Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

1 listopada - w dniu Wszystkich Świętych - w dniu Pamięci o ludziach, których z nami już nie ma. Największe polskie nekropolie i małe cmentarze - na wszystkich ogień świec i zniczy - symbol pamięci i szacunku dla tych którzy odeszli. W wielu miejscach także kwesty na rzecz ratowania zabytków najpiękniejszych polskich cmentarzy,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GRABKU,👄WIAZKU👄,WIERZBKO👄,JARZEBINKO,👄LESZCZYNKO👄.CYPRYSKU.👄pod CYPRYSEM👄,DRZEWO OLIWNE👄___________pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien Babci Mokra kurtka zawisla na wieszaku. Schylona postac czule calowala spracowana reke kobiety. Za zapraszajacym gestem podazyl w glab mieszkania. - Och, jakze sie ciesze, ze cie znów widze – powiedziala kobieta, wprowadzajac goscia do pokoju – dawno u mnie nie byles. Chyba rok temu. Ogromnie sie ciesze. Powiedz, co u was slychac? Jakie nowiny? Ani mama nie przyjedzie, ani tata... Chlopak wygodnie usiadl w fotelu, nogi wyprostowal na dywanie. Widzisz babciu, ciezko wyrwac sie z domu. Ciagle praca, praca i praca. Ojciec z matka sa przepracowani. - Tak synku, masz racje, sa przemeczeni. Ale soboty sa wolne i niedziele...Wypijesz herbate? Tak, tak babciu, z najwieksza ochota. Babcia podreptala do kuchni. Chlopak wstal z fotela i zaczal rozgladac sie po pokoju. Jak tez to ona wszystko utrzymuje w porzadku – pomyslal. Dawno tu nie bylem. Ona mówi, ze rok temu. Tak, to prawda. To juz rok. Wtedy bylem ze starymi. O, jakie ladne filizanki. Podobaly by sie mojej dziewczynie. Jak tu czysciutko, jak milo. Jak ona daje sobie rade z tym wszystkim, przeciez jest sama. Jak ona sobie radzi? Dziadek umarl chyba trzy lub cztery lata temu. Rozmyslania nad tym przerwalo skrzypniecie drzwi od kuchni. Zmeczona zyciem kobieta w drzacych rekach wniosla herbate. - Masz ladny dywan babciu – spojrzal w dól i zobaczyl kilka ciemnych plam. Ach, przepraszam. Nie wytarlem butów. Ale to nic, jak wyschnie, to „przejade” odkurzaczem. Ma babcia odkurzacz? - Tak synku. Usiadz, nic nie szkodzi, ja to sprzatne. - Moze babci pomóc? – spytal gdy odchodzila do kuchni. - Nie, dam sobie rade. Usiadz. Wyszla. Jak ja zagadnac – pomyslal wysoki, barczysty, wyrosniety jak na swój wiek chlopak. Nie moge tutaj dlugo siedziec. Tam na mnie czekaja. Chcialbym miec takie mieszkanie. Dwa pokoje, kuchnia lazienka balkon. Jak ona ladnie tu mieszka... - Widzisz, spodziewalam sie, ze dzisiaj przyjedziesz – z usmiechem weszla babcia. Upieklam na te okolicznosc placek. Z jablkami, taki jak lubisz – dodala z nieukrywana radoscia. Mialam kilka zimowych jablek. Poczestuj sie synku. Usiadl w fotelu, przysunal talerzyk z plackiem. - Jak sie babci zyje? Widze, ze dajesz sobie jakos rade. - Trzeba synku. Tak jakos sie zyje. Co mi na stare lata pozostalo? Tylko ten dom i nic wiecej. Mam jeszcze ciebie – uscisnela mu dlon, tak jak ktos, kto kocha najbardziej – i twoich rodziców. Chcesz zobaczyc mój album ze zdjeciami? Tam bylam jeszcze mloda... - Nie babciu. Wpadlem tutaj na chwile, zaraz bede musial isc. - Gdzie sie spieszysz. Porozmawiajmy. Nikt do mnie nie zaglada. Czasami sasiadka wejdzie i to wszystko. Powiedz, co u was nowego? - Czy moge zapalic? - Nie mam popielniczki. - Moze byc podstawek od szklanki. Pózniej sprzatne. Zapalil papierosa. Zaciagnal sie gleboko dymem. - Pytasz co u nas nowego? Nic takiego. Ojciec sprzedal malego fiata i kupil duzego. - Skad mial pieniadze? – zaklopotala sie. - Naskladalismy troche. Dolozyl i kupil nowego. Matka pracuje tak jak pracowala. - A ty, synku? - Ja...Cóz, rozumiesz babciu. Brygadzista mial jakies watpliwosci co do mnie i zwolnil z pracy. Teraz jestem u prywaciarza. Naprawiam samochody. - Poczestuj sie jeszcze synku. Pij herbate, bo wystygnie – spojrzala nan z wielkim uczuciem, tak jak matka spoglada na nowo narodzone dziecko. - Skad babcia wiedziala, ze dzisiaj przyjade? Ten placek, twój odswietny ubiór. - Co roku do mnie przyjezdzales, wiec pomyslalam, ze dzis równiez mnie odwiedzisz. - Co roku?- spytal z niedowierzaniem. - Tak synku. Ty tego nie pamietasz, ale przyjezdzales z mamusia i tatusiem. Dzis po raz pierwszy jestes u mnie sam. Bardzo sie ciesze i dziekuje za to. - Moglabys babciu przyjechac do nas. Na dworzec nie masz daleko, wsiadasz w autobus i jedziesz. To przeciez nie tak daleko. A potem, moze ojciec ciebie odwiezie. - Za stara jestem na takie podróze. Zobacz za okno. Snieg i wiatr, slisko. Ale wy macie samochód. Moglibyscie przyjechac...To przeciez nie tak daleko – usmiechnela sie. - Mówilem juz babci, ze nie mamy czasu – powiedzial podniesionym glosem. - Nie denerwuj sie synku. Ja to wszystko rozumiem. Nie tak latwo wyrwac sie z domu. Doleje herbaty. Chcesz? - Nie babciu. Na mnie juz czas. Bede musial juz isc. - Gdzie sie spieszysz? Dopiero wszedles, a juz wychodzisz Wstal, podszedl do drzwi. Odwrócil sie jednak i rzekl: - Przyjechalem tutaj do kolegi i pomyslalem, ze odwiedze babcie. Kolega ma imieniny. Kolezanki kupily kwiaty, duzo kwiatów i wlasnie... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cz.2 Jaki jest dzisiaj dzien? – spytala wstajac z fotela. - Niedziela – odparl bez namyslu. - Tak, wiem, ze niedziela, synku. Ale chodzi mi o date. - A na co to babci? Dzis jest dwudziesty pierwszy styczen. Jarek ma imieniny. - Ach tak – kobieta schylila glowe. Jak musisz synku, to idz. - Tak babciu – podszedl do niej i objal ramieniem, zaraz pójde tylko...mam prosbe. Czy...moglabys...pozyczyc mi...troche...pieniedzy – mówil niezdecydowanym glosem. Nie duzo...jakies...tysiac zlotych. Ja oczywiscie oddam babci jak tylko bede mógl – powiedzial jednym tchem. Wyplate mamy za dwa tygodnie, tak, ze... - Tak synku. Skoro potrzebujesz... Podeszla do szafy i wyjela spod bielizny pieniadze. Dlugo patrzyla na wizerunek widniejacy na banknocie. Lza splynela po policzku zoranym czasem minionych lat. - Ma pan racje panie Mikolaju – szepnela do siebie – swiat sie kreci. - Mówilas cos babciu? - Nie, synku. Baw sie dobrze. Rocky

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GRABKU, WIAZKU ,WIERZBKO ,JARZEBINKO, LESZCZYNKO, pod CYPRYSEM, DRZEWO OLIWNE jesteście moimi ulubionymi drzewami. Podsłuchuję często o czym szumicie i bardzo podoba mi się ta melodia. Postaram się coraz cześciej wsłuchiwać a może kiedyś zagram swoją. Biesiada to wspaniała uczta dla duszy, można rozmawiać o wszystkim co miłe sercu i co boli. Witam Wszystkie Piękne Drzewa. Czy mogę wprosić się do Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JODEŁKO, GRABKU, WIAZKU ,WIERZBKO ,JARZEBINKO, LESZCZYNKO, POD CYPRYSEM, DRZEWO OLIWNE jesteście moimi ulubionymi drzewami. Podsłuchuję często o czym szumicie i bardzo podoba mi się ta melodia. Postaram się coraz cześciej wsłuchiwać a może kiedyś zagram swoją. Biesiada to wspaniała uczta dla duszy, można rozmawiać o wszystkim co miłe sercu i co boli. Witam Wszystkie Piękne Drzewa. Czy mogę wprosić się do Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochany CYPRYSKU_____witaj w naszych progach! Uslyszalam Twoja piekna melodie i natychmiast biegne na BIESIADE by CIEBIE przywitac i 👄 CYPRYSKU,nawet nie wiesz jak bardzo cieszymy sie ,ze do nas dolaczylas.Tak bardzo nam Ciebie brakowalo! Tesknilysmy bardzo! Wielka radosc :D:D:D:D:D Dzisiaj mialam taaaaaki smutek w sercu,,,,jestem z dala od mogil moich kochanych bliskich,,,,i pojawiasz sie,,,aby mi go przegonic.Jak zawsze,jestes zawsze tuz obok mnie.Dziekuje :D Usiadz kochana ,,,i szum razem z nami :D Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CYPRYSKU______dziekujemy za piekne slowa pod naszym adresem! Brakowalo nam Twojego towarzystwa,,,,,oj brakowalo,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W podziekowaniu za pamiec_____zyczymy Ci CYPRYSKU Spelnienia marzen ukrytych gleboko pod poducha mnozenia sie pieniazkow w \"skarbonce\" wielkiego kosza kwiatow z bijacym w glebi sercem czerwonym 🌻[🌻🌻🌻❤️🌻🌻🌻🌻 radosci i zdrowia na kazdy dzien spelnienia marzen najskrytszych gwiazdki z nieba i rumiencow na twarzy niech Cie usypia swiatlo ksiezyca i szum wiatru za oknem niech Cie budzi spiew slowika , niech Ci slonko cieplo gra niech Twoj usmiech dlugo trwa spokoju duszy, wytrwalosci i samych przyjemnych dni w przyszlosci wszystko co jest Twoim marzeniem co jest i bedzie w przyszlosci ____niech nie mija z cichym westchnieniem lecz sie spelni w calosci! \"Nie zapomnij o nas slonko!!!!!!!!!!!!!!\"👄❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapraszam Na TIRAMISU_____i zostawiam przepis,,, Pyszne ciasto ____którego ojczyzną są Włochy. Nie wymaga pieczenia! Zobacz ,jak prosto je przyrządzic ,,,,,:D przygotowanie: 30 min ilość porcji: 16 (zmien) Składniki 4 jajka 10 dag cukru 1 cukier waniliowy 50 dag Moscatino lub ser zwykły Rum Mocno zaparzona kawa Biszkopty Sposób przygotowania Jajka, cukier + cukier waniliowy + ser zmiksować na jednolitą masę Biszkopty zamoczyć w kawie z rumem i układać na foremce na przemian: biszkopty, masa, biszkopty, masa. Gotowe włożyć na noc do lodówki Przed podaniem posypać kakao. SMACZNEGO :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Donioslam jeszcze smaczny placek z owocami,,,:D Polecam! Szybki placek,,,,,,,, Dobry na każdą porę roku, bo owoce mogą być zarówno świeże jak i z puszki. przygotowanie: 15 min ilość porcji: 20 (zmień) Składniki 4 szklanki mąki 1 proszek do pieczenia 1 szklanka śmietany 2 szklanki cukru 1 kostka margaryny 5 jajek owoce Sposób przygotowania Margarynę roztopić i ostudzić. Wszystkie składniki wymieszać, rozłożyć na wytłuszczoną i wysypaną kaszą manną blaszkę. Na wierzch ułożyć owoce, piec około 40 minut, sprawdzać patyczkiem czy jest już suche. Jak wystygnie, można posypać cukrem pudrem SMACZNEGO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radosc serca....................... Dzis obudzil mnie szept cichy, jakby duszek stapal boso, poprowadzil mnie szelestem swego cienie. Otworzylam oczy przenioslam wzrok ku niebu, szukajac bladzac promienia. Znalazlam swiatelko czulam usmiech i bicie serca. To ludzie , dzieci radowali sie, bawili nawet bezdomny z lezka dal dzwiek biciu swego serca. Beztroskie chore dzieci, zaniose na gore,naucze czytac , opowiem bajke , do snu ukolysze. Gdy bezdomny zapuka w me progi , nakarmie , przytule i opowiesci poslucham. Potem pojde na spacer,siade na lawce, popatrze w ciemne niebo, a nuz gwiazdeczka usmiechnie sie do mnie....... Pola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane BIESIADOWICZKI____zapraszam na spotkanie z Monika ❤️❤️❤️ - Tak, to było przeznaczenie, bo do Anglii miała jechać moja przyjaciółka nie ja. Ale fajnie byłoby zobaczyć coś jeszcze. Nie lubię wyjeżdżać na wczasy albo sama w nieznane miejsca - wyjaśniła. - Podróże mają dla mnie urok pod warunkiem, że jadę do kogoś. Kogoś, kto na mnie czeka, cieszy się, że przyjechałam. Nie lubię być w anonimowym tłumie. - To zupełnie tak jak ja - powiedział Iwo. - Gdziekolwiek jestem, cieszę się, że mogę zatelefonować do przyjaciela i usłyszeć: \'Stary, fajnie że jesteś, wpadaj\'. Wtedy najbardziej obce miejsca natychmiast robią się przyjazne. - No właśnie, cieszę się, że pan rozumie. - Ja dziecko wiele rozumiem - Iwo pogłaskał ją po ręce - a już takie uczucia najbardziej. Spędziłem większość mojego życia w podróżach. Ania z Maćkiem zaczęli się żegnać. Stanowczo zaprotestowali, kiedy Monika chciała umówić się na następny dzień, żeby zaopiekować się Antosiem. - Mowy nie ma - wykrzyknęli zgodnym chórem. - Nawet niech mama o tym nie myśli. A my zapraszamy do nas na przyjęcie pojutrze. - Maciek ma urodziny - wyjaśniła Ania Iwo - Mój małżonek skończył dwadzieścia sześć lat dwudziestego pierwszego czerwca, ale zawsze robimy bal dopiero dwudziestego dziewiątego. To dla nas taka specjalna data. Przyjedziecie oczywiście. Proszę mi to obiecać - zwróciła się do Iwo. - Oczywiście, że tak. Nie sadzę, żeby mama protestowała. A szóstego macie już zarezerwowany czas, mam nadzieję - odpowiedział Iwo. - Mamy, mamy... Wszyscy już wiedzą, że trzeba przynieść pakiety chusteczek higienicznych bo łez będzie co niemiara na tym pożegnalnym przyjęciu. U nas nie będzie łez - śmiała się Ania. - U nas, jak już ktoś się rozpłacze, to ze śmiechu. - To będziemy na pewno - poważnie zapewnił Iwo. - Świetne dzieciaki - powiedział, patrząc jak odchodzą objęci i roześmiani. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WIAZKU____ wreszcie uzyskasz odpowiedz na zadane wczesniej pytanie_____Czy Monika wyzna mu prawde? :D ❤️❤️❤️ Maciek odwrócił się i pomachał ręką. - Tak, starzeją się nam dzieci - westchnął Iwo. - Moje jeszcze starsze. Ale ja zawsze powtarzam sobie: ich problem, skoro chcą niech się starzeją. Ja poczekam. Mnie się nie spieszy. Do starości mi się nie spieszy, ale do ciebie nawet bardzo - puścił do niej wspaniałe perskie oko. - Cieszysz się, że jestem wcześniej? Mam wspaniałą niespodziankę. Chodźmy stąd, opowiem ci po drodze - machnął ręką na kelnerkę, pokazując, że chce zapłacić. - I wiesz co? - mówił wstając z krzesła. - Całą drogę zastanawiałem się, czy... Raptem spojrzał na nią i usiadł z powrotem. - Monika, Maciek urodził się dwudziestego pierwszego czerwca, tak? - spytał i uśmiech znikł z jego twarzy. Monika spuściła głowę. - Monika, pytam cię, czy to prawda? To znaczy... - w jego głosie słychać było bezbrzeżne zdumienie. - To znaczy że... - zamilkł. Miał minę, jakby nie mógł uwierzyć w to, co zaczynało do niego powoli docierać. - To Maciek nie może być moim synem - zbladł i przymknął oczy. Wyglądał, jakby otrzymał cios prosto w żołądek i nie mógł złapać tchu. Monika siedziała jak sparaliżowana. Podniosła głowę i wpatrywała się w ukochanego nie mogąc wykrztusić słowa. - Oszukałaś mnie. Ty mnie cały czas oszukiwałaś! - mówił to spokojnie, tylko dłonie zacisnął w pieści. - To wszystko było kłamstwem. Jak mogłaś! Monika próbowała znaleźć jakieś słowa. Nie tak miał dowiedzieć się prawdy. Nie tak. W jej oczach pojawiły się łzy. - Ja... Ja chciałam... - Nic nie mów - uciął. - Lepiej nic nie mów. Wstał i spojrzał na nią z takim żalem, że skurczyła się w sobie. - Ty mnie cały czas oszukiwałaś! - powtórzył kręcąc głową, jakby nadal nie mógł w to uwierzyć. - To wszystko było kłamstwem - powtórzył raz jeszcze i grymas bólu wykrzywił mu twarz. Odwrócił się na pięcie i odszedł bez słowa. Monika chciała biec za nim. Zerwała się z krzesła i opadła na nie z powrotem. “Co mu powiem? - schowała twarz w dłoniach. - Co mogłabym mu powiedzieć?!” cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjaźń mnie przyciągała Przyjaźń zresztą jeszcze innymi przyciągała mnie urokami. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się w gronie przyjaciół, świadczyliśmy sobie nawzajem drobne przysługi. Razem czytaliśmy pięknie napisane książki. Razem żartowaliśmy, razem zachowywaliśmy powagę. Czasem spieraliśmy się z sobą, bez nienawiści, tak jakby się człowiek mógł sam z sobą spierać, a te bardzo rzadkie spory były tylko przyprawą dla panującej między nami niemal zawsze zgody. Uczyliśmy jedni drugich, uczyliśmy się jedni od drugich. Gdy kogoś z nas brakowało, bardzo tęskniliśmy za nim. Z wielką radością witaliśmy wracających. Takimi to właśnie znakami, wyłaniającymi się z serc, które się wzajemnie kochają, malującymi się na twarzy i błyszczącymi w oczach, dźwięczącymi w mowie, przejawiającymi się w najróżniejszych gestach serdecznych, przyjaźń się coraz goręcej rozpala, a jej płomień może stopić wiele dusz w jedność. św. Augustyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JODEŁKO kochana cudowny z Ciebie Człowiek, dziękuję za miłe przyjęcie do Waszego grona. Witam Cię i pozostałe przemiłe biesiadniczki. Znalazłam piękny wiersz na te dni pełne zadumy, żalu i tęsknoty. ŚWIĘTO ZMARŁYCH Jest taki dzień w roku... Kiedy refleksja w serce się wkrada, deszczowy zazwyczaj i zimny... dzień...1-ego listopada. To taki czas zadumy, modlitwy nad zmarłych duszami. Choć ICH już nie ma wśród nas... kochamy nadal, więc pamiętamy. Patrzę na płomień tlący się w zniczu. Smutek i żal się we mnie budzi. Spoglądam w niebo i zadaję pytanie: „Dlaczego Boże, zabierasz dobrych ludzi?” Zabierasz tych, co mają serca szlachetne. A ci bez niego po ziemi stąpają. Dlaczego śmierć musi rozdzielać tych... którzy tak bardzo się kochają. Kiedy już opuszczam bramy cmentarza... zmarłe dusze żegnam powoli... Nie proszę Boga o życie, ale mam nadzieję... że za rok tu przyjść mi pozwoli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ Przytulam Cie CYPRYSKU i dziekuje za piekny,refleksyjny wiersz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy,jaka radosc nam sprawiasz,kiedy Cie widzimy.,,,,, Czekam na nasze drzewka,ktore powroca do swych domow,,,,i na BIESIADE :D WIAZKU kochany____moj telefon czeka na Twoja wiadomosc,,,,👄 ____do zobaczenia,,,mam cicha nadzieje na dzisiejsze spotkanie. GRABKU🖐️JARZEBINKO🖐️WIERZBKO🖐️LESZCZYNKO🖐️pod CYPRYSEM🖐️DRZEWKO OLIWNE🖐️_____zapraszamy do nas,,,, \"Rehabilitacja \" Szymborska Wisława Korzystam z najstarszego prawa wyobraźni i po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych, wypatruję ich twarzy, nadsłuchuję kroków, chociaż wiem, ze kto umarł, ten umarł dokładnie. Czas własną głowę w ręce brać mówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza, gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność, twoje jakośtobędzie, równowaga ducha pomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą? Wierzyłam, że zdradzili, że nie warci imion, skoro chwast się natrząsa z ich nieznanych mogił i kruki przedrzeźniają i śnieżyce szydzą - a to byli, Joriku, fałszywi świadkowie. Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. Chwiejna waluta. Nie ma dnia, by ktoś wieczności swej nie tracił. Dziś o wieczności więcej wiem: można ją dawać i odbierać. Kogo nazwano zdrajcą - ten razem z imieniem ma umierać. Ta nasza nad zmarłymi moc wymaga nierozchwianej wagi i zeby sąd nie sądził w noc i żeby sędzia nie był nagi. Ziemia wre - a to oni, którzy są już ziemią, wstają grudka po grudce, garstka obok garstki, wychodzą z przemilczenia, wracają do imion, do pamięci narodu, do wieńców i braw. Gdzież moja władza nad słowami? Słowa opadły na dno łzy, słowa słowa nie zdatne do wskrzeszenia ludzi, opis martwy jak zdjęcie przy błysku magnezji. Nawet na półoddechu nie umiem ich zbudzić ja, Syzyf przypisany do piekła poezji. Idą do nas. I ostrzy jak diament - po witrynach wylśnionych od frontu, po okienkach przytulnych mieszkanek, po różowych okularach, po szklanych mózgach, sercach, cichutko tną. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Chwila ciszy" Niech płoną świece A ogień piekieł wiecznie się tli Bo gdy tam płomień zgaśnie To i w niebie nie zastaniesz anioła A wtedy wspomnisz Serafinie glorii czas Gdy z ognistym mieczem w dłoni Strzegłeś raju bram Wspomnisz i Ty Lucyferze hańby dzień Gdyś z niebios spadł z wysoka Ale to nie będzie już ważne Gdy Bóg od nas odejdzie Nadejdzie jeszcze trwogi czas Gdy zetrą się wraże zastępy Gdy siedem trąb niebiańskich Otworzy piekieł odmęty Gdzie wtedy będziesz Ty Do którego się modlimy Czy zejdziesz z krzyża by bronić nas Czy też otworzysz wieczną mogiłę Na polach raju mokrych od krwi Wyrosną piękne kwiaty Wszak wiara pozwoli nam uwierzyć że nadejdą jeszcze piękne czasy Aniol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do matki Oczy przerażonej sarny Czający się w nich lęk To matka Niedawno w bólu bliskim śmierci Powołała życie Los odebrał jej je Pozostawiając tylko łzy Kobieta i Mężczyzna Radość i Smutek Cierpienie i Ból Życie i Śmierć * * * Dziecko nie znając słów krzyczy \"Mamusiu, gdzie jesteś mamusiu\" Śpij, śpij kochanie I zapomnij o mrokach samotności Aniol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Święto zmarłych Czasami gdy zapalisz świeczkę Może po nią sięgnąć malutka dłoń Oświetli sobie chłód grobu Roześmieje się radośnie (Aż płomyk figlarnie zamigocze) A potem znów zaśnie< Licząc, że za rok też nie zapomnisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamięci przyjaciół Pada łza Samotna, jedyna Po policzku spływając Bruzdy ślad smutny zostawia Tęsknoty, wspomnień i żalu Pada łza Woda co zmarłym oddana Gdy spadnie zmiesza się z krwią Tu przelaną Poległych, przegranych Pada łza Przyjaciół nią opłakuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O przemijaniu Chcę być jak liść tańczący na wietrze Targany podmuchami Losu Jeden z wielu zrodzonych co roku Dla kaprysu Losu jeden z wielu Umierających Jego odejścia nie zauważy nikt Wszak kiedyś znów będzie wiosna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM BIESIADNICZKI! Wspólne wspominanie tych, co odeszli , ma szczególną moc budzenia poczucia ciągłości życia i refleksji nad tym, że nie do końca przemijamy.... Nie bojmy sie przemijania.!!!!!Popadlam w zadume i dziele sie swoimi refleksjami.... Zycie jest zbyt krotkie,aby zatruwac je sobie strachem, zwlaszcza strachem przed staroscia. Strach to niebezpieczna sprawa. Prowadzi do nieporozumien miedzy ludzmi, ktorzy sie kochaja, do klotni i wojen, prowokuje wszedzie agresywne zachowania . :D:D:D:D:D Najpiekniejsze zdanie z Biblii brzmi:\"nie bojcie sie\". Kazdy rozsadny czlowiek powinien dazyc do tego,aby sie nie bac. I mozna to osiagnac zupelnie swiadomie. :D:D:D:D:D W zadnym wypadku nie wolno mowic,ze tyle razy cieszylam sie na prozno.Stracimy wiele pieknych przezyc. Pozbawiamy sie przyjemnosci,jaka jest radosc oczekiwania. Nie trwonmy tych mozliwosci,cieszmy sie z tego,co bedzie. Nie pozwolmy zwyciezyc strachowi. nieszczescia i tak przewaznie uderzaja jak grom z jasnego nieba. Na strach zawsze bedzie czas---kiedy nadejdzie\"katastrofa\". lecz wtedy zadziwi nas,jak wiele potrafimy zniesc, jak szybko potrafimy sie dopasowac, kiedy zmuszaja nas do tego okolicznosci. :D:D:D:D:D W miare uplywu lat uczymy sie jednego:ze zdarzaja sie sytuacje z pozoru bez wyjscia,ale mimo to wszystko jakos toczy sie dalej. W dodatku lepiej i szybciej,jesli sie nie boimy. Pozdrawiam wszystkich:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj WIERZBO!🖐️ Juz Cie widze,jak grozisz nam paluszkiem____no,no,,,i mowisz___zyjcie bez leku,,, Czy tak sie da? Alez ,mamy te swiadomosc,ze kiedys i my przeniesiemy sie ,,,,a teraz poki co,zmagamy sie z trudami dnia codziennego____mamy swoje radosci i niestety,smutki tez. Czy obawiamy sie tej \"przeprowadzki\"?____nie mysle o tym! Dzien zadumy_____ wnosi wiele refleksji,,,, Kazda z nas przezywa te dni podobnie,,,,odswiezamy wspomnienia,,,przywolujemy w nich bliskie nam osoby,przyjaciol,,, Przy okazji spotykamy dawno nie-widzianych krewnych,przyjaciol,znajomych. Niestety,dla mnie sa to smutne dni.Nigdy nie towarzyszy mi radosc,,,, Im jestem starsza ,tym bardziej przezywam z pelna swiadomoscia,ze zycie jest takie ulotne,,,krotkie,,,i czasami trudne. Zatem cieszmy sie chwilami,,,, Wypatruje nasze biesiadniczki,,,,,🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spotkanie z Monika,,,, ❤️❤️❤️ - Pani źle się czuje? - kelnerka delikatnie potrząsała ją za ramię. - Przyniosłam wodę, proszę - podsunęła jej szklankę. Monika pokręciła przecząco głowa. - Mogę coś dla pani zrobić? Może zawołać taksówkę? - kelnerka była wyraźnie przestraszona. Monika skinęła głowa na znak, że zgadza się na taksówkę. Wstała jak robot i skierowała się do wyjścia. - Proszę pani, ale rachunek - przypomniała kelnerka. Wyjęła pieniądze i nie patrząc położyła banknoty na stoliku. Taksówka podjechała w tej samej chwili. Monika podała adres i rozpłakała się. Szlochała coraz rozpaczliwiej. Taksówkarz bez słowa podsunął jej paczkę chusteczek. Już na miejscu powiedział: - Nie warto, wszyscy mężczyźni to dranie. Niech pani nie płacze. Nie warto. Stała przed wejściem do domu i rozglądała się wokół. “Poczekam - postanowiła. - Iwo musi tu przyjść, wytłumaczę mu”. Otarła łzy, ale płakała nadal. - Pani Moniko - jak spod ziemi wyrósł Witek taksówkarz. - Co się stało? Coś z dziećmi? Pan kapitan taki zdenerwowany odjechał przed chwila, teraz pani... Może mogę jakoś pomoc? - Odjechał? Przed chwilą? - powtarzała patrząc na niego. - Nie - pokręciła głową - nie może pan pomóc - i nie mogąc zapanować nad płaczem wbiegła do klatki schodowej. - Odjechał! Nie wróci! - trzasnęła drzwiami i usiadła na podłodze. - Nie wróci! Nigdy! I sama jestem sobie winna. Rozdział XIV - Maciek! - wykrzyknęła radośnie Kasia. - Co robisz w moim sklepie? Jeśli szukasz prezentu dla mamy, to uprzedzam, daj sobie spokój. Ona już zrobiła takie zakupy, że ten jej marynarz nie jacht ale kontenerowiec będzie musiał kupić żeby pomieścić jej bagaże. A może szukasz czegoś dla żony? - Pani szukam - powiedział bez wstępów. - Pani Kasiu, możemy porozmawiać? - Stało się coś? - dopytywała, prowadząc go do biura na zapleczu. - Napijesz się kawy? Właśnie zrobiłam świeżą. - Napiję się. Bo widzi pani, z mamą coś nie tak. - Co z mamą? W ostatniej chwili dopadły ją wątpliwości czy zniesie życie na morzu? Popatrz, właśnie rozpakowałam. W tej sukience zamierzam wystąpić w sobotę. Podoba ci się? - Chyba nie będzie miała pani okazji - powiedział. - Z mamą coś się stało. Chyba się pokłóciła z tym swoim marynarzem, jak go pani nazywa. Kasia odłożyła suknię i usiadła naprzeciwko Maćka. - Coś poważnego? - Nie wiem, ale boję się o mamę. - Opowiadaj - Kasia spoważniała. - Opowiadaj, bo i ja zaczynam się denerwować. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesien Placza drzewa, niebo placze Jakos wszystko jest inaczej Smutno nagle sie zrobilo No tak....lato sie skonczylo Szyby mokna juz od lez Zniknal takze bialy bez Rece drzewom opadaja Lisci na nich juz nie maja Wiatr rozpedzil sie i rwie Dokad lecisz? powiedz gdzie? Wyrwal drzewo z korzeniami U sasiada trzasnal drzwiami No tak...jesien przyszla slota Naraz wszedzie pelno blota Deszcze, wiatry....zimno mi... Ach!....dobranoc... zamknac drzwi Brzydka pora...juz ja znam Wole wiosne ...mowie Wam ....... BAT-Wojtek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj pierwszy lot,,,, Czasami chcialabym nie pamietac tego,,,,a jednak to zdarzenie wbilo sie mi sie w moja pamiec \"na wieki\". Musze wam powiedziec,ze wtedy naprawde nie balam sie___lecialam po raz pierwszy,,,bylam bardzo ufna,,,,wierzylam we wszystkie komunikaty,,,,a potem okazalo sie,ze przylecielismy na 3 silnikach,,,,jeden zepsul sie i bylo wielkie zagrozenie ladowania z pelnym bakiem,,,,a,,samolot wrocil dopiero do Polski po naprawie silnika,,, Listopad- pewnego poludnia wystartowalam samolotem z Warszawy do Chicago. Zaraz po starcie, przysnelam sobie, jak zawsze zreszta. Zatrzymalismy sie w Montrealu --aby zatankowac sie.Pospacerowalam po lotnisku i ponownie wsiedlismy do samolotu____lotnisko docelowe__ Chicago.Obudzil mnie glos pilota informujacego o ladowaniu w Chicago. Znizylismy sie, wokol rozciagala sie piekna panoama. Widac bylo oswietlone punkciki, jezioro Michigan i wkrotce ukazaly sie zabudowania miasta Chicago. Jednak samolot jakby zawiesil sie w powietrzu. Po chwili uslyszalam komunikat pilota, ze nie mamy pozwolenia na ladowanie. Mijaja minuty,,,,, my ciagle latamy nad miastem. Nastepny komunikat: potwierdza wczesniejsza informacje, nie mamy pozwolenia na ladowanie. Mija 40 minut, pilot po raz kolejny informuje o niemoznosci ladowania, zaprasza do ogladania panoramy Chicago. Wyciagam szyje na lewo i prawo (siedzialam prz oknie) i staram sie zobaczyc jak najwiecej, Zrobilam wiele zdjec. W pewnej chwili samolot ponownie wzbija sie do gory i to juz jest .... minut latania nad Chicago. Czuje uscisk w gardle. Na szczescie znowu obnizamy sie, pilot informuje, ze ladujemy. Czekam na moment kiedy kola samolotu dotkna powierzchni lotniska. Szczesliwie wyladowalismy. Lot z Montrealu do Chicago trwal ...... i tyle samo trwalo latanie nad Chicago. PS.Specjalnie nie podaje czasu____bylo naprawde sporo tych godzin,,, buuuuuu,,,,to niemozliwe wrecz______ze zyje,,,, :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapraszam na BRZOSKWINIE W SOSIE MALINOWYM,,,,, Skladniki: Cukier wanilinowy Bita śmietana 700 g brzoskwiń 1 pomarańcza 250 g malin 2 łyżki miodu 1 łyżka cukru 200 ml mleka Sposób przyrządzania Brzoskwinie sparzyć we wrzątku, obrać ze skórki i pokroić w ósemki. Pomarańczę obrać i pokroić w kostkę. Maliny, pomarańczę, Cukier wanilinowy, miód i cukier zmiksować. Śnieżynkę przygotować wg przepisu. Brzoskwinie ułożyć w salaterkach, polać sosem malinowym. Udekorować Śnieżynką. SMACZNEGO!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WYPRAWA/1/ Ojcze, czy jestes pewien, ze chcesz, abym to uczynil? Tak, Synku. Nie obawiaj sie, bo przez caly czas bede przy Tobie. Milosc, jaka zywie ku Tobie oraz ta, ktora Ty mnie kochasz, tworza wiez, ktorej nic i nikt nie zniszczy. Nawet smierc wobec niej jest bezsilna. Moze byc trudno! Bede cierpial? Z pewnoscia. Ale jak juz mowilem: mozesz tam nie isc... Ale chce, Ojcze. Bo Kocham Cie. Chocbym mial zginac, chce byc Twoim Synem, chce byc poslusznym, chce Cie kochac. A wiec szykuj sie do drogi! Jestem z Ciebie dumny. Ojciec lagodnie usmiechnal sie, mruzac oczy, ktore nagle staly sie szkliste i zaowocowaly lzami. Polozyl rece na ramionach Syna. Stanal dumnie wyprostowany, uniosl glowe i zaczal spiewac z calego serca, dajac upust swemu szczesciu, wychwalajac milosc i odwage Syna. Nastepnie padli sobie w ramiona i trwali tak placzac. Bedzie dobrze... Tego dnia na niebie pojawila sie piekna tecza. Ptaki lataly wysoko, spiewajac o jej kolorach. Slonce swiatlem swoich promieni zalewalo obficie cala okolice: zielone wzgorza, skapane w kwiatach laki, szeleszczace drzewa muskane lekkim wiatrem. Deszcz byl bardzo lagodny: tak, aby spadajace krople nie lamaly nawet najdelikatniejszych lodyzek. Dodawaly natomiast blasku i powabu kwiatom, ktore kolyszac sie lekko, wypinaly sie dumnie ku niebu i chwalily sie klejnotami kropel oraz barwnymi strojami platkow, w jakie ubrala je wiosna. Pod drzewem, na wzgorzu ujrzalem dwoje mlodych ludzi: chlopiec gral na gitarze i spiewal o swojej milosci a dziewczyna smiala sie i tanczyla. Ogien w kominku spokojnie sie tlil. W pokoju unosil sie zapach palonego drewna. Slychac bylo strzelanie galezi pozeranych przez ogien. Przy ogniu siedzial dziadek i popijal piwo. Obok niego krecil sie dorastajacy wnuczek i stale o cos dziadka pytal. A trzeba dodac, ze dziadek znany byl w okolicy z tego, ze duzo przezyl i duzo wiedzial. Nie mial ponoc sobie rownych... Dziadku! Opowiedz mi dzisiaj o podziemnych ludziach... no... prosze Cie... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×