Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Dzien dobry 🖐️ BIESIADO👄 GRABKU👄 ORZECH👄 JODELKO👄❤️ Dziekuje serdecznie za piekne dedykacje🌻🌻🌻 przesylam Ci wiosenne kwiatki i 👄 jestes jak zwykle kochana! Dziekuje rowniez za pozdrawienia od Drzewka Oliwnego i pozdrawaim🖐️ 👄. Mamy weekend, zapewnie odpoczywasz a ja spiesze do Ciebie z opowiadaniem , Poczytaj przy kawce:D 🌻❤️...... JA albo NIKT...... Kiedy w kwietniu 1994 roku 18-letnia Laura poznała Briana Andersona, nie mogła się oprzeć jego urokowi. Starszy o cztery lata chłopak przynosił jej kwiaty i miał szarmanckie maniery. Potrafił też prowadzić interesujące rozmowy z jej ojcem - biologiem, który został farmerem. Jednak to uwielbienie dla Laury bardzo szybko przerodziło się w swoistą obsesję i chęć podporządkowania jej sobie bez reszty. Brian nachodził przyjaciół Laury i ostrzegał ich, aby się z nią nie widywali. Wyczekiwał, aż Laura skończy pracę na pobliskiej fermie drobiu i narzucał jej swoje towarzystwo. Ta sytuacja przestała Laurze odpowiadać. Dziewczyna próbowała ograniczyć kontakty z Brianem. Jednak im bardziej starała się go unikać, tym większa była jego złość i wrogość w stosunku do niej. Kiedy pewnego lipcowego wieczoru Laura powiedziała mu, że nie chce się z nim więcej spotykać, Anderson wpadł w szał. Przyłożył jej do głowy pistolet i powiedział: - Skoro ja nie mogę cię mieć, nikt nie będzie cię miał. Zanim opuścił broń, upłynęła chyba najdłuższa minuta w życiu Laury. Drżąca ze strachu i wzburzenia dziewczyna uciekła. Anderson nękał ją dalej. Wielokrotnie dzwonił do niej późnym wieczorem i groził, że podpali dom jej rodziny, jeśli się z nim nie spotka. W nadziei, że zdoła go wystraszyć, Laura złożyła oficjalną skargę i policja zakazała Brianowi zbliżania się do dziewczyny. Jednak miesiąc później, gdy Laura po raz kolejny odrzuciła propozycję odnowienia znajomości, Anderson złapał ją za gardło i znów przystawił jej lufę pistoletu do głowy. Dziewczyna widziała, jak napastnik powoli zaciska palec na spuście. Przerażona zamknęła oczy i w tym momencie usłyszała suchy trzask nie naładowanej broni. - Widzisz, jakie to łatwe? - wyszeptał jej do ucha Brian. Kiedy jakiś czas później jeden z policjantów zobaczył ich razem - co było złamaniem urzędowego postanowienia chroniącego Laurę przed Brianem, Anderson został aresztowany i skazany na trzydzieści dni więzienia. Jednakże już drugiego dnia po wyjściu na wolność zaatakował na szosie samochód Laury i zmusił ją do zjechania na pobocze, po czym przetrzymywał ją przez kilka godzin wbrew jej woli. Po kolejnych dwóch dniach porwał dziewczynę sprzed domu Sary Tello. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmuszając silnik swej półciężarówki do maksymalnego wysiłku, Anderson pędził labiryntem krętych, odludnych dróg. Zadbane pola kukurydzy i fasoli stopniowo ustępowały miejsca rozległym łąkom i połaciom lasu. Laura nie miała pojęcia, gdzie się znajduje. Porażała ją świadomość, że Brian jest uzbrojony. Zdała sobie sprawę, że na tym pustkowiu nikt nawet nie usłyszy strzału. Na samą myśl o tym przeszedł ją dreszcz, ale starała się nie tracić panowania nad sobą. W końcu będzie musiał się zatrzymać. Wtedy spróbuje mu uciec. Kiedy przejeżdżali skrzyżowanie z jakąś szosą, Laura w oddali dostrzegła drogowskaz z napisem: Macy - 10 kilometrów. Teraz już wiedziała, gdzie są - w rezerwacie Indian Omaha, położonym około 80 kilometrów na południowy wschód od Wakefield. Samochód zaczął podskakiwać na porytej koleinami polnej drodze, biegnącej wśród drzew i wysokich traw. Gdy dojechali na szczyt zalesionego urwiska, z którego roztaczał się widok na rzekę Missouri. Anderson stanął i wyciągnął dziewczynę z wozu. - Chcę tylko porozmawiać - powiedział. Dalej stwierdził, że choć jego zdaniem Laura go prowokowała, jest gotów jej wybaczyć i zacząć wszystko od nowa. Obiecał, że tym razem ich znajomość będzie wyglądała zupełnie inaczej. Laura udawała, że go słucha, lecz prawie nic do niej nie docierało. Nagle ujrzała swą szansę - samochód! Drzwi od strony kierowcy były szeroko otwarte. Dziewczyna wiedziała, że Brian często zostawia kluczyki w stacyjce. Gdy Anderson odwrócił nieco głowę, spoglądając w stronę lasu, Laura zdecydowała, że nadszedł właściwy moment. Pędem doskoczyła do wozu i zatrzasnęła za sobą drzwi, po czym natychmiast zablokowała oba zamki. Z sercem walącym jak oszalałe sięgnęła do stacyjki. Kluczyków nie było! Przerażona patrzyła przez okno, jak Brian powoli podchodzi do półcieżarówki. Gdy stanął obok samochodu, spokojnie wyjął kluczyki z kieszeni dżinsów, otworzył drzwi kierowcy, popchnął Laurę na siedzenie pasażera i włączył silnik. Przejechał niecały kilometr i zatrzymał wóz na łące. - Widzę, że nie zmienisz zdania - powiedział z westchnieniem. - Może chociaż zostaniemy przyjaciółmi? Wyczerpana nerwowo Laura nie potrafiła dłużej ukryć swoich uczuć. - Wolałabym umrzeć, niż się z tobą spotykać - krzyknęła. Anderson spojrzał na nią chłodnym wzrokiem. - W takim, razie - powiedział - powinnaś chyba zacząć uciekać. Dziewczyna zamarła na ułamek sekundy, jednak instynkt samozachowawczy nakazał jej wyskoczyć z samochodu. Kiedy zaczęła biec przed siebie, usłyszała, jak jej prześladowca wysiada z wozu i zatrzaskuje za sobą drzwi. Przez moment nic więcej nie słyszała. Nie goni mnie, pomyślała z ulgą. Wówczas rozległ się odgłos strzału i kula przeszyła jej ramię. Muszę dalej uciekać, powiedziała sobie. Nie trafi mnie, jeśli będę biegła. Usłyszała drugi wystrzał i poczuła, że pocisk uderza ją w tył szyi. Brian zaczai ją gonić. Szybciej, szybciej, rozkazywała swym uginającym się nogom. Kiedyś za to odpowiesz - poprzysięgła sobie w duchu. Nie pokonasz mnie! Anderson był coraz bliżej. Laura słyszała jego przyspieszony oddech. - Doigrałaś się - warknął. W tej chwili padł trzeci strzał i kula ugodziła dziewczynę w tył głowy. Laura Kucera upadła twarzą na ziemię. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anderson w samochodzie skaner radiowy umożliwiający podsłuchiwanie policyjnych radiostacji. Wracając do Wakefield, dowiedział się, że policja z okręgu Dixon już go szuka. Szybko obmyślił więc plan działania. Z automatu telefonicznego zadzwonił do biura szeryfa i powiedział, że usłyszał od kogoś, iż jest poszukiwany i dlatego sam się zgłasza, aby pomóc policji. Wyjaśnił, że Laura wysiadła z jego samochodu w South Sioux City i nie ma pojęcia, co się z nią dalej stało. Później tego wieczoru, przygotowując się do przesłuchania Andersena, zastępca szeryfa okręgowego Donnie Taylor przypomniał sobie o jego wcześniejszych groźbach i napaściach na Laurę. Zastanawiał się, jak można było dopuścić, żeby taki potwór bezkarnie terroryzował biedną dziewczynę. Sam miał czworo dzieci i bardzo martwił się teraz o Laurę. Spokojnie poinformował Andersona o przysługujących mu prawach i od razu przystąpił do rzeczy. - Brian, co zrobiłeś z Laurą? Na twarzy chłopaka pojawił się sympatyczny uśmiech. - Nie zrobiłem jej krzywdy, przysięgam. Wybraliśmy się na krótką przejażdżkę samochodem, a potem Laura poprosiła, żebym ją wysadził przy barze Hardee's w South Sioux City. To było około godziny 20.15. Taylor również się uśmiechnął. - Nie chciałbym powiedzieć, że kłamiesz, ale w Hardee's przesiadują policjanci w czasie przerw w pracy. Nikt tam Laury nie widział. Więc lepiej powiedz, dokąd ją naprawdę zawiozłeś? Teraz Anderson, mimo uśmiechu, nie był już w stanie ukryć złości. - Wolałbym najpierw porozmawiać z adwokatem - powiedział. - Mam chyba do tego prawo. cdn......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W poniedziałek rano oficer dochodzeniowy policji stanowej, Doug Johnson, szykował się do wyjścia do pracy, gdy jego żona powiedziała: - Słyszałeś, Doug? Jakiś uzbrojony bandyta porwał kogoś w Wakefield. Gdy tylko Johnson znalazł się w komisariacie policji stanowej w South Sioux City, zadzwonił do Donniego Taylora. Obaj mężczyźni na przestrzeni lat kilkakrotnie mieli okazję ze sobą współpracować. Darzyli się wzajemnym szacunkiem i sympatią. Ponieważ Johnson zgodził się pomóc w śledztwie, Taylor wprowadził go w szczegóły sprawy. Laura została porwana pod groźbą użycia broni i od trzech dni nikt jej nie widział. Obaj policjanci właściwie nie mieli żadnych wątpliwości, że Anderson ją zabił. Najważniejszym zadaniem było teraz odszukanie ciała dziewczyny, co przynajmniej położyłoby kres pełnemu niepewności oczekiwaniu rodziny na jakąkolwiek wiadomość o zaginionej. Taylor i Johnson spotkali się z adwokatem Andersona, Douglasem Luebe. Przypomnieli mu, że w związku z nadchodzącymi żniwami i sezonem polowań znalezienie Laury Kucery jest tylko kwestią czasu, dlatego byłoby znacznie lepiej, gdyby podejrzany od razu ujawnił, gdzie zostawił ciało. Z zeznań świadków wynikało, że po porwaniu Laury Brian pojechał w kierunku północnym. Wyglądało więc na to, że najprawdopodobniej zabrał dziewczynę do lasu w pobliżu farmy należącej do rodziny Andersonów. We wtorek rano 8-osobowa grupa rozpoczęła niewdzięczną misję przeczesywania tamtych okolic. Idąc jeden obok drugiego, mężczyźni zataczali coraz szersze kręgi, cały czas bacznie wypatrując sępów oraz śladów kojotów i lisów, które mogłyby poprowadzić do ciała. Mimo zmęczenia, nikt nawet nie myślał o odpoczynku. Nadszedł wieczór, po nim zapadła noc, ale Laury nie znaleziono. Gdy poszukiwacze wrócili do biura szeryfa okręgowego w Ponca, zastali tam policyjnego specjalistę medycyny sądowej, który oznajmił: - Anderson jest gotów się przyznać. Adwokat podejrzanego oraz prokurator okręgu Dixon zawarli wstępne porozumienie. W zamian za doprowadzenie policji do ciała Laury, Anderson będzie odpowiadał za zabójstwo drugiego stopnia, zagrożone łagodniejszym wyrokiem niż porwanie - czyli od 10 lat do dożywocia zamiast kary dożywocia bez możliwości uwolnienia warunkowego. Gdy prokurator okręgowy przedstawiał rodzicom Laury warunki umowy zawartej z obrońcą Andersona, Mary i David Kucera słuchali go z pobladłymi twarzami, przytuleni do siebie, jak gdyby wzajemnie szukali w sobie oparcia. Dowiedzieli się, że zgodnie z porozumieniem Brian mógłby wyjść na wolność po odsiedzeniu zaledwie połowy minimalnego wyroku - cżyli nawet już po 5 latach. Jeśli zaś ma ponieść pełną i surową karę za swąz'brodnię, prokurator okręgowy musi odrzucić jakiekolwiek pertraktacje. David z trudem powstrzymywał łzy. - Zgadzam się na umowę - powielał. - Chcę tylko odzyskać swoją córkę. Mary przytaknęła mężowi. Prawnicy niezwłocznie ustalili szczegóły porozumienia i Anderson Przyznał się do zastrzelenia Laury Kucery. Wyjawił też, że jej ciało znajduje się na łące w pobliżu miejscowości Macy. Johnson i Taylor spojrzeli na siebie, na ich twarzach malowało się zaskoczenie. Macy jest położone co najmniej 80 kilometrów na południowy wschód od miejsca, w którym prowadzili poszukiwania. cdn.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niemal natychmiast kilkunastu przedstawicieli prawa wyruszyło w nocną podróż na miejsce przestępstwa. Kierując się wskazówkami Andersona, który skuty kajdankami jechał na tylnym siedzeniu czerwonego terenowego samochodu Taylora, około godz. 23.15 mężczyźni dotarli na łąkę. Johnson i pozostali policjanci utworzyli tyralierę. Światła ich mocnych latarek przeczesywały teren, rzucały niesamowite cienie i sprawiały, że porastające łąkę zarośla zdawały się kołysać. Nagle -jest! Johnsonowi serce podskoczyło do gardła, kiedy zobaczył ciało Laury, ukryte w niewielkim zagłębieniu pod dwoma rosłymi wiązami, około 7 metrów od drogi. Dziewczyna leżała na plecach z uniesionym prawym kolanem. Jej czerwona wiatrówka i długie jasne włosy jaskrawo odróżniały się na ciemnym tle. Policjanci ostrożnie podeszli do ciała, starając się nie zatrzeć ewentualnych śladów. Nagle Johnsonowi wydało się, że kątem oka dostrzegł, jak Laura nieznacznie poruszyła nogą. Tak go to zaskoczyło, że potknął się i omal nie stracił równowagi. Ale zaraz pomyślał, że to tylko gra światła, złudzenie. Jednak po chwili znów zobaczył podobny ruch. - Boże! - krzyknął. - Ona żyje! Zdumieni mężczyźni stanęli jak wryci i spojrzeli po sobie szeroko otwartymi oczami. Wtedy usłyszeli cichy jęk. Pędem rzucili się do przodu, krzycząc: "Ona żyje!" Johnson i Taylor przyklękli obok Laury. Gdy Johnson pogładził jej włosy, dziewczyna znów jęknęła, jakby w odpowiedzi. - Już dobrze, Lauro - powiedział cicho Taylor. W czasie, gdy wzywano helikopter pogotowia ratunkowego, Johnson wrócił do samochodu, w którym siedział Anderson ze swoim adwokatem. - Panie mecenasie - powiedział wesoło - bardzo mi przykro to panu powiedzieć, ale cala ta umowa jest do wyrzucenia. Laura żyje! Ranną dziewczynę przetransportowano helikopterem do szpitala Marian Health Center w pobliskim Sioux City, w stanie Iowa. Ponieważ w jej głowie tkwiły dwie kule z pistoletu, lekarze mieli wątpliwości, czy Laura kiedykolwiek odzyska przytomność. Za to temperatura jej ciała z niewiadomych powodów nie spadła poniżej 35°. Biorąc pod uwagę, że dziewczyna przeleżała trzy doby na zimnie i w deszczu, jej organizm był o wiele mniej odwodniony, niż można się było spodziewać. Nie straciła też zbyt wiele krwi. Lekarze byli po prostu zdumieni. Czy to za sprawą modlitw w jej intencji, czy też dzięki wewnętrznej sile woli Laura nie poddała się i stale zaskakiwała lekarzy - najpierw odzyskała mowę, potem zaczęła chodzić. Szpital opuściła 14 listopada 1994 roku, miesiąc wcześniej, niż przewidywano. Nadal jednak lekarze obawiali się, czy dziewczyna powróci do pełnego zdrowia. Na to właśnie liczył Brian Anderson. Po tym, jak cudowne ocalenie Laury przekreśliło zawarty układ, Anderson nie przyznał się do porwania i usiłowania zabójstwa, mając nadzieję, że jego ofiara - jedyny świadek zbrodni - nie będzie w stanie zeznawać ze względu na zbyt poważne uszkodzenia mózgu albo że po prostu nie wytrzyma konfrontacji. Jednak Laura Kucera sprawiła mu niespodziankę. 3 marca 1995 roku i w obecności przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości usiadła przy stole naprzeciw Andersena. Ten próbował onieśmielić ją groźnym spojrzeniem,ale dziewczyna nie dała się zastraszyć. Mając przed sobą swego niedoszłego zabójcę, Laura odtworzyła szczegóły prześladowań, jakich doznała od niego w ciągu ostatnich miesięcy. Mówiła powoli, głos jej się łamał, ale nic nie było w stanie złamać jej ducha. Kiedy Anderson zdał sobie sprawę z tego, że przegrał, zmienił linię obrony i przyznał się do popełnienia czterech zarzucanych mu czynów, w tym do usiłowania zabójstwa. W maju 1995 roku został skazany na nie mniej niż 85 lat więzienia. Laura Kucera dotrzymała przysięgi - przestępca nie uszedł bezkarnie. 🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ KOCHANA JARZEBINKO____________przytulam Ciebie❤️ Slucham tych pieknych piosenek i lzy mi leca,,,,Dziekuje,,dziekuje❤️ Jestem pod wrazeniem Twojego opowiadania.Dziekuje! Wczoraj rowniez delektowalam sie Twoimi opowiesciami.Piekne❤️.Wiara czyni cuda👄 Jak milo,wstac rano i wpasc na BIESIADE!! Tyle tu cudownosci___dzieki Tobie moja kochana Jarzebinko!❤️ Mam nadzieje JARZEBINKO,ze uslyszymy sie na skype.Daj mi tylko malenki znak 👄 Pozdrawiam bardzo serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tam, gdzie jest miłość... Pewna kobieta podlewała rośliny w swoim ogrodzie, kiedy zobaczyła trzech staruszków, z wypisanymi na twarzy latami doświadczeń, którzy stali naprzeciw jej ogrodu. Ona nie znała ich, więc powiedziała: - Nie wydaje mi się, abym was znała, ale musicie być głodni. Wejdźcie, proszę, do domu i zjedzcie coś. Oni odpowiedzieli: - Nie ma w domu męża? - Nie, odpoczywa, nie ma go w domu. - W takim razie nie możemy wejść - odpowiedzieli. Przed zmierzchem, kiedy mąż wrócił do domu, kobieta opowiedziała mu to, co się zdarzyło. - A więc, skoro wróciłem, zatem poproś ich teraz, aby weszli. Kobieta wyszła, aby zaprosić trzech mężczyzn do domu. - Nie możemy wejść wszyscy do domu - wyjaśnili staruszkowie. - Dlaczego? - chciała się dowiedzieć kobieta. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeden z mężczyzn wskazał na pierwszego ze swoich przyjaciół i wyjaśnił: - On ma na imię "Dostatek". Następnie wskazał drugiego: - On ma na imię "Sukces", a ja mam na imię "Miłość". Teraz wróć i zdecyduj razem z Twoim mężem, którego z nas zaprosicie do waszego domu. Kobieta weszła do domu i opowiedziała swojemu mężowi wszystko, co powiedzieli jej trzej mężczyźni. Ten się ucieszył: - Jak pięknie!! Zaprosimy Dostatek, aby wszedł i wypełnił nasz dom!!! Jego żona nie zgadzała się i spytała: - Mój drogi, dlaczego nie mielibyśmy zaprosić Sukcesu? Ich córka słuchała tej rozmowy i weszła im w słowo: - Nie byłoby lepiej, gdybyśmy pozwolili wejść Miłości? W ten sposób nasza rodzina byłaby pełna miłości. - Posłuchajmy rady naszej córki, powiedział mąż do żony. Pójdź i zaproś Miłość, niech będzie naszym gościem. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żona wyszła i spytała: - Który z Was to Miłość? Niech wejdzie, proszę i będzie naszym gościem. Miłość usiadła na wózku i ruszyła w kierunku domu. Także dwaj pozostali podnieśli się i ruszyli za nią. Trochę zdziwiona kobieta pyta Dostatek i Sukces: - Zaprosiłam tylko Miłość, dlaczego idziecie także wy? Oni odpowiedzieli razem: - Jeżeli zaprosiłabyś Dostatek lub Sukces, pozostali dwaj zostaliby na zewnątrz, ale zaprosiłaś Miłość, a tam gdzie idzie ona, idziemy i my. Tam, gdzie jest Miłość, jest też Dostatek i Sukces. Autor nieznany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dowcipy o małżeństwie
Kobieta zamówiła nową szafę. Przyjechała ekipa. Zamontowała wszystko i odjechała. Po pewnej chwili na dole na ulicy przejechał tramwaj, a tu nagle się szafa otwiera. I tak kilka razy. Kobieta zamyka szafę, jedzie tramwaj a szafa się otwiera. Zdesperowana idzie po sąsiada. Opowiada mu wszystko. Zamykają razem szafę, jedzie tramwaj a szafa się otwiera i tak kilka razy pod rząd. W końcu sąsiad proponuje: - Wie Pani co? Ja wejdę do środka szafy, jak będzie jechał tramwaj i szafa się znowu otworzy to wtedy zobaczę to od wewnątrz i będę wiedział co się dzieje. Tak jak zaproponował, tak i zrobił. Tramwaj nie jechał, a w między czasie przyszedł mąż z pracy. Ściąga płaszcz. Myśli sobie: - O nowa szafa! Pewnie żona chciała mi zrobić prezent. Otwiera szafę i wryty ze zdziwienia mówi: - A Pan co tutaj robi? Gostek odpowiada: - I tak Pan nie uwierzy - Czekam na tramwaj! Obrotna kobitka w czasie gdy mąż był w pracy, przyjmowała kochanka. W pewnej chwili dzwonek do drzwi. Kochanek przerażony, ale kobitka tłumaczy mu spokojnie - schowaj się w łazience. Tak też i uczynił. Okazało się, że był to drugi jej kochanek. Nie przejmując się pierwszym poszła do łóżka z drugim. W pewnym momencie znowu dzwoni ktoś do drzwi. Kolejny gostek przerażony, kobitka ze spokojem mu tłumaczy - schowaj się w kuchni. Tak też i uczynił. Okazało się, że był to jej trzeci kochanek. Nie zważając na dwóch poprzednich, poszła z nim do łóżka. Znowu dzwonek do drzwi. Kobitka myśli sobie: - Jeden jest w łazience, drugi w kuchni, gdzie ja tego trzeciego schowam. Już wiem schowa się w zbroi która stoi w pokoju. Tak też i uczynili. Tym razem to był mąż. Ona do niego - Dzień dobry kochanie! Siada z nim przy stole - zaczynają rozmawiać. W pewnej chwili wychodzi pierwszy kochanek z łazienki i mówi: - Ubikacja jest już naprawiona. W razie czego niech Pani raz jeszcze mnie wezwie. Żona mówi: - Dziękuje. Po chwili wychodzi drugi kochanek z kuchni i mówi: - Zlew już przetkałem, przyjdę jutro naprawić kuchenkę. Żona odpowiada: - Dobrze proszę Pana. Trzeci kochanek stoi w pokoju w tej zbroi, widzi całą sytuację, wychodzących kochanków i myśli co tu zrobić. W pewnym momencie zaczyna iść w tej zbroi i pyta się Pana Domu: - Przepraszam, którędy na Grunwald!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dowcip////
Rozmawiają dwie gaździny o swoich dzieciach. Jedna z nich się chwali: - A mój Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to sie tak jakoś nazywo: ugryz - nie, nie ugryz!... użarł - nie, nie użarł... A! już wim! UJOT!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry 🖐️ BIESIADO👄 Wpadlam szybciutko na Biesiade pozdrowic Was i poczytac JODELKE👄 czyz nie piekne slowa Jodelko \" Tam gdzie MILOSC tam i DOSTATEK I SUKCES\" :D Posmialam sie z dowcipow Pomaranczki, dziekuje! Teraz wybieram sie do kosciola a potem na rodzinne spotkanie do Corci na grilla :D pogoda piekna wiec korzystajmy:D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️ A jeśli miłość jest najpotężniejszym kultem całej ludzkości, to pierwszą jej kapłanką była i zawsze będzie kobieta. - Kazimierz Bukowski - ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Każda miłość jest słodka, zarówno ta, którą obdarzamy, jak i ta, którą otrzymujemy. Miłość jest obecna jak światło, a jej znajomy głos nigdy się nam nie znudzi. - Percy Bysshe Shelley - Zycze milej niedzieli i do.......... wieczorka[mojego czasu] :D🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Witam i pozdrawiam biesiade🌻 Drogie drzewka,zycze milej niedzieli🌻🌻🌻 🌻Serce jak szafa🌻 Zapakuj swoje serce, co było szczęśliwe Bo mogło kochać ją zbyt Zapakuj zegar, co zmierzył czas, kiedy była Ta namiętność w was i jego wina Poduszkę, w którą wylałeś łzy, pewnej nocy Gdy nie było nikogo przy tobie Wyrzuć ją z życia na dobre, lecz z serca swojego Nie daj, nie daj jej odejść Bo serce to jest taka szafa, W której, choć nie noszone, wiszą ubrania Bo serce to jest taka szafa W której, choć już nie modne, wiszą ubrania Zapakuj lustro, czy chcesz czy nie Ono pamięta jej czesania gest Zachowaj smak jej perfum, Choć łykałeś go, całując ją co noc Zapakuj słowa, tak, słowa te Choć byłeś pewien, że są tylko dla niej, o nie, Wkrótce przekonasz się I lustro gdzie któregoś dnia Jak na filmie szminką dała ci znać, że odchodzi na zawsze Wyrzuć ją z życia na dobre, lecz z serca swojego Nie daj, nie daj jej odejść Bo serce to jest taka szafa W której, choć nie noszone, wiszą ubrania Bo serce to jest taka szafa W której, choć już nie modne, wiszą ubrania Jeśli ona serce ma, to szafą jest też Jeśli ona serce ma, to szafą jest też *****🖐️🌻👄*****

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest tylko jedno szczęście w życiu, kochać i być kochanym. Aurore Dudevant (George Sand)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Jarzebinko.Dla Ciebie🌻 Lubisz mnie? Lubisz mnie? On powiedział \"nie\". Myślisz że jestem ładna? - zapytała Znowu powiedział \"nie\". Zapytała więc jeszcze raz: \"Jestem w twoim sercu?\" powiedział \"nie\". Na koniec się zapytała: \"Jakbym odeszła, to byś płakał za mną?\" powiedział, że \"nie\". Smutne - pomyślała i odeszła. Złapał ją za rękę i powiedział: \"Nie lubię cię, kocham cię. Dla mnie nie jesteś ładna, tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu, jesteś moim sercem. Nie płakałbym za tobą, tylko umarłbym z tęsknoty.\" Anonim 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×