muszą się starać dwie strony. Starania jednej osoby przy obojętności drugiej na dłuższą metę nie sprawdzą się. Przerabiam to w swoim małżeństwie już jakiś czas i czasami po prostu odechciewa mi się już żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci są ważne ale mąż również i choć ja się staram by miał jak najlepiej to jemu ciągle źle woli komputer telefon i telewizor nie u każdego problemem są dzieci ale bardziej brak zrozumienia i chęci że strony partnera by był w naszym wspólnym życiu często partner tylko siedzi z boku i krytykuje a my kobiety jesteśmy z wszystkim same ja gdyby on pokazał choć cień zainteresowania mną zrobiłbym dla niego wszystko a niestety mieszkam z nim a czuję się jakbym mieszkała z kim kto jest ze mną nie wiem po co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość37
Też się czuję samotna, jestem 12 lat po ślubie, dzieci wcale nie były dla mnie całym światem, kocham je, ale tak samo i kocham męża. Jednak ten (starszy o 13 lat ode mnie) ma mnie po prostu dość, odczuwam to na co dzień. Jest miło, spokojnie, robi śniadania do łóżka, wspólne zakupy, ale np. seksu nie ma od 6 lat, nie przytuli się sam, nie pamięta o rocznicach, urodzinach, potrafi się przyczepić o byle co, dziś np. awantura o to, że nasz pies wszedł na łóżko. Świetny pretekst, by pokazać mi swą niechęć. Dowiedziałam się, że ma tego wszystkiego dość. Siedzę i ryczę, pan obrażalski w salonie na dole, zresztą spał tam dzisiaj. Może brzmi to jak bzdura, ale dla mnie nie jest. Kiedy się człowiek dowiaduje, że nie jest kochany, że nie jest nic wart w oczach drugiego, na którym mu zależy, to chyba może się zrobić przykro. Myślę, że gdybym nie miała dzieci w wieku wczesnoszkolnym, zakończyła bym tę udrękę ostatecznie. Bo moje życie mi nie wyszło, zdecydowanie nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałem to i zamyśliłem się co Tobie odpowiedzieć, ciśnie mi się na usta tylko pytanie, czemu osoby które kiedyś się kochały gotują sobie taki los?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość37
Nie znam odpowiedzi na to pytanie, wiem jedynie, że ja nadal go kocham, ale czuję, że on mnie nie i to strasznie boli, zwłaszcza w sytuacjach takich jak dziś. Banał, prawda? Sytuacja jakich milion. Jestem w totalnym dołku. Mój mąż ma taki charakter, że jeśli się pokłócimy, potrafi nie odzywać się ileś dni. O taką bzdurę! Nie rozumiem, chyba po prostu to faktycznie pretekst. Jeśli się kocha, bzdury nie mają znaczenia, jeśli się kogoś nie znosi, każdy drobiazg przeszkadza. I co, nic z tym nie zrobię. Już dawno nie czuję się jak kobieta, to już lepiej byłoby nigdy nie zakładać rodziny i nie wiązać się z nikim, żeby nie cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas nie ma takiego problemu bo nie ma izolacji w związku. Mąż jest zawsze przy każdym badaniu ginekologicznym cipki i wspierał porody nie wstydzę się męża i intymność to ja i mąż a nie ja i ginekolog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że masz rację, jeśli się kocha to problemy jak góry są malutkimi a jeśli sztuka się zwady to malutkie problemy są gigantyczne, myślę że milcząc cię rani bo tak mu wygodnie i nie wie albo robi tak celowo ja zawsze uważam że trzeba rozmawiać ale trzeba tego chcieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz źe masz dzieci więc zwróć swoją miłość i uczucie jeszcze bardziej w ich stronę choć wiem że one nie zastąpią tobie męza może to spowoduje mniejszy ból

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co znaczy: zakończyła bym tę udrękę ostatecznie ;?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość37
Ostatecznie czyli ostatecznie, po prostu. Usunęłabym się raz na zawsze z jego drogi, może wtedy choć raz zrobiło by mu się przykro. Cały dzień się nie odzywa, przyszedł właśnie bez słowa i ze złą miną, nawet nie spojrzawszy, zabrał laptopa i poszedł sobie z powrotem na dół, do salonu. Będzie siedział do nocy, w końcu cały dzień przespał. Najlepsze, że dla dzieci jest dobrym ojcem, troszczy się, nie denerwuje tak jak ja. Mnie tylko nie ma w jego sercu. Ot, banał, a jaki przykry. Będę dziś spała z kotami i psem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość37
On pewnie wie, że mnie rani tym milczeniem, hrabia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Usunęłabyś się. ... I gdzie byś poszła? Możesz pozwolić sobie na niezależność finansową i byś dała sobie ekonomicznie radę sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może to on powinie się usunąć skoro przestało jemu odpowiadać obcowanie z tobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grego
Do gość37, jeżeli jak piszesz bardzo kochasz męża, to nie rozumiem jego postępowania. Ja jestem żonaty 30 lat i nadal się kochamy jak te 30 lat temu. Zdarzają się również jakieś niesnaski, ale życie razem polega na kompromisach co w naszym przypadku się sprawdza. Myślę, że jak kobieta kocha i dba o rodzinę to powinna być kochana i szanowana, czego Ci bardzo życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 37 jesteś tu jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×